Ale tym razem się udało. :P
Znaczy, w poście. Interpunkcja OK. Czyli można. Czyli żaden wynalazek ciemnej strony mocy.
A jeżeli chodzi o wywoływanie reakcji akustycznej otoczenia przy zastosowaniu oddechu - wystarczy zacząć dyszeć* na seansie.
Oddychanie i interpunkcja (w stanie podstawowym, nie w odchyłach) winny być niewidzialne. Oczywiste. W końcu interpunkcja to głównie zapis oddechu właśnie. :P
_____________
*np. atak astmy, a co myśleliście? :)))
Stalker
Moderator: RedAktorzy
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Stalker
So many wankers - so little time...
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Stalker
I coś ode mnie... :)
Narrator relacjonuje to tak, jakby był tam po raz pierwszy, a podobno wie dokąd prowadzi właz...
Ale logikę wyproszono, bo Autorskie Chciejstwo zaplanowało, że samotnego bohatera napadnie tajemnicze czerwonookie ch** i pozbawiwszy go przytomności, namaże krwią dziwny znak na ścianie.
I zakomenderowałem.
Potem opowiesz jak robisz sobie makijaż w zonie...
BTW opowieść o próbie gwałtu, przestrzelonym kolanie i kastracji jest do czego fabule potrzebna..?
Gdzie uzdrawiająca kula, Autorze?
Struktura.
No, jak dla mnie to tu nie ma zakończenia. Kompletnie nie łapię o co chodzi super lasce, co się każe Zoną nazywać każe. Czemu nazywa narratora Wędrowcem? Czy chodzi o to, że jak super laska mu zabije kupla i kochankę, to gość będzie przemierzał Zonę od środka, aż po brzegi i zabijał wszystko co się rusza w akcie zemsty? O taką wędrówkę chodzi? To ma być podsumowanie zamknięcie tekstu? Chyba tylko pierwszego rozdziału...
I czemu jest tu tyle „partii”? Najemnicy, wojsko, Czarny Legion, mutanci i stalkerzy. Pierwsze cztery służą w tym opku wyłącznie do zabijania stalkerów. Nic innego z ich obecności nie wynika. W sumie czemu po prostu nie napadną na ten Schron i nie wybiją stalkerów do nogi?
Swoją drogą, skąd tu tyle broni? Jak się ona tu dostaje? To Zona jest otwarta dla wszystkich? No i sama Zona. Czym ona jest? Jak powstała? Ilekroć myślę o wybuchu termonuklearnym, to zaraz w paradę mi wchodzą anomalie i dziwne artefakty. Notabene, zapomniane gdzieś tak w środku tekstu przez Autora.
Zastanawia mnie, też, ilekroć bohaterowie zaczynają rozmawiać o czymś istotnym, to coś im przerywa... Ale to akurat wiem dlaczego - Autor po prostu nie sam nie wiedział.
To się wyjątkowo słabo ze sobą klei. Świat przedstawiony ma ewidentne braki.
Fabuła – w niej wątki wiszą. Pułkownik i jego misja, na przykład. Wspomniana i zapomniana. Lub są średnio potrzebne, jak ten z Blizną i Cerberami. Wiem po co to było – żeby nie wywołać efektu „ratunek ex machina”, ale IMO można było to rozwiązać prościej.
I tekst byłby krótszy, co by mu tylko dobrze zrobiło.
Słabo Regisie.
Znaczy, dbałość o broń chroni przed jej połamaniem lub podrapaniem. Taak...?Dopiero teraz zauważyłem, że wycackana snajperka Slavika ma połamaną kolbę i kilka sporych rys, jakby od pazurów zmutowanych psów. Było to co najmniej dziwne, bo dbał o nią lepiej niż kiedyś o żonę.
