Smokobójcy
Moderator: RedAktorzy
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
Smokobójcy
Smokobójcy
– Babciu, opowiedz mi o Czerwonym Potworze.
– Dobrze, kochanie. – Babcia usiadła przy łóżku wnuczka. – Gdy na Ziemię przybył Czerwony Potwór z Kosmosu, razem z nim pojawiły się smoki, które zasnuły niebo zabójczym dymem. Dlatego jest ono teraz ciemnozielone, chociaż kiedyś było niebieskie. I dlatego nie możemy opuszczać naszej planety, choć przed wiekami ludzie podróżowali na krańce Wszechświata. Ktokolwiek wzniesie się w latającym pojeździe zbyt wysoko, zostanie spalony przez gorące zielone chmury. Zniewoleni przez potwora ludzie zbudowali wysoką wieżę, w której musieli mu służyć. Po wielu stuleciach zbuntowali się jednak, wydostali z wieży i rozproszyli po całej Ziemi. Lecz smoki pozostały i nie pozwalają nam udać się kosmicznym rydwanem do rajskiego Grodu Tytana.
– Ale czarodziej Gnyryk znalazł sposób na ich zniszczenie.
– To prawda. Twój tata pomoże mu dostać się do wieży, tam rozbiją wspólną duszę potworów i wtedy wszyscy będziemy mogli odlecieć do Raju Tytana. A teraz już śpij. Kiedy się obudzisz, tata pokaże ci kosmiczny rydwan.
***
Srebrzysty smok wylądował na równinie, rozejrzał się dookoła, rozwarł szeroko paszczę i zionął w niebo błękitnym płomieniem. Był potężny jak góra, a jego głowa sięgała niemal szczytu Wieży Bestii, w której ukryli się Mistrz Gnyryk oraz wódz Topak z wojownikami.
– Co za cholerstwo, jak tylko się trochę przejaśni, zaraz zlatuje się jeden albo kilka potworów i robią zaciemnienie. – Topak ostrożnie wyglądał przez okno, podczas gdy Gnyryk wyjmował kolorowe ciężarki z podróżnej torby i układał je na stole znajdującym się pośrodku komnaty. – Jak im się to udaje? Prawda, są potężne, ale przecież niebo jest od nich dużo większe.
– To magia. Stara i groźna. – Gnyryk wydobył z torby ozdobną księgę i zaczął ją w pośpiechu wertować. – Ale my mamy lepszą i zaraz ją wypróbujemy.
– Pośpiesz się Mistrzu. – Topak z niepokojem patrzył na smoka. – Pokonaliśmy garstkę obrońców wieży, lecz w każdej chwili mogą pojawić się nowi.
– Chwilkę, znajdę tylko "Formułę Skubuka". O, jest:
"Weź kamienie koloru wełny, ciemiernika, wilczej jagody, blekotu, siarki, smoły i wody. Połóż je na sercu bestii, a potem wymów zaklęcie".
– Całe życie poświęciłem na zgłębienie tego, mającego już kilka miliardów lat, przepisu i odkryłem, że zaszyfrowany w nim został sposób ułożenia magicznych odważników. Na przykład wilcza jagoda oznacza kolor czarny, a siarka żółty.
Czarownik położył kamienie w ponumerowanych wnękach na blacie stołu w kolejności: biały, fioletowy, czarny, biały, żółty i znowu czarny. Na samym dole umieścił przezroczysty kryształ górski i wdusił czerwony przycisk, znajdujący się w jednym z rogów. W tej samej chwili widoczny za oknem smok straszliwie zawył, a potem z hukiem zwalił się w pylistą glebę.
Gdy wychodzili z wieży, niebo nadal było zasnute grubą powłoką chmur, lecz już po kilku godzinach zaczęło się wyraźnie przejaśniać.
***
Wiele lat później na Tytanie, największym księżycu Saturna, dwunastoletni Krypin zdawał egzamin z historii.
– Powiedz mi – odezwał się nauczyciel, zaglądając do tabliczki z notatkami – dlaczego ludzie opuścili Ziemię?
– Ludzkość przeniosła się na Tytana tuż przed tym, jak Słońce zamieniło się w czerwonego olbrzyma – Krypin wyrecytował wykutą na pamięć formułkę.
– Dobrze, czy jednak wszyscy opuścili Ziemię?
