VII A EDYCJA WT - PÓŁTORA POWAŻNEGO DRABBLE'A

Moderator: RedAktorzy

Zablokowany
Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

Ja jestem ciekawa, czego można się nauczyć wytykając innym błędy, które nie są błędami i nie zauważając prawdziwych błędów.

Znaczy, że potem autor będzie pilnować, żeby w co drugie zdanie wrzucić "jakiś" (no offence, luźny przykład) i skrupulatnie poprawiać przecinki (niekoniecznie zgodnie z regułami).
Zaiste, nie przychodzi mi do głowy żaden pożytek z powyższej sytuacji.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
BlackHeart
Pćma
Posty: 221
Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48

Post autor: BlackHeart »

Dobrze, już dobrze. Jeszcze tylko jedna sprawa :)
Margota pisze:Czerni w Sercu, komunikatywność nie musi się automatycznie wiązać ze sztancą.
Nic takiego nie mówię. Rzekłem jeno, że sztanca automatycznie wiąże się z komunikatywnością. Różnica zasadnicza. :)
Chomiś pisze:Wszystkie te zdania doskonale obędą się bez "jakieś". Dookreślanie słowem "jakieś" nieokreślonego w powyższym cytacie jest bezsensowne. Ludzie zawsze znajdą powód do narzekania, politycy zawsze się pokłócą o pierdołę, a gwiazdki show-biznesu zawsze są uwikłane w skandale. Nic te zdania nie zyskują przez dodanie "jakieś". Ewentualnie zyskują pustosłowie. :)
Wiem, wiem... Ale ile jest w polszczyźnie frazeologizmów, wewnątrz których też pustosłowie siedzi. A takie zdanie ze sztancy to... no, coś jakby taki większy związek frazeologiczny, nie? ;)

Ale dobra już. Składam broń i kajam się. Margota mnie jednym argumentem przekonała. Komunikatywność komunikatywnością, ale konsekwencja w stylu też musi być.

Wio dalej z komentarzami (tym razem bez bełkotu z mojej strony, mam nadzieję). Kto tam bez karteczek został...

=============================
KPiach - Prokreacja
=============================

(...) Powinna być uszczęśliwiona, przecież nigdy wcześniej nie miała wątpliwości. Ale tym razem było inaczej. (...) - Czyli, że co niby? Powinna być szczęśliwa, że w końcu ma jakieś wątpliwości? Czy może, że nigdy wcześniej ich nie miała? Nie wiem. Coś kręcisz, KPiasku. Tego, no, przekaza rozmazujesz, który to nieczytelny się staje.

(...) Ogromna kałuża krwi powoli zastygała na podłodze. Patrzyła na nieruchome ciało (...) - Kto patrzył? No kto? Co wynika z tego fragmentu? Ano to, że patrzyła kałuża krwi. Czyli źle jest.

(...) Poznała go w bibliotece, to niewiarygodne: umiał czytać. (...) - Pozwolę sobie na odrobinę prywatnej egzaltacji - Jakaż dziwna interpunkcja! A tak na poważnie, to z cytowanego można interpretować na dwa sposoby. 1) Niewiarygodnym było, że umiał czytać (o to Ci, autorze, zapewne chodziło); 2) Niewiarygodnym było, że poznała go w bibliotece. Co Ty, Piasku, prozę uprawiasz, czy test wielokrotnego wyboru?

(...) Nawet wdali się w dyskusję. Naprawdę! O roli płci w społeczeństwie.
Opowiedziała wszystko przyjaciółkom. (...)
- Kto opowiedział? Dyskusja? Rola? Płeć? Co tu jest podmiotem? Niedobrze.

(...) Niezgrabne litery, okraszone spływającymi strużkami krwawych łez, (...) - Nadmiar przymiotników, wbrew pozorom, nie wpływa dobrze na przekaz informacji. Litery są niezgrabne i okraszone, strużki spłwyające, a łzy krwawe. Wyobraźnia czytelnika nie nadąży, jeśli w takim tempie autor będzie mu serwował detale.

Język: Dobra, co Ci będę kadził. Wiesz przecież, że potrafisz. KPiachu. Więcej samodyscypliny, a zmienią Cię tu w terminatora i wykopią w pizdu z warsztatów.

