Spotkanie
Moderator: RedAktorzy
Spotkanie
.................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................Spotkanie
.............................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................Piotr Burakowski
....................Nadszedł poranek i po chwili rozbrzmiał brzęk starego budzika stojącego na szafce nocnej. Mateusz, jeszcze nieco zaspany, sięgnął po niego i wyłączył go jedną ręką. Tym razem nie miał w pamięci jakiegokolwiek snu, który mógłby przelać na papier. Dlatego upadł głową na poduszkę i patrzył w biały sufit, zastanawiając się nad tym, jak zaraz będzie wyglądała jego wizyta na dole.
....................Zszedł powoli po drewnianych schodach i starając się uniknąć rozmowy z babką, nawet nie spojrzał w jej stronę, idąc do łazienki znajdującej się na przeciwko kuchni, w której siedziała. Po kilku minutach spędzonych w toalecie usłyszał hałas roztrzaskanego naczynia. Zaraz potem dobiegł go krzyk starej: - Pieprzony talerz. Gdzie jest szczotka? - wykrzyknęła sfrustrowanym tonem do siebie.
....................Kiedy usłyszał kawałki talerza lodujące w koszu skierował się do pomieszczenia obok i usiadł na przeciwko babki, która spojrzała na niego wrogo i natychmiast zaczęła - Jak jeszcze raz będziesz tak długo siedział w łazience, to stłukę cię jak psa - oznajmiła okropnym tonem, wykrzywiając twarz. Był przyzwyczajony do takiego traktowania, ale nawet pomimo tego miał teraz ochotę ją wyzwać. Czasami nawet po tym, jak bez powodu był przez nią upokarzany, zastanawiał się przez chwilę, czy ją zabić. Ta myśl go przerażała, lecz według niego była konsekwencją słownych zaczepek, popychania, kopania czy policzkowanie, których od niej doświadczał.
....................Zjadł szybko kanapki i niemal gorączkowo popijał ciepłą herbatę, ponieważ zdawał sobie sprawę, że jeżeli szybko nie odejdzie od stołu, to zaraz zostanie ponownie zaczepiony. Wstając usłyszał tylko - Masz przynieść piątkę, inaczej obetnę ci kutasa - rzekła beznamiętnie, wskazując palcem na krawieckie nożyczki, które wisiały na ścianie. Wewnątrz poczuł dziwne i nieprzyjemne uczucie. Nigdy, nawet z jej strony, nie spotkała go tak okropna perspektywa, a na dodatek doskonale wiedział, że babka zawsze spełniała swoje obietnice. Przez całe to zdarzenie zapomniał nawet umyć zęby, tylko czym prędzej wziął tornister, założył nerwowo buty i wybiegł z domu.
....................Idąc do szkoły zastanawiał się nad okropnym zachowaniem babki. Pamiętał słowa matki, która opowiadała mu o niej: To bardzo dobra, uczynna kobieta. Po śmierci twojego taty pragnęła wyjazdu i zamieszkała z moją siostrą, Amelią, w Stanach Zjednoczonych. Wiesz, w Ameryce. Najwidoczniej chciała od tego wszystkiego uciec. Mocno kochała tatę. Przypomniał sobie te słowa, które były dla niego największą bzdurą, którą kiedykolwiek usłyszał.
....................Kiedy minął bramę szkoły w jego głowie, niczym błysk poprzedzający grzmot podczas burzy, pojawiła się ucieczka. Nieważne gdzie, gdziekolwiek, byle jak najdalej od tej starej jędzy. Gdy tak pomyślał przed swoimi oczami zobaczył dom, a w nim kobietę przypominającą mu jego matkę, z którą na zawsze zamieszkał. Jednak szybko zdał sobie sprawę, że to tylko nic nieznaczące złudzenie, naiwne i całkowicie pozbawione sensu.
....................W trakcie trwania lekcji koncentrował się na zadawanych pytaniach, nierzadko udzielając poprawnych odpowiedzi. Był doceniany i odczuwał satysfakcję, gdy go chwalono. Dawniej zawsze odbiegał myślami poza mury szkoły, teraz jednak musiał postępować inaczej, bo wiedział jaka straszna rzecz spotka go w innym przypadku. Mimo to zyskał jedynie nic nieprzydatne słowa pochwały.
....................Podczas powrotu ze szkoły towarzyszyli mu dwaj koledzy: Tomek i Bartek. Byli zaskoczeni zachowaniem Mateusza na lekcjach, chwaląc go teraz. Jednak on tylko udawał, że ich słucha. Cały czas zastanawiał się nad tym, co go czeka w domu. Wyobrażał sobie babkę, która goni go po schodach, następnie dysząc ze zmęczenia wywleka spod łóżka i, śmiejąc się, ściąga spodnie wraz z majtkami, po czym jednym ruchem nożyczek obcina przyrodzenie.
....................Po rozstaniu z kolegami nadal nie widział jakiegokolwiek sensownego rozwiązania swojego problemu. Dlatego zamiast do domu, wszedł w głąb nieopodal znajdującego się lasu, których nie brakowało we wsi, w której mieszkał, i usiadł na ziemi. Nie po raz pierwszy w jego głowie rozbłysła myśl o popełnieniu samobójstwa. Zadawał sobie pytanie, dlaczego to właśnie jego spotkał taki los, podczas gdy inni mają i matkę, i ojca. I obydwoje są normalni. Z kolei jego nie żyją. Pytał samego siebie, jak postąpiłaby babka, gdyby dowiedziała się o jego śmierci. Szybko zrozumiał, że nie może liczyć na jej obwinianie się, lecz jedynie wzgardę. Dalsze rozmyślanie przerwał mu odgłos łamiącego się patyka, na który właśnie ktoś nadepnął. Spojrzał za siebie i spostrzegł nieznajomego mężczyznę w czarnej kamizelce i białej koszuli, który patrzył na niego z uwagą.
....................Dzień dobry - powiedział niepewnym tonem.
....................Tamten nic nie odpowiedział, tylko cały czas niespuszczając go z oczu, kierował się w jego stronę. Gdy stanął przednim, Mateusz spostrzegł, że ma nieco przekrwione oczy.
....................- Witaj, Mateuszu - przywitał się zdecydowanie. - Cieszę się, że cię widzę.
....................- Nie znam pana - patrzył na niego z lekkim zaniepokojeniem. - Skąd niby zna pan moje imię?
....................- To długa historia, ale chętnie ci ją przedstawię. Masz chwilę? - spytał grzecznie.
....................- Tak - udał determinację. - Co ma pan mi do powiedzenia?
....................- Wybacz mi moje maniery, wszak nie przedstawiłem się. Na imię mi Belzebub - skłonił się lekko.
....................- Jak dziwacznie – przemknęło mu przez głowę imię jego klasowego kolegi, Albina.
....................Na ustach nieznajomego pojawił się szyderczy uśmiech. Mateusz spojrzał na niego z konsternacją.
....................- Przepraszam. Zapomniałem, jakoby obecnie najpopularniejszym z moich imion był Szatan, mimo że dawniej było inaczej, a ty jesteś po prostu niedostatecznie wyedukowanym chłopcem, żeby to wiedzieć.
....................- Słucham? - zdziwił się.
....................- Powtórzę, tym razem dosadniej: jesteś młokosem, który nawet nie wie, kim jest największy zły tego świata - oświadczył z irytacją. - Przynajmniej tak o mnie mówią – dodał z chichotem po chwili zastanowienia - ale ja zawsze w tym swoim niedobrym zachowaniu kieruję się tak naprawdę dobrymi pobudkami.
....................- Nie bawi mnie to – czuł się strasznie głupio w tej dziwacznej sytuacji. Idę do domu - skłamał, po czym odwrócił się i postąpił krok.
....................- Zaczekaj – rozkazał nerwowo. – Już zapomniałeś o swoim pragnieniu?
....................- Co pan gada? - zerknął przez ramię coraz bardziej zakłopotany.
....................- Od zawsze, odkąd tylko pierwszego dnia nazwała cię jebanym skurwysynem, chciałeś ją zabić – wycedził.
....................- O kim pan mówi? - zapytał zdziwionym głosem, udając że nie wie o kogo chodzi.
....................- O twojej babce, chłopcze, i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Tej starej kurwie, która niszczy ciebie i, mimo że obecnie niewiele sobą reprezentujesz, przez nią całkowicie zaprzepaszczasz swoją przyszłość.
....................- Jesteś kłamcą przysłanym przez moją babkę, która domyśliła się, że ucieknę do lasu. Taki z ciebie Szatan – na jego twarzy pojawiła się pogarda i zdenerwowanie – jak ze mnie...
....................Udowodnię ci, że się mylisz – przerwał mu stanowczo. – Spójrz tylko w moje oczy, chłopcze - skierował lekko głowę w jego stronę.
....................W jego czarnych oczach pojawiły się płomienie ognia, które niemal całkowicie je wypełniły.
....................- Sza...tan - pomyślał zszokowany i zdesperowany ruszył do ucieczki.
....................Wiedział, że nie ma szybszego od niego w klasie, jednak rozumiał, że ma do czynienia z czymś znacznie potężniejszym od Tomka czy Bartka, od jakiegokolwiek człowieka. Zaczął w myślach gorączkowo wypowiadać kolejne słowa Ojcze nasz, ale te ciągle mu się myliły, i co chwilę zaczynał modlitwę od początku.
....................Minęła około minuta, podczas której Mateuszowi serce mało nie wyskoczyło z klatki piersiowej, kiedy nagle postanowił przystanąć na chwilę i się odwrócić. Wziął głęboki oddech, ale nikogo nie zobaczył. Pojawiła się w nim pewna nadzieja, że może już nigdy więcej nie ujrzy potwora z zakrwawionymi oczami, w których na zawołanie wyskakiwały płomienie ognia.
....................- Młokosie - usłyszał nagle za swoimi plecami znajomy głos.
....................Poczuł dziwne ukłucie wewnątrz i spojrzał mu w twarz. Tym razem miała ona osobliwy grymas irytacji, natomiast oczy nadal wypełniały płomienie.
....................- Całkiem szybko biegasz – powiedział lekko zdyszany – przez ciebie tylko straciłem niemal resztę swojej wewnętrznej mocy przeznaczonej na dzisiaj – po czym płomienie zniknęły, a wyraz twarzy powrócił do normalnego stanu. Ale wybaczę ci to, jeżeli tylko spełnisz swoje pragnienie, które od tak dawna tobie towarzyszyło - w jego głosie nadal wyczuwalna była irytacja, ale próbował to zamaskować.
....................- Posłuchaj, nie zabiję swojej babki, i tyle - powiedział z lekką obawą.
....................- Doprawdy, wy, ludzie, często przejawiacie dziwne zachwiania umysłu. Najpierw z głębi serc, jakie dał wam wasz ogromnie wątpliwy zbawca, pragniecie zabijania, a potem się tego wypieracie. Uwierz mi, nikogo nie skrzywdzisz pozbawiając dalszej egzystencji swą babkę. Sprawisz jedynie, że z tej planety zniknie nikomu niepotrzebny, sprawiający tylko same problemy i zarazem wywołujący obrzydzenie chrabąszcz. Z drugiej jednak strony patrząc na twarz twej babki bardziej pasowałoby tutaj miano ropuchy.
