ZW NE IX - Życie numer pięć, śmierć numer osiem
Moderator: RedAktorzy
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Dżirdzis: Cieszę się, że treść opowiadania podobała Ci się.
Ale:
1. Wikipedia i Wikisłownik zawierają często poważne błędy.
2. Znienacka to wyrażenie przyimkowe, a jednocześnie okolicznik sposobu:
Uderza (w jaki sposób?) znienacka
Jednak może też pełnić funkcje przysłówka, ale to zależy od zdania.
W przytoczonym przez Ciebie zdaniu z linka pełni akurat funkcję przysłówka:
Szedłem chodnikiem, gdy zza rogu znienacka wyjechał chłopiec na rowerze i prawie mnie potrącił.
Ale w moim zdaniu pełni funkcję okolicznika miejsca, odpowiadając na pytanie nie "jak", ale "skąd".
Czerń i nieświadomość przyszły znienacka.
Okolicznik może być wyrażony w zdaniu przysłówkiem, tak jak poniżej:
Zagrał niewłaściwie.
/ Jak coś, to czytać stopkę ;). Jestem młoda, głupia i się dopiero uczę.
Ale:
1. Wikipedia i Wikisłownik zawierają często poważne błędy.
2. Znienacka to wyrażenie przyimkowe, a jednocześnie okolicznik sposobu:
Uderza (w jaki sposób?) znienacka
Jednak może też pełnić funkcje przysłówka, ale to zależy od zdania.
W przytoczonym przez Ciebie zdaniu z linka pełni akurat funkcję przysłówka:
Szedłem chodnikiem, gdy zza rogu znienacka wyjechał chłopiec na rowerze i prawie mnie potrącił.
Ale w moim zdaniu pełni funkcję okolicznika miejsca, odpowiadając na pytanie nie "jak", ale "skąd".
Czerń i nieświadomość przyszły znienacka.
Okolicznik może być wyrażony w zdaniu przysłówkiem, tak jak poniżej:
Zagrał niewłaściwie.
/ Jak coś, to czytać stopkę ;). Jestem młoda, głupia i się dopiero uczę.
Witaj Xiri
Pełna zgoda. Zawierają często błędy, ale w tym wypadku akurat nie.
O wyrażeniu przyimkowym mówimy wtedy, gdy przyimek występuje przed
rzeczownikiem. Ponieważ nie ma w języku polskim rzeczownika "nienacek", a "z" jest zapisana łącznie z resztą wyrazu, nie mamy w tym
wypadku do czynienia z wyrażeniem przyimkowym, tylko z jednym, niepodzielnym słowotwórczo wyrazem, odpowiadającym na pytanie "jak".
To prawda, ale nas nie interesują w tym wypadku części zdania, tylko części mowy.
Nie można stawiać na jednej płaszczyźnie okolicznika, który nie jest częścią mowy i przysłówka, który częścią mowy jest.
To są dwie odrębne od siebie rzeczywistości.
W konkursie obowiązywało ograniczenie zastosowania części mowy - przymiotników i przysłówków.
Z tego, że np. "dobrze" jest w zdaniu okolicznikiem, też nie da się
wyciągnąć wniosku, że nie jest w związku z tym przysłówkiem.
Pozdrawiam,
Dżirdżis
Xiri pisze:
1. Wikipedia i Wikisłownik zawierają często poważne błędy.
Pełna zgoda. Zawierają często błędy, ale w tym wypadku akurat nie.
Xiri pisze:
2. Znienacka to wyrażenie przyimkowe
O wyrażeniu przyimkowym mówimy wtedy, gdy przyimek występuje przed
rzeczownikiem. Ponieważ nie ma w języku polskim rzeczownika "nienacek", a "z" jest zapisana łącznie z resztą wyrazu, nie mamy w tym
wypadku do czynienia z wyrażeniem przyimkowym, tylko z jednym, niepodzielnym słowotwórczo wyrazem, odpowiadającym na pytanie "jak".
Xiri pisze:
a jednocześnie okolicznik sposobu:
To prawda, ale nas nie interesują w tym wypadku części zdania, tylko części mowy.
Xiri pisze:
W przytoczonym przez Ciebie zdaniu z linka pełni akurat funkcję przysłówka:
Szedłem chodnikiem, gdy zza rogu znienacka wyjechał chłopiec na rowerze i prawie mnie potrącił.