– Nie wszyscy. Na Ziemi, nadal krążącej wewnątrz atmosfery słonecznej, pozostali operatorzy generatorów cząstek ochronnych, mających bronić naszej rodzimej planety przed spaleniem.
– Babciu, opowiedz mi o Czerwonym Potworze.
– Dobrze, kochanie. – Babcia usiadła przy łóżku wnuczka. – Gdy na Ziemię przybył Czerwony Potwór z Kosmosu, razem z nim pojawiły się smoki, które zasnuły niebo zabójczym dymem. Dlatego jest ono teraz ciemnozielone, chociaż kiedyś było niebieskie. I dlatego nie możemy opuszczać naszej planety, choć przed wiekami ludzie podróżowali na krańce Wszechświata. Ktokolwiek wzniesie się w latającym pojeździe zbyt wysoko, zostanie spalony przez gorące zielone chmury. Zniewoleni przez potwora ludzie zbudowali wysoką wieżę, w której musieli mu służyć. Po wielu stuleciach zbuntowali się jednak, wydostali z wieży i rozproszyli po całej Ziemi. Lecz smoki pozostały i nie pozwalają nam udać się kosmicznym rydwanem do rajskiego Grodu Tytana.
– Ale czarodziej Gnyryk znalazł sposób na ich zniszczenie.
– To prawda. Twój tata pomoże mu dostać się do wieży, tam rozbiją wspólną duszę potworów i wtedy wszyscy będziemy mogli odlecieć do Raju Tytana. A teraz już śpij. Kiedy się obudzisz, tata pokaże ci kosmiczny rydwan.
***
Srebrzysty smok wylądował na równinie, rozejrzał się dookoła, rozwarł szeroko paszczę i zionął w niebo błękitnym płomieniem. Był potężny jak góra, a jego głowa sięgała niemal szczytu Wieży Bestii, w której ukryli się Mistrz Gnyryk oraz wódz Topak z wojownikami.
– Co za cholerstwo, jak tylko się trochę przejaśni, zaraz zlatuje się jeden albo kilka potworów i robią zaciemnienie. – Topak ostrożnie wyglądał przez okno, podczas gdy Gnyryk wyjmował kolorowe ciężarki z podróżnej torby i układał je na stole znajdującym się pośrodku komnaty. – Jak im się to udaje? Prawda, są potężne, ale przecież niebo jest od nich dużo większe.
– To magia. Stara i groźna. – Gnyryk wydobył z torby ozdobną księgę i zaczął ją w pośpiechu wertować. – Ale my mamy lepszą i zaraz ją wypróbujemy.
– Pośpiesz się Mistrzu. – Topak z niepokojem patrzył na smoka. – Pokonaliśmy garstkę obrońców wieży, lecz w każdej chwili mogą pojawić się nowi.
– Chwilkę, znajdę tylko "Formułę Skubuka". O, jest:
"Weź kamienie koloru wełny, ciemiernika, wilczej jagody, blekotu, siarki, smoły i wody. Połóż je na sercu bestii, a potem wymów zaklęcie".
– Całe życie poświęciłem na zgłębienie tego, mającego już kilka miliardów lat, przepisu i odkryłem, że zaszyfrowany w nim został sposób ułożenia magicznych odważników. Na przykład wilcza jagoda oznacza kolor czarny, a siarka żółty.
Czarownik położył kamienie w ponumerowanych wnękach na blacie stołu w kolejności: biały, fioletowy, czarny, biały, żółty i znowu czarny. Na samym dole umieścił przezroczysty kryształ górski i wdusił czerwony przycisk, znajdujący się w jednym z rogów. W tej samej chwili widoczny za oknem smok straszliwie zawył, a potem z hukiem zwalił się w pylistą glebę.
Gdy wychodzili z wieży, niebo nadal było zasnute grubą powłoką chmur, lecz już po kilku godzinach zaczęło się wyraźnie przejaśniać.
***
Wiele lat później na Tytanie, największym księżycu Saturna, dwunastoletni Krypin zdawał egzamin z historii.
– Powiedz mi – odezwał się nauczyciel, zaglądając do tabliczki z notatkami – dlaczego ludzie opuścili Ziemię?
– Ludzkość przeniosła się na Tytana tuż przed tym, jak Słońce zamieniło się w czerwonego olbrzyma – Krypin wyrecytował wykutą na pamięć formułkę.
