Smokobójcy - fantasy "na luzie"

Moderator: RedAktorzy

trocko
Sepulka
Posty: 21
Rejestracja: śr, 19 sty 2011 18:37

Post autor: trocko »

Krasnoluda usprawiedliwia wrodzony optymizm i "chęć wielka" by dobić targu. Okrągła kwota na zkończenie wynika z mojej, nieusprawiedliwionej niczym, niechęci do pisania o sto trzydzieści siedmiu sztukach złota.

Przyznaję, że ten aspekt nie został wystarczająco przemyślany.

Co do uwagi Małgorzaty o niespójności ping-ponga z realiami: częściowo się zgadzam, choć za większy swój grzech uznaję wcześniejszą, nagle wprowadzoną, stylizację wypowiedzi kowala.

Później w tekście pojawia się nawet taśma przezroczysta... także anachronizm.

Przypominam, że jestem bardzo wdzięczny za wszelką krytykę. Owszem, tego "potworka" nie zamierzam już poprawiać. Zamierzam natomiast wysnuć wnioski na przyszłość.

Szczerze Wam dziękuję za uwagi. Liczę na więcej :)

trocko
Sepulka
Posty: 21
Rejestracja: śr, 19 sty 2011 18:37

Post autor: trocko »

Bakalarz: dziękuję za ludzki komentrz.
Absolutnie nie chodziło mi o podejście w stylu "robienia łaski". Pierwsza moja odpowiedź była ogólna, bo obronę własnego tekstu uważam za nieco krępującą.
Jeżeli chodzi o moją uwagę o niezrozumieniu tekstu chodziło mi o "flekowanie" zdanie po zdaniu, bez zrozumienia całości (wynikającego z nie przeczytania przed "flekowaniem"). Myślę, że ktoś "recenzujący" w ten sposób jest bardziej skupiony na własnych, ciętych komentarzach, niż na czytanej treści. Sądzę, że w ten sposób umiałbym zjechać każde opowiadanie.
Co nie zmienia faktu, że forma "recenzji" jest zabawna. W którymś momencie komentarze BS spowodwały, że parsknąłem śmiechem. Mimo, że vivisekcja odbywała się na moim własnym opowiadaniu :)

beton-stal
Fargi
Posty: 312
Rejestracja: wt, 12 gru 2006 01:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: beton-stal »

trocko pisze:Krasnoluda usprawiedliwia wrodzony optymizm i "chęć wielka" by dobić targu. Okrągła kwota na zkończenie wynika z mojej, nieusprawiedliwionej niczym, niechęci do pisania o sto trzydzieści siedmiu sztukach złota.
Przyznaję, że ten aspekt nie został wystarczająco przemyślany.
Nieprzemyślane było to, że nie zadałeś sobie pytania, po co Ci te wszystkie gadżety, szczególiki, wymawianie "r", miejscowe głupki itp. Oszczędzę Ci czasu i odpowiem: PO NIC. A skoro po nic, to są do wywalenia. I kłopot z głowy.
Zastanów się, co chcesz opowiedzieć, a wówczas będzie Ci łatwiej podejmować decyzje, co wyciąć, a co zostawić. Już starożytni Rzymianie mawiali: rem tene, verba sequentur*. Nic się do dzisiaj nie zmieniło.
trocko pisze:Co do uwagi Małgorzaty o niespójności ping-ponga z realiami: częściowo się zgadzam, choć za większy swój grzech uznaję wcześniejszą, nagle wprowadzoną, stylizację wypowiedzi kowala.
Jak wyżej – po co to i na co?
Swoją drogą przyznaję, że pisanie tekstu z założenia humorystycznego jest trudne, bo to jest tak jakbyś wyszedł na scenę i oznajmił: "A teraz opowiem arcyzabawny dowcip i wszyscy będą się śmiali." – po takiej zapowiedzi trudno jest sprostać wyzwaniu. Podpowiem jedno – żart musi być naprawdę zabawny.
trocko pisze:Moją uwagę o niezrozumieniu tekstu chodziło mi o "flekowanie" zdanie po zdaniu, bez zrozumienia całości (wynikającego z nie przeczytania przed "flekowaniem").
Uważasz, że gdybym najpierw przeczytał całość, to zdania z Twojego tekstu dałoby się uratować? Która moja uwaga świadczy o tym, że brak przeczytania tekstu jako całości odbił się na treści komentarza? I wreszcie – niemal każde zdanie, a już na pewno akapit, wybija z rytmu lektury poprzez własną nieudolność. Te, które nie wybijają, opatrzyłem komentarzem "nuda", bo nie było w nich nic interesującego.
W poście odpowiadającym na moją tzw. łapankę zaryzykowałeś twierdzenie, że chyba nie było tak źle, skoro dało się przeczytać. Niestety – było źle i nie dało się przeczytać. Jedyny sposób na przebrnięcie przez ten tekst to właśnie łapanka, bo jedyna radość, jaka płynie z lektury, to sadystyczna radość znęcania się nad materią dzieła.
Cóż, jestem bardziej szczery niż miły.
trocko pisze:Myślę, że ktoś "recenzujący" w ten sposób jest bardziej skupiony na własnych, ciętych komentarzach, niż na czytanej treści.
I na jednym, i na drugim. Inaczej komentarze trafiałyby w próżnię. Ale fakt – sprawia mi przyjemność bycie złośliwym.
trocko pisze:Sądzę, że w ten sposób umiałbym zjechać każde opowiadanie.
Ja bym nie zaryzykował takiego stwierdzenia. Brak mi wiedzy, oczytania i - nierzadko - cierpliwości. Gratuluję dobrego samopoczucia.
trocko pisze:Co nie zmienia faktu, że forma "recenzji" jest zabawna. W którymś momencie komentarze BS spowodwały, że parsknąłem śmiechem. Mimo, że vivisekcja odbywała się na moim własnym opowiadaniu :)
Czyli efekt edukacyjny został osiągnięty. A Tobie, tym razem już szczerze i z dobroci serca, gratuluję dystansu do własnego tekstu. To dobry omen.