Ale w moim zdaniu pełni funkcję okolicznika miejsca, odpowiadając na pytanie nie "jak", ale "skąd".
Nie można stawiać na jednej płaszczyźnie okolicznika, który nie jest częścią mowy i przysłówka, który częścią mowy jest.
To są dwie odrębne od siebie rzeczywistości.
W konkursie obowiązywało ograniczenie zastosowania części mowy - przymiotników i przysłówków.
Z tego, że np. "dobrze" jest w zdaniu okolicznikiem, też nie da się
wyciągnąć wniosku, że nie jest w związku z tym przysłówkiem.
Pozdrawiam,
Dżirdżis
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
O, jaka ładna herezja :-> Chciałam zauważyć, że wyrażenie przyimkowe i przysłówek to nazwy CZĘŚCI MOWY, a okolicznik sposobu to nazwa CZĘŚCI ZDANIA. Okolicznik sposobu nie może pełnić funkcji przysłówka, ale już przysłówek funkcję okolicznika sposobu — tak. Bo to części mowy pełnią na poziomie składni funkcje części zdania, nie odwrotnie. Dżirdżis ma rację, żądając rozdzielenia :-)Xiri pisze:Znienacka to wyrażenie przyimkowe, a jednocześnie okolicznik sposobu:
Uderza (w jaki sposób?) znienacka
Jednak może też pełnić funkcje przysłówka, ale to zależy od zdania.
W przytoczonym przez Ciebie zdaniu z linka pełni akurat funkcję przysłówka
Xiri — bredzisz. Ja wiem, że gorąco itd., ale proszę, przestań, bo to boli. Znienacka znaczy nagle, niespodziewanie i w żadnym wypadku nie odpowiada na pytanie skąd.Xiri pisze:W przytoczonym przez Ciebie zdaniu z linka pełni akurat funkcję przysłówka:
Szedłem chodnikiem, gdy zza rogu znienacka wyjechał chłopiec na rowerze i prawie mnie potrącił.
Ale w moim zdaniu pełni funkcję okolicznika miejsca, odpowiadając na pytanie nie "jak", ale "skąd".
Czerń i nieświadomość przyszły znienacka.
A to zależy...Xiri pisze:A czy "więcej" to nie przypadkiem liczebnik? W stopniu wyższym od dużo?
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- Teano
- Kadet Pirx
- Posty: 1309
- Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05
Odpowiedziałam na uwagi do mojego tekstu i proszę o jeszcze :)
Co do innych tekstów. Mój głos idzie do Dżirdzisa, bo z tych trzech jest zdecydowanie najlepszy i pod względem warsztatu i klimatu. Trochę mi... może nie zgrzyta, tylko tak jakoś... nie wiem jak ;) ten fragmencik:
OFFek - miały być teksty surowe i ten taki jest, ale IMHO zbyt surowy. To moim zdaniem ledwie plan opowiadania a nie opowiadanie właściwe.
I bardziej by mi się podobało (tekst zyskałby na przewrotności) gdyby się okazało, ze to reżyser albo pisarz komponuje jakiś bestseller według przepisu " weż dwie szczypty romantyzmu, garśc seksu, łyżeczkę uzależnień, zbrodnię..." itd.
Z bóstwem, które w ten sposób komponuje ludzkie życia wyszło i oklepane i mało sensowne IMHO.
Problem w tym, ze gdyby to był reżyser, to tekst nie byłby fantastyką i nie spełniłby wymogów formalnych. Szkoda.
Xiri - tak jak w poprzedniej edycji ZW - masz dobre początki, któe zachęcają do czytania, ale potem wszystko się rozmywa w złym języku i miałkim zakończeniu. Szkoda. Bardzo mi się podobała Twoja Piękna i Bestia kiedy zaczynałam ją czytać ale skończyłam wkurzona że tekst tak się rozmył i zginął w stercie śmieci. Podobnie tu. Początek ciekawy, pomysł jakiś jest, ale karkołomny język i zakończenie, które już ktos wytknął, więc nie będę powtarzać, odebrały tekstowi potencjał, jaki miał na początku.
Widzę jednak, ze jesteś uparta, porażkami się nie zrażasz i walczysz zażarcie, więc mogę pokrytykowac :)
Bakałarz- świetny pomysł, zwłaszcza użycie Leonidasa. Tekst mnie rozbawił, szkoda, że tyle niedoróbek i językowych i innych. Spróbuję zrobić małą łapankę, bo tekst fajny.