– Dobrze, czy jednak wszyscy opuścili Ziemię?
– Nie wszyscy. Na Ziemi, nadal krążącej wewnątrz atmosfery słonecznej, pozostali operatorzy generatorów cząstek ochronnych, mających bronić naszej rodzimej planety przed spaleniem.
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
Powyższemu tekstowi postawiono na forum NF dwa zarzuty:
1. Zbytnią zwięzłość, która jednak wynikła z tego, iż pisany był on na konkurs, w którym obowiązywał limit 3500 znaków (tutaj nieco go zmodyfikowałem, więc może ich być trochę więcej).
2. Upchnięcie rozbudowanego świata w tekście o zbyt małej objętości, z czego wynikła powierzchowność opisu. I z tym argumentem gotów byłbym się zgodzić.
Poza tym zdobył on jednak trzecie miejsce w konkursie spodenkowym na forum SFFiH. :D
1. Zbytnią zwięzłość, która jednak wynikła z tego, iż pisany był on na konkurs, w którym obowiązywał limit 3500 znaków (tutaj nieco go zmodyfikowałem, więc może ich być trochę więcej).
2. Upchnięcie rozbudowanego świata w tekście o zbyt małej objętości, z czego wynikła powierzchowność opisu. I z tym argumentem gotów byłbym się zgodzić.
Poza tym zdobył on jednak trzecie miejsce w konkursie spodenkowym na forum SFFiH. :D
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
Nie mam pojęcia, o co tu chodzi.
Jak tak naprawdę łączą się te 3 fragmenty?
1. Opowieść o Czerwonym Potworze (czerwonym olbrzymie? nie, wcale nie pasuje) i smokach (które są w 2. fragmencie, ale nic nam o nich więcej nie wiadomo)
2. Tata dzieciaka i mag rozpieprzają smoki układając odpowiednio kamienie.
I smoków nie ma.
Tyle dowiadujemy się z całego fragmentu.
No i jeszcze to, że ludzkość musiała ogarnąć niewyobrażalna tępota, skoro nikt nie potrafił wymyślić, że kamień koloru wełny to biały kamień.
I skąd mag wiedział jaki to kamień? Próbować można do usranej śmierci.
Kim był Skubuk? Czemu sam nie załatwił smoków, nie wyjaśnił tego nikomu, skąd ludzkość ma jego formułę?
3. Dowiadujemy się, że ludzkość musiała uciekać przed rozszerzającym się Słońcem. Nie mam pojęcia jak to się ma łączyć z resztą, bo owo Słońce nijak mi smoków, wieży nie wyjaśnia.
A więc jeszcze, dowiadujemy się, że:
1. Kiedyś był potwór i smoki. Smoki są dalej, dlatego nie możemy odlecieć.
2. Już po smokach.
3. Odlecieliśmy. Teraz uczą, że przed Słońcem.
I to jest prawdziwa zwięzłość. Bo w tym, co napisałeś nie ma naprawdę więcej.
Więc ja się zapytuje: czy tu słuszne, żeby historia sprowadzała się do 5 zdań? Co dalej? Co z tego ma mnie obchodzić?
Nie wiem też, czemu ten tekst jest napisany tak paździerzowato.
Czemu taka tandetna jest formuła Skubaka i ogólnie: cała scena rozwalenia smoków?
Czemu tak tandetnie i łopatologicznie podajesz mi informacje pod pozorem egzaminu z historii?
Zupełnie idiotycznego - wygląda to tak jakby pytać na egzaminie, czemu upadł Rzym, oczekując jako odpowiedzi nie bardziej rozbudowanej niż "bo najechali go najeźdźcy".
Albo - podaj nazwy dwóch krajów zaangażowanych w II Wojnę Światową.
A wiek mnie wcale nie przekonuje.
Jak tak naprawdę łączą się te 3 fragmenty?
1. Opowieść o Czerwonym Potworze (czerwonym olbrzymie? nie, wcale nie pasuje) i smokach (które są w 2. fragmencie, ale nic nam o nich więcej nie wiadomo)
2. Tata dzieciaka i mag rozpieprzają smoki układając odpowiednio kamienie.
I smoków nie ma.
Tyle dowiadujemy się z całego fragmentu.