_________________
* Trzymaj się tematu (rzeczy), a słowa za nim podążą.

trocko
Sepulka
Posty: 21
Rejestracja: śr, 19 sty 2011 18:37

Post autor: trocko »

Czyli mam pytanie do Beton-Stal: mógłbym tu wrzucić następne opowiadanie o krasnoludzie i czarodzieju i liczyć na konkretne "flekowanie"?
Te Twoje złośliwe komentrze dały mi prawie tyle samo radości co pisanie :)

Awatar użytkownika
Millenium Falcon
Saperka
Posty: 6212
Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27

Post autor: Millenium Falcon »

Zastanawiam się, jaki jest sens przyszpilania wątków z zasadami i regulaminami, skoro i tak ich nikt nie czyta.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper

trocko
Sepulka
Posty: 21
Rejestracja: śr, 19 sty 2011 18:37

Post autor: trocko »

Czytałem, czytałem. Nie dotarło tylko do mnie, że jak nie ma dedykacji, że to jest pisane wyłącznie dla Fahrenheit, to jest niezgodność z regulaminem.
Ciężko mi sobie to wyobrazić. Człowiek ma jedno życie i może napisać ograniczoną ilość tekstów. Jak tekst jest "nie dopieszczony" w jednym miejscu to autor idzie w inne.

Tutaj na Fahrenheicie dostałem taką recenzję (zostałem "dopieszczony"), że długo będę po niej "zęby zbierał". To dało mi dużo radości i parę rzeczy do przemyślenia.

Ostra krytyka jest atutem F!

trocko
Sepulka
Posty: 21
Rejestracja: śr, 19 sty 2011 18:37

Post autor: trocko »

Beton-stal: z tym pisaniem zabawnych rzeczy to rzeczywiście jest wyzwanie (zazwyczaj wychodzi tandeta, rzadziej coś zabawnego). To tak, jak z wyjazdami za granicę ludzi, którzy nie znają języka. W takich wypadkach pytam: to jest głupota, czy odwaga?

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

trocko pisze:Krasnoluda usprawiedliwia wrodzony optymizm i "chęć wielka" by dobić targu.
A gdzie o tym informuje tekst? Zresztą, to nieważne.
trocko pisze:Jeżeli chodzi o moją uwagę o niezrozumieniu tekstu chodziło mi o "flekowanie" zdanie po zdaniu, bez zrozumienia całości (wynikającego z nie przeczytania przed "flekowaniem").
Bez ortów. Bardzo proszę.
Osobliwie, wyznaje metodę czytania zdanie po zdaniu. Poza tym jako rozpuszczony i arogancki czytelnik domagam się też sensu w absolutnie każdym ze zdań oraz łączności logicznej pomiędzy nimi. Tyle, jeżeli chodzi o zdania... :)
Nie ulegaj własnej propagandzie. Tekst przy robieniu łapanki czyta się co najmniej dwa razy, więc BS na pewno nie flekował przed przeczytaniem całości.

