WT 3 - Pocałunek romantyczny

Moderator: RedAktorzy

Zablokowany
Awatar użytkownika
KPiach
Mamun
Posty: 191
Rejestracja: śr, 18 sty 2006 20:27

Post autor: KPiach »

Przede wszystkim winien jestem wszystkim użyszkodnikom i mendom komentującym przeprosiny. Mianowicie boleśnie świadomy byłem, że tekst jest mocno niedopracowany, szczególnie w drugiej części. Po prostu brakło czasu - wyjazd na ferie. Dłuższą chwilę zastanawiałem się czy wysłać Schadzkę i na koniec podjąłem decyzję, że jednak tak. Tak, ponieważ liczyłem na komentarze, które dadzą mi do myślenia i czegoś nauczą. I nie przeliczyłem się, za co dziękuję i jeszcze raz przepraszam za wysłanie tekstu świadomie niedopracowanego.

@BlackHeart

Z tym wołaczem, to po namyśle, przyznaję Ci 100% racji. Zbędny on i nie brzmi. Przy okazji Twojej uwagi o narracji zrobiłem sobie powtórkę z wiedzy o tejże. Oj, przydała się bo była mocno zardzewiała (znaczy wiedza). Oczywiście uwaga o limicie znaków, dokonującym nokautu jest słuszna. Przy czym wydaje mi się, że pomysł był do rozpisania w 1000 znaków. Dalsza redakcja tekstu poszłaby w kierunku rżnięcia początkowego opisu w celu poprawienia zrozumiałości drugiej części. Ale to już zupełnie inna bajka.

@flamenco108
flamenco108 pisze:Początek w porząsiu. Trochę złamałeś rytmikę przechodząc od gobelinów do kochanków, ale może o to Ci chodziło?
Znaczy kochankowie to była scena z gobelinu, a więc przynajmniej w zamierzeniu "nie przeszedłem" od gobelinu do nich. Faktycznie może figurę kochanków mogłem wkręcić trochę inaczej w opis.

@Ika

Bardzo cenne jest dla mnie stwierdzenie, że opis na początku jest dość klimatyczny. Zależało mi na tym. Dla mnie romantyzm to właśnie klimat, atmosfera, coś często nieuchwytnego. Przyznam się bez bicia, że dla mnie pierwsze skojarzenia ze sceną romantyczną to księżyc, świece, ognisko w górach, i takie tam (nie koniecznie wszystko naraz ;-) ). Stąd pomysł: najpierw zbudować klimat, a później pokazać parę rozdzielonych kochanków, a przy okazji bezczelnie wykorzystać znaną legendę. Dyć przecie opowiada o romantycznej miłości (chyba?) Przy okazji, aby zachować konsekwencję - wszak kochankowie są rozdzieleni - postanowiłem pocałunek zawęzić do gestu zjawy polegającego na "puszczeniu buziaka". Że się, droga Iko, pogubiłaś w tekście, to jak pisałem wyżej, nie dziwota.

@Nath

Cieszę się, że opis gobelinu przypadł Ci do gustu. Jak napisałem Ice, zależało mi na tym. Świadomie budowałem atmosferę tajemniczą, baśniową. Gdzieś na tych rejestrach mojej duszy gra romantyzm. To nawet jest zbieżne z częścią definicji słownikowej romantyzmu.
Nath pisze:Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że dziewczyna nie wiedzieć czemu unosi swoją dłoń i muska ją wargami?
Nie tylko Ty. Ja również odnoszę takie wrażenie ;-) To miał być właśnie ten pocałunek, przesyłany przez kochankę, która odeszła.

Dziękuję wszystkim za uwagi i komentarze. I jeszcze raz przepraszam za przewiny!
Myślenie nie boli! Myślenie nie boli! Myślenie... AUĆ! O, cholera! To boli!

Radek

Post autor: Radek »

Buka
- Pocałuj mnie - szepnęła a jej tchnienie wypełniło zarówno me serce jak i wspomnienia.
Znaczy jej tchnienie wypełniło wspomnienia?


A co niewyraźnie napisane?:>

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Radek, a co masz na myśli pisząc "tchnienie"? Bo to jakieś takie mało czytelne jest, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że bohaterka jest martwa. W takim momencie może chodzi o gazu z rozkładu?
W każdym razie SJP pod pojęciem "tchnienie" podaje:
1. «powiew, podmuch»
2. daw. «oddech»
Jakoś nie bardzo mi pasuje ten powiew, czy podmuch wywołujący wspomnienia. Bardziej widziałbym w tej roli sam pocałunek.