No i jeszcze to, że ludzkość musiała ogarnąć niewyobrażalna tępota, skoro nikt nie potrafił wymyślić, że kamień koloru wełny to biały kamień.
I skąd mag wiedział jaki to kamień? Próbować można do usranej śmierci.
Kim był Skubuk? Czemu sam nie załatwił smoków, nie wyjaśnił tego nikomu, skąd ludzkość ma jego formułę?
3. Dowiadujemy się, że ludzkość musiała uciekać przed rozszerzającym się Słońcem. Nie mam pojęcia jak to się ma łączyć z resztą, bo owo Słońce nijak mi smoków, wieży nie wyjaśnia.
A więc jeszcze, dowiadujemy się, że:
1. Kiedyś był potwór i smoki. Smoki są dalej, dlatego nie możemy odlecieć.
2. Już po smokach.
3. Odlecieliśmy. Teraz uczą, że przed Słońcem.
I to jest prawdziwa zwięzłość. Bo w tym, co napisałeś nie ma naprawdę więcej.
Więc ja się zapytuje: czy tu słuszne, żeby historia sprowadzała się do 5 zdań? Co dalej? Co z tego ma mnie obchodzić?
Nie wiem też, czemu ten tekst jest napisany tak paździerzowato.
Czemu taka tandetna jest formuła Skubaka i ogólnie: cała scena rozwalenia smoków?
Czemu tak tandetnie i łopatologicznie podajesz mi informacje pod pozorem egzaminu z historii?
Zupełnie idiotycznego - wygląda to tak jakby pytać na egzaminie, czemu upadł Rzym, oczekując jako odpowiedzi nie bardziej rozbudowanej niż "bo najechali go najeźdźcy".
Albo - podaj nazwy dwóch krajów zaangażowanych w II Wojnę Światową.
A wiek mnie wcale nie przekonuje.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- calthia
- Sepulka
- Posty: 14
- Rejestracja: śr, 02 wrz 2009 15:51
No-qanek pisze: Nie mam pojęcia, o co tu chodzi.
Jak tak naprawdę łączą się te 3 fragmenty?
A czy odpowiedź na pytanie, czym był Czerwony Potwór nie kryje się w części 3?– Babciu, opowiedz mi o Czerwonym Potworze.
– Dobrze, kochanie. – Babcia usiadła przy łóżku wnuczka. – Gdy na Ziemię przybył Czerwony Potwór z Kosmosu, razem z nim pojawiły się smoki, które zasnuły niebo zabójczym dymem.
domyślam się, że ludzie, którzy pozostali na Ziemi chronią ją "Formułą Skubuka". Dzięki temu niebo jest pozbawione zielonej, gorącej chmury, w której można spłonąć.– Powiedz mi – odezwał się nauczyciel, zaglądając do tabliczki z notatkami – dlaczego ludzie opuścili Ziemię?
– Ludzkość przeniosła się na Tytana tuż przed tym, jak Słońce zamieniło się w czerwonego olbrzyma
Jeżeli moje domysły są prawdziwe, to dlaczego w części 1 jest:
A już w części 3 czytamy:Gdy na Ziemię przybył Czerwony Potwór(...) I dlatego nie możemy opuszczać naszej planety, choć przed wiekami ludzie podróżowali na krańce Wszechświata.
Mam nadzieję, że nie zagmatwałam tekstu jeszcze bardziej?:)Ludzkość przeniosła się na Tytana tuż przed tym, jak Słońce zamieniło się w czerwonego olbrzyma
Swoją drogą, Wszechświat ma krańce?
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Smokobójcy
Marcinie Robercie zdajesz sobie sprawę jak to długo? Mamy problem z odczytaniem języków sprzed kilku tysięcy lat, a ty mówisz o odczytaniu zdania sprzed 5 mld lat (tyle mniej więcej dzieli nas od stadium czerwonego olbrzyma)! Najstarsze bakterie pochodzą sprzed 4 mld lat, a ty mówisz jeszcze o okresie miliard lat dłuższym.Marcin Robert pisze: "Weź kamienie koloru wełny, ciemiernika, wilczej jagody, blekotu, siarki, smoły i wody. Połóż je na sercu bestii, a potem wymów zaklęcie".
– Całe życie poświęciłem na zgłębienie tego, mającego już kilka miliardów lat, przepisu i odkryłem, że zaszyfrowany w nim został sposób ułożenia magicznych odważników. Na przykład wilcza jagoda oznacza kolor czarny, a siarka żółty.
