WT 4 - pocałunek tragiczny

Moderator: RedAktorzy

Zablokowany
Awatar użytkownika
KPiach
Mamun
Posty: 191
Rejestracja: śr, 18 sty 2006 20:27

Post autor: KPiach »

Przede wszystkim dziękuję wszystkim za komentarze i uwagi! A teraz trochę dorzucę do dysputy.

@Tenshi

Ten, dziękuję za cierpliwość, choć nie wiem czy moja odpowiedź Cię nie rozczaruje. A to dlatego, że całe tło fabularne jest nieistotne. Pewnie, że miałem w głowie zarys świata przedstawionego, ale co da teraz opowiadanie w stylu: a wiesz, bo tam byli paskudni najeźdźcy i oni wydali taki dekret.... To tylko scena, która miała nieść pewien ładunek emocjonalny, pokazywać tragizm i kropka. Jeżeli przy okazji budzi zaciekawienie, to bardzo się cieszę. Myślę, że w tekście jest wszystko, co potrzebne aby zrozumieć sytuację w jakiej znalazła się matka. To ona jest postacią tragiczną.

@Nieznany

Co Ci powiem, to Ci powiem, ale Ci powiem ;-) Dwa razy mnie złapałeś na, hmm, powiedzmy niedoróbce. Po pierwsze:
Jedyne, co mógłbym zarzucić, to moja myśl, że skoro już dźwięczy alarm i czerwona lampka się włączyła, to chłopiec nie powinien już nic mówić, tylko umierać.

To nawet nie chodzi o to, czy chłopak miał szansę coś powiedzieć, czy nie. To chodzi o to, że nie przekazałem w tekście rzeczy, która dla mnie podczas kreowaniu sceny, była oczywista. Aparatura nie alarmuje z powodu pogorszenia stanu zdrowia malca. Ta aparatura rozpoczęła procedurę zabijania. Nie zmienia to w jakiś zasadniczy sposób wymowy sceny, ale mam pretensje do samego siebie. I drugi raz:
Choć z tym tragizmem, to moim zdaniem nie do końca tak jest. W wielu tekstach (również Twoim) powtarza się scena tego typu - bohater oczekuje na nadchodzącą nieuchronnie śmierć kogoś bliskiego (w wypadku mojego tekstu na własne zejście z tego padołu, a któż może być bliższy, niż ja sam?)
Chodzi o to, że perfidnie wybrałem taką scenę. Zafundowałem sobie rodzaj handicapu, żeby złapać czytelnika za gardło. Wiadomo śmierć, w dodatku dziecka, czyli tragizm w takim potocznym rozumieniu. Gdybym miał do dyspozycji nieco większy limit znaków, spróbowałbym całą sytuację pokazać inaczej. W momencie, gdy matka została powiadomiona, że musi wybrać jedno z dzieci. Powtarzam jeszcze raz - to ona jest postacią tragiczną.

Co do różnic w pojmowaniu tragizmu, to Keiko już napisała o co chodzi. Po prostu operujemy dwoma pojęciami - potocznym i drugim pochodzącym z definicji literackiej. Zresztą Novina, kilka postów wyżej również powoływał się na ten pierwszy. Ja się zaparłem, że w warsztatach chodziło o to drugie.

Notabene przydałoby się, żeby jakaś Menda do nas zaglądnęła. Tu jest za mało KRWI, JATKI I RWANEGO NA STRZĘPY MIĘSA! Już oni nam wyjaśnią dogłębnie i boleśnie jak powinno być.
Myślenie nie boli! Myślenie nie boli! Myślenie... AUĆ! O, cholera! To boli!

Awatar użytkownika
Tenshi
Pćma
Posty: 201
Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
Płeć: Kobieta

Post autor: Tenshi »

Ja jestem ślepa...

Nie zauważyłam w ogóle tego:
Pierwsze, co rzuca się w oczy (i psuje odbiór) to dziwny sposób zapisu:
No ja prosiłam -.- Za pierwszym razem dotarło, głupi błąd wynikający z mego długowiecznego, uciążliwego roztrzepania.
Lepiej by brzmiało "Oślizgła macka strachu" jeśli już, albo coś w tym rodzaju.
Było, ale wycięłam (a i tak żółta kartka poleciała). Poleciał mi nóż najwidoczniej za daleko.
Plus narastająca irytacja czytelnika.
Nie pisz czytelnika - twoja irytacja, ale nie każdego (chyba?). Czytelnik brzmi bardzo ogólnikowo. Ja zazwyczaj zaznaczam, że wszystko co pisze to tylko moja opinia. Za ogół staram się nie przemawiać.
A czytelnika plamią hektolitry zjełczałego liryzmu.
liryzm «uczuciowość i nastrojowość przejawiająca się w dziełach sztuki lub w czyimś zachowaniu»