(Dałabym tak:Leonidas wzruszył ramionami.
- Zaświaty się kończą – mruknął. – Bóg magazynierem? )
O milczącym skrybie pisał kto inny.
W każdym razie sposrod Wisielców to opowiadanie podobało mi się najbardziej. Lubię fantastykę z jajem.
A! Jeszcze jedno. Nie zaznaczyłeś Waść upiornych "przy".
Anonim Pomysł i podejście do tematu bardzo ciekawe. Pod względem warsztatowym chyba tekst lepszy niż Bakałarza, choć moje osobiste sympatie klimatyczne jednak skłaniają się ku Bakałarzowi. Zgrzyta mi: podłogę z metalu, wyświetlacz z technikiem, o którym pisałam wcześniej i scenki z Sarą. Jakos mnie nie przekonują. Bo najpierw Cole obraża się na nie zauważenie do tego stopnia, ze nazywa ją suką, co moze sugerować, ze łączy ich coś wiecej niż tylko przelotne pogawędki i ze ma powody, by ignorowanie go przez Sarę odczytać jako coś w rodzaju kary, chęci odegrania się lub za cos w rodzaju zdeptania jego uczuć - powiedzmy poprzedniego wieczoru powiedział, ze ją kocha, poszli do łózka, myslał, ze ona go tez, a tu okazuje sie, ze wykorzystala i rzuciła.:P Itp
Jesli jednak łaczyło ich cos więcej, to powinien mocniej przeżyc fakt, ze Sara nie wróciła z wczorajszego rekonesansu a nie przypomniec sobie o tym ni z gruszki ni z pietruszki.
Moze lepiej niech to jakos odkryje, odczyta w raportach i wtedy dopiero mu sie w głowie rozjasni czemu go traktuje jak obcego. Niejasne tez jest od czego zalezy ze ktos ma wiecej a ktos mniej własnych wspomnien.
Nika też wskakuje tu nie wiadomo po co, ni przypiął ni przyłatał. Wyglada jakbyś ciął tekst i zapomniał o wycięciu tej postaci do konca.
Kpiach - no niestety. Opowiadanie jest zupełnie nie o tym, o czym ma być :) To znaczy to, co wynika z opowiadania nie jest tym, co wynika z Twoich wyjaśnień. Ale inni to wałkowali szczegółowo, wiec ja już sobie odpuszcze bo i tak mój wpis jest strasznie obszerny.
Co do innych tekstów. Mój głos idzie do Dżirdzisa, bo z tych trzech jest zdecydowanie najlepszy i pod względem warsztatu i klimatu. Trochę mi... może nie zgrzyta, tylko tak jakoś... nie wiem jak ;) ten fragmencik:
Coś mi się w nim plącze, jest niejasny. Ale całościowo OK, zwłaszcza początek mi się podoba, ta kolej wjeżdżająca do łózka, to wyliczanie kolejnych smierciożyć :), no i rewelacyjne zakończenie z rolowaniem żony ;) (Ale ucałował, zauważcie - z szacunkiem ucałował i złożył w złotym kufrze!)Zobaczył ciemność. Przetarł oczy. Poznał, że jest na krawędzi. Lukaana? Nie, nie odda mu duszy.
– Greg? Jak się czujesz?
Wiedział, że zmysły mogą się zastępować, ale tym razem, to nie było zastępstwo. Czas zjednoczył się z przestrzenią i wszystko stało się jednością. Nie czuł bólu. Nie czuł siebie. Czuł za to wszystko i wszystko widział.
***
Zauważył, że demon pędzi w jego stronę.
Lukaana!
OFFek - miały być teksty surowe i ten taki jest, ale IMHO zbyt surowy. To moim zdaniem ledwie plan opowiadania a nie opowiadanie właściwe.
I bardziej by mi się podobało (tekst zyskałby na przewrotności) gdyby się okazało, ze to reżyser albo pisarz komponuje jakiś bestseller według przepisu " weż dwie szczypty romantyzmu, garśc seksu, łyżeczkę uzależnień, zbrodnię..." itd.
Z bóstwem, które w ten sposób komponuje ludzkie życia wyszło i oklepane i mało sensowne IMHO.
Problem w tym, ze gdyby to był reżyser, to tekst nie byłby fantastyką i nie spełniłby wymogów formalnych. Szkoda.
