Wszystko już było

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Nie będę się wyzłośliwiać, ale jeżeli liczyłaś, Autorko, na korektę, to chyba pomyliłaś forum. Owszem, są jakieś drobne błędy, np.
- Co za cwana małpa! - pomyślał Autor. - Udaje! A niech jej zresztą tam! Rób se[,] co chcesz, wredne babsko!
W polskiej konwencji literackiej myślnikiem wydziela się, wbrew temu, z czym kojarzy się nazwa tego znaku, kwestie dialogowe. Cytowana wypowiedź kwestią dialogową nie jest.
Brakuje też przecinka - zaznaczyłam.
Ale to bez znaczenia. Znaczenie ma dysonans polekturowy.
Tekst miał być śmieszny, nie o czymś (ja wiem, to herezja jest).

Szkoda, że nie przemyślałaś zatem tego, co wiesz. Właśnie dlatego, że tekst nie jest o czymś, nie jest także śmieszny. Jak każdy dowcip bez puenty.
Nonsens w oparach absurdu z udziałem dziwnych, nie wiadomo skąd się biorących postaci. Chaos.

Ale PO CO? Ten nonsens? W rzeczywistości wcale nie ma tu nonsensu, jest tylko bałagan. Zapowiadasz na starcie tekst autotematyczny i komiczny, przepychanki Autora ze swoimi postaciami - absurd, owszem, ale nie nonsens, jak mi się zdaje. Niemniej, terminologia jest nieistotna. Istotne jest, że zaczynasz opowiadać dowcip, Autorko, wskazujesz, w jakiej będzie konwencji (pozycjonujesz to dialogiem Autor-Mirabella) i...
No, właśnie. Potem pojawiają się kolejne postaci, dowcip rozwija się wg przyjętej na początku konwencji, zakonnica, troll, cenzor, pitu-pitu...
Tekst się kończy. Mechanicznie li tylko.

Żeby ująć to łopatologicznie (i w uproszczeniu), pozwolę sobie przytoczyć dowcip.
"Rżewski umówił się na nocną schadzkę w hotelu. Dama, przez baczenie na swą reputację rzecze:
- Poruczniku, widzę was o północy. Tylko na Boga, zdejmijcie buty...
Noc. Ba, północ. Hotel śpi. Nagle stukot jak cholera. Z pokoju, w peniuarze tylko wybiega dama:
- Rżewski, co to znaczy?! Miał pan iść boso...
- Buty mam w rękach - odpowiada porucznik.
- To co tak stuka?!!"

Nikt się nie śmieje?
Bo ten dowcip nie jest śmieszny.
To nawet nie jest dowcip.
Jest taki, jak Twój tekst, Autorko.
Brakuje mu tego:
"- Ostrogi."
Teraz niektórzy się uśmiechnęli, mam nadzieję.
Teraz jest dowcip.

Zarzut: niezamknięta forma, Autorko. Brak konkluzji, zamknięcia, zakończenia (w tym literackim, nie literalnym sensie).
Nie wydaje mi się również, aby było to nudne - to, co jest zabawne, raczej nie bywa jednocześnie nudne, tak mi się jakoś nasuwa logicznie. A może się mylę?
Nie widzę tu żadnej logiki. Nawet w najdurniejszym tekście może się trafić wcale ładne i nawet mądre (jak sentencja) zdanie, jak ślepej kurze - ot, matematyka tu się wkrada dyskretnie. Ale to nie sprawi, że cały tekst stanie się nagle rewelacyjny czy choćby poprawny. Analogicznie może być w przypadku Twojego tekstu*.
Ten Twój jest jak przytoczony przeze mnie dowcip bez ostatniej wypowiedzi. Początek może się wydać zabawny tym, którzy znają serię dowcipów o pułkowniku Rżewskim. Na podobnej zasadzie zabawne jest już zdanie: "Przychodzi baba do lekarza...". Ale jeżeli nie dokończy się tego dowcipu, nie będzie śmiechu.
Proste, prawda?

