Po-życie małżeńskie

Moderator: RedAktorzy

Zablokowany
Awatar użytkownika
rubens
Fargi
Posty: 437
Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00

Po-życie małżeńskie

Post autor: rubens »

Witam ponownie i wklejam kolejny tekst. Napisany dawno, leżał bardzo długo, jednak nie potrafię dojść do tego stopnia dystansu, jakiego bym chciał. Dlatego, pomimo kilku poprawek i zmian (głównie składniowych i logicznych), mam nadzieję, że wynajdziecie w tym tekście to i owo :) Polecam się Waszej wzburzonej zaciętości w szukaniu błędów :) [Pręgierz mode - ON]

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Po-życie małżeńskie (by rubens)~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Wszedł pośpiesznie przez te same zielone drzwi, którymi wchodził zawsze, i wejdzie jeszcze nieraz zapewne. Przedpokój wydał mu się dziwnie zgniłym w swym całym uporządkowaniu i schludności. Dość miał już idealnie ułożonych półmisków, stojących na półce, które powkładane w siebie, tworzyły piramidkę. Dość miał tego notorycznego braku bałaganu. Brakowało mu tej nutki chaosu, krzty szaleństwa, ekstrawagancji. Wszystko było chorobliwie sterylne. Dość miał chronologicznie ułożonych zdjęć, stojących na szafce pod ścianą. Ta Dziwka szczyci się tymi latami małżeństwa, jak kaleki żołnierz bliznami po odłamkowym – pomyślał gorzko.
- Wróciłem, kochanie! - ryknął, nie bacząc na zniechęcony ton i złość, która powoli, jednak widocznie wylewała się z jego ust.
- Witaj, kochanie! Jak tam minął Ci dzień?– odkrzyknęła udając, że jest bardzo zajęta obcinaniem paznokci.
Wróciła ta Nic Nie Robiąca, Szowinistyczna Świnia – pomyślała z obrzydzeniem. Była dość niską, wcale owłosioną blondynką, grubo po czterdziestce. Po pięćdziesiątce może też. Czas dawno odarł ją z wszelkich oznak piękna. Dziś odarł ją nawet z oznak starości. Pod sinozieloną maseczką na twarzy, krył się plastikowy uśmiech przyklejony latami małżeńskiego pożycia. Mimo wszystko, mimo czterdziestki na karku, sztucznego upiększania i marnotrawienia czasu u stylistki, nie mogła sobie wybaczyć tylko jednego – Jego.
On był dość niskim, wcale nie owłosionym łysielcem, grubo po czterdziestce. Po pięćdziesiątce może też. Czas dawno odarł go z wszelakich oznak męskości. Dziś odrze go nawet z oznak honoru. Krew, jak to mówią, gotuje się dłużej od wody, ale jak już zawrze...


Siedziała w gościnnym. Jak zawsze. Kanapa miała kolor krwawych godów, kupiona za czasów ich beztroskiej i pełnej uczucia młodości. Obcinała paznokcie wpatrzona w poszarzały ekran starego telewizora. Gościnny był pokojem dość nietypowym. Jemu kojarzył się zawsze z miejscem ulgi. Kolory nie były tak rażąco jasne, a meble tak sterylne, jak w całym domu. Był to raczej pokój antyków, drogich pierdołek, które kolekcjonowała jego żona. Tam mógł naprawdę spokojnie posiedzieć, bez zobowiązań. Było oczywiście kilka elementów, które ewidentnie wprawiały go w szewską pasję, ale było ich zdecydowanie mniej niż, na przykład, w kuchni. Starał się więc nie zwracać na nie uwagi. Na pożółkłe, ale udające nowe firany, czy też na dywan, który już dawno zapomniał, jak to jest być wytrzepanym. Cuchnące zgnilizną jedzenie mieszało się na nim, lub bardziej w nim, z środkiem odświeżającym powietrze o zapachu tej pieprzonej sosny. Nie taki rodzaj ekstrawagancji miał na myśli, kiedy nerwy szarpał mu nawet widok przedpokoju. W gościnnym, mógł spokojnie usiąść i pooglądać mecz palanta, którego tak bardzo lubił.
Jedno tylko miejsce w domu przerastało wygodą i względną idyllicznością pokój gościnny. Była to łazienka. Oczywiście musiały zajść w niej potrzebne zmiany, by ze zwykłej, cztery na cztery, łazienki nagle utworzył się sułtański pałac, pokój uciech w burdelu, czy też plaża na Bahamach. Jednak On miał swoje sposoby. Zaraz po powrocie z pracy zaszywał się w swoim przybytku, zamykał drzwi na kluczyk, po cichu, żeby Ta Dziwka nie usłyszała, siadał na muszli i sięgał głęboko za spłuczkę przytwierdzoną do ściany. Potem już tylko chwila by z foliowego świata uwolnić białego duszka, który oczaruje Go i przeniknie tak głęboko, aż będzie mógł wyfrunąć przez odpowietrznik w nieznane światy i wymiary. Miliardy kolorów, tryliardy dźwięków i westchnień, orgazmy, ekstazy i uniesienia. Mógł to wszystko osiągnąć, nie wychodząc z domu. Kilka gramów tego Bytu, który postrzegał za cudotwórcę, pomagało mu przetrwać godziny, dni, miesiące i lata z Tą Dziwką, która w wizjach i odlotach przybierała postać potwora i bestii, od której z taką radością uciekał. Gdyby tylko wiedziała, co dzieje się za drzwiami małego pomieszczenia, na pewno nie piłowałaby paznokci z takim spokojem.


