Aachee

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
agausia78
Sepulka
Posty: 20
Rejestracja: pt, 12 lut 2010 15:12
Płeć: Kobieta

Aachee

Post autor: agausia78 »

Ogólnie nie mam problemu z oceną swoich tekstów, albo je kocham i bronię niczym lwica, albo wymazuję z kompa i już.
Ale ten wprawia mnie w konsternację... Znalazłam go w zakurzonym zeszycie (99'), przepisałam i wystawiam, mając nadzieję że pomożecie mi zrozumieć dlaczego czytając go czuję znaczny niedosyt, choć sam pomysł wydaje mi się dość dobry.


Aachee

Byliśmy ostatnimi kochankami potężnej rasy, dwojgiem samotnych dzieci, które wolne chwile spędzały na zabawie w stwórców. Budowaliśmy planety, tworzyliśmy galaktyki, zmienialiśmy bieg czasu. Jednak wciąż było to zbyt mało, by zapełnić pustkę naszego istnienia.
Czy wiesz może czym jest samotność tak wielka, że nie sposób opisać jej słowami? Jak to jest, gdy wszystkie bliskie ci osoby dawno już odeszły? Czy potrafisz zrozumieć, jakie to uczucie gdy jest się bogiem?
Cywilizacja naszej rasy nie istniała już od eonów lat. Byliśmy jej ostatnimi potomkami, bawiącymi się jak niesforne dzieci, tworząc wszechświaty i galaktyki, a z kosmicznych śmieci lepiąc planety. Posiadaliśmy moc, która przerastała naszą wiedzę, posłuszną naszym kaprysom i życzeniom. I powoli wymykającą się spod kontroli naszych umysłów.
Pokusą było stworzenie życia, istoty równej nam rozumem. Takiej, przy której moglibyśmy zapomnieć o swojej samotności i nudzie. Nie rozumiałam wtedy, dlaczego ten pomysł napawał mnie taką niechęcią. Przeczuwałam tylko nadchodzącą klęskę, początek końca wszystkiego co znałam. Więc próbowałam to powstrzymać. Lecz na próżno...
Ten, którego stworzył mój towarzysz, tak łudząco przypominał nas samych. Był niemal jego wiernym odbiciem, lecz nie posiadał naszych umiejętności. Niezaradny i bezbronny, budził początkowo moją niechęć i pogardę. W milczeniu przypatrywałam się, jak uczył się podstawowych czynności, jak nieporadnie naśladował nasze gesty i słowa. W moim sercu nienawiść zastąpiła litość, potem dołączyła do niej czułość. Lecz nigdy, nawet gdy on wyznał mi swe uczucia, nigdy nie potrafiłabym go pokochać. Ja nie wiem co oznacza to słowo, bo byłam z nim tylko z jednego powodu – samotności.
Mój towarzysz nie chciał poprzestać na tym jednym akcie stworzenia. Zachowywał się jak opętany i choć nigdy nie darzyliśmy się szczerym uczuciem, to teraz bałam się, że go stracę. Bo w jego oczach widziałam narastające szaleństwo. To samo, które stało się przyczyną upadku naszej rasy. Potem stworzył istotę podobną do mnie. I ten dzień zabrał mi zarówno mego towarzysza, jak i kochanka, który został stworzony na jego podobieństwo. Odtąd pieszczota i uśmiech nie były przeznaczone dla mnie, nikt już nie pieścił mych czarnych skrzydeł, nie całował włosów. Może to co poczułam to była zazdrość? Teraz już nie pamiętam...
Mój towarzysz popadł w dziwną euforię. „Stworzyłem nową rasę! Spójrz Aachee, czyż nasi przodkowie nie byliby dumni?”
Nigdy nie umiałam określić co czułam, gdy widziałam jego obłęd w tle szczęścia tamtych. Lecz tak jak kropla drąży skałę, w moim sercu drążyło drogi zło, wszechobecna nienawiść wobec tych tworów, będących i jednocześnie nie będących nami. To one zajmowały myśli mego towarzysza, skazując mnie na jeszcze większą samotność. I choć byli słabsi, mniej urodziwi, posiadali coś czego myśmy nie rozumieli.
Klęska, którą przeczuwałam od samego początku stała się faktem. Mój towarzysz zażądał bym złożyła im hołd, uznała za równych sobie. Ja! Pani i współtwórczyni tej galaktyki i planety. Co za ironia...
Mogłam już tylko odejść. Przepełniona smutkiem, samotnością i nienawiścią. Lecz szaleństwo, które opanowało jego duszę doprowadziło w końcu do jego zagłady. A kiedy umarł, wygnałam ich, aby tułali się wśród jałowych pustyń tej znienawidzonej przeze mnie planety. Stałam się ich przeznaczeniem, złym fatum, które miało ciążyć nad nimi aż do końca świata.
Zemściłam się! Nad nimi, nad ich dziećmi... Lecz nie umiałam ich zniszczyć. Byli jedynym żywym dowodem na istnienie mej rasy, wspomnieniem dobrych chwil, które dzieliłam ze swym jedynym towarzyszem.
Bo kto powiedział, że bogowie nie umierają? I że Szatan nie może być kobietą?

Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3104
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Re: Aachee

Post autor: Juhani »

agausia78 pisze:przepisałam i wystawiam, mając nadzieję że pomożecie mi zrozumieć dlaczego czytając go czuję znaczny niedosyt
Nie wiem na pewno, ale może dlatego, że:
agausia78 pisze:Czy potrafisz zrozumieć, jakie to uczucie gdy jest się bogiem?
Bo to pytanie retoryczne? Tylko dla bogów?
agausia78 pisze:Cywilizacja naszej rasy nie istniała już od eonów lat.
Bo eony to już są w latach liczone? I fraza "eony lat" jakoś nie bardzo jest logiczna?
agausia78 pisze:Pokusą było stworzenie życia, istoty równej nam rozumem. ...... Nie rozumiałam wtedy, dlaczego ten pomysł napawał mnie taką niechęcią.
Bo pokusy rzadko napawają niechęcią?
agausia78 pisze:Ten, którego stworzył mój towarzysz, tak łudząco przypominał nas samych. Był niemal jego wiernym odbiciem, lecz nie posiadał naszych umiejętności.
Bo ten twór nie bardzo wiadomo, kogo w końcu przypominał? Ich czy jego?
agausia78 pisze:Mój towarzysz nie chciał poprzestać na tym jednym akcie stworzenia. Zachowywał się jak opętany i choć nigdy nie darzyliśmy się szczerym uczuciem...
Bo kochankowie, w przeciwieństwie do małżonków, zwykle darzą się szczerym uczuciem? :)
agausia78 pisze:nikt już nie pieścił mych czarnych skrzydeł
Bo mało kto potrafi sobie wyobrazić taką perwersję?
agausia78 pisze:Mój towarzysz popadł w dziwną euforię. „Stworzyłem nową rasę! Spójrz Aachee, czyż nasi przodkowie nie byliby dumni?”
Bo nie wiadomo z czego niby? Skoro dla zabawy stwarzali wszechświaty i galaktyki?
agausia78 pisze:W moim sercu nienawiść zastąpiła litość, potem dołączyła do niej czułość.
agausia78 pisze: w moim sercu drążyło drogi zło, wszechobecna nienawiść wobec tych tworów
Bo te dwa zdania niekoniecznie są spójne?

Może są jeszcze inne powody Twojego niedosytu, ale pomysł jest całkiem, całkiem.

agausia78
Sepulka
Posty: 20
Rejestracja: pt, 12 lut 2010 15:12
Płeć: Kobieta

Re: Aachee

Post autor: agausia78 »

No właśnie...
I za ch..... nie mogę tego napisać tak, jakbym chciała. Siadam, włączam worda i tak sobie siedzę, tępo wpatrując się w ekran.