To zdanie było już przytaczane. W ten sposób, Autorze, udało Ci się stworzyć bohater bystrego inaczej. Gość gada, że jakieś rury gdzieś i po coś... Po to, żeby odprowadzać ścieki, dostarczać wodę i zapewniać wentylację w tej podziemnej budowli. Ale po co twardzielowi wiedzieć jak działa Schron? Ważne, że wie jak działa kałach, nie?Bar był podobny do reszty bunkra - niczym nieurozmaicony beton z widocznymi naciekami, przewodami poprowadzonymi w zbiegach ścian i podłogi oraz biegnące niewiadomo gdzie i po co zardzewiałe rury.
Tych naukowców, co to mieszkali tu wcześniej, tak? Pewnie odczynniki mieszali w butelkach po wódce, a za wirówkę służyła im stara „Frania”...Wyglądu lokalu dopełniały zbite z surowych desek stoły i stare krzesła, prawdopodobnie pozostawione przez poprzednich mieszkańców.
Gładko ogolony zarost? Zarost lubił się dobrze prezentować, w związku z czym golił się na gładko...(...)wyglądał na około dwadzieścia. Długie blond włosy do ramion, błękitne, dziecięce oczy i gładko ogolony zarost kontrastowały z łysymi głowami i co najmniej kilkudniowym zarostem większości chłopaków.
Temat promieniowania jonizującego wziął i przemknął bokiem. Zupełnie nieuwzględniony przez Autora, albo inaczej - uwzględniony dziwnie. Od promieniowania wypadały zęby (w życiu nie słyszałem) i włosy. Żadnych białaczek czy innych nowotworów. Nikt nawet nie wspomina o taki zagrożeniu. W Schronie nie ma śluzy, po prostu wali się w pancerne drzwi. Coś mi się widzi, że po jakimś czasie, promieniowanie wewnątrz byłoby takie samo jak to na zewnątrz, albo nawet wyższe, bo stalkerzy ciągle nanosiliby promieniotwórczego brudu do wewnątrz z jeszcze bardziej skażonych okolic.Długie blond włosy do ramion, błękitne, dziecięce oczy i gładko ogolony zarost kontrastowały z łysymi głowami i co najmniej kilkudniowym zarostem większości chłopaków. Nawet gdy wszystkim żółkły i wypadały zęby od promieniowania, jego zawsze pozostawały śnieżnobiałe, jak z reklam pasty do zębów.
- Dobra, w każdym razie cieszę się, że was widzę chłopaki.
Albo grobowcem rodzinnym... Ale ciągle nie wiem za czym przycupnęli.Zakradliśmy się około pięć metrów od jaskini i przycupnęliśmy za czymś, co kiedyś mogło być zarówno domem jak i ogrodzeniem.
Te świry - jeżeli już. Choć nadal nie wiadomo jakie... Mutanci? Czy mutacja polegała na ześwirowaniu?Przez pierwsze dwa dni jakoś się udawało omijać mutanty, tych świrów, najemników z Czarnego Legionu i wojsko.
Bo promieniowanie, to wiadomo, siedzi w jednym miejscu, więc wystarczy się odsunąć.Wali i trzęsie jak cholera. Wieczorem udało mi się podkraść do sarkofagu. Kompas i wykrywacz anomalii wariowały. Licznik Geigera szalał. Nagle z jednej anomalii wyleciał ten artefakt. Zabrałem go, ale bałem się podejść bliżej, bo miałem kilka dziur w kombinezonie od tej strzelaniny
Nie zony, tylko tych oddziałów.Nie była to zgraja bandytów, ale świetnie wyćwiczone, karne oddziały, które nie bały się walczyć nawet wobec przewagi liczebnej wroga. Wykonywały one jakieś zadanie, którego cel był jedną z wielu tajemnic Zony.
Znaczy, Legiony nie są pod kontrolą państwa, na którego terytorium leży Zona. Nawet z owym państwem walczą. Pytanie skąd się biorą i jak są dostarczane ludzie oraz broń dla tych Legionów?A niech szukają, czego tylko chcą, byleby mnie zostawili w spokoju - mruknął mój kompan. - Słyszałem, że nieźle się krwawią z wojskiem, ale są górą.
