Słabe rozpoczęcie, bardzo słabe. Drugie zdanie poniekąd powtarza informację zawartą w pierwszym, czyni je zupełnie bezużytecznym. W drugim zdaniu jest błąd – czasownik „wywołał” zgubił swój podmiot, czyli wykonawcę. Ponieważ utrata podmiotu jest chorobą powszechną mogę się, oczywiście, domyślić, że autorka miała tu na myśli naszego tajemniczego jak cholera bohatera tekstu. Niestety z punktu widzenia gramatyki języka polskiego tajemniczy jak cholera bohater nie kwalifikuje się do roli podmiotu.W komnacie panował półmrok. Ciężkie kotary były zasunięte, a ogień w kominku dogasał. Lekki ruch powietrza, który wywołał otwierając drzwi, sprawił, że płomienie zadrgały, a po podłodze zatańczyły cienie.
I tu mamy kolejne zdanie, które absolutnie nie wnosi niczego do opowiadania. Za to informuje nas, że w powietrzu unosił się zapach czegoś, co się kojarzy. Komu się kojarzy?W powietrzu unosił się ciężki zapach drewna sandałowego, jaśminu i czegoś, co kojarzyło się z upalną, letnią nocą. Zamknął ostrożnie drzwi, uważając, by nie zaskrzypiały i nie stuknęły o framugę. Rozejrzał się dookoła, bacznie nasłuchując.
Mnie?
Na szczęście tym razem nie ma wątpliwości kto zamknął i nadal, proszę autorki nie jest to tajemniczy jak cholera bohater, jest to zapach. Pozostawiam do wyboru Szanownym Czytelnikom, czy będzie to zapach sandałowego drewna, czy też tajemniczego czegoś.
A jak wygląda pomieszczenie, które wygląda na puste? Bo jak rozumiem pustym nie jest, tylko wygląda na puste.Pomieszczenie wyglądało na puste.
Aaa… czyli mój osobisty pokój także wygląda na pusty. Rozejrzałam się i:Na ścianach nie było żadnych gobelinów, mogących skrywać za sobą wnęki z ukrytymi strażnikami. Przed kominkiem nie spał ani jeden z cesarskich chartów. Przede wszystkim jednak, nie było samej Cesarzowej.
a) nie ma gobelinów
b) nie ma chartów (cesarskich także nie)
c) nie ma cesarzowej
d) nie ma również kominka, ale to chyba niewiele zmienia.
Rozumiem, że tajemniczego jak cholera bohatera może interesować żywo kwestia strażników, bez względu na to czy są, czy nie są ukryci we wnękach. Ale czemu te charty go tak niepokoją? I dlaczego tajemniczy jak cholera bohater musi rozglądać się w poszukiwaniu chartów? A może cesarskie charty to beznogie są? Albo mało spostrzegawcze? A skoro tak, to chyba nie stanowią zagrożenia. Chyba, ze coś pomieszałam i jest to jeden z elementów dobrze budowanego napięcia – pokój, który wygląda na pusty i nie ma chartów.
Azariel poczuł ukłucie niepokoju. Według jego przełożonych, uzupatorka zawsze spędzała wczesne popołudnia w swoich komnatach. Kiedy jednak jeszcze raz zlustrował wzrokiem pomieszczenie, dostrzegł po lewej stronie drzwi.
Jak ma się drugie zdanie do trzeciego? Nie ma uzurpatorki, ale są drzwi? Azarielowi wszystko jedno? A w połączeniu ze zdaniem pierwszym rozumiem, że widok drzwi Azariela uspokoił. Jak widok rudych włosków na łonie.
Przy okazji konia z rzędem temu, kto lustruje pomieszczenie inaczej niż wzrokiem – to jest pleonazm – trudne słowo.
To, że wzrok widzi (tutaj widzi szczegóły) to oczywistość, ale tenże wzrok, który ściska w dłoni sztylet i poczyna sobie niczym kot, to kuriozum. Kuriozalne jest też podejście autorki do kwestii podmiotu.Były takiego samego koloru jak ściany, dlatego nie zauważył ich z początku w panującym półmroku. Teraz, kiedy wzrok zaczął się do niego przyzwyczajać, widział coraz więcej szczegółów. Ścisnął mocniej w dłoni sztylet i niczym kot zaczął się skradać w stronę wejścia do drugiej komnaty, najprawdopodobniej sypialni.
