WT 5 - Pocałunek komiczny

Moderator: RedAktorzy

Zablokowany
Świeżynek

Post autor: Świeżynek »

Migor X200
W tekście często używasz podmiotu domyślnego, co prowadzi do nadużycia zaimków. Można było uniknąć błędów nadając bohaterowi imię, część zaimków wtedy by odpadła. Nie rozumiem też kwestii złowrogiego dźwięku telefonu. Dlaczego złowrogi? Jaki związek z dźwiękiem telefonu ma wejście robota? Chyba taki, że robot ma wbudowany telefon, bo wtedy otrzymujemy logiczną całość. Zaznaczenie, która część ekranu jest całowana, nie jest potrzebne. Przecież nie można pocałować tylnej części, bo jest pewnie we wnętrzu robota. Potem szczegółowy opis sytuacji, której zupełnie nie potrafię sobie wyobrazić. Robot lezie na wewnętrzną stronę uda bohatera, wylewa się kefir, a bohater przypadkiem nie powinien zarobić ekranem w gębę? Całość skojarzyła mi się dość dwuznacznie i jeśli takie było zmierzenie autora, jestem zniesmaczony. Nie lubię podobnego typu humoru (podobnie jak u elantari).

Ignatius Cięcie
Fantastyka dodana na siłę. Gdyby wyciąć androidkę, gnoma i ceramiczną protezę otrzymamy zupełnie normalną sytuację. Nadużywasz zaimków. Zdania można było spokojnie przeredagować i uniknąć to, nią, ją, ten... itd. Asymilacja jest procesem przyswajania, zestawiając słowo z pocałunkiem otrzymujesz niezbyt szczęśliwe połączenie. Kłoda przy wyrębie lasu, drogi kolego, zachowuje się w jeden sposób – pada, potem leży. Zwrot - jesteś sztywna jak kłoda, jest prostszy i chyba lepiej ilustruje sytuację (w mojej opinii). Końcówka mało czytelna, musiałem przeczytać dwa razy, żeby się połapać. Kamerzysta (operator kamery:) zna przecież główną aktorkę, a wyraża się o niej jak o obcej osobie. Zacząłem myśleć, że chodzi o jakąś inną kobietę. Źle to jakoś poskładane. Mało zabawne i trzeszczy.

Xiri Przepraszam...
Uśmiechający się z mroku ogień jak dla mnie jest ciężki do wyobrażenia. Rozumiem, metafora, ale lubię metafory bardziej zrozumiałe. Nie lubię natomiast zwrotu - zamykanie ust namiętnym pocałunkiem. Jest oklepany i zbyt często był używany na tych warsztatach. Jaki maraton rozpoczynają bohaterowie, skoro pod koniec tekstu piszesz, że było tylko buzi? Użyty przez Ciebie slang początkowo mnie zdziwił, ale jakoś specjalnie nie raził po ponownym przeczytaniu. Kontrowersje może wzbudzać fakt, że wkładasz slangowy język w usta wampira i zombie – istot, które kojarzą się mrocznie, trochę gotycko. Myślę, że gdyby opowiadanie było dłuższe mogłabyś rozbudować postacie i wtedy może udałoby się osiągnąć komizm przez kontrast wyobrażenia postaci i języka jakim się posługują (patrz Czesio z Włatcy Móch). Jeśli chodzi o całość przychylę się do opinii większości forumowiczów. W porównaniu z Twoimi poprzednimi tekstami, ten jest lepszy, bo czytelny, zrozumiały i zabawny.

Hitokiri Pozory mogą mylić
Sprawa pierwsza – zagubiony podmiot. Z tekstu wynika, że zapach mógł zdobyć każdą laskę. Sprawa druga – stopy zazwyczaj obute są w buty, a buty owe mogą posiadać obcasy. Kwestię obuwia mogłaś ominąć. Rozumiem, co chciałaś uzyskać – Dawid taksuje wzrokiem tył, czytelnik ma przyjąć, że obiektem jest kobieta, a potem niespodzianka. Tyle, że nie do końca wyszło. Jakoś nie uwierzyłem Dawidowi, że mógłby się aż tak pomylić. I rzecz dużo gorsza. Dawid podbiegł, położył ręce na ramionach i pocałował w policzek, a ofiara dopiero wtedy się obróciła. Dawid zaskoczył ją od tyłu? Umiesz to sobie wyobrazić, biorąc pod uwagę, że Dawid nie widział i nie poczuł brody całując? Ja nie umiem. Hito, wydaje mi się, że piszesz poprawnie, ale klimatu za grosz. Komizm taki na siłę, a fantastyka też dodana z musu. Jeśli wyciąć czarownice, scenka nie straci sensu, a już fantastyczna nie będzie.

