Marketing bezpośredni
Moderator: RedAktorzy
Ika, pierwsze zdanie jest czytelne, tzn. kto jest mężczyzna, a kto młodzieńcem - ale przyznaje, że dialogi sprawiają mi kłopot. Nie mam dużego doświadczenia w tej materii. Czytając książki znanych pisarzy, obserwuję czasami pewne problemy z prowadzeniem rozmowy.
Z jednej strony wiarygodność rozmowy, a z drugiej opisywanie, kto do kogo sie odzywa. Niby trywialne, ale można skopać cały tekst.
Czyli podsumowując, nie jestem pewien czy jest ok czy "przedobrzyłem".
edit: w rasowym edytorze tekstu łatwiej uzyskać efekt, bo są akapity. Tutaj jest to niemozliwe i pewnie dlatego tekst "rozmywa się".
Z jednej strony wiarygodność rozmowy, a z drugiej opisywanie, kto do kogo sie odzywa. Niby trywialne, ale można skopać cały tekst.
Czyli podsumowując, nie jestem pewien czy jest ok czy "przedobrzyłem".
edit: w rasowym edytorze tekstu łatwiej uzyskać efekt, bo są akapity. Tutaj jest to niemozliwe i pewnie dlatego tekst "rozmywa się".
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Nie, Mighty Bazie, nie ma mowy o rozmyciu tekstu z powodu braku akapitów czy innej grafiki. Napisałeś to niejasno i żadne kwestie graficzne nie pomogą. Poza tym, że język masz drewniany, uwielbiasz minimalizować usterki, za które jesteś odpowiedzialny.
Nie chce mi się z Tobą gadać, bo na łączach mamy zakłócenia.
Postaram się więc mówić powoli i wyraźnie: TEN TEKST JEST NAPISANY DREWNIANYM JĘZYKIEM. Wymuszonym, sztucznym, sztywnym i nie zawsze poprawnym. TEN TEKST JEST NIELOGICZNY FABULARNIE. W tej wersji nawet tytuł nie pasuje, a epizody nie są połączone spójnie - sensu brak, zawieszenie niewiary nie wchodzi w rachubę.
TEN TEKST JEST PRYMITYWNY. Ponieważ prymitywną zawarłeś w nim "prowokację" (żałośnie prymitywną) i takież obiegowe, stereotypowe kontrowersje.
Nie wiem zatem, co się w nim obroniło.
I nie, nie próbuj mi wyjaśniać lub prosić o dalsze wytłumaczenia, co i jak. Poszukaj sam. Nie próbuj zaprzeczyć, spróbuj poprzeć to, co napisałam. Znaleźć w Twoim tekście argumenty.
Tylko w ten sposób możemy dalej prowadzić tę dyskusję.
I nie, to nie złośliwość. Masz problem komunikacyjny. Spróbuj zrobić to, co powiedziałam, a będziesz wiedział, na czym ten problem polega.
Nie chce mi się z Tobą gadać, bo na łączach mamy zakłócenia.
Postaram się więc mówić powoli i wyraźnie: TEN TEKST JEST NAPISANY DREWNIANYM JĘZYKIEM. Wymuszonym, sztucznym, sztywnym i nie zawsze poprawnym. TEN TEKST JEST NIELOGICZNY FABULARNIE. W tej wersji nawet tytuł nie pasuje, a epizody nie są połączone spójnie - sensu brak, zawieszenie niewiary nie wchodzi w rachubę.
TEN TEKST JEST PRYMITYWNY. Ponieważ prymitywną zawarłeś w nim "prowokację" (żałośnie prymitywną) i takież obiegowe, stereotypowe kontrowersje.
Nie wiem zatem, co się w nim obroniło.
I nie, nie próbuj mi wyjaśniać lub prosić o dalsze wytłumaczenia, co i jak. Poszukaj sam. Nie próbuj zaprzeczyć, spróbuj poprzeć to, co napisałam. Znaleźć w Twoim tekście argumenty.
Tylko w ten sposób możemy dalej prowadzić tę dyskusję.
I nie, to nie złośliwość. Masz problem komunikacyjny. Spróbuj zrobić to, co powiedziałam, a będziesz wiedział, na czym ten problem polega.
So many wankers - so little time...