Co jest uczuciowego/nastrojowego w zabarwianiu ust i pieczeniu ust? Jakoś nie to chciałam osiągnąć.
Może dlatego, że zemdliło mnie przy słowach:
Nie przesadzasz? Może jeszcze napisz, że przyprawiłam cię o biegunkę. A zresztą, powinnam być dumna, że przyprawiam ludzi o tak silne odczucia.
Zwłaszcza elf imieniem Alan ;)
Albo ja piszę zupełnie niezrozumiale, albo cię ta irytacja zaślepiła. Alan to człowiek. A co do fantastyki - w łbie siedzi mi świat fantasy, w którym dzieje sie ta historia, ale wcisnąć go nie umiałam (znaczy wcisnęłam, ale znowu nożyce poszły w ruch).
Mój odbiór był - dwóch przyjaciół i tyle. To zaraz musi być dwóch kochanków? To bez seksu nie można kogoś kochać tak bardzo, by chcieć razem z nim odejść?
Nic tam o seksie nie pisałam ;] Ale jakoś nie wyobrażam sobie by dwóch facetów ścigano i dyskryminowano za przyjaźń (chyba tego wątku nie wyłapałaś też - może znów mój błąd). A może to była zakazana przyjaźń? O_o
Ten, gdzie były te blond włosy? Bo jakoś mi umknęły a czytałam kilka razy.
Ekhm... Kuźwa... Eh... Pocięło mi się zdecydowanie za mocno. Znów nóż poleciał, tym razem na blond włosy. A dałabym sobie łeb urwać, że to akurat zostawiłam.
Idę spać, może wtedy coś z siebie jeszcze wykrzeszę.

Ten.

edit/

Kpiachu kochany, uratowałeś mnie od posta pod postem xD

edit2/ Mała korekta coby sensowniej było.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...

Awatar użytkownika
Nieznany
Fargi
Posty: 376
Rejestracja: pt, 11 sty 2008 17:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Nieznany »

KPiach pisze:nie przekazałem w tekście rzeczy, która dla mnie podczas kreowaniu sceny, była oczywista. Aparatura nie alarmuje z powodu pogorszenia stanu zdrowia malca. Ta aparatura rozpoczęła procedurę zabijania.
Faktycznie, nie wiem, jak inni, ale ja miałem wrażenie, że to aparatura monitorująca funkcje życiowe a nie taka, która służy śmierci... niestety, nie przekazałeś tego jasno, szkoda.

Natomiast tragizm... tak, w ujęciu słownikowym scena powinna prowadzić do nieuniknionego wielkiego nieszczęścia lub sprowadzać się do skazanej z góry na niepowodzenie walki (mniej-więcej tak to mówią słowniki), zaś ja brałem tragizm w potocznym, szerszym znaczeniu i nie skupiałem się na wymogach słownikowych... być może to był błąd. Dzięki, że go wskazałeś, to dobra nauczka na przyszłość. :)
Notabene przydałoby się, żeby jakaś Menda do nas zaglądnęła. Tu jest za mało KRWI, JATKI I RWANEGO NA STRZĘPY MIĘSA! Już oni nam wyjaśnią dogłębnie i boleśnie, jak powinno być.
Zgadzam się zupełności. :]

@edit:był.
Ostatnio zmieniony wt, 18 mar 2008 16:25 przez Nieznany, łącznie zmieniany 1 raz.
Na prawdę zważam i "naprawdę" piszę razem.
Naprawdę zważam i "na prawdę" piszę osobno.
Moja schizofrenia ma się lepiej, dziękuję.

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

Dobra, czas na ranking :P

I MIEJSCE - Mirael Czarownica - za tekst, który poruszył mną do głębi, wywołując skojarzenia znane mi aż za dobrze ze zwykłego, codziennego życia. Za motyw fantastyczny, tak delikatny, że prawie nie rzucający się w oczy. I wreszcie za język i realistyczne opisanie sytuacji i rozmowy postaci.

II MIEJSCE - KPiach Wybór mniejszego zła - Za wywołane emocje, ładny język i pomysł, który zaciekawia. I choć pod kreską dyndasz, ja cię wydobędę i postawię na podium, o!

III Novina I żyła długo... - po raz kolejny za język, który mi się podobał. Za wyprowadzenie mnie w pole opisując całe te szczegóły pocałunku, a potem rozwalenie mnie zakończeniem.


No i to by było na tyle. A sama ze swoich błędów się jeszcze nie tłumaczę, bo wciąż mam nadzieję, że dostanę więcej komentarzy ;)
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Lukan.z

Post autor: Lukan.z »

Cześć BlackHeart

bardzo lubię twoje recenzje, rzeczywiście masz racje, problem jest w tym, że ja sobie to wyobraziłem ale tego obrazka nie przekazałem dalej. Bardzo, bardzo dziękuje bo krytyka była naprawdę do bólu rzetelna.

