Jerycho

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

A kto powiedział, że wyszła?
<już mnie tu nie ma - przepraszam za offtop!>
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
BlackAngel
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: czw, 28 sty 2010 17:46

Post autor: BlackAngel »

Nikt :D.
A nie wyszła?
Co cię nie zabije, to cię wkurzy ;D

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Moja matka twierdzi, że jestem zakałą rodziny i myślę, że ma rację. Odczuwam nawet dumę, że jestem zakałą - doprawdy, całe życie starałam się zasłużyć na tę opinię.
Co więcej, moja matka uważa, że wszystko to przez tę fantastykę i pogardę dla historii.
Znaczy, nie sądzę, żebym na ludzi... :P

Lepiej wróćmy do tekstu - skończyłam na dziś normę znaków, to mogę się wypowiedzieć dłużej.
Autor nie odpowiada, zmuszona jestem zatem przejść do wniosków bez oświecenia, o co chodzi w tekście. Nie, żeby mnie to zmartwiło - niepotrzebne mi wyjaśnienia Autora, co napisał, kiedy napisał. Chciałam po prostu skonfrontować swój odbiór z Autorskimi przekonaniami. Z czystej ciekawości li tylko.

O języku się już wypowiedziano. Przesterowany opis, nadmierne, całkowicie zbędne szczegóły. Nikt nie wymienił głosu, a mnie głos się rzucił w oczy szczególnie.
- Gdzie stary?! - warknął. Kiedy chciał, potrafił nadać swojemu głosowi barwę miękką jak aksamit. Teraz nie miał na to ochoty.
Jakie znaczenie winna mieć dla mnie podkreślona informacja? Zwłaszcza, że kolesia nie znam, Autor nie przedstawił go wcześniej jako osobnika z głosem, a raczej Głosem*. Na dodatek w tym konkretnym przypadku głos lub Głos nie zabrzmiał, bo właściciel wzmiankowanego nie miał ochoty.

Jest tego więcej, dużo więcej. Uwaga odbiorcy umyka na takich szczegółach właśnie. I popada w sen. Odbiorca i jego uwaga. Sen kamienny, mocny, nieprzerwany.
Tak się morduje literaturę, Autorze.

Wyjdźmy jednak poza zdania na wyższy poziom organizacji tekstu - epizody. Nic tak nie obnaża niedoróbek, jak najprostszy na świecie: plan prezentowanego tekstu.