Ghrrr...jakiej znowu odpowiedzialności? Małgorzato! Przecież podpisałem się pod tekstem, wiedząc jaki los spotyka grafomana. Nie mam żadnego problemu z zaakceptowaniem waszych uwag. Nawet się nie wstydzę, raczej jestem wkurzony, że jeszcze daleka droga przede mną.Małgorzata pisze:I nie, to nie złośliwość. Masz problem komunikacyjny. Spróbuj zrobić to, co powiedziałam, a będziesz wiedział, na czym ten problem polega.
I na koniec - chyba zauważyłaś - jestem asertywny.
Natomiast zmartwiło mnie, że w tym opowiadaniu, grzechem głównym jest nieumiętność przekazania treści - komunikacja szankuje. I należy raczej traktować ten tekst jako wersję roboczą, szkic... do napisania szorta. Zaś 'drewnianość' polega na dość surowym, oszczędnym do bólu prowadzeniem czytelnika. Może zbyt papierowe postacie, brak płynnego przejścia homoseksualistów do amfiteatru. Drugi przeskok, w momencie kiedy pojawia się nasz ulubiony sprzedawca androidów.
No to siem' biorę do roboty.
I dziekuję :))
edit: aby nie otwierać znowu nowego wątku, poniżej chciałem zaprezentowac tekst, w którym (takie mam wrażenie) oszczędność i surowość stylu jest jak na miejscu.
Dożywotni film
Tam stało kino. Wielkie gmaszysko obsrane guanem. Wysypaliśmy się z pociągu, a bileterzy, podobni do siebie jak dwie krople wody, bacznie śledzili każdy nasz ruch. Ustawili się w dwa równoległe szpalery, tworząc szeroką aleję. Sunęliśmy nią czwórkami, szurając buciorami po betonowym chodniku.
Okazałem swój bilet i wkroczyłem do środka, by po raz pierwszy doświadczyć Dzieła. W powietrzu unosił się drażniący nozdrza fetor moczu. Usiadłem obok nieznajomej kobiety na niewygodnej ławce, podpartej rozsypującymi się cegłami.
Rozejrzałem się. Przed nami olbrzymi ekran falował pustką. Kilkaset jednakowo ubranych osób w milczeniu oczekiwało na seans. Podejrzewałem, że większość z nich nieprzypadkowo znalazła się tutaj po raz kolejny.
Kino powoli wypełniało się krytykami Dzieła. Światła reflektorów czujnie omiatały przestrzeń, przetrząsały każdy ciemny kąt, wyłapując maruderów, brutalnie poganianych przez bileterów.
Nagle z głośników, wiszących na poplamionych ścianach, popłynęły uroczyste fanfary. Zerwały się krótkotrwałe oklaski. Czarna wstęga przecięła na pół biały ekran, pojawił się tytuł filmu: „O dwóch takich, co ukradli księżyc”.
Nie miałem już żadnych wątpliwości - zostanę najwierniejszym widzem.
Odsiaduję dożywocie.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
MB, mnie wisi, czy Ty jesteś asertywny.
Masz problem komunikacyjny, ponieważ minimalizujesz porażki, łagodzisz je. To nie asertywność, to mechanizm obronny.
Prowadzenie czytelnika jest niewprawne - bo w fabule brak logiki.
Postaci są przegięte, jako i tematyka jest przegięta.
Nie wiem, jak inaczej powiedzieć, że brak wyrafinowania w tym tekście. Tego chyba się nie da nauczyć. Nie ma finezji, subtelności.
I antonimem nie będzie tu brutalność obrazowania, surowość - by ukazać prawdę bez osłon. Jak mówiłam wcześniej - tu jest prowokacja prymitywna, prostacka, infantylna. Jak gadanie do idioty. Nie znoszę tego.
Czy już rozumiesz, dlaczego Ci powtarzam, że masz problem komunikacyjny? Bo nie przyjmujesz całego komunikatu, lecz półprawdy, złagodzone, upozytywnione - to akceptujesz, IMAO.
Tyle ex cathedra.
Pewnie nie jestem asertywna. Zawsze uważałam, że asertywność jest przereklamowana.
Masz problem komunikacyjny, ponieważ minimalizujesz porażki, łagodzisz je. To nie asertywność, to mechanizm obronny.
Nie. To nie wersja robocza, szkic. To nieudany tekst. I nieudolny.I należy raczej traktować ten tekst jako wersję roboczą, szkic... do napisania szorta.