Podobno już się obłowiłeś, po co więc ryzykować? Aaa... Autorskie Chciejstwo!Chcę się dostać do Sarkofagu albo chociaż w pobliże elektrowni - zauważyłem dziwny błysk w jego oczach. - Myślę, że parę spraw tam się wyjaśni. Podobno naukowcy zostawili masę dokumentów. Po za tym można się nieźle obłowić.
Risercz ważnym jest. Legia już od dawna nie chroni kryminalistów zmieniając im dane....Posłali za nim list gończy, ale w Legii miał zmienione dane, więc go nie znaleźli.
Kamizelki z noktowizją. Przeciwpromienne. Chroniona przed promieniowaniem trzustka w noc se przez noktowizor popatrzy...Potrzebujemy dwóch kamizelek przeciwpromiennych, takie jak kiedyś nam załatwiłeś, z wkładem balistycznym i noktowizją
Bakterie żyjące na i w komodzie były przeszczęśliwe, kiedy otwierano kolejnego pacjenta. Nie dało się sprowadzić stalowego stołu? A SVD się dało?Oprócz nich w pokoju było kilka przeszklonych szafek z lekami stojących pod ścianami i ubabrana zaschniętą krwią solidna dębowa komoda robiąca za stół operacyjny.
Tja. U Motłotoja byli pięć minut temu, a już wszyscy wiedzą... Przekupy, cholera, a nie żadne badassy.- Dobrze, niech tak będzie. Nie pytam. Nie pytam też, gdzie się wybieracie, że takie zakupy robicie u Motłotoja.
Nie tak dawno było o pięknym Suchym, który właśnie był nietypowy, bo miał wszystkie włosy i białe zęby. Mocą Autorskiego Chciejstwa piękna jest też Stokrotka – nie wypada by dziewczyna bohatera była łysym i szczerbatym brzydactwem, nie? Promieniowanie, skopane przez Imperatyw Superseksownej Laski Głównego Bohatera, omijało Stokrotkę szerokim łukiem...Zona nie oszpeciła jej. Dalej była bardzo kobieca i piękna.
Śpiewał i deklamował rytmicznie uderzając SVDuszką w stół.Wypiła z nami duszkiem. Słuchała z uwagą Czecha, który napiwszy się gorzałki odzyskał fantazję i opowiadał niczym trubadur.
Innymi słowy wyruszyliśmy częściowo na bani, a częściowo na kacu...Przygotowania zakończyliśmy następnego dnia. Ze Slavikiem pofolgowaliśmy sobie przed dłuższą prohibicją, więc Kudłaty cieszył się z dużych zysków
Równo ze wschodem słońca opuściliśmy Schron.
Tylko taka mała uwagę...Ryzykujemy przejście tajnym, podziemnym tunelem, którym kiedyś wojsko przewoziło tajne eksperymenty do i z Prypeci, zwanym przez stalkerów „dwójką”. Był zajęty przez Legion, ale trzy osoby nie powinny zwrócić na siebie zbyt dużej uwagi
<udaje że nie widzi ORTA>Zeskoczyłem starając się nie robić hałasu i rozejrzałem się. Ściany niewielkiego pomieszczenia zapełniały po sufit zagracone jakimiś paczkami metalowe półki. Najwyraźniej było używane wcześniej jako niewielki magazyn lub kantorek. Drzwi były zamknięte na solidną stalową zasówę. Najprawdopodobniej dlatego nikt jeszcze nie odkrył tego wejścia.
Narrator relacjonuje to tak, jakby był tam po raz pierwszy, a podobno wie dokąd prowadzi właz...
