Nie jest takie najgorsze = Złe. Na pewno nie oznacza: dobre.michiru pisze: chcialabym wiedziec, dlaczego to opowiadanie jest zle bo moim zdaniem (i teraz naprawde) nie jest takie najgorsze.
NMSP
Moderator: RedAktorzy
Nie jest takie najgorsze = Złe. Na pewno nie oznacza: dobre.michiru pisze: chcialabym wiedziec, dlaczego to opowiadanie jest zle bo moim zdaniem (i teraz naprawde) nie jest takie najgorsze.
To znaczy: jaki? Bohaterowie chodzili codziennie do tego lasu, tak? I to były te wszystkie wcześniejsze dni, o których piszesz?Gdyby Aneta nie powiodła wzrokiem za wiewiórką, byłby to dzień jak wszystkie wcześniej.
A czyją inną? Można wyrzucić, ale wówczas mamy nieładne zdanie; ja bym to obszedł np. tak: Czerwony kwiat odcinał się ostro od zielonego podszycia lasu. W ten deseń.Kwiat swą czerwienią odcinał się na tle zielonego podszycia lasu.
A to „za pierwszym” jest rzeczywiście tak bardzo potrzebne?Za pierwszym, kawałek dalej, rósł następny.
Sprawa przecinkowa, mianowicie: imiesłowowy równoważnik zdania odgradzamy od pozostałych zdań składowych przecinkami z obu stron. Zatem przed "otrzepując" winien stać przecinek.- Zupełnie, jakby ktoś rozsypał cukierki na drodze do domku Baby Jagi – powiedział Damian otrzepując ze złością trampek z błota.
Przegadanie, i to już na początku. A nie mogłoby być po prostu: "Aneta roześmiała się jak nigdy wcześniej"?Jak nigdy wcześniej, Aneta roześmiała się rozbawiona jego słowami.
Nie za bardzo rozumiem, w czym jej ulegli, i znów: wierzę, że dalsza część tekstu nie pozostawi mnie bez odpowiedzi.Była damą niezwykłej urody, drobną brunetką o sarnich oczach, toteż chłopcy szybko jej ulegli.
Nagły przeskok narracyjny uważam za niezgrabny. Przechodzimy z narracji auktorialnej do personalnej, tak? Dlaczego narrator pierwszoosobowy nie był obecny od samego początku? Może wyjaśni się to w dalszej części tekstu…Szli dalej ścieżką, prawie się do siebie nie odzywając. Julka wlokła się z naburmuszoną miną.
Ludzie przestali mnie odwiedzać już jakiś czas temu, z różnych powodów.
Piątka? Trochę niefajnie, że wprowadziłaś dotychczas trzech bohaterów, dwóch pozostałych potraktowawszy po macoszemu (jak się dopatrzeć, to mówisz: „chłopcy łatwo jej ulegli [Anecie]”, więc O.K., w sumie może być piątka).Wyobraźcie sobie więc moje zaskoczenie i ogromną radość, kiedy ta piątka zawitała w me skromne progi.
Na pewno „nachmurzone”? http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=nachmurzonyNachmurzone niebo nie przepuszczało zbyt wiele słońca, a na dodatek ociężałe chmury groziły deszczem.
Mogę prosić o wytłumaczenie mi związku między damianowym zainteresowaniem Anetą a jego kondycją fizyczną?Damian, jakkolwiek nie byłby wpatrzony w Anetę, był również na skraju wytrzymałości.
Zaczepnie? Ale dlaczego? Normalne, naturalne stwierdzenie faktu. Ściemniało się przecież.- Robi się późno - rzucił zaczepnie.
Kurde, zabijcie, a nie zrozumiem. Ale co takiego ten Damian powiedział, że ktoś tam mógł śledzić rozwój wypadków? To znaczy: narrator śledził, tak? Czy jeden z pozostałych „chłopców”, o których wspomniałaś na początku, że sobie szli?Z zapartym tchem śledziłem rozwój wypadków.