A teraz moje uwagi.
trocko pisze:Dotarli do Grimswald jakoś wieczorem. Niewielkie miasteczko położone u stóp Góry Smogu wyglądało malowniczo. Grupa budynków, stała zgromadzona wokół centralnie położonego kościoła. Kilka świateł zapaliło się już w oknach przyciągając ćmy. Jakiś pies szczekał,(...)
Że tak dopytam: Co tu jest malowniczego? Z opisu nie wynika. Trzeba narratorowi na słowo uwierzyć. Następnym razem Ałtorze, zamiast informowania o „malowniczym widoku” opisz go – czytelnik sam wpadnie.
trocko pisze:Napis na pergaminie głosił "Zamknione. Powud: brag kości"
Żadnego wyjaśnienia w tekście, dlaczego na ogłoszeniu stado ortów. Tak, tak Ałtorze, wiem - to miał być dowcip.
Miał.
trocko pisze: - Gość w dom, Bóg w dom!
Krasnolud był zatwardziałym ateistą, więc puścił mimo uszu napomknięcie o Bogu. Wszedł do izby.
A ci mniej zatwardziali ateiści i osoby wierzące to co robią? Wdają się w spór? Klękają?
Poza tym jakie to ma znaczenie dla tekstu kogo/co wyznaje krasnolud i czy w ogóle?
trocko pisze: Romuald wiedział, że z bogami nie wolno żartować. Tym razem jednak szukał schronienia na noc, więc zrezygnował z dyskusji o szczegółach.
Kolejna bezsensowna uwaga... Rozumiem, że gdyby nie szukał schronienia, to pięć godzin teologicznych przepychanek jak w banku. I po raz kolejny: jakie to ma znaczenie?
trocko pisze:Kowal był starym kawalerem skupionym na karierze zawodowej(...)
Tu są dwa błędy. Pierwszy to anachronizm: w tym opisywanym quasi-średniowieczu to chyba nie było za wiele osób, które decydowały się na pozostawanie w stanie kawalerskim z uwagi na postępujący pracoholizm i chęć oddania się karierze zawodowej. Co, Ałtor?
Drugi to brak logiki. Kowal postanowił zostać best of the best w zawodzie i w związku z tym zaczął prowadzić warsztat w trzyulicznym zadupiu gdzieś na końcu świata... Nie prościej byłoby zacząć w jakimś ludniejszym miejscu?
trocko pisze:Ksiądz był przygotowany na takie dictum. Wyciągnął z szafki brzęczącą miło, pękatą sakiewkę.
- Pięćdziesiąt złotych monet – powiedział.
- Pięćdziesiąt teraz – Zaczął czarodziej biorąc sakiewkę - i sto pięćdziesiąt po robocie – dokończył.
Ale… – zatchnął się ksiądz – Skąd ja wam wezmę te sto pięćdziesiąt?
Pogrubione interesujące fragmenty dialogu.
Ksiądz ma ciekawy sposób wynajmowania ubijaczy smoków. Mianowicie, płaci im z góry. Przed robotą. Bardzo bystrze... Pieniędzy ubywa, bo zleceniodawcy albo znikają za rogiem kościoła jak sen złoty, albo znikają pożarci wraz z forsą w smoku. Aż dziw, że przed plebanią nie stoi kolejeczka chętnych do „zabicia smoka”...
Efekt to wzrastający ubytek w kościelnej kasie i ciągle żywy smok.
Dalej jest jeszcze ciekawiej.
Krasnolud żąda dodatkowych pieniędzy za usunięcie gada, a ksiądz na to... że nie da. Konfuzja. Wcześniej lekką rączką rozdał 250 ZM, bez nadmiernego zainteresowania kwalifikacjami zleceniobiorców i ich etyką zawodową (popatrzmy na rozmowę kwalifikacyjną krasnoluda i czarodzieja - a raczej jej brak). A tu nagle nie stać go na dopłatę? A wcześniej stać go było na rozdawnictwo?
Mam wrażenie, że księdza stać na to, na co go nie stać.
trocko pisze: - Dobrze – powiedział – negocjujmy. – Wyciągnął rękę po zwrot sakiewki.
Romuald znowu zignorował propozycję zwrotu złota
Po pierwsze raczej „żądanie” a po drugie jakie „znów”? Gdzie wcześniej „propozycja zwrotu” pada?
trocko pisze: Ksiądz dobrodziej, widząc, że są naprawdę zdecydowani na walkę ze smokiem, ugościł ich winem mszalnym i chlebem z serem. Kilka godzin rozmawiali o filozofii i żartowali z mieszkańców stolicy, jak to zwykle na prowincji.
Albowiem nasi bohaterowie byli erudytami i nie przepuszczali żadnej okazji, żeby poszerzyć horyzonty. Wszyscy wiedzą, że proboszcze kościółków w zapadłych dziurach są wszechstronnie wyedukowani i znają najnowsze plotki ze stolicy.
Poza tym Heidegger świetnie komponuje się z brie. :D
trocko pisze: - Mój przyjaciel zajmie się nimi, a ty pójdziesz ze mną na górę! – Romuald wstał i szybko, zanim dostanie w twarz, nachylił się do ucha dziewczyny i coś chwilę szeptał.
Czasowniki w różnych czasach, za to w jednym zdaniu...
trocko pisze:Był to chichot typowy dla początkujących gwiazd filmowych. Film współcześnie jednak nie istniał, musiała więc radzić sobie jak umiała z czarodziejami tych czasów.
- Nagi! Pograsz z panami o złoto! My idziemy na górę!
Współcześnie film istnieje, w tych czasach nie ma czarodziejów i nie wiem co to chichot początkujących gwiazd filmowych (kolejny anachronizim). Łopatologia i dowcip w tym zdaniu są dobijające.
I ciekawe kto mówi powyższą kwestię dialogową? Narrator sugeruje, że dziewczyna. Magicznie poznała imię krasnoluda i postanowiła mu tak z mety porozkazywać...