Interesująca taktyka. Nie powiem. Stalkerzy schodzą pod drabinie do pomieszczenia, które może być zajęte przez wrogów. Pierwszy nie ma siły – musi zaryzykować. W pomieszczeniu, fortunnie, nie ma nikogo. Ten pierwszy podochodzi do drzwi prowadzących do tunelu i go sprawdza. Tunel jest pod kontrolą wrogą. Teraz pytanie co pierwszy stalker powinien zrobić? Logika mówi – poczekać na resztę przy okazji ubezpieczając ich zejście. Bo jak się wyjdzie z pomieszczenia z drabiną, to coś może tam wleźć, nie? Dwa, trzyosobowa grupa nie zwraca na siebie wiele większej uwagi niż jedna osoba, za to szanse przeżycia jej członków rosną. Można, na ten przykład, ustanowić tylną straż i mieć stale cały widoczny tunel pod kontrolą. No i zawsze, co trzy lufy to nie jedna...
- Dobra, zaczynamy. Ja schodzę pierwszy. Zbadam teren i skontaktuję się z wami – zakomendowałem. - Kontakt przy schodzeniu ciągły, potem co piętnaście minut.
(...)
- Wszystko gra. Wchodzę do tunelu. Kontakt za dwadzieścia minut - zakomunikowałem. - Odbiór.
- Dobra. Czekamy. Bez odbioru.
Powoli, krok za krokiem ruszyłem korytarzem uważnie patrząc pod nogi. Po kilku minutach doszedłem do miejsca, w którym łączył się z głównym tunelem. Wyjrzałem ostrożnie, lecz tam też panowały totalne ciemności i bezruch. Porzucone wojskowe ciężarówki i czołgi tarasowały drogę.
Ale logikę wyproszono, bo Autorskie Chciejstwo zaplanowało, że samotnego bohatera napadnie tajemnicze czerwonookie ch** i pozbawiwszy go przytomności, namaże krwią dziwny znak na ścianie.
I zakomenderowałem.
Autorskie Chciejstwo. Witaj ponownie! Jesteś tak często, że się możesz rozgościć... Kawy? Ciasteczek? Albo popularnej w tym “opku” gorzały?- Najemnicy nas wykryli, więc schodząc zaminowaliśmy właz, żeby nie zeszli za nami - pospieszyła z wyjaśnieniami Stokrotka, najwyraźniej zaniepokojona moim przerażonym spojrzeniem. - No i próbowali zejść. I właz się zawalił.
Zakląłem brzydko. Nagle mój wzrok przykuł dziwny znak na ścianie, nade mną. Wstałem i podszedłem do niego świecąc sobie latarką.
O znaku nic, jak wyglądał nic i do czego może służyć – też nic. Na szczęście znak z fabuły zniknął równie tajemniczo jak się pojawił.- Dlatego - wskazałem na znak. Dotknąłem go. Przeczucie mnie nie myliło. Był namazany z krwi. Świeżej krwi. Rozejrzałem się.
A początek zdania jak się ma do jego końca?Byli doświadczonymi stalkerami i wiedzieli, że mogą mi zaufać.
„Cienia”, Autorze – wielkąNa szczęście nie trafiliśmy ani na najemników, ani na cienia, jak zacząłem w myślach nazywać potwora.
Witaj Kalko z Angielskiego. Weź krzesło i siadaj koło Autorskiego Chciejstwa...Kryjówką Slavika okazało się być dwupokojowe mieszkanie na ostatnim piętrze jednego z wieżowców.
Eee, a niby co innego? Wylew? Zator? Atak mistycznych wizji? Co Autor sugeruje?- Całkiem dobrze - spojrzałem na nią, uśmiechnąłem się. - Nic wielkiego się nie stało. To było… to mogło być zwykłe omdlenie.
Co dało się wyczuć przez kombinezon... Oczywista.- Przecież wiesz - szepnąłem. Położyłem rękę na jej dłoni. Dłoni aksamitnej w dotyku.
