Opowiadanie ,,Terra Incognita" / 16404 znaków

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Ellaine
Klapaucjusz
Posty: 2372
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
Płeć: Kobieta

Post autor: Ellaine »

Małgorzata pisze:To "Król Olch"?!
Ano, on sam. Trzecia strofa, ze swobodnego przekładu W. Szymborskiej :) Nie wiedziałam, początkowo co to jest, ale coś mi się czaiło z tyłu czaszki, że to jeden z lepiej mi znanych utworów. No i wujek Google pomógł jak zawsze.

Orsonie, nieładnie nie podpisywać cytatów z tak cudownych pisarzy jak Goethe. (Z tych mniej cudownych też nie wypada nie podpisać, bo mógłby Cię ktoś o coś złego posądzić).

edit: cytownie dodałam, bo mi nowa strona się pojawiła.
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Nie znałam tego przekładu. :)))
Fajny.

A niezależnie - w poszanowaniu niezbywalnych praw autorskich (nie majątkowych) należy podawać źródło cytatu albo przynajmniej wyróżniać cytat z tekstu (cudzysłów, kursywa). Bezwzględnie.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
rubens
Fargi
Posty: 437
Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00

Post autor: rubens »

"Terra Incognita"
Muszę przyznać, że co jak co, ale tytuł jest całkiem, całkiem niezły. I nie o to chodzi, żebym od razu z wazeliną się pchał, gdziem nie powinien. Po prostu - jest chwytliwy, zastanawiający, tajemniczy. Po prostu dobry.

I na tym kończą się pochlebstwa. Pierwszym chwytem, jaki zawsze stosuję w przypadku nowych tekstów, jest skierowanie uwagi na warsztat. A warsztatowo jest nieźle. Niestety, jest to tego rodzaju "nieźle", które decyduje o być, albo nie być kogoś na rynku wydawniczym. Bo o ile styl Masłowskiej uważam za językowy skandal i gwałt na literaturze, to odmówić oryginalności jej nie mogę. Twoja narracja, styl składania zdań jest poprawny, bardzo poprawny, jednak nijaki. Nie ma w nim polotu, jakby pisane to wszystko na siłę.
Fakt kolejny, a tyczy się również kwestii warsztatowej, kuleje świat przedstawiony. Miałem poważny problem z osadzeniem bohatera w miejscach, jakie opisujesz. Nie jestem warszawiakiem, daleko mi do stolicy, słoma z butów i te sprawy - nie mam pojęcia, co jest na Chmielnej. Dopiero po tym, że ktoś PODSZEDŁ do głównego bohatera, domyśliłem się, że siedzi w kawiarni, pubie, ogródku przy kafejce - choć i to jest dla mnie niejasne. W pewnym momencie wprowadzasz motyw oniryczny, który miast sprawić zaburzenie, jakiś suspens (o to przecież chodziło z duszeniem Roberta przez Matkę Polkę), powoduje kompletne zagubienie się czytelnika. Nie wiedziałem z jakiej strony ugryźć tych kilka zdań. Nie będę się tutaj rozpisywał nad błędami składniowymi, interpunkcją, składnią i ortografią, bo inne Sępy już się tą kwestią zajęły.

Przejdźmy teraz do kwestii fabuły. Mamy tutaj oto Murzyna-żyda-geja, który mieszka w Polsce. Rzuca go chłopak. Wywalają go z pracy. Okradają jego mieszkanie. Kurtyna opada. Ręce opadają. Wszystko opada. I nie o to chodzi, że to nie jest dobry temat na pisanie. Bo to jest dobry temat - perypetie Murzyna-żyda-geja w Polsce za czasów IV RP. Jednak, tego problemu nie ma w twojej historii. Gdyby był, oprócz tego, iż zostałby kompletnie wyśmiany przez całe bodaj gremium, uszedł by. Byli, są i będą na tym forum i w literaturze tacy piszący, których tematem przewodnim jest katolomania, homofobia, nietolerancyjność Polski i Polaków. Tutaj jednak tego nie ma.
Pytanie - co jest w tej fabule? Właśnie do tego dojść nie potrafię. Bo gdyby to była historia o nierównościach społecznych, powodowanych różnymi czynnikami zewnętrznymi, takimi jak kolor skóry czy wyznanie badź orientacja, to jakieś wyraziste wzmianki by się tutaj pojawiały. Oprócz tego, że w pierwszej części Robert (bardzo żydowskie imię, naprawdę...) wspomina o kilku nieprzyjemnościach, jakie go spotkały, żadne inne wzmianki się nie pojawiają. Bo to, że rzucił go facet, nie świadczy, że Polska = homofobia, to, że wylali go z pracy, nie znaczy, że Polska = antysemityzm, ani to, że akurat jego okradli, nie oznacza, że Polska = rasizm. Tak więc, nie mam żadnych przesłanek, by sądzić, że o tym właśnie jest ta opowiastka. Do tych rozważań dodać trzeba figurę dziwnej kobiety, Matki Polki, która pojawia się i znika, chce Robertowi pomóc i w końcu pomaga. Tylko tak naprawdę co to za postać? Nie rozumiem ani jej funkcji, ani pozycji w tym całym dziurawym świecie przedstawionym. Ja nie widzę nawet sensu, dla którego ta postać w tej historii się znalazła. To, że chce pomóc, to że go dusi - nie ogarniam tego.

Jeśli już jesteśmy przy konstrukcji postaci, to warto także trzy grosze wrzucić do tej skarbony.
Robert - Murzyn-żyd-gej. No i brak mi słów, bo jest to chwyt tak banalny, tak infantylny i naiwny zarazem, że aż nie chce się wierzyć, że ktoś taką postać wykreował. Chciałeś być może, Autorze, ukazać obiekt największych polskich nienawiści, które skupiają się w jednym, można powiedzieć - splot słoneczny polskich fobii. Jednak jest to postać tak śmieszna, że aż niewyobrażalna. I nie to, że Murzyn i żyd nie chodzą tymi samymi ścieżkami, szczególnie, kiedy wspomina o wyznaniu rodziców, dziadów i pradziadów. Wtedy, mój drogi, panowało nie równouprawnienie, a rasizm totalny właśnie. Gdyby murzyn wszedł do synagogi, chyba by go rozszarpano. Przez "wtedy" mam oczywiście na myśli czasy pradziadów Roberta. Tak więc, postać Roberta kompletnie się skreśla, sama siebie skazuje na śmieszność i anihilację. Dodać do tego jego niezrozumiałe, przedziwnie skonstruowane przemyślenia i sny - bohater zerowy.
Adam - nie wiemy o nim zbyt wiele, oprócz tego, że albo ma pół mózgu, albo jego mózg w momencie, gdy odwiedza go Robert, był w jego drugiej głowie. Postać zabita w sumie przez ten sztywny dialog, który się wywiązał między "uroczym kochankiem" a Afroamerykanino-judeo-homoseksualistą.
Matka Polka - o niej już było, jednak jedno jeszcze rzuca mi się w oczy - jest to najbardziej "prawdopodobna", realna postać w tym opowiadaniu. Na przekór Autorowi, który chciał z niej zrobić marę, zjawę "dobrej Polski". To jest absolutny dowód na to, jak słabo operujesz swoim warsztatem.

Podsumowując, nie ogarniasz tego, o czym piszesz. Nie wiesz nawet, o czym tak naprawdę chciałeś napisać. Warsztat jest, co jak co, całkiem niezły, zgrabny i giętki. Tak jak pisałem, nie jest może charakterystyczny, ale - nie oszukujmy się - na to jeszcze za wcześnie, na razie kariera forumowa musi się rozkręcić. Co do całej reszty, od fabuły, przez świat przedstawiony, po postaci - bardzo, bardzo słabo. Banalnie, płytko, nieciekawie, naiwnie i nudno. To na pewno do poprawy.
Czekam na kolejne teksty, bo prócz kilku dosłownie momentów, które wynotowały Sępy przede mną już, czytało się zgrabnie. Szczególnie początek, motyw filiżanki i kawy, motyw ruchliwej ulicy. Gdyby jeszcze ten świat i cała konstrukcja była "jaśniejsza", bez tych luk i dziwnych rozwiązań (tydzień śpiączki bohatera, sen, fragment "Króla Olch") to już w ogóle byłoby łatwiej czytać.
Niecierpliwy dostaje mniej.

Awatar użytkownika
Orson
Ośmioł
Posty: 686
Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55

Post autor: Orson »

Małgorzato i Ellaine, to zwykłe przeoczenie z mojej strony. W wersji word'owej znajduje się przypis jak należy- skąd tekst, czyj, kto tłumaczył. Kopiując tekst na forum musiałem to przeoczyć. Błąd, bardzo duży błąd i faux pas.
Swoją drogą przekłady Szymborskiej, Miłosza i Korwina-Mikke uważam za jedne z najlepszych, jeśli chodzi o klasykę literatury.
Rubensie, dziękuje za komentarz i analizę. Pozostaje mi kiwnąć głową, zamyślić się nad tym co napisałem, jak i w jaki sposób, a następnie brać się do pracy i próbować skorygować błędy. Nie zgodzę się tylko z jednym- Murzyn i Żyd, nawet z dziada i pradziada, to całkiem możliwe połączenie. Ba! Sam znam taką osobę. Wiąże się to z tym, że w krajach Maghrebu dochodziło do różnych koligacji rodzinnych, a same rejony Izraela, o których wspomniałeś, nie były tak nietolerancyjne jak opisałeś. To temat rzeka, jednak myślę, że w tym przypadku nie masz racji.
Przeczytałem tekst po raz kolejny, któryś już z kolei. Przeczytałem kilka innych swoich tekstów i zauważyłem parę powtarzający się błędów, w większości te, które wymieniliście. Postaram się przekodować na ,,search and destroy":).
Mam małe pytanie, do każdego kto będzie znał odpowiedź, w szczególności do Małgorzaty:). Co oznacza, że bohater lub postać są niewiarygodne? Albo inaczej- jakie są wyznaczniki niewiarygodności postaci? Afroamerykanin nieznający polskiego, a piszący powieści po polsku może posłużyć za przykład, ale poprosiłbym aby ktoś wskazał mi niewiarygodności postaci w ,,Terra Incognita". Byłbym wdzięczy za pomoc:).
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Niewiarygodność wynika dla mnie nie tyle z konstrukcji postaci (Rubens to podkreślił, ale mnie akurat co innego się rzuciło w oczy), ale z jej osadzenia w świecie przedstawionym. Podkreślasz na starcie, że Rober to Murzyn-żyd-gej, ale nic z tym nie robisz fabularnie => to po co akurat Murzyn-żyd-gej, a nie cycata blondynka? Czy fabuła musiałaby ulec zmianie, gdybyś zmienił Roberta na cycatą Barbie/szatyna i Polaka z dziada pradziada/warszawiaka napływowego/kogokolwiek?
Owszem, pewnie szczegóły wymagałyby poprawek (w przypadku blondynki - również gramatyka, bo orzeczenia), ale czy główna linia fabularna (jaka jest w tej chwili) musiałaby się zmienić?
Nie.
Dlatego wiarygodność bohatera leży. Jest "nieosadzony", przypadkowy. Do tej fabuły równie dobrze pasowałby everyman. Postać bohatera, jego cechy szczególne, nie mają znaczenia. Nic nimi nie rozegrałeś.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Orson
Ośmioł
Posty: 686
Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55

Post autor: Orson »

Teraz już rozumiem, albo wydaje mi się, że rozumiem:). Dzięki:).
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Równie dobrze i z tych samych przyczyn z roboty mogła wylecieć blondynka (cycata) lub szatyn-napływowy warszawiak czy łysy pięćdziesięciolatek.
I tak samo ich mieszkania mogły być okradzione, tak samo mogli ich rzucić partnerzy, tak samo oni mogliby rzucić swoich partnerów (płeć obojętna).

Nie ma żadnego znaczenia, że ich zmienisz.
Dlatego nie ma mowy o wiarygodności - bohater nie jest integralną częścią opowieści.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

Dodam coś.
Zamknięcie części drugiej zrobiłeś Orsonie bardzo mechanicznie, w sposób wymuszony. Widać, że jak nieznajoma wyszła z windy, to zabrakło ci pomysłu jak sensownie zakończyć tą część. Bo bohater jej odpowiada żeby spadała i znienacka dochodzi do wniosku że musi iść i się przespać?
Takie wrażenie odnoszę.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Kot
Sepulka
Posty: 47
Rejestracja: wt, 16 sie 2005 10:37

Post autor: Kot »

Murzyn + Żyd=Mużyd, najgorsza obelga dla skina :D
A tak poważniej - Skąpaną w złotych promieniach słońca, (...) Warszawę nie dałoby się odróżnić od innych europejskich stolic - czy nie powinno być Skąpanej w złotych promieniach słońca (...) Warszawy nie dałoby się odróżnić(...)?
If you can't make it work good, make it LOOK good - Bill Gates

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Od czasu powstania opowiadania słyszałem / czytałem o dwóch przypadkach zgodnych z grubsza z założeniami. Jeden człowiek był Żydem po matce, czarnym (pół) po ojcu i tyle. Nazwiska nie pamiętam. Do tego gdzieś w afryce jest plemię które przyjęło judaizm w czasach bardzo historycznych. Doszukam szczegóły jeszcze.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

Z Etiopii bodajże, spora część z nich emigrowała do Izraela. Sa traktowani przez rdzennych Żydów (tzn. białych) tak jak biali zawsze traktowali czarnych. Są tymi gorszymi Żydami...
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2630
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Re: Opowiadanie ,,Terra Incognita" / 16404 znaków

Post autor: Cordeliane »

Orson pisze: [...] wyczuł jej orzeźwiający, intensywny zapach. Jakby spryskała się świeżo wyciśniętym sokiem z fiołków.
Taki szczegół techniczny - nikt nie zwrócił uwagi, więc może moje wątpliwości są niesłuszne, ale czy Autor próbował wyciskać sok z fiołków? Nie jest to raczej przyjęta metoda ekstrakcji. Sok z samych kwiatów prawdopodobnie będzie pachniał nijako, gdyby nawet komuś chciało się go wyciskać przy mizernym stosunku ilości surowca do produktu. Natomiast sok z całej roślinki może mieć zapach orzeżwiający i intensywny, podobnie jak rozmaite inne miażdżone zielska (piołun czy bazylia), ale z wonią fiołków wiele to wspólnego mieć nie będzie.

Przepraszam za niskopoziomowe czepialstwo, ale mam małe odchylenie botaniczne (tudzież swego czasu czytałam i oglądałam "Pachnidło") i coś mi tu zazgrzytało.

Awatar użytkownika
Maximus
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 606
Rejestracja: sob, 20 sty 2007 17:24

Re: Opowiadanie ,,Terra Incognita" / 16404 znaków

Post autor: Maximus »

Cordeliane pisze:Przepraszam za niskopoziomowe czepialstwo, ale mam małe odchylenie botaniczne (...)
Po to są Warsztaty, każdy ma jakieś swoje odchylenie i to dzięki temu autorzy in spe mogą się uczyć, jak czynić swe teksty lepszymi - na każdym poziomie. Nie sądzę, aby było za co przepraszać ;-)
Cokolwiek to było, mea maximus culpa.

ODPOWIEDZ