Mam wreszcie trochę czasu dla siebie, więc odniosę się do tekstów konkursowych. Piszę z perspektywy czytelnika, bardzo subiektywnie, daleko mi do morlizatorstwa, tym bardziej że sam machnąłem drabble'a, który się nie wypałem okazał ;)
Jedziem:
- Lukan
Wampirzy kac:
Słyszę jak ktoś ostrzy kołek!
Nie wydaje mi się, żeby dźwięk ostrzenia kołka był na tyle charakterystyczny, aby go ktokolwiek mógł rozpoznać w absolutnych ciemnościach.
Pomysł upicia wampira całkiem mi się podoba i chyba niezłym podkładem na czarną komedię mógłby być. Może warto to rozbudować w kierunku komedii właśnie, czy raczej parodii?
- Paciakutek
Ciemność w butelkach:
A, że z życia, moi drodzy, trzeba korzystać - wznieśmy teraz toast dżinem w butelce.
No i to rozumiem tak, że historia się powtarza i ten, który kiedyś rozwinął skrzydła w swoim nowym ciele, teraz otwiera kolejną butelkę z innym dżinem.
Jakoś mi nie podeszło.
- ChoMooN
Na cmentarzu:
:D fajne! Bardzo mi się podoba, pewnie ze względu na moje horrorowate upodobania. Gratuluję!
- Wolfie
Nic osobistego:
Są butelki po wódce i śmierć jest. Ale nie ma mroku. Poza tym mam wrażenie, że to raczej fragment czegoś większego; wycinek.
- marq12
W biały dzień :
Hmm wiele w tym tekście jest i to mi się podoba, ale naprawdę nie potrafię zrozumieć zakończenia. Jakakolwiek podpowiedź?
- Bakalarz
Uczucia zamknięte w kieliszku wódki:
Też klimatycznie, chociaż ja bym zrezygnował z ostatniego zdania (tego o "hotelu") - byłoby dla mnie wtedy jeszcze bardziej mrocznie, a tak jest po prostu poprawnie. Zaskakujące, ale nie powaliło mnie na łoptaki.
- BlackHeart
Wiedźma:
Również i tutaj mam wrażenie, że to fragment, wyrywek. I to poderżnięte gardło - jakoś tak wydaje mi się na siłę wciśniętym motywem śmierci.
- Zabroniona
Potworne Procenty:
To dziwne, ale wydaje mi się, że puenta byłaby znacznie zabawniejsza i efektowna, gdyby tekst opowiadał o mleku niż wódce. Nie zachwyciłem się.
- Kpiach
Dyscyplinarka:
Nie rozumiem, do czego miałoby się złoto dżinowi przydać. No i skoro mag znowu zamknął dżina w butelce, to po co czynił mu wpierw wyrzuty? Naciągane dla mnie.
- Meduz
Zabójczy katalizator:
Ciekawe. Znowu wywaliłbym ostatnią linijkę, która według mnie wprowadza zamęt, rodząc pytanie o to, jak duże były te karaluchy: duże jak na robale, czy też wielkości człowieka, niczym jakieś monstra?
- Mort00s
Przyczyna zgonu:
Nie ruszyło mnie ani narracją, ani sytuacją, ani humorem. Poza tym nie dostrzegam tutaj motywu śmierci.
- Niewiem
Wybór Rusty’ego:
Nigdy nie przepadałem za tekstami odnoszącymi się czy to do pisarzy, czy też do pisania. Takie motywy zabijają dla mnie całą magię opowiadania. Pewnie dlatego Wybór(...) zupełnie mnie nie porwał.
- Ignatius
Fireblade Śmierć:
W trakcie spodziewałem się zupełnie innej, mocniej wgniatającej w fotel, puenty; bardziej klimatycznej. A tutaj taki wręcz ludzki, żeby nie powiedzieć ograny, przejaw nastoletniego buntu.
- Lord Wader
I po reklamie:
W półmroku potknąłem się o puste butelki na chodniku. Ślady po kurwach i pijakach.
Zamiast kropki wstawiłbym myślnik, wszak "ślady" tyczą się pustych butelek.
Całość bardzo mi się podoba, a szczególnie motyw z ET - takie przebiegłe to ;) I zgrabnie komponuje się z tematyką Fahrenheita, czyli sf. Super, gratuluję!
- Sexy Babe
Wódko pozwól żyć:
Przyznam szczerze, że zupełnie nie rozumiem tego tekstu. Poszukam w wątku wytłumaczenia i dopiero wtedy wypowiem się szerzej.
- baba_jAGA
Bańka:
Fajny pomysł, podoba mi się. Myślę sobie, że chciałbym poczytać opowiadanie, które na nim bazuje.
- podzjazdem
A wieczór był taki upojny…:
Świetne! Z jajem i klimatem. Bardzo mi się stylizacja językowa podoba. Mój faworyt, jak dotąd :)
- PP
Mrok, butelka i Śmierć:
Podniósł się i poczerniało mu przed oczami.
Dla mnie zgrabniej brzmiałoby "Wyprostował się()", bo przecież wyżej stoi, że się on tylko schyla.
Całość nie porwała mnie; czegoś mi tu brakuje, ale zabij - nie wiem czego.
- Nath
Raj utracony:
Ostatanie zdanie
Raj musi poczekać.
zmieniłbym na coś w stylu: Raj jest taki piękny. Tak jak napisałeś, mam wrażenie, że bohater ostatecznie wcale się do tego raju nie chce dostać.