Czyli jeszcze była Julka. Nijak mi to nie pasuje do początku opowiadania, bo piszesz, że bohaterów jest pięciu, przedstawiasz dwóch, a wraz z wymienieniem z imienia trzeciego wspominasz, że było jeszcze więcej chłopców (którzy ulegli Anecie).- Wyluzuj, chłopie - mruknął Tomek widząc lekko skrzywione usta Anety.
- On ma rację. - W zielonych oczach Julki widziałem strach przed reakcją brata, lecz dużo bardziej bała się mojego lasu.
- A ty cicho bądź, gówniaro. Wleczesz się za nami jak pies!
Kto co mówi?- Nie mów tak do niej!
- Zamknij dupę! I nie wtrącaj się!
Boskie zdanie :-)Ja, będąc w ich wieku, miałem już żonę i dwójkę dzieci, oraz interes jak się patrzy.
Wyregulowane? A jak to wygląda?Jej idealnie wyregulowane brwi podjechały wysoko w niemym niedowierzaniu.
Mam nadzieję, że Autorka onegdaj słyszała, jako grzmot efektem jest wyładowania, podobnież i piorun.Z piorunami raz po raz siekącymi niebo, z grzmotami, które wydawały się trząść światem w posadach
Nie widziałem jeszcze takiego deszczu, żeby giął drzewa do ziemi, ewentualnie podczas oberwania chmury krople mogą trochę florę uszkodzić, ale żeby giąć do ziemi? To co to tam rosło, jakieś rachityczne topolki?(…) i ulewnym deszczem gnącym drzewa do ziemi.
Nie umiem zrozumieć tego opisu: światło sączyło się leniwie. Jak coś takiego wygląda? Że co, niby to światło przechodziło przez szkło tak kiepskiej jakości, że tylko z prędkością 200 000 km/s, a nie 300 000? I to się zauważa? A z drugiej strony: jak wygląda światło sączące się, na przykład, żwawo?Majaczyło gdzieś w oddali, sącząc się leniwie z okna wielkiego domu, którego wcześniej nie zauważyli.
Skoro nie mają prawa ujrzeć światła, to jak zobaczyli dom, z którego pochodziło? Jak rozumiem, nie zostanie to czytelnikowi wytłumaczone, tylko narrator zbędzie to sformułowaniami w stylu poniższego:Byli na tyle zdezorientowani, że nie pomyśleli o tym, iż nie widząc własnych butów nie mają prawa ujrzeć światła z tak daleka.
Ale idźmy dalej.Ale, jak to mawiacie, tonący brzytwy się chwyta.
Rude w sposób? Nie za bardzo to do mnie dociera, musisz mi wybaczyć, Michiru. Nie za bardzo.Rude w ten wspaniały sposób, który kojarzy się z dojrzałymi kasztanami, spływające falami na ramiona i podkreślające zieleń oczu.
Do kogo niby jest powyższy fragment? Do piątki bohaterów, czy jak? Do czytelników? Bo ja już w końcu nie wiem, dlaczego ta narracja tak pływa.Drogie panie, cokolwiek byście myślały w tej chwili, żadna z was nie oparłaby się memu wdziękowi.
Drodzy panowie, cóż mogę powiedzieć? Że współczuję? Kiedy nie jest to prawdą. Lubię napawać się waszą porażką, bezsilną złością i zgrzytaniem zębów, kiedy widzicie jak wasze kobiety wybierają mężczyznę, jakim wy chcielibyście się stać.
Jako że pierwszy to zrobiłem, to szybko wytłumaczę:Maximus pisze:A co to za nowa moda, żeby liczbę znaków podawać? Nie wiem, czy tak to jest bardzo potrzebne...
Stoję obok narratora, palę trzeciego papierosa i też śledzę rozwój wypadków (Ty mnie w to wrobiłaś, Autorko, nieprzemyślanym zabiegiem narracyjnym, to teraz masz). Nijak nic mi tchu nie zapiera, bo niby co ma dech zaprzeć? Scenka rodzajowa: małolata zbiera kwiatki, reszta się przygląda i jeden koleś coś tam bąknie, że ciemno się robi (nie wiem, co ma być w tym zaczepnego, ale o tym już Max wspomniał).- Robi się późno - rzucił zaczepnie.
Z zapartym tchem śledziłem rozwój wypadków.
