Moja mała wielka bitwa/ 12,5k

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
troll
Strażniczka Onlajna
Posty: 327
Rejestracja: śr, 06 maja 2009 00:35
Płeć: Kobieta

Post autor: troll »

Rubensie, Trolliszcze, padam do nóżek za edukacyjną ucztę :D
Bardzo się cieszę Hundziu, że tak to odebrałaś. :) Muszę jednak o czymś napomknąć, takie maleńkie ale... Ja tylko zwykła Troll jestem, Trolliszcze, to inny użyszkodnik i do tego Ciasteczko Kłulika. ;))
Kurde, mam nadzieję, że w przeciągu miesiąca zapomnicie o tej błazenadzie:D
No, nie wiem, nie wiem, Autorze ;)) Ja tam pamiętliwa jestem. ;))
A tak na marginesie, ciesz się i dziękuj dobrym duchom za to, że Bebe ten drugi tekst o Pęcherzu Moczowym zablokowała, bo dopiero byłoby co komentować. ;)))
A na serio, to proponuję skorzystać z rady Cordeliane i wziąć w swoje łapki SJP, po czym bardzo dokładnie przeczytać zasady pisowni z „nie” łącznie i rozłącznie.

[...] podzielałeś jego zdanie, nie istotne.

Bo to wcale takie nieistotne nie jest.

A jak już Autor zapozna się z powyższymi regułami, to zalecam małe elektrowstrząsy <rozgląda się na boki, czy aby nie ma w pobliżu prawdziwego lekarza> i napisanie słowa „zresztą” sto razy w brulioniku pokutnym. <uspokojona, że tym razem jej się udało, oddala się mrucząc pod nosem, iż rozerwie Autora na strzępy, jak jeszcze raz zobaczy „z resztą”>
Nie pierwszy i nie ostatni raz z resztą.

Wrrr...
Jako, że na zamieszczenie kolejnego tekstu mam co najmniej miesiąc, dopracuję go, bardzo bardzo.
Liczę na to Autorze i trzymam Cię za słowo. ;)
„Najcenniejszym darem dla dobrego pisarza jest wewnętrzny, odporny na wstrząsy wykrywacz gówna”
E. Hemingway

Awatar użytkownika
Laris
Psztymulec
Posty: 916
Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25

Post autor: Laris »

Cholera, wysiadłem w połowie tekstu, człowieku. Nie jest dobrze, oj nie.

1. Nie najlepiej wychodzi Ci posługiwanie się językiem ojczystym, z tego co widzę. I raczej bym tego nie zrzucił na karb stylizacji, jak w przypadku Masłowskiej, na którą ochoczo się powołałeś.
2. Nudno tu. Miejscami absurdalnie, ale (choć uwielbiam absurd) i tak nudno. Były batożone te parapety nieszczęsne, więc i ja się przyłączę, bo inteligencja zbiorowa i tak dalej. Ale odchodząc od samych parapetów...
(...)na której kilka dni wcześniej rozpocząłem studia. Niestety, nie miałem zbyt dużego wyboru.
Biorąc poprawkę na zdanie wcześniejsze - rozpoczął naukę na uczelni, bo nie miał wyboru? Nie mógł do wojska iść, albo kopać rowów (choć jedno łączy się z drugim, bo w wojsku kopią rowy, tylko inaczej je nazywają)?
Treść dokumentu ograniczyłem do dwóch akapitów: „Proszę o wystawienie mi zaświadczenia stwierdzającego, iż jestem studentem (nazwa uczelni, wydziału, specjalizacji).”
Na cholerę bohaterowi papier stwierdzający, że jest studentem? Pytam serio, bo nigdy o czymś takim nie słyszałem. Może chodziło Autoru o indeks? No, nieważne.
„Zaświadczenie, o które się ubiegam, jest mi niezbędne do otrzymania zaliczki alimentacyjnej”.
Z tego co wiem, ojciec nie ma obowiązku płacić alimentów, gdy dzieci z jego poprzedniego małżeństwa osiągają pełnoletność. Przynajmniej u mnie tak było, że ojciec musi łożyć tylko na mnie, bo jestem niepełnoletni.
nie utrzymuję kontaktów z ojcem, nie żywię go żadnym ludzkim, pozytywnym uczuciem
Wnioskuję, że tatuś jest Dementorem, skoro żywi się uczuciami.
Plan był prosty: wrócić do domu, napisać podanie – staranne, pedantyczne, drobiazgowe w każdym calu, ale również ironiczne i sugestywne.
No wiesz, co, student? To nawet ja już powoli wyrastam z takiej naiwności, a do matury mi trzy lata zostały... :P
- Pańskie podanie zostanie zrealizowane niezwłocznie
O tym, że podanie się realizuje, też nie słyszałem. Podania wszelkiej maści można rozpatrzyć.
Następnego dnia ponownie udałem się do dziekanatu wydziału humanistycznego, tym razem potrzebowałem dowiedzieć się, co jest wymagane, aby uzyskać zwolnienie z w-fu.
Łooo. W-f? Na studiach? To może ja sobie jednak te studia odpuszczę i od razu po maturze zgłoszę się do woja?

