Pani Lasu

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Pani Lasu

Post autor: Keiko »

Skoro warsztaty chwilowo zawieszone, to odważnej trzeba szlifować umiejętności – mam nadzieję na okrutną łapankę ;)

Najpierw paszport
Przejście
Koniec bajki

A poniżej tekst:
*********************************
PANI LASU

Myśliwy oparł się o pień drzewa. Upolowana zwierzyna leżała u jego stóp a on zmęczony ciężko oddychał. Góra była stroma i niedostępna. Przez chwilę walczył z pokusą aby zrezygnować. Pójść do kupca, sprzedać łup i zapomnieć o dziecięcych pomysłach.
- Nie! – odgonił natrętne myśli – Nie po to się tutaj wspinałem, aby rezygnować w pół drogi.
Zacisnął zęby, zarzucił koziołka na ramię i z mozołem kontynuował wspinaczkę po wąskiej, kamienistej ścieżce pośród drzew.

Wspomnienia przywołały obrazy sprzed wielu lat. Wesoło trzaskający ogień w palenisku, ciepłą i przytulną izbę oraz dziadka, którego kochały wszystkie dzieci w wiosce.
- A czy wiecie dlaczego nasi myśliwi nigdy nie zapuszczają się w góry?
- Nieee – chórem odpowiedziała dzieciarnia.
- Bo mieszka tam Pani Lasu. Jest bardzo piękna ale i okrutna. I nie lubi kiedy ktoś, bez powodu, zakłóca jej samotność.
- A dlaczego Pani Lasu chce być sama? - zapytał piskliwy, drżący głosik z kąta.
- Dawno, dawno temu była młodą i wesołą dziewczyną. Wraz z siostrami polowała w lasach, które zdawały się nie mieć końca. W czasie jednej z wypraw ujrzała młodego myśliwego. Zakochała się… Porzuciła siostry i wraz z ukochanym przemierzała puszczę w poszukiwaniu zdobyczy. Jej towarzyszki ogarnął gniew. Porzuciła je dla jakiegoś śmiertelnika! Chcąc się zemścić zaczekały, aż mężczyzna zostanie sam i zamieniły go w jelenia. Młodzieniec przerażony pobiegł po pomoc do ukochanej. Ta jednak zobaczyła piękną zdobycz i jednym strzałem zakończyła jego życie! Kiedy spostrzegła pomyłkę - przysięgła krwawą zemstę!
W izbie zapadło pełne napięcia milczenie. Starzec popatrzył wymownie po swoich słuchaczach i kontynuował:
- Siostry - towarzyszki zginęły od jej strzał. Nie znała litości. Kiedy dokonała zemsty, z kości zabitego jelenia zrobiła piękny i niezawodny łuk. Miał nigdy nie chybić. Kazała rozgłosić, że ten myśliwy, który przyniesie jej najpiękniejszą zdobycz, otrzyma łuk i jej serce. Ona zaś będzie czekać opłakując ukochanego. Niestety, duchy sióstr nie chciały, by zaznała szczęścia. Swoje martwe ciała zmieniły w niedostępne góry. Ukryły towarzyszkę przed wzrokiem śmiertelników, a chaszcze i urwiste przepaście miały zniechęcić śmiałków spieszących, by ofiarować swoją zdobycz. I tak, w grocie pod szczytem najwyższej z gór, Pani Lasów czeka na nowego wybranka, opłakując swój smutny los.

Myśliwy wielokrotnie słyszał różne wersje tej historii, ale tamten wieczór najbardziej utkwił mu w pamięci. Obiecał sobie wówczas, że kiedy zostanie mężczyzną, dotrze do Pani Lasu i ją pocieszy. Do tej pory jednak nie miał okazji. Nie udało mu się ustrzelić tak dorodnej sztuki, aby była godna złożenia w ofierze. Tego ranka dopisało mu szczęście. Koziołek był duży i miał piękne, regularne poroże. Taka zdobycz musiała wzbudzić zachwyt. Dlatego teraz, w pięknym przedpołudniowym słońcu, wspinał się z mozołem na szczyt najwyższej z gór.

