Życzenie

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Życzenie

Post autor: Hitokiri »

Mój bilet

Tu jeszcze miał być jakiś wstęp, ale nie mam pomysłu na niego nie mam. Dodam tylko, że tekst wstawię na forum Weryfikatorium - w tej samej formie, co tutaj.
Miłej lektury, miłego rozszarpywania.

___________
Ada odwróciła się na pięcie, chcąc uciec. Niestety, zdążyli zobaczyć ciężkie łzy spływające po jej twarzy i wybuchli jeszcze głośniejszym śmiechem. Dwóch chłopaków z klasy, próbowało zagrodzić drogę, ale uciekła modląc się, by nie chcieli jej ścigać i żeby w toalecie na drugim piętrze było pusto. Modlitwy zostały wysłuchane.
Zamknęła się w kabinie i zaniosła płaczem. Co ja im zrobiłam? – kolejny raz zadała sobie to pytanie. Jedyna odpowiedź przychodząca do głowy brzmiała: nic. Po prostu ktoś musiał zostać kozłem ofiarnym, któremu można powiedzieć coś przykrego, albo wyciąć wredny numer. Zawsze pada na tego, który się w jakiś sposób wyróżnia, albo – tak jak Ada – pozwala sobie bezkarnie dokuczać.
Przez chwilę miała ochotę pójść do wychowawczyni i naskarżyć na wszystkich, ale zrezygnowała. Dobrze wiedziała czym to się skończy – pogadanką na lekcji, wezwaniem czyichś rodziców, udawaną skruchą i nieszczerymi przeprosinami winowajców. A potem straszliwą zemstą… Aż zadrżała, na samą myśl.
Błogą ciszę przerwał dzwonek. Ada nie miała najmniejszej ochoty opuszczać bezpiecznego schronienia. Musiałaby znieść badawcze spojrzenie nauczyciela, złośliwe uśmiechy klasy i przez całą lekcję udawać, że wszystko w porządku. Najchętniej poszłaby do domu, ale wszystkie jej rzeczy zostały w sali. Choć nawet tego nie mogła być pewna.
Smutek przerodził się we wściekłość. Pragnęła tylko spokoju, czy to tak dużo? A oni ciągle pokazywali jak bardzo jest do niczego, zmieniając w koszmar każdy dzień szkoły. Kiedyś się odegram, postanowiła. Chciała odpłacić się tym samym, sprawić by choć przez chwilę poczuli to co ona. Gdyby miała więcej odwagi…
Ale nie miała, co uświadomiła sobie po raz kolejny w tym roku szkolnym. Gdy dochodziło do starcia nawet nie próbowała walczyć – i tak przegrywała. A potem był kibel, łzy i marzenia o zemście. I tak w kółko, aż do wakacji.
Schowała twarz w dłoniach i znowu zaczęła płakać. Gdy się uspokoiła na tyle, by zebrać myśli i przestać rozpamiętywać doznane krzywdy, doszła do wniosku, że nie ma sensu tu siedzieć. Zamknięcie się w kiblu niczego nie zmieni.
Postanowiła udać się do czytelni. Weźmie jakiś komiks i poświęci lekturze. Na lekcję nie pójdzie, nie ma mowy.
Chwilę potem przemierzała opustoszały korytarz, kierując się ku bibliotece. Podłoga pokryta niebieskim linoleum lśniła w świetle jarzeniówek. Ada zobaczyła już drzwi biblioteki; przyspieszyła. Jej klasa miała lekcję w pobliżu, a ostrożności nigdy za wiele.
Serce skoczyło jej do gardła, gdy poczuła czyjąś rękę na ramieniu.
- Co, uciekamy z lekcji? – usłyszała. Odwróciła się i napotkała zimny wzrok woźnego. Zamarła.
Pan Jan, przez niektórych nazywany Krzywonosem, był nienawidzony przez uczniów. Już sam wygląd nie zachęcał do bliższego poznania – niektórzy twierdzili, że gdyby stanął obok podsklepowych meneli, pasowałby idealnie, z tą zużytą twarzą, resztką tłustych włosów i starymi ubraniami.
W dodatku miał paskudny zwyczaj pojawiania się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie – na przykład wtedy gdy uczniowie planowali, albo byli w trakcie robienia czegoś, co dorosłym niekoniecznie się podobało. A gdy już złapał jakiegoś winowajcę, nie bacząc na prośby, błagania i obietnice poprawy, prowadził do dyrektora.
Poza tym wieść szkolna niosła, że Krzywonos pół życia przesiedział w więzieniu. Nikt nie wiedział za co, ale każdy miał swoją teorię – jedni twierdzili, że kogoś zabił, inni, że napadł na bank, a jeszcze inni, że jedno i drugie. Tylko nieliczni uważali, że szkoła nie zatrudniłaby przestępcy, a plotki o więzieniu rozpuszcza sam Krzywonos, aby straszyć uczniów. W głębi duszy, Ada zgadzała się z tą opinią, lecz nie zmieniało to faktu, że – tak jak większość – wolała woźnego unikać.