BMW Ofiara fuszerki
Lepiej brzmiałoby: nic nie wskazywało na to, by stary król miał zamiar przestać. Przeczytałem BMW twoje wyjaśnienia na forum i scenka wreszcie stała się zrozumiała. Niestety pociąłeś za dużo i spaliłeś tekst. Bez wyjaśnień kompletnie nie wiedziałem o co chodzi. Pamiętaj na przyszłość, że co dla Ciebie zrozumiałe, niekoniecznie jasne dla czytelnika.

Marcin Robert Wizyta u informologa
Nie zrozumiałem tekstu. Po prostu. Jeśli przyjmę tekst, jakim jest, nie jest dla mnie zabawny. Onanizm wpłynął na ukazanie właściwego serwisu informacyjnego? I co to za dziennikarka? Na koniec dajesz puentę, jak dla grzecznych dzieci. Pomyślałem sobie Marcinie, że Twój tekst może być dla mnie zbyt mądry, że pewnie już skomentowałeś go na forum i wyjaśniłeś co nieco lub wyjaśnisz. Tyle, że tekst ma być przejrzysty dla czytelnika (bez wyjaśnień), a dla mnie nie jest.

Awatar użytkownika
Migor
Pćma
Posty: 243
Rejestracja: sob, 06 paź 2007 15:33
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Migor »

Złowrogi, bo przerywa spokój bohatera.
Tak, robot ma wbudowany telefon. Wydawało mi się, że głos babci dobiegający z ekranu jednoznacznie to zasugeruje.
Bohater nie wyrżnął twarzą w robota, bo przyłożył mu usta do ekranu.
Tak, dowcip polegał na dwuznaczności.
Nie podałem szczegółów, bo miałem ograniczenia.

Uważam, że mogłem napisać tą scenkę znacznie lepiej. Następnym razem postaram się bardziej.
krok po kroku

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Wszystkim, którym jeszcze nie dziękowałam za kilka słów na temat mojego tekstu, ślicznie dziękuję :)

===========

Black Heart Drogi... Wędrowcze, któryś dopiero świat poznajesz.
Poniższe słowa możesz uznać za ironiczne, jednak pisze na wstępie, że wcale takie nie są. Chcę wyjaśnić parę rzeczy publicznie (inni też z tego mogą skorzystać), co tak naprawdę jest zbędne, bo przedpiśćcy wszystko ładnie napisali. Twój sposób prowedzenia dyskusji jest bardzo oziębły, a ja, jako osoba ofensywnie nastawiona do życia, tę oziębłość uznałam jako atak ;)
Black Heart pisze:
Nie podjęłaś jak widzę dyskusji na priwie. Zatem, brawa za odwagę dla Tenshi i Hundzi, które nie tylko miały odwagę, ale również przekonały się (jak sądzę), że nie taki diabeł straszny.
I po co to było? Dlaczego nie zastanowiłeś się nad wysyłanymi słowami? W moim mniemaniu zabrzmiało to tak, jakby inni użytkownicy mieli drżeć przed Tobą. Naprawdę.
Jaki diabeł? Jaka dyskusja? Wszystko zostało już napisane, zanim wysłałeś ten post na forum. Zresztą komu potrzebna była ta informacja, z kim rozmawiasz na prw?
Tchórz(ofretka) odchodzi zatem w pokorze.

Z obszernym priwem, jak już wyjaśniłam, raczej nie wyjdzie, bo cała moja dyskusja na forum działa na zasadzie: kopiuj--dyskietka--domowy dysk twardy--odpisz--wklej z kafe. A ludzie rozmawiający na prw preferują szybkie odpowiedzi.
Chcesz to bełtać na forum.
Fora są właśnie od bełtania, a szczególnie, w przypadku FH, taki dział zwany "klatką". Nie... to nie jest wyzwanie, tylko informacja. Na wyzwania trzeba mieć czas i ogień w sercu, a jedno i drugie wolę przeznaczyć na pracę poza siecią.
To tak dla Twojej informacji. Widzę jednak, że absolutnie nie dotarło, co do Ciebie napisałem. Powtórzę więc łopatologicznie (postaram się, w każdym wypadku)
Dotarło, zarówno tarło jak i ikra. Dotarło, że własne poglądy literackie próbujesz narzucać innym, kiedy ani Ty, ani ja nie możemy mieć tu racji, bo rozumienie tekstu i stosunek do niego są względne.