Drzwi łazienki otworzyły się z niecodziennym impetem, który przerwał to zapętlone dzień po dniu nabożeństwo pocierania chropowatym metalem o pożółkłe od papierosów paznokcie. Zielonolica nie zdążyła się nawet odwrócić, gdy On z opętańczym, a zarazem pełnym rozkoszy rykiem trzasnął ją mosiężną, łazienkową klamką w głowę. Trzaskałby tak zapewne jeszcze z kilka dobrych lat, gdyby po niedługim czasie uniesienie nie poczęło go opuszczać. W przypływie trzeźwości zostawił dziwną ścierkę, którą od kilku godzin wbijał w podłogę klamką z łazienkowych drzwi, otarł ręce ubrudzone dziwną, czerwoną cieczą o spodnie i usiadł na kanapie. Włączył telewizor. Ekran powoli robił się jaśniejszy. On rozluźnił się, zaczęły dochodzić do niego mętne jeszcze dźwięki rozgrywanego właśnie meczu palanta, który przecież tak bardzo lubił. Był brudny. Koszula była cała w czerwieni, z dodatkami mózgowo-różowej masy. Spodnie miał mokre. Nie za bardzo wiedział od czego, zresztą nie obchodziło go to teraz. Wlepił swe czerwone, przemęczone oczy w błogosławiony ekran z dziwnym spokojem. Znów poczuł zapach tej pieprzonej sosny.
Niecierpliwy dostaje mniej.

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

Na pewno tego chcesz?

Typowo kobieca uwaga:
Obcinanie paznokci źle mi się kojarzy. A już na pewno nie z babsztylem który usiłuje zamaskować upływ lat. Zwłaszcza że nadmieniasz iż używała pilniczka. Piłowanie a obcinanie to dwie różne rzeczy. I ten metalowy pilniczek... Brrr. Ja mam też metalowe czy z jakiejś tam masy plastycznej, ale pokryte są różnymi rodzajami materiału, podobnymi bardziej do papieru ściernego niż metalu. Brrr, metalowe pilniczki to przeżytek. A są też inne do polerowania, nabłyszczania, wygładzania te mają coś w rodzaju masy gąbczastej

zobacz sobie z czystej ciekawości kliknij też na akcesoria i narzędzia ;)
albo tu

Więc albo obcinamy, albo piłujemy :)

A do pasji szewskiej może mnie coś doprowadzić, rzadko wprawić.

Poza tym, to co wyczyniasz to świństwo! Żadnych literówek, błędów. Nawet, kurczę, czyta się świetnie.

Historyjka porwała mnie, rzuciła o sufit i powaliła na łopatki.
Bardzo zgrabna, nieskomplikowana, a jednak zawiera mnóstwo ciekaych sformułowań i spostrzeżeń. I świetnie oddaję naturę damsko-męskich interakcji. Mężczyźni po prostu są z Marsa a kobiety z Wenus.