Podsumowując, AluZZ, słabizna straszliwa i okrutna. Gdybyś chociaż językiem umiał się posłużyć. Wówczas nie byłoby się z czego śmiać, a tak mamy przekomiczne, rozłożyste, parapety, zeszyt mieszczący się w kieszeni (chyba, że narrator nosi wojskowe spodnie, wtedy to okej), "dziecięcość" narratora, i tak dalej.
Pokaż coś lepszego. Byłoby miło.
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści

AluZZ
Sepulka
Posty: 35
Rejestracja: ndz, 07 gru 2008 16:28

Post autor: AluZZ »

Laris, nie chce mi się odpowiadać na Twoje pytania. Może o militariach jako taką wiedzę masz, ale o prawie niezbyt:) Zaliczka alimentacyjna (przyznawana ze strony opieki społecznej w przypadku gdy alimenty są niemożliwie do wyegzekwowania od ojca) może być pobierania do 25 roku życia, pod warunkiem, że po osiemnastym roku życia jest się uczniem, szkoły średniej, technikum, wieczorowej, studiów, studium. Zaświadczenie stwierdzające, że jest się uczniem istnieje:)
A żywić uczuciami nie znaczy jedynie karmić. Wersja Twojego słownika synonimów to chyba ta kieszonkowa:)

A zeszyt noszę w kieszeni, zwinięty w rulon zeszyt mieści się idealnie;]
Wyobraźnia niektórych z Was to strasznie niedorozwinięty płód:)
Istnieje szansa, że zrozumieją? Nigdy. Żadna.

Who dat? Who dat? http://www.myspace.com/aluzzz

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

Kilka drobiazgów, bo można się czepiać, ale trzeba rzeczy właściwych.
Laris pisze:
Treść dokumentu ograniczyłem do dwóch akapitów: „Proszę o wystawienie mi zaświadczenia stwierdzającego, iż jestem studentem (nazwa uczelni, wydziału, specjalizacji).”
Na cholerę bohaterowi papier stwierdzający, że jest studentem? Pytam serio, bo nigdy o czymś takim nie słyszałem. Może chodziło Autoru o indeks? No, nieważne.
Zaświadczenie, że jest się studentem czasami jest potrzebne wbrew pozorom. Nie pamiętam już konkretnych sytuacji (poza tym, że kiedyś było wymagane w czasie ubiegania się o staż, ale teraz zwyczaje się chyba zmieniły), ale jego wydanie nie jest niczym szczególnym.

Laris pisze:
„Zaświadczenie, o które się ubiegam, jest mi niezbędne do otrzymania zaliczki alimentacyjnej”.
Z tego co wiem, ojciec nie ma obowiązku płacić alimentów, gdy dzieci z jego poprzedniego małżeństwa osiągają pełnoletność. Przynajmniej u mnie tak było, że ojciec musi łożyć tylko na mnie, bo jestem niepełnoletni.
Jeśli się uczą to musi chyba, że udowodni iż mogą się same utrzymać (np. dostały wysoki spadek od ciotuni z Hameryki)
Laris pisze:
Następnego dnia ponownie udałem się do dziekanatu wydziału humanistycznego, tym razem potrzebowałem dowiedzieć się, co jest wymagane, aby uzyskać zwolnienie z w-fu.
Łooo. W-f? Na studiach? To może ja sobie jednak te studia odpuszczę i od razu po maturze zgłoszę się do woja?
To się mocno zdziwisz jak zaczniesz studiować ;) W-f to zajęcia które sa na 1 i/lub 2 roku najczęściej. Niestety większość uczelni traktuje je po macoszemu, co owocuje potrzebą jazdy na drugi koniec miasta i umieraniem z nudów na źle wyposażonej sali. Część osób nie wytrzymuje presji zajęcia opuszcza... i ma problem, bo po sesji zdali wszystkie egzaminy a zaliczenia roku nie dostaną, bo wpisu z tak pogardzanego w-f brak. I ganiają za prowadzącymi zajęcia z pytaniem, gdzie mogą te nieobecności odrobić. A ponieważ na większości uczelni chyba pierwszego roku powtarzać nie pozwalają, to teoretycznie za brak wpisu z w-f można ze studiów wylecieć. (pisze teoretycznie, bo zdolnych kolegów miałam, ale tego chyba żadnemu nie udało się dokonać)