Na końcu ścieżki, dokładnie tak jak głosiła legenda, zamajaczyło się wejście do jaskini. Serce myśliwego zabiło z nadzieją – może jednak legendy mówią prawdę… Ostrożnie zbliżył się i nieufnie rozejrzał. Wejście okazało się być niedużą szczeliną w skale, idealną aby weszła tam jedna osoba. W środku panowała cisza, a ciemne wnętrze uniemożliwiało sprawdzenie, czy coś nie czai się w mroku. Mężczyzna zdjął zdobycz z ramienia i wyciągnął nóż. Ciągnąc za sobą koziołka ostrożnie wszedł do środka. Ściany były wilgotne i lepkie. Po kilku krokach znalazł się w niedużej grocie. Zaczekał chwilę, aż jego oczy przyzwyczają się do półmroku i rozejrzał ciekawie. Ciasne pomieszczenie musiało być dość wysokie, bo wśród ciemności nie był w stanie dostrzec sufitu. Naprzeciwko wejścia, pod ścianą, znajdował się duży, podłużny kamień. Myśliwy schował nóż. Po chwili namysłu położył kozła na głaz, który przypominał mu ołtarz. Teraz, jeśli ofiara została przyjęta, powinien otrzymać łuk. Z drżącym sercem rozejrzał się po jaskini:
- Jest!
Na ścianie po prawej stronie wisiał łuk! Biel kości wyraźnie odcinała się na tle szarych ścian. Myśliwy rzucił się i pełen niedowierzania chwycił go w dłonie. Był piękny. Niesamowicie lekki, z cięciwą cienką niczym koński włos ale bardzo elastyczną. Mężczyzna pełen szczęścia naciągnął go i mierząc, przytulił do policzka. Poczuł przyjemny chłód, a chwilę później potworny ból!
- Aaaaa!!!
Coś żarłocznie wgryzało się w jego twarz! Chciał odrzucić łuk, ale nie mógł go oderwać! Przed oczami zamigotały czarne plamy. Zrobił krok w stronę wyjścia i osunął się nieprzytomny na ziemię.

Ciecz ściekająca ze ścian jaskini stała się jakby gęstsza. Uważny i cierpliwy obserwator mógłby dostrzec, jak podłoga zaczęła delikatnie falować. Ciało koziołka i myśliwego bardzo powoli zapadało się w grunt. Kiedy mężczyzna miał już niemal zniknąć, ześliznął się z niego biały, owalny kształt, pozostawiając krwawa miazgę w miejscu twarzy. Wężowym ruchem istota wspięła się do góry, by zniknąć gdzieś w ciemności. Pod wieczór to, co przybyło do jaskini zostało wchłonięte. Ołtarz czekał na nową ofiarę.

edit - właśnie odkryłam, ze akapitów z worda nie można przekopiować - więc odznaczyłam je spacją
Wzrúsz Wirúsa!

Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)

Awatar użytkownika
rubens
Fargi
Posty: 437
Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00

Post autor: rubens »

Kurcze... no, wiesz - składnie napisane, nie zauważyłem błędów, czyli innymi słowy, nic mi nie grzechotało w tym temacie. Jednak, powiedzieć muszę, że tekstu nie rozumiem. Naprawdę nie rozumiem - czym był ten stwór, czemu jaskinia zaczęła tonąć (? tonąć??), dlaczego był tam ołtarzyk i w takim razie, jakim cudem ten wężopodobny go zbudował... Jakoś mi ten tekst nie kuka, nie kupuję go.

5/10

+ wykonanie
+ składna narracja, dosyć obrazowa
+ jest klimat tak czy owak

- nie wiem, o czym to jest?
- klimat jest, ale fabuły jak na lekarstwo
- wspominałem już, że nie wiem, o czym to jest? :)
Niecierpliwy dostaje mniej.