Awatar użytkownika
rubens
Fargi
Posty: 437
Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00

Post autor: rubens »

BlackHeart, rozłupałeś na pół i przejechałeś po tym tekście walcem. I dobrze. Masa tam faktycznie bzdur, konwencja niska. Niemniej cieszę się, że się znalazłem nad kreską, a że to był mój pierwszy tekst, to liczę, że z każdym następnym będę chociaż ciut lepszy :)
Pozdrawiam i dziękuję :)
Niecierpliwy dostaje mniej.

Vesper

Post autor: Vesper »

Nieznany & Buka

Tiaaaa z interpunkcją zawsze miałem problem. Postaram się żeby następnym razem było lepiej. Dzięki za komentarz podkreskowego tekstu i wypunktowanie błędów.
Z zamkniętych oczy będę się śmiał jeszcze troszkę.

Hitokiri
STRASZNIE MI PRZESZKADZAJĄ TE DUŻE LITERY, ALE CO PORADZIĆ...
Ale to naprawdę, przez tego kapsloka się nie mogłam skupić na lekturze.
Ciekawi mnie czemu ona go musiała zabić... A sama scena wrażenia na mnie nie zrobił... Pewnie by zrobił, jakby był osadzony w większym tekście. A tak... przeczytałam i zapomniałam.
Językowo mi nic nie zgrzytło, ale to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej.
O dużych literkach nie będę się już rozpisywał. Jakby to powiedzieć .... troszkę mi wstyd.
Czemu ona go musiała zabić?
Pisałem ten tekst kilka razy, na początku chciałem wcisnąć w środek odpowiedź na Twoje pytanie. Nijak nie mogłem się zmieścić w 1000 znaków. Zostało, tak jak zostało, może wykorzystam ten pomysł kiedy indziej.

KPiach
VESPER ZIMNE USTA

IDEALNIE WEDŁUG SZABLONU. IDEALNIE Z TAKIM SAMYMI WNIOSKAMI.
Chyba do końca nie rozumiem co masz na myśli. Znaczy, że mój tekst szablonowy jest, czy jak?

**********************************


Ok. To by było na tyle. Wydrukuję sobie opowiadania, przeczytam i za jakiś czas wrzucę swoje opinie.

VFI

Świeżynek

Post autor: Świeżynek »

Xiri Ogień niebios
Niestety nie podobało mi się. Niezrozumiałe pierwsze zdanie, potem nie jest lepiej. Nie umiem sobie wyobrazić kręgu biegnących wrogów. Znaczy ludzie biegający wokół robota? Klimat patetyczny, Mars wyskakuje jak dżin z butelki, ciężko się czytało. Przynajmniej mnie.

girlfromthebridge Zawsze będę obok
jak wtedy, kiedy zobaczyłam...
wiem, że następne zdanie zaczynasz od "wtedy", ale można było je przeredagować i brzmiałoby fajniej, przynajmniej dla mnie:)
co oznacza takie spojrzenie
lepiej brzmiałoby zdanie bez zaimka wskazującego, chociaż rozumiem, że chcesz podkreślić, że chodzi o szczególne spojrzenie. Niestety dalej w tekście też występują zaimki, dlatego mnie w oczy kole.
Dalej też jest parę potknięć - wtuliłam się w niego, zaplatając ręce na jego...
Ale
przerażającej mnie w tej chwili miłości
za takie wstawki wybaczam wiele. Jest oryginalna, jest klimatyczna i prawdziwa. Bez patosu, bez poetyckich metafor. Dobry tekścik, ciekawe zakończenie. Plus.

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

jeśli powtarzam się z poprzednimi recenzjami to przepraszam – z różnych względów nie dałam rady przeczytać ich dokładnie; jak już kiedyś pisałam z zasad języka polskiego ekspertem nie jestem więc wypowiadać się nie mogę; podumam sobie trochę nad treścią;