Xiri - tak jak w poprzedniej edycji ZW - masz dobre początki, któe zachęcają do czytania, ale potem wszystko się rozmywa w złym języku i miałkim zakończeniu. Szkoda. Bardzo mi się podobała Twoja Piękna i Bestia kiedy zaczynałam ją czytać ale skończyłam wkurzona że tekst tak się rozmył i zginął w stercie śmieci. Podobnie tu. Początek ciekawy, pomysł jakiś jest, ale karkołomny język i zakończenie, które już ktos wytknął, więc nie będę powtarzać, odebrały tekstowi potencjał, jaki miał na początku.
Widzę jednak, ze jesteś uparta, porażkami się nie zrażasz i walczysz zażarcie, więc mogę pokrytykowac :)
Bakałarz- świetny pomysł, zwłaszcza użycie Leonidasa. Tekst mnie rozbawił, szkoda, że tyle niedoróbek i językowych i innych. Spróbuję zrobić małą łapankę, bo tekst fajny.
wrr... otaksował.Hades przetaksował wzrokiem duszę
Już ktos się tego czepiał, więc nie będę się powtarzać.Tartar zamilkł. Nawet Charon zatrzymał łódź.
pierwsza kropka sio!- Nie. – powtórzył bóg.
Z tekstu wynika, że dusza to jedno, a Leonidas to insze, a z kontekstu, ze dusza ma na imię Leonidas. Zdecyduj się Waść. Kropka po "kończą" - sio!Dusza wzruszyła ramionami.
- Zaświaty się kończą. – mruknął Leonidas. – Bóg magazynierem?
(Dałabym tak:Leonidas wzruszył ramionami.
- Zaświaty się kończą – mruknął. – Bóg magazynierem? )
a skomlał wcześniej? Może lepiej niech teraz właśnie zacznie?Cerber przestał skomleć
A wystarczyło zamiast Φ dać epsilon albo napisać: - Spróbuj tę – podniósł wieszak numer pięć (albo oznaczony numerem 5 czy czymś tam w grece, co oznacza piątkę, nie chce mi się teraz szperać) i już tekst spełniłby wymogi formalne (o ile oczywiście nie ma zakazanych "przy" - tego nie wiem, bo ja częściomowna daltonistka jestem.)Skrzydła magazynu żywotów oznaczonego literą Φ ustąpiły. Powiało ciepłem ciał.
- Mogę wybrać? Proszę!
Dusza wyszczerzyła zęby niczym dziad-proszalnik widzący sakiewkę.
- Nie.
Hades uśmiechnął się tak, jak zwykł się uśmiechać. Jak drapieżnik, który patrzy na ofiarę.
- Spróbuj tą. – podniósł wieszak.
to, co pogrubione, IMHO niepotrzebne. Sio!- Król Sparty – burknął bóg tytułem wyjaśnienia.
O milczącym skrybie pisał kto inny.
mam wątpliwości co do tego "jeden dzień". Wprawdzie "jeden dzień jest jak tysiąc lat" ale nie wiem czy w mitologii greckiej też. Niech się kompetentniejszy wypowie.- Leonidas. – bóg zgrzytnął zębami. – Ledwie jeden dzień minął!
- Termopile. – zachichotała Persefona.
Ten fragment jest dla mnie trochę niejasny, może dlatego, ze nie jestem mocna w mitologii skandynawskiej? To znaczy rozumiem, że Hades miał dośc Leonidasa i przekazał go Odynowi, ale sam dialog jest dla mnie niejasny. I ta paczka opakowana w pergamin... Znaczy w końcu nie wytrzymał i odesłał Leonidasa Hadesowi, tak?Odyn zmarszczył brwi.
- L...e...o...n...i...d...a...s – starał się odczytać pismo Hadesa. - Uff. I ja mam ci znaleźć ciało? Dać życie?
- Coś czuję, panie boże, że zostaniemy przyjaciółmi.
- Powiedz ty lepiej szefowi żeby nie udawał Greka. – zabłyszczały białka iskrzących szaleństwem oczu.
W każdym razie sposrod Wisielców to opowiadanie podobało mi się najbardziej. Lubię fantastykę z jajem.
A! Jeszcze jedno. Nie zaznaczyłeś Waść upiornych "przy".