Najpierw podlizuch, potem tchórz, teraz głupol. Ostro. Nie nazwałeś wprawdzie tych rzeczy po imieniu, lecz tak je odebrałam. Warto czasem przeczytać wiadomość, zanim się ją wyśle i zastanowić się, czy inni nie odbiorą tego jako prowokację. A Ty powinieneś sobie naprawdę wziąć to do swego czarnego serca, bo jedziesz za szybko, a zbyt krótko tu jesteś. To grozi kolizją. Powinieneś łagodniej dobierać słowa zarówno w recenzjach (o tym za chwilę), jak i dyskusjach.
Ty natomiast wciskasz prostacki slang w usta wampira i oczekujesz ode mnie, że będę bił brawo.
Pochopny wniosek, Wędrowcze, jeśli chodzi o to drugie.
Co do uzasadnionych slangów, to czemu nie? Bluzgów nie używam. Jak już wspomnieli przedpiśćy, grzechem jest - może nie grzechem a odgrzewaniem klusek - wałkowanie bez końca tych samych schematów. Dlatego wydawcy wymiotują już fajerbolami, elfami z łukami i krasnoludami z młotami. Wiem to od jednego pisarza. Istnieją jakieś ustawy w literaturze, które zakazują pisać o goblinach, co chronią wioski rolnicze czy elfach z brodą i nadwagą? Wiesz jaki jest sens życia i czemu się ono toczy? We wszechświecie liczy się tylko ruch i zmiany. Nie ma ruchu, nie ma zmian - wszystko zacznie umierać śmiercią naturalną.
To ja Ci powiem, że w moim och-ach-absolutnie-subiektywnym przekonaniu zupełnie spieprzyłaś.
No i o to właśnie chodzi! O subiektywną krytykę!
Temat jest po to, aby każdy komentator napisał coś od siebie, z własnego punktu widzenia, a autor to przeczytał i się zastanowili nad odbiorem jego tekstu przez inne osoby. A nie wychodził z pretensjami, jak Ty z tym obrażaniem się - bo w moim mniemaniu pogniewałeś się - za czternastolatków (swoją drogą tak przekręciłeś moje słowa, że aż załamałam ręce i darowałam sobie ich cytowanie). To był tylko punkt widzenia, możesz przyjąć krytykę albo ją olać. Jeśli już przy tym jesteśmy, to mnie też "obraziło" nazwanie mnie "podlizuchem", lecz nie robiłam z tego afery. Innym również nie podobały się Twoje niskie oceny nawet tych tekstów, jakie weterani forumowi uznali za dobre, ale przeczytali i podziękowali. I żadna osoba w temacie, poza Tobą, nie oburzała się tak, czytając inną niż chciałaby przeczytać krytykę. Podchodzisz do wszystkiego zbyt ostro. Mówię, to co widzę. Odwalasz naprawdę kawał dobrej roboty, tak szczegółowo oceniając teksty i poświęcając na to dużo czasu, Twoje krytyki pod tym względem są najlepsze, ale uważam, że przesadzasz z doborem słów i tak ostrym podejściem do sprawy. Nawet tym tekstom, które inni uznają za najlepsze, coś zarzucasz. Dobra, masz prawo, może wysoko stawiasz poprzeczkę. W limicie 1000 znaków nie stworzy się rewelacji, bo za rewelacyjne można uznać dłuższe teksty, gdzie ewoluują bohaterowie, gdzie należy rozważnie wstawiać przymiotniki, panować nad wyważeniem całości, opisami, doborem słownictwa, gdzie widać, na co autora stać, a Ty domagasz się niewiadomo czego w takich szortach. Ale podkreślam jeszcze raz to, co napisałam wcześniej: każdy ocenia tekst jak chce.
Niech wyrażeniami na posiomie bruku posługują się postacie na takimże poziomie, a nie nieśmiertelny ożywieniec, któremu niewiadomo który krzyżyk stuknął.
Może dopiero drugi? Zresztą dlaczego zakładasz, że długowieczność nie idzie w parze z infantylnym zachowaniem? Białkowa galareta, zwana ludzkim mózgiem, może nie utrzyma brzemienia i doświadczeń 500 lat, ale czy wszystkie istoty mają takie same mózgi? Masz już na koncie 1000 lat? Znasz jakiegoś nieśmiertelnego, który podzielił się z Tobą swoimi doświadczeniami? Nie sądzę... Oceniasz wszystko ludzkimi kategoriami, podyktowanymi obserwacją. Ludzie poważnieją wraz z wiekiem, stają się nudni bo bezużyteczni i bezużyteczni bo nudni, ale czy tak samo jest z innymi istotami? Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak żyjący tysiąclecia bogowie potrafią być super.