Chyba spróbuję ponownie za kilka kolejnych lat ;)

agausia78
Sepulka
Posty: 20
Rejestracja: pt, 12 lut 2010 15:12
Płeć: Kobieta

Re: Aachee

Post autor: agausia78 »

A za uwagi dziękuję, skrzętnie je sobie skopiowałam na dysk, całkiem możliwe że skrupulatnie wykorzystam.

Awatar użytkownika
JanTanar
Fargi
Posty: 383
Rejestracja: wt, 22 lip 2008 21:10

Re: Aachee

Post autor: JanTanar »

Może oddzielić myśl od przekazu? Sprawa trudna, wręcz utopijna (wiem to po sobie) ale tutaj może dać efekt. Rozpisać to "co jest" w opowieści, świecie. Rozpisać na kartkach i rozłożyć na stole (w wordzie raczej nie wyjdzie). Później odczekać, przejść się, zmarnować parę dni na inne prace, i wrócić, spojrzeć z daleka, "od drzwi", i opisać to z zewnątrz (nawet jeżeli w pierwszej osobie).

Awatar użytkownika
Iwan
Fargi
Posty: 344
Rejestracja: wt, 21 lip 2009 14:18

Re: Aachee

Post autor: Iwan »

Ja się czuję po lekturze mile zaskoczony. Z założenia omijam szerokim łukiem teksty, w których pojawiają się anioły, demony lub wątki religijne, bo mnie to po prostu nie interesuje, więc nie mogę dodać nic kontruktywnego do dyskusji. Tym razem dałem radę przeczytać całość, bo do ostatniej linijki nie zorientowałem się, kim jest narratorka. Wielki plus za to. Puenta była, zaskoczenie było.
Wcześniej chyba niezbyt mi pasowało to wspólne tworzenie wszechświatów i galaktyk. Zajmowanie się tworzeniem na taką skalę, a potem zejście do poziomu ludzi na jakiejś planecie to według mnie trochę tak, jakby architekt zbudował największy budynek na świecie, a potem wziął jakiś superprecyzyjny laser i zajął się ukończeniem budowli - rzeźbieniem figurki w ziarenku piasku na krawędzi jednej z cegieł na 38. piętrze koło windy. Trąci to trochę absurdem.
Tak sobie też myślę, że nie pasuje mi śmierć „twórcy”. Nie jest ani wyjaśniona, ani potrzebna. Żył sobie przez eony, a tu nagle trach i koniec... Postradanie zmysłów jak najbardziej jest na miejscu, ale niespodziewana śmierć pachnie trochę autorskim chciejstwem. Mógł się przecież po prostu znudzić swoimi „rybkami w akwarium” i pójść sobie we wszechświat, a narratorka zostałaby z nimi z nienawiści, zazdrości i fascynacji zarazem. Ale, jak już wspomniałem, co ja tam wiem o tych sprawach...
What doesn't kill you, makes you pissed off

Awatar użytkownika
Szaman Kuśka
Sepulka
Posty: 55
Rejestracja: śr, 04 lip 2012 20:04

Re: Aachee

Post autor: Szaman Kuśka »

Byliśmy ostatnimi kochankami potężnej rasy[...]
Z tego zdania wynika, że owa dwójka znajduję się w dosyć bliskiej komitywie z potężną rasą. "Byliśmy ostatnimi kochankami należącymi do potężnej rasy brzmi i lepiej i logiczniej.
Jednak wciąż było to zbyt mało, by zapełnić pustkę naszego istnienia.
Strasznie nie lubię takich zdań, strasznie nie lubię prowadzonej w podobny sposób narracji. Nie potrafię się opędzić od wrażenia, że tekst pisany był w przypływie melancholii i Autorka gdzieś musiała znaleźć dla niej ujście. Nie bierze mnie to choćby z tego względu, że jeśli dwie istoty żyją sobie "bawiąc się w bogów", tworząc galaktyki i planety to myślę, że znalazłyby jakiś sposób na to, by tę pustkę wypełnić. Czepiam się, ale regulamin forum wyraźnie wskazuje, że czepialstwo jest dozwolone. Jestem chroniony przez władzę.
Byliśmy jej ostatnimi potomkami, bawiącymi się jak niesforne dzieci, tworząc wszechświaty i galaktyki, a z kosmicznych śmieci lepiąc planety.


