Rozdroże

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Szlaczek
Sepulka
Posty: 32
Rejestracja: śr, 20 kwie 2011 22:40

Rozdroże

Post autor: Szlaczek »

Rozdroża, dwie rozdzielające się drogi. Powszechne jak ptasie gówno, a mimo to, po dziś dzień rozpalają wyobraźnię ludzi. Symbol wyboru, nieodwracalnej decyzji, tajemniczych konsekwencji. Kupa kamieni z tabliczką. A jednak słowo "rozdroże" brzmi tajemniczo, wzniośle i niebezpiecznie. Utożsamiane z przeznaczeniem, kuciem swojego losu, zmianami, nowym życiem. Trakt, po którym podążyć z powrotem nie sposób. Moje miejsce pracy.
Zdradzam ludziom ich przyszłość, zmieniam ich życia, daję wszystko, czegokolwiek sobie zażyczą. Jednym słowem: doprowadzam ich do szaleństwa. Jak? Cóż, niemożliwością jest poznanie przyszłości nie kształtując jej. Tak samo jak nie można podjąć decyzji znając wszelkie jej następstwa, tak zmiana przeznaczenia, nawet najmniejsza, powoduje lawinę implikacji. Nie da się zmienić utkanego już gobelinu losu nie rwąc go na strzępy. Jednak tego ludzie nigdy się nie nauczą i próżno im to tłumaczyć.
Tak więc jestem na wezwanie każdego nieszczęśnika, który odważy się poprosić o zniszczenie sobie życia.
A tych nie brakuje...
Miauknięcie kota wyrywa mnie z zamyślenia. Pora do pracy. Rozglądam się. Czarny jak noc kot ociera mi się o nogawkę równie ciemnego garnituru. Przepisowo, petent odrobił pracę domową i dopiął wszystko na ostatni guzik. Schylam się, by pogłaskać kota. Jeden posiwiały wąs. Ciekawe czy klient wybrał tego kota z premedytacją czy z gapiostwa. Pozwalam zwierzęciu wskoczyć mi na ręce po czym powoli wstaję.
- Czym mogę służyć? - rzucam pytanie w przestrzeń.
- Po pierwsze, nie podchodź! - Odpowiada mi ktoś stojący za mną. W jego głosie można wyczuć udawaną pewność siebie, arogancję i skrywany lęk. - Po drugie, nie odwracaj się! - rzuca równie (nie)pewnie.
- Śmiesz mi rozkazywać?! - odwracam się gwałtownie zrzucając kota z rąk. Zwierze spadając wydziera się przeraźliwie dodając mojemu gestowi efektu. Rozkosz jaką przynosi mi złamanie rozkazu jest nie do opisania. Umysł mojej ofiary wije się w poszukiwaniu jakiegoś rozwiązania, instynkty rozpalają się namawiając do ucieczki, serce bije szybko, krew odpływa z rąk. Uśmiecham się złowieszczo. - Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na ty, Panie Smith. - Ulga na jego twarzy. Jakie to typowe. Zawsze podczas inkantacji przedstawiają się fałszywym nazwiskiem myśląc, że może to zmylić piekielne ogary. - Tak więc, ponawiając pytanie - mówię głosem rzeczowym i spokojnym. - Czym mogę służyć?
- A co ma Pan mi do zaoferowania? - Gra na zwłokę, albo jeszcze się nie zdecydował. Częste zachowanie.
- Och, co tylko zechcesz. Śmierć, choroba, zaraza, upadek dowolnego kraju, wygrana na loterii... Odzyskanie dawnej kochanki? - Petent wzdryga się. Cliche. Zawsze wszystko rozbija się albo o pieniądze, albo o władzę, albo o kobietę.
