Knecht

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
mirgon
Mamun
Posty: 133
Rejestracja: pt, 16 lis 2007 09:59

Post autor: mirgon »

hundzia pisze:Ech, czytając wasze posty momentami uśmiałam się jak norka :)
Ja rżę jak koń, czasami...


hundzia pisze:
mirgon pisze:Keiko :
...I jeśli Bakalarz jako grupę docelowa wybrał ludzi wykształconych/oczytanych z podstawowa wiedza historyczną –

A niech mnie... Mnie w podstawówce nie uczyli co to są: labry czy chociażby olstro.
bo w podstawówce historia jest ostro okrojona, od tego są już szkoły średnie i wyższe. A jeśli się nie skończyło, to nie powinno zabierać się do komentowania i/lub czytania książek trudnych (historycznie).
A to ja wobec powyższego poproszę, by na książkach trudnych (historycznie) pojawiła się odpowiednia notka mówiąca, że jest to książka trudna (historycznie) i uprasza się o nie kupowanie jej przez ludzi którzy nie skończyli przynajmniej, szkoły średniej. Parodia co?
A co do komentowania, to jeśli komuś nie pasują moje komentarze (ot co widzę, to pokażę i mam nadzieję, że się przydam a nie zaszkodzę) to niech mi da znać, że się mylę, że nie mam racji, że on to widzi inaczej - ja też wiele rzeczy widzę inaczej - jak ma rację, przytaknę i będę wdzięczny, bo sam w ten sposób się czegoś nauczę. Po to tu przylazłem, na to forum a nie na inne - bo widzę, że mogę się tu czegoś nauczyć (a może i dać coś wartościowego komuś innemu).
hundzia pisze:Czy na języku polskim nie obowiązywała lektura Sienkiewicza? ...
No tak, ale współczesna młodzież ma teraz internet i bryki... Nie wymagajmy od niej za wiele.
Sienkiewicza to nam pani od polskiego puściła, na video...
A jaka jest współczesna młodzież, to nie mam pojęcia, nie przebywam z nią więc nie oceniam. Może i po postach nie widać ale do młodzieży się już nie zaliczam, ot po prostu po kilkunastu latach przerwy, wracam do tego co lubię, do zabawy słowem. Żyć z tego nie mam zamiaru, nie jestem samobójca.
hundzia pisze:Dlatego wiadomym powinno być, że popełniana przez niego twórczość adresowana jest do KONKRETNYCH, wykształconych w kierunku odbiorców, lub takich co nie boją i nie brzydzą się uczyć. I wydaje mi się, że Bakałarz również zrobił ukłon w tym kierunku.
Ja też robię ukłon, w kierunku czytelnika - bo to on jest tu najważniejszy.
hundzia pisze:Nie będę już komantować Knechta, bo to mija się z celem,
No tak, nie ten dział ma się rozumieć...

I tu prośba do władz, o przeniesienie wątku w inne miejsce gdzie dyskusja może toczyć się dalej bez uszczerbku dla "Knechta" albo o cięcie postów, w tym i mojego.


Na koniec mała definicja:
czytelnik
1. «ten, kto czytuje książki, czasopisma itp.»
2. «ten, kto wypożycza książki z biblioteki»

Nie ma tam wzmianki o wieku, wykształceniu, o przynależności do danej grupy społecznej, nie ma nawet wzmianki, że czytelnik winien posiadać (nawet biblii posiadać nie musimy) jakikolwiek słownik języka polskiego lub mieć dostęp do internetu. Szanujmy wszystkich czytelników - to moja rada. To oni miast kupić sobie kilka piw, kupują książki. Nie kupują być może słownika, bo pieniążki wolą wydać na powieść.
To jest moje zdanie, trzydziestoletniego faceta zakochanego w fantastyce i średniowieczu, czytelnika i (daj Bóg) przyszłego autora poczytnych tekstów ... To jest moja racja, a racja jest jak dupa (tak, dupa właśnie) każdy ma swoją. I myślę, że nikogo swoją d... tj. racją nie obrażam.
Dead man dance, dead man dance, stary...

Awatar użytkownika
Ysabell
Mamun
Posty: 155
Rejestracja: wt, 20 lis 2007 14:37

Post autor: Ysabell »

Dla wiadomości autora i statystyki - podczas czytania tekstu nie zauważyłam żadnych trudnych określeń. Wszystko było jasne albo wynikało z kontekstu. Także ten poziom "słownictwa" jest dla mnie jak najbardziej akceptowalny. Inna rzecz to sam tekst, oczywiście, ale on już został rozłożony na czynniki pierwsze.
Ys.
_____
"Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą, a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą" - Robert A. Heinlein

Awatar użytkownika
mirgon
Mamun
Posty: 133
Rejestracja: pt, 16 lis 2007 09:59

Post autor: mirgon »

mirgon pisze:
Labry nie zmiażdżyły mu nogi.
Znowu to dziwne słowo kojarzące się mi z heraldyką... a co by było gdybym nie wiedział co ono oznacza? Wiesz jak by to wpłynęło na moją psychikę? gdybym nie wiedział co, nie zmiażdżyło mu nogi. To musi być zapewne cięższe od konia skoro to nie cielsko końskie by mu zmiażdżyło tą nogę.
A mi chodziło głównie o to :)

Druga sprawa jest taka, że zaprezentowałem Bakałarzowi, swój pogląd na używanie "trudnych słów" (khem khem), i nie wątpię, że Bakałarz jest rozumnym człowiekiem i wybierze to rozwiązanie, które odpowiada mu najbardziej, o ile nie ma już własnego.