Migor i bebe już to zresztą pięknie wyjaśnili. Podpisuję się pod ich słowami.
Nie, to nie. Płakał po nocach nad Twoim problemem nie będę.
Do Wojownika mówisz, synu, do Wojownika! (jak coś, to parafrazuję pewien polski film)

Naprawdę nie mogłeś się obejść bez tego?
Rób sobie w nocy, co Ci się podoba. Możesz nawet kręgi w zbożu, tylko przestrzegaj ciszy nocnej. A najlepiej śpij, byś był do pracy/szkoły, wyzwań życiowych wypoczęty.
Zabawa konwencjami i łamanie stereotypów to zabawa, dla takich starych pryków, jak Sapkowski (vide Regis chociażby), którzy słowem polskim operują na naprawdę wysokim poziomie i potrawią sobie określić granicę, której przekroczenie sprawi, że tekst z zabawnego czy oryginalnego, stanie się po prostu dziwny.
Oj imo chyba nie... Stare pryki przekazują wiedzę młodym prykom, a młode pryki są przyszłością narodu i wprowadzają zmiany, wykorzystując ją.
Bebe pisze:
Nie określono we fragmencie w jakich czasach dzieje się akcja. Ze słownictwa za to wnoszę, że wampir najprawdopodobniej egzystuje współcześnie. Przynajmniej wyobraźnia podsunęła usłużnie takie okoliczności podczas lektury.
Nie widzę też problemu w wampirach w służbach specjalnych ani w wampirach pokroju Blade'a, ani w uwspółcześnionych bajkach o Drakuli. Ponieważ skoro osobnik taki przeżył tyle setek lat, to nie oznacza, że nie potrafi wtopić się w tłum zarówno wyglądem jak i językowo. Nie przekonasz mnie, że koleś ma posługiwać się językiem sprzed setek lat.
Podpisuję się pod tym.
Trolliszcze pisze:
BlackHeart
Obawiam się, że nie masz racji. Rzecz rozbija się o Twój prywatny gust - bo Tobie nie pasuje. Dobrze, niech będzie, ale co z tego? Cała Twoja argumentacja zasadza się na, pardon le mot, supozycjach. Bo jak wampir, to zakładamy, że się dawno urodził. Przepraszam, z jakiej racji? Że niby wszystkie wampiry z zasady posługują się wiktoriańską angielszczyzną?
I tym również.

Jeśli dana (zazwyczaj odizolowana) grupa społeczna nie podlega zmianom, oznacza to, że albo osiągnęła szczyt ewolucji albo zdobyła takie doświadczenie i umiejętności, że stała się autonomicznym układem. Hermetycznie zamkniętą enklawą w większym trybie. Szczyt ewolucji oznaczałby albo odwrotność Big Banga, albo wyparcie poprzez selekcję innych organizmów żyjących, bowiem w przyrodzie nie ma czegoś takiego jak faworyzacja osobników gorszych. Jeśli przez całe życie korzystałbyś,BlackHearcie, z telegrafu, to w końcu nie miałbyś już go gdzie naprawić i z kim się połączyć. Gdybyś szedł z mieczem na czołgi, wyładowałbyś albo w piachu albo u tego pana od głowy.
Trolliszcze pisze:Nie podobało mi się. Nie bo nie i już, drażni mnie ten język i tyle.
Ot, to to!
Myślę, że masz tendencję do popadania w manieryzm. Nie wiem, z czego to wynika, być może zbyt desperacko szukasz swojej "niszy" - względnie własnego stylu.(...)
Powiem wprost o co chodzi. Mogłabym wprawdzie napisać Ci na prw 1-2 zdania, bo co innych to obchodzi, ale co tam. Samo życie. Bardzo mi zależy na wydaniu czegoś. Mam już swoje lata (cholernie dużo lat, choć fizycznie się nie zmieniam i wyglądam jak dzieciak), a z ludźmi po prostu nie mogę egzystować, nie mogę iść do normalnej pracy z przyczyn zdrowotnych i psychicznych (trzeba jakoś zarabiać, więc pozostaje chałupnictwo albo okresowe zlecenia). A ponieważ... hmm... czas nagli, desperacko szukam koła ratunkowego, by moc powiedzieć: "To jest właśnie to"! Stylu nie da się skopiować, nawet tego robić nie wolno, bo Pamela Anderson zawsze będzie tylko jedna. Trzeba go wykształcić a potem okrzesać. Styl wykształcony już jest, teraz trzeba go tylko okrzesać, bo te wszystkie trzeszczki wynikają właśnie z braku okrzesania. Staram się pisać tak, by trafić do jak największej liczby ludzi. Wszystkim się raczej nie dogodzić. Autor też nie może pisać pod siebie. To jedna sprawa. Druga sprawa jest taka, że parę osób na mnie liczy i nie mogę ich zawieść. Nie mogłabym spojrzeć im w oczy i powiedzieć: zawiodłam. Ponadto osoba, która mnie wychowywała i dużo mi dała, pomogła spojrzeć na świat z lepszej perspektywy, wysiada pomału. Zależałoby, by zdążyć i pokazać jej, że ten robaczek jest jednak czegoś wart.
Chyba już teraz rozumiesz, skąd bierze się to "wariactwo". To tak, jakbyś miał na jutro złożyć samochód, kiedy dopiero wieczorem dostałeś części - szukasz wówczas sposobu na jak najszybsze złożenie tego auta. Nie odpoczywasz, nie odkładasz nic na potem, tylko za wszelką cenę próbujesz zdążyć, bo masz ograniczenie.