Nie rozmawiajmy o rzeczach ważnych, opowiedz nam lepiej jak wypatroszyłaś jednego gościa.- Spokojnie, spokojnie. Po co te nerwy? - powiedział uspokajająco Slavik. - Tak sobie tylko dyskutujemy. To może opowiedz jak załatwiłaś Grubego. Miałem cię wcześniej zapytać, ale okazji nie było.
Potem opowiesz jak robisz sobie makijaż w zonie...
Stalkerka się co prawda wkurzyła, ale ranę po obciętym fiucie zaopatrzyła. Dzięki czemu gość się nie wykrwawił przez te dwa dni i nie padł na zakażenie. Bo Stokrotka sercowa taka była. I wrażliwa...Podchodzę do Grubego, kuli się z przerażenia, poci się jak świnia, więc przestrzeliłam mu kolano, a jak zemdlał to go związałam i wykastrowałam. (...)Podobno ktoś go uwolnił po dwóch dniach.
BTW opowieść o próbie gwałtu, przestrzelonym kolanie i kastracji jest do czego fabule potrzebna..?
Co w ciemności rzucało się w oczy...Ciała martwych mutantów na korytarzu sięgały niemal na wysokość pasa, gdy usłyszeliśmy głuche łomotanie w pancerne płyty.
Dziwne. W innych miejscach Zony drzewa były szkieletami, a trawa całkiem wyschła, a tu, panie, wiosna na całego. :)Miejscami na ulicach rosły drzewa, a trawa na chodnikach sięgała pasa. Natura odzyskiwała utracone tereny.
Autor znajdzie słownik frazeologiczny i poszuka “żywej legendy”.Na pewno słyszeli legendy o kobietach-stalkerach, ale oto mieli przed sobą żywą legendę.
Zaczynam się zastanawiać, czy ktokolwiek w tym opku wie, co to, na przykład, woda. Wszyscy tu chyba chodzą permanentnie nawaleni.Siedliśmy przy stole w kuchni, porucznik wyjął z szafki wódkę, kieliszki i pęto kiełbasy. Nalał dla wszystkich. Wypiliśmy.
W sumie można by użyć magicznej leczącej kuli, ale założę się, że Autor już o niej nie pamięta.- Dostałam rykoszetem, kula wyszła z ciała, nic mi nie będzie - uśmiechnęła się do mnie. - Dam radę iść.
Pomogłem zabandażować jej ranę. Po chwili dołączyli do nas Slavik i Ruzuhov.
Nie ma co liczyć na wyjaśnienia o co chodzi z tą misją. Pułkownik zresztą zaraz wykituje.- Tutaj w sumie powinniśmy się rozstać - powiedział porucznik krzywiąc się. - Ale na razie nie mam czego szukać w bazie. W najlepszym wypadku zdegradują mnie o kilka stopni. Muszę dokończyć swoją misję w pojedynkę, w przebraniu. Pomożecie mi dostać się do tego waszego Schronu? Muszę zniknąć na jakiś czas.
Skoro dziura ziała, to musiała być spora i jak centralnie położona, to właśnie szlag trafił rdzeń kręgowy – gość nie żyje. Ale może nie?Nagle Slavik jęknął i upadł. Na plecach kamizelki ziała dziura, z której sączyła się krew.
Gdzie uzdrawiająca kula, Autorze?
Poproszę jakiegoś Czech, żeby mnie nauczył jakiejś ichniej pieśni w stylu “Sen o Praze”. Zapewne w momencie śmierć właśnie to będę śpiewał... Borze Wszechlistny pomiłuj.Przez szczekot kałachów usłyszałem spokojne strzały z SWD i lekko zachrypnięty, opanowany głos Slavika:
Mam tak samo jak ty,
Miasto moje, a w nim
Najpiękniejszy mój świat,
najpiękniejsze dni.
Stokrotka, kiedy to zobaczyła - umarła ze śmiechu.Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Był w końcu, ku**a, moim przyjacielem i sam uczyłem go tej piosenki.