Lukan.z
Gubię się. Nie znam topografii trójmiasta jak i nie znam miejscowych legend – i czuję się zagubiona. Coś co mogło być ciekawą wariacja na temat historii, staje się opowieścią o jakiejś czarownicy i jakimś kapitanie, całkowicie bez kontekstu. A właśnie pomysł na otoczkę „historoczno-legendową” miał być głównym atutem tekstu. Czepnę się tez logiki – oczywiście godzina daje jasny sygnał, że to początek wojny. I ten sławetny pierwszy strzał… No i gdzie logika? Skąd kapitan wie, że ma odpowiadać ogniem? Skąd wiadomo, ze to np. nie jest pomyłka, nieszczęśliwy wypadek itp… Wydaje mi się, że wojsko zanim odpowiada ogniem potwierdza gdzieś sobie (dowództwo?) że tak trzeba. Lub po kilku strzałach już wie, że to działanie celowe. Ale jeden strzał to chyba za mało dla dowódcy aby podjął decyzję o zniszczeniu i zatopieniu wrogiej jednostki. To był pierwszy zgrzyt. Drugi zgrzyt to samolot. Po dwóch strzałach nieprzyjacielski samolot znajdujący się dokładnie nad tym obszarem z zaskakująca precyzja wie gdzie zrzucać bombę. Z tego co kojarzę to celne zrzucenie ładunków na baterię która w nocy prowadziła ogień ciągły (więc była doskonale widoczna) było dość trudne. Tutaj pilot w porannych mgłach wykazuje się zaskakująca celnością – mało realne. Oczywiście mogło być tak, że bateria prowadziła ogień ciągły jednak dla mnie tekst sugeruje pojedynczą wymianę ognia i to zastraszająco celną. Podsumowując – pomysł bardzo ciekawy; Jednak świat jest maksymalnie uproszczony, jak w bajce dla dziecka. I w tekście, w jakimś zakresie bazującym na historii to razi.
I jeszcze to zdanie
Zaraz usta ich złączyły się w jedno cierpiące serce.
Czytałam wyjaśnienia autora, ale dla mnie porównanie jakieś dziwne jest. Może dlatego, że całujące się usta nigdy mi serca nie przypominały.

Novina
Podoba mi się tytuł. Przewrotny. Podoba mi się konstrukcja tekstu. Choć czepnę się
Barwiona skóra pachniała dalej włosami i krwią jej ukochanego.
Po tym zdaniu już wiedziałam mniej więcej jaki będzie koniec. Gdyby skonstruować je mniej przewidywalnie. Gdyby nie sugerować, że mąż właśnie zabił / skatował kogoś kogo ona kocha zaskoczenie na końcu byłoby większe. A w końcu o zaskoczenie czytelnika chodziło autorowi, jak przypuszczam. To kiedy król decyduje o egzekucji elfa jest dla mnie nieistotne z punktu widzenia fabuły (podnoszone gdzieś wcześniej jako zarzut). Może to robić zaraz po ceremonii a może i 10 h później po długiej uczcie. W tak małej formie nie wszystko musi być dopowiedziane – zostawmy trochę miejsca na wyobraźnię czytelnika. Zgadzam się jednakże, że tragizm ucierpiał na rzecz suspensu. Jeśli jednak autor przede wszystkim chciał zaskoczyć czytelnika, a gdzieś na dalszym planie miało się ewentualnie pojawić współczucie dla bohaterki, to może być z siebie zadowolony – cel został osiągnięty. Podsumowując – pomysł ciekawy. Myślę jednak, że można było to lepiej napisać. Jakby to powiedzieć – Nie zabrałeś mnie autorze na tę ceremonię. Nie stałam pomiędzy gośćmi i nie wiwatowałam. Opisany świat pozostał dwuwymiarowy. Ale było blisko. Ten tekst pokazuje jak w sumie pomysł dość standardowy (ona się poświęca aby ocalić ukochanego, ukochany i tak ginie) można przedstawić w sposób zaskakujący. Udowadnia, że nie ma pomysłów złych, sa tylko źle napisane. I za to brawa.

rubens
Moja pierwsza myśl to zastanowienie się, czy nie wyjąłeś tej scenki z opowiadania na temat konkursowy o zombiakach. Mam nadzieję, że nie bo to podpada pod publikację i powoduje chyba odrzucenie całej pracy. Zarzuty na temat klimatów wyjętych żywcem z amerykańskich filmów grozy już były. I ja się z nimi zgadzam. Brakło mi tylko znajomej flagi powiewającej gdzieś na wietrze. Mam wątpliwości co do tragizmu sceny. Nigdzie nie jest powiedziane, że walka jest beznadziejna. Ba, odwołanie się do wiadomego gatunku powoduje, że czytelnik raczej oczekuje heroicznego starcia zakończonego wyrznięciem tych złych i tryumfalnego powrotu bohatera z dziewczyna i wiadomą flaga. Dlatego w tym punkcie ta praca nie spełniła dla mnie wymogów warsztatowych. Sam pomysł na scenkę wcale nie jest zły. Po prostu nie wyszło wykonanie. Myślę, że odwołanie się do gatunku filmów grozy miało pomóc ci zbudować nastrój. Niestety ten gatunek dla części osób kojarzy się raczej z groteska, co w moim przypadku z miejsca położyło nastrój. Skojarzenia czytelników to niebezpieczny region, trzeba jednak uważać kiedy się nimi bawi. Sam pomysł, aby się posłużyć takim chwytem w moim odczuciu ciekawy. I zastanowiłabym się, czy dobre jest takie mieszanie konwencji. Ghule, miecze, stacja benzynowa. Każdy element z jakby z innego gatunku. Przy dobrym tekście to buduje niepowtarzalny klimat, przy słabym sugeruje, ze autor nie miał pomysłu jak świat ma wyglądać więc wrzucił tam wszystko.

