Wizjer na bazie – to jak krem do twarzy na bazie soli z Morza Martwego. Ta „baza” w zestawieniu z występującymi w twoim opowiadaniu, nazwijmy to ogólnie, archaizmami, brzmi źle – zbyt współcześnie.do oglądania świata przez wizjer stworzony na bazie szmaragdu i kilku soczewek.
Wyrobione przez naturę mięśnie dumnego zwierzęcia grały pod labrami.
Straszniście melodramatyczne zdanie! „Wyrobione przez naturę”, „dumne zwierzę”, „grały”! Jak już muszą, to niech chociaż tylko „grają”, bez tej całej reszty ozdobników, bo to trochę śmieszne przegięcie. Ta proza powinna mieć „męski” charakter, a czasem brzmi jak z mydlanej opery. Twoim zamiarem, jak sądzę, było wystylizowanie jej w pewnych momentach na podniosłą pieśń o bohaterze. Zamysł w sumie niezły – knecht marzył wszakże, by stać się kiedyś tematem jednej z nich – ale umiar trzeba zachować.
Krok konia może przechodzić w „wyciągnięty galop”, ale z „wyciąganiem galopu” jako żywo nigdy się nie spotkałam.Wierzchowiec nabierał szybkości, wyciągał galop.
„Pomagier” to słowo nacechowane negatywnie. Kłóci się więc zarówno z określeniem pozytywnym „zręczne ręce”, jak i samym „mistrzem Leonardo”. Jak to możliwe, aby „mistrz” miał wokół siebie podejrzanych „pomagierów”? I „mogły” – czas przeszły, a nie „mogą”.Nie ufał nowej broni, która wyszła spod zręcznych rąk pomagierów mistrza Leonarda, a mimo wszystko nie zwykł odrzucać nowinek, które mogą okazać się przydatne.
Staje lub stajanie to liczba pojedyncza. Czyli współcześnie powiedzielibyśmy: Kilometr spod jego kopyt umykał... Bez sensu. Powinieneś był użyć liczby mnogiej „stajania.Jego koń mknął jak wiatr, staje spod jego kopyt umykały z szybkością błyskawicy.
Wystarczy wymienić „kopułę szturmaka” na „beretkę” i wychodzi coś przezabawnego! Po kiego ci ta cudaczna „kopuła” skoro proste i tradycyjne „w głowie” byłoby zupełnie wystarczające.Knecht odpędził ponure myśli kołaczące się pod kopułą szturmaka.
Był człowiekiem o twardym sercu, zakutym w stalową zbroję.
Człowiek zakuty czy serce zakute??? Kwiecistość stylu dość nieznośna! I lubi się mścić.
Wichura? Ten kierowca z „Czterech pancernych” ? A „wicher” zbyt zwyczajny, aby go użyć? „Wjechał” w zestawieniu z „wichrem” zbyt powolne, jak dla mnie oczywiście.Niczym wichura wjechał między niskie chłopskie chatynki.
Po co „kawałek barku”? Żeby mniej bolało? „Rozłupała niedźwiedzi bark” – prosto!Knecht wystrzelił, ołowiana kula rozłupała kawałek niedźwiedziego barku, odrzuciła nieprzyjaciela gotującego się do skoku.
Spinamy konia ostrogami – zwierzątko rzuca się wtedy do przodu, a my z nim. To jest udowodnione! A tu niespodzianka – spina, rzuca się w tył i jadą na wstecznym! Dumny rumak wykonał salto w tył z półobrotem? Miałeś chyba na myśli „zawrócił”.Spiął ostrogami oszołomionego wierzchowca, rzucił się w tył dając sobie szansę na przygotowanie się do walki.
Daruj sobie informacje na temat końskiego chodu! Kłus to krok bez mała spacerowy, a tu przecież trzeba się zwijać, bo niedźwiadki atakują! Zastąp jakimś innym czasownikiem nie budzącym wątpliwości – „przemykał między chatami”, „mknął” czy ja koś tak, bo spowalniasz całą scenę.Kłusując między zapadającymi się w ziemię chatami zerwał zawieszoną na plecach wielostrzałową kuszę.
„Wyjął” to czynność wykonywana spokojnie i powoli, czyli na pewno nie tak, jak zrobiłby to człowiek dygocący z emocji, tym bardziej, że „pospiesznie załadował”. „Wyszarpnął” – może?Wyjął z sakwy zasobnik ze srebrnymi bełtami, pospiesznie załadował.
Jak to „odwrócił się razem z koniem”????Odwrócił się razem z koniem. Czuł jak koń idący do szarży chrapie ciężko i robi bokami.
Jak to „koń idący do szarży”????? Do szarży szli UŁANI lub inne rycerstwo NA koniach, a z własnej woli szarżuje wkurzony nosorożec!