Poza tym jeżeli nasza cywilizacja będzie istniała za 5 mld lat, to prawdopodobnie jej przedstawicielami będą istoty, które już dawno zapomną o praprzodku zwanym Homo Sapiens Sapiens.
Chyba, że czegoś w Twoim tekście, Marcinie Robercie, nie załapałem...
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
calthio, dałem do zrozumienia, że wiem, że Autor daje trop, wskazujący, że potworem ma być forma czerwonego olbrzyma Słońca.A czy odpowiedź na pytanie, czym był Czerwony Potwór nie kryje się w części 3?
Ale nie uznaje tego za odpowiedź, bo w takim razie:
- co tu robią smoki?
- jak Słońce zniewala ludzi?
- jak Słońce zmusza ludzi do mieszkania w wieży?
- na czym polega pokonanie potwora, jeśli Słońce cały czas jest tam gdzie było?
Nie trzeba planety chronić tą formułą, bo formuła zadziałała raz i już.domyślam się, że ludzie, którzy pozostali na Ziemi chronią ją "Formułą Skubuka". Dzięki temu niebo jest pozbawione zielonej, gorącej chmury, w której można spłonąć.
Ziemie ma spalać ciepło Słońca, nie chmury, pochodzące od tajemniczych smoków. Jeśli już to można by podejrzewać, że to właśnie smoki jakoś chroniły Ziemię.
Jako forma retoryczna lub w bajce jest to jak najbardziej poprawne.Swoją drogą, Wszechświat ma krańce?
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- Cordeliane
- Wynalazca KNS
- Posty: 2630
- Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23
No-qanku, dlaczego ja kolejny raz mam wrażenie, że przed lekturą tekstu warsztatowego wyłączasz myślenie, a potem zgłaszasz pretensje do Autora, że nie zrozumiałeś?... A, przepraszam, ostatnim razem to był sarkazm... ;)
1. Nie wiem, dlaczego czerwony olbrzym nie pasuje do Czerwonego Potwora. Pamiętaj, że to historia, która była przekazywana z ust do ust przez pokolenia, opowiadana dzieciom, miała prawo nabrać elementów baśniowych. A smoki pojawią się i w drugim fragmencie, i w trzecim też...
2. Skubuk nie załatwił smoków, bo nie miał takiego zamiaru. Formuła stanowiła zapewne element zabezpieczający, każdemu mechanizmowi towarzyszy instrukcja, jak go wyłączyć.
3. Ostatnie zdanie trzeciego fragmentu wyjaśnia, IMO całkiem wystarczająco, kim był Skubuk (operatorem generatorów cząstek ochronnych), i czym były smoki (tymi generatorami właśnie). A ludzie - bohaterowie fragmentu pierwszego i drugiego - byli potomkami tychże operatorów, którzy to potomkowie przez lata i pokolenia stracili wiedzę o tym, czemu służą smoki, i o ich funkcji ochronnej.
Dla mnie fabuła jest spójna i zrozumiała. Problematyczne jest chyba sformułowanie "Wiele lat później na Tytanie". Z tego, co rozumiem, ten egzamin na Tytanie mógłby się odbywać nawet w tej samej chwili, co wyłączenie smoków. A wiele lat później sugeruje następstwo zdarzeń i trop, za którym podążył No-qanek: już po smokach, odlecieliśmy. Tymczasem chodzi o to, że odlecieliśmy przed smokami, prawda?
Ale żeby nie było za pięknie, to rzeczywiście, w dużej mierze zgadzam się z przedpiścą: rozwiązanie z egzaminem jest łopatologiczne i mało oryginalne, sposób pozbycia się smoków jak z niezbyt ambitnej przygodówki (takiej z zagadkami logicznymi). A cała fabuła przypomniała mi smoki z Pern, i to wcale nie dlatego, że smoki, ale właśnie - wiedza, zapomniana przez pokolenia, nie w pełni wykorzystana, wypaczona.
1. Nie wiem, dlaczego czerwony olbrzym nie pasuje do Czerwonego Potwora. Pamiętaj, że to historia, która była przekazywana z ust do ust przez pokolenia, opowiadana dzieciom, miała prawo nabrać elementów baśniowych. A smoki pojawią się i w drugim fragmencie, i w trzecim też...