=============================

CDN

EDIT. Cytat i pogrubienie.
Ostatnio zmieniony pt, 12 gru 2008 11:31 przez BlackHeart, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Ten egoizm to jest fajna rzecz...
Zacznę egoistycznie utylizować komentarze szkodliwe.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
KPiach
Mamun
Posty: 191
Rejestracja: śr, 18 sty 2006 20:27

Post autor: KPiach »

@BlackHeart

Ogromne dzięki za komentarz.
Pozwolę sobie odrobinę podyskutować, tym bardziej, że poruszyłeś w komentarzu rzeczy, które czasem budzą moje wątpliwości. Może przy okazji ktoś je rozwieje.
Ale po kolei.
BlackHeart pisze:Coś kręcisz, KPiasku. Tego, no, przekaza rozmazujesz, który to nieczytelny się staje.
No dobra, nie będę tego fragmentu bronił jak niepodległości, zapewne można było nieco zgrabniej. Nawet wiem dlaczego kombinowałem. Chodziło o to, aby przekazać rozterki bohaterki, ale przypadkiem nie dać wskazówki, która mogłaby położyć puentę. I wten sposób, być może, przekombinowałem.
BlackHeart pisze:Kto patrzył? No kto? Co wynika z tego fragmentu? Ano to, że patrzyła kałuża krwi. Czyli źle jest.
BlackHeart pisze:Kto opowiedział? Dyskusja? Rola? Płeć? Co tu jest podmiotem? Niedobrze.
Tak, tożsamość podmiotu. I tu jest pies pogrzebany. Znaczy, rozumiem (mam przynajmniej takową nadzieję ;)) co to jest. Natomiast czasem pisząc tekst, lub jeszcze częściej poprawiając go, mam wątpliwości czy dane zdanie koniecznie wymaga powtórzenia podmiotu, czy też nie. Czy czytelnik pogubi się, czy nie. Oczywiście, fakt wystąpienia potknięcia u czytelnika nie jest kryterium poprawności. Czytelnik bestia inteligentna i w większości wypadków połapie się co i jak. Są jednak sytuacje, że pomimo zmiany podmiotu "po drodze", nie ma konieczności powtarzania go. Chyba Ika, w tym wątku, wskazywała na taki przykład. To były różne rodzaje lub liczebności podmiotu. Jeżeli chodzi o fragmenty, które wskazałeś w moim tekście, to w pierwszym chyba faktycznie się zagalopowałem. Natomiast co do drugiego to próbowałbym go bronić. To może być nieco karkołomne, ale co tam. Po pierwsze wydaje mi się, że ani rola, ani płeć, ani dyskusja nie pretendują do roli podmiotu domyślnego dla następnego zdania. Chyba nie ma groźby takiego odbioru, nie bardzo potrafię wyartykułować dlaczego, ale tak mi się wydaje. To może być mylne, bo wiadomo, że własny tekst czyta się inaczej niż cudzy, szczególnie gdy nie odleżał należycie. Poza tym specjalnie skonstruowałem ten fragment jako dwie, nazwijmy to, bliźniacze sekwencje. Zestaw kilku obrazów - wspomnień. Obie sekwencje wychodzą od bohaterki, a potem zaczyna się szybkie "przełączanie". W sumie, konsekwentnie, powinieneś wskazać problem w pytaniu Może chcecie razem wychowywać dzieci?.
Reasumując, bo obawiam się, że strasznie namotałem. Nie mam problemów w tekście pisanym, nazwijmy to językiem/stylem szkolnym. Natomiast przypadku jak ten powyżej rodzą niekiedy moją frustrację, wynikającą, a jakże, z niewiedzy.
BlackHeart pisze:Nadmiar przymiotników, wbrew pozorom, nie wpływa dobrze na przekaz informacji. Litery są niezgrabne i okraszone, strużki spłwyające, a łzy krwawe. Wyobraźnia czytelnika nie nadąży, jeśli w takim tempie autor będzie mu serwował detale.
Wiem. Zabieg był celowy. Ten fragment miał być "ciężki" i wyhamować czytelnika. Czy to dobry pomysł, to już inna sprawa.
Myślenie nie boli! Myślenie nie boli! Myślenie... AUĆ! O, cholera! To boli!

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

Karola pisze: Czy, do jasnej anielki, nie dociera to do co bardziej opornych?
zawsze można ogłosić, że komentować warsztaty tematyczne mogą jedynie osoby ze statusem specjalnym - Wuadza przechadza się pomiędzy niezależnymi i zakuzonymi i widzi, kto ewentualnie na taki zaszczt zasługuje;

pozostałe komentarze bezlitośnie wycinać

Awatar użytkownika
Ellaine
Klapaucjusz
Posty: 2372
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
Płeć: Kobieta

Post autor: Ellaine »

Teraz kiedy jest nagonka na komentatorów (którą - swoją drogą - uważam za słuszną), boję się wypowiedzieć swoje zdanie... Ale jeśli szanowna Ika, lub któryś z przedstawicieli Wuadzy uzna mój komentarz za szkodliwy społecznie - proszę o jego usunięcie i przepraszam za zawracanie głowy.