„I tak to jednak nie zmieniało…” – tradycyjnie i konkretnie. Stylizacja stylizacją, ale „jednakowoż w szerszej perspektywie” brzmi cokolwiek kuriozalnie.Labry nie zmiażdżyły mu nogi. To jednakowoż w szerszej perspektywie nie zmieniało jego złego położenia.
Nasz sklep dysponuje pełnym ASORYMENTEM towaru! Noooo tu to pojechałeś równo!Gęsta ślina cieknąca z paszczy mieniącej się asortymentem żółtych zębów, startych na miażdżeniu ludzkich kości, kapała na twarz rzuconego na ziemię człowieka.
A kiedyż śmierć jest miła i przyjemna?????W wyziewach ze zwierzęcej gardzieli dumny wojownik zaczął rozumieć, że śmierć nie zawsze jest szybka, miła i przyjemna.
„dumny wojownik zaczął rozumieć” – gdzie? – „ w wyziewach ze zwierzęcej gardzieli”. Bez sensu przecież – czasem trzeba sobie w myślach zrobić logiczny rozbiór zdania!
Faktycznie niedorzeczne!!!!! Po śmierci bohatera lud płacze okryty żałobą, a nie uśmiecha się z satysfakcją.Ech, dlaczego śmierć bohatera przywodzi uśmiech dumy u wszystkich poza owym bohaterem? – przeszło mu przez myśl niedorzeczne stwierdzenie.
„Powietrze tak przesycone było smrodem, że nieomal…” Zwrot „na tyle” – raczej nie przy tej okazji. Skądś znam tę konstrukcję! Nie spotkaliśmy się już gdzieś???Wziął głęboki oddech. Powietrze było przesycone duszącym smrodem na tyle, że nieomal się nim zakrztusił.
Wykrzesał z siebie nieco siły, znalazł odrobinę mocy niezbędnej do walki.
Zebrał w sobie całą moc i wszystkie siły, jakie mu jeszcze pozostały...bo "odrobina" i "nieco" to o wiele, wiele za mało!
Kiepski był mistrz z tego mistrza, skoro zabawki Jamesa Bonda dopiero pierwszy raz zadziałały zgodnie z oczekiwaniami.Ruchome ostrza, zainstalowane na dłoniach przez mistrza Leonarda, po raz pierwszy zadziałały zgodnie z oczekiwaniami.
Nie całą wagą, a całym ciężarem ciała. I na co upadł? Na konia. Czyli po prostu: "Runął na konia masakrując mu bok"!Niedźwiedziołak wspiął się na tylne łapy, upadł całą wagą ciała, zmasakrował koński bok.
Turla to się piłka po trawniku. Odtoczył - czy coś w tym guście.Człowiek szczęśliwie zdołał się odturlać na bezpieczną odległość.
Zbroczony krwią tak cudzą jak własną stanął prosto tylko dzięki kółkom zębatym wbudowanym w elementy zbroi.
Cudzą czyli czyją? Konia? Niedźwiedziołaka? Jeśli tak, to nie „cudzą”, bo to słowo stosuje się wyłącznie w odniesieniu do człowieka.
„Stanął prosto dzięki kółkom” – nigdy w życiu!
Wcisnął? Faktycznie powinien koło pióra zrobić giermkowi, skoro ten niechluj tak zapuścił jego oręż, że rapier nawet do pochwy nie dawał się zgrabnie wsunąć, tylko trzeba go było na siłę „wciskać”.Wyrwał ostrze z martwego cielska, otarł je o nogawicę spodni i wcisnął do pochwy.
Uśmiechnął się zastygły w oczekiwaniu na wiwaty.
Chyba mu rozum odjęło!!!!! A KTO miał niby wiwatować?
Ki diabeł?Uśmiechał się jak sprawiedliwy w sercu radosnej zabawy.
Wilkołak nie ma ust, fakt, ale ma przecież pysk! Po co się czepiać jego szczęk!Na szczękach wilkołaka wykwitło coś na kształt uśmiechu.
Ale ogólnie ciekawie! I językowo także nieźle. Wyobraźnia ci pracuje! Opowiadanie na tyle dobre, że warto mu poświęcić jeszcze trochę czasu (dość dużo!) i podrasować, pamiętając, że w przypadku literatury nie istnieje coś, co można uznać za nieistotny szczegół - każdy wyraz się liczy!
P.S.
W KTÓRYM WĄTKU NA TYM FORUM NOWI MÓWIĄ DZIEŃ DOBRY? Chciałabym się przywitać!
EDIT: Zostałeś pomszczony! Powoziłam się po Twoim tekście, wysłałam, rzuciłam okiem i cóż stwierdziłam? JESTEM KMIOTKIEM!!!!!!!!!!!!!!! Pięknie! Ile postów trzeba napisać, żeby wyjść z plebsu??????