Z czymś takim w antologii pierwsza przyjdę do ciebie po autograf :)))

A tak na marginesie:
Hehehe, jesteś żonaty?
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

dwęgielek

Post autor: dwęgielek »

Przedpokój wydał mu się dziwnie zgniłym w swym całym uporządkowaniu i schludności.
Bardziej pasuje mi "zgniły".
Dość miał już idealnie
Zmieniłbym szyk dla płynności na: "Dość już miał(...)".
Dość miał już idealnie ułożonych półmisków, stojących na półce, które powkładane w siebie, tworzyły piramidkę. Dość miał tego notorycznego braku bałaganu. Brakowało mu tej nutki chaosu, krzty szaleństwa, ekstrawagancji. Wszystko było chorobliwie sterylne. Dość miał chronologicznie ułożonych zdjęć, stojących na szafce pod ścianą.
Pogrubiłem powtórzenia. Konstrukcja tych kilku zdań podoba mi się, ale nie jest konsekwentna. Rozumiem że chodziło o powtórzenia, które miały podkreślić to, że nic się nie zmienia. Dlatego IMHO znacznie lepiej wyglądałoby to, gdybyś wszystkie zdania, zaczynające się od "Dość" umieścił jedno po drugim, a dopiero później "Wszystko było chorobliwie sterylne".
Ta Dziwka szczyci się tymi latami małżeństwa
Zrezygnowałbym z "Ta" na samym początku ku polepszeniu rytmu.
- Wróciłem, kochanie! - ryknął, nie bacząc na zniechęcony ton i złość, która powoli, jednak widocznie wylewała się z jego ust.
Ryknął - ok., dynamicznie, ale zniechęcony ton wg mnie posiada cechy raczej spokojne, leniwe i nijak nie pasuje mi w jednym zdaniu z ryknięciem, ani ze złością, która też wydaje mi się ekspresyjna. Poza tym "które" zamiast "która" - i zniechęcony ton i złość wylewały się z jego ust.
Jak tam minął Ci dzień?
Pogrubienie z małej litery.
Była dość niską, wcale owłosioną blondynką, grubo po czterdziestce. Po pięćdziesiątce może też.(...) Mimo wszystko, mimo czterdziestki na karku, sztucznego upiększania
Wyrzuciłbym pogrubiony fragment. Te zdania występują na tyle blisko siebie, że IMHO kolejna informacja o wieku jest już zbędna.
wcale nie owłosionym łysielcem
Rozumiem chęć podkreślenia tego, że był łysy, ale doprawdy nie wyobrażam sobie nieowłosionego niełysielca. IMHO zamiast łysielca odniósłbym się do jego wzrostu na przykład, albo tuszy.
Siedziała w gościnnym. Jak zawsze. Kanapa miała kolor krwawych godów, kupiona za czasów ich beztroskiej i pełnej uczucia młodości. Obcinała paznokcie wpatrzona w poszarzały ekran starego telewizora.
Może się mylę, ale wychodzi na to, że kanapa obcinała paznokcie. Poza tym po "paznokcie" brakuje przecinka.
Jemu kojarzył się zawsze z miejscem ulgi.
Może z ulgą, albo wytchnieniem? Miejscem ulgi IMHO brzmi dziwacznie. Cóż to za miejsce, możnaby zapytać.
Kolory nie były tak rażąco jasne, a meble tak sterylne, jak w całym domu.
Skoro w całym, to także i tutaj takie być powinny. Zamiast "w całym" proponuję: "w reszcie".
Tam mógł naprawdę spokojnie posiedzieć, bez zobowiązań.
"Bez zobowiązań" w połączeniu z siedzeniem brzmi dla mnie dziwnie. Nie wiem na co to zamienić? Może po prostu zrezygnować z członu po przecinku?
Było oczywiście kilka elementów, które ewidentnie wprawiały go w szewską pasję, ale było ich zdecydowanie mniej niż, na przykład, w kuchni.
Pogrubiłem powtórzenia.
Na pożółkłe, ale udające nowe firany,
Brakuje przecinka po "nowe".
Zaraz po powrocie z pracy zaszywał się w swoim przybytku, zamykał drzwi na kluczyk, po cichu, żeby Ta Dziwka nie usłyszała,
Znowu odpuściłbym "Ta" i myślę że to wzmocniłoby wydźwięk określenia.
Kilka gramów tego Bytu, który postrzegał za cudotwórcę, pomagało mu przetrwać godziny, dni, miesiące i lata z Tą Dziwką, która w wizjach i odlotach przybierała postać potwora i bestii, od której z taką radością uciekał.
Pogrubiłem powtórzenia.
Zielonolica nie zdążyła się nawet odwrócić, gdy On z opętańczym, a zarazem pełnym rozkoszy rykiem trzasnął ją mosiężną, łazienkową klamką w głowę.
Brakuje przecinka po "rykiem".
Ekran powoli robił się jaśniejszy.
"Rozjaśniał się" IMHO brzmiałoby lepiej.
Był brudny. Koszula była cała w czerwieni, z dodatkami mózgowo-różowej masy.
Może "była zakrwawiona" albo "czerwona"?