Z dalszą częścią Twojego postu zgadzam się w 100000% (chodzi o te kwiecistości i kolokwializmy).

Jeśli chodzi o slangi i bluzgi, to pamiętam, że spotkałam się (chyba to był PLO1 Grzędowicza) ze zwrotem "ssij łososiowi". No i zauważyłam, że wielu osobom najbardziej podobało się to w książce, i to nie byle jakim osobom, bo z wyższym i średnim wykształceniem. Kiedy czytałam PLO1, prowadziłam autorskie obserwacji. Wprawdzie piszę fantastykę przez większą część życia, lecz zawsze robiłam to dla siebie, na dobrze znanej palaczom zasadzie "piszę, bo lubię". Kiedy pokazałam teksty osobom w nich siedzących, okazało się, że są do bani (teksty oczywiście). No i zaczęłam obserwować, patrzeć co ludzie najbardziej lubią w literaturze. Co ciekawe, ze statystyk wynikło, że lubią "ssij łososiowi". A skoro lubią "ssij łososiowi", to znaczy, że książki napisane w takim stylu czytają, a skoro czytają, to muszą je kupić, a skoro muszą kupić, to trzeba je pisać, a jeśli je się napisze, to zarówno rozeznane w temacie wydawnictwo i autor czerpią z tego zyski i obie strony mają na życie. Przyznam bez bicia, że moi bohaterowie też kazali innym bohaterom "ssać łososiowi", gdyż próbowałam naśladować mistrzów, takie zwroty uznałam bowiem za sprawdzone i skuteczne. Teraz oczywiście tak nie jest. Teraz eksperymentuję z "nieprzesadzoną oryginalnością" i sądzę, że będę się tego trzymać, bo ileż można skakać z kwiatka na kwiatek, zdobywając doświadczenie? Zresztą wszystkie kwiatki z polanki zostały już obleciane.
BlackHeart pisze:
Cytat:
Wracam z łowów korytarzem gotyckiego zamczyska. Posadzka faluje, ogień uśmiecha się z mroku.

Oto, co w moim przekonaniu określa czas akcji. Gotyckie zamczysko - niby i współcześnie może tam mieć miejsce akcja, ale tu mamy korytarze. Nie jest więc to ruina. Ktoś może się dalej czepiać, że to może rzecz się dzieje w obiekcie turystycznym, ale dalej mamy ten "uśmiechający się" ogień. Jeśli to nie zwidy wampira, to wnoszę, że są to pochodnie (tylko z kominkiem proszę nie wyskakiwać, bo to korytarz). Zaś pochodnie świadczą o braku elektryczności.

Gotyckie zamczysko i korytarz oświetlany przez pochodnie. I co ja mam myśleć? Że mamy XXI wiek?
Czemu nie?
Mój pokój też nie wygląda jak z tego okresu... mówiąc żartem na marginesie.

Tekst wystylizowałam tak, by nie narzucać czytelnikowi ram czasowych. Osobiście widziałam to wszystko identycznie, jak Bebe. Zauważ, że dużo współczesnych narodów podtrzymuje tradycję rodową i stara się unikać nowości cywilizacyjnych.
Jako czytelnik traktuję pojedynczy tekst w izolacji. Dlatego też, to że autorka robi postępy ma dla mnie wartość zerową przy ocenie jej sceny.
Ponieważ jesteś tu krótko i z pewnością nie przeglądasz w archiwach tekstów tych wszystkich autorów, których teksty teraz oceniasz. Miło jest patrzeć jak ludzie robią postępy. Jeśli komuś uda się coś wydać, to potem mówisz: "O! Ja go znam! Pamiętam jego historię! To ten chłopak, co zaczynał od kartonów i dwudziestu czasowników w dwudziestopięciowyrazowym zdaniu!"

