Przebacz, Autorze, ale to nie wygląda. To JEST niedoróba fabularna - wątek, który zawisł w próżni, motyw bez oparcia, element zdobniczy, którego przeznaczenie jest nierozpoznawalne.Autor po zwróceniu uwagi na nadmiarowość butów pisze: :) Faktycznie tak to wygląda. Popełniłem to zupełnie niechcący. Może rzeczywiście fetysz.
Ziom stwierdził, że zapomniałam zapytać, o czym jest Twój tekst. Problem w tym, że wiem, o czym jest. O spotkaniu ze zwierzołakiem-prekognitą podczas pikniku na skraju drogi*.
Tyle tylko, że jest to tekst konstrukcyjnie zepsuty. Na poziomie języka, na poziomie fabuły i na poziomie konstrukcji postaci. Fabuła jest niespójna, epizody nie są wyraziście powiązane, wątki się urywają. Postaci pierwszoplanowe to które? Narrator się w nich pogubił, może jakiś zezowaty ten narrator. Konkluzji brak - w sensie, nic nie wynika z opisanych zdarzeń, najprostsze podsumowanie - jak najbardziej banalne, bez głębszego sensu, np. że obcy są wśród nas lub jakiś potwór tu nadchodzi**.
To niewątpliwie rozrywka - tutaj, na ZWO. Ale poza Warsztatami? :P
edit:
Owszem, chłopcy Dziadka polubili, a feldfebel się go przestraszył. Znaczy, jakieś wrażenie jest. I tyle? Po to musiałam czytać o błocie, jesieni polskiej, stojącej bokiem ciężarówce z brudnym lusterkiem, lesie, ogniskach, puszczaniu wiatrów, butach, etc., żeby się dowiedzieć, że Dziadek zrobił wrażenie? A co z tego wrażenia wynikło?Autor o założeniu tekstu pisze:W czasie pikniku wojaków odwiedził gość. Dziadek wydaje mi się ciekawą postacią, która jednak jakieś tam wrażenie kilku wojakach wywarła.
I dlaczego mam uznać Dziadka za ciekawą postać? Z wyglądu nic szczególnego (poza wyglansowanymi butami), z zachowania - nieszczególnie, prekognita - problematycznie, bo tekst się urywa bez żadnej sugestii nawet, że się spełni choć jedna przepowiednia, dowcipny szczególnie nie jest, charakterystyczny też nie. Co jest ciekawego w Dziadku zatem?
Może trzeba się było zastanowić, po co opowiedziałeś o Dziadku, co chciałeś uświadomić odbiorcy. Być może wtedy cel opowieści byłby czytelny, a całość bardziej spójna i z pierwszym dnem. Znaczy, wtedy może ta lekkość by się pojawiła, bo nie wiem, naprawdę, na czym "lekkość" Twojego tekstu polega, Autorze.Autor o założeniu tekstu pisze: Nie planowałem zawrzeć w tym tekście żadnego posłania, czy drugiego dna. Miało być lekko. Nie Kino Moralnego Niepokoju tylko coś w stylu "Chopper chicks in Zombietown"
Złośliwie dodam, że "lekkość" wynika mniej z tematyki, a bardziej ze stylu, czyli języka.
A filmu wzmiankowanego nie znam. Natomiast kina moralnego niepokoju nie umiałabym rozpoznać, nawet gdyby mnie ugryzło w... zadek. Znaczy, analogia dla mnie nieczytelna, niestety.
___________
*bardzo mi się spodobało to skojarzenie, więc bezczelnie pożyczyłam od Neulargera.
**moja kolej na skojarzenia.