A ile taka burza kosztuje? Tanio? To ja też chcę zrobić burzę. Gdzie to się kupuje?Co tu dużo mówić, lubię efektowne wejścia. Lecz tym razem budżet ściskał mnie za gardło.
Ograniczyłem się więc do wywołania burzy, ale za to porządnej.
Skąd to przypuszczenie? Facet ubiera się jak w baroku, porównuje się do Ludwika XV – czyli władcy z czasów oświecenia, dlaczego zatem mam oczekiwać średniowiecznej łaciny? Mogłabym oczekiwać oświeceniowej francuszczyzny (popłuczyny po modzie barokowej), łaciny również, czemu nie, ale bynajmniej nie średniowiecznej, zapewne jednak, gdybym zobaczyła przebierańca witającego mnie w progu obcego domu, nie zastanawiałabym się, po jakiemu gada i z jakiej jest epoki, bo czemu miałabym snuć tak wydumane przypuszczenia? Zapytałabym raczej, czy film tu kręcą, czy trafiłam na bal kostiumowy.Wyglądam jak żywcem wyciągnięty z filmów o Ludwiku XV. Żadnego nowoczesnego golfa, żadnych jeansów. Są za to koronki i misternie zdobiony justaucorps . Jedwabna kamizelka, koszula z żabotem, krótkie spodnie oraz półbuty z duża klamrą, które idealnie dopełniają całości.
Pewnie wyobrażaliście sobie, że przemówię co najmniej średniowieczną łaciną?
Tępota małolatów nareszcie zaparła mi dech. Normalnie, klik! - Autorka wyłączyła im myślenie, żeby narrator sobie mógł pobredzić. Bo czemu ten narrator się dziwi ciszą? Chciał mieć efektowne wejście, czyli właśnie je ma, dzięki uprzejmości Autorki głównie.Patrzyli po sobie, nie za bardzo mając pomysł na to, jak wyjaśnić mój wygląd.
(ciach!)
Popatrzyłem po twarzach długo oczekiwanych gości, zdziwiony ciszą, jaka zapadła. (ciach!)
- Jestem aktorem, ćwiczę przed premierą (ciach!)
Nie wyobrażacie sobie, jaka ulga odmalowała się na ich twarzach.
A co ma piernik do wiatraka, czyli nieużywanie w mowie łaciny średniowiecznej do oglądania telewizji kablowej? Że nie wspomnę o wykańczaniu przez rzeczoną telewizję nie takich herosów jak nasz narrator... Który wykończony wcale przecież nie jest - gada, pręży żakiecik i koronki, etc., czyli ma się całkiem nieźle tak na oko.Ostatnimi czasy, oglądam zbyt dużo telewizji, a kablówka może wykończyć nawet bardziej odpornych ode mnie.
mialam na mysli to, ze bohaterowie pojechali gdzies w las, w ramach wakacyjnego wypoczynku i w sumie nudzili sie niemilosiernie w trakcie poprzednich dni. mowi sie czasem, ze dzien jest podobny do dnia- to wlasnie mialam na mysli ; )To znaczy: jaki? Bohaterowie chodzili codziennie do tego lasu, tak? I to były te wszystkie wcześniejsze dni, o których piszesz?Gdyby Aneta nie powiodła wzrokiem za wiewiórką, byłby to dzień jak wszystkie wcześniej.
masz racje, dziekuje za sugestie : )A czyją inną? Można wyrzucić, ale wówczas mamy nieładne zdanie; ja bym to obszedł np. tak: Czerwony kwiat odcinał się ostro od zielonego podszycia lasu. W ten deseń.Kwiat swą czerwienią odcinał się na tle zielonego podszycia lasu.
jesli mam byc szczera to mi tez cos zgrzytalo ale nie mialam pojecia, jak poradzic sobie z problemem. probowalam rozwiazac go przebudowujac zdania, cos dodajac lub wyrzucajac, ale bylo tylko gorzej : /To raz, a dwa, jest bardzo brzydki przeskok punktu widzenia w stosunku do pierwszego akapitu. Nie wiem, może wystarczyłaby zmiana kolejności, gdyby pierwszy akapit przerzucić za trzeci...? Tak sobie gdybam. Wtedy bardziej uzasadnione jest (według mnie) wprowadzenie bohaterów i od razu dostajemy pierwszą wypowiedź, nie leci to tak ni z gruchy, ni z pietruchy.