Zatem:
Chyba przecież o to tu chodzi? Żeby teksty oceniać, nie autorów, tak?
Autorów jako ludzi nie, ale autorów jako autorów - można.
Dobrze jest oceniać całokształt - o ile ktoś ma komputerową pamięć - bo wówczas można porównywać. Oczywiście to żaden wymóg, teksty można oceniać jak się chce, ale dobrze jest znać "ewolucję" pisarza.

Zatem następnego cytatu chyba już nie trzeba komentować:
Autor robi postępy? Chwała mu za to, ale czy z tego powodu mam głaskać i mówić: "Dobrze. Bardzo dobrze. Uczysz się, jak widzę"? Jako czytelnik średnio mnie interesuje, czy ktoś się rozwija, czy może cofa w rozwoju. Chcę dostać ciekawy i poprawnie napisany tekst. Nic poza tym.


No i na zakończenie najważniejsze, czyli rozwiązanie problemu:
Mam raczej w zwyczaju zbierać najsensowniejsze elementy z różnych źródeł i składać je w jeden wyraźny obraz.
I tu jest właśnie pies pogrzebany!
Jedni patrzą na coś w sposób ortodoksyjny, preferują jazdę pociągiem po prostej z Warszawy do Szczecina (nie dajcie bogowie ciemności przez Zakopane!), kiedy inni lubią się bawić w bogów i manipulować genami, czyli kombinować, kreować, kreować i jeszcze raz kreować.
Więc myślę, że cieżko byłoby nawet mnie samemu wskazać konkretne filmy, książki czy co tam jeszcze, co kształtowałoby mój ogląd na sprawę.
Bo czegoś takiego nie ma! Niezmienny ogląd na sprawę może dotyczyć czegoś stałego, np. praw fizyki. Jednak fantastyka jest czystą fikcją. Owszem, należy w niej trzymać się norm rzeczywistych (czyli nie stawiać lodowców w pobliżu wulkanów, a wilgotnoskórych żab wciskać na pustynię), lecz nie oznacza to, że smok nie może mieć czterech par skrzydeł, krasnolud nie może ubóstwiać słońca, a miły, uprzejmy ork nie może pracować w Urzędzie Skarbowym. Świat leci do przodu (no, wszystko kręci się w kółko, ale ja tu nie o tym), fantastyka też leci do przodu. Ileż można czytać o legolasopodobnych elfach i drakulopodobnych wampirach?

A jaki z tego wszystkiego wniosek? Otóż taki, że znać się można tylko na silnikach samochodowych i nie można uznawać wyższości rapu nad techno.

Awatar użytkownika
BlackHeart
Pćma
Posty: 221
Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48

Post autor: BlackHeart »

Keiko Koniec bajki

...potrzebuje dziedzica[bez kropki] przywódcy, który poprowadzi lud... - to tylko propozycja, bo na chwilę obecną i tak jest poprawnie.

Dalej jest tylko jeszcze drobne powrórzenie (zatrzaśnięto kajdanki; zatrzasnęło drzwi). Reszta ok.

Język: Płynny i zrozumiały. Potrafisz ubrać myśli w słowa. Gratuluję, tej rzadkiej i cennej umiejętności. Jeden dosyć zasadniczy problem - pierwszy akapit wprawia odbiorcę w pewien hmm... "nastrój". Piszesz : ociekającą śluzem; lepką, śmierdzącą maź; powstrzymując wymioty; oślizły. Nie jest to zatem nastrój przyjemny. Niby nic, ale czytając dalej, posmak pozostaje i wszystko jest już jakby mniej śmieszne. Problem polega na tym, żeby wyeksponować to, co najlepiej wpłynie na klimat tekstu, a nie to, co go zburzy. Piszesz scenkę komiczną, a uwypukliłać wstręt księcia do żaby, tym samym przyćmiewając cały komizm.

Fabuła: Obecność żaby nie przeszkadza. Temat potraktowany oryginalnie, choć fundamenty przecież wyeksploatowane. Nie zrozumiałem natomiast zakończenia. Czego gratuluje żabie strażnik? Przecież żaba nic nie zrobiła.

Ocena: 8/10

===============================================

CDN.

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

Wielkie dzięki za przychylną recenzję;
strażnik gratuluje żabie-ropuchowi udanego podszywania się pod żabę-księżniczkę; masz jednak racje, że nie jest to w tekście zbyt dobrze zaznaczone.
Wzrúsz Wirúsa!

Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)

Awatar użytkownika
BlackHeart
Pćma
Posty: 221
Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48

Post autor: BlackHeart »

Nieznany Pocałunek Ko(s)miczny

...Szok, w jakim pozostawał Jurek, osiągnął apogeum i dalej rósł... - Jeśli osiągnął apogeum, to dalej mógł tylko spadać. Apogeum (za SJP) - szczytowy punkt, największe nasilenie czegoś. Zresztą, w ogóle mnie to nie pasuje. Szok jest raczej stanem statycznym. Stopniowanie jest tu trochę nie na miejscu. *

...Krew go zalała w kilku miejscach, również na twarzy... - A cóż to ma znaczyć? Gdzie go jeszcze zalała? I dlaczego? Miesiączkuje on, czy co? **

...Good day, proszę pani. My name is Jerzy Kos. Hałarju?... - Brak konsekwencji. Najpierw piszesz poprawną angielszczyzną, a tu nagle na końcu zapis fonetyczny. Nieładnie. ***

...Witać on/ona/ono... - Ja tak spytam z ciekawości: Jak w rzeczywistym dialogu odzwierciedlone są te ukośniki? Myślę, że lepiej byłoby to zapisać on-ona-ono. ***

...dotknęła prawą dłonią lewe ucho... - Paskudny błąd fleksyjny. ****

...naszego bohatera i... - Dlaczego to zdanie jest urwane? Dalej masz kwestię dialogową, która zgrzyta pomiędzy wielokropkiem, a ostatnim zdaniem, będącym kontynuacją myśli. ****

Język: Źle. Zdania brzmią sztucznie i sztywno. Wielkie było jednak jego zaskoczenie - oto przykład. Na tysiąc znaków zaserwowałeś: błąd leksykalny (*), brak logiki (**), udziwniony zapis(***) i błąd fleksyjny (****). Masakra.

Fabuła: Dziurawa jak zęby chińczyka. Nic się tu kupy nie trzyma. Już wyjaśniam:

1) Główny bohater podejmuje rozmową Pamelą Alienson, jak gdyby nigdy nic, choć ta wyszła właśnie ze statku kosmicznego.

2) Po pierwszym zdaniu wypowiedzianym przez Pamelę, chyba jasne jest, że jest on kosmitą. Dlaczego Jurek uporczywie ten fakt ignoruje i zwraca się do przybysza z kosmosu po imieniu? Ale dalej jest gorzej...

3) Powiadają niektórzy: "Potwór czy nie potwór, ważne by miał otwór". Jurek jest chyba wielkim zwolennikiem tego hasła, bo ochoczo nadstawia usteczka w oczekiwaniu na pocałunek od kosmity. Dziwny jest ten świat.

4) Pamela ulotnia się w przeciągu ułamka sekundy. Szybka bestyjka. Tylko, że... No, jakoś ciężko to sobie wyobrazić. Wyparowała?

Ocena: 2/10

===============================================

Sałata Urzeczenie

Nie widzę błedów, ale...

Język: Zaawansowana przymiotnikoza! Tak ciężkiego przypadku jeszcze nie widziałem. Wiesz ile naliczyłem przymiotników w tych Twoich tysiącu znakach? Dwadzieścia jeden! Polecam pewne ćwiczenie - przeczytaj tekst na głos i nagraj to sobie, a potem odsłuchaj. Przygniotłeś nadmiarem informacji. Nadmierne stosowanie przymiotników, choć w zamiarze ma służyć dookreślaniu szczegółów, tworzy niesamowity chaos w umyśle czytelnika.

Fabuła: Oryginalnie i zabawnie. Aż mi się przypomniało Fear of Girls pana Wood'a.

Ocena: 5/10

===============================================

Świeżynek Prokreacja

Błędów nie widzę.

Fabuła: Nooo, oryginalnie, mości panie. Pomysł bardzo ciekawy i zakończenie też niczego sobie. Jak sądzę, to milczenie wynikało z faktu, że koledzy pana młodego zdążyli się już pewnie nacałować weselnego wieczoru, tak? ;) Trochę dziwna mieszanka imion, ale nie zabolała za bardzo.

Ocena: 7/10

===============================================

Zabroniona Nikt nie jest doskonały

Rozpromieniony rycerz podbiegł do sadzawki, padł na klęczki przed dużym kamieniem, na którym siedziała obślizgła żaba... - Trzy przymiotniki w jednym zdaniu? Trochę za dużo, jak na mój gust.

...Tak, ale, cóż... – Wzruszyła ramionami wiedźma...

Fabuła: Była żaba i rycerz, ale ja Ci nie będę braku oryginalności zarzucał, bo pomysł miałaś ciekawy, moja droga, i dobrze go zrealizowałaś. :)

Ocena: 7/10

===============================================

ŚREDNIA WARSZTATóW: 4,8

Gratulacje dla: Hitokiri, Karli, KPiacha, Świeżynka, Zabronionej i Keiko

Serdecznie wszystkim życzę lekkości pióra i genialnych pomysłów w następnej edycji warsztatów.