....................Mateuszowi spodobały się słowa pogardy, które Szatan wypowiadał pod adresem babki. Wiedział, że nie powinien, ale poczuł do niego pewną sympatię.
....................- Sądzisz, że zabijcie drugiego człowieka to takie nic? Ludzie się nie zabijają, bo nie wypada, no i wiąże się to z konsekwencjami i wyrzutami sumienia, nawet w przypadku zabicia tak okropnej i wrednej osoby jak moja babka.
....................- Z moją pomocą nikt nie będzie podejrzewał cię o zabicie babki i od razu zapomnij o wyrzutach sumienia. Wystarczy, że regularnie sięgniesz w głąb pamięci, przypominając sobie wszystkie krzywdy, które ci wyrządziła, a takowe momentalnie znikną. Poza tym macie takie jedno powiedzenie i ono doskonale się u was sprawdza, te o czasie, który leczy rany.
....................- Dlaczego ci tak na tym zależy? – zapytał z determinacją.
....................- Zastanów się nad tym jeszcze raz – wypalił. - Jeżeli ona niedługo nie zginie, to możesz zapomnieć o karierze sportowca, którą widzę w twojej przyszłości. I wybij sobie z głowy stosunek z jakąkolwiek dziewczyną, przez co będziesz wyszydzany przez innych. Czeka cię jedynie cierpienie.
....................W głowie Mateusza pojawił się mętlik. Wiedział, że Szatan ma rację. Co więcej, babce pozostało raczej niewiele lat życia. Postanowił dokładnie rozważyć całą sytuację, gdy niespodziewanie przypomniał mu się jeden sen sprzed paru lat, który przelał do zeszytu i często sobie go przypominał. Spotkał w nim mamę, z którą rozmawiał o wielu sprawach. Teraz usłyszał jej aksamitny głos i jedno zdanie: Nie ufaj władcy ognia.
....................Zrozumiał. Całe to zdarzenie było jakimś podstępem. Lucyfer wyrządzi mu tylko samo zło. Zdał sobie sprawę, że potrzeba zemsty przysłoniła mu zdrowy rozsądek i serce. Bez dalszego zastanowienia ruszył biegiem przez las w kierunku domu, bowiem tam, mimo wszystko, czuł się najbezpieczniej. Biegnąc, słyszał kroki goniącego go Lucyfera, który dyszał ze zmęczenia i krzyczał, aczkolwiek Mateusz nic nie zrozumiał z jego lamentu.
....................W pewnym momencie uzmysłowił sobie, że hałas i kroki Lucyfera ustały, więc spojrzał przez ramię, lecz nikogo nie ujrzał. Ruszył dalej, co pewien czas odwracając się, ale zawsze widział za sobą tylko drzewa. Gdy dotarł do domu, zamykając drzwi na klucz, natychmiast skierował się w kierunku pokoju babki, aby sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. Spała na kanapie przykryta kocem. Jednak po chwili obudziła się, słysząc wazon, który delikatnie się zatrząsł, po tym jak przypadkowo zahaczył o niego ręką.
....................- Co się dzieje? - usłyszał zaspany głos. - A... to Ty, Mateuszku - powiedziała beztrosko.
....................- Tak... - odrzekł zdziwiony jej spokojnym tonem.
....................- Miałam okropny sen, w którym strasznie cię traktowałam. A nawet groziłam ci obcięciem... ptaszka. Obym nigdy więcej nie miewała takich koszmarów, kochany.
....................- Nie kpij ze mnie - powiedział bez wahania.
....................- Mateuszku, ja mówię prawdę - zaprzeczyła łagodnie.
....................- Co to za gra? - zapytał.
....................- Dobrze się czujesz, może masz gorączkę? - spojrzała na niego badawczo.
....................- Wszystko ze mną w porządku - zdziwił się jej przejętym tonem.
....................- Na pewno nie - zaoponowała. - Jesteś cały blady, dlatego masz tu aspirynę i czym prędzej zmykaj do łóżka.
....................Oszołomiony całą tą sytuacją wziął od niej tabletki, wyszedł z pokoju i wszedł na górę.
....................Zmęczony rzucił się na łóżko i zaczął rozmyślać.
....................Zobaczył w pokoju swoją matkę. Przytuliła go, a z oczu popłynęły jej łzy. Miała na sobie kremową sukienkę.
....................- Byłeś dzielny, jestem z ciebie bardzo dumna – powiedziała przez łzy.
....................- Mamo... Co tutaj robisz? - nic lepszego nie przyszło mu do głowy.
....................- Przyszłam cię odwiedzić i muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego.
....................Nic nie odpowiedział, tylko kiwnął głową.
....................- Twoja babcia po śmierci taty wpadła w rozpacz i modliła się o pomoc do Boga. Gdy jej nie zaznała, szukała jej w modlitwach do Szatana. Chciała, aby pomógł jej w odzyskaniu syna, przez co szybko stała się ofiarą opętania. Krzyczała, spazmatycznie drgała i cytowała słowa Biblii w kilku językach. Straszny widok. Uratował ją pewien egzorcysta z Wrocławia i wyjechała za granicę do mojej siostry. Jednak zło na tyle przesiąkło twoją babkę, że mocno się zmieniła. Na gorsze. Dostawałam telefony od Amelii, która zupełnie nie rozumiała, co się z nią stało. Wyzywała wszystkich na około, ciągle marudziła i krzyczała. Ale najwidoczniej cząstka dobra jeszcze w niej pozostała, ponieważ po mojej śmierci postanowiła się tobą zaopiekować. Gotowała, prała twoje ubrani i zajmowała się domem.
....................Spojrzał na nią wybałuszonymi oczami.
....................- Nie patrz tak na mnie. Wiem. Była dla ciebie okropna, ale to nie jej wina.
....................- Niech będzie, a powiesz mi dlaczego doszło do mojego spotkania z Szatanem?
....................- To bardzo proste. Wraz z biegiem lat działanie Szatana na twojej babci ustąpiłoby i znów stałaby się normalna. Jednak zmuszając cię do jej zabicia, spowodowałby, że jej dusza stałaby się na zawsze jego własnością, natomiast ty poszedłbyś do poprawczaka. Ehh... - westchnęła - jak to dobrze, że zapisujesz swoje sny.
....................- Czy teraz już wszystko będzie dobrze? - zapytał z lekkim zwątpieniem.
....................- Tak, twoja babcia na zawsze pozostanie sobą, ale dobrze się nią opiekuj. Teraz muszę już iść - w jej oczach pojawiły się łzy. - Kocham cię.
....................Przytulił ją i poczuł ogarniającą go falę ciepła i to, że jego mama nie była żadnym duchem, zjawą, lecz mamą, którą zawsze znał i kochał. Mamą, którą, gdy był mały, codziennie przytulał przed snem.
....................W jednej chwili rozpłynęła się sprzed jego oczu, przez co wpadł w lekkie oszołomienie. Machnął ręką w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała.
....................Obudził się i przypomniał sobie ostatni, niezwykle realistyczny sen. Zszedł po schodach. Czuł się tak dobrze jak nigdy dotąd i poznał po zapachu, że babcia przygotowuje mu placki, takie jakie robiła mu jego mama a jakich nie jadł od lat.
....................- Czujesz się już lepiej? - zapytała z lekkim zatroskaniem.
....................- Tak, zdecydowanie lepiej - odpowiedział z zadowoleniem w głosie.
....................- Proszę bardzo, Mateuszku, smacznego - dała mu na talerzu ogromną porcję naleśników. - Tutaj masz konfitury - położyła je na stole. - Jeżeli będziesz miał ochotę na więcej, to powiedz - uśmiechnęła się.
....................- Dziękuję - pierwszy raz jej podziękował, i to z głębi serca, ledwie powstrzymując łzy.
....................I nie chodziło tutaj o naleśniki. Czuł bowiem, że bardzo go kocha i że teraz wszystko będzie dobrze.
.............................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................Piotr Burakowski
....................Nadszedł poranek i po chwili rozbrzmiał brzęk starego budzika stojącego na szafce nocnej. Mateusz, jeszcze nieco zaspany, sięgnął po niego i wyłączył go jedną ręką. Tym razem nie miał w pamięci jakiegokolwiek snu, który mógłby przelać na papier. Dlatego upadł głową na poduszkę i patrzył w biały sufit, zastanawiając się nad tym, jak zaraz będzie wyglądała jego wizyta na dole.
....................Zszedł powoli po drewnianych schodach i starając się uniknąć rozmowy z babką, nawet nie spojrzał w jej stronę, idąc do łazienki znajdującej się na przeciwko kuchni, w której siedziała. Po kilku minutach spędzonych w toalecie usłyszał hałas roztrzaskanego naczynia. Zaraz potem dobiegł go krzyk starej: - Pieprzony talerz. Gdzie jest szczotka? - wykrzyknęła sfrustrowanym tonem do siebie.
....................Kiedy usłyszał kawałki talerza lodujące w koszu skierował się do pomieszczenia obok i usiadł na przeciwko babki, która spojrzała na niego wrogo i natychmiast zaczęła - Jak jeszcze raz będziesz tak długo siedział w łazience, to stłukę cię jak psa - oznajmiła okropnym tonem, wykrzywiając twarz. Był przyzwyczajony do takiego traktowania, ale nawet pomimo tego miał teraz ochotę ją wyzwać. Czasami nawet po tym, jak bez powodu był przez nią upokarzany, zastanawiał się przez chwilę, czy ją zabić. Ta myśl go przerażała, lecz według niego była konsekwencją słownych zaczepek, popychania, kopania czy policzkowanie, których od niej doświadczał.
....................Zjadł szybko kanapki i niemal gorączkowo popijał ciepłą herbatę, ponieważ zdawał sobie sprawę, że jeżeli szybko nie odejdzie od stołu, to zaraz zostanie ponownie zaczepiony. Wstając usłyszał tylko - Masz przynieść piątkę, inaczej obetnę ci kutasa - rzekła beznamiętnie, wskazując palcem na krawieckie nożyczki, które wisiały na ścianie. Wewnątrz poczuł dziwne i nieprzyjemne uczucie. Nigdy, nawet z jej strony, nie spotkała go tak okropna perspektywa, a na dodatek doskonale wiedział, że babka zawsze spełniała swoje obietnice. Przez całe to zdarzenie zapomniał nawet umyć zęby, tylko czym prędzej wziął tornister, założył nerwowo buty i wybiegł z domu.
....................Idąc do szkoły zastanawiał się nad okropnym zachowaniem babki. Pamiętał słowa matki, która opowiadała mu o niej: To bardzo dobra, uczynna kobieta. Po śmierci twojego taty pragnęła wyjazdu i zamieszkała z moją siostrą, Amelią, w Stanach Zjednoczonych. Wiesz, w Ameryce. Najwidoczniej chciała od tego wszystkiego uciec. Mocno kochała tatę. Przypomniał sobie te słowa, które były dla niego największą bzdurą, którą kiedykolwiek usłyszał.