Podstawowy błąd "redakcyjny"** - brak zakończonej fabuły. Nawet w nonsensie, absurdzie, grotesce i innych szaleństwach komizmu jest metoda - czytelna dla odbiorców po lekturze tekstu. U Ciebie natomiast jej brak, przez co mamy do czynienia ze zbiorem chaotycznych aluzji, z których absolutnie nic nie wynika, poza obojętnym pytaniem: "ale o co chodzi?".

Z tej perspektywy jest to przekaz (tu: tekst), który nie spełnia podstawowej funkcji: komunikatywności***. Nie na poziomie płytkich struktur języka, lecz na wyższym. Łopatologicznie rzecz ujmując: rozumiem każde zdanie z osobna, nie rozumiem jednak całości, jaką te zdania tworzą. A każdy komunikat, który nie jest zrozumiały, kwalifikuje się do worka z etykietą: "bełkot".

To fascynujące zjawisko, szczególnie, gdy bełkot jest tworzony celowo i z pełną świadomością, czego jednak Ty nie zrobiłaś - wszak celem Twojego tekstu była rozrywka, jak sama napisałaś, Autorko. Nie wiem, jak Tobie, ale mnie się wydaje, że nuda i rozrywka raczej się wykluczają...
A tekst niezrozumiały w najlepszym przypadku jest irytujący. Ale tylko dla tych, którzy jeszcze nie przywykli. :P
Dla starych wyjadaczy (a takich na ZWF nie brakuje), to zwyczajna nuda. Rutyna. Tekst o niczym i bez konkluzji.
Marny i mierny.
Słaby.
Autorka pisze:Do typowego wstępu, rozwinięcia i zakończenia mam wstręt od podstawówki. Mogę coś takiego urodzić, ale to takie standardowe... Nuda, jak w polskim filmie.

Ach, ten Sturm und Drang Periode. Jakże łatwo Autorom in spe jest skreślać coś, co ludzkość w całokształcie szlifowała przez tysiące lat rozwoju języka i jeszcze przez parę stuleci mozolnie przenosiła na pismo. A przecież to dzięki tym "nudnym" szablonom dowcipy są śmieszne a opowieści zajmujące. Czyli mają to, czego w Twoim tekście znaleźć się nie uda, Autorko. Opanowałaś język na tyle, by radzić sobie ze tymi nudnymi jak polski film obyczajowy regułami składni i fleksji, zatem (jak zakładam optymistycznie) wiesz, że właśnie dzięki nim wyrazy można ułożyć w zrozumiałe zdanie, a nie dostrzegłaś, że dzięki linearnej kompozycji wstęp-rozwinięcie-zakończenie, zrozumiała staje się opowieść? Co więcej, większość bardziej skomplikowanych form/kompozycji w prozie twardo stoi na fundamentach tej właśnie nudnej bazowej struktury.
Nigdy nie zastanawiałaś się, dlaczego?

Arogancja Autora bezlitośnie mści się na tekście, niestety. Taka karma...

____________
*ponieważ cierpię na atrofię poczucia humoru, ufam opinii Neulargera, że zabawne fragmenty były.
**wzięłam w cudzysłów, bo to jest nadużycie semantyczne - ten tekst z dużym prawdopodobieństwem nie trafiłby przed oczy redaktora, poza okolicznościami warsztatowymi (i mam na myśli dowolne warsztaty, nie tylko ZWF), więc o redakcji nie ma mowy.
***przy założeniu, że kod (tu: język polski) jest wspólny/znany stronom biorącym udział w akcie komunikacji.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
czarnykot
Sepulka
Posty: 64
Rejestracja: wt, 22 lut 2011 19:23