1. Gość wchodzi do motelu. W recepcji leży trup kobiety z flakami na dywanie. Gość się nie dziwi, idzie dalej. W TV reportaż o zamieszkach.
Pytanie do treści: dlaczego w motelu leżą zwłoki, a na ulicy już nie? Jak wynika z późniejszych epizodów, zombie zabijają i zjadają. Dlaczego kobieta nie została zjedzona? Na dodatek starszy gość w jednym z pokoi motelowych też gustuje w ludzkim mięsie - czemu nikt nie skorzystał z darmowego lunchu? I kto zabił nieszczęsną recepcjonistkę, a nie zjadł?
2. Nieoczekiwanie okazuje się, że gość, który wchodzi do pokoju motelowego, to szatan. A w pokoju rezydują: Uriel - anioł i ochroniarz (płci obojga) oraz starzec: Kreator błędnego koła-starzec-może Bóg-nihilista-symbiont ludzkości-wykonawca Ostatniego Sakramentu-posiadacz ripostujących pleców. Na oczach gościa (szatana) starzec (Bóg?) spożywa Uriel(a) żywcem na śniadanie.
3. Po śniadaniu starca szatan wychodzi, a starzec spogląda w okno i rozmyśla o straconych duszach i wzmiankuje niejakiego Wygnanego (kto to?), z którym się połączy i zgładzi ludzkość. Za oknem bałagan, jak po imprezie sylwestrowej na rynku - znaczy, pandemia przeszła (jak widać po opisie?). Starzec oznajmia Uriel(owi), że wyjeżdżają.
Pytanie dotyczące fabuły:
Po co szatan przyszedł do starca? W jakim celu?
I jeszcze treści:
Skoro ludzkość ma być zgładzona, czemu starzec twierdzi, że jej nie docenia i będzie go to drogo kosztować? Kim jest Wygnany? Dlaczego walka dobra ze złem, która się skończy, jest poematem bez epilogu?
A nie, przepraszam, to ostatnie akurat wiem: tu ładnie brzmiały te wszystkie słówka, zdanie się ułożyło dęte, śliczne i patetyczne. I jak zwykle w takich przypadkach (a nie jesteś, Autorze, wyjątkiem) funkcja komunikacyjna tego zdania z prędkością światła podążyła do zera.
4. Szatan ogląda TV, gdzie leci reportaż z modlących się szyitów, i wspomina, co się stało na Ziemi. Na Ziemi stała się pandemia. Ludzie ludziom zgotowali ten los - wirus zmienił większość w zombie. A to był początek.
Pytanie do treści: 2/3 ludzkości to zombie. Pozostali (niezainfekowani) siedzą w niedostępnych miejscach lub innych schroniskach w państwach militarnych. Kto nadaje reportaż TV i po co?
Nie pytam o nadprogramowe przedwczesne zgony i o co z nimi chodzi. Odwołujesz się, Autorze, do wierzeń chrześcijańskich. Jeżeli je modyfikujesz, wymaga to wyjaśnień dla czytelnika, żeby modyfikacja stała się zrozumiałym elementem Twojego świata przedstawionego. Nie uczyniłeś tego.
5. Kursywą (dlaczego kursywą?): Uriel, szatan i starzec wyszli z motelu (nareszcie wiadomo, że motel nazywa się "Utopia" - znaczy, mam z tego coś wywnioskować, jak mniemam, ale po co?) i wsiedli do taksówki, po czym odjechali w siną dal.
Pytanie do konstrukcji: z czyjej perspektywy idzie opis narratora?
6. Taksówka jedzie po pustyni, przyłącza się do niej parę innych wozów.
7. Samochody stają, pasażerowie wysiadają. Lucek znika, starzec się męczy, Gabriel to murzyn.
Bóg omiótł wzrokiem znajdujące się przed nim niewielkie, trawiaste wzniesienie, wyglądające jak zielona oaza pośród otaczającej ich skalistej pustyni. Eskorta złożona z aniołów i demonów tłoczyła się przy kamiennej stelli na szczycie wzgórza, witając się z czekającymi na nich pobratymcami
Wcześniej zapoznajesz mnie, Autorze, wyłącznie z obecnością starca, Uriela i Gabriela. Lou się zmył. Co za eskorta aniołów i demonów?
Chciejstwo. Czyste chciejstwo. Nie pierwszy raz, Autorze. Ale tu ładnie widać.
W tłumie czartów nieraz dało się słyszeć wymyślne przekleństwo czy być świadkiem bezpruderyjnego zachowania, tak różnego od niebiańskiej erudycji i oszczędności w gestach.
I oba rodzaje zachowań zostały wcześniej jakoś wyraziście zasygnalizowane w toku zdarzeń? Na przykładzie Uriel(a) - niebianina i szatana, który - jak mniemam - należy do Potępionych?
Jeszcze jedno chciejstwo.
Starzec zezwala na rozpoczęcie rytuału, czyli Ostatniego Sakramentu.
Okazuje się, że Lucek czeka na wzgórzu. Innym niż wzniesienie ze stellą.
6. Zaczyna się rytuał. Hordy niebian i pieklan rozlazły się. Widać nie były Ci, Autorze, do niczego potrzebne. Ot, przyszły, stanęły, a teraz sobie poszły. Po co w ogóle się pojawiały?
Nieważne. Rytuał trwa, Gabriel czyta księgę i śpiewa, reszta odpowiada, Lucek i starzec (? - bezimienny wszechojciec, ale wcześniej Kreator, a jeżeli samozwańczy, to dlaczego i czy Lucek dla przeciwwagi został powołany? - Nieważne, udam, że rozumiem) stoją. Starzec czuje głód dusz, pojawia się wzmianka o Panteonie Pradawnych (a to co i skąd się wzięło?) i planie astralnym. Rytuał polega na zjedzeniu kartki z księgi skropionej krwią oponenta. Okazuje się, że Lucek to nie Lucek, więc rytuał się nie udał.
Pytanie do treści: jak się kończy udany rytuał? Nieudany kończy się jatką, a udany? I co jest celem tego rytuału? (to nie jest tak zupełnie bez sensu pytanie, bo co prawda wcześniej pada stwierdzenie, że cykl - jaki? - się zakończy, ludzkość zostanie zniszczona, ale potem pada coś o światostworzeniu i zniszczeniu nie tylko ludzkości).
Jatka. Potem następuje połączenie starca-Kreatora z Luckiem. W jedno.
Pytanie do treści: udał się ten rytuał, czy nie udał?
7. Lucek się budzi po procesie światotworzenia - procesu nie pamięta. Po czym pada:
Pozostało mu niewiele czasu, a nie chciał spędzić ostatnich chwil istnienia w cudzym ciele.
Wracam do pytania: rytuał się udał, czy się nie udał, i co było jego celem? Został stworzony świat, ale nie będzie w nim boga ani szatana? To po co szatan walczy ze starcem i go zabija? I co się stało z połączeniem starca i Lucka po rytuale? Już nie są połączeni? Dlaczego?
Lucek wspomina dzieje świata, czekając na...