trocko pisze:Krasnolud powiedział coś do siebie i ruszył w stronę sprytnych karciarzy. Piwo, kobiety i hazard! To był sposób na zaliczkę za smoka! On jednak nie zamierzał przegrywać.
Od razu wiadomo, że karciarze są sprytni. I głuchoniemi. Żadni inni nie istnieją. Smok jednak nie zamierzał przegrać.
Podmiot się Ałtorowi jakby zgubił w ostatnim zdaniu...
trocko pisze:Ona chichotała zadowolona, Romuald wyglądał na zmęczonego. Odprowadził ją do drzwi gospody, pomachał czule i wrócił do krasnoluda.
Skądinąd doskonale wiadomo, że nie o seks tu chodziło. Niestety, Ałtor postanowił nas koniecznie zaskoczyć w scenie ubijania smoka i żeby myśl cztelnicza nie zboczyła z właściwego kierunku – nieco ponaginał rzeczywistość. Stąd chichoty dziewczyny i czułe machanie rączką, kompletnie niezrozumiałe w kontekście tego, co naprawdę robiono w pokoju na górze.
trocko pisze:Romuald westchnął i dołożył miedziaki do sumy trzydziestu centymów. Schował paczuszkę do woreczka z ziołami, zapisując na niej: „paczuszka gud stafu, żuć chwilę”.
Czarodziej bardzo ufał Gustawowi, tak że wyłączyła mu się inteligencja. W związku, z czym zapisał na ziółkach jedyne wypowiadane przez głupka słowa. O tym, że „żuć chwilę”, czarodziej dowiedział się ze snu...
trocko pisze:Po dokonaniu tej wymiany handlowej wrócili na szlak.
Nie wiedziałem, że zeszli...
Tak w ogóle to, czemu służy opis transakcji ziółkami? Jakie ma znaczenie dla tekstu?