Nie. Drewniany jest język. Sztywny, nieciekawy, stylistycznie słaby. Przeczytaj na głos swój tekst. Albo lepiej - niech ktoś Ci przeczyta. Może usłyszysz.Zaś 'drewnianość' polega na dość surowym, oszczędnym do bólu prowadzeniem czytelnika. Może zbyt papierowe postacie, brak płynnego przejścia homoseksualistów do amfiteatru
Prowadzenie czytelnika jest niewprawne - bo w fabule brak logiki.
Postaci są przegięte, jako i tematyka jest przegięta.
Nie wiem, jak inaczej powiedzieć, że brak wyrafinowania w tym tekście. Tego chyba się nie da nauczyć. Nie ma finezji, subtelności.
I antonimem nie będzie tu brutalność obrazowania, surowość - by ukazać prawdę bez osłon. Jak mówiłam wcześniej - tu jest prowokacja prymitywna, prostacka, infantylna. Jak gadanie do idioty. Nie znoszę tego.
Czy już rozumiesz, dlaczego Ci powtarzam, że masz problem komunikacyjny? Bo nie przyjmujesz całego komunikatu, lecz półprawdy, złagodzone, upozytywnione - to akceptujesz, IMAO.
Tyle ex cathedra.
Pewnie nie jestem asertywna. Zawsze uważałam, że asertywność jest przereklamowana.
So many wankers - so little time...
- Adam, dobrze, że jesteś.- Czule wyszeptał mężczyzna.
- Kiedy to się skończy? Kiedy nas zaakceptują wreszcie? Czy Bóg nam wybaczy, Piotr! - w głosie młodego człowieka czuć było gniew i pretensję.
- Nie wiem, ale musimy już iść. - Delikatnie pogłaskał młodzieńca po plecach. Jego starannie wypielęgnowane dłonie pieściły jego ciało z nieukrywanym pożądaniem.
Fragment. Mam problem z cytowaniem na forum dlatego "wklejony ręcznie" :D. Mighty uderza niekonsekwencja redagowania dialogów i ilość dublowanych znaków. Tak zapisany dialog rzuca się w oczy i źle wyglądałby złamany w kolumnie tekstu. Sprawdź z dowolną publikacją i zobacz, jak redaguje się dialogi. Owszem, co kram to pan, więc możliwe, że spotkasz się z kilkoma konwencjami. Generalnie chodzi o konsekwencję. Moja wersja poniżej:
- Adam, dobrze, że jesteś - czule wyszeptał mężczyzna.
- Kiedy to się skończy? Kiedy nas zaakceptują wreszcie? Czy Bóg nam wybaczy? Piotr! - w głosie młodego człowieka czuć było gniew i pretensję.
- Nie wiem, ale musimy już iść - delikatnie pogłaskał młodzieńca po plecach. Starannie wypielęgnowane dłonie pieściły ciało z nieukrywanym pożądaniem.
Część pierwsza dialogu nie wymaga dublowania kropki, a zaczynanie komentarza narratorskiego od dużej litery zaburza ciąg znaków. To zwyczajnie rzuca się w oczy. Komentarz narratora ma informować czytelnika kto, kiedy i w jaki sposób mówi. Czyżbyś tutaj chciał zaakcentować, że CZULE szeptał?
Część drugą można zrealizować inaczej niż ja to zrobiłem. Rozumiem, że zdanie ostatnie jest skargą i pytaniem jednocześnie. Nie da się wykrzyczeć pytania ze względu na antykadencję. Dlatego rozbiłem to na dwa zdania. Można też właściwie zastosować ?! i wiadomo o co chodzi.
Część trzecia. Wykreśliłem "jego" sztuk dwie, bo wiadomo kto kogo i po czym smyrał.
Zaznaczam, że tekstu nie przeczytałem w całości. Powód identyczny, jak u M. Wydaje mi się, że tekst nie leżał długo (tak jak piszesz) lub nie był czytany po napisaniu. Twój tekst twój honor. Szkoda sił na obronę tak błahych rzeczy, jak przecinki, zaimki i kropki. To jest ważne i można się tego nauczyć. Od Twórcy oczekuje się, że
"Artysta nie jest sługą ani kierownikiem, nie należy ani do narodu, ani do świata, nie służy żadnej idei ani żadnemu społeczeństwu.