coz, po prostu magicznym sposobem, dzieku zakleciu rzuconemu przez narratora-ksiecia kwiat mial zachecac do pojscia dalej ; )O braniu w posiadanie nie będę się rozwodził, bo już Margota wytknęła. Niemniej też się chętnie dowiem, o co chodzi ;)
no nie : )A to „za pierwszym” jest rzeczywiście tak bardzo potrzebne?Za pierwszym, kawałek dalej, rósł następny.
masz racje- wyszlo niezgrabnie.Nagły przeskok narracyjny uważam za niezgrabny. Przechodzimy z narracji auktorialnej do personalnej, tak? Dlaczego narrator pierwszoosobowy nie był obecny od samego początku? Może wyjaśni się to w dalszej części tekstu…Szli dalej ścieżką, prawie się do siebie nie odzywając. Julka wlokła się z naburmuszoną miną.
Ludzie przestali mnie odwiedzać już jakiś czas temu, z różnych powodów.
chodzilo mi o to, ze byl zmeczony chodzeniem po lesie, rozdrazniony jej zachowaniem a jednoczesnie strasznie mu zalezalo, aby jej do siebie nie zniechecic.Mogę prosić o wytłumaczenie mi związku między damianowym zainteresowaniem Anetą a jego kondycją fizyczną?Damian, jakkolwiek nie byłby wpatrzony w Anetę, był również na skraju wytrzymałości.
Tzn., że im bardziej był w nią wpatrzony (najpierw trochę tylko, potem coraz bardziej, aż wreszcie był wpatrzony maksymalnie), tym mniej był na skraju wytrzymałości, tak? Ale i to nie przyniosło rezultatu?
hm, to w zwiazku z powyzszym ; ) miala byc to proba utrzymania pozytywnego wizerunku swojej osoby we wlasnych oczach ; ) czyli damian byl zly na siebie, ze sie podporzadkowal a jednoczesnie czasami, aby we wlasnej swiadomosci poudawac osobe niezalezna itp., rzuca cos zaczepnie, buntowniczo. i dzieki temu moze dalej nie przyjmowac do swiadomosci faktu, ze jakas kobieta owinela go sobie wokol palca ; )Zaczepnie? Ale dlaczego? Normalne, naturalne stwierdzenie faktu. Ściemniało się przecież.- Robi się późno - rzucił zaczepnie.
mialam na mysli narratora, ktoremu zalezalo, aby ta (nieszczesna i wychodzi na to, ze niekompletna) piatka zawitala do jego domu. dlatego sledzil rozwoj wypadkow ; )Kurde, zabijcie, a nie zrozumiem. Ale co takiego ten Damian powiedział, że ktoś tam mógł śledzić rozwój wypadków? To znaczy: narrator śledził, tak? Czy jeden z pozostałych „chłopców”, o których wspomniałaś na początku, że sobie szli?Z zapartym tchem śledziłem rozwój wypadków.
: )))Boskie zdanie :-)Ja, będąc w ich wieku, miałem już żonę i dwójkę dzieci, oraz interes jak się patrzy.
to znaczy, ze idzie sie najpierw do kosmetyczki i ona wyrywa czesc wloskow, ktore psuja ksztalt brwi : ) i po tym, jak ona juz je powyrywa mozna powiedziec, ze brwi sa wyregulowane : ]Wyregulowane? A jak to wygląda?Jej idealnie wyregulowane brwi podjechały wysoko w niemym niedowierzaniu.