Zrozumienie toku zdarzeń pozostaje poza moim zasięgiem. Łączność epizodów wydaje mi się mocno niespójna. Szczegóły nie pasują, zdarzenia się nie łączą w ramach dostępnej dla mnie logiki.
Perspektywa narracyjna to jeden wielki bu... yyy... bałagan. Z czyjej/czyich perspektyw opowiada narrator zdarzenia? (Tu, Autorze, śmiem twierdzić, można obalić każdą Twoją odpowiedź przy pomocy cytatów z Twojego tekstu, dlatego nie pytam o zasadność wzmiankowanej perspektywy/perspektyw).
Tło zdarzeń - uniwersum przedstawione - sygnalizowane jest cokolwiek niejasno. Znikąd pojawiają się wzmianki, bo Ci Autorze tak wygodnie. Niespójne to tło, a przez to niezrozumiałe. Na dodatek miejscami sprzeczne. Jak wygląda mechanizm przejmowania dusz w Twoim świecie przedstawionym? Czym jest piekło i niebo, jak się do tego ma plan astralny i Panteon Pradawnych... długo wymieniać. Nie postawiłam wszystkich pytań, jakie można zadać.

Podsumowując: funkcja komunikatywna tego tekstu dąży do zera. Czyli jest to tekst niezrozumiały. Z powodu niejasnych zdań i z powodu nieciągłości epizodów. Brak fabuły. Brak sensu.
Ergo: to jest bełkot, Autorze.
Murai-san pisze:Wcale nie dziwię się Twojej frustracji, droga Małgorzato.
A ja się dziwię sobie, bo zwykle takie teksty, jak Twój, do frustracji mnie nie doprowadzają. Przeciwnie, budzą we mnie odczucia zgoła przeciwne - bo zajmują mnie teksty, których funkcja rudymentarna jest zaburzona mocno. Fascynują mnie.
Ale Twój mnie zwyczajnie zmęczył.
Murai-san pisze:Tę garstkę "wybranych", którzy wcześniej mieli styczność z moim opowiadaniem (...)
Wybacz, Murai-san, ale tu bezczelnie sobie schlebiasz. To, co zaprezentowałeś, z całą pewnością nie jest opowiadaniem. Opowiadanie ma fabułę. Twój tekst fabuły nie posiada.
Murai-san pisze:można najprościej podzielić na tych, którym za...jedwabiście się ono podoba
Są trzy wyjaśnienia:
a. grupa ta powinna powtórzyć naukę czytania ze zrozumieniem;
b. grupa ta Cię lubi, Autorze, i nie chce Cię zranić;
c. grupa ta Cię nienawidzi i chce Cię wystawić na pośmiewisko.
Murai-san pisze: oraz na tych, którzy tekstu nie rozumieją (ku mojemu głębokiemu ubolewaniu wśród tych ostatnich znajduje się również moja dziewczyna).
Gratuluję przede wszystkim dziewczyny: jest mądra i umie czytać ze zrozumieniem oraz nie boi się powiedzieć Ci prawdy. To nie powód do ubolewania, lecz do radości. Twoja dziewczyna ma coś, czego Tobie brakuje: dystans do tekstu (jakiego Ty, jako Autor tekstu, nigdy nie posiądziesz) i zdolność do objęcia minimum dwóch długich zdań (tego się można nauczyć).
Murai-san pisze:Co do uciętego zakończenia, wystarczy że wyjrzysz za okno lub zaczniesz pobieżnie przeglądać dowolny (byle nie był zbyt radykalny) podręcznik do historii, a bez trudu znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie.
Nie, nie znajdę we wskazanych miejscach odpowiedzi na proste pytanie: jak się ma urwane zakończenie do powolnej, ślamazarnej wręcz narracji i jak ono wynika z toku zdarzeń opisanych w tekście?
Nie umiałabym znaleźć odpowiedzi nawet na suficie (a zwykle tam ich szukam, gdy zawodzą inne metody). Głównie dlatego, że Autorskie chciejstwo jest mi niedostępne z przyczyn obiektywnych. Nie jestem Tobą. A Twój tekst niczego nie wyjaśnia w kwestii urwanego zdania na zakończenie.