CDN
Wzrúsz Wirúsa!

Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)

Awatar użytkownika
rubens
Fargi
Posty: 437
Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00

Post autor: rubens »

@Keiko

jakaż subtelna była ta sugestia na końcu, że ten tekst rzeczywiście był słaby:) Dziękuję za krytyczne podejście i brak litości - to mnie motywuje :)
Niecierpliwy dostaje mniej.

Lukan.z

Post autor: Lukan.z »

Droga Keiko nic dodać nic ująć masz po prostu racje. Dziękuję za rzetelność w ocenie i dużą obiektywność następny o następny tekst bardziej zadbam o szczegóły.

Awatar użytkownika
KPiach
Mamun
Posty: 191
Rejestracja: śr, 18 sty 2006 20:27

Post autor: KPiach »

@Hitokiri

Hito, dzięki za odcięcie ze stryczka ;-)) Lepiej stać na twardym gruncie niż dyndać. <Wyciąga młotek, paczkę gwoździ i przybija się do podium, cicho podśpiewując: nikt mnie stąd nie ruszy, nikt mnie...>

@Vesper

Miałem na myśli to, że Twój tekst uznałem za dokładne potwierdzenie tezy, którą postawiłem na początku swoich komentarzy. Czyli w skrócie:
- puenta kosztem tragizmu, tego "literackiego"
- standardowy, dla tych warsztatów, zestaw bohaterów
- standardowa, szablonowa, dla tych warsztatów sytuacja
Myślenie nie boli! Myślenie nie boli! Myślenie... AUĆ! O, cholera! To boli!

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

Xiri

Trudny tekst. Trudny w odbiorze. Nie mam pojęcia np. co to „ładunek antyantropowy”. Słownictwo, metafory brzmią mi obco. Świat jest mocno metalowy. Niby dobrze – w końcu o androidach mowa, ale nie wiem czy czytelnik za mocno ci się nie gubi. Pomysł w zasadzie ciekawy, ale dla mnie zarżnęłaś go zakończeniem. I zakończenie sprawia że wg mnie nie spełnia on wymogów formalnych. Bo z dobrze rozwijającej się tragedii zrobiło się nagle heroik fantasy w klimatach metalowych. Czemu go ocaliłaś? Trochę wyglądało to tak, jakby autorka polubiła bohatera i nie miała odwagi/ serca go ubić, jak logiczny ciąg fabuły nakazywał. I to jeszcze takie ocalenie deus ex machina. Oczywiście można założyć, że android zginął i właśnie poszedł sobie do androidowego nieba i stąd spotyka sobie ichtejszego boga Marsa. Ale to moje gdybanie, nigdzie w tekście nie ma sugestii, że coś takiego mogło się zdarzyć. I pomimo kilkukrotnego czytania nie wiem o co chodzi z : „Ludzie uszkodzili bombę Marsa.”. W końcu jakaś bomba została jednak zdetonowana. Czy to jakaś przenośnia? Czy to powód rozpoczęcia wojny lub podjęcia decyzji o zagładzie ludzkości? Pierwsze zdanie powinno wprowadzać a w moim odczuciu właśnie utrudnia zorientowanie się, o co chodzi w całości.

Teano

Widzę, że posłużyłaś się potocznym rozumieniem sytuacji tragicznej. Nie jest to podejmowanie decyzji a coś bardzo złego i niesprawiedliwego, co dotyka jakiejś istoty. Tyle tylko, że to wygląda bardziej na relację niż rzeczywisty ból, który ta istota odczuwa. W sumie nie przejęłam się jej losem tylko pomyślałam o naiwności. Ale będąc szczerym, bardzo trudno jest zbudować taki nastrój i obudzić w czytelniku takie uczucia. Pomysł na scenkę ciekawy. Podobał mi się. Jedna rzecz budzi moje zagubienie w przestrzeni. Gdzie ocknęła się narratorka? „Budzi się” – widzi zegarek, jest zła, że spała długo – to sugeruje sypialnię. Jednak widzi, że z sypialni sączy się światło i to właśnie tam jest mąż. To sugeruje łazienkę. Ona zaś wstaje i podchodzi na palcach. Hm… z czego wstaje i gdzie podchodzi? W następnym zdaniu dowiadujemy się, że jest w pokoju hotelowym. Z uwagi na wygląd pokoi wydawałoby się, że powinna wyjść z łazienki, stanąć w korytarzu, zobaczyć męża w pokoju i ze zgroza zobaczyć, jak wchodząca do pokoju kobieta przechodzi przez nią. Tylko, że recepcjonistka jest już w pokoju. A ona sama nie miałaby prawa widzieć osoby, która stoi za nią. No i pojawia się pytanie – jeśli duch był w łazience to skąd jego pomysł, że spał? Chyba, że miałby zasnąć trzymając w objęciach muszlę po długim i wyczerpującym rzyganku. No, ale nic nie sugeruje bohaterki – imprezowiczki, dla której taka rzecz to nie pierwszyzna, więc nie budzi to jej zdziwienia. No i co robi w łazience zegarek? Jako duch to raczej nie powinna go mieć. Z drugiej strony, duch jest frontalnie i do recepcjonistki i do męża (oboje widzi) ale recepcjonistka aby pocałować męża musi przejść przez ducha. Po tych długich rozważaniach nadal nie wiem gdzie był duch – odpowiedz, że w innej przestrzeni mnie nie satysfakcjonuje, bo bohaterka jest przekonana, że żyje. Więc wymiar w którym się znajdowała musiał być „normalny”.