Awatar użytkownika
Jarosław B. vel Ateisa
Mamun
Posty: 132
Rejestracja: pn, 23 kwie 2007 01:15

Post autor: Jarosław B. vel Ateisa »

[quote=Migor]Jęknął odsuwając usta i odepchnął od siebie X200. Po chwili rzucił w niego, ze złością, zgniecionym opakowaniem po kefirze.[/quote]

O matko! Oby tylko pewni ludzie nie dowiedzieli się o tym tekście.
Nie jestem odiektywny. bo Migora znam osobiście. Ale dla mnie jego tekst jest najlepszy, a kto uważa inaczej niech zaznajomi się z tymi zasadami:

1. Migora tekst musi być najlepszy.
2. W przeciwnym wypadku zaleca się zaznajomienie się z punktem pierwszym.
Zadymione wspomnienia tego, co widziałem. Paląca się rzeczywistość, która mnie otacza. Więc czemu ciągle trzymam zapalniczkę w ręku?

Awatar użytkownika
Migor
Pćma
Posty: 243
Rejestracja: sob, 06 paź 2007 15:33
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Migor »

Taaa... Oby nie zobaczyli... ;D

To, co zauważyłeś zostało napisane świadomie (bądź podś...) ;)

Dzięki za pozytywny komentarz, bo z tego, co pamiętam, to mało który mój tekst Ci się podobał.
krok po kroku

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

Jeżeli miałyby mi się podobać tylko teksty znajomych, to źle byście się tutaj mieli.
Poza tym powyższe jest właśnie elementem miziania się po główkach zachwyconych sobą nawzajem debiutantów, których pełno w Internecie. A my tu nie po to jesteśmy.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
Migor
Pćma
Posty: 243
Rejestracja: sob, 06 paź 2007 15:33
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Migor »

Nie, Bebe.
Może przeważnie tak jest, ale nie w tym wypadku. Napisałem shorta, w którym całość dowcipu mógł odnaleźć tylko ktoś kto mnie zna (a i to nie każdy). Jarosław należy do tych ludzi, dlatego też ta scena tak bardzo mu się spodobała.
Po za tym on doskonale wie, co uważam o takim 'mizianiu się nowości po główkach'.

EdiT: był.
krok po kroku

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

Migor pisze: Napisałem shorta, w którym całość dowcipu mógł odnaleźć tylko ktoś kto mnie zna (a i to nie każdy).
I może mamy Cię za to pochwalić? :D :D :D
Fajnie, że napisałeś coś dla Jarosława. Teraz już się nie dziwię, że mnie się to wydawało nieśmieszne.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
Migor
Pćma
Posty: 243
Rejestracja: sob, 06 paź 2007 15:33
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Migor »

Nie, Bebe...
Nie napisałem nic dla Jarosława, ale kefir, który pojawia się w scenie, a który dla Was niemal nic nie mówi, u niektórych moich znajomych wywołuje... powiedzmy 'uśmiech'.
Gdybym użył jogurtu, nie byłoby tematu ;)
krok po kroku

Kasiek

Post autor: Kasiek »

Ale dla każdego innego czytelnika nie byłoby różnicy czy użyłbyś kefiru, jogurtu, śmietany 12%, 18% czy 30%, rozumiesz? Tekst powinien śmieszyć/wzruszać/przerażać każdego czytelnika (jakiś ogół) a nie znajomych. Owszem, pewnie w tekstach różnych autorów są jakieś elementy wiadome im i ludziom np obracającym się w ich kręgu, albo należącym do jakiejś grupy, ale nie może to przyćmiewać całości.

Awatar użytkownika
Migor
Pćma
Posty: 243
Rejestracja: sob, 06 paź 2007 15:33
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Migor »

Użyłem kefiru, a nie jogurtu, bo w moim założeniu miał być biały i gęsty.
Dopiero po uwadze Jarosława zorientowałem się o dodatkowym dowcipie tej sceny.
Tekst miał być na warsztaty i został napisany specjalnie na nie. Moi znajomi nie mają nic do tego. Mam nadzieję, że jest to jasne.
krok po kroku

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

Migor pisze:Tekst miał być na warsztaty i został napisany specjalnie na nie. Moi znajomi nie mają nic do tego. Mam nadzieję, że jest to jasne.
Migor pisze:Napisałem shorta, w którym całość dowcipu mógł odnaleźć tylko ktoś kto mnie zna (a i to nie każdy).
Faktycznie, sto procent jasności. Jak w każdym poście Jarosława B. Bez dwóch zdań coś was łączy.
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

Zablokowany