Podobało mi się. Lubię takie mocne shorty, o ile są "jaskrawo" zbudowane, a Twój taki właśnie jest. Z hobbystytycznego zboczenia prosiłbym o dokładniejszy opis mordowania za pomocą klamki, ale rozumiem, że nie chciałeś przeciągać :) Gratuluję! Naprawdę fajnie Ci wyszło.

Zdrówko!

Awatar użytkownika
Nieznany
Fargi
Posty: 376
Rejestracja: pt, 11 sty 2008 17:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Nieznany »

Pręgierz mode - ON
Skoro sam się prosisz... wiesz, że na mnie możesz liczyć. :P

Nie czytałem wcześniejszych komentarzy, by sobie obrazu nie burzyć. :)
Jak tam minął Ci dzień?–
Kapkę to zgrzyta, lepiej byłoby "Jak ci minął dzień?". No i "Ci" musi być z małej litery. Ach, i jeszcze brak spacji po pytajniku. :>
Wróciła ta Nic Nie Robiąca
Wiesz, mam wrażenie, że "Nicnierobiąca" wyglądało by lepiej. ;) Ale czy poprawnie, to nie wiem.
Była [...] wcale owłosioną blondynką
To jest zgrzytające - jaka to jest "wcale owłosiona" blondynka? IMHO o wiele lepiej byłoby "była [...] blondynką".
Czas dawno odarł ją z wszelkich oznak piękna. Dziś odarł ją nawet z oznak starości.
Powtórzenie. Za drugim razem mogłeś napisać "ogołocił".
Pod sinozieloną maseczką na twarzy, krył się plastikowy uśmiech przyklejony latami małżeńskiego pożycia.
IMHO w tym zdaniu przecinek nie jest potrzebny.
Mimo wszystko, mimo czterdziestki na karku, sztucznego upiększania i marnotrawienia czasu u stylistki, nie mogła sobie wybaczyć tylko jednego – Jego.
Drugie "mimo" nie jest potrzebne.
Był [...] wcale nie owłosionym łysielcem
:))))))
Sorry, śmiech mnie ogarnął. Chciałeś napisać, że nie miał ani jednego włoska na głowie? Trzeba było to ująć tak: "był zupełnie łysy"! :P

A teraz drobna nielogika, rubensie: Twoja "sterylna" bohaterka obcinała (a kiedy indziej piłowała ;)) paznokcie w pokoju gościnnym?? Gdybym miał hopla na punkcie czystości i porządku, to bym to robił w łazience. :> Ot, drobny brak logiki.

Podsumujmy - tekst nieco kuleje, ale jest klimatyczny, dość miło się go czyta. Jest tylko i wyłącznie "w porządku". Co jeszcze... ach, już wiem. ----> [pręgierz MODE OFF] :P
Na prawdę zważam i "naprawdę" piszę razem.
Naprawdę zważam i "na prawdę" piszę osobno.
Moja schizofrenia ma się lepiej, dziękuję.