2. Skubuk nie załatwił smoków, bo nie miał takiego zamiaru. Formuła stanowiła zapewne element zabezpieczający, każdemu mechanizmowi towarzyszy instrukcja, jak go wyłączyć.
3. Ostatnie zdanie trzeciego fragmentu wyjaśnia, IMO całkiem wystarczająco, kim był Skubuk (operatorem generatorów cząstek ochronnych), i czym były smoki (tymi generatorami właśnie). A ludzie - bohaterowie fragmentu pierwszego i drugiego - byli potomkami tychże operatorów, którzy to potomkowie przez lata i pokolenia stracili wiedzę o tym, czemu służą smoki, i o ich funkcji ochronnej.
Dla mnie fabuła jest spójna i zrozumiała. Problematyczne jest chyba sformułowanie "Wiele lat później na Tytanie". Z tego, co rozumiem, ten egzamin na Tytanie mógłby się odbywać nawet w tej samej chwili, co wyłączenie smoków. A wiele lat później sugeruje następstwo zdarzeń i trop, za którym podążył No-qanek: już po smokach, odlecieliśmy. Tymczasem chodzi o to, że odlecieliśmy przed smokami, prawda?
Ale żeby nie było za pięknie, to rzeczywiście, w dużej mierze zgadzam się z przedpiścą: rozwiązanie z egzaminem jest łopatologiczne i mało oryginalne, sposób pozbycia się smoków jak z niezbyt ambitnej przygodówki (takiej z zagadkami logicznymi). A cała fabuła przypomniała mi smoki z Pern, i to wcale nie dlatego, że smoki, ale właśnie - wiedza, zapomniana przez pokolenia, nie w pełni wykorzystana, wypaczona.
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.
- czarnykot
- Sepulka
- Posty: 64
- Rejestracja: wt, 22 lut 2011 19:23
Przybył czerwony potwór i smoki swoimi wyziewami zakryły niebo trującym dymem. Jak to się kończy? Ano, fizycy twierdzą, że na Ziemi nie będzie w takiej sytuacji warunków do funkcjonowania jakiegokolwiek życia, a co dopiero mówić o tak skomplikowanym organizmie jak Homo Sapiens Sapiens. Idźmy dalej - zbudowali wysoką wieżę. Po co? Dlaczego wysoką? Potem się buntują i rozpierzchają po planecie (patrz wyżej, dlaczego to niemożliwe). Trujące wyziewy to trujące wyziewy, ogromny wzrost temperatury również. W takiej sytuacji nic nie przeżywa. Podsumowując - cały początek jest kompletnie bez sensu, piszę to jako osoba żywo zainteresowana tematyką astronomii i metafizyki.
Poza tym - dlaczego Tytan, a nie Europa? Europa ma w atmosferze tlen (tylko i wyłącznie), za to Tytan głównie azot, za to bez tlenu. Poprawcie mnie, jeśli się mylę.
e: literówka
Poza tym - dlaczego Tytan, a nie Europa? Europa ma w atmosferze tlen (tylko i wyłącznie), za to Tytan głównie azot, za to bez tlenu. Poprawcie mnie, jeśli się mylę.
To wcale nie jest wykluczone. Wiadomo, że wciąż się rozszerza, jest więc w uproszczeniu ogromną "kulą". Nie wiadomo, co jest "dalej".calthia pisze:Swoją drogą, Wszechświat ma krańce?
e: literówka
Ostatnio zmieniony wt, 15 mar 2011 00:04 przez czarnykot, łącznie zmieniany 1 raz.
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
W drugiej części smoki bynajmniej nie są elementem baśniowym.1. Nie wiem, dlaczego czerwony olbrzym nie pasuje do Czerwonego Potwora. Pamiętaj, że to historia, która była przekazywana z ust do ust przez pokolenia, opowiadana dzieciom, miała prawo nabrać elementów baśniowych. A smoki pojawią się i w drugim fragmencie, i w trzecim też...
To, że się pojawiają w drugim fragmencie, nie znaczy, że wynikają ze zmian Słońca.
Więc to Skubuk nasłał smoki? Jesteś pewna?2. Skubuk nie załatwił smoków, bo nie miał takiego zamiaru. Formuła stanowiła zapewne element zabezpieczający, każdemu mechanizmowi towarzyszy instrukcja, jak go wyłączyć.