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

Keiko pisze:Myśliwy oparł się o pień drzewa. Upolowana zwierzyna leżała u jego stóp a on zmęczony ciężko oddychał. Góra była stroma i niedostępna. Przez chwilę walczył z pokusą aby zrezygnować. Pójść do kupca, sprzedać łup i zapomnieć o dziecięcych pomysłach
Według mnie ten wstęp jest trochę zbyt mglisty. Zmęczony myśliwy i koziołek (chwilę dalej), a to wszystko na stromej i niedostępnej górze? Potem jeszcze jest powiedziane, że koleś kontynuował wspinaczkę.
Czyli o co mu tak na prawdę chodzi? Wspina się, czy jego priorytetem jest upolowanie koziołka? I co do tego wszystkiego mają dziecięce pomysły?
Ja wiem, że wiele z tych rzeczy (pewnie nawet wszystkie) wyjaśnią się dalej, ale jakoś mi ten wstęp nie pasuje...
Keiko pisze:oraz dziadka, którego kochały wszystkie dzieci w wiosce.
A co by powiedziała Młodzież Wszechpolska? ;D
Keiko pisze:Myśliwy wielokrotnie słyszał różne wersje tej historii, ale tamten wieczór najbardziej utkwił mu w pamięci.
Ale który wieczór? Zgaduję, że ten, kiedy dziadek opowiadał historię?
Keiko pisze:Mężczyzna zdjął zdobycz z ramienia i wyciągnął nóż. Ciągnąc za sobą koziołka ostrożnie wszedł do środka. Ściany były wilgotne i lepkie. Po kilku krokach znalazł się w niedużej grocie. Zaczekał chwilę, aż jego oczy przyzwyczają się do półmroku i rozejrzał ciekawie. Ciasne pomieszczenie musiało być dość wysokie, bo wśród ciemności nie był w stanie dostrzec sufitu. Naprzeciwko wejścia, pod ścianą, znajdował się duży, podłużny kamień. Myśliwy schował nóż.
A po co mu był ten nóż? Tylko po to żeby wejść do groty?
Keiko pisze:Coś żarłocznie wgryzało się w jego twarz! Chciał odrzucić łuk, ale nie mógł go oderwać!
Od twarzy? Przydałoby się jakieś wtrącenie, że łuk jakoś wtopił się także w rękę myśliwego, bo wychodzi na to, że ów myśliwy trzymał łuk twarzą :)
Keiko pisze: Przed oczami zamigotały czarne plamy. Zrobił krok w stronę wyjścia i osunął się nieprzytomny na ziemię.
Coś wgryza mu się w twarz, a on ni z tego ni z owego ucieka? Nie powinien zerwać tego czegoś z twarzy najpierw?

I tak...
IMAO największym minusem tego opowiadania, Keiko, są postacie, zwłaszcza myśliwy. Zachowuje się co najmniej dziwnie. Poza tym przydałyby się jakieś imiona.
Żeby nie było - lubię opowiadania bez imion i takich tam, ale w tym akurat imię dla myśliwego by się przydało, IMO. Mogłoby być łącznikiem między częścią opowiadania poświęconą myśliwemu i opowieści dziadka
Druga sprawa - duchy sióstr Pani Lasu i PL osobiście.
Niby są nieśmiertelne, ale PL eksterminuje je pojedynczymi strzałami z łuku. Trochę jakby elfem zaleciało...
Poza tym PL zniszczyła je z łatwością raz, a potem zupełnie bez walki poddała się ich mocy. I ten ołtarz... Niby dziadek opowiada o duchach sióstr, a tu na zakończenie ołtarz czekał na nową ofiarę.

Ja tak to widzę...
Sasasasasa...

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

Hm… Po warsztatach zauważyłam, że głównym problemem moich tekstów jest to, że nie rozumie ich chyba połowa czytających. Bycie niszowym autorem, zrozumiałym dla garstki jest może i fajne, ale wtedy kiedy to wybór a nie wynik tego, że nie umie się inaczej pisać :D
Chciałam więc popracować nad byciem zrozumianym przez czytających – i chyba klęska na całej linii…
Opowiadanie z założenia nie miała mieć porywającej akcji – nie taki był cel ćwiczenia.

Rubensie, jeśli powiem, że jaskinia to żywy organizm, a w zasadzie dwa żywe organizmy żyjące w symbiozie, a ofiary nie utonęły ale zostały strawione (a zasadniczo ruchem robaczkowatym przesunięte do głównej jamy trawiącej) to wszystko będzie jasne? I powiesz mi, choć mniej więcej, dlaczego nie zrozumiałeś tego tak jak planowałam?