Post autor: czarnykot »

neularger pisze: Nie jest. Bo to, zasadniczo, nie jest żadna fabularna forma literacka.
(chociaż kto wie :)) )
Ha, ha. Fabularna nie jest, bo fabuły nie ma, co zresztą również było moim zamysłem. Czyli jest to niefabularna forma literacka. ;)
neularger pisze: Autorko, nie ma naprawdę potrzeby, żebyś się dla nas napinała i wysilała w celu napisania czegoś czego nie lubisz i nie aprobujesz. Nie chcesz, nie piszesz. Proste. Napiszesz? Też dobrze. Zostanie ocenione.
Ze swojego doświadczenia na ZWO wnioskuję, że napisanie takiego "nudnego tekstu" jest znacznie trudniejsze, niż "absurdu do sześcianu" (z wyjątkiem humoru).
Jak mi się wydaje, nie wiesz co piszesz Autorko. Ale oczywiście, za miesiąc możesz mi zatkać twarz utworem literackim (ale przypominam, nie rób tego dla nas).
Zaczynam się skłaniać ku temu, że masz rację i chętnie się zmierzę z takim wyzwaniem. Nie dla Was, dla siebie.

Awatar użytkownika
czarnykot
Sepulka
Posty: 64
Rejestracja: wt, 22 lut 2011 19:23

Post autor: czarnykot »

Na wstępie - dziękuję za obszerną wypowiedź. Jest bardzo rzeczowa.
Małgorzata pisze:Nie będę się wyzłośliwiać, ale jeżeli liczyłaś, Autorko, na korektę, to chyba pomyliłaś forum. Owszem, są jakieś drobne błędy, np.
- Co za cwana małpa! - pomyślał Autor. - Udaje! A niech jej zresztą tam! Rób se[,] co chcesz, wredne babsko!
W polskiej konwencji literackiej myślnikiem wydziela się, wbrew temu, z czym kojarzy się nazwa tego znaku, kwestie dialogowe. Cytowana wypowiedź kwestią dialogową nie jest.
Brakuje też przecinka - zaznaczyłam.
Ale to bez znaczenia. Znaczenie ma dysonans polekturowy.
Tak, sama zauważyłam brakujący przecinek. W takim razie, jak to powinno wyglądać? Dać cudzysłów?

"Co za cwana małpa!", pomyślał Autor. "Udaje! A niech jej zresztą tam! Rób se, co chcesz, wredne babsko!"

Kojarzy mi się to z zapisem angielskim, tylko tam są apostrofy.
Szkoda, że nie przemyślałaś zatem tego, co wiesz. Właśnie dlatego, że tekst nie jest o czymś, nie jest także śmieszny. Jak każdy dowcip bez puenty.


Małgorzato, zdaję sobie sprawę, że jesteście mistrzami słowa. Jednak dla zwykłego zjadacza chleba (ba! nawet dla jednego z obecnych tu, a to już nie taki zwykły zjadacz), a tacy przecież stanowią większość, tekst ten jest zabawny. Wiem, muchy, jednak mnie to nie przekonuje. Mamy wszyscy prawo do własnego zdania.

Zaserwuję Ci wspaniały dowcip: "Nie noś prądu w wiaderku, bo możesz utopić się w scyzoryku". Mnie bawi, nie cierpię na atrofię poczucia humoru.
Ale PO CO? Ten nonsens? W rzeczywistości wcale nie ma tu nonsensu, jest tylko bałagan. Zapowiadasz na starcie tekst autotematyczny i komiczny, przepychanki Autora ze swoimi postaciami - absurd, owszem, ale nie nonsens, jak mi się zdaje. Niemniej, terminologia jest nieistotna. Istotne jest, że zaczynasz opowiadać dowcip, Autorko, wskazujesz, w jakiej będzie konwencji (pozycjonujesz to dialogiem Autor-Mirabella) i...
No, właśnie. Potem pojawiają się kolejne postaci, dowcip rozwija się wg przyjętej na początku konwencji, zakonnica, troll, cenzor, pitu-pitu...
Tekst się kończy. Mechanicznie li tylko.

Zarzut: niezamknięta forma, Autorko. Brak konkluzji, zamknięcia, zakończenia (w tym literackim, nie literalnym sensie).