Niepotrzebnie w kolejnym akapicie powtarzasz znane już Czytelnikowi informacje z akapitu pierwszego --->
Byliśmy ostatnimi kochankami potężnej rasy, dwojgiem samotnych dzieci, które wolne chwile spędzały na zabawie w stwórców. Budowaliśmy planety, tworzyliśmy galaktyki, zmienialiśmy bieg czasu.
Pokusą było stworzenie życia, istoty równej nam rozumem.
Jakoś mi się to gryzie z tym, co napisałaś w poprzednim zdaniu, a mianowicie, że moc, jaką posiadają owe istoty wymyka się ich rozumowaniu. Widzisz tutaj pewną rozbieżność, czy raczej zgrzyt? Nie do końca panować nad umiejętnościami, które w dużej mierze zależą od twej wiedzy, której nota bene nie posiadasz, a tak czy inaczej powoli ulegać pokusie stworzenia kogoś, kto będzie cierpiał tę samą niewiedzę co i ty?
Lecz nigdy, nawet gdy on wyznał mi swe uczucia, nigdy nie potrafiłabym go pokochać.
Zbyt wiele w tym zdaniu zaimków osobowych. Zgrabniej by to zdanie brzmiało tak:
Lecz nigdy, nawet gdy wyjawił, co do mnie czuje, nie potrafiłabym zmusić się do miłości.
Posługujesz się nieco nieporadnym językiem (oceniam to oczywiście tylko i wyłącznie przez pryzmat niniejszego tekstu, jako że nie czytałem nic innego, co wyszło spod Twego pióra, a i biorę poprawkę na to, że wspomniałaś o tym, że utwór powstał w 1999 roku, niemniej jednak przy przepisywaniu go na komputer mogłabyś się pokusić o korektę).
Wybrałem z "Aachee" te rzeczy, które najmocniej zwróciły moją uwagę. Mam nadzieję, że rady są pomocne.
Co do fabuły to i tutaj coś mi zgrzyta. Nie bardzo wiem, jak ugryźć choćby owe dwie istoty, które na końcu tekstu okazują się być (najwyraźniej) upadłymi aniołami. W porządku, jednak z tego, co mi wiadomo, w pierwszym akapicie zadajesz pytanie Czytelnikowi, czy wie jak to jest być bogiem. I tu pojawia się zgrzyt. Aniołowie, niezależnie od tego czy są upadli, czy jeszcze stoją, nie posiadali daru tworzenia czegokolwiek. Nawet Szatan, którym najwyraźniej jest narratorka "Aachee". Jeśli chciałaś w świecie przedstawionym uczynić anioły budowniczymi galaktyk radziłbym to uzasadnić w jakiś sensowny sposób, nie wystarczy bowiem napisać, że należeli do prastarej rasy, która wyginęła i oni są ostatnimi, tra la la la, żeby Czytelnik mógł sobie przejść do porządku dziennego nad faktem, że anioły tworzyły Wszechświat. Także zakończenie, puenta, która miała zaskoczyć, sprawiła, że jedynie się skrzywiłem.

Chciałbym zobaczyć ten tekst po poprawkach (ale takich solidnych). Nie bój się wydłużyć opowieści, wyjaśnić kilka wątków i aspektów historii (nie mówię o tym, byś potraktowała Czytelnika jak idiotę i podała mu wszystko na tacy, rzecz jasna), a przede wszystkim dobrze przemyśl, co chcesz tym utworem przekazać, bo i myśl przewodnia nie jest do końca zrozumiała. Chodzi w "Aachee" o nienawiść, zazdrość, samotność? Pozdrawiam. :)
Voyeuryzm jest lepszy niż telewizja.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Aachee

Post autor: Małgorzata »

A ja już wiem, czemu ten tekst pozostawia niedosyt nawet u Autorki.
Bo to po prostu konspekt, nie opowiadanie. :P
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