- Ona dla mnie umarła. - Wygląda jakby miał się rozkleić. Gdzie podziały się dawne czasy, gdzie podziały się poważne zlecenia? Morderstwo Kennedy'ego, Lincolna, porwanie Tesli, zapewnienie kariery Hitlerowi czy Gatesowi.- Stała się kimś innym - wyrywa mnie z zamyślenia klient - już mnie nie kocha, nienawidzi, gardzi, uważa się za lepszą. Ukształtowałem ją i tak mi się odwdzięcza! Pokazałem jej prawdę, życie, przyjemność i wiedzę. Dzięki mnie rozumie, dzięki mnie czuje, dzięki mnie wie, dzięki mnie widzi, dzięki mnie zna swoją wartość!
-Nie chciałbyś innej? Lepszej, doskonałej? Albo nie chciałbyś wszystkich innych? Potrafię sprawić, byś umiał zdobyć każdą, nawet ją - Proponuję. Darowanie talentu, jeden z moich ulubionych cyrografów. W prawdzie nie zapowiadało się na równie wzniosły talent co u Homera czy zmieniający historię porównywalnie do tych Kopernika bądź Newtona. Ale cóż, kobieta to nie projekt Manhattan, nie?
- Nie chcę innej. Chcę ją i tylko ją. Chcę by mnie kochała i chcę by zawsze żyła w moim cieniu! Chcę być we wszystkim lepszy od niej, chcę wciąż ją kształtować i chcę, żeby była mi za to wdzięczna!
Teraz pora na punkt kulminacyjny. Negocjacje ceny.
- I co jesteś w stanie oddać w zamian? - zapada cisza. Petent wydaje się zaskoczony.
- No jak to? To nie wystarczy oddać duszy?
- Na czas nieokreślony może jeszcze mi powiesz? - złamanie konwenansów i regulaminu. Dostanę burę za brak szacunku do klienta. Trudno. Liczy się utarg. - Konszachty z demonami to grzech śmiertelny, jednak i tak jest możliwość zyskania łaski uświęcającej. Nie wymienisz złamania zasady wolnej woli za kota w worku. Poza tym, Twoja dusza byłaby moja nawet bez cyrografu. - podręcznikowy blef, zawsze skuteczny. Rozmówca wydaje się skonsternowany. -
- To... Czego chcesz?
- Dusz twoich potomków - Uwielbiam patrzeć gdy klienci się wahają. Cena jest wysoka, drobna poprawka i będzie mój. - Prócz jednego, naciesz się rodzicielstwem. - Szach i mat. Jego twarz wyraża wszystko na co czekałem od początku.
- Zgoda - wyjmuje nóż i nacina sobie wnętrze dłoni. W międzyczasie między nami pojawia się solidny i surowy stół bez krzeseł. Leży na nim pergamin i kałamarz. Petent napełnia kałamarz kilkoma kroplami krwi. Wystarczy. Wyjmuję z kieszeni wieczne pióro (dobrze, że rozporządzenie o zaprzestaniu używania gęsich piór weszło w życie). Spisuję umowę linijka po linijce rozkoszując się każdą z nich. Litera po literze nicuję przeszłość i przyszłość przędąc nici losu. Każdy potomek prócz jednego, daje to... od dwóch do czterech dusz. Chwalić Pana za grzech pierworodny. Dodajmy kilka chorób genetycznych, dla pewności. Umrą jeszcze w szpitalu, przed chrztem. Jeden który pozostanie... Co by z nim tu... Upośledzenie. Matka żyjąca w cieniu ojca, nie mogąca poradzić sobie z niedorozwiniętym dzieckiem. Marzenia w gruzach, samobójstwo murowane. Wspominałem o pierwszej zasadzie paktów z demonami? Nigdy nikomu nie wychodzą na dobre.