Moim zamierzeniem był tekst bez fabuły właśnie. Autor na samym początku macha ręką, odpuszcza sobie, zatem wydarzenia dzieją się bez jakiejkolwiek logiki, bez ładu i składu. Bohaterka, która z początku się buntuje przeciwko narzucaniu jej formy, w końcu rozumie, że tworzenie fabuły to nie bułka z masłem (nie mówiąc już o serze). Taki był cel przyświecający temu to tworowi. Burdel jest zamierzony.
Podstawowy błąd "redakcyjny"** - brak zakończonej fabuły. Nawet w nonsensie, absurdzie, grotesce i innych szaleństwach komizmu jest metoda - czytelna dla odbiorców po lekturze tekstu. U Ciebie natomiast jej brak, przez co mamy do czynienia ze zbiorem chaotycznych aluzji, z których absolutnie nic nie wynika, poza obojętnym pytaniem: "ale o co chodzi?".


J.w.
To fascynujące zjawisko, szczególnie, gdy bełkot jest tworzony celowo i z pełną świadomością, czego jednak Ty nie zrobiłaś - wszak celem Twojego tekstu była rozrywka, jak sama napisałaś, Autorko. Nie wiem, jak Tobie, ale mnie się wydaje, że nuda i rozrywka raczej się wykluczają...
A tekst niezrozumiały w najlepszym przypadku jest irytujący. Ale tylko dla tych, którzy jeszcze nie przywykli. :P
Dla starych wyjadaczy (a takich na ZWF nie brakuje), to zwyczajna nuda. Rutyna. Tekst o niczym i bez konkluzji.
Marny i mierny.
Słaby.


Rozumiem, że Witkacemu napisałabyś dokładnie to samo? Biedny Witkacy i jego głupie teorie o czystej formie (ha! nawet mi się zrymowało).
Ach, ten Sturm und Drang Periode. Jakże łatwo Autorom in spe jest skreślać coś, co ludzkość w całokształcie szlifowała przez tysiące lat rozwoju języka i jeszcze przez parę stuleci mozolnie przenosiła na pismo. A przecież to dzięki tym "nudnym" szablonom dowcipy są śmieszne a opowieści zajmujące.


Śmiem twierdzić, że gdyby nie łamanie utartych reguł, ludzkość w twóczości literackiej nie posunęłaby się dalej niż Homer. Ale co ja tam wiem, lepiej wszystko wsadzać w ramki, schematy, tabelki. Tak przynajmniej jest porządek!
Opanowałaś język na tyle, by radzić sobie ze tymi nudnymi jak polski film obyczajowy regułami składni i fleksji, zatem (jak zakładam optymistycznie) wiesz, że właśnie dzięki nim wyrazy można ułożyć w zrozumiałe zdanie, a nie dostrzegłaś, że dzięki linearnej kompozycji wstęp-rozwinięcie-zakończenie, zrozumiała staje się opowieść? Co więcej, większość bardziej skomplikowanych form/kompozycji w prozie twardo stoi na fundamentach tej właśnie nudnej bazowej struktury.
Nigdy nie zastanawiałaś się, dlaczego?


Mimo wszystko, widzę tu zawoalowany komplemĘt. ;) Zastanawiałam się, rzecz jasna, ale nadal twierdzę, że należy eksperymentować. Gdyby ludzie nie wychodzili poza sztywne, z góry narzucone ramy, nie powstałby surrealizm, kubizm i takie tam.

e. dowcipasek

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Nie będę cytować, bo się pogubię.

Myśli: bez myślnika na początku, tylko nowym wierszem się zaznacza. Niektórzy używają cudzysłowu, niektórzy nie - do wyboru.

Kwestie fabuły: usiłowałam powiedzieć, że od początku stwarzasz w tekście wrażenie, że fabuła jest. Po czym jej nie kończysz. Tu się coś nie zgadza, nie taka była umowa. Kawał o scyzoryku i prądzie nie przystaje do Twojego tekstu, to nie ten dowcip, nie ta analogia, IMAO.