- Nie uciekam z lekcji – powiedziała, siląc się na spokój. – Pani mi kazała iść do biblioteki bo… bo muszę wypożyczyć dla całej klasy „Anię z Zielonego Wzgórza”.
- Taaaak? – Krzywonos wolną ręką podrapał się po brodzie. Drugą wciąż trzymał na ramieniu dziewczynki. – A czy ty przypadkiem nie wypożyczałaś tego w zeszłym tygodniu? Dla całej klasy?
- Nie, wtedy byłam po coś innego… - bąknęła. Krzywonos był nie tylko złośliwy, ale też miał bardzo dobrą pamięć. Teraz to mnie weźmie do dyrektora, pomyślała. Albo do klasy. Już nie wiedziała co gorsze.
- Jasne… - mruknął Krzywonos. – Chodź.
Puścił ją i ruszył w stronę gabinetu dyrektora. Ada spuściła głowę i chcąc nie chcąc, poszła za nim. Domyślała się co będzie potem – dyrektor zrobi jej pogadankę i wezwie rodziców do szkoły. Albo po prostu każe wrócić na lekcję. Nie wróci. Nie może!
- Proszę pana… Ja naprawdę szłam do biblioteki – powiedziała niepewnie.
- Jasne, jasne. Powiesz to dyrektorowi – burknął Krzywonos.
Zamilkła, próbując zebrać myśli. Gabinet dyrektora był coraz bliżej. Co robić? Siedzieć cicho, a może spróbować jeszcze raz?
- Proszę pana, ja już nigdy więcej nie ucieknę z lekcji. Niech mi pan odpuści... – prawie błagała.
Krzywonos zatrzymał się i odwrócił się. Ada miała wrażenie, że zimne i przenikliwe spojrzenie bladoniebieskich oczu, wnika w głąb duszy, że może woźny widzi nawet to, co chciałaby ukryć. Uciekła wzrokiem. Jeśli chodzi o bitwy na spojrzenia, to Krzywonos był niepokonany.
- Oj, nie lubisz ty swojej klasy, co?
Aż drgnęła. Jak zgadł? Chciała zaprzeczyć, wymyślić jakieś dobre kłamstwo, ale jak na złość nic nie przychodziło do głowy.
- Chodź.
Więc jednak dywanik… Ada westchnęła z rezygnacją i po chwili podjęli dalszą wędrówkę. Dyrektor na pewno zauważy jej sporą liczbę nieobecności – nauczyciele wielokrotnie skarżyli się, że nie chodzi na wszystkie lekcje. A potem telefon do rodziców.
Krzywonos minął gabinet dyrektora i skierował się w stronę schodów. Obejrzał się tylko raz i zszedł na dół. Co jest? – dziwiła się Ada. A gdy stanęli przed jakimiś drzwiami i Krzywonos wetknął klucz do zamka, do zdziwienia dołączył strach. Mimowolnie przypomniała sobie wszystko co słyszała o tym człowieku. Uciekać! – pomyślała, ale ciało nie chciało jej słuchać.
- Wchodź – nakazał Krzywonos. Widząc, że Ada nie poruszyła się, westchnął ciężko i wepchnął ją do środka. – Siadaj.
Znajdowali się w małym pokoiku. Oprócz sporej szafy, biurka i dwóch krzeseł, nie było tu nic. Przez duże okno do środka wpadały promienie słońca.
Krzywonos usiadł za biurkiem i splótł dłonie. Nie spuszczał wzroku z Ady. Długo jej się przyglądał w milczeniu. Miała ochotę spytać o co chodzi, ale siedziała cicho. Kto wie, co mu po głowie chodzi…
- Nie lubisz ty swojej klasy… - stwierdził w końcu. – Prawda?
Ada nie odpowiedziała, zastanawiając się, co go to obchodzi. Żadne sensowne wyjaśnienie nie przychodziło jej do głowy, oprócz jednego – Krzywonos zamierza to wykorzystać i w jakiś sposób wystawić ją na pośmiewisko. Ta myśl nie dawała się odpędzić, powodując lawinę wyobrażonych scen, w których Ada zostaje ośmieszona przed klasą, z każdą kolejną sceną słyszy ich coraz złośliwsze śmiechy, przed którymi nie może uciec.
- Nawet nie musisz odpowiadać – mruknął woźny i wstał. Podszedł do szafy, otworzył ją i zaczął czegoś szukać.
Wbrew obawom Ady, poszukiwany przedmiot nie okazał się wcale pałką, nożem, bądź pistoletem. Gdy Krzywonos odwrócił się w jej stronę, zobaczyła, że trzyma w ręku gruby, stary zeszyt.
- To dla ciebie – powiedział, podając go. – Otwórz.