Dyskutowałabym – napisała z przekąsem.- To miałoby sens – pomyślał z przekąsem.
Niesamowite. Znacie kogoś, kto ma równie rozbudowane myśli? I jakże konkretne – zachwycił mnie ten fragment o zbyt niskich ukłonach. Ale ja widać nie jestem kreatywna. Pomyślałabym: pewnie śpi, dziwka. Tym bardziej, jeśli mój przełożony poinformował był mnie, że dziwka, zaiste, ma zwyczaj odpoczywać, popołudniem. Co wcześniej, przypomnę wzbudziło, dość niepokojący w tym kontekście, niepokój bohatera.- Dziwka zmęczyła się porannymi audiencjami, a teraz śpi, upojona torturami, którym dopiero co kazała poddać kilku nieszczęśników. Tych, którzy zbyt nisko się skłonili lub mieli czelność kichnąć w jej obecności.
Znając naturę tych rozmyślań, byłabym wdzięczna za wyrwanie, ale ja nie o tym… Tutaj autorka pokazuje nam dźwięk, który odwrócił się i tak jak i wzrok ściska ów dźwięk sztylet. Czy to jednak nie jest nadmiar antropomorfizacji? (drugie trudne słowo).Z ponurych rozmyślań wyrwał go niespodziewany dźwięk. Odwrócił sie błyskawicznie, z wyciągniętym przed siebie sztyletem, gotowy do ataku. I wtedy ją zobaczył.
Zapewne tak samo jak pokój wydawał się pusty – zwraca uwagę, albowiem tutaj akurat konstrukcja została użyta poprawnie. Przypadek?Rzeczywiście spała, choć nie w sypialni, a na sofie obok kominka. Wysokie oparcie całkowicie zasłaniało drobną postać, ale Azariel i tak przeklął się w duchu za nieuwagę. Gdyby przypadkiem zbudziła sie, kiedy stał odwrócony plecami, miałaby szansę wszcząć alarm. Mężczyzna wziął kilka głębokich oddechów, a następnie zbliżył się ostrożnie do swojej ofiary. Cesarzowa jeszcze raz westchnęła przez sen i obróciła sie lekko. Jej wargi wygięły się w delikatnym uśmiechu, który sprawił, że wyglądała niemal jak mała dziewczynka. Azariela uderzyło, jak młoda i niewinna się wydawała.
Dodatkowym „atutem” tego kawałka są: spekulacje zupełnie niepotrzebne, albowiem co by było gdyby jest wstanie wydedukować nawet 8-latek, nie ma potrzeby informować dorosłych (chyba) czytelników, o tym co zrobiłaby dziwka widząc intruza. Dwa tego typu narracja rozkłada jakiekolwiek napięcie na łopatki, zamiast emocjonować się wydarzeniami, czytelnik zagłębia się w dywagacje, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistą akcją.
Buka pisze:Przeczytałam:)
Dobrze się czyta, bardzo ładnie budujesz napięcie
KPiach pisze:Bardzo udany tekst. Czyta się płynnie. Opisy plastyczne, nie ma problemu z wizualizacją. Umiejętnie, moim zdaniem, operujesz tempem. Potrafisz zarówno zwolnić jak i przyspieszyć gdy akcja tego wymaga.
.BlackHeart pisze:(…)
Przeczytałem i nie zawiodłem się :) Fabuła nie tylko ciekawa, ale również w miarę realistycznie poprowadzona
Powyższe cytaty pozwoliłam sobie wkleić zamiast fragmentu, w którym nasz bohater, prawdziwie niesamowity, wdarłszy się do pałacu, staje naprzeciw zła wszetecznego, któremu kres ma położyć i oddaje się rozważaniom w stylu: za Alamo!, poczym upomina się w duchu, skłania się ku poetyckim porównaniom, dywaguje na temat swojego serca. A wszystko to „bo Ciebie kocham” jak śpiewał facet, którego po lekturze tego tekstu chce mi się nazwać bardem… Faktycznie mamy do czynienia z psychologicznie dopracowanymi sceną i bohaterem, logicznymi i prawdopodobnymi do bólu, jak również ładnie budującymi napięcie.
