Opowiadanie "Bogowie Panteon" / 16tys znaków

Moderator: RedAktorzy

Gość

Post autor: Gość »

Pozwolę sobie dodać, że
I bez zniżania do swojego poziomu biła doświadczeniem.
chwała temu kto wytłumaczy mi sens tego zdania :-)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Może doświadczenie to taka przenośnia yyy... miotły? :P
So many wankers - so little time...

Ivireanu

Post autor: Ivireanu »

Tak, zaczyna to mieć pozory sensu ;-)

Posta "Gość" napisałam ja, ale mnie wylogowało i nie zauważyłam.

Awatar użytkownika
rubens
Fargi
Posty: 437
Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00

Re: Opowiadanie "Bogowie Panteon" / 16tys znaków

Post autor: rubens »

Husiaty pisze:To ja idę na pierwszy ogień...
No to burn, baby, burn
BOGOWIE PANTEON
Noł koment. Co to są te Panteony? A nie tak czasem Panteonów (jeśli w ogóle występują one w liczbie [sic!] mnogiej)? Te pytania nie wróżą zbyt dobrze temu tekstowi.
Kłopoty nie pojawiają się nagle. Zazwyczaj, zanim wejdą do naszego życia, pukają do drzwi i dają nam sporo czasu na dokładne przyjrzenie się im przez judasza. Problem w tym, że zaraz po wstępnych oględzinach mówimy sobie – nie, to przecież nie może być tak straszne, jak wygląda – i wpuszczamy kłopoty do naszego życia. A jak powszechnie wiadomo – okazują się takie, na jakie wyglądają. A często nawet gorsze.
Nie rozszarpię tego fragmentu. Dla mnie jest klarowny. Może trochę zbyt nonszalancki w swym podejściu do czytelnika – narrator mówi z lekka „ekskatedralnie”, w stylu „ja to wiem, ja to widziałem, musiałbyś tam być, ale ja byłem, więc ja wiem”. Nie lubimy tego w dzisiejszej prozie, oj, nie lubimy. Co nie oznacza oczywiście, że to poważny błąd. Interpunkcja dyskusyjna dość, szczególnie to wtrącenie z mówieniem do siebie, nie tak to chyba w redakcji tekstu powinno wyglądać. Mniejsza o to. Nie rozumiem pretensji niektórych Sępów dotyczących niejasności. Ciepły, „pratchettowski” pierwszy akapit.
Krag od ponad dwóch godzin siedział na zapleczu.
Co za durne imię. Prawo pisarza oczywiście, ale jeśli koleś o imieniu Krag jest tutaj głównym bohaterem, to co się dzieje z Wszechświatem? Gdzie Rolandy, Jony, Brandony, Bruenory… tak, to krasnoludzkie imiona (również). Krag to raczej ogr, ork lub pochodna tych obu aniżeli krasnolud. Hańba.
Ach, no i jeszcze ZAPLECZE – wszystko mówiące pojęcie worek.
Wcześniej odbył dosyć nieprzyjemną rozmowę z wysłannikami papy Fernando, którzy na odchodne sprezentowali mu parę siniaków, a za które nie zdążył nawet podziękować.
Mhm, papa Fernando? Brzmi to, jakby Fernando faktycznie był ojcem Kraga (nigdy w życiu nie spodziewałem się, że te imiona wystąpią w jednym zdaniu). Lekko przekombinowane. I pomimo, że narrator pragnie na siłę zaznaczyć swój dystans do głównego bohatera – uwaga o dziękowaniu za siniaki taka jakby naiwna.
Postawmy sprawę jasno: Krag Ferguson był dłużnikiem, a jego wierzyciel jednym z wielu bezwzględnych mafiozów z miasteczka.
Co jak co, ale to zdanie do postawionych jasno nie należy. Po pierwsze – ku…, KRAG FERGUSON?! Po drugie, postawiłeś sprawę tak, jakby bycie dłużnikiem było zajęciem Kraga, zawodem lub czymś w ten deseń. Jest się dłużnikiem [CZYMIŚ], taką konotację otwiera to słowo – po co rozdrabniać i komplikować. Rzecz trzecia – mafioZów?
Sytuacja już na wstępie wydawała się dosyć trudna, a potęgował ją fakt, że Krag Ferguson w bonusie był też krasnoludem. Krasnolud bez forsy, a wręcz z długami, wydaje się dosyć podejrzany.
Aj, aj, aj – na jakim wstępie? Wstęp dla mnie to kłanianie się w pas czytelnikowi, witanie go otwartymi ramionami i zapraszanie do czytania. Tłumaczy się mu, jak głupkowi, co i jak – a tutaj wiem tylko tyle, że Krag Ferguson to dłużnik Fernanda i siedzi na zapleczu (och, słowo iście tajemne, Xsięga Schulza) od dwu godzin. Kupa, a nie wstęp.
Wszystko zaczęło się
TO JEST WSTĘP…