Z pierwszego postu tekstów (bo tylko te zdołałam póki co przeczytać) wyłowiłam dwa, które zapadły mi w pamięć. I były fantastyką! Co w części tych tekstów gdzieś albo się zapodziało, albo było tak głęboko ukryte, że nie zauważyłam...

PP - Pójdę?


Przeczytałam ten tekst na głos i w pierwszym zdaniu miałam problem z przeczytaniem zbitki "tu ty", chociaż to nie jest pewnie błąd. "Ładnie" nieokreślona pustynia... "jakaś odległa", no dobra, odległa i co z tego? Ta co byłaby tuż za oknem byłaby równie pusta.
I zdanie, które rozbroiło mnie, bo mój szalony umysł uznał, że kuchnia jest w samej halce. I do tej pory nie wiem, czy ze mną jest coś nie tak, czy ze zdaniem. Ale jednak... "kuchnia w samej halce"? gdzieś się po drodze zapodział podmiot od tej halki.. Tak samo jak nie rozumiem zwrotu - wyblakłe oczy od zbyt długiego błądzenia (przypuszczam, że owymi oczami - mimo wszystko brzmi strasznie, i mąci w głowie). I chyba jednak - włosy podniszczone, oczy wyblakłe - znaczy moim zdaniem utrzymałbyś rytm (dobrze mówię?) zdania. Ale dużo określeń na oczy - i to nieszczęsne błądzenie, i tylko jedno na włosy...
Generalnie to pomysł mnie ujął, a treść tekstu zapadła w pamięć. No i jest puenta, przynajmniej w moim mniemaniu. Początkowo trudno powiedzieć o czym jest mowa, czy to kochanka z krwi i kości, czy zjawa z przeszłości... ostatecznie autor mówi wprost - nadzieja. Może to, że tekst mi się podoba to kwestia tego, że ostatnio mam ochotę na takie poetyckie teksty, albo taki marny humor. Cokolwiek by to nie było czytało mi się miło, poza tą zbitką na początku, kuchnią w halce i oczami, które wyblakły przez błądzenie.


Zabroniona - Ścienny kalendarz

Pierwszy zgrzyt poczułam czytając to zdanie - "Zjawiasz się krwawiące milionami przeżyć". Bo skoro zjawia się On, póki co nieznany i tajemniczy, ale On i w liczbie zdecydowanie pojedynczej, to dlaczego - krwawiące? - czyli nie dość, że albo rodzaj się nie zgadza, albo liczba też nie. (ono krwawiące/ one krwawiące/ ale nie - on krwawiące) On to krwawi milionami przeżyć; czyli zjawiasz się krwawiąc - z tego wynika, że albo rzeczywiście źle odmieniłaś Autorko, albo to była złośliwa literówka.
Kolejny zgrzyt - "cegły ... piętrzą się.. aż nie widać sufitu" - wcześniej była mowa o budowanej ścianie - rozumiem też że to dostawiane cegły są budulcem owej, czyli ta ściana to budowana jest od dołu? dlatego piętrzące się, jak góry, tak? Pytam, bo nie jestem pewna, o co chodzi. Bo jeśli tak - to okej, znaczy, że sufit jest coraz wyżej i go nie widać już z poziomu podłogi... a jeśli nie, to coś tu jest nie w porządku, przynajmniej w moim odczuciu.
"Zjawiasz się nocą malować jej okropieństwa" - czyje - jej? Jakiej jej? W tekście póki co wystąpiła narratorka i tajemniczy on, jedyna forma żeńska jaka się tu pojawia to ściana i cegła, ale chyba nie o nią chodziło Autorce, jeśli nie... to może pomyliłaś zaimek i miało być "moje"?
Jak na mój zupełnie subiektywni gust - ładnie, mnie się podobało. Też takie poetyckie, poważne i melancholijne w pewien sposób. Co prawda polemizowałabym z tym, że to historia krzywdzi ludzi - już oni sami potrafią się krzywdzić, skoro znajdują ostrze ;) I jedynie tekst "ludzie są podli!" jakoś mi nasunął na myśl, że u Autorki narratorka-historia wygląda jak przedstawicielka subkultury zwanej "emo", której nikt nie rozumie. ;)) Takie tam głupie skojarzenia. :)

To tyle, jeśli chodzi o pierwszy post tekstów.
I tak jak mówiłam na początku, jeśli jest to komentarz szkodliwy, proszę go usunąć. :)
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie

Wanderlej

Post autor: Wanderlej »

Co do egoizmu. Skoro altruizm Wanderleja i Xiri został sprowadzony do poziomu gruntu, to może egoizm zda się jako wytłumaczenie?