Ot, takie szpanerskie zakończenie.
A dla mnie - tylko wisienka na torcie, Autorze.

edit: Przyznaję się, był pleonazm. Nikt mnie nie przyłapał, więc sama się przyłapałam i poprawiłam.

_________
*takim, jak A.Rickman na przykład.
Ostatnio zmieniony sob, 20 lut 2010 21:10 przez Małgorzata, łącznie zmieniany 1 raz.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Laris
Psztymulec
Posty: 916
Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25

Post autor: Laris »

BlackAngel pisze:
Małgorzata pisze: Historią pogardzam - nigdzie nie zajrzę.
Zapiszę sobie to jako cytat w zeszycie od historii. A jak ktoś się przyczepi to powiem, że taka jedna Małgorzata nie lubi historii i wyszła na ludzi :D.
To wtedy ten ktoś, co się czepił, odpowie, że naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości.
Małgorzata sobie może historią gardzić, ludzie dziwaczeją na starość. :P
Z czyjej/czyich perspektyw opowiada narrator zdarzenia?
A czy to ma aż tak kluczowe znaczenie przy trzecioosobowej narracji? Przez bite dwanaście lat edukacji (bo nie wiem, jak to na filologii polskiej wygląda) wbija się uczniom do łbów, że w narracji trzecioosobowej narrator jest wszechwiedzący.
Więc. Jakie ma znaczenie to, z czyjej perspektywy narrator opisuje co się dzieje?
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Ja naprawdę się starałem. Naprawdę chciałem przeczytać. Nie zmogłem.
Przeczytałem trzy fragmenty i odpadłem. Może potem skończę, nie wiem.

Zdecydowanie za dużo nawaliłeś słów. Zupełnie się człowiek gubi w twoim tekście. Nie wiedziałem kto jest kto.

A z błędów...
chcąc dokładniej przyjrzeć się niemłodemu już truchłu.
Niemłode, czyli że już trochę nadgniło, czy przed śmiercią było niemłodą kobietą?
dzielnie trzymających się stóp szpilkach
Nadzwyczajny akt heroizmu. Virtuti Militari przyznać.
dyndającą smętnie do góry nogami tuż nad otworem judasza
W sumie to tylko błąd rzeczowy... Jak świat światem, judaszy w drzwiach hotelowych i motelowych nie ma.
Kiedy pociągnął za klamkę, zdarzyły się jednocześnie dwie rzeczy. Pierwszą, dość przewidywalną, był powrót numeru pokoju do jego poprzedniej pozycji.
Zeźliło mnie to. A po kiego grzyba mi wiedzieć, że ta trójka powróciła do poprzedniej pozycji. Cóż to interesuje czytelnika, a tym bardziej bohatera, do którego strzelono z dubeltówki?!?
Ostatniego Sakramentu
A tu masz dwa błędy.
1. Nazwy sakramentów (z wyjątkiem Eucharystii) pisze się z małej litery.
2. Nie "ostatni sakrament" tylko "sakrament chorych".

To tyle. Może potem jeszcze przez resztę spróbuję się przebić.
Na razie mam tylko jedną radę - MNIEJ SŁÓW. Poczytaj sobie opowiadania o Wędrowyczu, albo opowiadania o Wiedźminie. Dobra odtrutka po Tolkienie. Bo Pilipiuk i Sapkowski nie rozbudowywali opisów w nieskończoność co wcale nie zaszkodziło ich tekstom.