Spojrzała na zeszyt, tak jakby to było coś śmiertelnie niebezpiecznego. Dotknęła go ostrożnie i otworzyła. Po pierwszej stronie pozostał smutny strzępek, dalsze zapisano. Od razu dało się zauważyć, że z zeszytu nie korzystała jedna osoba. Po charakterze pisma, było wiadomo, że każde zdanie napisał ktoś inny. Ale nie to zdziwiło Adę, tylko to, wszystkie mówiły o tym, czego pragnęli ich autorzy.
Co to ma być? Jakiś głupi żart? Krzywonos lubi takie żarty? A może to pomysł jej klasy? Ciekawa odmiana… pewnie rozsypywanie jej rzeczy po całym korytarzu, docinki, wyzwiska i rzucanie gumami we włosy im się znudziło. Tylko jak wciągnęli w to woźnego?
Po dłuższej chwili zastanowienia uznała, że to nie mógł być pomysł klasy. Byli na to za głupi. Spojrzała ze zdziwieniem na Krzywonosa.
- Dostałem go dawno temu, w pierdlu od kumpla, który miał to od jeszcze innego kumpla… no nieważne. Nie wiem skąd się wziął, ale krążył po wszystkich celach. Bierzesz długopis i wpisujesz, czego pragniesz. Ale pamiętaj – wyroku nie można przyspieszyć.
- Wyroku?
Krzywonos uśmiechnął się – tym razem sympatyczniej – i podał jej długopis.
- Swoje trzeba odsiedzieć.
Jakaś część jej umysłu ostrzegała przed kolejnym, głupim żartem, jednak coraz bardziej do głosu dochodziła myśl, że można spróbować. To by było wspaniałe, gdyby mogła się zemścić. Zapłaciliby za wszystkie krzywdy i cierpienia, za każdą wylaną łzę. Wymyśliłaby coś tak wrednego, że pożałują dnia, w którym się urodzili.
Jednak zeszyty nie spełniają życzeń, chyba że w bajkach. A to nie jest bajka, w której szczęśliwy koniec jest pewny jak w banku. Nie wiedziała dlaczego Krzywonos jej to mówi, więc poprzestała na prostym wniosku, że jest wariatem. Lepiej się z nim nie kłócić, niewiadomo jak zareaguje. Wzięła długopis, podziękowała, wstając i ruszyła do wyjścia.
- Możesz mieć tylko jedno życzenie. Zastanów się nad nim – powiedział Krzywonos. Ada skinęła głową i wyszła.
Na korytarzu wciąż było pusto, lecz na wszelki wypadek skierowała się do toalety. Oparła się o ścianę i zaczęła czytać wpisy w zeszycie, raz po raz krzywiąc z dezaprobatą. Nie mogła uwierzyć, że ich autorzy dali się nabrać. Ktokolwiek wymyślił żart z zeszytem miał świetny pomysł.
Uśmiechnęła się i wpisała swoje życzenie. I tak się nie spełni, ale można sobie wyobrazić, że jest inaczej, prawda?
W toalecie nagle zrobiło się strasznie ciemno – jakby ktoś zgasił wszystkie światła. Ada spojrzała w okno i zamarła, gdy zobaczyła, że niebo jest czarne jak w nocy. Zeszyt wypadł jej z ręki, ale nie zwróciła już na to uwagi. Wspięła się na kaloryfer, złapała za brudny parapet i wyjrzała.
Z wrażenia, aż krzyknęła i spadła na podłogę. Jęknęła z bólu, gdy całym ciałem walnęła w zimne kafelki. Z trudem usiadła i jeszcze raz spojrzała w kawałek czarnego nieba za oknem.
Oprócz tego i szkoły, nie było na świecie nic. Gdzieś zniknęły sąsiednie bloki, zaparkowane na chodnikach samochody, place zabaw i inni ludzie. Jakby stworzenie świata Bóg zaczął właśnie od tej szkoły i teraz miał dorabiać resztę.
To niemożliwe, niemożliwe! – pomyślała dziewczynka i poszukała wzrokiem zeszytu. W panującym mroku nic nie mogła dostrzec, jednak dokładnie pamiętała co zapisała.
„Chcę, żeby ta szkoła zniknęła!”
Przypomniała sobie słowa Krzywonosa. Jeśli miała tylko jedno życzenie, a wyroku nie można przyspieszyć…
Do końca gimnazjum zostały jeszcze dwa lata.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Weźmie jakiś komiks i poświęci lekturze.
- Czy lektura to jakieś bóstwo? ;-D
Ciekawy pomysł, ale wykonanie takie sobie. Jak dla mnie jest zbyt przegadane. Poza tym są błędy interpunkcyjne, np. masz zbędne przecinki.
Co do puenty, lepiej moim zdaniem było skończyć na "Chcę, żeby ta szkoła zniknęła!". Resztę sobie czytelnicy sami dopowiedzą.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
KPiach
Mamun
Posty: 191
Rejestracja: śr, 18 sty 2006 20:27