Jaki ,,altruizm Wanderleja"? Gdzie była mowa o moim rzekomym altruizmie? Altruizm jeśli komuś odpowiada może być jego drogą życiową, dla mnie jest to ,,dziwny sposób spędzania czasu";).

Awatar użytkownika
Buka
C3PO
Posty: 828
Rejestracja: sob, 13 paź 2007 16:55
Płeć: Kobieta

Post autor: Buka »

Droga Iko! Co do jednego zgadzam się z Tobą w stu procentach - nie przyszłam tu, żeby nauczyć się komentować, tylko żeby nauczyć się pisać. Takoż na Twą wyraźną ,,prośbę" nie będę się już wypowiadać co do warsztatowych tekstów.

Serdecznie przepraszam wszystkich, których teksty skomentowałam. Wiedzcie, że Wam zaszkodziłam, bo kompletnie się na tym nie znam.
Jeśli ktoś jednak spróbuje mi zaszkodzić w ten sam sposób, wcale się nie pogniewam.

Aha, jeszcze jedno - czy mam odpowiadać, na Twoje pytania, Iko, czy będzie to marnowanie miejsca? Bo wiadomo, że i tak Oka się nie przegada.

Awatar użytkownika
Montserrat
Szczurka z naszego podwórka
Posty: 1923
Rejestracja: ndz, 17 gru 2006 11:43

Post autor: Montserrat »

Może zamiast przegadywać Oko, warto spróbować by zrozumieć, co Ika cały czas stara się przekazać?
Przepraszam, ale jak ktoś cytuje błędne zdanie po czym przyczepia się do fragmentu, który akurat z tego zdania jeszcze ujdzie, to może jednak trzeba przemyśleć sprawę?

Bo jakoś każdy, dziwnym trafem, wie lepiej.
I Ika "na pewno, ale na pewno miała na myśli kogoś innego niż mnie".

Znikam, bo mi piana cieknie.
"After all, he said to himself, it's probably only insomnia. Many must have it."

Awatar użytkownika
Buka
C3PO
Posty: 828
Rejestracja: sob, 13 paź 2007 16:55
Płeć: Kobieta

Post autor: Buka »

Dobrze, nie będę z Wami polemizować. Wiadomo, że macie rację. (nie jest to skarkazm)

I może ciężko w to uwierzyć, ale rozumiem treść postów Iki.
I z tego powodu się wycofuję z komentowania. Koniec.

Awatar użytkownika
terebka
Dwelf
Posty: 562
Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56

Post autor: terebka »

Niniejszym informuję Cię, Wanderleju, że nastąpiła pomyłka. Chodziło o Albioriksa. To Albiorix informował o kolejkach i jednozdaniowych ogólnikach.

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

A ja nic nie mówiłem o altruizmie w kontekście moich komentarzy. Ja mówiłem tylko o jasności komunikacji. Załóżmy że XYZ komentuje większość tekstów. Załóżmy że ja jako autor chciałbym się dowiedzieć co XYZ powie o moim tekście (choćby dlatego że niecierpliwie czekam aż ktokolwiek powie cokolwiek o moim tekście). W takim przypadku wolałbym dowiedzieć się że XYZ nie ma nic ciekawego o moim tekście do powiedzenia niż zastanawiać się czy już ktoś mnie przeczytał czy jeszcze nie. W imię jasności komunikacji takoż pisałem jak chciałbym przeczytać. Wszak mój jednozdaniowy komentarz do tekstu zajmuje mniej miejsca niż nagminne w tym wątku wielostronicowe dyskusje o imponderabiliach, jak np ta.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
Maximus
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 606
Rejestracja: sob, 20 sty 2007 17:24

Post autor: Maximus »

Ludzie złoci... Czuję się jak wśród przekupek na targu, naprawdę.
A teraz (nareszcie...) do ad remu, żeby sobie niektórzy nie myśleli, że zapomniałem o komentowaniu tekstów. Otóż nie zapomniałem, tylko czasu mało. A coś takiego jak poniżej ze dwie-trzy godziny zajmuje, wbrew pozorom, szczególnie, kiedy sto innych rzeczy do roboty ;-)