I tyle na dziś. Reszta jutro, pojutrze. Do cholery, mam teraz czas, dużo czasu. I jestem jak nigdy rozważny i bezlitosny :P
Niecierpliwy dostaje mniej.

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Komentarz zbyt nonszalancki w swym podejściu do czytelnika.
Rubensie, widzę, że komentowanie sprawia Ci dużą przyjemność, to podkładanie pochodni pod ładnie ułożony stosik - no palce lizać zajęcie.
Ale przypominam o zalecanym rozsądku. Tego nie widać :P
Np. papa Fernando wzbudził zdumienie imieniem, a niewłaściwa odmiana i powtórzenie przemknęły niezauważone. Fragment określony jako klarowny (sic!) jest upchany błędami, jak wielkanocna baba rodzynkami. No i porównanie kalekiego skrobania Husiatego do stylu Pratchetta zrzuciło mnie z krzesła...
Czy Ty aby na pewno wiesz co robisz??
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Gość

Post autor: Gość »

Ja w sprawie zakończenia opowiadania.
Mam wrażenie, Husiaty, że przegapiłeś całkiem dobre (no, może mniej złe) zakończenie.

Kiedy Krag spotyka się z wyrocznią, ta po wymianie wstępnych uprzejmości, informuje go, że nie daje porad etyczno-filozoficznych, ale mały cud to owszem, tak.
- Jak to: co? Co pan myślisz, że ja daję recepty na życie? Nie. Co innego – cuda. Wyleczę z choroby, nawrócę, zmienię żelazo w złoto, ale nie mam mowy o żadnym biznesplanie. To nie w moich kompetencjach, bo to kwestia etyki. Nie mogę ingerować w decyzję śmiertelników, ot co.
Ech... Fałszywa wyrocznia, pozbawiona nadnaturalnych mocy, deklaruje chęć czynienia cudów... Tylko ja myślę, coś tu jest nie w porządku? Ten fałszywy kapłan jakiś mało bystry był... Raczej powinno być na odwrót. Porady tak, cuda nie!
Dalej. Krag, całkiem logicznie krzyczy sprawdzam i wybiera cud z przedstawionej oferty, czyli "żelazo w złoto"
- Żelazo w złoto – powtórzył Ferguson, olśniony tą możliwością.
A nie nie, w pana przypadku odpada, odpowiada wyrocznia. Krag odwraca się i wychodzi.
Dziwne... Czemu nie poprosił o coś innego? Przecież stoi przed wszechpotężną wyrocznią! Cokolwiek, mógłby poprosić o deszcz (wcześnie była mowa o suszy), albo, żeby papa Fernando wpadł po autobus, albo cokolwiek...
I clou programu.
- Hola hola, panie. A zapłata? Nie na darmo chyba sobie strzępiłem języka?
Krag prychnął pogardliwie, nawet się nie obróciwszy.
- Sam pan wyczaruj, żelazo w złoto, racja? - I wyszedł.


Boska, nadnaturalna wyrocznia chce pieniędzy. A po co? Zmieni sobie żelazo w złoto i po krzyku (sugeruje to nawet bohater). Oczywiście, można wymyślić kilka powodów dlaczego wyrocznia chce pieniędzy, mimo, że wszechpotężną jest... Ale najprostsze wyjaśnienie jest takie, że to zwykły naciągacz (tak też mówi narrator).
Wie to też Czytelnik i Autor, tylko Krag ma problem z dodaniem dwa do dwóch.
Wystarczyłoby uczynić bohatera nieco bystrzejszym i opowiadanie można zakończyć całkiem inaczej. Choćby tak, że Krag wraz z przyjaciółmi okrada skarabiec świątynny, bo nie boi się ani boskiej zemsty, ani lokalnej straży (naciągacz się nie poskarży).
Wtedy epizod ze świątynią miałby realny wpływ na resztę życia bohatera. Spłaciłby długi, może drugi bar by kupił...
Tak epizod nie żadnego znaczenia, nigdzie nie jest napisane, że wizyta w świątyni miała cokolwiek wspólnego z decyzją mafioza o przesunięciu terminu spłaty. Bohater mógł równie dobrze siedzieć w domu i gapić się w okno.