Awatar użytkownika
karla
Sepulka
Posty: 90
Rejestracja: sob, 23 lut 2008 19:45

Post autor: karla »

Jeśli mam być szczera, to średnio mi sie podobało. Wizja faceta, który wrócił do domu, naćpał się i tak po prostu zamordował żonę nie przemówiła do mnie. Od razu nasunęło mi sie pytanie, że skoro facet codziennie brał narkotyki, to dlaczego akurat dzisiaj postanowił ganiać z klamką po domu? Przecież nic go nie sprowokowało. No i dlaczego akurat klamka? Nie tak łatwo ja wykręcić, zwłaszcza, jak się jest w odmiennym stanie świadomości. A gdyby ja wyrywał, to narobiłby chyba dosyć hałasu, żeby oderwać żonę od telewizora? Wszystko jakieś niespójne jest. Na początku opisujesz jaki dom był strasznie schludny i uporządkowany, a potem okazuje się, że w salonie panuje po prostu syf. Czyżby ta uporządkowana żona nie dotykała odkurzacza? Ja wiem, że odkurzanie to raczej męskie zajęcie, ale jeśli była pedantką, to w końcu by ją szlag trafił i zrobiła to sama.

Teraz mała łapanka:
Przedpokój wydał mu się dziwnie zgniłym w swym całym uporządkowaniu i schludności. Dość miał już idealnie ułożonych półmisków, stojących na półce,
Trzymanie półmisków w przedpokoju wydaje mi sie nieco dziwne.
Była dość niską, wcale owłosioną blondynką, grubo po czterdziestce. Po pięćdziesiątce może też.
To brzmi jakby jednocześnie była i po czterdziestce i po pięćdziesiątce.
Kanapa miała kolor krwawych godów
Tak z ciekawości, jaki kolor mają krwawe gody? Dziwne określenie swoją drogą...
Był to raczej pokój antyków, drogich pierdołek, które kolekcjonowała jego żona. Tam mógł naprawdę spokojnie posiedzieć,
Bardziej pasuje mi: tu mógł posiedzieć...
jedzenie mieszało się...z środkiem odświeżającym
A jednak jest literówka. Powinno być ze środkiem.
Nie taki rodzaj ekstrawagancji miał na myśli, kiedy nerwy szarpał mu nawet widok przedpokoju.
Sorry, ale zdanie jest dla mnie bez sensu. Może gdyby wywalić to "nawet"...
Trzaskałby tak zapewne jeszcze z kilka dobrych lat
Trzaska sie przede wszystkim drzwiami. Trzasnąć raz czymś ciężkim - ok, pasuje. Ale trzaskać ileś tam razy nie widzi mi się kompletnie.
otarł ręce ubrudzone dziwną, czerwoną cieczą ....Koszula była cała w czerwieni, z dodatkami mózgowo-różowej masy.
Facet nie wie, że to czerwone to krew, ale za to mózg rozpoznaje bez trudu? Naciągane.
Znów poczuł zapach tej pieprzonej sosny.
Przy takiej ilości krwi, jaka była w pokoju, raczej nie poczułby żadnego odświeżacza. Smród krwi zabiłby najprawdopodobniej wszystkie inne. Chociaż może pod działaniem specyfiku miał tak wyczulony węch, że cośtam wyłapywał. Ale to taka "ewentualna ewentualność".

Poza tym za dużo w tekście słów typu: on, ona, ten, ta, jemu itd.
Nie jestem zachwycona, czytywałam już Rubensie znacznie lepsze teksty Twojego autorstwa.
Wystarczą opuszczone spodnie i chwila nieuwagi, by ktoś nieżyczliwy dobrał ci się do dupy.

A.Sapkowski Narrenturm

Awatar użytkownika
rubens
Fargi
Posty: 437
Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00

Post autor: rubens »

