U Herberta, czy Tolkiena opisy świata - nawet jeżeli bardzo szczegółowe - spełniają bardzo ważną rolę. Budują świat w zasadzie od podstaw. Świat, którego nie ma nigdzie indziej.Ziom pisze:Wszystko to po prostu pomaga przenieść się do przedstawionego świata.
Ale u nich świat nie jest tylko niewiele znaczącym tłem dla poczynań postaci.
Wspomniałeś o powieściach. A powieści rządzą się nieco innymi prawami niż opowiadania. Opowiadanie nie jest po to, żeby w szczegółach (zwłaszcza zupełnie zbędnych) opisać świat przedstawiony. Zwłaszcza jeżeli świat jest dodatkowo bardzo zbliżony do realnego. Opisy powinny wpłynąć na wyobraźnię czytelnika tak, aby mógł on stworzyć sobie wyobrażenie o świecie. Drobiazgowe opisanie wszystkiego w opowiadaniu, które ma circa about czterdzieści tysięcy znaków łopatologicznie włoży świat w głowę czytelnika, ale wessie postacie i ich działania. A jeżeli tekst opiera się właśnie na nich, to klapa.