I jeszcze jedno, zrób coś z tymi imionami: bogini Rekate, rzeka Granges... Przeróbka Hekate i Ganges, tak?

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

Ktoś tu się znowu wylogował dla niepoznaki. :P
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

Nie "wylogował się", ale "został wylogowany" i nie zauważył. :)

Awatar użytkownika
Husiaty
Pćma
Posty: 234
Rejestracja: sob, 17 lis 2007 14:29

Post autor: Husiaty »

Kurczę, sam nie wiem... Tak bardzo mi miło, że jest tu tyle komentarzy - że tyle osób poświęciło mi swój czas. Nie mogę być gburem i nie odpisać - więc zaczynam. Postaram się odpowiedzieć na wszystko ;-)

I jeszcze wtrącę - dopiero teraz mnie to uderzyło: nie mogę połapać się w komentarzach - są to wyrywki tekstu i trudno to wszystko ogarnąć. Drogie grono moderatorskie - nie dałoby się tego jakoś sklarować, nie mam pojęcia w jaki sposób, ale... Trudno to pozbierać teraz tak, żeby wyciągnąć 100% doświadczenia. :-P

- Tytuł: już pisałem, odnosi się do tekstu. A umieszczenie bogów było wymogiem tematu.
- Łączność - brakuje akapitu nowego. Bo chodziło o zupełnie nową myśl. Małgorzato, czy mogę zrobić to w ten sposób, że "olśniewam moimi złotymi myślami" na samym początku, takie wprowadzenie, a potem uderzam w kolejnym akapicie od razu z przedstawioną sytuacją? Czy chodzi o to, że tak się nie robi, bo "to po prostu się nie klei"?
- Papa Fernando - Papy Fernando - Papie Fernando - zawsze wydawało mi się (ach te filmy), że imię ojca chrzestnego z Włoch się nie odmienia. Odmieniamy tylko człon w stylu "papa", "don" itp. Znów się mylę?
- Która, które, którym - już pozbyłem się części tego typu błędów, moim nowym celem będzie właśnie "który" we wszystkich formach ;-)
- Z popytem i podażą dałem plamę. Ogromną... Tzn. zagolopowałem się i napisałem nie to, co miałem na myśli, a potem widocznie zbyt wcześnie sprawdzałem i błędu nie zauważyłem.
- Z tymi kłopotami - znowu przekręciłem.
- Początek "Kłopoty nie pojawiają się nagle" - to wstęp. Wstęp zawsze jest trudny. nie wiem, czemu taki strzał nazwijmy to "złotą myślą" jest zły? Według mnie jest ok - nie zawsze trzeba zaczynać od "Zamachnął się mieczem i odrąbał mu głowę".
- Judasz jako urządzenie/mechanizm (?) się nie odmienia? Wyjrzał przez judasza... W Wordzie nie podkreśla mi tego, choć napisałem małą literą (imiona z kolei automatycznie poprawia, wielką literę na początku dodając)
- Mówimy - hem... Czyli spoufalać się z czytelnikiem (czytelnikami?) = fe? Mam tego nie robić, czy po prostu to źle brzmi, czy jest błędem?
- Z zapleczem dałem dużo możliwości, rzeczywiście. Chodzi oczywiście o zaplecze baru/karczmy etc.
- Miasteczko może być i oazą mafiozów, więc nawet jakby miała to być 2tys mieścinka, to wciąż 500 może należeć do mafii mającej wpływy w innym mieście. Przynajmniej ja to tak widzę.
- Kolejna sprawa, która mnie zastanawia i na którą chciałbym uzyskać pełnej odpowiedzi - podając informację o jesieni, spotkaniach co miesiąc (czytając komentarze Blackheart'a) nie tworzę własnego świata? Mam na myśli - te wiadomości nie sprawią, że fabuła się zmieni, ale jednocześnie - czemu nie mogę wtrącić? Nie robię tego nagminnie, żeby tekst zapełnić. Więc umieszczanie tego jest sporym błędem?