Liczę na zgryźliwą krytykę. Im więcej (poniekąd) słodkiego jadu tym lepiej!

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Re: Rozdroże

Post autor: hundzia »

Pozwolę sobie rozdziewiczyć tekst, zajmę się głównie konstrukcją i linią fabularną, gdyż za cienka jestem na językowe rozbiórki.
Rozdroża, dwie rozdzielające się drogi.
Rozdroża nie jest chyba poprawną formą.
SJP podaje jako właściwe hasło „rozdroże” jako skrzyżowanie, bądź rozwidlenie dróg. Rozdroża to liczba mnoga, a więc mało prawdopodobne skrzyżowanie obok np. rozstaju. Liczba mnoga jest praktycznie nie stosowana. A w każdym razie nie całkiem poprawnie.
Powszechne jak ptasie gówno, a mimo to, po dziś dzień rozpalają wyobraźnię ludzi.
Tu zagubiony podmiot: co jest powszechne i dlaczego coś tak pospolitego jak rozstaj ma rozpalać ludzką wyobraźnię? Co najwyżej mogłoby wywoływać dezorientację lub konsternację, jeśli podróżnik odkrywa, że w tym miejscu na mapie widnieje prosta droga, ale wyobraźnię? Toć nie jest to tajemniczy chram na uboczu drogi, ani smętna ruina nawiedzonego zamczyska. Zwykłe... rozdroże, pospolite jak ptasie gówno.
Symbol wyboru, nieodwracalnej decyzji, tajemniczych konsekwencji.
O pardon, decyzji nieodwracalnej? Wystarczy zawrócić...
Ach, gdyby rozstaje rzucały na wędrowca tajemnicze konsekwencje, każdy łaziłby na azymut. Dla bezpieczeństwa. Przez łąki, przez pola, jak pędziła niegdyś Fasola...
Kupa kamieni z tabliczką
Znaczy się grób?
Zawsze zdawało mi się, że na rozstajach umieszcza się znaki, słupy graniczne i informacyjne, ale kupy? Kamieni? W sumie dobrze, że kamieni.
Utożsamiane z przeznaczeniem, kuciem swojego losu, zmianami, nowym życiem. Trakt, po którym podążyć z powrotem nie sposób.
Nadinterpretacja IMO, i to równie wielka jak, nie przymierzając USS Enterprise.
Zdradzam ludziom ich przyszłość
Przyszłości się nie zdradza, a przykładowo odkrywa. Konotacje słowa zdradzać to raczej wiarołomstwo, działanie na szkodę, ujawnianie czegoś wbrew woli. Tu, choć występuje w prawidłowym znaczeniu, w pierwszym odruchu przywodzi zupełnie inne skojarzenia.
Cóż, niemożliwością jest poznanie przyszłości nie kształtując jej.
Na mnie nie patrz, bo ci nie wytłumaczę, co tu jest nie teges z tym zdaniem, ale ono brzmi jak kalka z języka angielskiego.
Well, it's not possible to learn the future without shaping it brzmi całkiem logicznie i poprawnie, natomiast w języku polskim takie konstrukcje nie są ani mile widziane, ni pożądane.
Tak samo jak nie można podjąć decyzji znając wszelkie jej następstwa, tak zmiana przeznaczenia, nawet najmniejsza, powoduje lawinę implikacji.
Uznajesz przeznaczenie za tożsame z przyszłością? Niedobrze, bo to dwie różne rzeczy.
Przeznaczenie z definicji jest nieuchronne, nieodwołalne, podczas, gdy przyszłość można w ograniczonym stopniu modelować.
Tak więc jestem na wezwanie każdego nieszczęśnika, który odważy się poprosić o zniszczenie sobie życia.
Normalnie altruizm! <ironia mode off>
Czarny jak noc
Dotąd stosowałeś aućtorze takie ładne, oryginalne porównania i metafory, a tu nagle taki pospolitek... Żal. ;-)
Ciekawe czy klient wybrał tego kota z premedytacją czy z gapiostwa. Pozwalam zwierzęciu wskoczyć mi na ręce po czym powoli wstaję.
Drobiazgi – takie jak brakujące przecinki.
- Po pierwsze, nie podchodź! - Odpowiada mi ktoś stojący za mną. W jego głosie można wyczuć udawaną pewność siebie, arogancję i skrywany lęk. - Po drugie, nie odwracaj się! - rzuca równie (nie)pewnie.
- Śmiesz mi rozkazywać?! - odwracam się gwałtownie zrzucając kota z rąk.
Niepoprawny zapis dialogów. Odsyłam tutaj, konkretnie do punktu 4.
Zwierze spadając wydziera się przeraźliwie dodając mojemu gestowi efektu.