Awatar użytkownika
e Eridani
Mamun
Posty: 167
Rejestracja: pn, 21 wrz 2009 11:38

Post autor: e Eridani »

Młodzik pisze: W sumie to tylko błąd rzeczowy... Jak świat światem, judaszy w drzwiach hotelowych i motelowych nie ma.
Mogło być jeszcze nad judaszem, a nie nad otworem judasza. Ale może w świecie Murai-sana judasze to bardziej skomplikowane konstrukcje.
Młodzik pisze: Na razie mam tylko jedną radę - MNIEJ SŁÓW. Poczytaj sobie opowiadania o Wędrowyczu, albo opowiadania o Wiedźminie. Dobra odtrutka po Tolkienie. Bo Pilipiuk i Sapkowski nie rozbudowywali opisów w nieskończoność co wcale nie zaszkodziło ich tekstom.
No tak, Tolkien i jego mityczne opisy! Litości! Albo mówimy o innych książkach i innych Tolkienach, albo nie widziałeś prawdziwego rozbudowanego w nieskończoność opisu. Sapkowski w Sadze i w Trylogii husyckiej opisów ma sporo i, tak, obszernych. Pilipiuk pewnie nie, ale nie będę się wypowiadać, bo czytałam daaaaawno i mnie znuuuuudził, mimo dynamicznej akcji i dialogów.

MSPANC
I want to be an idealist, but I just Kant.

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Czytając Sapkowskiego cały czas miałem wrażenie, że w książce przeważają dialogi. Choć czasami zdarzały się długie opisy. W każdym razie u ASa opisy nie były aż tak szczegółowe :).

Edit.

Awatar użytkownika
e Eridani
Mamun
Posty: 167
Rejestracja: pn, 21 wrz 2009 11:38

Post autor: e Eridani »

Młodzik pisze:Czytając Sapkowskiego cały czas miałem wrażenie, że w książce przeważają dialogi. Choć czasami zdarzały się długie opisy. W każdym razie u ASa opisy nie były aż tak szczegółowe :).
Polemizować z Twoimi wrażeniami nie bedę, ale co do tego, że u Sapka opisy nie są tak szczegółowe, jak u Tolkiena - e-e, nieprawda.

A wracając do tekstu Murai-sana, czy tylko mnie tak bawi zdanie:
Murai-san pisze:Ściekające po jego dłoniach na ziemię osocze stawało się coraz bardziej przezroczyste.


Już któryś raz spotykam się z ranami, z których wypływa samo osocze. Dziwne, że nigdy się tak nie dzieje z krwinkami białymi, czerwonymi i resztą tałatajstwa.
I want to be an idealist, but I just Kant.

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Śmieszniejsze jest to, że osocze jest co raz bardziej przeźroczyste ;). Z definicji osocze jest przeźroczyste.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

Młodzik pisze: A tu masz dwa błędy.
1. Nazwy sakramentów (z wyjątkiem Eucharystii) pisze się z małej litery.
2. Nie "ostatni sakrament" tylko "sakrament chorych".
Młodziku nie "z małej litery", ale "małą literą"
Ostatni Sakrament jest w tym... tekście nazwą własną i w związku z tym może być pisany wielkimi literami.
I nie ma czegoś takiego jak "sakrament chorych" jest "namaszczenie chorych" lub "sakrament namaszczenia chorych" (tak mi się wydaje). Poza tym Ałtor w tekście chyba miał na myśli jakiś inny, nieznany bliżej sakrament.

Co do tekstu to złożyłem broń gdzieś w jednej trzeciej. Resztę pobieżnie przeleciałem. Tego nie da się czytać. Koszmarna, jednostajna narracja nawet na moment nie przyspiesza.
Choćby w scenie w hotelu z dubeltówką. Ałtor napisał, że "Wszystko to odbyło się w przeciągu dwóch uderzeń serca" no tak... natychmiast uwierzyłem :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Murai-san

Post autor: Murai-san »

Jej, przepraszam, że dopiero teraz odpisuję (nie będę tłumaczył dlaczego, bo ma się to nijak do motywu przewodniego ;) ).

Na początek pozwolę sobie odpowiedzieć na pytanie Małgorzaty, w końcu to Ona najdłużej czeka na satysfakcjonującą odpowiedź. Miejsce na dywaniku proszę zrobić!