- Z solidarnością - napisałem zawodową i rasową. Krasnoludy - solidarność rasowa. Przekładając na polską mentalność, jak słusznie powiedziałeś, porównaj to sobie do kebabów (w Warszawie chociażby). Wbrew pozorom oni sobie na początku pomagają, gdy ktoś nowy zakład budkę np. Taka narodowa solidarność - krasnoludzka solidarność może być bardzo podobna, racja?
- Granges - długo się nad tym nie zastanawiałem. I nawet nie skojarzyłem z Gangesem, do teraz ;-P
- "Kryzys wyniszczył sektor usług, dotykając również sektor przemysłu spożywczego" - nie można tak powiedzieć?
- Susza - brak chmielu, żyta - brak składników do produkcji piwa. Dobrze rozumuję?
- Co tam masz wujku - specjalnie starałem się postawić na domyślenie się - nie sądzę, aby ktokolwiek był w tym wypadku zdezorientowany. Logiczne, że jak mamy dwie osoby - Kraga i Roberta, W DODATKU mająć na względzie, że potem występuje wytłumaczenie, dlaczego tenże Robert tak Kraga nazywał.
- Krag na Tak - nieskomplikowane, nieśmieszne. Nie o to chodziło. Po prostu, nazwa jak nazwa. Żeby odejść od "Pod Rozbrykanym Kucykiem", czy "Pod Zadem Trolla". Miałem do wyboru "Pod Toporem Krasnoluda" -_-. Krag na Tak wydaje się... niespodziewane. O to chodzi.
- O kurczę... Z tym wychyleniem się zza lady na zaplecze, to duży błąd. Chowam się, nie bijcie..! Może przejdę dalej...
- Wysoki na 2 metry człowiek może być szczupły jak na swój wzrost - ale nawet wtedy jest potężny. Inaczej po prostu fizycznie nie miałby tych dwóch metrów...
- Gra słowna z bogowie wyszła na poczekaniu. Wytłumaczyłem już tytuł i dlaczego postać nazywa się tak a nie inaczej.
- Nie zdawał się być zrażony - znowu, duży błąd.
- Wziąć, wziąć... Cholera ;-P
- Dwuznaczna pozycja miała pozostać do pomysłu czytelnika i widzę, że zabieg udany. Dla jednego może być taka, dla innego inna.
- "I bez zniżania do swojego poziomu biła doświadczeniem" - znowu napiszę, że chodziło mi o brak zrozumienia. O zaszokowanie, danie do myślenia - bo właściwie jest to bez sensu, jeżeli poważnie się zastanowić. Taki trochę Monty Python, przynajmniej w założeniu (co nie znaczy, że porównuję się do nich. Zaznaczam kierunek tego zabiegu jedynie ;-))
- Krag jak Krag. Wygląda mi na dobre imie dla krasnoluda... Następny razem będzie Holgar, o! A Ferguson brzmi nordycko, więc też wydaje się OK. Ale to sprzeczanie się w stylu "Niebieski ładniejszy" "Nie, bo żółty"

Czytam to drugie, inne zakończenie. Hm, to pewna alternatywa, rzeczywiście. Na pewno nie dowiem się, czy byłoby lepsze... Bo już za późno po prostu. Ale ciekawa idea. Pozostaje przy tym, że moje zakończenie jest jednak lepsze. Uparty będę, a co!

Za komentarze dziękuję,
do nauk sie zastosuję,
pewnie...

Pozdrawiam,
Husiaty ;-)

EDIT: żeby nowego postu nie tworzyć tak szybko, a odnośnie postu niżej:
WTF? o_O
Po prostu nie wiem, co więcej powiedzieć... To wyrwany z kontekstu cytat, więc gdzieś tam wcześniej jest pewnie wymieniony smok, olbrzym czy inne tałatajstwo czekające do odrąbania głowy. Eh.
Ostatnio zmieniony czw, 25 cze 2009 16:03 przez Husiaty, łącznie zmieniany 2 razy.
Ostatnio napisałem bestsellera, tylko jakoś kiepsko się sprzedaje...