--------------------------------

Siergiej - Samotność
Siergiej pisze:Świat zastygł w bezruchu. Wiatr, jeszcze niedawno wpadający do mieszkania przez otwarte okno, przestał kołysać zasłonami.
A mógł wpadać przez okno zamknięte?
Siergiej pisze: Znajdujące się na ulicy pojazdy nie śmiały drgnąć. Podobnie wskazówki ściennego zegara, uparcie wskazujące ciągle tę samą godzinę.
Brzydkie powtórzenie tematu (wskazówki-wskazujące). Mniejsza już o to, że to truizm, bo co innego mogą robić wskazówki z godziną, niźli ją wskazywać?
Poza tym jest jeszcze jedno powtórzenie. Chodzi o pola znaczeniowe wyrazów „uparcie” i „ciągle”. W tym kontekście jedno i drugie odnosi się do tego samego, zaczem pojawia się przegadanie. Przegadanie natomiast jest grzechem kardynalnym tak krótkiego tekstu.
Siergiej pisze:Żadnych oznak upływającego czasu nie ujawniało również martwe ciało, usadzone na łóżku w nienaturalnej pozie.
SJP tako rzecze: http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=usadzony, skąd można wyciągnąć słuszny wniosek, że słowo usadzony w obecnym kontekście nie jest najszczęśliwsze. Głównie za sprawą odnoszenia się do pozycji siedzącej, a przecież autor napisał, że ciało było usytuowane nienaturalnie; zresztą tak czy inaczej wyobraźnia przeczy obrazowi siedzącego trupa, niestety martwe ciało cechuje się pewną bezwładnością.
Ale o sprzeczności opisu z możliwą do zaistnienia sytuacją za chwilę, przy okazji lepiej ilustrującego to fragmentu.
Siergiej pisze:Krew, mająca wyciekać z ciętej rany wzdłuż przedramienia, nie zdążyła dotrzeć do ziemi i, podobnie jak nóż, który wypadł z drugiej ręki, zawisła tuż nad podłogą.
Rzecz pierwsza: czy jesteś pewny, że krew miała dotrzeć właśnie do ziemi?
Rzecz druga: niepotrzebnie precyzujesz, że nóż wypadł z drugiej ręki – nie sądzę, by co domyślniejszy czytelnik był w stanie sobie wyobrazić sytuację odwrotną. Nie za bardzo da się pociąć sobie przedramię ręką doń przyrośniętą. Czyli, znów – przegadanie.
Rzecz trzecia: dlaczego facet ciachnął się „wzdłuż przedramienia”? Nie mam nic do Twojej wizji, bo jak zachcesz, może się przeciąć i po przekątnej, ale to musi mieć jakieś uzasadnienie w tekście. Jeśli rzeczywiście chciał się wykrwawić, raczej powinien przeciąć się w poprzek przedramienia, tuż przy nadgarstku, tam, gdzie żyły/tętnice (nie znam się na tym tak dokładnie) są tuż przy skórze. Ta nielogiczność razi.
Rzecz czwarta: przegadanie. Mówisz, że facet ranił się w przedramię. To raz. Dwa, wiemy, że w wyniku tego nie żyje. Trzy, narzędziem zbrodni był nóż. Zatem: czy rana mogła być kłuta, szarpana, tłuczona? Zgadzamy się, że nie, prawda? Więc po co piszesz, że była cięta? To nie protokół policyjny. Co z tego wynika? Ano… przegadanie.
Teraz zaś rzecz kolejna, znacznie groźniejsza dla tekstu, niż powyższe niedociągnięcia. Otóż w ramach eksperymentu poproszę Cię, autorze, abyś wyobraził sobie opisaną przez siebie sytuację – przynajmniej spróbuj. Tak, jak zrobiłby to czytelnik, mając do dyspozycji Twój opis i tylko Twój opis. Nie Twoje wyobrażenie sceny. Wyobraź to sobie dokładnie, czytając powyższy fragment (i może jeszcze poprzedzające go zdanie). Potem wróć do tego komentarza.
Już?
No to lecimy dalej.
Czy zaobserwowałeś jakieś nielogiczności, wydarzenia absurdalne?
Nie? No to czytaj dalej. Tak? Też czytaj. Zobaczymy, czy znalazłeś to samo, ergo: czy byłbyś w stanie rzecz sam poprawić, gdy już osiągniesz ten etap, kiedy będziesz mógł spojrzeć na (odleżany oczywiście) tekst i powiedzieć: cholera, w tym fragmencie coś nie brzmi. Zyskawszy to wyczucie, będziesz już bardzo blisko osiągnięcia optimum autokorekty i obiektywizmu (na tyle, na ile to możliwe) wobec własnego tekstu.
Zatem co takiego dostrzegłem ja? Cofnijmy się o jedno cytowane zdanie. „Martwe ciało leżało na łóżku”, czy tak (mniejsza o dokładność cytatu)? Jakim cudem więc krew, mająca wyciekać z rany, miała w ogóle „dotrzeć” do podłogi? Tak samo nóż. Widzę jedno rozwiązanie i podejrzewam (słusznie?), że taka była Twoja wizja, tylko słowa niedobre. Zasugerowało mi to Twoje „usadzenie” postaci na łóżku. Założyłeś sobie, że bohater siedział na krawędzi łóżka, przeciął sobie przedramię, a potem wypuścił nóż. I bardzo dobrze. Ale w takim wypadku cały tekst jest nielogiczny. Dlaczego? Bo w takim razie wynika, że śmierć bohatera nastąpiła dokładnie w tym momencie. Znaczy, kiedy się pociął. Bo przecież Wiktor patrzy na swoje „martwe ciało” (prawda?), które jest „usadzone”, czyli, jak rozumiem – siedzi na kancie łóżka, dopiero co wypuściło z ręki narzędzie zbrodni.