Czysta Forma jest argumentem, który padał na ZWF niejeden raz. I eksperymenty też. Zasadniczo - nic nie mam do eksperymentów jako takich i nie zamierzam się spierać, czy jest sens zgłębiać Czystą Formę, skoro Witkacy ją wycisnął jak cytrynę etc., ale, o ile dobrze pamiętam, od fabuły się nie uwolnił (może dlatego, że Czystą Formę przypisywał do malarstwa, muzyki i teatru, nie literatury, ale skąd mam wiedzieć?). Podejrzewam, że Ciebie również dopadło coś podobnego - nie uwolniłaś się od fabuły.
Zapytać jednak muszę, jaki sens zamieszczać tekst na forum, które interesuje się literaturą ludyczną?
Zapytałabym również, co miał udowodnić ten eksperyment, ale... Ale to już nie moja działka. Ja jestem prosty czytelnik, tępy. Eksperymenty zostawiam Autorom i Krytykom od Sztuki. Ja chcę czytać formy zamknięte, ludyczne.

A co do stwierdzenia, że ludzkość nie wyszłaby poza Homera - cóż, epopeja nadal jest najdoskonalszą z opowieści. :P
So many wankers - so little time...

Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3104
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Juhani »

Małgorzata pisze: Ja jestem prosty czytelnik
"Co to ma znaczyć: prosty człowiek? U nas proste są dublety!" (Strugaccy - "Poniedziałek zaczyna się w sobotę"). :))

Awatar użytkownika
czarnykot
Sepulka
Posty: 64
Rejestracja: wt, 22 lut 2011 19:23

Post autor: czarnykot »

Małgorzata pisze: Myśli: bez myślnika na początku, tylko nowym wierszem się zaznacza. Niektórzy używają cudzysłowu, niektórzy nie - do wyboru.
Dzięki, przyda się.
Małgorzata pisze: Kwestie fabuły: usiłowałam powiedzieć, że od początku stwarzasz w tekście wrażenie, że fabuła jest. Po czym jej nie kończysz. Tu się coś nie zgadza, nie taka była umowa. Kawał o scyzoryku i prądzie nie przystaje do Twojego tekstu, to nie ten dowcip, nie ta analogia, IMAO.
OK, rozumiem. A dowcipasek miał zobrazować, że mam nieco spaczone poczucie humoru.
Małgorzata pisze: Czysta Forma jest argumentem, który padał na ZWF niejeden raz. I eksperymenty też. Zasadniczo - nic nie mam do eksperymentów jako takich i nie zamierzam się spierać, czy jest sens zgłębiać Czystą Formę, skoro Witkacy ją wycisnął jak cytrynę etc., ale, o ile dobrze pamiętam, od fabuły się nie uwolnił (może dlatego, że Czystą Formę przypisywał do malarstwa, muzyki i teatru, nie literatury, ale skąd mam wiedzieć?). Podejrzewam, że Ciebie również dopadło coś podobnego - nie uwolniłaś się od fabuły.
Ja nawet nie śmiem pokuszać się o myśl, że mogłabym choćby dotknąć Czystej Formy. Zdarzało mi się jednak czytać książki, które jej dotykały.

A co do fabuły - widocznie wszyscy jesteśmy jej niewolnikami, mimo niechęci. ;) I tak, wiem, że Witkacy skupiał się na malarstwie i teatrze, ale zawsze można próbować pójść na całość. :)
Małgorzata pisze: Zapytać jednak muszę, jaki sens zamieszczać tekst na forum, które interesuje się literaturą ludyczną?
Zapytałabym również, co miał udowodnić ten eksperyment, ale... Ale to już nie moja działka. Ja jestem prosty czytelnik, tępy. Eksperymenty zostawiam Autorom i Krytykom od Sztuki. Ja chcę czytać formy zamknięte, ludyczne.
Prosty =/= tępy. O żadną z tych cech Cię nie podejrzewam. Gdyby tylko tacy jak Ty czytelnicy byli, ileż gniotów by się nie ukazało. Aż strach o tym myśleć. :)