autorka wie, ale myslala, ze tak bedzie ladniej ; )Mam nadzieję, że Autorka onegdaj słyszała, jako grzmot efektem jest wyładowania, podobnież i piorun.Z piorunami raz po raz siekącymi niebo, z grzmotami, które wydawały się trząść światem w posadach
Bo tutaj to trochę wygląda, jakby to były dwie niezależne rzeczy. Lepiej brzmiałoby: „Z piorunami raz po raz siekącymi niebo i towarzyszącymi im grzmotami, zdającymi się trząść światem w posadach” — tak w ogóle, dlaczego wszyscy Autorzy in spe tak się boją imiesłowów? Można przełamać nudny rytm narracyjny… Trochę urozmaicić opis…
mialam nadzieje, ze takie sformulowanie nieco uplastyczni opis : )Nie widziałem jeszcze takiego deszczu, żeby giął drzewa do ziemi, ewentualnie podczas oberwania chmury krople mogą trochę florę uszkodzić, ale żeby giąć do ziemi? To co to tam rosło, jakieś rachityczne topolki?(…) i ulewnym deszczem gnącym drzewa do ziemi.
Giąć drzewa do ziemi to może wiatr, ale to byłby taki wiatr, że bohaterów też by nieźle pogięło.
hm... to wina weny. to ona mi tak podyktowala ; )))Nie umiem zrozumieć tego opisu: światło sączyło się leniwie. Jak coś takiego wygląda? Że co, niby to światło przechodziło przez szkło tak kiepskiej jakości, że tylko z prędkością 200 000 km/s, a nie 300 000? I to się zauważa? A z drugiej strony: jak wygląda światło sączące się, na przykład, żwawo?Majaczyło gdzieś w oddali, sącząc się leniwie z okna wielkiego domu, którego wcześniej nie zauważyli.
to, ze zobaczyli dom mialo byc efektem magii narratora-ksiecia : )Dalej: majaczyło w oddali, czyli nie było jakoś szczególnie wyraźne, tak? Majaczyło, rozmywało się, tak? A jednak bohaterowie od razu, jak zapaliło się światło, zobaczyli wielki dom, którego nie widzieli wcześniej. Trochę to dziwne, poza tym, jeśli w domu wszystkie światła są zgaszone, a jest ciemno jak w... lesie podczas burzy i budynek jest daleko, to naprawdę nic się nie zmieni, kiedy się coś zaświeci w jednym z okien; wcale nie zacznie się nagle widzieć domu, przecież nie oświetlamy go, nie wiem, z tyłu, z góry, od dołu.
Oczekuję, że ów fenomen również zostanie wyjaśniony ;)
czy 'rude w odcieniu (...)' bylyby lepsze?Rude w sposób? Nie za bardzo to do mnie dociera, musisz mi wybaczyć, Michiru. Nie za bardzo.Rude w ten wspaniały sposób, który kojarzy się z dojrzałymi kasztanami, spływające falami na ramiona i podkreślające zieleń oczu.
coz, to mialo byc do czytelnika, ale jak widac nie do konca mi wyszlo ; )Do kogo niby jest powyższy fragment? Do piątki bohaterów, czy jak? Do czytelników? Bo ja już w końcu nie wiem, dlaczego ta narracja tak pływa.Drogie panie, cokolwiek byście myślały w tej chwili, żadna z was nie oparłaby się memu wdziękowi.
Drodzy panowie, cóż mogę powiedzieć? Że współczuję? Kiedy nie jest to prawdą. Lubię napawać się waszą porażką, bezsilną złością i zgrzytaniem zębów, kiedy widzicie jak wasze kobiety wybierają mężczyznę, jakim wy chcielibyście się stać.
bylabym bardzo, bardzo, ale to bardzo wdzieczna : )Więcej może kiedyś, to tak w ramach odpoczynku od tłumaczenia, bo mnie łeb już bolał, wlazłem na forum, a tu warsztaty wróciły.
dokladnie tak : )Ika pisze:Pozwolę sobie podsumować powyższy komentarz: MNIAM.
ukorzyćedit:
margo, pieeeknie dziekuje ci za komentarz : ) jesli pozwolisz, to odpisze na niego jutro : )
w kazdym razie masz racje, widze teraz dlaczego opowiadanie jest kiepskie (i nie pisze tego tylko po to, aby przyznac ci racje bo ladnie bedzie jak sie ukoze i w piers uderze).
a teraz wracam do pisania pracy licencjackiej : D trzymajcie kciuki, prosze : )
Po co ,,swą"? Zaimki, choć charakterystyczne dla polszczyzny, z tego co wiem, powinny być ograniczone do minimum. Czerwień kwiatu, albo bez ,,swą". Nie rozumiem też metafory ,,odcinał się". W sensie, że wyróżniał? ,,Odcinał" jest złym słowem w tym kontekście.Kwiat swą czerwienią odcinał się na tle zielonego podszycia lasu.