A tu jest mój pogląd na całą sprawę:
mirgon pisze:Labry?
No cóż, wyjściem jest sprawdzenie w słowniku.
Nie, to nie jest wyjście. Przeceniasz moją inteligencję (obawiam się że stojącą na poziomie Twojego potencjalnego czytelnika) i nie doceniasz mojego lenistwa. A jeśli nie mam dostępu do słownika? Jeśli wziąłem Twój tekst w formie wydruku do łóżka i za nic spod ciepłej kołderki nie wylezę?
Nie będę wiedział co to labry i będę miał pretensję do Ciebie, tak do Ciebie właśnie, że mi tego nie wyjaśniłeś.
To było coś, pod czym grały końskie boki i było to zaj... ciężkie skoro mogło zmiażdżyć nogę - to Twoja definicja i przy niej zostanę.
Gdybyś, gdzieś w początkowym opisie końskiej uprzęży wyjaśnił co to są labry a potem użył słowa samopas, byłby to, przeze mnie, bardzo mile widziany zabieg.
Ot byłbym normalnie Ci wdzięczny za możliwość poznania nowego słowa. A tak? Google oderwały mnie od lektury i... i szukałem labrów i szukałem i nic co znalazłem mi nie pasowało - i już mi się nie chciało wracać do Twojego tekstu. Rozumiesz o co mi chodzi? Jeśli co kilka zdań będę musiał sięgać do słownika to nigdy go nie "polubię" i nawet może być, że trzasnę nim o ścianę.
Nie twierdzę też, że w tekście Bakałarza jest multum trudnych określeń, jak dla mnie są raptem dwa, przy czym jedno wynika z kontekstu zdania a drugie (uwaga - to moje zdanie i byłbym wdzięczny za wyprowadzenie mnie z błędu, jeśli się mylę) jest użyte błędnie (labry) albo jest pominięte jego prawdziwe znaczenie (to które według mnie jest prawdziwe, mogę się mylić!) co z moją wiedzą daje komiczny efekt miażdżenia.


EDIT:
Bakalarz pisze:Mirgonie, wiem w czym rzecz :)
Następnym razem postaram się popracować nad lepszym balansem między wyjaśnieniem co i jak, a liczbą wyrazów tak w ogóle.
Jednocześnie nie chcę przesadzić (tak a propo widmowego opowiadania rozwijającego to uniwersum), bo jeżeli coś jest wielozadaniowe to zazwyczaj nie jest dobre w żadnym z zadań.
Zresztą, mój cel został osiągnięty. Bakałarz, pisze mi, że wie w czym rzecz. Reszta należy do niego. A to co napisał każe mi sądzić, że między mną a nim powstała jakaś niesamowita więź (np. taka jaka łączy autora z czytelnikiem) i uzurpuję sobie prawo do nazywania się potencjalnym czytelnikiem Bakałarza :))) Zresztą definicja jego "targetu' pasuje na mnie niczym szyty na miarę garnitur.
Dead man dance, dead man dance, stary...

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

Co do kości niezgody:
Nie będę już komentować Knechta, bo to mija się z celem,
Tylko dlatego, że łapanka została już zrobiona, a powtarzanie się nie leży w moim stylu. Nic nowego nie dodam, więc nie widzę w tym żadnego celu

wyjaśniłam mój punkt widzenia, jeśli ktoś poczuł się dotknięty, przepraszam bardzo, znam współczesną młodzież jako niewielką reprezentatywną próbkę w postaci młodszych o naście lat kuzynów i wiem co z nich za ziółka. Nie uogólniam, zwłaszcza, że moi rodzice są nauczycielami i nieraz chwalą sobie polską młodzież. Choć równie często widzę ich wyłamujących palce na tę samą młodzież.

EOD
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Tenshi
Pćma
Posty: 201
Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
Płeć: Kobieta

Post autor: Tenshi »

Ekhm. A ile Pipiliuk w tym celu wydaje książek (pod własnym i nie własnym nazwiskiem)? I szczerze pisząc, jak dla mnie lepiej, żeby autor pisał jedną książkę rocznie, ale za to dobrą niż kilka niedopracowanych. To taka uwaga ogólna.
Chodziło mi tylko by nie uogólniać. Są osoby, które z tego żyją. Tak tylko zauważyłam. Bo sama jeśli kiedykolwiek będę pisać książki to na pewno będą miała jeszcze jakąś pracę.
Po prostu nie lubię jak ktoś pisze "nie da się i basta".

No, a dyskusja to już powędrowała takim torami dalekimi od Knechta, że hej ; P (uprzedzam os razu - nie mówię wcale, ze nie miałam w tym swoje udziału, bo przecie miałam).

Ten.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...

Zablokowany