Pierwsze primo, literówka, brak ogonka. Mam nadzieję, że to literówka a nie ordynarny ortograf :P
Drugie primo: Znowu braki w interpunkcji, sprawiają, że zdania czytane na jednym wdechu doprowadzają mnie zatchnięć. Mentalnych na szczęście.
Trzecie primo: jak wykonuje się gest zrzucania kota z rąk? Mogę zrzucić kota ze stołka, stołu, poduszki, nie ma sprawy, choćby w tej chwili. Mój czarnuch z pewnością spojrzy na mnie wymownie i pójdzie w pierony, natomiast gest ten mogę wykonać tylko, jeśli kot spoczywa na czymś innym niż moje ręce. Bo potrzebuję do niego rąk. W innym przypadku mogę kota upuścić, ciepnąć nim na długość pomieszczenia, ostatecznie podrzucić w powietrze i obserwować jak robi spadochroniarza.
Umysł mojej ofiary wije się w poszukiwaniu jakiegoś rozwiązania, instynkty rozpalają się namawiając do ucieczki, serce bije szybko, krew odpływa z rąk.
Ofiarą jest zrzucany kot, czy osobnik, który kota stworzył? Bo z fragmentu to absolutnie nie wynika.
Zawsze podczas inkantacji przedstawiają się fałszywym nazwiskiem myśląc, że może to zmylić piekielne ogary.
Jaka inkantacja? Jakie ogary? Dotąd tekst wskazywał na coś/kogoś, bardzo osobowego przebywającego w okolicy rozstaju dróg. Nie było mowy o inkantacjach, rytuałach przyzywania demonów, odprawianych przed kupą kamieni z tabliczką niewiadomego celu i pochodzenia.
Oj, mącipole robisz aućtorze, wodę z mózgu czytelnika. Już pojawiający się z powietrza kot z białym wąsem jest naciągany, ale teraz gumka rozciąga się do granic wytrzymałości.
- A co ma Pan mi do zaoferowania?
Aućtor sięgnie teraz po podręcznik z podstawami gramatyki polskiej i powie mi, co tu jest nie tak w szyku zdania?
Śmierć, choroba, zaraza, upadek dowolnego kraju, wygrana na loterii... Odzyskanie dawnej kochanki? - Petent wzdryga się
Oto co demon/wróż oferuje na tytułowych rozstajach? Gumka niewiary pęka.
Miało być odkrywanie przyszłości, a nie plagi egipskie...
Cliche.
Jeśli już chcesz szpanować znajomością języków obcych autorze, to przynajmniej rób to poprawnie :P
Zawsze wszystko rozbija się albo o pieniądze, albo o władzę, albo o kobietę.
Czasami jeszcze o ropę naftową.
NMSP
- Ona dla mnie umarła. - Wygląda jakby miał się rozkleić. Gdzie podziały się dawne czasy, gdzie podziały się poważne zlecenia? Morderstwo Kennedy'ego, Lincolna, porwanie Tesli, zapewnienie kariery Hitlerowi czy Gatesowi.- Stała się kimś innym - wyrywa mnie z zamyślenia klient - już mnie nie kocha, nienawidzi, gardzi, uważa się za lepszą. Ukształtowałem ją i tak mi się odwdzięcza! Pokazałem jej prawdę, życie, przyjemność i wiedzę. Dzięki mnie rozumie, dzięki mnie czuje, dzięki mnie wie, dzięki mnie widzi, dzięki mnie zna swoją wartość!
-Nie chciałbyś innej? Lepszej, doskonałej?
Wciąż zapis dialogów szwankuje, do punktu 4. linkowanego poprzednio, wypadałoby autorze, byś jednak zapoznał się z całym artykułem.
Chcę by mnie kochała i chcę by zawsze żyła w moim cieniu! Chcę być we wszystkim lepszy od niej, chcę wciąż ją kształtować i chcę, żeby była mi za to wdzięczna!
Chciejstwo jest okropne. Aućtor zna przykładowo pojęcie synonimów, albo przynajmniej powtórzeń? Wie, że zdania można tak modelować, by unikać ich nadmiaru?
Ba, w prozie, literaturze wręcz powinno się tak robić.
- Na czas nieokreślony może jeszcze mi powiesz?
Zaś zaburzony szyk zdania. Nie martw się, to wyleczalne.
Proponuję. Darowanie talentu, jeden z moich ulubionych cyrografów. (…) Konszachty z demonami to grzech śmiertelny,
Demony nie podpisują cyrografów. Robią to diabły. Podobno istnieje różnica między nimi, ale z tym to już mógłby kłócić się ktoś obznajomiony z tematem. Nie ja.
Nie wymienisz złamania zasady wolnej woli za kota w worku.
Nie był w worku! Był luzem. „Przebywał ci koło stóp” - że tak pozwolę sobie sparafrazować :P