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Husiaty pisze:"Zamachnął się mieczem i odrąbał mu głowę"
Nie głowę tylko głowicę, i raczej nie odrąbał tylko ułamał raczej.

http://www.platnerz.com/platnerz-com/sc ... sc_rys.jpg
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
rubens
Fargi
Posty: 437
Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00

Post autor: rubens »

Prawdopodobnie to moje upojenie wakacjami wpłynęło na mnie. Nie bronie tego upadłego już fortu czytelności pierwszego akapitu. Przy kolejnych cześciach postaram się być mniej nonszalancki. Mea culpa.
Niecierpliwy dostaje mniej.

Awatar użytkownika
BlackHeart
Pćma
Posty: 221
Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48

Post autor: BlackHeart »

Husiaty, jak już pisałem, daleko mi do wywalania wszystkich elementów, które są nieznaczące dla fabuły. Niemniej, uważam, że każde (absolutnie każde) słowo musi spełniać w tekście jakąś funkcję. Detale służą przede wszystkim temu, aby czytelnik mógł sobie łatwiej wyobrazić treść tekstu, dodają smaczku. W końcu, jak to mawiają, diabeł twki w szczegółach. Jednak zamontowanie owych detali w tekście jest sporym wyzwaniem. Wyzwaniem, któremu Ty, autorze, nie podołałeś. A wiesz czemu? Odniosłem wrażenie, że wstawianie szczególików miało dla Ciebie wyższy priorytet niż naturalne brzmienie tekstu. Poproś, żeby ktoś przeczytał Ci fragment tego opowiadania na głos. Myślę, że wtedy zauważysz jak nienaturalnie to brzmi.

Kwestia Judasza. Owszem, odmienia się, ale Ty, autorze, posłużyłeś się nie tym przypadkiem, co trzeba. "Patrzę przez (kogo? co?) judasz", a nie - Patrzę przez (kogo? czego?) judasza. Dałeś dopełniacz, a powinien być biernik.

Odnośnie wstępu już pisałem, więc krótko - "złote myśli" nie podczepione pod żadnego bohatera brzmią nachalnie, jakby narrator ogłaszał czytelnikowi prawdy objawione, szczególnie kiedy się jeszcze z tym czytelnikiem fraternizuje.

A skoro o tej fraternizacji mowa... Nie jest to zabronione, ale to technika z wyższej półki i niełatwo się nią posługiwać. Należy uważać przed głoszeniem prawd (swoich prawd, dokładniej mówiąc), bo nie każdy czytelnik będzie się z nimi zgadzał, a narratora potraktuje jako zuchwalca, który stara się mu kit wcisnąć. Dla przykładu, mogę napisać: "Wszak każdy hydraulik zna na pamięć <Germanię> Tacyta" albo "wszyscy wiemy, że blondyni to urodzeni złodzieje". I co? Nie zgadzasz się, prawda? No, to widzisz na czym problem polega. Co dla narratora jest świętą prawdą, dla czytelnika może być bzdurą. Dlatego najlepiej prawd nie głosić, lecz pokornie opowiadać historię.

Tak swoją drogą, gadam i gadam o tej stylistyce, naturalności, a nie wiem, czy autor wie, o co dokładnie mi chodzi. Dlatego pytanko do Husiatego (zgodnie z obyczajem) - mogę wstawić tu poprawiony fragment Twojego teksty? Tak, by zobrazować jasno, o co mi chodzi?

Awatar użytkownika
Husiaty
Pćma
Posty: 234
Rejestracja: sob, 17 lis 2007 14:29

Post autor: Husiaty »

Kwestia Judasza. Owszem, odmienia się, ale Ty, autorze, posłużyłeś się nie tym przypadkiem, co trzeba. "Patrzę przez (kogo? co?) judasz", a nie - Patrzę przez (kogo? czego?) judasza. Dałeś dopełniacz, a powinien być biernik.
?
Kogo? Co? (lubię, widzę, etc.) - judasza. Widzę ten mechanizm, judasza. Tak jak widzę konia, krowę, wyglądam przez dziurkę, z kolei patrzę przez okno i jest tak samo, jak w mianowniku. Ale wciąż mam wrażenie, że judasz się odmienia. Niech jakaś osoba trzecia się wypowie, byłoby lepiej...