A jeśli jest to "tchnienie" w znaczeniu:
"prana [sanskr. prāṇa ‘tchnienie’, ‘oddech’], w hinduizmie tchnienie życiowe, podstawowy pierwiastek przenikający człowieka, który umożliwia mu życie i ruch" to też nie pasuje, bo bohaterka jest pełna życia, ale niekoniecznie swojego -> np. robale.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Radek

Post autor: Radek »

Drogi Meduzie.

Idac tokiem Twojego rozumowania bohaterka nie moglaby tez mowic ani wpatrywac sie w oczy swego ukochanego bo jest trupem. Trup jak wiemy nie wiele może poza rozkladaniem sie..
Tyle ze to jest fantastyka.
W moim utworze trup moze oddychać, mowic , kochac i rozkladac sie rownoczesnie bo takie rzucil na siebie zaklecie*.
Fajne nie?

*uprzedzajac ew.uwagi- trup rzecz jasna zaklecie na siebie rzucil zanim zostal trupem:>

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

Większym problemem niż tchnienie lub założenie, że się zaklęcie na nich z lekka zemściło, jest u Radka pomylenie form. To jest pomysł na krótkie opowiadanie (nawet puenta jest), a nie scena.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Radek

Post autor: Radek »

Z tym akurat nie wypada mi sie nie zgodzić...
pytanie tylko czy scena zakończona puentą to już opowiadanie?

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

To nie puenta powoduje, że to nie jest scena, ale również puenta powoduje, że nie wygląda to jak scena. ;)
Generalnie wprowadzasz dwie postaci i szkicujesz ich historię prowadzącą do obecnego dramatu - no cóż, to wygląda jak "opowiadanie w pigułce". Do rozwinięcia. I niestety - w tej skrótowej formie nie ma ani krzty romantyzmu, ponieważ skupiamy się za bardzo na przebiegu akcji. Streszczenie przeważnie nie zawiera nastroju utworu. :)
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Radek

Post autor: Radek »

Bebe pisze:To nie puenta powoduje, że to nie jest scena, ale również puenta powoduje, że nie wygląda to jak scena. ;)
Rozumiem...chyba rozumiem;)

Awatar użytkownika
Nath
Fargi
Posty: 332
Rejestracja: śr, 03 paź 2007 15:55

Post autor: Nath »

KPiach
Nie tylko Ty. Ja również odnoszę takie wrażenie ;-) To miał być właśnie ten pocałunek, przesyłany przez kochankę, która odeszła.
Także tego ;) Wszystko jasne teraz, zupełnie nie skojarzyłem tego gestu "jako puszczenie buziaka". Myślałem, że ona z założenia miała pocałować dłoń ukochanego. Mój błąd :)

Jadymy dalej :)

marq - Było warto?
Drzewa szeptały w zachwycie, a srebrzysty księżyc pieścił swym blaskiem dziewczynę bardziej zuchwale, niż ktokolwiek wcześniej śmiał, choćby spojrzeniem.
Wiedząc już, że to był Adam i Ewa from the Paradise, to fakt, że nikt wcześniej nie śmiał jej pieścić jest dość oczywisty. Poza Adamem raczej tam nikogo nie było :P Jeśli już odnosimy się do biblijnego opisu.

Poza tym, te poetyckie wyrażenia jakoś mi zgrzytają. Jeszcze "drzewa szeptały w zachwycie" jakoś przechodzi, ale z tym "pieszczeniem blaskiem" już przesadziłeś :)
Odkąd pamiętał, dziewczyna była mu bliska, jakby stanowiła jego część.
Braku żebra nie odnotował ? :)
wyciągał ręce, by pogładzić jej kwitnące czerwienią, krągłe piersi,
Teraz to pojechałeś...
– Marznę tu, a ciebie tylko na tyle stać? – fuknęła – Adam! Jabłko zerwane. Raj nie dla nas. Pokaż, do cholery, że było warto!
A to mi się podoba :D Jabłko zerwane, a Ewa od razu fuka, krzyczy, przeklina ;-) Charakterek miała pramatka jak się patrzy ;)

Rozumiem, że z tym marznięciem to była tylko wymówka. Wszak do tej pory cały czas chodzili jak ich Pan Bóg stworzył ;)

Generalnie. Całkiem przyjemne, choć nie obyło się bez wpadek. Próba zbudowania romantycznego klimatu była, za co plus. Niestety próba się nie powiodła, autor po prostu przedobrzył.