Artysta stoi ponad życiem, ponad światem, jest Panem Panów, nie kiełznany żadnym prawem, nie ograniczany żadną siłą ludzką.
Jest on zarówno święty i czysty, czy odtwarza największe zbrodnie, odkrywa najwstrętniejsze brudy, gdy oczy w niebo wbija i światłość Boga przenika. Bo nie zna on praw i ograniczeń, jakie objawy duszy ludzkiej w to lub owo koryto wpychają, zna on tylko jedynie potęgę tych przejawów, równie silną w cnocie czy w zbrodni, w rozpuście czy w skupieniu modlitwy".
Pamiętaj, że bez znajomości redakcji i grammy nikt cię nie wyda ziomm! :D
- Kiedy to się skończy? Kiedy nas zaakceptują wreszcie? Czy Bóg nam wybaczy, Piotr! - w głosie młodego człowieka czuć było gniew i pretensję.
- Nie wiem, ale musimy już iść. - Delikatnie pogłaskał młodzieńca po plecach. Jego starannie wypielęgnowane dłonie pieściły jego ciało z nieukrywanym pożądaniem.
Fragment. Mam problem z cytowaniem na forum dlatego "wklejony ręcznie" :D. Mighty uderza niekonsekwencja redagowania dialogów i ilość dublowanych znaków. Tak zapisany dialog rzuca się w oczy i źle wyglądałby złamany w kolumnie tekstu. Sprawdź z dowolną publikacją i zobacz, jak redaguje się dialogi. Owszem, co kram to pan, więc możliwe, że spotkasz się z kilkoma konwencjami. Generalnie chodzi o konsekwencję. Moja wersja poniżej:
- Adam, dobrze, że jesteś - czule wyszeptał mężczyzna.
- Kiedy to się skończy? Kiedy nas zaakceptują wreszcie? Czy Bóg nam wybaczy? Piotr! - w głosie młodego człowieka czuć było gniew i pretensję.
- Nie wiem, ale musimy już iść - delikatnie pogłaskał młodzieńca po plecach. Starannie wypielęgnowane dłonie pieściły ciało z nieukrywanym pożądaniem.
Część pierwsza dialogu nie wymaga dublowania kropki, a zaczynanie komentarza narratorskiego od dużej litery zaburza ciąg znaków. To zwyczajnie rzuca się w oczy. Komentarz narratora ma informować czytelnika kto, kiedy i w jaki sposób mówi. Czyżbyś tutaj chciał zaakcentować, że CZULE szeptał?
Część drugą można zrealizować inaczej niż ja to zrobiłem. Rozumiem, że zdanie ostatnie jest skargą i pytaniem jednocześnie. Nie da się wykrzyczeć pytania ze względu na antykadencję. Dlatego rozbiłem to na dwa zdania. Można też właściwie zastosować ?! i wiadomo o co chodzi.
Część trzecia. Wykreśliłem "jego" sztuk dwie, bo wiadomo kto kogo i po czym smyrał.
Zaznaczam, że tekstu nie przeczytałem w całości. Powód identyczny, jak u M. Wydaje mi się, że tekst nie leżał długo (tak jak piszesz) lub nie był czytany po napisaniu. Twój tekst twój honor. Szkoda sił na obronę tak błahych rzeczy, jak przecinki, zaimki i kropki. To jest ważne i można się tego nauczyć. Od Twórcy oczekuje się, że
"Artysta nie jest sługą ani kierownikiem, nie należy ani do narodu, ani do świata, nie służy żadnej idei ani żadnemu społeczeństwu.
Artysta stoi ponad życiem, ponad światem, jest Panem Panów, nie kiełznany żadnym prawem, nie ograniczany żadną siłą ludzką.
Jest on zarówno święty i czysty, czy odtwarza największe zbrodnie, odkrywa najwstrętniejsze brudy, gdy oczy w niebo wbija i światłość Boga przenika. Bo nie zna on praw i ograniczeń, jakie objawy duszy ludzkiej w to lub owo koryto wpychają, zna on tylko jedynie potęgę tych przejawów, równie silną w cnocie czy w zbrodni, w rozpuście czy w skupieniu modlitwy".