Blackheart - śmiało poprawiaj tekst, wypłynie dla mnie z tego tylko nauka, racja? Więc śmiało, śmiało, jeżeli masz czas i ochotę ;-)

A co do prawd: łatwo nawet tutaj zauważyć, że krasnoludy z długami, choć według mnie są podejrzane, dla innych wydają się żartem. Kiepskim do tego. Rzecz w tym, że czytelnik może nawet z historią się nie zgadzać (według mnie bohater zrobiłby to tak, a nie tak, a czemu miał tylko krótki miecz w ręce?), ale nie zależy mi na tym, żeby czytelnik zawsze się ze mną zgadzał. Może lepiej, gdy pomyśli, zastanowi się i powie: "Cholera, to przecież bzdura. Nie wszyscy blondyni to idioci!"

Pozdrawiam,
Husiaty

EDIT: o prawdach i blondynach dodane ;-)
Ostatnio zmieniony czw, 25 cze 2009 17:02 przez Husiaty, łącznie zmieniany 2 razy.
Ostatnio napisałem bestsellera, tylko jakoś kiepsko się sprzedaje...

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Widzę ten mechanizm, judasza.
To czemu nie "mechanizma"?
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
BlackHeart
Pćma
Posty: 221
Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48

Post autor: BlackHeart »

Jusiaty odmiana słowa "judasz" zmienia się w zależności, czy mamy na myśli osobę, czy mechanizm.
1) Kogo widzę? Tego Judasza. (osoba).
2) Co widzę? Ten judasz. (mechanizm).

Nie mam słownika pod ręką, więc nie podam odnośnika. Może później.

Odnośnie głoszenia prawd... Otóż ja "głoszeniem prawd" nazywam sytuację, w której narrator przekłada własne poglądy na czytelnika. Czasem są one zbieżne, czasem nie, ale nie o to chodzi. Narrator musi mieć więcej pokory, bo to jest literatura, nie publicystyka.

Zresztą... może ten fragmencik poprawię:

Kłopoty rzadko pojawiają się nagle. Zazwyczaj można je dość dokładnie przewidzieć. Problem w tym, że wielu myśli sobie: „nie, to przecież nie może być tak straszne”, wzrusza ramionami i wraca do swoich zajęć. Zaś kłopoty, jak to kłopoty, gdy w końcu zawitają w czyimś życiu, często okazują się straszniejsze, niż się spodziewano.

To pierwszy akapit, napisany zupełnie od nowa i przemodelowany, aby narrator nie raczył czytelnika swoimi "prawdami".

Problemy Kraga zaczęły się jesienią, gdy dostał wiadomość z ZKK, czyli Związku Krasnoludzkich Karczmarzy. Było to wkrótce po tym, jak ominął jedno z comiesięcznych spotkań. Pozostali członkowie, kierowani rasową i zawodową solidarnością, przesłali mu szczegółowe sprawozdanie z obrad, z którego jasno wynikało, że zapowiadają się ciężkie czasy. W dolinie rzeki Granges panowała wówczas susza, a to nie wróżyło niczego dobrego dla branży piwowarskiej. Wraz z nadejściem zimy, wiele karczm zaczęło się borykać z brakami w zaopatrzeniu. Wiosną zaś ceny piwa były już trzykrotnie wyższe, niż zazwyczaj. To z kolei sprawiło, że słynące z doskonałych napitków krasnoludzkie karczmy zaczęły straszyć pustkami.

A tu akapit czwarty. Z wyrównaną rytmiką zdań, po doszlifowaniu stylistyki i wywaleniu jednej "prawdy" objawianej w oryginale przez narratora.

Lepiej się to czyta, po wygładzeniu? Nie twierdzę, że tak gruntowne zmiany są niezbędne. Zresztą, żaden redaktor nie będzie poprawiał tekstu w ten sposób. Ale mam nadzieję, że zobrazowałem, jak istotne jest, by zachować odpowiedni rytm zdań i dbać o styl i naturalność wypowiedzi. Oczywiście, nie twierdzę, że moja poprawka jest doskonała, bo do doskonałości to mi jeszcze daleko, że ho ho!.

A jak ktoś uzna, że głupoty tu powypisywałem, to proszę mi od razu zwrócić uwagę, a przywdzieję włosienicę i rozpocznę samobiczowanie. ;) Poważniej, nie chcę tu Husiatego w błąd przypadkiem wprowadzić.

ODPOWIEDZ