I zaprawdę, łatwo mi się to wizualizuje: otóż jakaś tajemnicza organizacja szkoli debila, zapewne z braku lepszego materiału, by dokonał zamachu, a ówże debil zastyga w kluczowym momencie i myśli: O nie, to skorupa jest!
Nie wspomnę już o gościu, który wchodzi do pałacu jak do własnej obory. O służbie co to się oczywiście leni, jak to służba, szczególnie u despoty. Oni zazwyczaj kładą lachę na obowiązki.
Faktycznie bardzo udany tekst. Ma właściwości lecznicze, gdyż jak mawiają śmiech to zdrowie, a ja już zdążyłam się spłakać, ze śmiechu.
Podoba mi się, bohater heros, jak nic, wyrwać takie drzwi! Och, och! A jeszcze bardziej podoba mi się ten strażnik, który tak sobie leży, krwawi, nikomu w oczy nie lezie, podczas gdy nasz heros poczyna sobie niecnie z cesarzową.Uciekał. Wybiegając z komnaty, niemal wyrwał z framugi masywne, dębowe drzwi. Wbiegł w kałużę krwi, która zgromadziła się w niewielkim zgłębieniu podłogi, nieopodal ciała strażnika.
Kto to napisał, że to dobry tekst jest?
W przeciwieństwie do Kaśki kucharki, która stawiała opór każdemu. Takie miała zasady.Zbiegł kilka kondygnacji w dół, a następnie wskoczył w boczny korytarz i zaczął liczyć mijane drzwi. Przy piątych zatrzymał się i szarpnął za klamkę. Zgodnie z jego informacjami, nie stawiały oporu.
Dawno nie czytałam równie koślawo skonstruowanych zdań.
Drzwi zgodnie z informacjami nie stawiały oporu? Bo na smarze do zawiasów despotka oszczędzała, czy jak? A może drzwi zgodnie z planem pozostawały otwarte?
A tak między nami mówiąc po cholerę ten opis, które drzwi, do kogo należały i skąd się wzięły. Tajemniczy służący nie ma żadnej roli w tekście, takoż jego porozrzucane odzienie, akcji nie zmieniłoby też, gdyby drzwi były na przykład jedenaste z kolei.
Zanim autorka zacznie wydychać upojny zapach kadzidlanych pochwał poleciłabym jej zapoznanie się z punktami Marka Twaina. Albo z zasadą strzelby. Mnie osobiście zabrakło koncepcji jak mogłyby „wystrzelić” porozrzucane ubrania. A nie… przepraszam: mogłyby z nich wyskoczyć charty, których nie było w pokoju opisanym wcześniej. W ten sposób uzasadniłaby autorka użycie w tekście jednych jak i drugich, zarazem wyjaśniając czytelnikom gdzie były charty. (Tym mniej uważnym przypomnę, że cesarzowa się znalazła: na sofie była. A przynajmniej jeden strażnik krwawił na nierównej podłodze – dlatego nie było go we wnęce za gobelinem. A nie przepraszam, to wnęki nie było…)
Jeśli umieszczamy akcję, w realiach pseudo-średniowiecz, to naprawdę lepiej jest napisać: strach dodawał mu sił. A nie adrenalina, z nadnerczy.Pokój należał do któregoś ze służących, należących do spisku. Kątem oka zauważył niezaścielone łóżko i porozrzucane ubrania. Podbiegł do okna i przez chwilę walczył z nim bezskutecznie, zbyt spanikowany by zauważyć małą zaszczepkę u dołu. Jednak płynąca w żyłach adrenalina sprawiła, że w szczupłych ramionach młodego człowieka obudziła się ogromna siła.
Opis bohatera został uzupełniony: nasz wyselekcjonowany zabójca szwankuje nie tylko na umyśle, ale i na posturze. Ma chude ramionka.
Jeszcze jedno potężne szarpnięcie i droga do wolności stanęła otworem. Wskoczył zwinnie na parapet i wyjrzał na zewnątrz. Wszędzie panował zupełny spokój, nie widać było biegnących strażników,(…)
A na przykład strażników stojących?
„nic innego, co wskazuje na piekło” to określenie równie dobre jak „coś, co się kojarzy”ani nic innego, co wskazywałoby na piekło, które za chwilę się tu rozpęta.