Świeżynek - Żurek

No cóż. Nie ma romantyzmu, nie ma fantastyki nawet (chyba, że w domyśle)... a pocałunek taki nijaki: w policzek ;)

Nie za wiele mogę niestety o tekście napisać. Historia nie zaskoczyła mnie, nie wzruszyła, nie dotknęła... spłynęła po mnie jak deszczówka. To chyba największy minus tego tekstu, że jest szary i nijaki - zupełnie jak zajadająca żurek bohaterka.


Archont - Raz kozie śmierć?
Gdy ujrzał dwóch pijanych barków, chciał zawrócić.
Barków?
Wystarczyło jedno, mocne pchnięcie nożem i Adrian padł bez ducha.
Podeszły, bez słowa pchnęły i poszły? Dwie pijane barki? ;)
Przepraszam, za nabijanie się.
Poważnie. Jakoś mi się nie widzi to... Rozumiem, że autor chciał szybko przejść do sceny właściwej, ale taka krótka retrospekcja zupełnie nic nie wnosi. Jest w gruncie rzeczy zbędna, tyle, że bez niej nie byłoby tytułu.
Teraz stał pośrodku wielkiego kanionu. Wokół wysoko wznosiły się czerwone góry. Kilka kroków dalej zobaczył wodę. Podszedł do źródła.
Trochę bym dookreślił tę wodę. Nie wiem jak to sobie wyobrazić.
Wtem coś chwyciło go za dłoń i upadł.
Pewnikiem coś potraktowało go paralizatorem.
Darł rękoma piasek, ale to coś było silniejsze.
Nie wiem, jak to jest z tym darciem piasku. Czy to jest poprawne, zapytuję? Ja bym bardziej widział... nie wiem, orał? Można orać piasek?
- Co ona z nimi robi? - zapytał anioł anioła.
- Całuje ich - odpowiedział ten drugi.
- A potem?
- Wypluwa... Czyż to nie romantyczne?
No dobra... tylko co się stało z facetem. Bo dowiadujemy się o nim sporo niepotrzebnych szczegółów, autor traci słowa na powiedzenie nam, że bohater ogląda discovery. Ale nie uznaje za stosowne przedstawić nam czytelnie co się z tym tak "dopieszczonym" bohaterem dzieje.

Jakaś ona go połyka i wypluwa. Anioły to widzą i nic sobie z tego nie robią. Dowcipkują nawet. Zakładając, że miejscem zamieszkania aniołów jest Raj... Nie, nie chce mi się wnikać nawet.

Zły tekst, zły. Zero romantyzmu. Konstrukcja beee. Nawet ostatni dialog, który mógłby być zabawny czuję, nie jest, bo nie wiem o co chodzi...
Niepozytywnie.

To tyle na dziś :)
Pozdrawiam

edit: dopiska
Ika: Poczuł, że umiera i zapewne doszedł do wniosku, że nie da się złapać tym metroseksualistom ze skrzydełkami. Nie widział swojej przyszłości w chórze.

Awatar użytkownika
podzjazdem
Dwelf
Posty: 505
Rejestracja: śr, 21 mar 2007 07:58

Post autor: podzjazdem »

stief
Romantyzmu to ja tu nie widzę za grosz.
- Boże, jaki on jest dla mnie dobry – doleciało zza pleców, gdy opuszczałem pokój
Może się mylę, ale jeśli facet jest telepatą, to raczej nie bardzo może precyzować kierunki, z których nadchodzą myśli. Zza pleców czyich? Bo się gubię trochę.
Novina
Trochę przekombinowane na mój gust. I do tego sporo sformułowań wręcz dziwacznych, np. "zgłębiła pocałunek" - za moich czasów zgłębiało się wiedzę. Ogólnie scena jest, ale romantyzm gdzieś chyba zaginął.
Radioaktywny
Pomysł moim zdaniem ciekawy. Zaszwankowało jednak wykonanie. Cała scena w moim odczuciu jest jakby zbyt sucha, co odziera ją z romantyzmu.
mirgon
Kto się tu właściwie komu śnił? Rozgryzienie tego przekracza moje możliwości niestety. I zakończenie też mi nie leży. Nie wiem jak je określić. Prostackie?
doomtrader
Gdzie tu fantastyka? Nawet śladu nie znalazłem. choć cała reszta nie najgorzej.
BMW
Ciężko mi idzie wyobrażenie sobie tej sceny. On się boi, ona czeka, on idzie gdzieś, ona nie, trochę to mętne. I fantastyka jakby nieco na siłę przyklejona.
Kurczak
Przedpiścy już o błędach wspominali. Troszkę mi zgrzytnęło
- Panie mój! - jej czarne serce zabiło pierwszy raz od tysięcy lat
W ustach stęsknionej kochanki jakoś mi to nie brzmi.
mr.maras
jednocześnie zawiązując opaską
Wybija z rytmu. Co właściwie zawiązywał opaską? A może opaskę?
Ogólnie nie najgorzej, choć moim zdaniem jak na tak krótki tekst za dużo w nim purpurowych patriarchów.
vesago
Romantyzmu za bardzo nie widzę. Plus za pomysł.