Anonim Pomysł i podejście do tematu bardzo ciekawe. Pod względem warsztatowym chyba tekst lepszy niż Bakałarza, choć moje osobiste sympatie klimatyczne jednak skłaniają się ku Bakałarzowi. Zgrzyta mi: podłogę z metalu, wyświetlacz z technikiem, o którym pisałam wcześniej i scenki z Sarą. Jakos mnie nie przekonują. Bo najpierw Cole obraża się na nie zauważenie do tego stopnia, ze nazywa ją suką, co moze sugerować, ze łączy ich coś wiecej niż tylko przelotne pogawędki i ze ma powody, by ignorowanie go przez Sarę odczytać jako coś w rodzaju kary, chęci odegrania się lub za cos w rodzaju zdeptania jego uczuć - powiedzmy poprzedniego wieczoru powiedział, ze ją kocha, poszli do łózka, myslał, ze ona go tez, a tu okazuje sie, ze wykorzystala i rzuciła.:P Itp
Jesli jednak łaczyło ich cos więcej, to powinien mocniej przeżyc fakt, ze Sara nie wróciła z wczorajszego rekonesansu a nie przypomniec sobie o tym ni z gruszki ni z pietruszki.
Moze lepiej niech to jakos odkryje, odczyta w raportach i wtedy dopiero mu sie w głowie rozjasni czemu go traktuje jak obcego. Niejasne tez jest od czego zalezy ze ktos ma wiecej a ktos mniej własnych wspomnien.
Nika też wskakuje tu nie wiadomo po co, ni przypiął ni przyłatał. Wyglada jakbyś ciął tekst i zapomniał o wycięciu tej postaci do konca.
Kpiach - no niestety. Opowiadanie jest zupełnie nie o tym, o czym ma być :) To znaczy to, co wynika z opowiadania nie jest tym, co wynika z Twoich wyjaśnień. Ale inni to wałkowali szczegółowo, wiec ja już sobie odpuszcze bo i tak mój wpis jest strasznie obszerny.
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Może podasz alternatywę zakończenia do "Pięknej...", tak w 1-2 zdaniach (na prw. jeśli chcesz), jaka by Ci się podobała. Bo zauwazyłam, że co mi się podoba, nie podoba się innym i na odwrót. Chcę po prostu sprawdzic, jakie zakończenia preferuja ludzie.tak jak w poprzedniej edycji ZW - masz dobre początki, któe zachęcają do czytania, ale potem wszystko się rozmywa w złym języku i miałkim zakończeniu. Szkoda. Bardzo mi się podobała Twoja Piękna i Bestia kiedy zaczynałam ją czytać ale skończyłam wkurzona że tekst tak się rozmył i zginął w stercie śmieci.
- Teano
- Kadet Pirx
- Posty: 1309
- Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05
Nie wyraziłam się chyba jasno. Mi nie chodzi (przynajmniej w PiB) o treśc zakończenia, tylko o jego formę. Ktoś pisząc o Supernatural słusznie to okreslił, ze wygląda to tak, jakbys nagle zaczynała sie spieszyc i bac, bo limit się konczy i rach, ciach kończyła.Xiri pisze:Może podasz alternatywę zakończenia do "Pięknej...", tak w 1-2 zdaniach (na prw. jeśli chcesz), jaka by Ci się podobała. Bo zauwazyłam, że co mi się podoba, nie podoba się innym i na odwrót. Chcę po prostu sprawdzic, jakie zakończenia preferuja ludzie.tak jak w poprzedniej edycji ZW - masz dobre początki, któe zachęcają do czytania, ale potem wszystko się rozmywa w złym języku i miałkim zakończeniu. Szkoda. Bardzo mi się podobała Twoja Piękna i Bestia kiedy zaczynałam ją czytać ale skończyłam wkurzona że tekst tak się rozmył i zginął w stercie śmieci.
Ja bym Twój tekst przyrównała do moich zeszytów z podstawówki :)
Na pierwszej stronie kaligrafowałam imię i nazwisko, czasem nawet jakiś staranny kolorowy rysunek, na kolejnej starałam się pisać duże wyraźne litery ale często jeszcze przed dojechaniem do konca tejże strony litery zaczynały się krzywić, zamieniać miejscami, zaczęły pojawiać się skreślenia, rozmazane plamy z wkładu do długopisu, na kolejnych zadziłam już bez żenady coraz gorsze kulfony, pojawiały się ośle uszy a ostatnie strony to już wyglądały jak kartki brudnopisu.