trocko pisze:- Nie ma potrzeby – odpowiedział. – Pod ziemią zawsze jest ciemno. Czy noc, czy dzień.
Nagopalcy dobrze o tym wiedział. Za młodu często pracował w kopalni wuja po kilkanaście godzin nie wiedząc o tym nawet.
Dobrze wiedział, że nie wiedział. Ale o czym?
trocko pisze:W końcu dotarli do większej jaskiniowej komnaty
Wcześniej mijali tylko mniejsze jaskiniowe komnaty, czymkolwiek by one nie były...
trocko pisze:Wypił „jedną kanapkę” i zaczął przyglądać się dziurze na środku podłogi. Po chwili znalazł jakiś kamyk i wrzucił go do niej. Chwilę nasłuchiwał nim kamyk uderzył w dno. Z głębi rozległy się popiskiwania.
- Są tu szczury – wyszeptał do czarodzieja.
- Bądź bardziej ostrożny! – strofował go czarodziej. – Mogłeś obudzić pradawne zło!
Ta-ak. Wszyscy wiemy, że jak się wrzuca kamienie do studni... do dziur w opuszczonych kopal... w miejscach gdzie sypiają smoki. To zawsze kończy się rozwalonymi kamiennymi mostami i krzykami w stylu: You shall not pass!!!
Ałtor oglądał Władcę Pierścieni. Postanowił nas o tym powiadomić. Znaczy, mam rozumieć, że tekst w jakiś sposób nawiązuje do filmu lub dzieła Tolkiena? Poza mechanicznym przeniesieniem krasnoluda i czarodzieja? Przerażająca myśl...
trocko pisze:Krasnolud wyjrzał na chwilę ze skalnego przejścia i, chowając się z powrotem powiedział:
- O w mordę jeża! …to znaczy: jako w ryj daje pyskiem!
Smok drzemał spokojnie.
Twardziele z tych ubijaczy smoków. Swoją drogą dobrze, że smok spał, a nie dajmy na to: iskał się, bo krasnolud padłby na zawał jak nic... :)
trocko pisze:Niższy z przyjaciół wkroczył na środek jaskini pojękując „beep, beep”. Szedł sztywnym krokiem jak marionetka... Smok obudził się i jednym okiem obserwował to dziwowisko. Krasnolud zatrzymał się, powiedział „beep, beep” i zamarł w oczekiwaniu.
Krasnolud udaje robota (kolejny anachronizm), a smok go obserwuje... Doprawdy nie wiem, kto tutaj się głupiej zachowuje...
trocko pisze:Z kryształu przymocowanego nad nosalem hełmu wydobył się stożkowaty promień światła. Był to hologram.
Promień światła to promień świtała a hologram to hologram. Uprasza się o niemylenie pojęć.
trocko pisze:Smoczyca na hologramie wydawała się jakoś mało autentyczna. Może chodziło o przesadny makijaż na pysku a może o to, ŻE BYŁA TYLKO ZŁOTĄ OZDÓBKĄ!
Tia. Napięcie w tej scenie jest normalnie nie do zniesienia... Jakie ma znaczenie, czym ozdóbka była lub nie?
trocko pisze:Podniósł topór z niemałym wysiłkiem i opuścił gwałtownie na jęzor.
- Yh - stęknął.
Jęzor. Stęknął jęzor. Czyli błąd tożsamości podmiotu.
trocko pisze:Ze strony smoka nie padła żadna odpowiedź.
Gdyby żył odpowiedziałby z nienaganną dykcją: „Uprasza się o niekaleczenie toporem”. Słowo „reakcja” byłoby bardziej na miejscu...
trocko pisze:Jego zastosowanie wciąż oznaczało grzebanie się w nieczystościach, jednak powinno ono pozwolić dowiedzieć się, w którym miejscu grzebać.
Ja wiem! I to bez żadnych zaklęć! W całej masie gówna czarodzieju. Niestety. Po rozpuszczeniu się sakiewek monety zmieszały się z treścią żołądka i były wydalane jedna po drugiej. Nie zbiły się w... cóż kupę, żeby przygodnym pogromcom smoka ułatwiać życie.
trocko pisze:Nagopalcy i Romuald mozolnie schodzili ze zbocza, by podjąć wyzwanie trudnych zleceń i łatwego życia.
I na koniec patos pomieszany z kolejną próbą dowcipu. Jakżeby inaczej...