Pamiętaj, że bez znajomości redakcji i grammy nikt cię nie wyda ziomm! :D
- SzaryKocur
- Fargi
- Posty: 424
- Rejestracja: czw, 23 lis 2006 01:31
- Płeć: Mężczyzna
- rubens
- Fargi
- Posty: 437
- Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00
Zaznaczyłem (wyboldowałem) jeden fragment, bo rzuciło mi się w oczy, że dla autora komentarza głaskanie wywołuje dźwięk, który brzmi [ńewjemalemuśimyjusziść]. Tam także powinna być kropka (przed pauzą). I duża litera (po pauzie), drogi krzunie.krzun pisze: Moja wersja poniżej:
- Adam, dobrze, że jesteś - czule wyszeptał mężczyzna.
- Kiedy to się skończy? Kiedy nas zaakceptują wreszcie? Czy Bóg nam wybaczy? Piotr! - w głosie młodego człowieka czuć było gniew i pretensję.
- Nie wiem, ale musimy już iść - delikatnie pogłaskał młodzieńca po plecach. Starannie wypielęgnowane dłonie pieściły ciało z nieukrywanym pożądaniem.
I to jest bardzo ważne zdanie! Pomimo wyraźnego "ex-katedryzmu" krzuna, to jedno zdanie uświadamia nam bardzo ważną rzecz - to autor jest pierwszym korektorem tekstu. Pierwszym i najważniejszym. Szkoda tylko, że Mighty Baz, pomimo licznych już uwag do kilku tekstów tutaj, zbytnio się tym nie przejął.Pamiętaj, że bez znajomości redakcji i grammy nikt cię nie wyda ziomm! :D
Co do samego tekstu:
Ciężko będzie coś dopowiedzieć do tego, co przedstawili przedmówcy. Zastanawia mnie tylko jedno, czy autor jest świadomy, jak bardzo mało wiarygodne jest to, co napisał. Problem nie polega bowiem na tym, moim zdaniem, że jest to nagonka na dzisiejszą rzeczywistość, albo że jest to jakaś eskalacja poglądów. Problem w tym, że gdyby to było podane w odpowiedniej formie, to możliwe, że byłoby to do przeczytania, a wtedy - łatwiej strawne. Bo po tym, co przeczytałem, nie zadaję sobie pytania, co autor chciał mi powiedzieć, tylko - co on, do cholery, wypisuje. Kompletnie bez wyrazu i smaku skonstruowany kawałek świata, bez żadnego wyraźnego punktu. Napisane bez powodu i bez celu.
Bohaterowie, skazani niby na śmierć, tak? Ok, no więc, krótka piłka - dlaczego świecki gej - Adam - jest wyperfumowany, dlaczego klecha-gej - Piotr - uważa, że powinni gdzieś iść, dlaczego w ogóle na scenę wychodzą, dlaczego tam są, po co tam są, jakim prawem, skąd ten happening? To są pytania, które niestety - i tu Cię rozczaruję, autorze - nie są dowodem na moje zaangażowanie w tekst, na jego tajemniczość i otwieranie różnych wejść i wyjść. Są one symptomem rosnącej irytacji tak nieskładnie i niedbale stworzonym światem, w którym treść gubi się, w którym jest kompletnie przerysowana i tak naprawdę - jej nie ma.
Przykro mi, nie podobało mi się. Gorzej - nie robisz postępów. Przynajmniej tym szortem mi tego nie udowodniłeś. A szkoda, po pomysł kompletnie odwróconej skali wartości można by, z poważnym przymrużeniem oka oczywiście, uznać za podany w nawet ciekawym opakowaniu.
Niecierpliwy dostaje mniej.
Bardzo chciałem podziękować za ponowne pochylenie się nad tekstem, pomimo wcześniejszej krytki i dogłębnej analizy profilu psychologicznego biednego tfurcy ze strony Małgorzaty.
Przywołani przez ciebie bohaterowie są w istocie sztucznymi tworami, [domyślnie ] zaprogramowanymi przez specjalistów z koncernu Human Roses [domyślnie]. Rezulatem ich pracy jest spreparowana i ostatecznie odegrana scenka. Maszyny nie mają [domyslnie] wolnej woli, dlatego znalazły się później na scenie [domyslnie były tak zaprogramowane].