Skąd się wzięła jego "formuła" w rękach ludzi?
Czemu formuła miałaby być aż taka magiczna?
Gratuluję zatem.3. Ostatnie zdanie trzeciego fragmentu wyjaśnia, IMO całkiem wystarczająco, kim był Skubuk (operatorem generatorów cząstek ochronnych), i czym były smoki (tymi generatorami właśnie). A ludzie - bohaterowie fragmentu pierwszego i drugiego - byli potomkami tychże operatorów, którzy to potomkowie przez lata i pokolenia stracili wiedzę o tym, czemu służą smoki, i o ich funkcji ochronnej.
Dla mnie fabuła jest spójna i zrozumiała.
A Skubuk był raczej twórcą, skoro wiedział jak wszystkie smoki nagle wyłączyć.
Jak operowali smokami? Raczej smoki żyły same sobie.
I jak mieli zapomnieć? Ja tego nijak nie widzę. Wierzysz, że ludzkość po milionie lat korzystania z elektryczności nagle zapomni, co to elektryczność?
Jeśli ma stać się coś tak niewyobrażalnego to niech autor wysili się choć ciut, by mnie przekonać, że to możliwe.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Cordi, wytłumacz jak doszłaś do tego wniosku? Zdanie pierwsze drugiego fragmentu stwierdzaCordeliane pisze: (...)i czym były smoki (tymi generatorami właśnie)
Mówi to narrator. Trzecioosobowy, i jak mi się wydaje, personalny. Instancja obiektywnie opisująca rzeczywistość. Skoro powiedział smok, to jest to smok czyli baśniowy gad. Narrator nie cofa się w rozwoju i nie ubarwia rzeczywistości nazywając generatory cząstek smokami.Srebrzysty smok wylądował na równinie, rozejrzał się dookoła, rozwarł szeroko paszczę i zionął w niebo błękitnym płomieniem.
Dlaczego wyłączenie "smoków" to obrzęd wyglądający na magiczny? A nie, na przykład, zwykły przycisk "on/off" z jakimś zabezpieczeniem?
Dlaczego o formule mówi się, że liczy miliardy lat, skoro oczywiście liczyć tyle nie może, choć z drugiej strony wygląda jakby faktycznie tyle miała lat (po miliardach lat na tej planecie ciągle są owce, pokrzyk wilcza jagoda, blekot i smoła - w życiu nie uwierzę)
IMO, Autor ponaginał nieco rzeczywistość, żeby pokazać trochę magii i smoków w fragmencie drugim i zapędził się za daleko.
e. x2
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Mnie się zdaje, że jest lepiej. Znaczy, widzę więcej związków fabularnych, choć nie wszystkie. Ostatni epizod urwany za mocno, Autorze. Przydałaby się sugestia, czy ci ludzie na Tytanie są spokrewnieni z bandą na Ziemi, czy wręcz przeciwnie - zakończenie jest niejasne bowiem bez tej informacji. A raczej - rozjeżdża mi się interpretacyjnie, bo tak dokładnie nie wiem, jak skończył się epizod drugi, zatem nie jestem pewna, jak zinterpretować trzeci. :P
Ale tym razem - i to jest postęp, IMAO - fabuła nie skręciła Ci w połowie. Chyba... :X
edit: Podoba mi się kompozycja. Jest wyrazista, symetryczna. Tylko treść na końcu nie jest tak samo ładnie zrównoważona. :P
Ale tym razem - i to jest postęp, IMAO - fabuła nie skręciła Ci w połowie. Chyba... :X
edit: Podoba mi się kompozycja. Jest wyrazista, symetryczna. Tylko treść na końcu nie jest tak samo ładnie zrównoważona. :P
So many wankers - so little time...
- Laris
- Psztymulec
- Posty: 916
- Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25
Bartosz Walaszek wyjaśnił, co jest poza granicami wszechświata (i w co mutują wszystkie tkanki organiczne po przekroczeniu jego granic) w osiemnastym odcinku Kapitana Bomby.czarnykot pisze:To wcale nie jest wykluczone. Wiadomo, że wciąż się rozszerza, jest więc w uproszczeniu ogromną "kulą". Nie wiadomo, co jest "dalej".
BP, NMSP. :x
<ucieka w popłochu gdzieś indziej>
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11