Skoro się czepnęłam Larisa, to kilka słów skieruję też do Autora:
AluZZ pisze: A zeszyt noszę w kieszeni, zwinięty w rulon zeszyt mieści się idealnie;]
Faktycznie nosisz w kieszeni zwinięty zeszyt A4? Poważnie pytam. Taka kieszeń boczna w bluzie-polarze?
AluZZ pisze: nie liczyłem na peany za ten szkic. umieściłem go tu, żeby usłyszeć, co się ludziom nie podoba.
Jesli jestes faktycznie ciekawy, to moge powiedzieć, że czytelnikowi nie podoba się (poza miejscami wskazanymi w łapankach) grzech podstawowy tekstu: nuda. Ten tekst jest o klasycznym "niczym". I dlaczego ja jako czytelnik miałabym go przeczytać? Jaką wartość dla mnie niesie? Jedyne, co jestem z tego wyciągnąć, to wiedza, że podanie na studiach można napisać więcej niż jeden raz. Wbrew pozorom wiedza cenna, ale zawęża Ci krąg zainteresowanych odbiorców do właśnie przyjętych studentów pierwszego roku.
Nie mam bowiem świata o którym mogę myśleć. Nie mam złożonej postaci bohatera która mogę analizować pod względem np. psychologii, nie mam żadnej akcji gdzie mogę tworzyć alternatywne wersje, tekst nie wzbudził żadnych emocji. Powtórzę więc pytanie: dlaczego miałabym ten tekst przeczytać. Kontakt twórcy i czytelnika jest bowiem klasycznym przykładem wymiany. Ja daję mój czas i czasem nawet pieniądze. Co Ty Autorze możesz mi zaofiarować?

Awatar użytkownika
e Eridani
Mamun
Posty: 167
Rejestracja: pn, 21 wrz 2009 11:38

Post autor: e Eridani »

AluZZ pisze: A żywić uczuciami nie znaczy jedynie karmić. Wersja Twojego słownika synonimów to chyba ta kieszonkowa:)

A zeszyt noszę w kieszeni, zwinięty w rulon zeszyt mieści się idealnie;]
Wyobraźnia niektórych z Was to strasznie niedorozwinięty płód:)
W tym samym tonie, Autorze, w tym samym tonie, Twoja wersja słownika frazeologicznego to chyba ta kieszonkowa ;) bo żywić uczucia można do/wobec kogoś, a z kolei darzyć uczuciem można kogoś. Ups.

A co do zeszytu, niech by i był złożony w kostkę, ale niech to będzie w tekście, bo czytelnik nie ma żadnego obowiązku kombinować, co też bohater robi z zeszytem i co z zeszytem robi autor. Zwijanie dużego brulionu w rulon i noszenie go w kieszeni nie jest powszechnie przyjętą praktyką. Nie jest.

edit: A propos zaświadczenia, że jest się studentem (faktycznie bywa potrzebne), na którym opiera się Twój tekst - u mnie w sekretariacie to zaświadczenie dostaje się od ręki, bez podania, bez wyższych władz, a cała rzecz trwa jakieś 30 sekund.
I want to be an idealist, but I just Kant.

Awatar użytkownika
Maximus
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 606
Rejestracja: sob, 20 sty 2007 17:24

Post autor: Maximus »

AluZZ pisze:Ja biorę do siebie tylko te elementy krytyki, z którymi się zgadzam.
Wyobrażam sobie, że każdy, kto ma aspiracje na grafomana, wiesza sobie takie motto nad łóżkiem :)

EDIT: O, Eridani, jesteś z Zabrza? Miło czytać ;)
Cokolwiek to było, mea maximus culpa.

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

troll pisze:
Rubensie, Trolliszcze, padam do nóżek za edukacyjną ucztę :D
Bardzo się cieszę Hundziu, że tak to odebrałaś. :) Muszę jednak o czymś napomknąć, takie maleńkie ale... Ja tylko zwykła Troll jestem, Trolliszcze, to inny użyszkodnik i do tego Ciasteczko Kłulika. ;))
Masz rację, mea culpa :P Co nie znaczy, że nie podobało mi się wasze bebeszenie :)
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Laris
Psztymulec
Posty: 916
Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25

Post autor: Laris »

A zeszyt noszę w kieszeni, zwinięty w rulon zeszyt mieści się idealnie;]
Z tej ciekawości aż sam spróbowałem (bo dysponuję sporą ilością zeszytów w formacie A5) i współczuję.
Wyobraźnia niektórych z Was to strasznie niedorozwinięty płód:)
A co wyobraźnia ma do rzeczy w przypadku, gdy czytelnik domyśla się, "co poeta miał na myśli"? Domyśliłem się, że ojciec narratora jest Dementorem, bo w/w narrator nie żywił go uczuciami. O ile dobrze pamiętam, Dementorzy żywili się uczuciami. Albo emocjami. No, nieważne.

Autoru polecam spuścić z tonu, gdy batożą. Taka koleżeńska rada. ;)
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Powiem tak, jeśli wziąć pod uwagę poziom tekstu, to odpowiedzi autora są wyjątkowo butne.
Znajomość zasad panujących na warsztatach też równa się zeru. Z tego powodu, no i ponieważ autor i tak ma w rzyci dobre rady komentatorów - wątek zostaje zamknięty. Do odwołania.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Zablokowany