Post autor: KPiach »

Nie lubię tego typu klimatów, więc będę się wrednie czepiał, a co! ;-)

Najpierw mała łapanka.
Dwóch chłopaków z klasy, próbowało zagrodzić jej drogę, ale uciekła modląc się, by nie chcieli jej ścigać i żeby w toalecie na drugim piętrze było pusto.
Wiem, że zaimkoza i tak dalej, ale tutaj brak zaimka cóś zgrzyta. Rozumiem, że to powoduje paskudne powtórzenie zaimków, ale można całe zdanie nieco przebudować i uratować.
Kiedyś się odegram, postanowiła. Chciała odpłacić się tym samym, sprawić by choć przez chwilę poczuli to co ona.
Wyboldowany zaimek zwrotny jest chyba zbędny. Odpłacić może występować z lub bez się, ale tutaj można uniknąć powtórzenia zaimka.
Weźmie jakiś komiks i poświęci lekturze.
Komiks poświęcony lekturze? ;-) Tym razem, jak mniemam, brakuje się.
Krzywonos zatrzymał się i odwrócił się.
Bez żadnej straty można wywalić drugie się. Widzę, że wychodzi mi komentarz z SIĘ w roli głównej. ;-)
Chciała zaprzeczyć, wymyślić jakieś dobre kłamstwo, ale jak na złość nic nie przychodziło do głowy.
Tym razem chodzi mi o inne trzyliterowe słówko. Myślę, że dodanie jej przed do głowy zrobiłoby dobrze temu zdaniu.
Dyrektor na pewno zauważy jej sporą liczbę nieobecności
Nie podoba mi się to zdanie. Nie leży mi szyk a i zaimek można wyeliminować.
Długo jej się przyglądał w milczeniu.
A nie powinno raczej być: Długo przyglądał się jej w milczeniu.
- To dla ciebie – powiedział, podając go. – Otwórz.

Myślę, że pogrubienie bez żalu można wykopać.
Po charakterze pisma, było wiadomo, że każde zdanie napisał ktoś inny. Ale nie to zdziwiło Adę, tylko to że, wszystkie mówiły o tym, czego pragnęli ich autorzy.
Pierwsze zdanie nie podoba mi się. W drugim chyba brakuje dopisanego pogrubienia. W dodatku w drugim zdaniu mamy: to, to, tym...
Oparła się o ścianę i zaczęła czytać wpisy w zeszycie, raz po raz krzywiąc z dezaprobatą.
Zgadnij czego brakuje? ;-)
Oprócz tego i szkoły, nie było na świecie nic.
Tego jak sądzę odnosi się do czarnego nieba, które pojawiło się zdanie wcześniej, ale wypadło nie najszczęśliwiej, IMHO. A przy okazji - wnioskowanie na podstawie widoku z kibla, że cały świat diabli wzięli nie jest nazbyt pochopne?

Do kompletu tej łapanki - w kilku miejscach sypnęła się chyba interpunkcja, ale boję się tego dotykać, bo sam mam z nią ogromne problemy.