@dwęgielek
dwęgielek pisze:
Przedpokój wydał mu się dziwnie zgniłym w swym całym uporządkowaniu i schludności.
Bardziej pasuje mi "zgniły".
Niestety, zostanie zgniłym, bo gramatycznie jest dobrze, językowo też, a bardziej mi pasuje :) Wydał mu się (jakim?) zgniłym, wydał mu się (jaki?) zgniły :)
{quote]
Dość miał już idealnie
Zmieniłbym szyk dla płynności na: "Dość już miał(...)".[/quote]
Znowu, mnie - autorowi, jednak tak bardziej pasuje, a i w styl opowiadani się wpisuje, nie razi chyba :)
[guote]
Ta Dziwka szczyci się tymi latami małżeństwa
Zrezygnowałbym z "Ta" na samym początku ku polepszeniu rytmu.[/quote] [/quote]
Bohater mamrocze do siebie, o swojej żonie - zdecydowanie może powiedzieć "Ta", bo konkretnie wie o którą chodzi :)
- Wróciłem, kochanie! - ryknął, nie bacząc na zniechęcony ton i złość, która powoli, jednak widocznie wylewała się z jego ust.
Ryknął - ok., dynamicznie, ale zniechęcony ton wg mnie posiada cechy raczej spokojne, leniwe i nijak nie pasuje mi w jednym zdaniu z ryknięciem, ani ze złością, która też wydaje mi się ekspresyjna. Poza tym "które" zamiast "która" - i zniechęcony ton i złość wylewały się z jego ust.
Słyszałeś kiedyś RYCZĄCE dziecko... ale tak RYCZĄCE? Że nie chcą mu czegoś dać, że mama nie chce kupić czegoś? Ni krzty dynamizmu tam nie widzę niestety...
Była dość niską, wcale owłosioną blondynką, grubo po czterdziestce. Po pięćdziesiątce może też.(...) Mimo wszystko, mimo czterdziestki na karku, sztucznego upiększania
Wyrzuciłbym pogrubiony fragment. Te zdania występują na tyle blisko siebie, że IMHO kolejna informacja o wieku jest już zbędna.[/quote]
Gdyby nie chodziło mi o wetknięcie w usta czytelnikowi "No kur**, stara jest i już!", to bym się z Tobą zgodził... ale ja CHCIAŁEM wcisnąć tam to, że jest stara, zgrzybiała i on też jest stary, zgrzybiały i naprawdę się nienawidzą :)
wcale nie owłosionym łysielcem
Rozumiem chęć podkreślenia tego, że był łysy, ale doprawdy nie wyobrażam sobie nieowłosionego niełysielca. IMHO zamiast łysielca odniósłbym się do jego wzrostu na przykład, albo tuszy.

I otóż to! Ten dysonans chciałem wydobyć! :) Spójrz na język tego opowiadania, to nie jest literatura faktu :)
Jemu kojarzył się zawsze z miejscem ulgi.
Może z ulgą, albo wytchnieniem? Miejscem ulgi IMHO brzmi dziwacznie. Cóż to za miejsce, możnaby zapytać.
A mnie właśnie chodziło o miejsce, bo zamierzałem dalej opisywać pokój.. o patrz! Dalej go opisuję :)
Tam mógł naprawdę spokojnie posiedzieć, bez zobowiązań.
"Bez zobowiązań" w połączeniu z siedzeniem brzmi dla mnie dziwnie. Nie wiem na co to zamienić? Może po prostu zrezygnować z członu po przecinku?
Nie zrezygnują, bo chodzi o to, że CAŁY ten dom, cały ten wystrój w reszcie domu naprawdę mu się narzuca, i cały czas musiał kurwować na ten dom, a tam, w tym pokoju mógł posiedzieć bez zobowiązań, bez bagażu, spokojnie, ot tak. Chociaż, wyrzucenie tego członu nic by nic by nie zmieniło, więc mogę się zgodzić :)
Zaraz po powrocie z pracy zaszywał się w swoim przybytku, zamykał drzwi na kluczyk, po cichu, żeby Ta Dziwka nie usłyszała,
Znowu odpuściłbym "Ta" i myślę że to wzmocniłoby wydźwięk określenia.

Niestety, skoro zaznaczyłęm to DUŻĄ literą, to znaczy, że ów bohater takiego imienia używał w stosunku do niej. I tyle, reszta j.w. :)
Zielonolica nie zdążyła się nawet odwrócić, gdy On z opętańczym, a zarazem pełnym rozkoszy rykiem trzasnął ją mosiężną, łazienkową klamką w głowę.
Brakuje przecinka po "rykiem".
No, mnie się wydaje, że niekoniecznie...
Ekran powoli robił się jaśniejszy.
"Rozjaśniał się" IMHO brzmiałoby lepiej.
IMHO nie

Cóż, dziękuję dwęgielku, z niektórymi uwagami się zgadzam, z innymi nie, cóż :)

@Nieznany

To właśnie miało zgrzytnąć (z tą wcale owłosioną i wcale nie owłosionym łysielcem). Było to celowe. Tekst był pisany na modłę lekko Witkiewiczowską, takie było zalecenie Panie Doktor. Tekstu nigdy nie oddałem na zajęcia, przeleżał 1,5 roku i wrzuciłem tutaj :)

"Odarł" - było konieczne, nie uważam, że było powtórzeniem. Ale rzecz jasna możesz mieć własne zdanie :)

@hundzia

No proszę! Podobało się? Cieszę się bardzo :)
Nie, nie jestem żonaty :) Za młodym jeszcze na to, a życie studenta jest mi nader słodkie :)

@karla

Wiem, że mnie skrytykowałaś i nie podobało Ci się, ale to ostatnio zdanie i tak wprawiło mnie w dobry nastrój :) Dzięki!