Czyli jednak kwiatuszek nie był wyjątkowy. Wcześniej sugerowałaś, że był.Za pierwszym, kawałek dalej, rósł następny. Potem kolejne.
Aneta musiała zatem wcześniej a) mieć mało wspólnego z ludźmi b) mieć dużo wspólnego z ludźmi, ale nie mówili do niej c) mieć specyficzne poczucie humoru.- Zupełnie, jakby ktoś rozsypał cukierki na drodze do domku Baby Jagi – powiedział Damian otrzepując ze złością trampek z błota.
Jak nigdy wcześniej, Aneta roześmiała się rozbawiona jego słowami.
Zawżdy powiem Ci Autorko, jakoż per pedes Twój tekst odczytuję, li zaznaczę, iż ,,toteż" ongiś używano, a jest to archaizm.Była damą niezwykłej urody, drobną brunetką o sarnich oczach, toteż chłopcy szybko jej ulegli.
Nagle narrator pierwszoosobowy. Czyli, że zna Julkę i Damiana i ich obserwował? Zobaczymy dalej.Ludzie przestali mnie odwiedzać już jakiś czas temu, z różnych powodów. Niektórzy zwyczajnie gubili drogę, inni z kolei w ogóle jej nie widzieli.
Staliście się, moi drodzy, odporni na magię. Jakąkolwiek przyjęłaby formę.
,,Me" to znowu archaizm. Widać od razu, że jest to niezmierzona stylizacja, znaczy się błąd. I JAKA PIĄTKA? Przed chwilą była jeszcze dwójka nastolatków, potem ni z gruszki ni z pietruszki tajemniczy narrator, a teraz w jego skromne progi puka piątka ,, kogoś".Wyobraźcie sobie więc moje zaskoczenie i ogromną radość, kiedy ta piątka zawitała w me skromne progi.
Umierał?Damian, jakkolwiek nie byłby wpatrzony w Anetę, był również na skraju wytrzymałości.
Jest wyjątkowo rozmowny, jak na skrajnie wyczerpaną osobę.- Robi się późno - rzucił zaczepnie.
Jej idealnie wyregulowane brwi podjechały wysoko w niemym niedowierzaniu.
Wybacz, w ogóle nie rozumiem tego fragmentu.Kierowany męską solidarnością, zareagowałem zanim królewna z drewna rozpętała piekło i złamała serca większości zgromadzonych.
Mą?Kobiety wielokrotnie zachwycały się mą egzotyczną urodą.
Mą, moją. Skończ z tymi zaimkami.Moją chlubą są włosy
Że współczuję? Kiedy nie jest to prawdą.
Jeśli Ludwik XV to nie ma koronek.Są za to koronki
Będąc podniecony gośćmi przypomina sobie nagle dawniej oglądane filmy? I to tak ni z gruszki, ni z pietruszki?- Witam – powiedziałem obdarzając ich uprzejmym zainteresowaniem. – Nazywam się Damięcki. Bartłomiej Damięcki – dodałem z trudem powstrzymując rozbawienie, przypomniawszy sobie jeden z oglądanych kiedyś filmów.
Pewnie wyobrażaliście sobie, że przemówię co najmniej średniowieczną łaciną?
Czyli, że w groźbie nie może kryć się zło? Ja tam nie lubię, jak ktoś mi grozi.Chociaż, czy w uśmiechu może kryć się zło?
Wiem, że uśmiech może być nieszczery, może być groźbą.
Jest, są, są, jest.Niby wszystko jest na swoim miejscu, sprzęty są stosunkowo nowe, dom jest czysty i zadbany.
Kto?:D Ciocia Stasia? Z Klanu? Co to jest?Może nie jest stąd? Jak ciocia Stasia z Klanu?
Czym był rozczarowany? Tym, że nie jest złą czarownicą, ani wilkiem?Rozczarowani? Cóż, szczerze mówiąc, ja też byłem.
Drażni, czy drażnił?Jego perlisty śmiech drażni mnie. Mierzi, zupełnie jakby ktoś szorował paznokciami po tablicy.
Szafa będąca przejściem do innego świata. To już gdzieś było, dokładnie w takiej samej formie. Była też grupa nastolatków. Czekam na lwa i czarownicę. Mówi o szafie, opiera się o szafę. Ciągle ta szafa.- Nie sądzę, abyście kiedykolwiek słyszeli o jej królestwie. Mój pradziad zabłądził pewnego dnia w lesie i trafił do jej pałacu. Nikt nie miał pojęcia, jak tego dokonał, gdyż pałac wisiał wysoko w chmurach. Ponieważ pradziad był niezwykle utalentowanym mężczyzną i przysłużył się królowej na wiele sposobów, ta podarowała mu szafę, która stoi przed wami. Zatem, jak już zapewne się domyślacie, szafa ta nie jest zwyczajną szafą.
Wsparty plecami o szafę czekam na jakąkolwiek reakcję, która, oczywiście, nie nastąpi.
- Jest przejściem do pałacu królowej – szepczę.
A dlaczego jest złym słowem w tym kontekście? http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2492747 , spojrzyj, proszę, na znaczenie piąte.Orson pisze:Po co ,,swą"? Zaimki, choć charakterystyczne dla polszczyzny, z tego co wiem, powinny być ograniczone do minimum. Czerwień kwiatu, albo bez ,,swą". Nie rozumiem też metafory ,,odcinał się". W sensie, że wyróżniał? ,,Odcinał" jest złym słowem w tym kontekście.Kwiat swą czerwienią odcinał się na tle zielonego podszycia lasu.
Azaliż w tekście wystąpić - nie może?Orson pisze:Zawżdy powiem Ci Autorko, jakoż per pedes Twój tekst odczytuję, li zaznaczę, iż ,,toteż" ongiś używano, a jest to archaizm.Była damą niezwykłej urody, drobną brunetką o sarnich oczach, toteż chłopcy szybko jej ulegli.
Powtórzę już zadane wyżej pytanie, to raz, a dwa, nie uważam, żeby to był błąd; lepiej, wydaje mi się, że jeśli już stylizacja (na poziomie zdania? jednego słowa? niech będzie...), to raczej celowa, niż niez(a)mierzona... Ale to już Autorka wie najlepiej. Mnie to się zdaje, że koncepcja postaci narratora zakładała użycie takich słów.Orson pisze:,,Me" to znowu archaizm. Widać od razu, że jest to niezmierzona stylizacja, znaczy się błąd.Wyobraźcie sobie więc moje zaskoczenie i ogromną radość, kiedy ta piątka zawitała w me skromne progi.
A może zasugerujesz, w jaki sposób? Tzn., powinno zostać "Chlubą są włosy"? Nie wiem, ile tekstów przerabiałeś, ale zaimki tniesz nadmiernie, tam, gdzie są potrzebne.Orson pisze:Mą, moją. Skończ z tymi zaimkami.Moją chlubą są włosy
Można jakieś uzasadnienie?Orson pisze:Że współczuję? Kiedy nie jest to prawdą.
Po ,,współczuje" powinien być chyba przecinek i ewentualnie znak zapytania po ,,prawdą."
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629475Orson pisze:To nie ma sensu, czyli jest bezsensu.
Nie zgodzę się. Patrz wyżej.Używasz archaizmów, zaimków, które w tekście nie spełniają żadnej funkcji. Po prostu są, oderwane od kontekstu i znaczenia zdań.
Przepraszam, ale się wetnę.Orson pisze: 3) Kwestia zaimków
,,Moją chlubą są włosy". W kontekście innych nagromadzonych zaimków z tego stwierdzenia można zrezygnować, pozbyć się sąsiednich niepotrzebnych zaimków lub je zmodyfikować na upartego ,,Chlubię się włosami" , lub ,,Zwykłem chlubić się włosami".