....................Kiedy minął bramę szkoły w jego głowie, niczym błysk poprzedzający grzmot podczas burzy, pojawiła się ucieczka. Nieważne gdzie, gdziekolwiek, byle jak najdalej od tej starej jędzy. Gdy tak pomyślał przed swoimi oczami zobaczył dom, a w nim kobietę przypominającą mu jego matkę, z którą na zawsze zamieszkał. Jednak szybko zdał sobie sprawę, że to tylko nic nieznaczące złudzenie, naiwne i całkowicie pozbawione sensu.
....................W trakcie trwania lekcji koncentrował się na zadawanych pytaniach, nierzadko udzielając poprawnych odpowiedzi. Był doceniany i odczuwał satysfakcję, gdy go chwalono. Dawniej zawsze odbiegał myślami poza mury szkoły, teraz jednak musiał postępować inaczej, bo wiedział jaka straszna rzecz spotka go w innym przypadku. Mimo to zyskał jedynie nic nieprzydatne słowa pochwały.
....................Podczas powrotu ze szkoły towarzyszyli mu dwaj koledzy: Tomek i Bartek. Byli zaskoczeni zachowaniem Mateusza na lekcjach, chwaląc go teraz. Jednak on tylko udawał, że ich słucha. Cały czas zastanawiał się nad tym, co go czeka w domu. Wyobrażał sobie babkę, która goni go po schodach, następnie dysząc ze zmęczenia wywleka spod łóżka i, śmiejąc się, ściąga spodnie wraz z majtkami, po czym jednym ruchem nożyczek obcina przyrodzenie.
....................Po rozstaniu z kolegami nadal nie widział jakiegokolwiek sensownego rozwiązania swojego problemu. Dlatego zamiast do domu, wszedł w głąb nieopodal znajdującego się lasu, których nie brakowało we wsi, w której mieszkał, i usiadł na ziemi. Nie po raz pierwszy w jego głowie rozbłysła myśl o popełnieniu samobójstwa. Zadawał sobie pytanie, dlaczego to właśnie jego spotkał taki los, podczas gdy inni mają i matkę, i ojca. I obydwoje są normalni. Z kolei jego nie żyją. Pytał samego siebie, jak postąpiłaby babka, gdyby dowiedziała się o jego śmierci. Szybko zrozumiał, że nie może liczyć na jej obwinianie się, lecz jedynie wzgardę. Dalsze rozmyślanie przerwał mu odgłos łamiącego się patyka, na który właśnie ktoś nadepnął. Spojrzał za siebie i spostrzegł nieznajomego mężczyznę w czarnej kamizelce i białej koszuli, który patrzył na niego z uwagą.
....................Dzień dobry - powiedział niepewnym tonem.
....................Tamten nic nie odpowiedział, tylko cały czas niespuszczając go z oczu, kierował się w jego stronę. Gdy stanął przednim, Mateusz spostrzegł, że ma nieco przekrwione oczy.
....................- Witaj, Mateuszu - przywitał się zdecydowanie. - Cieszę się, że cię widzę.
....................- Nie znam pana - patrzył na niego z lekkim zaniepokojeniem. - Skąd niby zna pan moje imię?
....................- To długa historia, ale chętnie ci ją przedstawię. Masz chwilę? - spytał grzecznie.
....................- Tak - udał determinację. - Co ma pan mi do powiedzenia?
....................- Wybacz mi moje maniery, wszak nie przedstawiłem się. Na imię mi Belzebub - skłonił się lekko.
....................- Jak dziwacznie – przemknęło mu przez głowę imię jego klasowego kolegi, Albina.
....................Na ustach nieznajomego pojawił się szyderczy uśmiech. Mateusz spojrzał na niego z konsternacją.
....................- Przepraszam. Zapomniałem, jakoby obecnie najpopularniejszym z moich imion był Szatan, mimo że dawniej było inaczej, a ty jesteś po prostu niedostatecznie wyedukowanym chłopcem, żeby to wiedzieć.
....................- Słucham? - zdziwił się.
....................- Powtórzę, tym razem dosadniej: jesteś młokosem, który nawet nie wie, kim jest największy zły tego świata - oświadczył z irytacją. - Przynajmniej tak o mnie mówią – dodał z chichotem po chwili zastanowienia - ale ja zawsze w tym swoim niedobrym zachowaniu kieruję się tak naprawdę dobrymi pobudkami.
....................- Nie bawi mnie to – czuł się strasznie głupio w tej dziwacznej sytuacji. Idę do domu - skłamał, po czym odwrócił się i postąpił krok.
....................- Zaczekaj – rozkazał nerwowo. – Już zapomniałeś o swoim pragnieniu?
....................- Co pan gada? - zerknął przez ramię coraz bardziej zakłopotany.
....................- Od zawsze, odkąd tylko pierwszego dnia nazwała cię jebanym skurwysynem, chciałeś ją zabić – wycedził.
....................- O kim pan mówi? - zapytał zdziwionym głosem, udając że nie wie o kogo chodzi.
....................- O twojej babce, chłopcze, i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Tej starej kurwie, która niszczy ciebie i, mimo że obecnie niewiele sobą reprezentujesz, przez nią całkowicie zaprzepaszczasz swoją przyszłość.
....................- Jesteś kłamcą przysłanym przez moją babkę, która domyśliła się, że ucieknę do lasu. Taki z ciebie Szatan – na jego twarzy pojawiła się pogarda i zdenerwowanie – jak ze mnie...
....................Udowodnię ci, że się mylisz – przerwał mu stanowczo. – Spójrz tylko w moje oczy, chłopcze - skierował lekko głowę w jego stronę.
....................W jego czarnych oczach pojawiły się płomienie ognia, które niemal całkowicie je wypełniły.
....................- Sza...tan - pomyślał zszokowany i zdesperowany ruszył do ucieczki.
....................Wiedział, że nie ma szybszego od niego w klasie, jednak rozumiał, że ma do czynienia z czymś znacznie potężniejszym od Tomka czy Bartka, od jakiegokolwiek człowieka. Zaczął w myślach gorączkowo wypowiadać kolejne słowa Ojcze nasz, ale te ciągle mu się myliły, i co chwilę zaczynał modlitwę od początku.
....................Minęła około minuta, podczas której Mateuszowi serce mało nie wyskoczyło z klatki piersiowej, kiedy nagle postanowił przystanąć na chwilę i się odwrócić. Wziął głęboki oddech, ale nikogo nie zobaczył. Pojawiła się w nim pewna nadzieja, że może już nigdy więcej nie ujrzy potwora z zakrwawionymi oczami, w których na zawołanie wyskakiwały płomienie ognia.
....................- Młokosie - usłyszał nagle za swoimi plecami znajomy głos.
....................Poczuł dziwne ukłucie wewnątrz i spojrzał mu w twarz. Tym razem miała ona osobliwy grymas irytacji, natomiast oczy nadal wypełniały płomienie.
....................- Całkiem szybko biegasz – powiedział lekko zdyszany – przez ciebie tylko straciłem niemal resztę swojej wewnętrznej mocy przeznaczonej na dzisiaj – po czym płomienie zniknęły, a wyraz twarzy powrócił do normalnego stanu. Ale wybaczę ci to, jeżeli tylko spełnisz swoje pragnienie, które od tak dawna tobie towarzyszyło - w jego głosie nadal wyczuwalna była irytacja, ale próbował to zamaskować.
....................- Posłuchaj, nie zabiję swojej babki, i tyle - powiedział z lekką obawą.
....................- Doprawdy, wy, ludzie, często przejawiacie dziwne zachwiania umysłu. Najpierw z głębi serc, jakie dał wam wasz ogromnie wątpliwy zbawca, pragniecie zabijania, a potem się tego wypieracie. Uwierz mi, nikogo nie skrzywdzisz pozbawiając dalszej egzystencji swą babkę. Sprawisz jedynie, że z tej planety zniknie nikomu niepotrzebny, sprawiający tylko same problemy i zarazem wywołujący obrzydzenie chrabąszcz. Z drugiej jednak strony patrząc na twarz twej babki bardziej pasowałoby tutaj miano ropuchy.
....................Mateuszowi spodobały się słowa pogardy, które Szatan wypowiadał pod adresem babki. Wiedział, że nie powinien, ale poczuł do niego pewną sympatię.
....................- Sądzisz, że zabijcie drugiego człowieka to takie nic? Ludzie się nie zabijają, bo nie wypada, no i wiąże się to z konsekwencjami i wyrzutami sumienia, nawet w przypadku zabicia tak okropnej i wrednej osoby jak moja babka.
....................- Z moją pomocą nikt nie będzie podejrzewał cię o zabicie babki i od razu zapomnij o wyrzutach sumienia. Wystarczy, że regularnie sięgniesz w głąb pamięci, przypominając sobie wszystkie krzywdy, które ci wyrządziła, a takowe momentalnie znikną. Poza tym macie takie jedno powiedzenie i ono doskonale się u was sprawdza, te o czasie, który leczy rany.
....................- Dlaczego ci tak na tym zależy? – zapytał z determinacją.
....................- Zastanów się nad tym jeszcze raz – wypalił. - Jeżeli ona niedługo nie zginie, to możesz zapomnieć o karierze sportowca, którą widzę w twojej przyszłości. I wybij sobie z głowy stosunek z jakąkolwiek dziewczyną, przez co będziesz wyszydzany przez innych. Czeka cię jedynie cierpienie.
....................W głowie Mateusza pojawił się mętlik. Wiedział, że Szatan ma rację. Co więcej, babce pozostało raczej niewiele lat życia. Postanowił dokładnie rozważyć całą sytuację, gdy niespodziewanie przypomniał mu się jeden sen sprzed paru lat, który przelał do zeszytu i często sobie go przypominał. Spotkał w nim mamę, z którą rozmawiał o wielu sprawach. Teraz usłyszał jej aksamitny głos i jedno zdanie: Nie ufaj władcy ognia.
....................Zrozumiał. Całe to zdarzenie było jakimś podstępem. Lucyfer wyrządzi mu tylko samo zło. Zdał sobie sprawę, że potrzeba zemsty przysłoniła mu zdrowy rozsądek i serce. Bez dalszego zastanowienia ruszył biegiem przez las w kierunku domu, bowiem tam, mimo wszystko, czuł się najbezpieczniej. Biegnąc, słyszał kroki goniącego go Lucyfera, który dyszał ze zmęczenia i krzyczał, aczkolwiek Mateusz nic nie zrozumiał z jego lamentu.
....................W pewnym momencie uzmysłowił sobie, że hałas i kroki Lucyfera ustały, więc spojrzał przez ramię, lecz nikogo nie ujrzał. Ruszył dalej, co pewien czas odwracając się, ale zawsze widział za sobą tylko drzewa. Gdy dotarł do domu, zamykając drzwi na klucz, natychmiast skierował się w kierunku pokoju babki, aby sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. Spała na kanapie przykryta kocem. Jednak po chwili obudziła się, słysząc wazon, który delikatnie się zatrząsł, po tym jak przypadkowo zahaczył o niego ręką.
....................- Co się dzieje? - usłyszał zaspany głos. - A... to Ty, Mateuszku - powiedziała beztrosko.