Co do uciętej końcówki tekstu, miała ona za zadanie pozostawić lekki zamęt w głowie czytelnika - w tym przypadku efekt przerósł moje oczekiwania - skłaniający do refleksji na temat dalszych losów bohaterów (jakże licznych :P), świata, w którym się znaleźli.
Światem tym jest nasza kochana planeta Ziemia, odmłodzona o kilka milionów lat. Właściwie akcja cały czas toczy się w "znanym nam" uniwersum, tyle że w każdym kolejnym cyklu świat zamieszkiwany przez ludzi wygląda nieco inaczej (w tym przypadku podstawową różnicą była "zombistyczna apokalipsa", o której ktoś juz wcześniej napomknął).
Okresy przejściowe między kolejnymi cyklami wypełniają pocieszne harce Szatana/Lucyfera/Burzyciela i Stwórcy/Kreatora/Architekta Światów, kończące się tzw. Ostatnim Sakramentem (dużymi literami, co świadczy o podniosłości wydarzenia). W trakcie wspomnianego rytuału obaj antagoniści łączą się w jedną, wszechpotężną istotę, zdolną zniszczyć świat, w którym religia i życie duchowe zeszły na dalszy plan (lub całkowicie zostały zaniedbane), tylko po to by zbudować go od podstaw wedle dawniej obranego schematu.

Ufff.. towarzyszy mi nieodparte wrażenie, że najprościej byłoby streścić cały tekst, ale wybitnie mi się to nie uśmiecha. Dziękuję wszystkim za wyczerpujące opinie, choć mam wrażenie, że momentami miałem do czynienia z czepialstwem w najczystszym wydaniu (ile razy widziałem specyficzne, nie zawsze przypadające mi do gustu zabiegi jezykowe w książkach Sapkowskiego/Pilipiuka/itd., ale im to w końcu uchodzi bezkarnie, bo to Sapkowski/Pilipiuk/itd. ;] ).

W przypadku większej ilości pytań postaram się odpisać jak najszybciej, choć nic nie obiecuję.. w końcu sam podlegam upokarzajacej, ludzkiej fizjologii. Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

Murai-san pisze:W przypadku większej ilości pytań postaram się odpisać jak najszybciej, choć nic nie obiecuję.. w końcu sam podlegam upokarzajacej, ludzkiej fizjologii. Pozdrawiam.
Autorze, zasada jest prosta. Autor nie broni tesktu. Tekst ma się obronić sam. Do sprzedawanych książek nie dołącza się poradników, wyjaśnień czy FAQ, żeby czytelnik dowiedział się czego tam Autorowi napisać się nie chciało. Pytania zadawane przez komentujących mają, IMO, charakter retoryczny. Służą ci wskazówki, w których miejscach tekst się sypnął.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Laris pisze:
BlackAngel pisze:
Małgorzata pisze: Historią pogardzam - nigdzie nie zajrzę.
Zapiszę sobie to jako cytat w zeszycie od historii. A jak ktoś się przyczepi to powiem, że taka jedna Małgorzata nie lubi historii i wyszła na ludzi :D.
To wtedy ten ktoś, co się czepił, odpowie, że naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości.
Jakbym słyszała własną matkę, Larisie.
Problem w tym, że to banał, powtarzany bezmyślnie, bo niewątpliwie ładnie brzmiący. Ale to na inną dyskusję, gdzieś zresztą już ciągniętą w wątku o patriotyzmie, zapewne w Pogadankach.
Laris pisze:Małgorzata sobie może historią gardzić, ludzie dziwaczeją na starość. :P
Racja. Moja matka na starość została moherowym beretem. Myślę, że moje zboczenia są mniej szkodliwe. :P
Laris pisze:
ja pisze:Z czyjej/czyich perspektyw opowiada narrator zdarzenia?
A czy to ma aż tak kluczowe znaczenie przy trzecioosobowej narracji? Przez bite dwanaście lat edukacji (bo nie wiem, jak to na filologii polskiej wygląda) wbija się uczniom do łbów, że w narracji trzecioosobowej narrator jest wszechwiedzący.
Więc. Jakie ma znaczenie to, z czyjej perspektywy narrator opisuje co się dzieje?
To, że narrator jest wszechwiedzący, nie oznacza, że jest wszechmocny. :P
Spójrz na to w ten sposób, Larisie: masz epizod 1 i 2 z tekstu Murai-sana. Oba mają narrację III-osobową z perspektywy Lucka. Potem jest epizod z perspektywy starca. We wszystkich epizodach narrator zewnętrzny (III-osobowy, wszechwiedzący, zdystansowany) referował nie tylko, co się dzieje, ale przede wszystkich "wchodził do głowy" postaci. Tego rodzaju zmiany perspektywy są jak najbardziej w porządku => Lucek i stary biorą udział w wydarzeniach, narrator zaś korzysta, by odbiorcy jak najbardziej przybliżyć charakterystykę zewnętrzną i wewnętrzną postaci-uczestników zdarzeń. Po co? Żeby odbiorca mógł poznać postać lub postaci. NOPE.
A teraz nadchodzi epizod kursywą, w którym narrator (już referujący z dystansu) nagle cofa się jeszcze dalej i próbuje mi (odbiorcy) wmówić, że nie zna postaci, które widzi (choć dwie z nich opisywał z bliskiej zewnętrznej i wewnętrznej perspektywy).
I co? Mam uwierzyć, że narrator nagle tych postaci nie zna wcale?
Poza tym - perspektywa od "postronnego obserwatora" rodzi pytanie, kim jest ów postronny obserwator i czemu służy w fabule? I co się z nim stało później? I skąd w ogóle się wziął, skoro na ulicy nikogo nie było (pandemia)? A jeżeli ten obserwator jest czytelnikiem, czyli występuje swoiste "wyjście nad tekst do odbiorcy", to dlaczego? Czemu narrator zewnętrzny nagle się upostaciowił i zaczął się ze mną (odbiorcą) fraternizować? Nie taka była umowa Autor-Czytelnik na początku. I nie taka jest na końcu. Jeden akapit z perspektywy zupełnie obcej dla reszty tekstu. Dlaczego?
To trochę jak z tymi tłumami w finalnych scenach tekstu: przyjeżdża stary - tłumy czekają. Zaczyna się rytuał, tłumu już nie ma. To po co ten tłum był, skoro nie wyjaśniono nawet, na co czekał?
Ot, to w pewien sposób wpływa na odbiór. Zastanawiać się można: ale o co... Wiadomo. :P
Udało mi się wyjaśnić w miarę prosto?