Postaram się Wam zatem zaserwować do rąbanki fabularną formę zamkniętą. Może to i dobrze, że można tylko raz na miesiąc - przynajmniej czas będzie na wymyślanie i poprawianie.
Małgorzata pisze: A co do stwierdzenia, że ludzkość nie wyszłaby poza Homera - cóż, epopeja nadal jest najdoskonalszą z opowieści. :P
:))) Zaczynam Cię lubić, Małgorzato. Dyskusja z Tobą ma sens, nie wyzłośliwiasz się dla samej frajdy bycia złośliwą. Doprawdy, wszyscy powinni brać z Ciebie przykład.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Nienienie! Niezasłużony komplement to jest, Autorko. Popieram złośliwość. Rzecz w tym, że sama nie umiem, nie mam daru wrodzonej ironii, więc pozostaje mi tylko delektować się złośliwością innych. Jestem pasożytem złośliwości. :)))
Nie chcę, by brano ze mnie przykład, absolutnie nie - to wbrew moim parazytowym celom. :P

A co do Czystej Formy, rzecz w tym, że Witkacy chyba zdał sobie sprawę z clou literatury - to medium fabularne. Fabuła przecież jest nośnikiem emocji i najważniejszych znaczeń literackich. Dlatego Czysta Forma nie przejdzie w utworze - dlatego będzie to droga donikąd (jak przypuszczam). Zdaje mi się, że chodzi o dwie przeszkody: dystans odbioru tekstu (duży) i spora rozbieżność między tym, co Autor chce powiedzieć, a tym, co odbiera Czytelnik (szerokie pole interpretacji nawet na poziomie dosłownym, struktur płytkich + indywidualizm i niepowtarzalność interpretacji nawet przez tego samego odbiorcę przy każdym kontakcie z tekstem). Oba czynniki negują fundament Czystej Formy - przeżycie tu i teraz, swoiste katharsis Odbiorcy w kontakcie z dziełem. Aby temu zaradzić, należy właśnie fabularnie stworzyć sytuację umożliwiającą utożsamienie, sytuację rozpoznawalną i zrozumiałą dla Odbiorcy na tyle, by uruchomiła stosownie silne emocje - pewnie dlatego Witkacy, choć stosował podobne przejaskrawienia w prozie jak w teatrze czy malarstwie, od fabuły się nie odżegnał. I pewnie dlatego literatura kręci się wokół fabuł...

Ale tylko tak sobie gdybam - nie znam żadnego utworu literackiego prozą, który realizuje Czystą Formę nomen omen czysto. :)))

Literatura to sztuka tworzenia w ramach ograniczeń... :P

edit: Cordeliane zwróciła uwagę na mój błąd (ortograf, choć nie polski) - poprawiłam. Nikt z nas nie jest bez winy... :P
Ostatnio zmieniony sob, 26 lut 2011 23:35 przez Małgorzata, łącznie zmieniany 2 razy.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
czarnykot
Sepulka
Posty: 64
Rejestracja: wt, 22 lut 2011 19:23

Post autor: czarnykot »

He, he, he. To raczej nie jest pasożytowanie, bo "dostawca" złośliwości nic na tym nie traci. Jesteś po prostu pospolitym półpasożytem. ;)

Co do Twojej analizy dot. Czystej Formy - zgadzam się z nią. Mnie zdarzyło się kilka razy trafić na dziełła, które były tak zakręcone, że nic z tego nie rozumiałam (jedno z nich doskonale pamiętam, autora cenię, jednakże tę książkę pyrgnęłam w kąt), ale zamiast metafizycznych przeżyć powodowały u mnie jedynie ból głowy.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Dilerzy mojej używki ryzykują, że oberwą od flekowanych Autorów. Ciężkie jest życie dilera. :P
Znaczy, jestem pospolitym pasożytem na 3/4? :)))