Bakałarzu:
- co do młodzieży wszechpolskiej to mam nadzieje, że nigdy nie będzie to „target” dla którego pisze :D może więc ujdzie mi to płazem
- co do noża, to masz rację – potrzebny mu był aby wejść do groty :) a dokładnie to była jaskinia w górach – coś mogło tam żyć, ale rozumiem, że powinnam zaznaczyć, że myśliwy boi się niebezpieczeństwa ze strony zwierząt.
- sama akcja szamotaniny… idea była taka, ze osoba jest w małym, ciemnym pomieszczeniu, coś się wgryza w twarz – skoro więc w pierwszym odruchu nie może tego oderwać, instynktownie powinien chcieć wybiec tam gdzie jest światło, zobaczyć co to, wyjąć nóż i odciąć…. Wydaje mi się, że taki powinien być logiczny ciąg zachowania się ofiary… ale jestem otwarta na dyskusje w tym zakresie.
- co do sióstr – w sumie wzorowałam je mniej więcej na greckich driadach, nie przyszło mi nawet do głowy skojarzenie z elfami… ale masz racje zamiast zabijać PL powinna je np. sama zmienić w góry; byłoby i logiczniej i krócej o jakieś dwa – trzy zdania.
- co do ołtarza – a tu nie wiem co mi się ubzdurało ;) totalnie bez sensu – powinnam napisać, że to jaskinia lub Pani Lasu czeka na nową ofiarę.

Dziękuję Wam za komentarze i mam nadzieję na kolejne wypowiedzi.
Wzrúsz Wirúsa!

Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)

krezka

Post autor: krezka »

Chciałaś wprawdzie okrutną łapankę, ale okrutności nie ma we mnie za grosz, więc robię łapankę w wersji light :)

Na początku mowa o Pani Lasu, że:
Keiko pisze:Jest bardzo piękna ale i okrutna. I nie lubi kiedy ktoś, bez powodu, zakłóca jej samotność.
A już na końcu:
Keiko pisze:Pani Lasów czeka na nowego wybranka, opłakując swój smutny los.
To w końcu jest okrutna czy smutna? Nie chce by bez powodu zakłócać jej samotność, ale czeka na kolejnego myśliwego? Rozumiem, że autorka mówiąc o okrucieństwie miała na myśli zemstę na siostrach.
Co jednak z niechęcią myśliwych do polowania w górach? Nie ma informacji, czy spotyka ich coś nieprzyjemnego ze strony Pani Lasu (np. zostają zmienieni w kamień albo gubią się w lesie). Z tekstu wynika, że myśliwi nie udają się w góry z grzeczności, bo nieładnie przeszkadzać rozpaczającej kobiecie.
Keiko pisze:Porzuciła je dla jakiegoś śmiertelnika!
Wtrącenie o śmiertelniku jest, że tak powiem, od czapy.
Wpierw opisujesz bohaterkę jako "młodą i wesołą". Potem prowadzisz akcję - zdania opisują czynności i zdarzenia - i nagle udzielasz informacji, że Pani i jej siostry to nie zwykłe śmiertelniczki. Po co? Nie wnosi to nic do tekstu, a przerwało mi tok czytania. Wróciłam sprawdzić, czy gdzieś mi umknęła wieść o nieśmiertelności Pani, ale nie. Uważam, że w takiej formie to niepotrzebna informacja. Jeśli chcesz jednak jej udzielić, to jawnie: np dodaj do przymiotników opisujących Panią "nieśmiertelna".
Keiko pisze:Teraz, jeśli ofiara została przyjęta, powinien otrzymać łuk.
Myśliwego już nie obchodzi zrozpaczona Pani Lasu? Jaki materialista ;)

Zakończenie: domyśliłam się, że myśliwy został wchłonięty w celu strawienia, przesłanki o tym były dla mnie jasne, ale nie zrozumiałam fragmentu o "łuku" zsuwającym się z ofiary. Musiałam przeczytać to trzy razy i do tej pory średnio mi ten krwiożerczy łuk pasuje do zarysowanej historii. Jest pretekstem do stworzenia klimatu, lecz imho brakuje pod koniec jakiegoś sensownego powiązania go z jaskinią, co zepsuło efekt grozy, śmierci itp itd.

To wszystko, co mi się niepozytywnie rzuciło w oczy podczas czytania.
Bardzo duży plus za to, że: logicznie rzecz biorąc zdaje mi się, iż taki temat powinien być wtórny do bólu, ale Twój tekst, Keiko, w żadnym momencie nie sprawił na mnie takiego wrażenia.

elantari

Re: Pani Lasu

Post autor: elantari »

Myśliwy oparł się o pień drzewa. Upolowana zwierzyna leżała u jego stóp a on zmęczony ciężko oddychał.