Dobra, to jeszcze poczepiam się poza językowo.
Sam początek tekstu. Przed oczami stanęła mi szkoła podczas przerwy. Scena jak z życia wzięta - młodzież sadyści się nad kimś. Gwar, huk, chaos. Ada, ucieka na drugie piętro i po chwili błogą ciszę przerywa dzwonek. Jak rozumiem kończący przerwę i wzywający na lekcję. Więc, ja się pytam, jaka cisza? Niby drobiazg, ale zastopowało mnie dość skutecznie.
Następny kawałek. Ada w końcu wychodzi z ubikacji i przemierza puste korytarze w drodze do biblioteki. I nagle, ni stąd, ni zowąd, pojawia się woźny i zaskakuje bohaterkę. Miał pelerynkę-niewidkę? Nijak nie potrafię sobie wyobrazić jak ją podszedł. OK. Mamy woźnego. Dowiadujemy się, że to wredna kreatura, napawająca dziatwę szkolną przerażeniem. I nagle w narracji pada Pan Jan. Zgrzytnęło. Spodziewałbym się jakiegoś radosnego epitetu, jak to nasza młodzież potrafi.
I na koniec scena kończąca, w łazience. Przeczytałem, że zrobiło się strasznie ciemno i nie uwierzyłem. Narracja podkreśla zapadnięcie ciemności, ale zachowanie Ady nie wskazuje na to. Pryga po parapetach, szuka wzrokiem zeszytu...
Wreszcie ostatnia sprawa. Dziewczynie marzyła się zemsta, taka, żeby wszystkim w pięty poszło. I co? „Chcę, żeby ta szkoła zniknęła!” Ale, OK. Jestem w stanie to przyjąć i to bez nadmiernego wysiłku. Niepokoi mnie co innego. Hito, położyłaś mocny nacisk na to, że swoje trzeba odsiedzieć. I tu nie dyskutuję. Natomiast ni cholery nie chwytam skąd przekonanie bohaterki, że za dwa lata sytuacja wróci do normy. Bo taki wniosek wysnułem z końcówki tekstu. Niepokoi mnie to, bo podejrzewam, że mogło mi coś umknąć, i nie mam kluczyka do pełnej interpretacji.

Dość narzekania i czepialstwa. Czas na plusy.
Czytało mi się dobrze, miło i w sumie bez zgrzytów. Jak widać powyżej jakiś poważnych potknięć nie znalazłem. Wszystko można poprawić przy pomocy przeedytowania kilku zdań, ewentualnie dopisania jeszcze kilku. Największy plus, jak dla mnie, to pełna wiarygodność głównej bohaterki. Jej refleksje, przemyślenia są prawdziwe i dobrze przedstawione. Hito, ja w ogóle lubię Twój styl, co chyba już pisałem przy okazji jakiś zamierzchłych warsztatów. W związku z tym proszę, daj coś o fajniejszej
tematyce, bo te klimaty, jak pisałem naprawdę nie są moje. <Patrz koncert życzeń - innych tematów mi się zachciewa ;-)>

Pozdrawiam.

Edit:
Kilka literówek.
Myślenie nie boli! Myślenie nie boli! Myślenie... AUĆ! O, cholera! To boli!

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

Za komentarze dziękuję, teraz przystępuję do tłumaczeń.
Meduz pisze: - Czy lektura to jakieś bóstwo? ;-D
No tak, zabrakło "się". :)
Meduz pisze:Co do puenty, lepiej moim zdaniem było skończyć na "Chcę, żeby ta szkoła zniknęła!". Resztę sobie czytelnicy sami dopowiedzą.
Hmm... Może faktycznie, powinnam tak skończyć. Jednakże przy czytaniu tekstu - a czytałam go nie raz - nie miałam żadnych zastrzeżeń. Wręcz przeciwnie wydawało mi się, że puenta jest dobra. W ostatnich dwóch zdaniach napisałam, co ona sobie pomyślała i do jakiego wniosku doszła - i tu urwałam, bo chciałam, żeby czytelnik wyobraził sobie dalszy ciąg losów Ady i tych kilkuset osób znikniętych wraz ze szkołą. Chyba nie wyszło ;/
KPiach pisze:Nie lubię tego typu klimatów, więc będę się wrednie czepiał, a co! ;-)
Ależ proszę bardzo ;)

Co do byków z zaimkami typu "się" i "jej" - niestety wciąż mam takie wrażenie, że jak nie wstawię gdzieś zaimka, to czytelnik nie będzie wiedział o kogo/o co chodzi i wstawiam je tam gdzie być nie powinny, a tam gdzie być powinny, to nie. Postaram się nad tym popracować, ale nie obiecuję, że poprawa będzie szybka ;)
KPiach pisze:Cytat:
Dyrektor na pewno zauważy jej sporą liczbę nieobecności

Nie podoba mi się to zdanie. Nie leży mi szyk a i zaimek można wyeliminować.
Nie licząc zaimka - co jest złego w tym zdaniu? Ja osobiście uważam je za dobre, ale chciałabym wiedzieć czemu wg. ciebie jest niedobre.