Czy to jest dobry opis?
Pytanie, niestety, retoryczne.
Jeśli wiesz coś o śmierci (a przecież wiesz), to na pewno nie sądzisz, że może ona nastąpić zaraz po tym, jak sobie przetniemy żyły. Na dodatek nim jeszcze z rany wycieknie kropla krwi i narzędzie zbrodni upadnie na podłogę. Nie ma takiej opcji. W żyłach ludzkich krąży parę litrów krwi, jakkolwiek wielkie by to cięcie nie było, nawet śmierć w wyniku przecięcia tętnicy chwilę trwa. Najpierw ofiara się wykrwawia (u Ciebie nie zdążyła nawet zacząć), potem stopniowo ustaje akcja serca, mózg nie otrzymuje trwi (=> nie ma tlenu), wreszcie zanika świadomość, gasną wszystkie funkcje życiowe. Nie jestem specjalistą, ale wiem tyle, ile wiedzieć wypada, szczególnie, jeśli chcę czasem opisać śmierć w jakimś tekście. Z podanego przez Ciebie powodu (podcięcie sobie żył) nie da się szybko umrzeć. A Twój bohater tak od razu. Nożem łup i zaraz trup.
Wniosek z tego, że sytuacja przedstawiona w Twoim drabblu jest niewyobrażalna, nielogiczna. Żadna z możliwych dróg rozwoju akcji, jakie dostrzegłem, nie jest sensowna.
Pomysł upada w obliczu nienajlepszego wykonania, niestety. A o pomyśle jeszcze pomówimy.
Siergiej pisze:Wiktor był nieco oszołomiony, patrząc z góry na własne zwłoki, ale będąc świadomym tego, co uczynił, nie czuł szoku ani przerażenia.
Czegoś tutaj nie rozumiem. Sprawdź, proszę, autorze, definicję słowa „oszołomienie”: http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2496830 (to tak dla ułatwienia). A teraz popatrz.
1.) stan ograniczonej świadomości – tak? Więc czy naprawdę Wiktor mógł być oszołomiony, ale świadomy (tak piszesz)? To się gryzie, jedno z drugim.
2.) stan wywołany silnym przeżyciem – tak? Proszę, definicja słowa „szok”: http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=szok . Jestem author-friendly, nie musisz nawet sam szukać ;-) . Jaki wniosek? Pola znaczeniowe szoku i oszołomienia się zazębiają. A ty piszesz, że bohater czuł jedno, ale nie czuł drugiego.
Jak widać, tu się coś nie zgadza.
Drugi problem tego zdania polega na powtarzającym się czasowniku „być”, na dodatek w formie imiesłowowej powodującym zgrzyt z poprzednim zdaniem składowym („patrząc (…), ale będąc (…)”). Czasem dwa imiesłowy tego samego typu to za dużo. Można to naprawić na przykład tak:
Wiktor był nieco oszołomiony, patrząc z góry na własne zwłoki, ale świadomość tego, co uczynił, sprawiała, że nie czuł szoku ani przerażenia.
Oczywiście nie zajmowałem się pozostałymi błędami w tym zdaniu. To tylko prosty przykład, jak poradzić sobie z ostatnią usterką. Jedno słowo więcej, ale jest lepiej.
Siergiej pisze:Szybciej niż do wielu innych, dotarło doń, że tak wygląda śmierć.
Skąd bohater wiedział, że innym zrozumienie istoty śmierci zajęło więcej, niż jemu? Narrator oczywiście może być wszechwiedzący, ale nie wtedy, kiedy stosujesz narrację personalną. Tutaj mamy z taką do czynienia. Obserwujemy wydarzenia z punktu widzenia Wiktora, stosujesz mowę pozornie zależną, ograniczającą wszechwiedzę narratora. W nagłym stwierdzeniu o „wielu innych” czuć zatem autorskie chciejstwo, żeby wyjaśnić czytelnikowi, dlaczego przedstawiona sytuacja jest tak absurdalna. W takich wypadkach możesz zestawić sytuację bohatera z sytuacją innych bohaterów, których czytelnik już pozna (albo możesz ich też wprowadzić, mniejsza o to). Bez takiego doprecyzowania Twój tekst traci na wiarygodności.
Siergiej pisze:-Czas na nas – oznajmiła wychudzona brunetka, cały czas od momentu zgonu Wiktora siedząca na parapecie.
Powtórzenie. Pogrubiłem sobie.
Siergiej pisze:-Tak. Chodźmy – odparł denat i razem ze Śmiercią opuścił mieszkanie.
Bardzo dobrze, ale co z tego wynika?
Problemem tego tekstu jest to, że po lekturze pozostaje wiele niewyjaśnionych pytań, ale to jeszcze nie jest źle, dopóki czuje się, że taki był zamysł autora, dopóki tekst ma jakąś puentę, wyraźne zakończenie (nie mówię o kompozycji otwartej/zamkniętej). Pierwsze, co rzuca się w oczy – powiadasz, że „tak wygląda śmierć” (nie mówimy teraz o tej wychudzonej brunetce, ale o śmierci jako zjawisku). O.K. Czyli: jak? Z tekstu wynika, że w świecie żyjących dla bohatera zatrzymał się czas. Rodzi się pytanie: czy tak już zostanie? Nie udzielasz odpowiedzi. Wiktor opuszcza mieszkanie razem ze Śmiercią. I tu ucinasz. Gdybyś jeszcze powiedział coś w rodzaju:

- Tak. Chodźmy – odparł denat i razem ze Śmiercią opuścił mieszkanie. Czas znów zaczął biec, tamten świat wrócił do normy.
Ale już nie dla niego.


Czemu to jest trochę lepsze, przynajmniej z mojej perspektywy? Ano ucinasz akcję. Przywracasz tamtą rzeczywistość i nie pozostawiasz czytelnika w stanie zawieszenia. Przecież on wie, że życie po tej „zwykłej” stronie musi toczyć się dalej, nie ma innej możliwości. Równocześnie musi poczuć, że bohater jest już poza tym – taka chyba była Twoja intencja, chciałeś pokazać, że to wszystko jego już nie dotyczy, że już nie może wrócić. Czytelnik nie może tego poczuć, jeśli bohater opuszcza mieszkanie, tekst się kończy, a sytuacja pozostała nierozwiązana. Czas dalej jest zatrzymany, bohater łazi sobie gdzieś tam ze Śmiercią, nie wiadomo co. Wybacz muzyczną analogię – to jest jak nierozwiązana dominanta, jak pozostawiony na końcu utworu samotny dźwięk prowadzący. Irytuje, bo widać, że utwór miał coś przekazać, ale do tego brakuje tego ostatniego akordu, albo chociaż pojedynczego dźwięku. Musi być puenta.
U Ciebie jest niestety rozmyta i nie wiadomo, o co chodzi. Przez to nie czuć emocji, którą – wnioskuję za tytułem – chciałeś uwypuklić.

A propos tematu, to nie widzę nigdzie szalonych znaków malowanych krwią na ścianie, ale za to nie cytowałeś, więc wychodzisz na zero. Przynajmniej chciało Ci się interpretować, a nie pójść przetartą ścieżką.

Boh mój, ten komentarz rozrósł się do tak długiej analizy, że mam nadzieję, że inni autorzy tekstów na te warsztaty też go przeczytają. Bo tu jest sporo ważnych rzeczy (przepraszam, Siergieju, że traktuję Twój tekst jak królika doświadczalnego – musisz mi wybaczyć, ale pisarz musi też umieć się uczyć na cudzych błędach, przebacz) – między innymi problem logiki przedstawianych wydarzeń, zakończeń, zakresu wiedzy narratora, zakresu wiedzy autora, i nade wszystko: przegadania.