Nie wymienisz złamania zasady wolnej woli za kota w worku. Poza tym, Twoja dusza byłaby moja nawet bez cyrografu. - podręcznikowy blef, zawsze skuteczny. Rozmówca wydaje się skonsternowany. -
- To... Czego chcesz?
Zupełnie niezrozumiały dla mnie zapis, pomijając oczywiste błędy, o których już wiesz. :P
W międzyczasie między nami
JOJ! Taki kwiatuch! Piwonia normalnie!
Międzyczas – definicja. Z pewnością to miałeś na myśli?
Ja z pewnością należę do tego grona, które NIE toleruje tego słowa
Litera po literze nicuję przeszłość i przyszłość przędąc nici losu.
Przeszłość jest niezmienna. Było, minęło. Nawet diabeł nie ma takiej mocy, by ją zmieniać, inaczej żylibyśmy dziś w piekle na Ziemi :P
Wspominałem o pierwszej zasadzie paktów z demonami? Nigdy nikomu nie wychodzą na dobre.
Owszem, wspomniałeś. Tym samym zarzynając zakończenie i ewentualną pointę, której i tak tam nie było.
Walnąłeś truizmem po oczach, stworzyłeś przypowieść nie opowiadanie.
Jak ma się tytułowe rozdroże do końcówki?
Rozumiem twój ciąg myślowy: rozdroże → rozwidlenie dróg życiowych → zmiana przyszłości
rozdroże → mitologiczne/ludowe miejsce spotkań różnych duchów, wiedźm, diabłów
Połaczyłeś symbolikę i fajnie, ale nic z tego nie wynikło.
Ni z tego ni owego pojawia się kot, co ma symbolizować? Czemu jest przeganiany? Dlaczego diabeł (zakładam, że nim jest ten manipulator przyszłości) tak z siebie, ze świadomością, że zmienia odgórne prawa negocjuje i wprowadza modyfikacje do cyrografu? Co sprawia, że ów konkretny petent zasłużył na wyjątkowe traktowanie ze strony diabła?
Tego wszystkiego brakło.
Z cała pewnością nie jest to utwór. Początek nijak nie chce skleić się z rozwinięciem, zakończenia, no właściwie nie ma. Jest tylko odwieczna prawda, stereotyp podczepiony pod dialog.
Równie dobrze, mogłeś sobie autorze darować tych kilkudziesięciu linijek i od razu przejść do dialogu z petentem. Wyszłoby na to samo, a mniej czytania.

Niestety, ta opowieść jest o niczym. Brak tu własnego pomysłu, oryginalności przekazu, wykonanie stereotypowe.
Myśl autorze nieszablonowo, wyjdź z pudełka, ramek , narzuconych przez lata polskiej edukacji; czytaj dużo i myśl, co sprawia, że dana książka/opowiadanie jest wyjątkowa/e? Czym cię ujęło, zainteresowało?
A potem to zastosuj.
Lepiej czasem narazić się na zarzut wtórności niż nudy. Bo nudy i schematów nikt nie czyta, jeśli nie kupuje mebli w pudełku.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Szlaczek
Sepulka
Posty: 32
Rejestracja: śr, 20 kwie 2011 22:40

Re: Rozdroże

Post autor: Szlaczek »