Na razie tyle.
Osusz skrzydła, bracie. Na mokrych od łez daleko nie zalecisz...

Awatar użytkownika
BMW
Yilanè
Posty: 3578
Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04

Post autor: BMW »

podzjazdem
Ciężko mi idzie wyobrażenie sobie tej sceny. On się boi, ona czeka,
Widzę, że zagmatwałem tekst.
Jednym z kluczowych elementów do poprawnej interpretacji jest "stłuczone szkło", a w scenie tak naprawdę nie wystepuje "on".
W każdym razie dzięki za dotychczasowe recenzje.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Bebe pisze:To nie puenta powoduje, że to nie jest scena, ale również puenta powoduje, że nie wygląda to jak scena. ;)
Nie mogę zacytować, więc tylko odtworzę pamięciowo z książki Karpińskiego o sztuce pisania scenariuszy filmowych:
Napięcie powinno rosnąć aż do punktu kulminacyjnego, po którym opada i przez chwilę trwa tzw. wygaszenie. Te same zasady, o ile to jest możliwe, powinny zostać zastosowane do budowania pojedynczych scen w ramach całej historii.

Takie zasady stosuje się przy scenariuszach filmowych. Nie ma tu mowy o puencie, tylko o rozkładzie napięcia - scena jest w pewnym sensie krótką historyjką, ale niewątpliwie stanowiącą część większej historii.

Zacytuję Ikę: cząstka akcji wyodrębniona ze względu na występowanie w niej określonego zespołu osób; przybycie lub odejście jakiejś osoby oddziela daną scenę od innej

Czyli scena romantyczna może się zacząć, kiedy On wchodzi do pokoju, ale skończy się, kiedy Ona wyjdzie. Ponieważ jest to scena, a nie całe opowiadanie, nie musimy wiedzieć, dlaczego On tam wszedł, ale powinniśmy wiedzieć, dlaczego Ona wyszła, bo być może w tej scenie właśnie opisano przyczynę jej wyjścia z pokoju.

Można napisać opowiadanie, które składa się z jednej sceny, jeżeli kierować się definicją opartą o geograficzne położenie postaci - są przecież monodramy, gdzie przez godzinę aktor ze sceny nie schodzi, tylko ględzi, pisano też takie opowiadania, gdzie podmiot liryczny aka narrator bredził coś bez sensu na 10 stronach maszynopisu znormalizowanego. Tylko po co? ;-) - to była dygresja.

Może też być opowiadanie, w którym kilka postaci nie zmienia położenia geograficznego - ale wtedy trzeba pójść po rozum do głowy i wyodrębnić sceny na podstawie drugiej części tej definicji: wyodrębniony i względnie samodzielny odcinek fabuły, przedstawiony bezpośrednio jako sytuacja rozgrywająca się między określonymi postaciami.

Czyli wtedy scena zacznie się, kiedy on powie, że ją kocha (a przyszedł niby pożyczyć książkę, co wiemy z wcześniejszych scen opowiadania), a skończy się, kiedy np. Ona się rozpłacze, bo myślała, że kocha ją Jego najlepszy kumpel, a On będzie stał jak baran, bo tak w pierwszej chwili reagują zwykle na płacz panowie. Można tam wpleść puentę, tylko po co ;-) - to była dygresja.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
mirgon
Mamun
Posty: 133
Rejestracja: pt, 16 lis 2007 09:59

Post autor: mirgon »

podzjazdem pisze: mirgon
Kto się tu właściwie komu śnił? Rozgryzienie tego przekracza moje możliwości niestety. I zakończenie też mi nie leży. Nie wiem jak je określić. Prostackie?
Pytasz, kto komu się śnił, a mi się wydaje, że w swoim pytaniu masz już gotową odpowiedź. Zresztą gdyby śniła tylko jedna osoba - gdzie byłby "element fantastyczny"? Prostackie zakończenie? Takie właśnie miało być, no bo jak kończą się sny? Nie prostacko? - Budzimy się.

Pierwotnie miała to być, tylko jedna scena, ta we śnie i trochę inaczej skończona. Niestety, pogoniłem za zielonymi papużkami...