Tenshi

Czepnę się trochę macki, ok.? Przy pierwszym czytaniu macka zawładnęła moja wyobraźnia. Poprzez rozmaite mroczne stwory doszłam do czarownicy rodem z Disneya (w Małej Syrence był taki stwór) i już się to odemnie nie odczepiło. Nastrój i tragizm diabli wzięli. Ba nawet puenty nie zauważyłam. Dopiero kiedy czytałam drugi raz zobaczyłam, o co w tekście chodzi a i tak dłuuuugo zastanawiałam się nad fizjologia elfów. Morskie elfy? Elfy z mackami? Smukłe palce odebrałam bardziej jako smukłą mackę, modre oczy pasowały do ośmiornicy a świat bez dyskryminacji jeszcze mnie utwierdził, że to przez wygląd nie mogli być razem. Dopiero komentarze uzmysłowiły mi, że to tylko porównanie. Szkoda… zbudowałam w wyobraźni całkiem ciekawy świat, gdzie elfy nie mają szpiczastych uszu ale za to maja macki. Dla mnie osobiście jest to lekcja, jak jedno porównanie może całkowicie wypaczyć obraz tekstu i w jakimś sensie sobie go zawłaszczyć. Ciekawe. Co do pomysłu to nieszablonowy. Mimo wszystko w literaturze mało jest wątków gejowskich więc jest to dla mnie ciekawe. Trochę mało dla mnie tu jednak tragedii. Oni maja nadzieję. Nadzieję na świat bez dyskryminacji. Wbrew pozorom bardzo dużo tu optymizmu, a chyba nie taki był cel autorki?

CDN ale już jutro
Wzrúsz Wirúsa!

Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)

Awatar użytkownika
Tenshi
Pćma
Posty: 201
Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
Płeć: Kobieta

Post autor: Tenshi »

Wbrew pozorom bardzo dużo tu optymizmu, a chyba nie taki był cel autorki?
Szczerze? Ja bardzo często dodaje wątek optymistyczny nieświadomie. Ale lubię to, chyba to znak, że jestem optymistką :P

A z ta macką to zapamiętam, sama nie wiem czemu wycięłam ten przymiotnik, co ją "wytłumaczyłby".

A co do mackowatych elfów xD Może wykorzystam...

Ten.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...

Awatar użytkownika
BlackHeart
Pćma
Posty: 221
Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48

Post autor: BlackHeart »

keiko Przejście

...powoli, z nieśmiałą czułością...

...chłopczyk tuli się do sztywnych zwłok. Jakby chciał[przecinek] aby go przytuliły... - powtórzenie. Niezbyt rażące, ale jednak.

...do sztywnych zwłok[przecinek] jakby chciał...

...Pocałunkiem bezgranicznie gorącym, niczym żar matczynej miłości... - porównanie, moim zdaniem, daleko chybione. Matczyna miłość mi się kojarzy przede wszystkim z opieką, ochroną. A ty, szanowny autorze, stawiasz tą miłość obok destrukcyjnej siły ognia. Ja nie jestem idiotą. Więm, jaki był Twój zamiar, ale wiedz, że gdy czytelnik chłonie tekst, to nie zawsze dokładnie analizuje porównania. Pewne zestawienia po prostu zgrzytają (mnie aż trybiki powylatywały). Takoż działa ludzka podświadomość.

Język: Za dużo krótkich, pojedynczych zdań, które powinno się przecież stosować w dynamicznych scenach. Twoja scena jest natomiast statyczna do bólu. Oprócz ognia i dymu, nic się tam nie rusza. Następnym razem proponuję bardziej rozbudowane zdania. Jak to ktoś kiedyś napisał (Ziemkiewicz chyba) - dwa proste, jedno złożone, jedno proste, dwa złożone. Tak mniej więcej powinna wyglądać rytmika w statycznych scenach.