Dzięki wszystkim za komentarze :) Następnym razem postaram się powycinać te cholerne powtórzenia :) Pozdro!
Ostatnio zmieniony sob, 12 kwie 2008 17:19 przez rubens, łącznie zmieniany 1 raz.
Niecierpliwy dostaje mniej.

Ka

Post autor: Ka »

Wróciłem, kochanie! - ryknął, nie bacząc na zniechęcony ton i złość, która powoli, jednak widocznie wylewała się z jego ust.
Ryknął nie bacząc, że złość – uczucie, które go ogarniało na widok połowicy – w obrzydliwy sposób zmaterializowało się i zaczęło „widocznie wylewać się z jego ust” (obrzydlistwo!). Miejmy nadzieję, że nie upaprał sobie garnituru!
"Ryknął, nie bacząc na zniechęcony ton" - o co własciwie biega? Spróbujmy tak: "Powiedział nie zwracając uwagi na ton". Nic z tego! Czy powiedzial, czy ryknął i tak i tak bez sensu.
Mimo wszystko, mimo czterdziestki na karku, sztucznego upiększania i marnotrawienia czasu u stylistki, nie mogła sobie wybaczyć tylko jednego – Jego.
Skracam zdanie i odwracam kolejność – bo mogę i cóż widzę?
Nie mogła sobie Go wybaczyć (w domyśle: małżeństwa z idiotą, zmarnowania życia u boku Szowinistycznej Świni, czy czego tam chcesz)- pomimo czego? – (po)mimo sztucznego upiększania i marnotrawienia czasu u stylistki.
Przecież przyczyną frustracji tej pani wcale nie były wizyty u stylistki! Przeciwnie – usiłowała nimi wyleczyć swoją deprechę! Gdzie sens, gdzie logika? W szkole robiło się coś takiego, co nazywało się rozbiorem logicznym zdania – trzeba by luknąć do kajecika i powtórzyć.
Mimo czterdziestki na karku nadal wyglądała świetnie- OK. – okolicznik przyzwolenia. Niestety, twoje zdanie na pytanie „pomimo czego?” odpowiada od rzeczy i logicznie jest do bani.

Wcale owłosiona blondynka i wcale nieowłosiony łysielec – występują w zbyt dużej odległości od siebie, żeby czytając, od razu można było zajarzyć, że to żart. Najpierw odbiera się tę „wcale owłosioną” jako niemile brzmiący kiks językowy. A i tautologia „nieowłosiony łysielec” także raczej drażni niż bawi, choć w tym momencie już wiadomo, skąd wzięło się to pierwsze „wcale”.

Karla już napisała o tym, co i mnie uderzyło: w przedpokoju faceta drażniło „uporządkowanie i schludność”, marzył o nutce chaosu, krztynie szaleństwa, ekstrawagancji, a w zasyfionym i śmierdzącym pokoju gościnnym abarotno – miał dość takiego „bordello bum, bum”. Niby mózg miał wyżarty przez prochy, ale …
Stylizacja na Witkacego powiadasz? Nie wykryłam, choć do niektórych jego utworów - nie wszystkich, bo nie wszystkie trawię - wracam dość często. Ale może powinnam sobie odświeżyć pamięć. "622 upadki Bunga" bardzo lubię - mogą być?
A ogólnie to piszesz tak dobrze, że ma się ochotę grzebać w Twoim tekście, bo jeśli poławianie błędów przypomina wybieranie karpi ze stawu hodowlanego, to cóż to za przyjemność! Fajnie jest dopiero wtedy, gdy się człowiek trochę pomęczy!

Awatar użytkownika
Ignatius Fireblade
Kameleon Super
Posty: 2575
Rejestracja: ndz, 09 kwie 2006 12:04

Post autor: Ignatius Fireblade »

Cóż, wypunktowali co trza, ja więcej nie dostrzegłem.