Czy prowadzony show jest wiarygodny? Losowanie, głosowanie i ludzie z pałkami? Czy uważacie, że programy telewizyjne są prowadzone w spontaniczny sposób? W rzeczywistości są perfekcyjnie przygotowane, każda spontaniczność jest wcześnie wyreżyserowana, łacznie z aplauzem publiczności - wykładane są olbrzymie pieniądze. Nie bez kozery w opowiadaniu znalazł się zapis o galopujących słupkach oglądalności - spektakl [domyślnie] był transmitowany na żywo.
Wystąpienie dyrektora handlowego [domyślnie] jednoznacznie idetyfikowało formę przekazu - promocja [domyślnie] - reklama, uwiarygodniała zawartą wcześniej treść - o sztuczności całego przedstawienia.
Dodatkowa uwaga: owszem, w jednym miejscu znalazły się zbędne powtórzenia [Jego...jego].
Dlaczego wybrałem taki temat? Stykam sie na co dzień w telewizorni z rasizmem, homofobią, klerykanizmem i pędem za kasą. Czy dlatego jest tekstem zaangażowanym, bo piętnuje [nie stereotypy, jak powiedziała Małgorzata] fobie i zwykłą, pazerną chciwość.
Chciałem zafundować wam przejaskrawioną historię o nas samych :(.
Z postów otrzymałem prosty komunikat - nie chcemy takiej formy [domyślnie drewniana] , nie chcemy takiej treści [domyślnie za dużo tego w jednej miniaturce].
dam sobie głowę uciąć za tezę [treść szorta]: znany autor, powiedzmy Orbitowski, wyczytałby z postów same ochy i achy: O, Boże, Mistrzu, potrafiłeś zawrzeć wszystko co nas uwiera w trzech tysiącach znaków...
Ale los uśmiecha się do nas co najmniej dwa razy, może kiedyś wrócimy do tej kwestii ;)))
Pewnie po raz ostatni napiszę co tfurca miał na mysli:rubens pisze:Bohaterowie, skazani niby na śmierć, tak? Ok, no więc, krótka piłka - dlaczego świecki gej - Adam - jest wyperfumowany, dlaczego klecha-gej - Piotr - uważa, że powinni gdzieś iść, dlaczego w ogóle na scenę wychodzą, dlaczego tam są, po co tam są, jakim prawem, skąd ten happening?
Przywołani przez ciebie bohaterowie są w istocie sztucznymi tworami, [domyślnie ] zaprogramowanymi przez specjalistów z koncernu Human Roses [domyślnie]. Rezulatem ich pracy jest spreparowana i ostatecznie odegrana scenka. Maszyny nie mają [domyslnie] wolnej woli, dlatego znalazły się później na scenie [domyslnie były tak zaprogramowane].
Czy prowadzony show jest wiarygodny? Losowanie, głosowanie i ludzie z pałkami? Czy uważacie, że programy telewizyjne są prowadzone w spontaniczny sposób? W rzeczywistości są perfekcyjnie przygotowane, każda spontaniczność jest wcześnie wyreżyserowana, łacznie z aplauzem publiczności - wykładane są olbrzymie pieniądze. Nie bez kozery w opowiadaniu znalazł się zapis o galopujących słupkach oglądalności - spektakl [domyślnie] był transmitowany na żywo.
Wystąpienie dyrektora handlowego [domyślnie] jednoznacznie idetyfikowało formę przekazu - promocja [domyślnie] - reklama, uwiarygodniała zawartą wcześniej treść - o sztuczności całego przedstawienia.
Dodatkowa uwaga: owszem, w jednym miejscu znalazły się zbędne powtórzenia [Jego...jego].
Dlaczego wybrałem taki temat? Stykam sie na co dzień w telewizorni z rasizmem, homofobią, klerykanizmem i pędem za kasą. Czy dlatego jest tekstem zaangażowanym, bo piętnuje [nie stereotypy, jak powiedziała Małgorzata] fobie i zwykłą, pazerną chciwość.
Chciałem zafundować wam przejaskrawioną historię o nas samych :(.
Z postów otrzymałem prosty komunikat - nie chcemy takiej formy [domyślnie drewniana] , nie chcemy takiej treści [domyślnie za dużo tego w jednej miniaturce].
dam sobie głowę uciąć za tezę [treść szorta]: znany autor, powiedzmy Orbitowski, wyczytałby z postów same ochy i achy: O, Boże, Mistrzu, potrafiłeś zawrzeć wszystko co nas uwiera w trzech tysiącach znaków...