Brak przcinka przed a

Góra była stroma i niedostępna. Przez chwilę walczył z pokusą aby zrezygnować. Pójść do kupca, sprzedać łup i zapomnieć o dziecięcych pomysłach.
- Nie! – odgonił natrętne myśli – Nie po to się tutaj wspinałem, aby rezygnować w pół drogi.
Zacisnął zęby, zarzucił koziołka na ramię i z mozołem kontynuował wspinaczkę po wąskiej, kamienistej ścieżce pośród drzew.
Rozumiem, że to jest opis przeszłości ?!
Wspomnienia przywołały obrazy sprzed wielu lat. Wesoło trzaskający ogień w palenisku, ciepłą i przytulną izbę oraz dziadka, którego kochały wszystkie dzieci w wiosce.
Teraz to ja juz całkowicie nie wiem co jest teraźniejszością a co przeszłością....

Pod wieczór to, co przybyło do jaskini zostało wchłonięte. Ołtarz czekał na nową ofiarę.
Czy to znaczy, że Pani lasu pożarła naszego starego dziadka ? To w takim razie jakkim prawem on zyje i rozmawia z dziećmi ?

Bardzo proszę żebyś mi to wyjąaśnił.

Ogółem tekst bardzo przyjazny w odbiorze, choć ten początek taki coś nie bardzo.

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

Keiko pisze:- sama akcja szamotaniny… idea była taka, ze osoba jest w małym, ciemnym pomieszczeniu, coś się wgryza w twarz – skoro więc w pierwszym odruchu nie może tego oderwać, instynktownie powinien chcieć wybiec tam gdzie jest światło, zobaczyć co to, wyjąć nóż i odciąć…. Wydaje mi się, że taki powinien być logiczny ciąg zachowania się ofiary… ale jestem otwarta na dyskusje w tym zakresie.
Ja nadal bym obstawał przy jakiejś formie zerwania tego czegoś z twarzy. Nawet w ciasnym i ciemnym pomieszczeniu. Można to robić jednocześnie z cofaniem się :)
Sasasasasa...

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

krezka - bardzo dziękuję za uwagi, sama historia opowiadana przez dziadka miała być z założenia lekko niespójna, taka stylizacja na ludowe opowieści gdzie nie wszystko jest logiczne; ale w sumie to chyba mi nie wyszło :) jak nic za warsztat się brać a nie bawić w stylizacje. Tak jak zwróciłaś na to uwagę faktycznie nie brzmi najlepiej.

elantari - bohaterem opowiadania jest Myśliwy, który zgodnie ze wskazówkami legendy idzie bo pocieszyć Panią Lasu i otrzymać łuk; dziadek jest jedynie narratorem legendy.

Bakalarz - a może masz i rację ;) W sumie to mam problem, kiedy chce opisać scenę walki. Nie pchnięcia sztyletem/mieczem i zwycięstwa ale dłuższe zmagania. Zdania powinny być krótkie i aby zachować dynamikę, i dramatyzm opis też nie powinien być długi... Z drugiej strony krótki opis = duże nieścisłości. Trudne to jest.
Wzrúsz Wirúsa!

Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)

Awatar użytkownika
Riv
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 1095
Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Riv »

Dzien dobry, Keiko... :>

Dobra, żartuję - nie będę się pastwił. Mam tylko drobne sugestie, może przydadzą Ci się przy następnych tekstach.

Przede wszystkim, zastanów się, czy nie warto by było nieco mniej łopatologicznie wyodrębnić fragmentu wspomikowego.

Piszesz o obrazach sprzed lat, przywoływanych przez wspomnienia, zaś na końcu znów podkreślasz, jak to te zdarzenia utkwiły w świadomości myśliwego. A można było poprowadzić to mniej bezpośrednio. Zgodnie z planem, który przyjęłaś:

- myśliwy zaczyna się wspinać,
- od nowego akapitu czytamy o wieczornej gawędzie, ale bez wskazania, że to wspomnienie,
- to, że wśród słuchaczy jest myśliwy, możesz podkreślić dodatkowym opisem - np. jedno z dzieci słuchało uważniej, z wypiekami na twarzy, dopytywało się szczególnie (można zastanowić się nad jakimś charakterystycznym szczegółem, który nam potem pozwoli na identyfikację)
- od następnego akapitu znów mamy myśliwego - i tu można już zaznaczyć, że mężczyźnie tamten wieczór utkwił w pamięci itd.