....................- Tak... - odrzekł zdziwiony jej spokojnym tonem.
....................- Miałam okropny sen, w którym strasznie cię traktowałam. A nawet groziłam ci obcięciem... ptaszka. Obym nigdy więcej nie miewała takich koszmarów, kochany.
....................- Nie kpij ze mnie - powiedział bez wahania.
....................- Mateuszku, ja mówię prawdę - zaprzeczyła łagodnie.
....................- Co to za gra? - zapytał.
....................- Dobrze się czujesz, może masz gorączkę? - spojrzała na niego badawczo.
....................- Wszystko ze mną w porządku - zdziwił się jej przejętym tonem.
....................- Na pewno nie - zaoponowała. - Jesteś cały blady, dlatego masz tu aspirynę i czym prędzej zmykaj do łóżka.
....................Oszołomiony całą tą sytuacją wziął od niej tabletki, wyszedł z pokoju i wszedł na górę.
....................Zmęczony rzucił się na łóżko i zaczął rozmyślać.
....................Zobaczył w pokoju swoją matkę. Przytuliła go, a z oczu popłynęły jej łzy. Miała na sobie kremową sukienkę.
....................- Byłeś dzielny, jestem z ciebie bardzo dumna – powiedziała przez łzy.
....................- Mamo... Co tutaj robisz? - nic lepszego nie przyszło mu do głowy.
....................- Przyszłam cię odwiedzić i muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego.
....................Nic nie odpowiedział, tylko kiwnął głową.
....................- Twoja babcia po śmierci taty wpadła w rozpacz i modliła się o pomoc do Boga. Gdy jej nie zaznała, szukała jej w modlitwach do Szatana. Chciała, aby pomógł jej w odzyskaniu syna, przez co szybko stała się ofiarą opętania. Krzyczała, spazmatycznie drgała i cytowała słowa Biblii w kilku językach. Straszny widok. Uratował ją pewien egzorcysta z Wrocławia i wyjechała za granicę do mojej siostry. Jednak zło na tyle przesiąkło twoją babkę, że mocno się zmieniła. Na gorsze. Dostawałam telefony od Amelii, która zupełnie nie rozumiała, co się z nią stało. Wyzywała wszystkich na około, ciągle marudziła i krzyczała. Ale najwidoczniej cząstka dobra jeszcze w niej pozostała, ponieważ po mojej śmierci postanowiła się tobą zaopiekować. Gotowała, prała twoje ubrani i zajmowała się domem.
....................Spojrzał na nią wybałuszonymi oczami.
....................- Nie patrz tak na mnie. Wiem. Była dla ciebie okropna, ale to nie jej wina.
....................- Niech będzie, a powiesz mi dlaczego doszło do mojego spotkania z Szatanem?
....................- To bardzo proste. Wraz z biegiem lat działanie Szatana na twojej babci ustąpiłoby i znów stałaby się normalna. Jednak zmuszając cię do jej zabicia, spowodowałby, że jej dusza stałaby się na zawsze jego własnością, natomiast ty poszedłbyś do poprawczaka. Ehh... - westchnęła - jak to dobrze, że zapisujesz swoje sny.
....................- Czy teraz już wszystko będzie dobrze? - zapytał z lekkim zwątpieniem.
....................- Tak, twoja babcia na zawsze pozostanie sobą, ale dobrze się nią opiekuj. Teraz muszę już iść - w jej oczach pojawiły się łzy. - Kocham cię.
....................Przytulił ją i poczuł ogarniającą go falę ciepła i to, że jego mama nie była żadnym duchem, zjawą, lecz mamą, którą zawsze znał i kochał. Mamą, którą, gdy był mały, codziennie przytulał przed snem.
....................W jednej chwili rozpłynęła się sprzed jego oczu, przez co wpadł w lekkie oszołomienie. Machnął ręką w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała.
....................Obudził się i przypomniał sobie ostatni, niezwykle realistyczny sen. Zszedł po schodach. Czuł się tak dobrze jak nigdy dotąd i poznał po zapachu, że babcia przygotowuje mu placki, takie jakie robiła mu jego mama a jakich nie jadł od lat.
....................- Czujesz się już lepiej? - zapytała z lekkim zatroskaniem.
....................- Tak, zdecydowanie lepiej - odpowiedział z zadowoleniem w głosie.
....................- Proszę bardzo, Mateuszku, smacznego - dała mu na talerzu ogromną porcję naleśników. - Tutaj masz konfitury - położyła je na stole. - Jeżeli będziesz miał ochotę na więcej, to powiedz - uśmiechnęła się.
....................- Dziękuję - pierwszy raz jej podziękował, i to z głębi serca, ledwie powstrzymując łzy.
....................I nie chodziło tutaj o naleśniki. Czuł bowiem, że bardzo go kocha i że teraz wszystko będzie dobrze.
- Pinki
- Pćma
- Posty: 210
- Rejestracja: wt, 30 mar 2010 19:22
Re: Spotkanie
Coś mnie boli na samą myśl o takim wyczynie...Silas pisze:upadł głową na poduszkę
Mateusz, zdaje się, nie mieszka w opisywanym domu od wczoraj, zatem nasuwa się pytanie - z jaką częstotliwością odwiedza "dół", skoro wydarzenie to urasta do rangi wizyty? Zapewne spędza całe dnie w sypialni.zastanawiając się nad tym, jak zaraz będzie wyglądała jego wizyta na dole.
Zszedł powoli po drewnianych schodach i starając się uniknąć rozmowy z babką, nawet nie spojrzał w jej stronę, idąc do łazienki znajdującej się na przeciwko kuchni, w której siedziała.
Znaczy, łazienka siedziała w kuchni?
...i śniegujące...Kiedy usłyszał kawałki talerza lodujące
Na pojedynek? ;)miał teraz ochotę ją wyzwać.
Zadziwiająco logiczny wywód, jak na dzieciaka w wieku szkolnym! Brakuje jeszcze Q.E.D. na końcu ;)Ta myśl go przerażała, lecz według niego była konsekwencją słownych zaczepek, popychania, kopania czy policzkowanie, których od niej doświadczał.
W głowie mogła pojawić się wizja ucieczki, perspektywa, pomysł. Sama ucieczka by się tam nie fatygowała.Kiedy minął bramę szkoły w jego głowie, niczym błysk poprzedzający grzmot podczas burzy, pojawiła się ucieczka.
Dlaczego nie można powiedzieć tu po prostu "często"? Jaki cel ma użycie nienaturalnie brzmiącego słowa "nierzadko"?W trakcie trwania lekcji koncentrował się na zadawanych pytaniach, nierzadko udzielając poprawnych odpowiedzi.
Albo "nieprzydatne", albo "nieprzydające się na nic".Mimo to zyskał jedynie nic nieprzydatne słowa pochwały.
Po tym fragmencie mam wątpliwości co do płci babci...Wyobrażał sobie babkę, która goni go po schodach, następnie dysząc ze zmęczenia wywleka spod łóżka i, śmiejąc się, ściąga spodnie wraz z majtkami, po czym jednym ruchem nożyczek obcina przyrodzenie.
Ile lasów było w tej wsi?wszedł w głąb nieopodal znajdującego się lasu, których nie brakowało we wsi, w której mieszkał,
Nie cytuję już całego dialogu, ale w całej rozmowie nie wiadomo nie wiadomo, kto wypowiada którą kwestię. Podmioty są tak pomieszane, że aż mi smutno.spostrzegł nieznajomego mężczyznę w czarnej kamizelce i białej koszuli, który patrzył na niego z uwagą.
....................Dzień dobry - powiedział niepewnym tonem.
Po pierwsze, przekrwione (jak było wspomniane w pierwszym opisie) to nie to samo co zakrwawione. Po drugie, nie wiem czy wyskakiwanie to najlepszy opis działalności płomieni. Po trzecie, z zamiast w.potwora z zakrwawionymi oczami, w których na zawołanie wyskakiwały płomienie ognia.
Komu?Poczuł dziwne ukłucie wewnątrz i spojrzał mu w twarz.
Kto powiedział?]- Całkiem szybko biegasz – powiedział lekko zdyszany
A to młody Raskolnikow! ;)Sprawisz jedynie, że z tej planety zniknie nikomu niepotrzebny, sprawiający tylko same problemy i zarazem wywołujący obrzydzenie chrabąszcz. Z drugiej jednak strony patrząc na twarz twej babki bardziej pasowałoby tutaj miano ropuchy.
To brzmi jak fragment notatki z lekcji religii na temat "dlaczego nie można zabijać innych ludzi". ;)Ludzie się nie zabijają, bo nie wypada, no i wiąże się to z konsekwencjami i wyrzutami sumienia, nawet w przypadku zabicia tak okropnej i wrednej osoby jak moja babka.
Znaczy, te krzywdy znikną? Bo tak wynika ze składni zdania, natomiast mam niejasne przeczucie, że chodziło o coś innego.Wystarczy, że regularnie sięgniesz w głąb pamięci, przypominając sobie wszystkie krzywdy, które ci wyrządziła, a takowe momentalnie znikną.
Podsumujmy: Mateusz ucieka z domu, w którym terroryzuje go niezrównoważona psychicznie staruszka. Regularnie jest tam bity, policzkowany i poniżany, grozi mu się obcięciem dość istotnych części ciała, chłopak rozważa nawet samobójstwo/morderstwo... ale tak, w domu nadal czuje się najbezpieczniej.ruszył biegiem przez las w kierunku domu, bowiem tam, mimo wszystko, czuł się najbezpieczniej.
A to wygląda, jak przepisana żywcem z Wikipedii definicja opętania. Znaczy, research zrobiony.szybko stała się ofiarą opętania. Krzyczała, spazmatycznie drgała i cytowała słowa Biblii w kilku językach. Straszny widok.
Rzecz jasna należy napomknąć, że na gorsze, ponieważ zwyczajowo ludzie opętani i przesiąknięci złem zmieniają się na lepsze.Jednak zło na tyle przesiąkło twoją babkę, że mocno się zmieniła. Na gorsze.
Amelia? Znowu podmiot uciekł.Dostawałam telefony od Amelii, która zupełnie nie rozumiała, co się z nią stało. Wyzywała wszystkich na około, ciągle marudziła i krzyczała.
Stoicki spokój Mateusza budzi mój zachwyt ;)Niech będzie, a powiesz mi dlaczego doszło do mojego spotkania z Szatanem?
Ha! A jednak nie taki z niego stoik, jak się wydawało! Poza tym - rozpłynęła się przed jego oczami/na jego oczach, ale raczej nie "sprzed jego oczu".W jednej chwili rozpłynęła się sprzed jego oczu, przez co wpadł w lekkie oszołomienie.
poznał po zapachu, że babcia przygotowuje mu placki,
To placki czy naleśniki?nie chodziło tutaj o naleśniki.
Kogo kocha Mateusz? Oprócz niego, jedyną męską postacią w tym opowiadaniu był Szatan (ewentualnie egzorcysta z Wrocławia), co nie budzi najlepszych skojarzeń.Czuł bowiem, że bardzo go kocha i że teraz wszystko będzie dobrze.