Neuralgerze - masz całkowitą rację => tekst musi bronić się sam.
Nie byłoby jednak źle, gdyby Autor odpowiadał, jaki miał zamiar, gdy napisał, co napisał. Można wtedy ów zamiar porównać z realizacją i wskazać wyraźnie, czego Autor nie zrobił. :)))
No, dobra - to moje zboczenie, przyznaję się!

Murai-san - jeżeli musisz mi streszczać całość, to poniosłeś porażkę na całości. Próbowałam Ci pokazać na planie, jak inni wcześniej próbowali pokazać na pojedynczych zdaniach, dlaczego Twój tekst nie nadaje się do czytania.
Bo jest w nim bałagan, który uniemożliwia zrozumienie, o co chodzi. Sprzeczności, niespójności, skróty myślowe.
O czym opowiadasz? Jak łączą się opisane zdarzenia? Jak w tych zdarzeniach mieszczą się postaci, które przedstawiasz? Jakie znaczenie mają informacje, które przekazujesz?
To wszystko winnam ja i każdy inny odbiorca wiedzieć po lekturze. Jeżeli nie wie => Autor nie dał rady. A im mniej czytelnik rozumie, tym bardziej Autor nie dał rady. Ot, to proste jest. Choć to generalizacja, rzecz jasna. :P
So many wankers - so little time...

Murai-san

Post autor: Murai-san »

Ze zmianą sposobu narracji, najbardziej zbliżoną do tej, spotkać się można chociażby w "Trylogii husyckiej" Sapka (przytoczyłbym nawet stosowny fragment, ale niestety pożyczyłem książki kuzynce przygotowującej prezentację maturalną). Jeżeli zaś chodzi o ten "tłum" który wziął się ni stąd, ni zowąd, kto w takim razie siedział w autach eskortujących taksówkę na płaskowyż? Kto brał czynny udział w rytuale, jeżeli nie najwyżsi rangą zausznicy "Dobrego" i "Złego"?

btw:
Śmieszniejsze jest to, że osocze jest co raz bardziej przeźroczyste ;). Z definicji osocze jest przeźroczyste.
A od kiedy ludzka krew wygląda jak płynny metal?

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Dlaczego mam się tego domyślać, że tłum siedział w autach? Nawet jednym zdaniem nie wskazałeś, kto z tych aut wysiadł. :P

Nie pamiętam, żeby w "Trylogii husyckiej" ASa miała poczucie zachwiania perspektyw narracyjnych. Nie wątpię, że AS je zmieniał. Zdaje mi się jednak, że te perspektywy były osadzone.
W Twoim opowiadaniu nie mam takiego wrażenia. Nieważne, jak jest zbliżone - Twoje opowiadanie to nie trylogia. Nawet nie powieść. Akapit kursywą jak jest osadzony w fabule i kompozycji?
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