Człowiek na parę godzin spuścił z oczu wątek, a tu cała dyskusja.
Kochani już spieszę z wyjaśnieniami, ale najpierw jeszcze słówko do
Margo.
Małgorzata pisze:Wiesz, Piasku, tak myślę sobie, że właśnie jest co redagować.
W mojej uwadze do redagowania chodziło o to, że najpierw trzeba mieć gotowy tekst ;-) Bez tego nie ma co redagować.
@
Keiko
Jeżeli coś się nie może zdarzyć w danej społeczności/kulturze, to nie oznacza, że nie może pojawić się w dyskusjach/żartach. Nawiązując bezpośrednio do Twojego przykładu z trzema przyjaciółkami, to byłby - dla mnie - lepszym analogiem, gdyby kończył się tak:
"Słuchaj, a może mógłby za ciebie również rodzić dzieci?"
Zresztą chyba o to samo chodziło Margo, gdy ujęła się w mojej obronie.
Keiko pisze:Wracając do tekstu. Nie gryzie mnie dyskusja o roli płci w społeczeństwie. Gryzie mnie to wspólne wychowywanie dzieci. Przy takiej bowiem wizji świata nie widzę powodu, aby ktokolwiek wpadł na taki pomysł.
I tu się z Tobą kompletnie nie zgadzam. Idealnie ujął to
Kruger. Jak już wcześniej napisałem, mam szerszą wizję tego świata, jakkolwiek to nie jest najważniejsze - starałem się tak napisać tekst, aby nie zrobić błędu polegającego na wykorzystaniu czegoś co wymyśliłem, a o czym czytelnik nie ma pojęcia. Ale powracając do tej wizji. Dla mnie w takich pomysłach najciekawsze nie jest to jak oni się rozmnażają i ile mają kończyn, tylko to jak bardzo mentalnie i kulturowo muszą odbiegać od nas. Tego chyba nie można sobie tak do końca wyobrazić, ale za to ile przy tym zabawy ;-) Za tymi różnicami idą następne pytania. Jak w takim społeczeństwie są traktowane samce? Jak wygląda ich wychowanie? Jak wygląda dobór w pary? Co z etyką i religijnością takiego społeczeństwa? A co się może dziać, gdy wraz z rozwojem kulturalnym i społecznym ktoś zaczyna postulować, że samce należy traktować bardziej humanitarnie (tutaj chyba nie powinno być słówko pochodzące od humanus ;-) )? A co gdy rozwój techniki umożliwiałby sztuczną inkubację?
Powracając do Twojej opinii,
Keiko, widzę mnóstwo powodów, żeby samice posłużyły się takim żartem, i myślę, że nie wymagało to dodatkowych wyjaśnień w tekście. Jakkolwiek przemyciłem jeden szczegół, który miał sugerować, że to społeczeństwo posiada pewien poziomu rozwoju kulturowego - to była wzmianka o bibliotece. A koniec, końców, odwróćmy Twoje rozumowanie. Skoro w tekście pojawił się taki żart, to co on oznacza, jakie niesie informacje, konsekwencje? Wiem, że to warsztaty i prościej jest wychodzić z założenia, że autor zagalopował się, ale
Kruger dał dowód, że można pójść dalej. I może to jednak nie jest nadinterpretacja?
Keiko pisze:I mam malutkie pytanie do Piaska. Gdzie – w zamyśle autorskim – miał być komizm w drugim tekście? Ja rozumiem, że miał to być dowcip dla obcej rasy, ale chciałabym wiedzieć, który element miał być tutaj komiczny. Mam swoje poszlaki, ale zwyczajnie chcę się upewnić :P
Kulminacyjnym momentem, jeżeli można tak powiedzieć, byłoby udawanie gniazdownika i stwierdzenie o jajeczkowaniu na żywca. Przy czym pisząc cały czas miałem przed oczyma grupę mocno rozbawionych, świetnie się znających, przyjaciółek. Stąd żarty samic nie miały być zbyt wyszukane. Z tym, że jeszcze raz powtórzę, tego tekstu nie da się obronić. Jest on wyrwany ze świata przedstawionego, i na dokładkę, jak słusznie stwierdziła
Margo, stanowi raczej scenkę niż drabble'a.
@
hundzia i Teano
To nie są modliszki, to nie są pająki - to jest obca rasa. Wytwór kompletnie innej ewolucji.
A tak po cichu Wam szepnę, że w mojej wyobraźni tkwi obraz bardziej zbliżony do modliszki niż pająka ;-)