W zasadzie pisane to było tylko pod "warsztat" więc nie zdobyłem się na coś powalającego oryginalnością. Jednak jak rozumiem, ważne jest ćwiczenie wyobraźni nawet przy tekstach warsztatowych.
Co do "cliche", mam na swoją obronę tylko tyle, że w amerykańskim angielskim taka forma jest dopuszczalna, z tego co słyszałem (czyli w praktyce: pewien nie jestem, toteż dla bezpieczeństwa zapamiętam).
Za resztę szczerze dziękuję i obiecuję poprawę (za rozbawienie też dziękuję, prawie spadłem z krzesła przy "Nie martw się, to wyleczalne").

PS: Czy wstawianie poprawionych wersji jest dopuszczalne?
E: Dodane Postscriptum.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozdroże

Post autor: neularger »

Nie jest dopuszczalne.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Re: Rozdroże

Post autor: hundzia »

Szlaczek pisze:Co do "cliche", mam na swoją obronę tylko tyle, że w amerykańskim angielskim taka forma jest dopuszczalna,
Jeśli piszesz w języku amerykańskim, to jest to dopuszczalne, natomiast tekst jest po polsku i tego się trzymajmy. Wstawki obcojęzyczne z reguły się zaznacza, jeśli nie w kwestii dialogowej:
- powiedział z obcojęzyczna,
- oznajmił z amerykańskim akcentem itp
to przynajmniej kursywą.
PS: Czy wstawianie poprawionych wersji jest dopuszczalne?
Dopuszczalne w teorii, ale lepiej napisać coś nowego. Pointa raz zaprezentowana, jest już spalona :P
Za resztę szczerze dziękuję i obiecuję poprawę (za rozbawienie też dziękuję, prawie spadłem z krzesła przy "Nie martw się, to wyleczalne").
Ukłon i oczekiwanie na oklaski :D

edyta: literki tu i tam
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3104
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozdroże

Post autor: Juhani »

Ja się ortograficznie-gramatycznie-stylistycznie znęcać się zamierzam, inni już to zrobili. Jako odbiorca mogę tylko wtrącić, że jakby za mało tła jest w opowiadaniu, co utrudnia wizualizację. A bez niej, ani rusz. Bo na przykład to rozdroże to gdzie? Metaforąż jest ono, czy realnym zupełnie? Jeśli realnym, to na pustyni, w lesie, czy w górach? Nie ma otoczenia żadnego? Wiesz, diabeł tkwi w szczegółach, a nie każdy ma wyobraźnię aż taką. Dla mnie, mimo absolutnie IMHO całkiem niezłego pióra Autorze, jeden kot i kawałek nogawki od garnituru to za mało, bym sobie tło scenki owej wyobraził. A może szkoda. Rozwleczenie nieco tego kawałka, owinięcie w backgroundowe szczegóły, poświęcenie nieco większej uwagi i urzędnikowi, i petentowi, mogłoby chyba nieco pomóc. Tło zwykle marginalizuje się w przypadku, gdzie chce się czytelnika wprowadzić w rejony dywagacji filozoficznych, moralnych, itp. w taki sposób, aby nic nie rozpraszało odbioru idei w dziele zawartych. Natomiast jeśli chcesz opisać sytuację raczej przewidywalną, czy nawet banalną, wtedy walić szczegółami należy. Przykuć uwagę czytelnika plamką na nogawce garnituru choćby. Żeby mu coś w pamięci zostało z treści, skoro żadne prawdy nowe objawione mu nie będą. To masz ode mnie, jako od czytelnika:)
A, i jeszcze to:
Szlaczek pisze:Wspominałem o pierwszej zasadzie paktów z demonami? Nigdy nikomu nie wychodzą na dobre.
Nawet demonom?

Awatar użytkownika
Szlaczek
Sepulka
Posty: 32
Rejestracja: śr, 20 kwie 2011 22:40

Re: Rozdroże

Post autor: Szlaczek »

Również zapamiętam (pierwsze koty za płoty, podobno)

Mam jeszcze kilka pytań dotyczących poniższych fragmentów:
Pozwolę sobie rozdziewiczyć tekst, zajmę się głównie konstrukcją i linią fabularną, gdyż za cienka jestem na językowe rozbiórki.