A żeby nie było offtopa - przypomniało mi się coś jeszcze, to dodam tak ni z gruchy, ni z pietruchy. Nawet jeżeli dowcip jest całkowicie nonsensowny, po czymś jednak rozpoznaje się, że to dowcip. Po konkluzji/puencie, jak mi się zdaje. Znaczy, elementy pozornie bez sensu są w nim organizowane wg jakiejś zasady, która po usłyszeniu całego dowcipu staje się dla odbiorcy dowcipu oczywista (i śmieszna, jeżeli zasadę pojął, co nie zawsze się zdarza, oczywiście).
Stąd upierałam się, że w szaleństwie musi tkwić metoda - tym literackim, rzecz jasna - aby czytelnik mógł "połapać się", o co chodzi, bo tylko wtedy nawiązany zostaje kontakt. A jestem zwolenniczką pojmowania literatury jako formy kontaktu Autor-Czytelnik. :)))
I to już ludyczne wcale nie jest. Ale do ludycznych kawałków też się dobrze nadaje. :P

Chyba dlatego nie lubię dziełł. Psują mi romantyczną wizję literatury dzierżącej ster dusz i tym podobne... :P
Notabene: dziełła - śliczne, zabieram do użytku sobie też. :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
czarnykot
Sepulka
Posty: 64
Rejestracja: wt, 22 lut 2011 19:23

Post autor: czarnykot »

Obawiam się, że nadal nie wypełniasz wymogów definicji pasożyta: organizm zwierzęcy albo roślinny żyjący kosztem innego organizmu lub człowiek żyjący z cudzej pracy. Twoja działalność nie powoduje uszczerbku na dilerach, bo oni sami się wystawiają na obelgi Ałtorów. Ty czerpiesz korzyści nie szkodząc, co jest formą symbiozy (komensalizmem, uszczegóławiając). :) <offtop mode=off>

Przyznam szczerze, że wciąż mnie to zastanawia, Małgorzato. Brak zakończenia. W moim mniemaniu puentą miało być to, że bohaterka uzmysławia sobie, że autor musi rządzić, bo inaczej jest bajzel. Autor po przyznaniu mu racji uśmiecha się pod nosem, gdyż jest to doskonale znana mu prawda. Ostatnie zdanie służy tylko i wyłącznie rozśmieszeniu i jest nawiązaniem do popularnego dowcipu czy też legendy miejskiej, więc nie ma się co nad nim zastanawiać. Ty natomiast twierdzisz, że moja puenta puentą nie była, a ja mam mętlik w głowie. Co w takim razie mogłoby stanowić zakończenie? Tak łopatą wytłumacz tępemu Ałtorowi. Przyznam, że konsultowałam "opowiadanie" z dostępnymi mi czytelnikami, a nie są to byle głupki wioskowe, lecz mimo to oni też nie kumają. :(

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Chyba najbardziej łopatologicznie będzie spojrzeć na początek i koniec (perypetie wewnątrz odstawmy na bok na razie):
starter pisze:Autor cierpiał na brak pomysłów. Siedział i myślał, myślał i siedział. Wszystko już było! Nie da się wymyślić już nic nowego! Przytłoczyło go to niczym głaz, tym bardziej, że wydawca naciskał, czytelnicy się niecierpliwili, a krytyka ostrzyła zęby. Postanowił jednak zwalczyć niemoc twórczą i przystąpił do pisania kolejnego arcydzieła:
Po tym zaczyna się dialog z Mirabellą, która się buntuje, że nie taka chce być, jak ją Autor opisuje - i OK.
końcówka pisze:Brygida westchnęła zrezygnowana. Spojrzała w górę i powiedziała - Autorze! Wygrałeś! Wymyślanie fabuły to wcale nie jest taka prosta sprawa! Cały czas miałeś rację! Już wolałabym być pustogłową Mirabellą...
Autor tylko uśmiechnął się pod nosem.
I wtedy wszyscy pasażerowie zaczęli klaskać, a kierowca miał łzy w oczach.
I teraz powiedz mi, Czarna Koto, czy te fragmenty są na pewno ze sobą powiązane? Bo mam nieodparte wrażenie, że niekoniecznie. Starter sugeruje zupełnie inny problem (epizod z Mirabellą też, tak na marginesie), tymczasem końcówka - wskazuje na problem z fabułą. Tytuł: "WSZYSTKO już było" do tego też nie za bardzo pasuje. Po drodze się rozlazło. Bajzel jest - brak metody w szaleństwie. Brak puenty w dowcipie. :P