Ale los uśmiecha się do nas co najmniej dwa razy, może kiedyś wrócimy do tej kwestii ;)))
- rubens
- Fargi
- Posty: 437
- Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00
Boże drogi. Uwierz mi, autorze, że... w życiu nie wysunął bym tych wniosków po samym tekście. Skoro to roboty (co akurat było w tekście) dlaczego jeden jest wyperfumowany, a ten drugi go pieści i głaszcze, dlaczego się wzruszają, skoro zrobione są tylko po to, by je zniszczyć? Nie uważasz, że gdyby to wszystko było jakoś wpisane w tekst, gdyby ta problematyka była jakoś szerzej zarysowana, to tekst byłby wyraźniejszy, bardziej zjadliwy i przez to mniej przerysowany?Mighty Baz pisze: Przywołani przez ciebie bohaterowie są w istocie sztucznymi tworami, [domyślnie ] zaprogramowanymi przez specjalistów z koncernu Human Roses [domyślnie]. Rezulatem ich pracy jest spreparowana i ostatecznie odegrana scenka. Maszyny nie mają [domyslnie] wolnej woli, dlatego znalazły się później na scenie [domyslnie były tak zaprogramowane].
Wiesz, co mnie się nasuwa. Doktor Frankenstein, który przecież chciał stworzyć człowieka. A tak na poważnie - to niestety, Twój tekst niczego nie piętnuje, niczego nie przedstawia (a już szczególnie historii o nas samych). Tak, jest tam element tego zmarketingowanego świata, jest element chorej chęci rozrywki, jednak - Twój tekst epatuje, Twój tekst jest wykrzyknikiem bez powodu, a powinien być pytajnikiem, lub wielokropkiem, powinien (jeśli łapiesz się za piętnowanie jakichś wartości, lub antywartości) dawać do myślenia, zastanawiać, powodować niezręczne uwieranie na sumieniu... a powoduje uwieranie na żołądku. Tak jak już wcześniej napisałem - szkoda - bo kubeł zimnej wody na świat telewizji jest potrzebny i ta potrzeba rośnie i rośnie, jednak tym sposobem (czyli Twoim sposobem) efektu nie osiągniemy.Dlaczego wybrałem taki temat? Stykam sie na co dzień w telewizorni z rasizmem, homofobią, klerykanizmem i pędem za kasą. Czy dlatego jest tekstem zaangażowanym, bo piętnuje [nie stereotypy, jak powiedziała Małgorzata] fobie i zwykłą, pazerną chciwość.
Chciałem zafundować wam przejaskrawioną historię o nas samych :(.
Z postów otrzymałem prosty komunikat - nie chcemy takiej formy [domyślnie drewniana] , nie chcemy takiej treści [domyślnie za dużo tego w jednej miniaturce].
Jeśli wlazłeś na to forum, żeby czytać takie komentarze do swoich tekstów... to tam gdzieś, u góry, jest taki link "Wyloguj". I żeby nie było niedomówień - nie jesteś jak Orbitowski, niestety.dam sobie głowę uciąć za tezę [treść szorta]: znany autor, powiedzmy Orbitowski, wyczytałby z postów same ochy i achy: O, Boże, Mistrzu, potrafiłeś zawrzeć wszystko co nas uwiera w trzech tysiącach znaków...
Niecierpliwy dostaje mniej.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Stereotypy. Fobia czy morderstwo mogą być stereotypem (przypomnę: zabił lokaj). Zaangażowanie? Czyje? Bo nie odbiorcy, to pewne.Czy dlatego jest tekstem zaangażowanym, bo piętnuje [nie stereotypy, jak powiedziała Małgorzata] fobie i zwykłą, pazerną chciwość.
Zapomniałeś dodać, że w zestawieniu pojawia się brak związków przyczynowo-skutkowych w tym, co napisałeś. Nie wyszło zatem ani w warstwie językowej, ani w warstwie "treściowo-poglądowej".Chciałem zafundować wam przejaskrawioną historię o nas samych :(.
Z postów otrzymałem prosty komunikat - nie chcemy takiej formy [domyślnie drewniana] , nie chcemy takiej treści [domyślnie za dużo tego w jednej miniaturce].