(...)
Powszechne jak ptasie gówno, a mimo to, po dziś dzień rozpalają wyobraźnię ludzi.
Tu zagubiony podmiot: co jest powszechne i dlaczego coś tak pospolitego jak rozstaj ma rozpalać ludzką wyobraźnię? Co najwyżej mogłoby wywoływać dezorientację lub konsternację, jeśli podróżnik odkrywa, że w tym miejscu na mapie widnieje prosta droga, ale wyobraźnię? Toć nie jest to tajemniczy chram na uboczu drogi, ani smętna ruina nawiedzonego zamczyska. Zwykłe... rozdroże, pospolite jak ptasie gówno.
Symbol wyboru, nieodwracalnej decyzji, tajemniczych konsekwencji.
O pardon, decyzji nieodwracalnej? Wystarczy zawrócić...
Ach, gdyby rozstaje rzucały na wędrowca tajemnicze konsekwencje, każdy łaziłby na azymut. Dla bezpieczeństwa. Przez łąki, przez pola, jak pędziła niegdyś Fasola...

(...)
Utożsamiane z przeznaczeniem, kuciem swojego losu, zmianami, nowym życiem. Trakt, po którym podążyć z powrotem nie sposób.
Nadinterpretacja IMO, i to równie wielka jak, nie przymierzając USS Enterprise.
Zdradzam ludziom ich przyszłość
Przyszłości się nie zdradza, a przykładowo odkrywa. Konotacje słowa zdradzać to raczej wiarołomstwo, działanie na szkodę, ujawnianie czegoś wbrew woli. Tu, choć występuje w prawidłowym znaczeniu, w pierwszym odruchu przywodzi zupełnie inne skojarzenia.

(...)
Tak samo jak nie można podjąć decyzji znając wszelkie jej następstwa, tak zmiana przeznaczenia, nawet najmniejsza, powoduje lawinę implikacji.
Uznajesz przeznaczenie za tożsame z przyszłością? Niedobrze, bo to dwie różne rzeczy.
Przeznaczenie z definicji jest nieuchronne, nieodwołalne, podczas, gdy przyszłość można w ograniczonym stopniu modelować.
Tak więc jestem na wezwanie każdego nieszczęśnika, który odważy się poprosić o zniszczenie sobie życia.
Normalnie altruizm! <ironia mode off>
Czy w kontekście całości te fragmenty wciąż mają sens i są wystarczająco wytłumaczone czy rzeczywiście są one niepoprawne i świadczą o nadinterpretacji (od strony fabularnej i logicznej)?

E: powtórzenie i ogólnie niemiły dla oka szyk zdania zostały poddane magicznej mocy backspace'u

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Re: Rozdroże

Post autor: hundzia »

Szlaczek pisze:Czy w kontekście całości te fragmenty wciąż mają sens i są wystarczająco wytłumaczone czy rzeczywiście są one niepoprawne i świadczą o nadinterpretacji (od strony fabularnej i logicznej)?
Nie są, są i świadczą :)

Znaczy, w całości, czy we fragmentachtekst nie wyjaśnia niczego, panuje w nim twoje chciejstwo, które działa jak Deus ex machina. Znaczy ty coś wiesz, masz jakąś koncepcję, ale zakładasz, że czytelnik potrafi ci czytac w myślach.
A nadinterpreatcja jest straszna, bo nigdzie w tekście nie pojawiają się, w fabule, rozdroża. Demon/diabeł też nawet nie siedzi na rozstajach, kota tam wpakowałeś na siłę i bez potrzeby. Stąd całe wprowadzenie wylecialo przez okno logiki.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Szlaczek
Sepulka
Posty: 32
Rejestracja: śr, 20 kwie 2011 22:40

Re: Rozdroże

Post autor: Szlaczek »

Czyli dokładnie wiem w czym problem. Dziękować.

ODPOWIEDZ