Chociaż, jeśli się zastanowić, nie musi być o myśliwym w akapicie gawędowym ani słowa... :>

Czytelnik, jakim ja go widzę (a co, zakładam, że to cwana i domyślna bestia), i tak wykoncypuje, że myśliwego skusiły kiedyś podobne baśnie. Zestawienie jego obecnych wysiłków z fragmentem, w którym poznajemy legendę Pani Lasu, doda smaczku historii. Bo oto w chwili, kiedy jeden młodzieniec właśnie zmierza do Pani Lasu, w następnym już opowieść zasiała ziarno tęsknoty - i pewnie za lat kilka lub kilkanaście... itd. W ten sposób krótka historia zyskuje dodatkowe znaczenie - a to zazwyczaj jest plus :)

Ot, takie gdybanie konstrukcyjne. IMO, zawsze warto się nad takimi sprawami pogłowić, bo to dość istotna część warsztatu.

Co to ja jeszcze chciałem... Ach, łuk.
Piszesz o cięciwie grubości końckiego włosia. Chyba troszkę przedobrzyłaś - z takim cudeńkiem myśliwy po kilku strzałach nie miałby opuszków... Koński włoś jednak jest troszkę zbyt cieńki. Chyba. Do potwierdzenia u eksperta, że tak powiem.

:)
Pozdrawiam.

Ps. Elantari, nie mam zielonego pojęcia, jak doszłaś do takiego wniosku:
Czy to znaczy, że Pani lasu pożarła naszego starego dziadka ? To w takim razie jakkim prawem on zyje i rozmawia z dziećmi ?
Tym bardziej, że w tekście wyraźnie jest zaznaczone - myśliwy pamięta wieczór gawęd z pozycji słuchacza, nie opowiadającego... :/

- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

Smutno mi Boże... i to tak bardzo, że aż dobę musiałam odczekać zanim jestem w stanie się przyznać, iż jestem wściekła na siebie, iż sama tego nie wymyśliłam :)
Bo oto w chwili, kiedy jeden młodzieniec właśnie zmierza do Pani Lasu, w następnym już opowieść zasiała ziarno tęsknoty - i pewnie za lat kilka lub kilkanaście... itd.
Pomysł rewelacyjny. Wielkie dzięki za zwrócenie uwagi! W sumie nigdy nie rozbierałam tego co pisze na czynniki pierwsze pod kątem konstrukcji, ale mnie właśnie przekonałeś, że warto.
Wzrúsz Wirúsa!

Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)

elantari

Post autor: elantari »

Ps. Elantari, nie mam zielonego pojęcia, jak doszłaś do takiego wniosku:
Czy to znaczy, że Pani lasu pożarła naszego starego dziadka ? To w takim razie jakkim prawem on zyje i rozmawia z dziećmi ?
Tym bardziej, że w tekście wyraźnie jest zaznaczone - myśliwy pamięta wieczór gawęd z pozycji słuchacza, nie opowiadającego... :/[/quote]

Wyraźnie zaznaczone to to nie jest.
sama historia opowiadana przez dziadka miała być z założenia lekko niespójna,
No faktycznie jak chciałaś to tak masz.

O ile pomysł całkiem spoko ja się po prostu zgubiłam w tym tekście, a już w szczególności w scenie walki. czytałam cztery razy.

Awatar użytkownika
Riv
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 1095
Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Riv »

Myśliwy wielokrotnie słyszał różne wersje tej historii, ale tamten wieczór najbardziej utkwił mu w pamięci.
Wyraźniej, IMO, nie trzeba. Ale może ja dziwnie czytam jakoś...
EOT.

- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.

Awatar użytkownika
Czarownica
ZakuŻony Terminator
Posty: 1495
Rejestracja: pn, 14 sie 2006 20:48

Post autor: Czarownica »

Nie mów tak, Rivie, bo to znaczy, że ja też dziwnie czytam. I to bardzo dziwnie :P
<gollum bunny mode on> Świeże mięsssko, hyhyhyhy... Dopsie, dopsie... >:-] Tak, tak, trzeba pisssać, wysssyłać, tak, tak, trzeba, rozwijać sssię, tak, tak... Bałdzo dopsssie, ssskarby, dopsssie... <gollum bunny mode off> - by Harna

Awatar użytkownika
Riv
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 1095
Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Riv »

Dziwnie dziwne więc... ;)
FTSL

- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.