---
Mam nadzieję, że nie złamałam żadnej niepisanej zasady, robiąc taką pobieżną łapankę? Bo ja tylko prosta sepulka jestem, ale nie mogłam się powstrzymać ;)
Ogólne wrażenia z lektury (abstrahując już od składniowo-frazeologicznych problemów): bohater jest kompletnie niespójny, nawet przy założeniu, że jako dziecko reaguje na pewne sytuacje niestandardowo i inaczej, niż dorośli. Jest zaszczuty i śmiertelnie przerażony, rozważa samobójstwo, ale to nie przeszkadza mu w odnoszeniu sukcesów w szkole i udzielaniu poprawnych odpowiedzi na wszystkie pytania nauczyciela. Biorąc pod uwagę psychikę dziecka, taka sytuacja jest niemożliwa. Jego wypowiedzi i przemyślenia nie brzmią wiarygodnie.
Postać Szatana również nie wygląda zbyt autentycznie - Belzebub walczy w końcu o duszę babki (a może i chłopca), powinien kusić, grozić, śmieszyć, tumanić, przestraszać - a nie poprzestać na ganianiu za Mateuszem i robieniu sztuczek z płonącymi oczami.
"To see them fumbling with our rich and delicate language is to experience all the horror of seeing a Sèvres vase in the hands of chimpanzee" - Evelyn Waugh
- BlackAngel
- Pćma
- Posty: 236
- Rejestracja: czw, 28 sty 2010 17:46
.Silas :
upadł głową na poduszkę
Według mnie lepsze byłoby coś w stylu "runął na poduszkę" itd, ale to tylko moje zdanie, tutaj miszcz musi się wypowiedzieć. Upadł głową na poduszkę... od razu staje mi przed oczami facet, który skacze z balkonu na główkę, a na ziemi leży poduszka w którą gość wali głową ;).
Edit, niepotrzebnie zacytowałam Pinki.
Co cię nie zabije, to cię wkurzy ;D
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08
OK, zacznę i ja (czy skończę - zobaczymy zważywszy na pewne ograniczenia czasowe)
Nie wydaje mi się.
Do tego kolejna informacja, którą podajesz, a którą za raz deprecjonujesz.
O tym, że oboje nie żyją właśnie się dowiaduję. Ale co ma normalność do tego stanu?
Chłopaczek najpierw się wita, a potem oznajmia, że nie zna człowieka? Jakoś tak niekoniecznie mi to pasuje.
AFAIK (chociaż nie znam się jakoś nadzwyczaj mocno na demonologii itp.) szatan jest chyba szerszym pojęciem niż Belzebub.
Chłopaczek też nie jest douczony, ale kawałek dalej doskonale wie dlaczego ludzie się wzajemnie nie zabijają, mówi o wyrzutach sumienia itd.
I jeszcze z samego końca: czy placki=naleśniki? Otóż raczej nie.
OK. W ramach podsumowania pytanie zasadnicze: O czym jest ten tekst?
Jak wpłynęło tytułowe spotkanie na kogokolwiek? IMO - nijak. Do tego poświęcasz dużo uwagi rzeczom, które tak naprawdę nie są nikomu do niczego potrzebne. Postacie są rozchwiane i nierealistyczne. Do tego znaczna część tego tekstu to rozwiązanie typu deux ex machina.
Inna kwestia, że nie wiadomo do końca o co z tym szatanem chodzi. O kogo idzie sprawa, po co właściwie jest ta postać w opowiadaniu zawarta.
IMO - znając zakończenie uważam, że to tylko zapychacz. Równie dobrze mogłoby go nie być, a opowiadaniu nic by się nie stało.
Niby zdaniu nie ma co zarzucać... Niby. Zastanawiam się kiedy dokładnie nadchodzi ranek. Jest jakiś mniej więcej konkretny czas w którym nadchodzi ranek? Właśnie taki, żeby dodać do niego chwilę?Silas pisze:Nadszedł poranek i po chwili rozbrzmiał brzęk starego budzika stojącego na szafce nocnej.
Nie wydaje mi się.
Zadaję sobie pytanie poza wyboldowanymi częściami, czy informacja o tym, że ów Mateusz dokonał brzemiennego w skutki czynu wyłączenia budzika jedną ręką jest istotna? Co ona właściwie miała dać czytelnikowi?Mateusz, jeszcze nieco zaspany, sięgnął po niego i wyłączył go jedną ręką.
Wprowadzasz przeszłość M. Ładnie, ale w tym momencie ja-czytelnik poczułem się jakbym o czymś zapomniał. O czymś ważnym. M. ma jakieś przyzwyczajenia, gdzieś się z kimś na dole spotyka, ale ja nic o tym nie wiem, a chyba powinienem.Tym razem nie miał w pamięci jakiegokolwiek snu, który mógłby przelać na papier. Dlatego upadł głową na poduszkę i patrzył w biały sufit, zastanawiając się nad tym, jak zaraz będzie wyglądała jego wizyta na dole.
To ma szansę być odpowiedzią na pytanie. Na dole spotyka babkę. I już. Nic więcej. Amen. Poświęciłeś tej informacji (wraz z towarzyszeniem krzyczenia do samej siebie) cały akapit. Co chciałeś nim dać czytelnikowi? Informację że jest ktoś taki jak babka? Na tyle istotny żeby poświęcić mu akapit, ale nieistotny jednocześnie, żeby nie dostać imienia, albo czegoś wyróżniającego?Zszedł powoli po drewnianych schodach i starając się uniknąć rozmowy z babką, nawet nie spojrzał w jej stronę, idąc do łazienki znajdującej się na przeciwko kuchni, w której siedziała. Po kilku minutach spędzonych w toalecie usłyszał hałas roztrzaskanego naczynia. Zaraz potem dobiegł go krzyk starej: - Pieprzony talerz. Gdzie jest szczotka? - wykrzyknęła sfrustrowanym tonem do siebie.
I wiele innych powtórzeń!Pieprzony talerz. Gdzie jest szczotka? - wykrzyknęła sfrustrowanym tonem do siebie.
....................Kiedy usłyszał kawałki talerza lodujące w koszu
Mam nieodparty mętlik w głowie na temat głównego bohatera. Ile on właściwie ma lat? Chyba wystarczająco dużo żeby sobie darować łopatologię...zamieszkała z moją siostrą, Amelią, w Stanach Zjednoczonych. Wiesz, w Ameryce.
A propo zdania wcześniej. Jak to jest wyobrazić sobie ucieczkę? W tym konkretnym kontekście jakoś nie potrafię....Gdy tak pomyślał przed swoimi oczami zobaczył dom, a w nim kobietę przypominającą mu jego matkę, z którą na zawsze zamieszkał. Jednak szybko zdał sobie sprawę, że to tylko nic nieznaczące złudzenie, naiwne i całkowicie pozbawione sensu.
Do tego kolejna informacja, którą podajesz, a którą za raz deprecjonujesz.
W sensie, co tak naprawdę chcesz tu zaprezentować? Nierzadko - w sensie czasami udzielał dobrych odpowiedzi i za to go chwalono. I było fajnie, bo odczuwał satysfakcję. Ale to nieprzydatne pochwały. Do tego całkowita zmiana, bo spotka go straszna rzecz w domu. Ale jaka?W trakcie trwania lekcji koncentrował się na zadawanych pytaniach, nierzadko udzielając poprawnych odpowiedzi. Był doceniany i odczuwał satysfakcję, gdy go chwalono.
W sensie ten zwrot od "dawniej" do "teraz" to dopiero pierwszy raz jest. Skoro tak mówisz. I jeszcze koledzy. Chwalą go nie wiadomo właściwie za co. A on po raz kolejny czuje satysfakcję i udaje że słucha. Hm...Podczas powrotu ze szkoły towarzyszyli mu dwaj koledzy: Tomek i Bartek. Byli zaskoczeni zachowaniem Mateusza na lekcjach, chwaląc go teraz.
Ale tak naprawdę co to za problem? Mama, która jest i jednocześnie jej nie ma? Pochwały w szkole? Babcia z nożyczkami? A-może-jeszcze-coś-co-jest-prawdziwym-problemem?Po rozstaniu z kolegami nadal nie widział jakiegokolwiek sensownego rozwiązania swojego problemu.
Skoro we wsi w której mieszkał nie brakowało lasów, to on raczej nie mieszkał we wsi, a w lesie. Bo w samej wsi to lasu raczej nie uświadczysz.Dlatego zamiast do domu, wszedł w głąb nieopodal znajdującego się lasu, których nie brakowało we wsi, w której mieszkał, i usiadł na ziemi
W sensie? Ojca już wiadomo że nie ma i siłą rzeczy nie można go określać mianem normalny. A co z matką? Tego jako czytelnik jeszcze nie jestem w stanie dociec.Zadawał sobie pytanie, dlaczego to właśnie jego spotkał taki los, podczas gdy inni mają i matkę, i ojca. I obydwoje są normalni.
O tym, że oboje nie żyją właśnie się dowiaduję. Ale co ma normalność do tego stanu?
Do zrozumienia potrzebny jest jakiś impuls chyba. Coś, co spowoduje nakierowanie myśli na taki a nie inny tor. A tu tego zupełnie nie widzę.Szybko zrozumiał, że nie może liczyć na jej obwinianie się, lecz jedynie wzgardę.
Chłopaczek najpierw się wita, a potem oznajmia, że nie zna człowieka? Jakoś tak niekoniecznie mi to pasuje.
Ot ciekawostka. Jak długa historia, to chyba jednak niekoniecznie chwilę potrzeba na jej opowiedzenie.To długa historia, ale chętnie ci ją przedstawię. Masz chwilę?
Ale z jakiegoś szczególnego powodu? Jakieś podobieństwo może? Cokolwiek?Jak dziwacznie – przemknęło mu przez głowę imię jego klasowego kolegi, Albina.
W sensie znowu nie rozumiem...Przepraszam. Zapomniałem, jakoby obecnie najpopularniejszym z moich imion był Szatan, mimo że dawniej było inaczej
AFAIK (chociaż nie znam się jakoś nadzwyczaj mocno na demonologii itp.) szatan jest chyba szerszym pojęciem niż Belzebub.
Niby się domyślam, o co chodzi, ale te całkowicie wypełniające płomienie ognia to jednak poważne są...W jego czarnych oczach pojawiły się płomienie ognia, które niemal całkowicie je wypełniły.
Co do wielkich i małych liter w dialogach polecam poszperanie w odpowiednim wątku. Panie bardziej utalentowane niż ja zdążyły już to wyjaśnić.- Sza...tan - pomyślał zszokowany i zdesperowany ruszył do ucieczki.
Jakoś mało konsekwentnie prowadzisz te postacie. Wszystkie bez wyjątku. Szatan alias Belzebub jest głównym złym, ale niemal go wyczerpała trwająca około minutę bieganina za małym chłopcem... Jakoś niekoniecznie wierzę.Całkiem szybko biegasz – powiedział lekko zdyszany – przez ciebie tylko straciłem niemal resztę swojej wewnętrznej mocy przeznaczonej na dzisiaj
Chłopaczek też nie jest douczony, ale kawałek dalej doskonale wie dlaczego ludzie się wzajemnie nie zabijają, mówi o wyrzutach sumienia itd.