Co do widoku z kibla, zgadzam się bezsprzecznie.
KPiach pisze:Do kompletu tej łapanki - w kilku miejscach sypnęła się chyba interpunkcja, ale boję się tego dotykać, bo sam mam z nią ogromne problemy.
Ja też. Chyba nawet większe niż z zaimkami.
KPiach pisze:Sam początek tekstu. Przed oczami stanęła mi szkoła podczas przerwy. Scena jak z życia wzięta - młodzież sadyści się nad kimś. Gwar, huk, chaos. Ada, ucieka na drugie piętro i po chwili błogą ciszę przerywa dzwonek. Jak rozumiem kończący przerwę i wzywający na lekcję. Więc, ja się pytam, jaka cisza?
Znaczy chodziło mi o to, że jak ona siedziała w tym kiblu, to tam było ciszej niż na korytarzu. Musiałam zapomnieć o tym, że do kibla dochodzą stłumione hałasy przerwy.
KPiach pisze:Ada w końcu wychodzi z ubikacji i przemierza puste korytarze w drodze do biblioteki. I nagle, ni stąd, ni zowąd, pojawia się woźny i zaskakuje bohaterkę. Miał pelerynkę-niewidkę? Nijak nie potrafię sobie wyobrazić jak ją podszedł.
A tu chodziło o to, że zaszedł ją od tyłu.
KPiach pisze:OK. Mamy woźnego. Dowiadujemy się, że to wredna kreatura, napawająca dziatwę szkolną przerażeniem. I nagle w narracji pada Pan Jan. Zgrzytnęło. Spodziewałbym się jakiegoś radosnego epitetu, jak to nasza młodzież potrafi.
Eeee... Nie mam tu nic na swoją obronę. Trzeba było wymyślić mu nazwisko xD
KPiach pisze:Natomiast ni cholery nie chwytam skąd przekonanie bohaterki, że za dwa lata sytuacja wróci do normy. Bo taki wniosek wysnułem z końcówki tekstu. Niepokoi mnie to, bo podejrzewam, że mogło mi coś umknąć, i nie mam kluczyka do pełnej interpretacji.
Generalnie chodziło o to, że ty masz samemu sobie wymyślić ciąg dalszy. Bo ona może sobie wierzyć, że za dwa lata wróci wszystko do normy, ale nie musi.
KPiach pisze:Największy plus, jak dla mnie, to pełna wiarygodność głównej bohaterki. Jej refleksje, przemyślenia są prawdziwe i dobrze przedstawione.
Ufff, chociaż to mi wyszło zgodnie z zamierzaniem :) Co bardzo mnie cieszy, bo lubię włazić swoim bohaterom w głowę i opisywać co myślą.
KPiach pisze: Hito, ja w ogóle lubię Twój styl, co chyba już pisałem przy okazji jakiś zamierzchłych warsztatów. W związku z tym proszę, daj coś o fajniejszej
tematyce, bo te klimaty, jak pisałem naprawdę nie są moje. <Patrz koncert życzeń - innych tematów mi się zachciewa ;-)>
Oki, postaram się. Jak napiszę coś nowego i o długości takiej, żeby wam przy czytaniu nie wypłynęły oczy to wstawię. W końcu mam jeszcze jeden bilet ;)


EDiT:
Poprawiłam cytowanie.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Dyrektor na pewno zauważy jej sporą liczbę nieobecności
-
wydaje mi się, że zdanie jest nienaturalne. Raz to jego szyk, dwa dziecko raczej nie użyłoby sformułowania spora liczba nieobecności tylko że często nie ma jej na lekcjach lub że często jest nieobecna na lekcjach albo że często nie chodzi na lekcje.
Całe zdanie brzmi tak:
Dyrektor na pewno zauważy jej sporą liczbę nieobecności – nauczyciele wielokrotnie skarżyli się, że nie chodzi na wszystkie lekcje.
- i w tym wypadku druga jego część niejako wyklucza wniosek pierwszej części. Skoro nauczyciele wielokrotnie się skarżyli na nią, to dyrektor zdecydowanie wie, że mała nie chodzi na lekcję, a nie dopiero zauważy ten fakt. Raczej wygarnie jej, że się leni i ucieka z lekcji. Tego się można bać, a nie samego faktu zauważenia. Tak myślę;-D

A co do samego dyrektora, to jest go trochę za dużo.
weźmie do dyrektora, pomyślała. Albo do klasy. Już nie wiedziała co gorsze.
- Jasne… - mruknął Krzywonos. – Chodź.
Puścił ją i ruszył w stronę gabinetu dyrektora. Ada spuściła głowę i chcąc nie chcąc, poszła za nim. Domyślała się co będzie potem – dyrektor zrobi jej pogadankę i wezwie rodziców do szkoły. Albo po prostu każe wrócić na lekcję. Nie wróci. Nie może!
- Proszę pana… Ja naprawdę szłam do biblioteki – powiedziała niepewnie.
- Jasne, jasne. Powiesz to dyrektorowi – burknął Krzywonos.
Zamilkła, próbując zebrać myśli. Gabinet dyrektora był coraz bliżej.
- nie da się go jakoś zamienić? Dyrektor musi się przecież jakoś nazywać, ma imię i nazwisko, a do tego z reguły taka osoba ma nadane przez uczniów przezwisko.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
KPiach
Mamun
Posty: 191
Rejestracja: śr, 18 sty 2006 20:27