W sumie po raz kolejny rzecz rozbija się nie tyle o pomysł, co o język, nie tyle o treśc, co o formę. Warsztat innymi słowy.
Ale jak go poprawić, nie napiszę, bo sama się ciągle uczę.
Co do samego zakonczenia PiB, to musiałąbym się raz jeszcze wczytać. Ale moim zdaniem nie ma sensu pisać "pod czytelnika" "bo takie zakonczenia się podobają". Ono w I kolejności musi podobać się Tobie. Sęk w tym, zeby przekonać czytelnika, ze to zakonczenie ma się takze podobać jemu. I na tym polega sztuka. Jesli jednak Tobie bedzie sie podobac, to i czytelnik da sie przekonac o ile opanujesz język. Jesli natomiast Tobie zakoczenie podobac sie nie bedzie, to chocbys pisała pod czytelnika, to i jemu sie nie spodoba, bo lizusów nikt nie lubi.
Ot co!
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Autorowi zwykle jego własny tekst się podoba. Mnie też się podobał, ale inni określili fabułę jako bardzo słabą. Zresztą autor nie pisze pod siebie, tylko raczej dla ludzi. Bo gdyby taka Xiri miała pisać dla siebie, powstałby podręcznik fizyczno-geologiczno-biologiczny w stylu, co wskazała Achika w artykule o pisaniu :)bo takie zakonczenia się podobają". Ono w I kolejności musi podobać się Tobie.
Uwaga bardzo trafna. Jednak to był efekt zamierzony. Gdybym ten fragment przedstawił jasno, byłaby to odpowiedź na to, jak to jest "po tamtej stronie". A ja takiej jasnej odpowiedzi udzielać nie chcę.Teano pisze: Trochę mi... może nie zgrzyta, tylko tak jakoś... nie wiem jak ;) ten fragmencik:Zobaczył ciemność. Przetarł oczy. Poznał, że jest na krawędzi. Lukaana? Nie, nie odda mu duszy.
– Greg? Jak się czujesz?
Wiedział, że zmysły mogą się zastępować, ale tym razem, to nie było zastępstwo. Czas zjednoczył się z przestrzenią i wszystko stało się jednością. Nie czuł bólu. Nie czuł siebie. Czuł za to wszystko i wszystko widział.
***
Zauważył, że demon pędzi w jego stronę.
Lukaana!
Coś mi się w nim plącze, jest niejasny.
Zupełnie świadomie. Tutaj rządzą raczej przeczucia, a nie wiedza.
Bardziej instynkt niż odruchy warunkowe. Jak w jaskini platońskiej widzimy jakieś cienie, które możemy interpretować rozmaicie.
I niechaj tak już pozostanie.
- Teano
- Kadet Pirx
- Posty: 1309
- Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05
Gdybyś potrafiła napisać to tak, żeby zaciekawiło, to kto wie... ? :)Xiri pisze:Autorowi zwykle jego własny tekst się podoba. Mnie też się podobał, ale inni określili fabułę jako bardzo słabą. Zresztą autor nie pisze pod siebie, tylko raczej dla ludzi. Bo gdyby taka Xiri miała pisać dla siebie, powstałby podręcznik fizyczno-geologiczno-biologiczny w stylu, co wskazała Achika w artykule o pisaniu :)bo takie zakonczenia się podobają". Ono w I kolejności musi podobać się Tobie.
To chyba Harna napisała, że pisarz musi ją uwodzić słowem, a wtedy wiele jest mu w stanie wybaczyć. Ja dodam od siebie - nawet słabą fabułę. Popatrz jaką furorę swego czasu robiły Feynmanna wykłady z fizyki.
Innymi słowy wracamy do punktu wyjścia i Ty i ja - język, jezyk, język. Warsztat. Podpatrywać jak to robią inni, uczyć się i ciągle ćwiczyć.
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Duuuży sprzeciw ;) Zresztą, artykuł o 'Wewnętrznym krytyku' też powstał po coś. A to, czy autorowi jego tekst się podoba, to kwestia tego, czy autor sam siebie lubi, sam w siebie wierzy, takie tam psychologiczne tentegesy.Autorowi zwykle jego własny tekst się podoba.
Co do pisania pod czytelnika - chyba trzeba znaleźć pewien 'złoty środek'? Bo jeżeli autor pisze tylko dla siebie, to niech pisze do szuflady, krzyżyk na drogę? Takie małe dygresiątko...