Nie wiem, czy szatan w swojej mądrości nadal wie, że ma przed sobą niedouczonego młokosa, który jest raczej w wieku w którym chłopcy i dziewczynki za sobą niekoniecznie przepadają, a na pewno nie myślą o stosunkach. Jakichkolwiek stosunkach.I wybij sobie z głowy stosunek z jakąkolwiek dziewczyną,
Lucyfer czyli kto? Bo dotychczas mamy do czynienia z Belzebubem,Lucyfer wyrządzi mu tylko samo zło.
Aspiryna jest lekiem na bladość skóry? O ile wiem wiejskim dzieciom raczej zaleca się pobieganie po dworze.Jesteś cały blady, dlatego masz tu aspirynę i czym prędzej zmykaj do łóżka.
I jeszcze z samego końca: czy placki=naleśniki? Otóż raczej nie.
OK. W ramach podsumowania pytanie zasadnicze: O czym jest ten tekst?
Jak wpłynęło tytułowe spotkanie na kogokolwiek? IMO - nijak. Do tego poświęcasz dużo uwagi rzeczom, które tak naprawdę nie są nikomu do niczego potrzebne. Postacie są rozchwiane i nierealistyczne. Do tego znaczna część tego tekstu to rozwiązanie typu deux ex machina.
Ale dlaczego powinien zachowywać się tak, a nie inaczej? Jest jakiś kanon zachowywania się Szatana? Kusi i mami bo tak się utarło w kulturze, ale tylko od Autora zależy jak zaprezentuje swojego szatana.Pinki pisze:Postać Szatana również nie wygląda zbyt autentycznie - Belzebub walczy w końcu o duszę babki (a może i chłopca), powinien kusić, grozić, śmieszyć, tumanić, przestraszać - a nie poprzestać na ganianiu za Mateuszem i robieniu sztuczek z płonącymi oczami.
Inna kwestia, że nie wiadomo do końca o co z tym szatanem chodzi. O kogo idzie sprawa, po co właściwie jest ta postać w opowiadaniu zawarta.
IMO - znając zakończenie uważam, że to tylko zapychacz. Równie dobrze mogłoby go nie być, a opowiadaniu nic by się nie stało.
Sasasasasa...
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
A ja się z Pinki zgadzam. Owszem, jest to pewien kanon, ten kanon nazywa się: "bo tak się utarło w kulturze". Można go modyfikować w granicach rozsądku, Szatan może i nie kusić, nie mamić, nie grozić itp. ale powinien się zachowywać w zrozumiały sposób i przede wszystkim mówić językiem rozmówcy, językiem atrakcyjnym i zrozumiałym dla rozmówcy. Bo zdanie:Bakalarz pisze:Ale dlaczego powinien zachowywać się tak, a nie inaczej? Jest jakiś kanon zachowywania się Szatana? Kusi i mami bo tak się utarło w kulturze, ale tylko od Autora zależy jak zaprezentuje swojego szatana.Pinki pisze:
Postać Szatana również nie wygląda zbyt autentycznie - Belzebub walczy w końcu o duszę babki (a może i chłopca), powinien kusić, grozić, śmieszyć, tumanić, przestraszać - a nie poprzestać na ganianiu za Mateuszem i robieniu sztuczek z płonącymi oczami.
jest majstersztykiem niezrozumienia Szatana, jak powinien rozmawiać z dzieckiem, niezależnie od tego czy dziecko ma lat 7 czy 14. W pierwszym przypadku szkoda dziecku w ogóle mówić o tym, w drugim należałoby użyć jakiegoś sformułowania zrozumiałego dla nastolatka. Np. nie pobzykasz sobie.Silas pisze:I wybij sobie z głowy stosunek z jakąkolwiek dziewczyną, przez co będziesz wyszydzany przez innych. Czeka cię jedynie cierpienie.
Po prostu wyobrażam sobie z jaką atencją autor formułuje w myślach arcydorosłe i poważne słowo "stosunek", obraca ja między neuronami i w końcu ze smakiem umieszcza w płodzonym tekście...
Czy ktoś oprócz seksuologów czy inszych profesji nauczycielskich w ogóle używa tego określenia? :)
ALE. Jeśli jednak autor postanowi zaprzeczyć takiemu kanonowi czy inszemu zjawisku utartemu w kulturze i skonstruować postać odmiennie, winien to należycie uzasadnić. Winien podać zrozumiałe (choć niekoniecznie jasne) powody, dla których ta postać jest inna. Przykład jaki mi do głowy przychodzi na szybko: krasnolodu jakie są wiadomo. I taki Terry konstruuje postacie kilku krasnoludów (np. Cudo Tyłeczek) jako kogoś zupełnie innego... ale wprowadza jakiś rys charakteru i odmienności a nie opisuje tylko odmienne zachowania.
A poza tym jeszcze się z tym nie zgadzam:
No jak to nie? Spotkanie z szatanem było próbą, dzięki przejściu próby życie chłopca się zmieniło, babka przejrzała na oczy itd.Bakalarz pisze:OK. W ramach podsumowania pytanie zasadnicze: O czym jest ten tekst?
Jak wpłynęło tytułowe spotkanie na kogokolwiek? IMO - nijak.
Tylko, że jest to tak mętnie, nieprawdziwie i wręcz nieporadnie opowiedziane...
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
Tak :) Z cała pewnością. Podobnie, jak można się spotkać z konkubentami i kopulacją nie tylko w wiadomościach i programach przyrodniczych. To już kwestia słowników właściwych konkretnym osobom bądź grupom. Oczywiście zazwyczaj takie nietypowe określenia mają nieco inny ładunek niż synonimiczne określenia popularne, a w tekście winny być jakoś uzasadnione. W tym akurat o uzasadnienie ciężko, ale nie tylko dla stosunku.Kruger pisze:Po prostu wyobrażam sobie z jaką atencją autor formułuje w myślach arcydorosłe i poważne słowo "stosunek", obraca ja między neuronami i w końcu ze smakiem umieszcza w płodzonym tekście...
Czy ktoś oprócz seksuologów czy inszych profesji nauczycielskich w ogóle używa tego określenia?
- Pinki
- Pćma
- Posty: 210
- Rejestracja: wt, 30 mar 2010 19:22
Chodziło mi nie tyle o zgodność z archetypowym wizerunkiem Szatana, co logikę zachowania postaci w tej konkretnej sytuacji. Diabeł ma ostatnią szansę na przeciągnięcie chłopaka na swoją stronę; wie, że to ostateczna próba - mógłby się nieco bardziej postarać ;) Bo z tekstu wynika, że aby pokonać Księcia Ciemności, wystarczy rzucić parę frazesów o tym że nie wolno zabijać ludzi i szybko biegać.Ale dlaczego powinien zachowywać się tak, a nie inaczej? Jest jakiś kanon zachowywania się Szatana? Kusi i mami bo tak się utarło w kulturze, ale tylko od Autora zależy jak zaprezentuje swojego szatana.
"To see them fumbling with our rich and delicate language is to experience all the horror of seeing a Sèvres vase in the hands of chimpanzee" - Evelyn Waugh
Serdecznie dziękuję wszystkim (Pinki, BlackAngel, Bakalarz, Kruger, Bebok) za opinie, które często okazały się niezwykle przydatne. Z drugiej jednak strony nie wszystkie do mnie przemawiają (ale wiadomo, że nie jestem nieomylny...), co nie zmienia jednak faktu, że to wasze punkty widzenia i macie do nich pełne prawo. Tym niemniej, przedstawię swoje uwagi.
Pinki
miał teraz ochotę ją wyzwać.
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=wyzwa%E6
1. «zwymyślać kogoś, używając dosadnych lub wulgarnych słów»
Nie cytuję już całego dialogu, ale w całej rozmowie nie wiadomo nie wiadomo, kto wypowiada którą kwestię. Podmioty są tak pomieszane, że aż mi smutno.
Mamy tutaj tylko dwie postacie rozmawiające ze sobą, w której - moim zdaniem - bardzo często sygnalizowane jest, kto co mówi.
- Całkiem szybko biegasz – powiedział lekko zdyszany
Kto powiedział?
Wiadomo, kto gonił Mateusza, więc to chyba oczywiste... zwłaszcza biorąc pod uwagę opis Szatana, który padł zaraz przed tą wypowiedzią.
Poczuł dziwne ukłucie wewnątrz i spojrzał mu w twarz.
To samo, co poprzednio.
Amelia? Znowu podmiot uciekł.
Amelia została przedstawiona wcześniej jako siostra matki Mateusza.
Postać Szatana również nie wygląda zbyt autentycznie - Belzebub walczy w końcu o duszę babki (a może i chłopca), powinien kusić, grozić, śmieszyć, tumanić, przestraszać - a nie poprzestać na ganianiu za Mateuszem i robieniu sztuczek z płonącymi oczami.
I kusił, i groził, i tumanił, i straszył... i gonił po lesie.
Przykłady:
Z moją pomocą nikt nie będzie podejrzewał cię o zabicie babki i od razu zapomnij o wyrzutach sumienia. Wystarczy, że regularnie sięgniesz w głąb pamięci, przypominając sobie wszystkie krzywdy, które ci wyrządziła, a takowe momentalnie znikną. Poza tym macie takie jedno powiedzenie i ono doskonale się u was sprawdza, te o czasie, który leczy rany.
Zastanów się nad tym jeszcze raz – wypalił. - Jeżeli ona niedługo nie zginie, to możesz zapomnieć o karierze sportowca, którą widzę w twojej przyszłości. I wybij sobie z głowy stosunek z jakąkolwiek dziewczyną, przez co będziesz wyszydzany przez innych. Czeka cię jedynie cierpienie.
Bakalarz
Chłopaczek też nie jest douczony, ale kawałek dalej doskonale wie dlaczego ludzie się wzajemnie nie zabijają, mówi o wyrzutach sumienia itd.
Chodzi Ci o Stany Zjednoczone - Ameryka? Jego rozmowę sprzed lat, jak był jeszcze bardzo mały i mieszkał z matką. Niestety moja pomyłka, że nie wyjaśniłem konkretnie czasu tej rozmowy ani nie podałem wieku Mateusza.
Nie wiem, czy szatan w swojej mądrości nadal wie, że ma przed sobą niedouczonego młokosa, który jest raczej w wieku w którym chłopcy i dziewczynki za sobą niekoniecznie przepadają, a na pewno nie myślą o stosunkach. Jakichkolwiek stosunkach.
Patrz poprzedni komentarz.
Jeszcze raz wielkie dzięki wszystkim za pomoc.
Pinki
miał teraz ochotę ją wyzwać.
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=wyzwa%E6
1. «zwymyślać kogoś, używając dosadnych lub wulgarnych słów»
Nie cytuję już całego dialogu, ale w całej rozmowie nie wiadomo nie wiadomo, kto wypowiada którą kwestię. Podmioty są tak pomieszane, że aż mi smutno.