Obiecuję też, jak tylko złapię oddech, wklepać tu swoje przemyślenia związane z wszystkimi tekstami.
Dead man dance, dead man dance, stary...

Awatar użytkownika
Nath
Fargi
Posty: 332
Rejestracja: śr, 03 paź 2007 15:55

Post autor: Nath »

Dalej.

stief - Idealny pocałunek

Całkiem ciekawe. Napisane też nie najgorzej. Tylko, no właśnie. Znowu zero romantyzmu. Bardziej widzę tam u bohatera zimną kalkulację zahaczającą o manipulację, niż jakikolwiek romantyzm ;) Choć, kto by nie chciał mieć takiej umiejętności :D

Z drugiej strony... Jak szybko taka umiejętność zawiodłaby do szaleństwa?
Jesteś najlepszy! Czasem mam wrażenie, że on czyta w moich myślach.
Czy ja wiem czy to potrzebne? O tym czytaniu w myślach? Trochę jakby autor obawiał się, że czytelnik nie załapie... No ale to tylko czepialstwo z mojej strony.

Generalnie w porządku. Oprócz braku romantyzmu nie mam się za bardzo do czego przyczepić, mimo że próbowałem :)


Novina - Tendou Motel

No cóż... cała scena ma jakiś swój urok, klimat. Choć trochę, khem... chory? :)
Od strony technicznej: pisanie zaimków dużymi literami. I wymyślanie tych tytułów dla rewolweru też zgrzytało mi jakoś osobiście.

Od strony zawartości scenki: Podstawowa wada brak romantyzmu. Ale gdyby przymknąć na to oko, to nawet ciekawie wyszło. Można poczuć jakąś rozpacz tej kobiety, całkiem dobrze to opisałaś. Jest w tej scenie jakaś, nie wiem, beznadzieja wyczuwalna...

Generalnie. Technicznie, oprócz zastrzeżeń, które napisałem ok. Nie ma romantyzmu, za to duży minus... ale są inne emocje zarysowane wyraźnie, za to mały plus :)


Tyle :)
Pozdrawiam

edit: mały edicik
edit2: i drugi
Ika: Poczuł, że umiera i zapewne doszedł do wniosku, że nie da się złapać tym metroseksualistom ze skrzydełkami. Nie widział swojej przyszłości w chórze.

stief
Sepulka
Posty: 73
Rejestracja: czw, 03 sty 2008 21:33

Post autor: stief »

stief - Idealny pocałunek

Całkiem ciekawe. Napisane też nie najgorzej. Tylko, no właśnie. Znowu zero romantyzmu. Bardziej widzę tam u bohatera zimną kalkulację zahaczającą o manipulację, niż jakikolwiek romantyzm ;) Choć, kto by nie chciał mieć takiej umiejętności :D

Z drugiej strony... Jak szybko taka umiejętność zawiodłaby do szaleństwa?
Jesteś najlepszy! Czasem mam wrażenie, że on czyta w moich myślach.
Czy ja wiem czy to potrzebne? O tym czytaniu w myślach? Trochę jakby autor obawiał się, że czytelnik nie załapie... No ale to tylko czepialstwo z mojej strony.

Generalnie w porządku. Oprócz braku romantyzmu nie mam się za bardzo do czego przyczepić, mimo że próbowałem :)
Dzięki wielkie. A jednak na tego typu portalach pojawiają się osoby komentujące, które czytając nie zakładają, że autor jest piszącym analfabetą..:)
Oczywiście, że pierwszy wers jest celowy. To właśnie uważnemu czytelnikowi miało uświadomić, że podmiot liryczny jest zwykłym cynikiem. Miałem nawet zamiar zatytułować scenkę "Cynik i dziewczyna", ale to byłoby zbyt czytelne i proste.
Dwoje ludzi całujących się... Ona zakochana po uszy, on na pozór też... Czego więcej wymagać od sceny romantycznej? Romantycznego języka! A język nie mógł być romantyczny, bo peel jest cynikiem. To taka moja mała przewrotność...
O to, że ona pomyślała o tym czytaniu w myślach? Pomyślała. Akurat w tym momencie to pomyślała i ani ja, ani peel nic nie możemy na to poradzić...:)
Dzięki Nath.

Na komentarz wyrzucający mi, że ktoś nie może słyszeć myśli myślonych za jego plecami spuszczę zasłonę milczenia... Na FF wszystko jest możliwe, a komentujący powinni o tym pamiętać...

Pozdrowienia dla wszystkich. Czytających i komentujących.

Zablokowany