- Buka:
Podoba mi się i tematyka i puenta. Osobiście może dodałbym Zigerowi jakąś mutację popromienną, coby bardziej klimatycznie było.
- marinho
Huncwot:
Znowu mam wrażenie, że to fragment. Brakuje mi puenty.
- BMW
Wigilijne rendez vous:
To zdanie:
Na mapach Sztabu Inwazyjnego zaznaczono nowe granice strefy zakazanej.
wydaje mi się już przejściem do ewentualnego ciągu dalszego opowieści, co mi rozmywa puentę. Całość dla mnie, taka sobie po prostu.
- Ellaine
Gra w kręgle. :
:) Świetne, świetne! Klimatyczne i zaskakujące od początku, aż do genialnego ostatniego zdania. Bardzo mi się podoba!
- Varelse
Global Parent:
Nie rozumiem do końca tego tekstu, więc nie wiem, jak go odebrać. Poszukam terminologii, a wtedy może znajdę i przesłanie. Jeszcze się odezwę.
- Matt
Mrok, śmierć. I jedna butelka po wódce. :
Niezłe, choć brakuje mi tutaj jakiegoś wyraźniejszego motywu, nawiązania choćby, które mogłoby stworzyć naprawdę fajny klimat.
- krezka
Mrok, śmierć i butelki po wódce:
Dobre :) Tylko się zastanawiam, czy Śmierć można zabić? Tak filozoficznie pytam.
- Marcin
Robert Wpadka:
Doprawdy nie dostrzegam w tym tekście ani sf, ani fantasy, ani horroru. Poza tym jakieś takie bez wyrazu mnie się to wydaje. Brakuje mi wyrazistej, zaskakującej puenty.
- Talto
Zobaczę, co będzie...:
Dobre! :) Zastanawiałbym się nad tym, czy zamiast pisać w ostatnim zdaniu, że to o życie chodzi, nie ładniej byłoby jakoś je zdefiniować po to, żeby czytelnik sam mógł się domyślić, o kim, czy o czym, mowa. Ale i tak jest mocne i przemyślane. Gratuluję!
- Avlinn
In Memoriam:
Hmm czy Mark kropnął hippisa?
- mirael
Jedna:
Dobre! Podoba mi się, chociaż już gdzieś w połowie można domyślić się, kim jest jasnowłosa dziewczyna. Język też mi się podoba.
- CLEAN
Mrok, śmierć i butelki po wódce:
Przewidywalne. Poza tym trochę interpunkcja szwankuje.
- Hitokiri
Rozstanie:
Patrz: komentarz do tekstu Niewiem.
- Radioaktywny
Sztorm:
Mam wrażenie, że przeładowany jest początek. Nie porwało mnie.
- Lafcadio
Butelka dla szpanu:
He he niezłe! Klimatyczne. Czy dobrze mi się zdaje, że równie dobrze ostatnie zdanie mogłoby brzmieć: "Braaain!"?
Na koniec chciałbym się odnieść do mojego tekstu. Strasznie spartoliłem wykonaniem i sam się zakopałem z pomysłem. Chciałem żeby było mrocznie i klimatycznie, a wyszło bełkotliwie i niezrozumiale.
Pomysł był następujący: opisać egzorcyzm tak, by dopiero na końcu, w ostatnim zdaniu, wyraźnie i jednoznacznie potwierdzić, że ten egzorcyzm był rzeczywiście konieczny, czy też był jedynie pijackim wypadkiem, albo efektem napadu szału głównego bohatera.
Amord wzięło się od Amorth - nazwiska najsławniejszego watykańskiego egzorcysty. Agrat bat Machlat to imię żeńskiego demona rozpusty, powszechnie wystepujące w demonologii.
Do momentu, w którym Amord ubiera koloratkę, chciałem zbudować nastrój, pokazać ten pokój i to, co się stało, czyli pijanego egzorcystę, który być może jest psycholem i który zabił kobietę tylko dlatego, że popełniła grzech rozpusty, uprawiając z nim seks. Potem koloratka, żebyśmy mieli pewność, że Amord jednak jest duchownym, więc najprawdopodobniej profesjonalnym egzorcystą. Wreszcie ten człowiek wychodzi. I teraz będzie to, co zdaje się najbardziej zepsułem:
Łóżko jest puste, a więc nie ma już na nim kobiety. Dla mnie to dziwne, bo przecież tak długo leżała martwa u stóp Amorda. A teraz nagle jej nie ma. Za to szeleści habit (to czy mężczyźni też noszą habity, nie ma większego znaczenia, bowiem mężczyzny już w pokoju nie ma). Zmierzałem do tego, że trup wstał z łóżka i ubiera habit, a więc trupem była zakonnica (rozpusta w wykonaniu zakonnicy niesie dla mnie większy ładunek emocjonalny, niż w wykonaniu "zwykłej" kobiety). A potem triumfalny śmiech - śmiech powstałego z martwych ciała. No i w takich okolicznościach triumfalny smiech kojarzy mi się z demonami, szczęśliwymi, że doprowadziły swoje ofiary do zagłady, czyli wychodzi na to, że Amord rzeczywiście zobaczył demona, a więc pomimo pijaństwa, szaleńcem nie jest. Taki był mój tok myślenia, to chciałem w tekście oddać. Okazało się, że nie potrafię. Że za bardzo zamotałem, co oczywiście jest tylko i wyłącznie moim błędem, do którego też oczywiście się przyznaję. Obym tylko wyciągnął z niego właściwe wnioski.
Dzięki wszystkim za komentarze tego nieszczęsnego tekstu. Zdrówko!