Fabuła: I znowu wojna. Zresztą, niewielę mogę powiedzieć, bo tu fabuły niema, nic się nie dzieje praktycznie. Czepię się więc szczególików. Po pierwsze, czarny mundur kojarzy mi się z niemieckim oficerem. Ja wiem, że gra kolorów to fajny zabieg do wywoływania emocji, ale tutaj nie wypaliło. Po drugie, nie spodobała mi się narracja pierwszoosobowa z perspektywy śmierci. Kostucha, choć po wielokroć personifikowana, zawsze robiła największe wrażenie, gdy była człowiekowi obca (czego nie znamy, tego się boimy. Taki instynkt). Ty natomiast, autorze, przybliżasz ją czytelnikowi, obnażasz jej myśli i, pośrednio, uczucia. Źle.

Ocena: 4/10 (głownie za poprawność językową)

===============================================

Teano Romantyczna kolacja we dwoje

...On zapala światło... - On jest tu zbędne. Wiadomo, o kogo chodzi.

...Na sofie ktoś leży[kropka] Widzę tylko rękę...

...mówi z uśmiechem: Gotowe!... - chyba nie tak zapisujemy kwestie dialogowe w prozie? Ale dobra. Nie będę się czepiał. Teraz eksperymenta w modzie.

Język: Dokładnie ten sam problem, co u keiko. Zbyt dużo krótkich zdań. Tylko tu jest ciut gorzej, bo nawet te złożone wyglądają na zlepek prostych. To aż bije po oczach. Ja wiem, że trzeba oszczędzać na znakach, ale przydało by się czasem rzucić czytelnikowi jakieś łączniki zdań. Co prawda tu dynamiki już trochę jest, ale czy naprawdę? Kobieta wstaje, przechodzi do innego pomieszczenia, mąż zgniata opakowanie, recepcjonistka go całuje. Za mało tego.

Fabuła: Muszę, po prostu muszę zapytać: co to za kurs i co to za opakowanie? Już z kursem pół biedy, ale ta druga informacja naprawdę by się przydała. Nie zostawiaj wszystkiego domysłom czytelnika, bo moje domysły mówią mi, że to opakowanie po lekach jakichś. Wszystko fajnie, ale to czyni z męża bohaterki kompletnego idiotę, bo pierwszy lepszy patolog stwierdzi, że w ciele denatki żadnej chemii nie ma (no, chyba, że ten mąż naprawdę nafaszerował swoją małżonkę tymi lekami, ale tego już sobie nie potrafię wyobrazić. Na siłę, czy jak?). Fabuła, jako całość, średnio przypadła mi do gustu. Trochę zbyt sztampowa. A zresztą, może jestem uprzedzony, bo ciężko mnie zadowolić prozą osadzoną we współczesnych czasach? Ja tą współczesność mam na co dzień, więc żeby poczuć się od niej oderwanym, potrzebuję naprawdę oryginalnej fantastyki. Tu jej nie dostałem. Szkoda.

Ocena: 4/10 (podobnie, jak wyżej - głównie za poprawność językową)

===============================================

Tenshi Dziękuję, że jesteś [a co ta kropka w tytule robi?]

... - Nie powinno cię tu być.
Wyszeptał...


A powinno być:

- Nie powinno cię tu być - wyszeptał.

I dalej to samo:

...- Elfom pisano żyć przez wieki.
Wydusił wreszcie.


A powinno być:

- Elfom pisano żyć przez wieki. - Wydusił wreszcie.

...zagonionym w pułapkę przez ojca[znak zapytania] - Ech, i znowu wielokropek. Przeklęte trendy literackie. Teraz wszystko musi być takie wieloznaczne. Dobra, pomijam. Ale szyk wyrazów kuleje. Powinno być - zagonionym przez ojca (najlepiej własnego, jeśli starczyłoby znaków)w pułapkę.

...Patrzył zahipnotyzowany[przecinek] jak trucizna...

I znowu to samo. Mamy:

...- Kocham cię.
Usłyszał, a miękki głos działał niczym balsam na zszargane nerwy.


A powinno być:

- Kocham cię. - Usłyszał, a miękki głos działał niczym balsam na zszargane nerwy.

Język: Trzy bolesne zgrzyty. Jak rozumiem, piszesz z perspektywy elfa. Nijak nie mogę się przekonać zatem do wstawki pieprzony. Gdzież się podziała ta elfia wyższość, gracja, kultura? Drugi zgrzyt to imię bohatera. Alan? Że niby ludzie go wychowywali? Bo to, nie wiem czy wiesz Tenshi, moja droga, przecież ludzkie imię. Trzeci zgrzyt to specyfik, który brzmi strasznie naukowo i nijak mi nie pasuje do elfa.