Awatar użytkownika
Buka
C3PO
Posty: 828
Rejestracja: sob, 13 paź 2007 16:55
Płeć: Kobieta

Post autor: Buka »

Łapanka:)
Upolowana zwierzyna leżała u jego stóp a on zmęczony ciężko oddychał.
To zdanie pasowałoby przerobić - conajmniej wepchać jakieś przecinki, ale lepiej napisać jeszcze raz, bo jest przyciężkie.
Przez chwilę walczył z pokusą aby zrezygnować.
Nie wiem, czy to ze mną coś dziś nie tak, ale jednak to zdanie wydaje mi się mówić, że bohater walczył z pokusą po to, aby zrezygnować.
odgonił natrętne myśli
A gdzie poszły duża litera i kropka?
Przez chwilę walczył z pokusą aby zrezygnować. Pójść do kupca, sprzedać łup i zapomnieć o dziecięcych pomysłach.
- Nie! – odgonił natrętne myśli – Nie po to się tutaj wspinałem, aby rezygnować w pół drogi.
Powtarza Ci się ,,aby".
i z mozołem kontynuował wspinaczkę po wąskiej, kamienistej ścieżce pośród drzew.
Drzewa nie rosną na kamieniach. Nie rosną także na znacznych wysokościach, czyli wysokich górach (mamy informację, że ta właśnie taka była). Co najwyżej karłowate krzaczki mogłyby się tam znaleźć.
(ha - hale, turnie, kosodrzewina...^^)
Wspomnienia przywołały obrazy sprzed wielu lat.
Wspomnienia to obrazy sprzed wielu lat. To zdanie jest więc bez sensu. To coś w rodzaju: choroba spowodowała utratę zdrowia.
I nie lubi kiedy ktoś, bez powodu, zakłóca jej samotność.
,,Samotność" jakoś nie leży w tym przypadku. Zakłócać można np. spokój.
- Dawno, dawno temu była młodą i wesołą dziewczyną. Wraz z siostrami polowała w lasach, które zdawały się nie mieć końca. W czasie jednej z wypraw ujrzała młodego myśliwego. Zakochała się… Porzuciła siostry i wraz z ukochanym przemierzała puszczę w poszukiwaniu zdobyczy. Jej towarzyszki ogarnął gniew. Porzuciła je dla jakiegoś śmiertelnika!
To zdanie powoduje bardzo ostre WRRRÓÓÓĆ! I czytelnik zaczyna szukać informacji o długowieczności sióstr (boginki, czy co?).
Chcąc się zemścić zaczekały, aż mężczyzna zostanie sam i zamieniły go w jelenia. Młodzieniec przerażony pobiegł po pomoc do ukochanej. Ta jednak zobaczyła piękną zdobycz i jednym strzałem zakończyła jego życie! Kiedy spostrzegła pomyłkę - przysięgła krwawą zemstę!
Deja vu...
wspinał się z mozołem na szczyt najwyższej z gór.
W krótkim tekscie w tej samej konfiguracji używasz ,,z mozołem" - powtórzenie.
Na końcu ścieżki, dokładnie tak jak głosiła legenda, zamajaczyło się wejście do jaskini.
Oż xD Co zrobiło?! :D

(bez się!:P)
Ostrożnie zbliżył się i nieufnie rozejrzał.
Przesyt przymiotników.
W środku panowała cisza, a ciemne wnętrze uniemożliwiało sprawdzenie, czy coś nie czai się w mroku.
Nie jestem przekonana stwierdzeniem, że wnętrze uniemożliwiało sprawdzenie.


Ogólnie: podobało mi się. Bardzo dobry motyw z jaskinią i łukiem (a przy okazji - kiedy w tekscie było napisane, że myśliwy naciągnął łuk i wtedy coś mu się przyssało do twarzy, to odebrałam to w ten sposób, że była to cięciwa (w czasie naciągania dotyka się cięciwą do twarzy), a potem łuk się zaczął deformować i bardziej przyklejać. Czy słusznie?). A, i mam pytanie. Jeśli tą jaskinią jest Pani Lasu, to co z siostrami?


A jeszcze z wcześniejszych komentarzy:
Riv pisze:Piszesz o cięciwie grubości końckiego włosia. Chyba troszkę przedobrzyłaś - z takim cudeńkiem myśliwy po kilku strzałach nie miałby opuszków... Koński włoś jednak jest troszkę zbyt cieńki. Chyba. Do potwierdzenia u eksperta, że tak powiem.
Systematycznie miewam łuk w łapkach i zdecydowanie mówię, że myśliwy miałby zdarte palce, ale pod warunkiem, że nie ubrałby rękawicy ;)

Zablokowany