Brzydki jednosylabowiec w wygłosie.Szybko wbiłem kod i otworzyłem je.
Twarz umarła, ale reszta żyła i szykowała imprezę. Death Face Party.Nie wiem, ile czasu tak leżeliśmy, ale gdy znowu spojrzałem na jej twarz była martwa.
To zdecydowanie najważniejsze dla dwukrotnie postrzelonego faceta, który właśnie wędrował kanałem ściekowym...Uważając, aby nie potrącić żadnej świecy ruszyłem w jej stronę.
„Wędrowiec” w tym tekście jest pisany raz od wielkiej, raz od małej. Autor sobie pomyśli, czemu to jest źle.- Witaj, Wędrowcze - powiedział Slavik.
(...)
- Witaj, wędrowcze - przemówiła aksamitnym(...)
7,99 + VAT. A poważnie: komu i dlaczego?- Ten sen należy do mnie, Wędrowcze. Nie obudzisz się, dopóki Ci nie pozwolę. Drogo zapłaciłam za to widzenie.
Tej jednej którejś śmierci. Reszty – jak najbardziej. Postanowiliśmy wybić Twoich przyjaciół i sprawdzić czy to definitywnie przekreśla szanse na długofalowy związek... Ot, taki mały test.- Nie tylko ja jestem winna tej śmierci - zasmuciła się. - To był sprawdzian. Chcieliśmy sprawdzić, czy się nadajesz.
Gotowym pomyśleć, że facet pyta z kim wczoraj spała lub prosi o hasło do konta... No faktycznie.- Nadaję? Do czego? Jacy wy? To jest ktoś jeszcze? - Byłem coraz bardziej zdezorientowany.
- Spokojnie, nie tak gwałtownie - roześmiała się i pogładziła mnie po policzku. - Przecież się jeszcze dobrze nie znamy.
Struktura.
No, jak dla mnie to tu nie ma zakończenia. Kompletnie nie łapię o co chodzi super lasce, co się każe Zoną nazywać każe. Czemu nazywa narratora Wędrowcem? Czy chodzi o to, że jak super laska mu zabije kupla i kochankę, to gość będzie przemierzał Zonę od środka, aż po brzegi i zabijał wszystko co się rusza w akcie zemsty? O taką wędrówkę chodzi? To ma być podsumowanie zamknięcie tekstu? Chyba tylko pierwszego rozdziału...
I czemu jest tu tyle „partii”? Najemnicy, wojsko, Czarny Legion, mutanci i stalkerzy. Pierwsze cztery służą w tym opku wyłącznie do zabijania stalkerów. Nic innego z ich obecności nie wynika. W sumie czemu po prostu nie napadną na ten Schron i nie wybiją stalkerów do nogi?
Swoją drogą, skąd tu tyle broni? Jak się ona tu dostaje? To Zona jest otwarta dla wszystkich? No i sama Zona. Czym ona jest? Jak powstała? Ilekroć myślę o wybuchu termonuklearnym, to zaraz w paradę mi wchodzą anomalie i dziwne artefakty. Notabene, zapomniane gdzieś tak w środku tekstu przez Autora.
Zastanawia mnie, też, ilekroć bohaterowie zaczynają rozmawiać o czymś istotnym, to coś im przerywa... Ale to akurat wiem dlaczego - Autor po prostu nie sam nie wiedział.
To się wyjątkowo słabo ze sobą klei. Świat przedstawiony ma ewidentne braki.
Fabuła – w niej wątki wiszą. Pułkownik i jego misja, na przykład. Wspomniana i zapomniana. Lub są średnio potrzebne, jak ten z Blizną i Cerberami. Wiem po co to było – żeby nie wywołać efektu „ratunek ex machina”, ale IMO można było to rozwiązać prościej.
I tekst byłby krótszy, co by mu tylko dobrze zrobiło.
Słabo Regisie.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola