Strasznie nudny ten tekst. Nie dlatego, że językowo źle - choć za sex można kopnąć Autora - ale dlatego, że mnóstwo informacji, które do niczego nie służą fabularnie. Planu robić nie będę - ostatecznie, podstawówka do czegoś powinna się przydać - ale wypada spojrzeć na kolejne akapity.
Zaczyna się od opisu - normalnego opisu, nic szczególnego, żadnych sugestii nawet, że w świecie przedstawionym nie jest tak zupełnie normalnie. OK, czytelnik ma być zaskoczony pewnikiem. Nie, żebym była, bo zanim dobrnęłam do kolejnego epizodu, zmęczyłam się opisem ulicy.
I w ten sposób zanudziłeś mnie, Autorze śmiertelnie, pierwszym epizodem - z którego absolutnie nic nie wynikło dalej. Bo:
a. nic się nie wydarzyło na opisanej ulicy, co więcej - wzmiankowana ulica oraz pomieszczenie nie odgrywa żadnej roli w fabule. Opowiadanie - tak? Trzeba poskładać to puzzle tak, żeby elementy miały znaczenie, ponieważ miejsca w opowiadaniu jest niewiele;
b. Lisa nic nie zrobiła, poza pojawieniem się na początku i w trakcie. Jedyną informację, jaką przekazuje bohaterowi, to: "jest robota", podała też siekierkę. I tyle, jeżeli chodzi o zapewnienie narratora:
Ile z tej charakterystyki "zagrało" w fabule? Wyprzedzę odpowiedź Autora: nic.Lisa, młodziutka sierota, która za parę szylingów pracowała dla niego jako goniec, wieściła albo kolejne rachunki, albo robotę. Nie wiedział gdzie mieszkała, kim byli jej rodzice. Właściwe, nie wiedział o niej nic, poza tym, że zawsze dowiadywała się tego, czego chciał i była nieziemsko brudna.
Znaczy, wątek wiszący w próżni.
Pojawiła się strzelba, a raczej rewolwer i rewolwer jak należy wystrzelił, a rapier? No, właśnie, po co rapier był?
Potem są targi z Lacentrą, opis Lacentry i jej romansu z Gordonem (czemu ma mnie to obchodzić i kim jest Gordon? - nie wiem). Co wynika z charakterystyki Lacentry? Ano, niewiele - przynajmniej nie dla mnie.
Największym jednak grzechem jest oś fabularna, czyli wątek Fazila. Fazil przychodzi do samobójstwa (robota taka), przeprowadza dwie rozmowy i jedno aresztowanie, po czym jest - CIACH! - i wyjaśnienia. I koniec.
Zero akcji. Zero napięcia. Bo Fazil jest taki inteligentny, taki piekielnie wszechwiedzący - więc jaka akcja, jakie napięcie? Ach, i jeszcze garbaty. Pytanie tylko: jak się ten garb mieści w fabule? Coś wynika z tego, że Fazil ma garba, którego zyskał przez klątwę? Jedyne powiązanie, jakie zauważyłam - że ma trudności z wyprostowaniem się, a i tak nie w chwili, gdy od tego zależy np. jego życie. Czy coś. Element napięcia byłby, gdyby coś zależało od kalectwa bohatera, tak tylko nadmienię.
Znaczy, próbuję powiedzieć, że w powodzi detali utonął wątek główny, a poboczne wątki niezbyt wyraziście zostały powiązane. I dlatego się nudziłam. Bo nie wiedziałam, do czego mi te wszystkie informacje potrzebne. Zasada strzelby Czechowa winna być stosowana nie tylko do broni palnej, nie...
edit: Tak przy okazji - dialogi z hrabią do przeróbki. Bardzo niezręczne, nienaturalnie stylizowane. Inny świat, innym światem, ale... niekonsekwencja jest grzechem.