Jeżeli uważasz, Mighty Baz, że krytyka w ZWF jest koniunkturalna i niemerytoryczna, a Komentujący ulegają wpływom image'u i magii znanych nazwisk, to mam dla Ciebie asertywną radę w imieniu wszystkich, którzy zamieścili komentarz Twojego tekstu: PRECZ STĄD.dam sobie głowę uciąć za tezę [treść szorta]: znany autor, powiedzmy Orbitowski, wyczytałby z postów same ochy i achy: O, Boże, Mistrzu, potrafiłeś zawrzeć wszystko co nas uwiera w trzech tysiącach znaków...
So many wankers - so little time...
Hm, kiedy pierwszy raz dowiedziałem się o FF, wszyscy jednogłośnie przestrzegali mnie przed zachowaniem redakcji forum. Macie fatalną opinię wśród wielu osób, które nie chcą zagladać nawet na łamy waszego czasopisma. Nie wierzyłem im do dzisiaj. Dziwię się, że egzystuje stado klakierów, liczących na łaskawość - a może "drukną"?Małgorzata pisze: to mam dla Ciebie asertywną radę w imieniu wszystkich, którzy zamieścili komentarz Twojego tekstu: PRECZ STĄD.
Życzę wam więcej tolerancji, nie każdy ma twarde serce i miękką dupę.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Proszę, powiedz mi, jakież to zachowanie redakcji tak na Ciebie fatalnie podziałało? Reakcja na Twoją obelżywą supozycję? Czy może brak stosownego podziwu dla tekstu? Skonkretyzuj.Mighty Baz pisze:Hm, kiedy pierwszy raz dowiedziałem się o FF, wszyscy jednogłośnie przestrzegali mnie przed zachowaniem redakcji forum. Macie fatalną opinię wśród wielu osób, które nie chcą zagladać nawet na łamy waszego czasopisma. Nie wierzyłem im do dzisiaj.Małgorzata pisze: to mam dla Ciebie asertywną radę w imieniu wszystkich, którzy zamieścili komentarz Twojego tekstu: PRECZ STĄD.
I nie powołuj się na "argument większości". To równie marna prowokacja, jak ta, którą zamieściłeś w tekście. Opinie wzmiankowane przez Ciebie obchodzą mnie mało albo i wcale, mówiąc precyzyjnie.
Nie sądzę, abyś miał prawo oczekiwać tolerancji, skoro mnie i innych zwyczajnie lżysz i obrażasz. Twoje życzenie zostanie zatem zlekceważone. Przypomnę Ci, to Ty pierwszy obraziłeś Komentujących personalnie i robisz to po raz kolejny. Dziwię się zatem, że oczekujesz tolerancji. Argumentów do obrony tekstu zabrakło (nie dziwię się ani trochę), więc zrezygnowałeś z dyskusji o tekście i przeszedłeś na dyskusję o "cnotach" krytyków.Mighty Baz pisze:Dziwię się, że egzystuje stado klakierów, liczących na łaskawość - a może "drukną"?
Życzę wam więcej tolerancji, nie każdy ma twarde serce i miękką dupę.
Ponieważ nie pierwszy raz mam do czynienia z tym zjawiskiem, nie jestem zdziwiona ani trochę. Nie krępuj się, Mighty Bazie, wróć na łono, tych, którzy mają o RedAkcji Fahrenheita fatalną opinię i dołóż jeszcze parę opowieści o moim fatalnym zachowaniu. Polecam, abyś wymienił mnie z nicka, niech będzie wiadomo, o kogo konkretnie chodzi.
So many wankers - so little time...
- terebka
- Dwelf
- Posty: 562
- Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56
W zasadzie powinienem się czuć urażony Twoją uwagą. Z drugiej jednakże strony bezmyślne wypowiedzi nie kwalifikują się do jakiejkowliek oceny z jednego, niewątpliwego powodu - nie zasługują na to. Tak więc, co mi pozostaje? Życzę Ci, Mighty Bazie, sukcesu w dalszej walce z wiatrakami. One nie mają ani serca ani dupy, nie będziesz więc w stanie zrobi im więszej krzywdy, ale za to jaka satysfakcja. Podążaj swoją drogą niezrozumiany, skrzywdzony przez zUą redakcję oraz jej klakierów geniuszu.Mighty Baz pisze:Dziwię się, że egzystuje stado klakierów, liczących na łaskawość - a może "drukną"?
Życzę wam więcej tolerancji, nie każdy ma twarde serce i miękką dupę.