Hm, starannie zaplanowana akcja bez drogi ucieczki? Czy na przykład spiskowcy zdołali policzyć drzwi, ale zapomnieli zmierzyć z jakiej wysokości przyjdzie zabójcy skakać?Zmierzył w myślach odległość, która dzieliła go od bruku.
Nie mogę, tu już mój kołek do zawieszania niewiary huknął, trzasnął i odmówił współpracy.Wiedział, że to nie więcej niż cztery metry, ale z tej perspektywy wyglądała niemal jak przepaść. Musiał dobrze wylądować, gdyby skręcił kostkę, byłoby to równoznaczne z podpisaniem na siebie wyroku powolnej i bolesnej śmierci. Wziął głęboki oddech i zeskoczył na chodnik. Nogi się pod nim ugięły i uderzył bokiem w twardy bruk, jednak uniknął przy tym poważniejszych obrażeń. Błyskawicznie się podniósł, otrzepał ubranie z kurzu i spokojnym krokiem skierował się w stronę bramy. Nie chciał zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi, zwłaszcza, że wrót pilnowało dwóch strażników. Udało mu się szczęśliwie wmieszać w grupę podpitych mieszczan i bez zbędnych trudności opuścił mury miasta. Nie miał jednak żadnych złudzeń, lada moment w mieście zaroi się od zbrojnych, szukających zamachowca. Puścił się biegiem w stronę ciemniejącej na horyzoncie linii lasu. Do zbawczego cienia brakowało około pięćdziesięciu metrów, kiedy usłyszał bicie zamkowego dzwonu, a chwilę później rozległ się tętent końskich kopyt.
Po stronie bohaterów mamy:
1. Despotkę – która upaja się torturami, jest potworem w ludzkiej skórze, ma charty, sypia w sypialni bądź na sofie, regularnie popołudniami, jest piękna, nie terroryzuje służby, w jej zamku panuje takie rozprężenie, że nikt nie zauważa martwego strażnika!, nie dręczy jej paranoja i podejrzliwość w stosunku do otaczających ją ludzi – ergo uważa, że nikt nie ma jej za złe upajania się torturami i nikt jej nie powstrzyma.
2. Azariela – który został przygotowany do misji, jest kluczową postacią w spisku, nigdy nie widział osoby, której życie ma odebrać, jest prawiczkiem, nie ma śmiałości do kobiet, ładna buzia wywołanie u niego stany euforyczne przez co zostaje narażone powodzenie misji, jest marnej budowy.
Czy nadal wydaje się Wam, że te postacie są poprawnie skonstruowane?
Psychologicznie prawdopodobne?
Gość zabił strażnika, pięć minut gapił się na laskę, potem biegał po korytarzach, wyskoczył przez okno i NIKT go nie złapał? Już samo to, że zamek cesarzowej stał na rynku pod lasem… To są jakieś bzdury!
Dalej wcale nie jest lepiej, ale nie mam siły nawet rozbierać tego gniota. Nie omieszkam jednak zacytować mojego ulubionego zdania:
Jestem wstrząśnięta Waszymi komentarzami.Siedział bezpiecznie ukryty w jamie, wykopanej prawdopodobnie przez wilczycę, wyglądając przez zasłonę zarastających częściowo wejście porostów.
Buka, już dawno zauważyłam, że Twoje komentarze są w większości bezwartościowe. Można się rozejrzeć na boki, wiesz? Możesz popróbować w domu – to bezpieczne. Nikogo nie interesuje jak Ty byś napisała to czy tamto. To nie są Twoje teksty, a pozostali nie muszą, a nawet nie powinni pisać w Twoim stylu. Owszem nie przeczę, trafiają Ci się jak najbardziej słuszne stwierdzenia w zakresie interpunkcji, jednak te błędy są najprostsze do poprawienia, a uwagi w stylu:
Ładnie budujesz napięcie”, „dobry” – i to jeszcze formułowane tak, jakbyś faktycznie wiedziała o czym piszesz, więcej jednak robią szkody. Bo nie wiesz – Q.E.D.
Nieznany a może idź i zwróć uwagę jakiemuś użytkownikowi? Dopilnuj procedur? Bo do komentowania tekstów masz tyle zdolności, co podstaw do tego pierwszego.