Tekst mi się podobał. Ująłeś co trzeba i przekazałeś dość sugestywnie. Faktycznie, są takie momenty w życiu, gdy ma się ochotę coś takiego zrobić (żeby nie było, względem innych ludzi, a nie Ukochanej Połówki ;>). Całość szybko się czyta (i nie mam tu na myśli jego długości) i czerpie się z lektury niemałą przyjemność.

Jest git.
- Na koniec zadam ci tylko jedno pytanie. Co ci wyryć na nagrobku?
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2

Awatar użytkownika
Nieznany
Fargi
Posty: 376
Rejestracja: pt, 11 sty 2008 17:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Nieznany »

To właśnie miało zgrzytnąć (z tą wcale owłosioną i wcale nie owłosionym łysielcem). Było to celowe. Tekst był pisany na modłę lekko Witkiewiczowską, takie było zalecenie Panie Doktor. Tekstu nigdy nie oddałem na zajęcia, przeleżał 1,5 roku i wrzuciłem tutaj :)

"Odarł" - było konieczne, nie uważam, że było powtórzeniem. Ale rzecz jasna możesz mieć własne zdanie :)
Cóż, najwyraźniej jestem zbyt mało oczytany, bo nie zauważyłem stylizacji. Wyskoczył mi natomiast jako ten pryszcz taki zarzut, powtarzany już wiele razy w innych miejscach - a gdzie jest w tym wszystkim fantastyka? Bo nawet uwzględniając jakość tekst niestety nie jest fantastyczny. :>
Na prawdę zważam i "naprawdę" piszę razem.
Naprawdę zważam i "na prawdę" piszę osobno.
Moja schizofrenia ma się lepiej, dziękuję.

Awatar użytkownika
rubens
Fargi
Posty: 437
Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00

Post autor: rubens »

Czy ja wiem - sci-fi, fantasy, horror, tak pisze w logo FH. Nie uważam oczywiście, że ten tekst to horror, ale nie koniecznie musi w horrorze występować jakis wymyślony, szpetny potwór... to moze równie dobrze być przyćpany, sfrustrowany męzczyzna, któremu tym razem pękła linka :) Ale rację masz FANTASTYKI nie ma w tym tekście :)
Niecierpliwy dostaje mniej.

Awatar użytkownika
Nieznany
Fargi
Posty: 376
Rejestracja: pt, 11 sty 2008 17:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Nieznany »

Cóż, dość powszechnie jest przyjęte, że w ramach fantastyki mieszczą się właśnie te trzy części: SF, fantasy i horror. Przy sporej ilości dobrej woli można by to podciągnąć pod horror, jednak ja nie widzę tego tekstu, jako horroru. Ot, kryminał - tak bym to nazwał.
Na prawdę zważam i "naprawdę" piszę razem.
Naprawdę zważam i "na prawdę" piszę osobno.
Moja schizofrenia ma się lepiej, dziękuję.

Awatar użytkownika
Tenshi
Pćma
Posty: 201
Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
Płeć: Kobieta

Post autor: Tenshi »

Eh, bo ja wiem czy mi się podobało. Przy takiej nienawiści ludzie raczej już nie bawią się w sztuczne uśmiechy, tylko kłócą zawzięcie. A jeśli jednak udają milutkich to z jakiegoś powodu - którego nie przedstawiłeś. Zresztą, nie pojawił się też żaden powód tej nienawiści, bo jeśli to zwykła nuda i stagnacja to muszę cię uświadomić, że miliony ludzi nie mają celu w życiu, a każdy ich dzień wygląda podobnie i jakoś żyją. Jakoś.
Poza tym dlaczego akurat tego dnia zabił? I dlaczego klamką? Naprawdę nie miał nic innego pod ręką? I jakoś nie widzę w tym fantastyki. Jedna zielona skórka klimatu fantasy nie zbuduje. No chyba, że to miał być horror... Ale jakoś niespecjalnie się przestraszyłam.
Brakuje mi wiele w tym opowiadaniu, psychologicznie kwiczy jak zarzynane prosie, ale styl mi sie podoba. Oprócz paru potknięć w stylu "chciałem być poetycki, no i przegiąłem".

Ten.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...

Zablokowany