Post autor: KPiach »

Hitokiri pisze:Nie licząc zaimka - co jest złego w tym zdaniu? Ja osobiście uważam je za dobre, ale chciałabym wiedzieć czemu wg. ciebie jest niedobre.
Znaczy się poszedłem na skróty. Jeżeli zostawimy zaimek to mamy przestawiony szyk i zdanie brzmi dość paskudnie. Chyba lepiej byłoby: Dyrektor na pewno zauważy sporą liczbę jej nieobecności. No a koniec końców najlepiej zaimek wyrzucić i wówczas problem z szykiem oczywiście znika.

Edit:
A tu chodziło o to, że zaszedł ją od tyłu.
Domyśliłem się, tylko nie bardzo wiem jak tego dokonał na pustym korytarzu, goniąc dziewczynę, która, jak wynika z tekstu, spieszyła się. No, czepiam się.
Myślenie nie boli! Myślenie nie boli! Myślenie... AUĆ! O, cholera! To boli!

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

Aha, to już wszystko wiem. Jak poprawię to, to wstawię nową wersję. I jeszcze raz dzięki.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

*
- Taaaak? – Krzywonos wolną ręką podrapał się po brodzie. Drugą wciąż trzymał na ramieniu dziewczynki. – A czy ty przypadkiem nie wypożyczałaś tego w zeszłym tygodniu? Dla całej klasy?
Reakcja woźnego wyszła zbyt nienaturalnie - z tym drapaniem się. IMO lepiej wypadłoby, gdybyś napisała: "wymowne spojrzenie" albo "rozbawione spojrzenie" lub coś w tym stylu.

* Wędrówka do gabinetu dyrektora wyszła zbyt przydługaśna.

* Trochę pogubiłam się przy końcu:
1. „Chcę, żeby ta szkoła zniknęła!” Przypomniała sobie słowa Krzywonosa. Jeśli miała tylko jedno życzenie, a wyroku nie można przyspieszyć…
2. Do końca gimnazjum zostały jeszcze dwa lata.
Fragment 1. wyklucza 2., nie pasują do siebie, przynajmniej tak to odebrałam. W ogóle skasowałabym ostatnie zdanie i napisała co innego, bo skoro szkoła znikła, to znaczy że jej nie ma i nie będzie, więc nie widzę sensu stwierdzenia, że do jej ukończenia pozostały jeszcze dwa lata. To wychodzi tak, jakby Ada miała tkwić te dwa lata w szkole, by potem wrócić do świata realnego, co przecież jest niemożliwe.

Ogólnie tekst jest dobrze napisany. Zgrzytnęły mi zdania, które zostały już wymienione przez wcześniaków. Ale ogólnie czyta się nieźle i szybko. W sumie opisałaś mój jeden dzień ze szkoły, no i jeszcze bohaterka jest moją imienniczką, z tym że ja nigdy, jako osoba pokorna, nie pragnęłam zemsty i raczej nastawiałam drugi policzek ;)

Awatar użytkownika
Ignatius Fireblade
Kameleon Super
Posty: 2575
Rejestracja: ndz, 09 kwie 2006 12:04

Post autor: Ignatius Fireblade »

Tekst jest dobrze napisany. Choć dość przewidywalny i to jest akurat minusik. Cały tekst można podsumować jednym zdaniem: Uważaj czego pragniesz. Szkoda, że tak szybko skończyłaś, gdyż jest to materiał na dłuższy tekst. Przydałoby się go nieco rozciągnąć.

Ale jest nieźle. Wciągnęło mnie. Najmocniejszy punkt, to postać woźnego:)
- Na koniec zadam ci tylko jedno pytanie. Co ci wyryć na nagrobku?
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2

Awatar użytkownika
Migor
Pćma
Posty: 243
Rejestracja: sob, 06 paź 2007 15:33
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Migor »

Jakby stworzenie świata Bóg zaczął właśnie od tej szkoły i teraz miał dorabiać resztę.
Brakujący przecinek.

Droga autorko, czy udało Ci się przeczytać tekst po napisaniu? ;p
Tekścior raczej taki sobie. Mogłaś z tego wyciągnąć znacznie więcej... mroku. A może to tylko mi czegoś brakuje? :)[/b]
krok po kroku

Awatar użytkownika
Migor
Pćma
Posty: 243
Rejestracja: sob, 06 paź 2007 15:33
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Migor »

Jakby stworzenie świata Bóg zaczął właśnie od tej szkoły i teraz miał dorabiać resztę.
Brakujący przecinek.