Łapki Ci się składają? To chyba początki artretyzmu. Byłoby lepiej gdyby były to początki artretyzmu. Namówiłeś koleżankę, by przyszła pouczyć się na warsztatach, czy może w ramach wzmacniania szeregów „kółeczka wzajemnej adoracji”?
BlackHeart zemdliło mnie i zdusiło – to pewnie dym kadzidła, albo z Twojego komentarza? Dobrze poprowadzone? Nie ma błędów językowych?! Realistyczne?! Zasłabłam…
KPiach jeśli masz wątpliwości, czy chcesz pisać, czy komentować, to Ci powiem – w tym drugim chyba sukcesów nie odniesiesz. Ratuje Cię tylko ta sensowna dość uwaga o zamku, pogrąża fakt, że to jedyny niedostatek, jaki dostrzegłeś w tekście. Idź lepiej pisać.
Offek Gratuluje znajomości interpunkcji. Przykro mi Cię poinformować, że kiedy komentujesz CUDZY tekst nie ma najmniejszego znaczenia jak TY byś go napisała, albowiem faktem jest, że nie napisałaś. Jak już napiszesz, przekonamy się jakbyś napisała. Przy omawianiu tekstów innych autorów powinnaś mieć inne argumenty niż: „ja bym”, bo to jest zwyczajnie argument do dupy.
Przestańcie wypisywać głupoty i kadzić dziewczynie, bo NIE pomagacie, a wręcz przeciwnie – szkodzicie.
To bezwartościowy, pretensjonalny, źle napisany tekst. Dno. A Wy przekonujecie autorkę, że popełniła coś, co się da czytać bez obrzydzenia. Nie wnikam w Wasze motywy, ale z pewnością nie ma wśród nich chęci przysłużenia się autorce. W najlepszym przypadku dziewczynie zrobi się przykro, jak przeczyta moje uwagi. W najgorszym – przestanie pracować. Bo niby dlaczego miałaby to zrobić, skoro ma kłopotu głownie z przecinkami?
Żadne z Was, specjaliści, nie wyłapało poważnych błędów, nie zwróciło autorce uwagi na problemy z podmiotem! Wybaczcie, ale zdaje mi się, że piszecie te komentarze na takiej samej zasadzie, na jakiej Nieznany poucza użytkowników – żeby zrobić wrażenie, że się ma coś istotnego do powiedzenia, licząc przy tym, że mniej zorientowani się nie połapią.
Czy jest coś, co może Was zniechęci do tego procederu?
Przestańcie się dopieszczać! To Was uwstecznia, to Wam szkodzi, to Wam przeszkadza się uczyć. Brak Wam pieszczot? Umówcie się w „Realu” i drapcie nawzajem po pleckach, poproście mamusie o całusa, partnera o kilka chwil intymności. Albo znajdźcie sobie jakieś inne miejsce. Wypaczacie ideę tego, czym miały być te warsztaty.
Jestem na Was bardzo, bardzo zła.
Karla, nie słuchaj ich. Słuchaj mnie: piszesz FATALNIE. Twój tekst to dno – wszystko udało Ci się spieprzyć:
- język – nędza, błędy gramatyczne, źle dobrane określenia, frazeologizmy, stylistycznie żałosne;
- fabuła – wtórna, naiwna, koślawa, nieznośnie patetyczna, niedopracowana; większość przedstawionych przez Ciebie wydarzeń jest nielogiczna, część wręcz absurdalna, widać, że wydarzenia zostały skreślone bez zastanowienia;
- bohaterowie – o tym już pisałam wyżej – nieprawdopodobni.
Twój tekst to zaledwie wprawka. Bardzo marna. Klasyfikujesz się grupy początkującej i niewątpliwie jakiś czas w niej spędzisz. Uzbrój się w cierpliwość, jeśli pisanie to jest to, co chcesz robisz. Długa droga przed Tobą. A jeśli masz pretensje za bezlitosne traktowanie Twoich wysiłków… Wiesz jakoś trzeba było zrównoważyć te niezasłużone komplementy – to raz. Dwa – nie zostawiam złudzeń, bo w tym przypadku prawda zawsze wyjdzie na jaw, a tekst się zawsze zweryfikuje – im szybciej, tym jednak lepiej. Nie sądzisz?