Mamy tutaj tylko dwie postacie rozmawiające ze sobą, w której - moim zdaniem - bardzo często sygnalizowane jest, kto co mówi.
- Całkiem szybko biegasz – powiedział lekko zdyszany
Kto powiedział?
Wiadomo, kto gonił Mateusza, więc to chyba oczywiste... zwłaszcza biorąc pod uwagę opis Szatana, który padł zaraz przed tą wypowiedzią.
Poczuł dziwne ukłucie wewnątrz i spojrzał mu w twarz.
To samo, co poprzednio.
Amelia? Znowu podmiot uciekł.
Amelia została przedstawiona wcześniej jako siostra matki Mateusza.
Postać Szatana również nie wygląda zbyt autentycznie - Belzebub walczy w końcu o duszę babki (a może i chłopca), powinien kusić, grozić, śmieszyć, tumanić, przestraszać - a nie poprzestać na ganianiu za Mateuszem i robieniu sztuczek z płonącymi oczami.
I kusił, i groził, i tumanił, i straszył... i gonił po lesie.
Przykłady:
Z moją pomocą nikt nie będzie podejrzewał cię o zabicie babki i od razu zapomnij o wyrzutach sumienia. Wystarczy, że regularnie sięgniesz w głąb pamięci, przypominając sobie wszystkie krzywdy, które ci wyrządziła, a takowe momentalnie znikną. Poza tym macie takie jedno powiedzenie i ono doskonale się u was sprawdza, te o czasie, który leczy rany.
Zastanów się nad tym jeszcze raz – wypalił. - Jeżeli ona niedługo nie zginie, to możesz zapomnieć o karierze sportowca, którą widzę w twojej przyszłości. I wybij sobie z głowy stosunek z jakąkolwiek dziewczyną, przez co będziesz wyszydzany przez innych. Czeka cię jedynie cierpienie.
Bakalarz
Chłopaczek też nie jest douczony, ale kawałek dalej doskonale wie dlaczego ludzie się wzajemnie nie zabijają, mówi o wyrzutach sumienia itd.
Chodzi Ci o Stany Zjednoczone - Ameryka? Jego rozmowę sprzed lat, jak był jeszcze bardzo mały i mieszkał z matką. Niestety moja pomyłka, że nie wyjaśniłem konkretnie czasu tej rozmowy ani nie podałem wieku Mateusza.
Nie wiem, czy szatan w swojej mądrości nadal wie, że ma przed sobą niedouczonego młokosa, który jest raczej w wieku w którym chłopcy i dziewczynki za sobą niekoniecznie przepadają, a na pewno nie myślą o stosunkach. Jakichkolwiek stosunkach.
Patrz poprzedni komentarz.
Jeszcze raz wielkie dzięki wszystkim za pomoc.
- Pinki
- Pćma
- Posty: 210
- Rejestracja: wt, 30 mar 2010 19:22
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
Silasie, podmioty naprawdę ci uciekają, tak w tekście jak i w dialogach.
Pierwszy przykład - wspomniany o telefonach od Amelii.
Ale...
Nie wystarczy założyć, że czytelnik się domyśli z treści o co chodzi. Czytelnik, gdy zobaczy takie zamieszanie w konstrukcjach zdań, zmęczy się prędzej.
A nawet jeśli trafisz na czytelnika, któremu się chce wgłębiać, to dla niego też masz pułapki!
Ano niestety nie... Podkreślone fragmenty bardzo mnie frapowały i utrudniały odbiór. Bo brzmią tak, jak można pisać nie o matce faceta, a o jego żonie. Cztery razy bodajże czytałem ten akapit nim rozszyfrowałem kto o kim mówił.
A teraz dialog. Dialog jest do roszyfrowania prosty - niestety. Przy czym uwaga generalna, w rozmowie dwóch osób nie wystarczy założyć że mówią naprzemian. Jeśli stosujesz goły dialog, to wystarczy, od biedy. Jeśli po myślnikach udzielasz wyjaśnień, już nie. Na czerwono moje uwagi. I błędy dialogowe.
Pierwszy przykład - wspomniany o telefonach od Amelii.
Tu jest dobrze. Wyboldowane częsci są jasne, wiadomo o kogo chodzi, cały czas o ta samą osobę zidentyfikowaną na początku (podkreślenie). Pod koniec podmiot mógłby się zmienić, bo wspomniano o wyjeździe do siostry, ale na szczęście w następnym zdaniu znów wspominasz o babce, że w dalszej części zdania wiadomo, że to ona a nie siostra się zmienia na gorsze.Silas pisze:- Twoja babcia po śmierci taty wpadła w rozpacz i modliła się o pomoc do Boga. Gdy jej nie zaznała, szukała jej w modlitwach do Szatana. Chciała, aby pomógł jej w odzyskaniu syna, przez co szybko stała się ofiarą opętania. Krzyczała, spazmatycznie drgała i cytowała słowa Biblii w kilku językach. Straszny widok. Uratował ją pewien egzorcysta z Wrocławia i wyjechała za granicę do mojej siostry. Jednak zło na tyle przesiąkło twoją babkę, że mocno się zmieniła. Na gorsze.
Ale...
Ale tu się już pogubiłeś. Z kostrukcji wynika, że Amelia nie rozumiała co się stało z... Amelią. I to Amelia wyzywała, marudziła, krzyczała, Amelii została cząstka dobra, Amelia postanowiła się zaopiekować, gotowała, prała i zajmowała się.Dostawałam telefony od Amelii, która zupełnie nie rozumiała, co się z nią stało. Wyzywała wszystkich na około, ciągle marudziła i krzyczała. Ale najwidoczniej cząstka dobra jeszcze w niej pozostała, ponieważ po mojej śmierci postanowiła się tobą zaopiekować. Gotowała, prała twoje ubrani i zajmowała się domem.
Nie wystarczy założyć, że czytelnik się domyśli z treści o co chodzi. Czytelnik, gdy zobaczy takie zamieszanie w konstrukcjach zdań, zmęczy się prędzej.
A nawet jeśli trafisz na czytelnika, któremu się chce wgłębiać, to dla niego też masz pułapki!
Najpierw zamieszanie, kto o kim co mówi. Ale nie martwię się, bo rozwikłam to na podstawie dalszej treści, prawda?Idąc do szkoły zastanawiał się nad okropnym zachowaniem babki. Pamiętał słowa matki, która opowiadała mu o niej: To bardzo dobra, uczynna kobieta. Po śmierci twojego taty pragnęła wyjazdu i zamieszkała z moją siostrą, Amelią, w Stanach Zjednoczonych. Wiesz, w Ameryce. Najwidoczniej chciała od tego wszystkiego uciec. Mocno kochała tatę. Przypomniał sobie te słowa, które były dla niego największą bzdurą, którą kiedykolwiek usłyszał.
Ano niestety nie... Podkreślone fragmenty bardzo mnie frapowały i utrudniały odbiór. Bo brzmią tak, jak można pisać nie o matce faceta, a o jego żonie. Cztery razy bodajże czytałem ten akapit nim rozszyfrowałem kto o kim mówił.
A teraz dialog. Dialog jest do roszyfrowania prosty - niestety. Przy czym uwaga generalna, w rozmowie dwóch osób nie wystarczy założyć że mówią naprzemian. Jeśli stosujesz goły dialog, to wystarczy, od biedy. Jeśli po myślnikach udzielasz wyjaśnień, już nie. Na czerwono moje uwagi. I błędy dialogowe.
Czy wszystko jasne?Tamten nic nie odpowiedział, tylko cały czas niespuszczając go z oczu, kierował się w jego stronę. Gdy stanął przednim, Mateusz spostrzegł, że ma nieco przekrwione oczy.
....................- Witaj, Mateuszu - przywitał się zdecydowanie. - Cieszę się, że cię widzę. Kto się przywitał? Mateusz! Wszak to on jest ostatnią zidentyfikowaną osobą...
....................- Nie znam pana. - Patrzył na niego z lekkim zaniepokojeniem. - Skąd niby zna pan moje imię? Kto to powiedział? Mateusz (akurat zgodnie z intencjami).
....................- To długa historia, ale chętnie ci ją przedstawię. Masz chwilę? - spytał grzecznie. A to czyje słowa? Mateusza, bo nadal to on jest ostatnią zidentyfikowaną osobą.
....................- Tak. - Udał determinację. - Co ma pan mi do powiedzenia? Mateusz.
....................- Wybacz mi moje maniery, wszak nie przedstawiłem się. Na imię mi Belzebub. - Skłonił się lekko. Skłonił się oczywiście Mateusz.
....................- Jak dziwacznie. – Przemknęło mu przez głowę imię jego klasowego kolegi, Albina. Mateusz.
....................Na ustach nieznajomego pojawił się szyderczy uśmiech. Mateusz spojrzał na niego z konsternacją. Zidentyfikowałeś rozmówcę, dobrze...
....................- Przepraszam. Zapomniałem, jakoby obecnie najpopularniejszym z moich imion był Szatan, mimo że dawniej było inaczej, a ty jesteś po prostu niedostatecznie wyedukowanym chłopcem, żeby to wiedzieć. Powiedział Mateusz...
....................- Słucham? - Zdziwił się. Mateusz.
....................- Powtórzę, tym razem dosadniej: jesteś młokosem, który nawet nie wie, kim jest największy zły tego świata - Oświadczył z irytacją. - Przynajmniej tak o mnie mówią – dodał z chichotem po chwili zastanowienia - ale ja zawsze w tym swoim niedobrym zachowaniu kieruję się tak naprawdę dobrymi pobudkami. Oooo, znowu Mateusz...
....................- Nie bawi mnie to. – Czuł się strasznie głupio w tej dziwacznej sytuacji. Idę do domu - skłamał, po czym odwrócił się i postąpił krok. Mateusz.
....................- Zaczekaj – rozkazał nerwowo. – Już zapomniałeś o swoim pragnieniu? Hmmm, Mateusz się robi nerwowy... Pewnie z powodu długiej rozmowy sam ze sobą...
....................- Co pan gada? - Zerknął przez ramię coraz bardziej zakłopotany. Mateusz.
....................- Od zawsze, odkąd tylko pierwszego dnia nazwała cię jebanym skurwysynem, chciałeś ją zabić – wycedził. Mateusz, nie cedź!
....................- O kim pan mówi? - zapytał zdziwionym głosem, udając że nie wie o kogo chodzi. Mateusz.
....................- O twojej babce, chłopcze, i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Tej starej kurwie, która niszczy ciebie i, mimo że obecnie niewiele sobą reprezentujesz, przez nią całkowicie zaprzepaszczasz swoją przyszłość. Oj, oj, Mateusz, takie brzydkie słowa w ustach dziecka i to kolejny raz...
....................- Jesteś kłamcą przysłanym przez moją babkę, która domyśliła się, że ucieknę do lasu. Taki z ciebie Szatan. – Na jego twarzy pojawiła się pogarda i zdenerwowanie – jak ze mnie... Mateusz
....................Udowodnię ci, że się mylisz – przerwał mu stanowczo. – Spójrz tylko w moje oczy, chłopcze - skierował lekko głowę w jego stronę. Tu się fantastyka pojawia, Mateusz mówi do Mateusza by sobie zajrzał w oczy.