Podsumowanie.
To zły tekst.
Owszem śmiałem się, szkoda tylko Ałtorze, że nie w miejscach zaplanowanych. Jak mi się wydaje, tekst rozkłada koszmarne nadszczególarstwo (jak to BS już powiedział). Zarówno w warstwie fabularnej (cała masa nikomu niepotrzebnych scen i przedmiotów) jak i językowej. W tej drugiej detalicznie informujesz co, komu i dlaczego. Jak szli, to co mijali i kogo spotkali, nawet jeżeli nie ma to znaczenia dla fabuły. Opis sceny gospodarza, koni i piwa, to jeden z rekordów nieprzydatności dla opowiadanej historii. W efekcie tekst „grzęźnie”. Podwójnie. Dodawszy do tego ciągłe silenie się na dowcip, dziwne anachronizmy i koszmarny styl wypowiedzi otrzymujemy produkt zasadniczo niestrawny.
Tyle.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

O, tototo! Tylko, Neulargerze, interpunkcja Ci jest potrzebna, by myśli były klarowniejsze w czytaniu (interpunkcja w zdaniach złożonych, czyli zasadniczo: przecinki - tak od czasu do czasu... Późna pora, wiadomo, ale dobry przecinek nie jest zły). :P

Uch, czytam po raz drugi. Niesporo mi idzie i wcale nie dlatego, że do świtu bliżej niż dalej. No, po prostu blur-gloł-szadoł. Rozmyty ten tekst jest potwornie. A komizm jest w nim reumatyczny.
Beton-stal powiedział, że wiadomo, o czym jest ten tekst. Właśnie odkrywam, że niekoniecznie wiadomo. Bo co właściwie wyśmiewasz, Autorze? Znaczy, że fantasy, to wiem, ale konkretnie co z fantasy?
Mam przeczucie, że w tym problem. I ewidentny niedobór puenty, rzecz jasna.
So many wankers - so little time...

beton-stal
Fargi
Posty: 312
Rejestracja: wt, 12 gru 2006 01:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: beton-stal »

Małgorzata pisze:Beton-stal powiedział, że wiadomo, o czym jest ten tekst. Właśnie odkrywam, że niekoniecznie wiadomo.
Wiadomo: o odpłatnym zabiciu smoka na zasadzie - bezzwrotna de facto zaliczka 50zł teraz, a reszta wynagrodzenia bez ograniczeń na zasadzie success fee. To nic nowego poza tym, że w średniowieczu był głównie success fee (czyt. łupy wojenne). Zaliczka to powiew nowoczesności i postępu w relacjach biznesowych.
Małgorzata pisze:Bo co właściwie wyśmiewasz, Autorze? Znaczy, że fantasy, to wiem, ale konkretnie co z fantasy?
Że krasnolud ma topór, że ksiądz to sknera, że smok to nie dinozaur itp. Tylko nie opluj monitora ze śmiechu.
Małgorzata pisze:Mam przeczucie, że w tym problem. I ewidentny niedobór puenty, rzecz jasna.
Oj, była pointa, była. Zapachowa.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

beton-stal pisze:Że krasnolud ma topór, że ksiądz to sknera, że smok to nie dinozaur itp. Tylko nie opluj monitora ze śmiechu.
Jaki sknera?! :)
Wystarczy przyjść i powiedzieć "Zabiję smoka" i wychodzisz bogatszy o sakiewkę złota. Gdyby bohaterowie byli lotniejsi bez problemu wyjechaliby z wiochy z worami złota. :))
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

trocko
Sepulka
Posty: 21
Rejestracja: śr, 19 sty 2011 18:37

Post autor: trocko »

Słuszna ta uwaga o workach złota :) Opowiadanie jest ewidentnie niedostatecznie przemyślne. No i powstało nie wiem po co.
Następne opowiadanie z cyklu (polubiłem tych dwóch pajaców, głównych bohaterów) jest bardziej przemyślane i poszło w nie więcej wysiłku.

beton-stal
Fargi
Posty: 312
Rejestracja: wt, 12 gru 2006 01:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: beton-stal »

neularger pisze:Jaki sknera?! :)
Wystarczy przyjść i powiedzieć "Zabiję smoka" i wychodzisz bogatszy o sakiewkę złota. Gdyby bohaterowie byli lotniejsi bez problemu wyjechaliby z wiochy z worami złota. :))
Fakt. Ping-pong odwrócił moją uwagę.
trocko pisze:Następne opowiadanie z cyklu (polubiłem tych dwóch pajaców, głównych bohaterów) jest bardziej przemyślane i poszło w nie więcej wysiłku.
Oby się tylko serwer FF z wrażenia nie zawiesił. Ale dobra - pisz, skoro ich polubiłeś. Jeśli tekst będzie dobry, to też dam się przekonać do Twoich protagonistów.

ODPOWIEDZ