edit: Bo źle wydzieliłam kropkę w cytowaniu...
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
czarnykot
Sepulka
Posty: 64
Rejestracja: wt, 22 lut 2011 19:23

Post autor: czarnykot »

Och, olśnienie (chyba ;) )! Zawsze byłam zwolennikiem teorii, że nie ma to jak porządna łopata.

Robimy więc ciach i zmieniamy:

Brygida westchnęła zrezygnowana. Spojrzała w górę i powiedziała - Autorze! Wygrałeś! Wymyślanie fabuły to wcale nie jest taka prosta sprawa! Cały czas miałeś rację! Już wolałabym być pustogłową Mirabellą...

I wtedy wszyscy pasażerowie zaczęli klaskać, a kierowca miał łzy w oczach. Autor zaś uśmiechnął się lekko pod nosem. Miał już pomysł na nowe opowiadanie, którego bohaterką będzie pewna cwana, zbuntowana feministka...


Mogłabym też zmienić zdanie na początku: Postanowił jednak zwalczyć niemoc twórczą i przystąpił do pisania kolejnego arcydzieła na Podjął zatem próbę przezwyciężenia niemocy twórczej i z westchnieniem zaczął pisać.

Jest git?

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Nie. Nadal jest fabuła i kwestia, kim chce być bohaterka, a na początku Autor chciał napisać arcydzieło, ale wszystko już było. Znaczy, puenta winna dotyczyć albo tego, że jednak nie wszystko i arcydzieło napisane zostanie/zostało (i o czym, rzecz jasna, arcydzieło będzie traktować), albo tego, że wszystko już było i Autor musi rozważyć przebranżowienie się (tu: jakieś komiczne, rzecz jasna), a na dodatek jeszcze można dołożyć kwestię, co zrobić z postacią, która wylazła mu z niedokończonej książki...
Albo wymyślić jeszcze coś innego. :P
Nie jestem od wymyślania tekstów. Nie literackich przynajmniej. :)))

I nie jestem pewna, czy kierowca i pasażerowie są potrzebni.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
czarnykot
Sepulka
Posty: 64
Rejestracja: wt, 22 lut 2011 19:23

Post autor: czarnykot »

OK. Powyższe zmiany zostają, wywalam autobus (z bólem serca), dopisuję zdanie, że jednak nie wszystko już było (może jestem nieoczytana, ale o zbuntowanych postaciach żaden ze znanych mi autorów nie wspominał w swoich dziełłach), że Autor ma super pomysł na megaoryginalne arcydzieło, którego główną bohaterką będzie pewna cwana, zbuntowana feministka.

Awatar użytkownika
Teano
Kadet Pirx
Posty: 1309
Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05

Post autor: Teano »

Nie potrafię sobie w tej chwili przypomnieć źródeł ani tytułów, ale jestem pewna, że już kilka razy czytałam opowiadania o zbuntowanych postaciach (z tego raz albo i dwa na F-cie) były też filmy oparte na tym pomyśle. Zatem "wszystko już było" :)
Gdzieś na FF był, a może jeszcze jest wątek "ach gdyby ten pomysł był mój" również traktujący o zbieżności pomysłów zupełnie niezależnie wymyślających autorów.
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.

� Dżirdżis

ODPOWIEDZ