Droga autorko, czy udało Ci się przeczytać tekst po napisaniu? ;p
Tekścior raczej taki sobie. Mogłaś z tego wyciągnąć znacznie więcej... mroku. A może to tylko mi czegoś brakuje? :)

EdiT: Nie mam pojęcia skąd się wziął ten wcześniejszy post. Proponuję go odstrzelić ;)
krok po kroku

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

Migor pisze:Droga autorko, czy udało Ci się przeczytać tekst po napisaniu? ;p
Czytałam go po napisaniu, nie raz i nie dwa :)
No cóż, jeszcze raz dziękuję za uwagi. Kiedyś do tekstu pewnie wrócę... ale to bardzo kiedyś :)
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
Radioaktywny
Niegrzeszny Mag
Posty: 1706
Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51

Post autor: Radioaktywny »

Miała ochotę spytać o co chodzi, ale siedziała cicho. Kto wie, co mu po głowie chodzi
Powtórzenie.
Co to ma być? Jakiś głupi żart? Krzywonos lubi takie żarty?
Kolejne powtórzenie - tym razem chyba zamierzone, ale i tak źle brzmi.
Dostałem go dawno temu, w pierdlu od kumpla, który miał to od jeszcze innego kumpla… no nieważne. Nie wiem skąd się wziął, ale krążył po wszystkich celach. Bierzesz długopis i wpisujesz, czego pragniesz. Ale pamiętaj – wyroku nie można przyspieszyć.
- Wyroku?
Krzywonos uśmiechnął się – tym razem sympatyczniej – i podał jej długopis.
- Swoje trzeba odsiedzieć.
Powiedzmy sobie szczerze: Krzywonos gada w sposób strasznie tajemniczy. Spróbowałem postawić siebie na miejscu Ady i uznałem, że na jej miejscu bym ni w ząb nie łapał, o co woźnemu chodzi. A ta raz-dwa wszystko zrozumiała i natychmiast wywnioskowała z jego słów, jaką magiczną moc ma zeszyt...mimo że w słowach Krzywonosa wcale nie ma wyjaśnienia tej mocy. Ja sam domyśliłem się magii zeszytu tylko dlatego, że to forum fantastyczne, więc wypatrywałem w tekście elementu fantastycznego.
"Chcę, żeby ta szkoła zniknęła!”
Wiem, że teoretycznie magiczny zeszyt ma prawo interpretować życzenie na własny sposób. Wiem też, że pisałaś KPiachowi, iż my, czytelnicy, mamy prawo do wolnej interpretacji. Ale jak dla mnie zniknięcie równa się nie istnieniu. Wyobrażałbym sobie zatem, że zeszyt spełniłby życzenie na jeden z dwóch sposobów:
1) zniknąłby budynek szkoły, a wszyscy ludzie zostaliby na pustych fundamentach
2) szkoła zniknęłaby wraz z uczniami (w tym Adą) i pracownikami - wszyscy by zatem przestali istnieć; a jednak Ada wciąż istnieje!
Zatem widzę w zakończeniu dysonans.

Reasumując: pomysł ciekawy, bohaterka rzeczywiście dobrze przedstawiona, cała sytuacja szkolna jest psychologicznie wiarygodna, ale wykonanie jest co najwyżej poprawne, a końcówka oraz motyw spełniającego życzenia zeszytu (zwłaszcza wytłumaczenia Krzywonosa) mogły być jednak lepiej opisane.
Pozdrawiam
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Radyjko, jest jeszcze inne rozwiązanie. Szkoła znika wraz ze wszystkimi uczniami, ale tylko z naszej rzeczywistości . Zostaje przemieszczona w inną rzeczywistość czy wymiar. To by bardziej pasowało do klimatu opowiadania. W końcu życzenie bohaterki zostaje spełnione dosłownie. Jej błąd polegał na tym, że nie sprecyzowała życzenia dokładnie. W końcu zeszyt był "niebezpieczny" dla obsługującego. Przed tym ostrzegał woźny. Życząc sobie czegoś, widzimy tylko to, co dla nas jest najważniejsze. A nie dostrzegamy konsekwencji życzenia ;-D Tak mi się wydaje.
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
Radioaktywny
Niegrzeszny Mag
Posty: 1706
Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51

Post autor: Radioaktywny »

Meduzie, owszem, rozważałem taką możliwość, ale "przeniesienie w inny wymiar" nie uznaję za synonimiczne ze "zniknięciem". Choć przyznaję, że zeszyt ma prawo interpretować życzenie po swojemu.
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!

Zablokowany