....................W jego czarnych oczach pojawiły się płomienie ognia, które niemal całkowicie je wypełniły.
....................- Sza...tan. - Pomyślał zszokowany i zdesperowany ruszył do ucieczki.
Mateusz.
Spróbuj narracji pierwszoosobowej, mniej się będą podmioty i postacie mylić.Wiedział, że nie ma szybszego od niego w klasie, jednak rozumiał, że ma do czynienia z czymś znacznie potężniejszym od Tomka czy Bartka, od jakiegokolwiek człowieka. Zaczął w myślach gorączkowo wypowiadać kolejne słowa Ojcze nasz, ale te ciągle mu się myliły, i co chwilę zaczynał modlitwę od początku.
....................Minęła około minuta, podczas której Mateuszowi serce mało nie wyskoczyło z klatki piersiowej, kiedy nagle postanowił przystanąć na chwilę i się odwrócić. Wziął głęboki oddech, ale nikogo nie zobaczył. Pojawiła się w nim pewna nadzieja, że może już nigdy więcej nie ujrzy potwora z zakrwawionymi oczami, w których na zawołanie wyskakiwały płomienie ognia.
....................- Młokosie - usłyszał nagle za swoimi plecami znajomy głos. Po raz pierwszy nie mam wątpliwości, ze to głos innej postaci niż Mateusz.
....................Poczuł dziwne ukłucie wewnątrz i spojrzał mu w twarz. Tym razem miała ona osobliwy grymas irytacji, natomiast oczy nadal wypełniały płomienie.
....................- Całkiem szybko biegasz – powiedział lekko zdyszany – przez ciebie tylko straciłem niemal resztę swojej wewnętrznej mocy przeznaczonej na dzisiaj – po czym płomienie zniknęły, a wyraz twarzy powrócił do normalnego stanu. Ale wybaczę ci to, jeżeli tylko spełnisz swoje pragnienie, które od tak dawna tobie towarzyszyło - w jego głosie nadal wyczuwalna była irytacja, ale próbował to zamaskować. A tu znowu Mateusz zaczął sam do siebie mówić...
....................- Posłuchaj, nie zabiję swojej babki, i tyle - powiedział z lekką obawą. Mateusz.
....................- Doprawdy, wy, ludzie, często przejawiacie dziwne zachwiania umysłu. Najpierw z głębi serc, jakie dał wam wasz ogromnie wątpliwy zbawca, pragniecie zabijania, a potem się tego wypieracie. Uwierz mi, nikogo nie skrzywdzisz pozbawiając dalszej egzystencji swą babkę. Sprawisz jedynie, że z tej planety zniknie nikomu niepotrzebny, sprawiający tylko same problemy i zarazem wywołujący obrzydzenie chrabąszcz. Z drugiej jednak strony patrząc na twarz twej babki bardziej pasowałoby tutaj miano ropuchy. O, proszę. Nie dałeś rzadnej informacji po myślniku i dzięki temu wiem, że to słowa Szatana a nie Mateusza.
....................Mateuszowi spodobały się słowa pogardy, które Szatan wypowiadał pod adresem babki. Wiedział, że nie powinien, ale poczuł do niego pewną sympatię.
....................- Sądzisz, że zabijcie drugiego człowieka to takie nic? Ludzie się nie zabijają, bo nie wypada, no i wiąże się to z konsekwencjami i wyrzutami sumienia, nawet w przypadku zabicia tak okropnej i wrednej osoby jak moja babka. Mateusz.
....................- Z moją pomocą nikt nie będzie podejrzewał cię o zabicie babki i od razu zapomnij o wyrzutach sumienia. Wystarczy, że regularnie sięgniesz w głąb pamięci, przypominając sobie wszystkie krzywdy, które ci wyrządziła, a takowe momentalnie znikną. Poza tym macie takie jedno powiedzenie i ono doskonale się u was sprawdza, te o czasie, który leczy rany. Znów brak dodatkowego opisu i dzięki temu brak mych wątpliwości.
....................- Dlaczego ci tak na tym zależy? – zapytał z determinacją. Mateusz.
....................- Zastanów się nad tym jeszcze raz – wypalił. - Jeżeli ona niedługo nie zginie, to możesz zapomnieć o karierze sportowca, którą widzę w twojej przyszłości. I wybij sobie z głowy stosunek z jakąkolwiek dziewczyną, przez co będziesz wyszydzany przez innych. Czeka cię jedynie cierpienie. I tu problem. Była naprzemienna rozmowa, ale ostatnim (domyślnie) identyfikowanym rozmówcą był Mateusz, czyli ta kwestia to jego powrót do rozmowy sam ze sobą...
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08
Ałtorze - może po prostu przeczytaj jeszcze raz zarówno opowiadanie jak i swój komentarz.Bakalarz
Chłopaczek też nie jest douczony, ale kawałek dalej doskonale wie dlaczego ludzie się wzajemnie nie zabijają, mówi o wyrzutach sumienia itd.
Chodzi Ci o Stany Zjednoczone - Ameryka? Jego rozmowę sprzed lat, jak był jeszcze bardzo mały i mieszkał z matką. Niestety moja pomyłka, że nie wyjaśniłem konkretnie czasu tej rozmowy ani nie podałem wieku Mateusza.
Nie wiem, czy szatan w swojej mądrości nadal wie, że ma przed sobą niedouczonego młokosa, który jest raczej w wieku w którym chłopcy i dziewczynki za sobą niekoniecznie przepadają, a na pewno nie myślą o stosunkach. Jakichkolwiek stosunkach.
Patrz poprzedni komentarz.
Wskazałem na Amerykę, ale w zupełnie innym miejscu i celu. W dwóch miejscach, które zacytowałeś Ameryka nie ma nic wspólnego. Szwankują relacje między szatanem a chłopcem. Raz B. nazywa M. niedouczonym młokosem, nikt nie odbija piłeczki, że może być inaczej. Drugim razem zupełnie jakby poza konkursem chłopaczek dwunastoletni jak go określiłeś zastanawia się nad wyrzutami sumienia, gdy się kogoś zabije. Jak dla mnie to duży dysonans.
Drugi cytat odnosi się dość dokładnie do słów o stosunku z dziewczyną. O ile Twój komentarz do cytatu numer jeden pasował bardzo średnio, to do drugiego nie pasuje w żaden sposób. Co ma piernik do wiatraka?
EDIT:
Krugerze, w kwestii Szatana
Mniej więcej o tym mówię. Szatana można przedstawić w różny sposób i nie w każdym Szatan mami i kusi. Chodzi mi o słowo powinien.A ja się z Pinki zgadzam. Owszem, jest to pewien kanon, ten kanon nazywa się: "bo tak się utarło w kulturze". Można go modyfikować w granicach rozsądku, Szatan może i nie kusić, nie mamić, nie grozić itp. ale powinien się zachowywać w zrozumiały sposób
Można to zmienić i przekształcić dla osiągnięcia jakiegoś efektu.
Kładziesz duży nacisk na uzasadnianie dlaczego Szatan jest taki a nie inny. Trochę ograniczasz kulturowe podejście do szatana jako kogoś kto mami i kusi.
Tak czy inaczej Szatan, czy ktokolwiek inny musi być wiarygodny. Nie mówię dostosowany do sytuacji i posługujący się zrozumiałym językiem, bo to może być część autorskiej kreacji. Dla mnie musi być przede wszystkim wiarygodny.
Zasadniczo chciałem odpowiedź usłyszeć od Autora :)Kruger pisze:No jak to nie? Spotkanie z szatanem było próbą, dzięki przejściu próby życie chłopca się zmieniło, babka przejrzała na oczy itd.ja pisze:OK. W ramach podsumowania pytanie zasadnicze: O czym jest ten tekst?
Jak wpłynęło tytułowe spotkanie na kogokolwiek? IMO - nijak.
Tylko, że jest to tak mętnie, nieprawdziwie i wręcz nieporadnie opowiedziane...
IMO miało być tak, jak napisałeś. Słusznie mówisz, że było wręcz nieporadnie opowiedziane. Dla mnie jest za duży przeskok, skutek (przemiana babci - dodatkowo zamglona mówieniem o śnie) nie wynika z podjętych działań.
Sasasasasa...
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
Myślę, Bakalarzu, że kluczem do zrozumienia o co chodzi z Szatanem w tym tekście jest Twoje słowo - wiarygodny. Czy właściwie - niewiarygodny.
Jeśli o mnie chodzi, dokładnie o to mi chodziło tylko słowa zabrakło. I myślę, choć moge się mylić, że o tę wiarygodność też chodziło Pinki. Brak wiarygodności Szatana może się przejawiać w rozmaity sposób, a to przez brak typowych zachowań Sztana najczęściej spotykanych w kulturowym widzeniu diabła (choć autor słusznie tutaj podnosi, że jego Szatan przecież kusi i mami), a to przez sprzeczności w wypowiedziach Szatana i w jego traktowaniu chłopaka, łącznie świadczące o dość niskiej inteligencji Szatana, a to w braku stosowaniu przez Złego języka dostosowanego do poziomu odbiorcy, co świadczy znów o niskiej inteligencji i braku skuteczności kuszenia. Płomieniste oczęta przeżyję ale największym grzechem w kreacji tej postaci w tym tekście jest IMHO:
Podsumowując, zgadzam się z Tobą, Bakalarzu, niemniej zwracam uwagę, że tak naprawdę stanowiska nasze, i jak przypuszczam Pinki również, są zbieżne, zaś rozbieżność występuje tylko na gruncie sformułowania problemu.
Jeśli o mnie chodzi, dokładnie o to mi chodziło tylko słowa zabrakło. I myślę, choć moge się mylić, że o tę wiarygodność też chodziło Pinki. Brak wiarygodności Szatana może się przejawiać w rozmaity sposób, a to przez brak typowych zachowań Sztana najczęściej spotykanych w kulturowym widzeniu diabła (choć autor słusznie tutaj podnosi, że jego Szatan przecież kusi i mami), a to przez sprzeczności w wypowiedziach Szatana i w jego traktowaniu chłopaka, łącznie świadczące o dość niskiej inteligencji Szatana, a to w braku stosowaniu przez Złego języka dostosowanego do poziomu odbiorcy, co świadczy znów o niskiej inteligencji i braku skuteczności kuszenia. Płomieniste oczęta przeżyję ale największym grzechem w kreacji tej postaci w tym tekście jest IMHO:
Ha! Szatan został tu zrównany z pomysłami typowymi dla gier RPG! Ilość many mu się skończyła i biedny nie mógł dalej kusić! Ja rozumiem, że autor w swej kreacji ma pełny luz i wolną wolę, ale czy to nie jest grube przegięcie?Silas pisze:(...) przez ciebie tylko straciłem niemal resztę swojej wewnętrznej mocy przeznaczonej na dzisiaj (...)
Podsumowując, zgadzam się z Tobą, Bakalarzu, niemniej zwracam uwagę, że tak naprawdę stanowiska nasze, i jak przypuszczam Pinki również, są zbieżne, zaś rozbieżność występuje tylko na gruncie sformułowania problemu.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08