Podsumowując.
- Masz problem z nadopisowością, co przy tak krótkim tekście razi – może w dłuższych skala problemu nie jest tak wielka
- Musisz zwrócić baczną uwagę na to, o czym piszesz; choćby to była sprawa tak błaha, jak dzisiaj (ba!) śmierć – niby wszyscy wiedzą, o co chodzi i jak to się odbywa, ale jednak nie jest tak prosto nie popełnić jakiejś gafy, jak by się wydawało. Trzeba być w stu procentach pewnym tego, co piszemy, szczególnie, jeśli to coś, co wydaje się oczywiste. Tym łatwiej bowiem czytelnikowi znaleźć błąd i zastanowić się – cholera, czemu ten Autor się pomylił? A tego nie chcemy.
- Powtórzenia – niekoniecznie bezpośrednie, słowo w słowo, ale również przez powtórzenie tego samego tematu w następujących po sobie wyrazach, albo zastosowanie słów o identycznej konotacji – z tym trzeba się nauczyć radzić sobie bezwzględnie.
- I jeszcze: rzeczywiste znaczenie słów, których używasz – z tym jest kłopot. Wydawałoby się, że pewne rzeczy są tak zrozumiałe i oczywiste, ale jak to bywa, jednak nie. Czasem warto sprawdzić. Ja wiem, że taki błąd samemu może trudno zauważyć – przecież jeśli znamy błędne znaczenie, to nijak nam nie przyjdzie do głowy, że możemy się mylić. Dlatego skorzystaj z okazji i zapamiętaj te słowa, które wytknąłem, zawsze, gdy będziesz miał wątpliwości, zaglądaj do słownika… To jest taka kategoria błędów, gdzie pomóc może tylko niezbędny redaktor. Ale nie martw się. Jak już przejdziesz przez sito drukowalności, to i redaktor się tym zajmie. Oby to wtedy był najpoważniejszy problem tekstu ;-)
- Ostatnia rzecz (pewnie coś pominąłem, ale już naprawdę jestem wyprany z myśli po takim komentarzu) – staraj sobie wyobrażać każdą sytuację, jaką opisujesz. Szukaj właściwych słów, potem, jak tekst już odleży, nie przypominaj sobie, dlaczego wybrałeś właśnie takie – po prostu uważnie przeczytaj opis jako czytelnik, nie autor, i zastanów się – czy to, co zobaczyłeś teraz, jest identyczne z tym, co widziałeś z perspektywy twórcy? Jeśli są sprzeczności – trzeba popracować.
- Aha, obiecałem jeszcze powiedzieć coś o pomyśle. No, więc pomysł olśniewający nie był, ale - był. Gorzej, że nie do końca osadzony w tekście. Brakuje jakiegoś wyjaśnienia tej samotności bohatera za życia, a chciałeś chyba wywołać jakiś smutek, jakieś współczucie u czytelnika, prawda? Żeby było lepiej, trzeba by doddac jakiś trop, sugerujący, dlaczego facet był tak samotny. Albo jakiś weltschmerz to był, czy co...? Nie wiem. W każdym razie brakło mi ostatnich szlifów wykonanych na pomyśle. No i to zakończenie - ale o tym już napisałem. Nie będę więcej, wystarczy.

------------------------------

No. To tymczasem na tyle. Mam jeszcze rozgrzebane trzy teksty, ale nie zdradzę, czyje, jak skończę, to wrzucę. Może się zapowiadać na podobne długościowo elaboraty.
I tak się obawiam, że to przeczyta tylko autor wzmiankowanego tekstu, a tu tyle powszechnych błędów jest wymienionych… I post zniknie w całym tym morzu. Coś jest w tym pomyśle Albiorixa chyba, żeby komentarze bezpośrednio dotyczące tekstów trzymać w osobnym wątku, ale dokładnie nie wiem, co :P W każdym razie nie trzeba by się było przebijać przez posty dotyczące zgadzania się/nie zgadzania jednego z drugim, dywagacje na temat komentarzy, żeby do samych komentarzy dotrzeć...
Nie wiem, sam nie wiem, co z tym zrobić można.
Cokolwiek to było, mea maximus culpa.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Tylko się wtrącę, bo pamiętam pewną dyskusję specjalistów (lekarz też był, żeby nie było) w kwestii metod popełniania samobójstwa. I właśnie temat prucia żył się pojawił.
Znaczy, że jak chce się naprawdę utrudnić robotę konowałom, którzy ratować mają samobójcę, to prucie w poprzek po nadgarstkach nie jest skuteczne - chłopaki dają radę naprawić. Warto sobie natomiast żyłę wzdłuż rozwalić elegancko, szanse na ratunek spadają, wykrwawienie idzie szybciej też.

Znaczy, nie wdając się w interpretacje tekstu => właśnie wzdłuż przedramienia będzie skuteczniejsze, jak twierdził lekarz zaprzyjaźniony.

Boszsz, ale dyskusje prowadziłam, co? :P
So many wankers - so little time...

Siergiej

Post autor: Siergiej »

Bardzo Ci Max dziękuję - postaram się wziąć wszystkie rady do serca i na VII B napisać coś, choćby odrobinę, lepszego :)

Nie będę tu dyskutował z Twoją oceną mojego tekstu, tym bardziej, iż zapewne jest słuszna, aczkolwiek jest jedno "ale". Mianowicie, cięcie wzdłuż ręki jest skuteczniejszą metodą odebrania sobie życia, niż chlastanie się w poprzek - to chyba dość logiczne uzasadnienie, dlaczego Wiktor zrobił tak, a nie inaczej :)

Edit:
Małgorzata była szybsza ;)

Zablokowany