Fabuła: Powinno być dobrze, ale jestem w lesie, jest ciemno, a wokół mgła. I to Ty, Tenshi, mnie tam rzuciłaś. Wiesz czym? Po pierwsze, macką. Pół biedy, jeśli to była "macka strachu' (choć wtedy całe zdanie będzie bardzo słabe), ale jeśli to druga postać jest właścicielem tej macki, to mój umysł wędruje do warhammerowych mutantów. Po drugie, owe tajemnicze Obaj na końcu tekstu. Jeśli to rzeczywiście była 'macka strachu', to pomysł dosyć ciekawy. Jeśli jednak to był, no... jakiś homoseksualny związek, to... no, co tu dużo mówić. Ja homofobem jestem. A na koniec nieśmiałe pytanie - co to za pułapka?

Ocena: 3/10 (głównie za błedny zapis kwestii dialogowych i niejasną fabułę)

===============================================

karla Sędzia nieomyslny

Zadrżał. I choć północny wiatr był na tyle porywisty, że zwiewał mu włosy z twarzy, to nie on był tego przyczyną... - Przyczyną drżenia, jak rozumiem? A teraz zobacz, karolciu, jak daleko od siebie postawiłaś te wyrazy. Gdy to czytałem, musiałem się cofnąć do początku, żeby zrozumieć sens. Jedną wpadkę czytelnik wybaczy, ale na dłuższą metę zmęczy się i zniechęci do lektury.

Więcej błędów nie znalazłem. Gratuluję :)

Język: No, aż muszę się wypowiedzieć. Pozytywnie, tym razem. Naprawdę dobra rytmika. Cholernie wygodnie się czytało. Wypada tylko pogratulować. Jeden maleńki zgrzyt to ten nieszczęsny asasyn. Polacy nie gęsi. Nie mógł to być zamachowiec albo zabójca? (zabójca zabija, dla kogoś; morderca, dla siebie).

Fabuła: Zaciekawiła mnie. Było oryginalnie. Cesarzowa, a nie cesarz. Byława, a nie miecz. Błahostki? Pewnie. Jednak diabeł tkwi właśnie w szczegółach. Z chęcią bym coś dłuższego przeczytał. Pokuszę się nawet o więcej - ja, jako czytelnik, bym nawet z chęcią zapłacił, za tak napisane opowiadanie.

Ocena: 8/10 (za poprawność, rytmikę i szczególiki, które sprawiły, że chcę więcej ;) )

===============================================

Airel II Księga Opowiadań. Wojna Dusz - zdrada.

Ach, aż wspomnienia z dzieciństwa odżyły. Wybacz autorko, ale tytuł od razu mi się skojarzył Kaczorem Donaldem i jego epopeją na kilka tysięcy stron, gdzie każdy rozdział miał właśnie jakiś rozwleczony tytuł.

Jeśli nie jesteś renomowaną pisarką, która na tym forum się skrywa pod pseudonimem i chce wydobyć z czytelników opinię o nieopublikowanych opowiadaniach (śmiem wątpić), to rzeknę jedno słowo - pokory. Większość tutejszych forumowiczów ma szuflady wypełnione własnymi wypocinami, ale żaden z nich nie tytułuje zamieszczanych tekstów Kredens Niesamowitych Opowieści. Szuflada Zardzewiałych Zawiasów - Dominacja Kurzu. Wybacz zjadliwość i moralizatorstwo, ale taką mam już naturę.

A teraz, co do tekstu.

...A jednak to był on[kropka] Niezapomniane...

...A jednak to był on, niezapomniane, długie, srebrne włosy, zielone oczy, strój elfich łuczników, to był jej Arion... - I znowu tajemniczy wielokropek jakowyś. Pomijam już fakt, że ze zdania wynika, że Arion to srebrne włosy, zielone oczy i strój łuczników. Wytnę część zdania - A jednak to był on (...) to był jej Arion. Widzisz, co jest źle? W jednym zdaniu dwa razy zaznaczyłaś, że to był właśnie Arion. Niedobrze.

...i odszedł[kropka] Ona została...

...Gdy już dłużej nie mogła go widzieć... - a może lepiej by było - Gdy zniknął z jej pola widzenia / Gdy zniknął pośród drzew / Gdy zniknął jej z oczu / Gdy znalazł się poza zasięgiem jej wzroku. Hmm?

...dodał, i poszli... - coś tu jest nie tak. Po dodał raczej powinno się stawiać kropkę. Reszta do przebudowy.

Fabuła: Ciekawa, choć zbyt przepełniona patosem, jak na moje skromne gusta. Przez to nijak się nie wzruszyłem. Końcówkę jednak psuje jakiś tajemniczy półbóg i elfia wrózka. O co tu chodzi? Niestety nie wiem. Tak to właśnie jest, jak się żywcem fragment z opowiadania na warsztaty rzuca.

Ocena: 4/10 (za tytuł, patos i przeciętny język)

===============================================

CDN.

Zablokowany