sowa pisze:To jest już brzydki sofizmat. Rozmawiamy o konkretnym tekście. Oczywiście, jeśli cię moje uwagi nie interesują, to ich już nie będzie.
Doprawdy nie wiem, czy jest powód do strzelania focha,
sowo. Autorka posłużyła się tylko Twoimi słowami. Szczerze podpowiedziawszy wiele z Twoich uwag jest dość zastawiających, żeby nie nazwać ich inaczej... Ale to później. Jak się wyśpię.
edit.
No to komentarz do Komentarza...
sowa pisze:W opowiadaniu bohater wyraźnie przynajmniej czuje respekt przed matką, co mi się gryzie z wyobrażeniem wampira jako stwora niezależnego i pozbawionego emocji.
Tak mi się wydaje, że wampirach wiadomo tylko tyle, że są nieśmiertelne, zabija je kołek osinowy prosto w serce, także krzyż i woda święcona oraz słońce. Nocują w trumnach i odżywiają się krwią. To jest garść wspólnych przekonań dotyczących wampirów i wampiryzmu. Resztę wypełnia sobie autor według woli i może mu wyjść: "Nosferatu", "Miasteczko Salem", "Blade", "Carpe Jugulum", "Wywiad z wampirem", "Drakula" czy "Zmierzch"
Twierdzenie, że wampir musi posiadać jakieś konkretne cechy charakteru jest nieporozumieniem. Autorka nie złamała żadnego popularnego przekonania dotyczącego wampirów.
Jedynie nie trafiła w gust komentującego.
Ups...
sowa pisze:Jeśli dobrze kojarzę klasykę "wampirologii", to wampir ma szczególny status ontologiczny. Mianowicie jest materialny, jak ludzie, ale w zasadzie nieśmiertelny, jak duchy. I dzięki temu specjalnemu statusowi widzi i ludzi, i duchy, i może się z nimi komunikować.
oraz
sowa pisze:I teraz: jeśli w przedstawionym świecie wampiry, duchy oraz ludzie mogą praktycznie to samo, to mamy namnożenie podobnych bytów ponad potrzebę.
Status ontologiczny. No, no...
Faktycznie, Komentatorze, gdzieś musi być jakaś akademia wapirologii, albo czegoś w tym guście, gdzie drobiazgowo wykłada się i status ontologiczny wampirów, i ich zwyczaje i nawet podaje się jak długi ma być kołek do przebijania nieumarłych. Ty zaś drogi
sowo zdobyłeś podręcznik z tego kursu i teraz jedziesz autorkę za to, że jej wampiry odbiegają od tych z książki. To po pierwsze ponownie Twoje osobiste preferencje, po drugie to literatura i autorka może po prostu zadeklarować, że ludzie też widzą duchy (mało autorów tak robiło?), a po trzecie nie można twierdzić, że skoro zarówno ludzie i wampiry widzą duchy, to jedną z tych ras należy uznać za zbędną.
Nie można, bo w tym tekście nie chodzi o takie w sumie techniczne sprawy... Ale o tym dalej.
sowa pisze:Anat pisze:Wampiry dalej śpią w trumnach, nie opuszczają domów za dnia, żywią się krwią (choć nie tylko).
Nic takiego nie ma tu miejsca, bądź znaczenia (wzmianka o trumnie jest nieistotna). Zachowują się tak samo jak ludzie.
No i co z tego? Zachowują się jak ludzie, ponieważ autora sobie tak zażyczyła. Jest to jej potrzebne do komizmu w tym tekście. Nigdzie nie jest napisane, że wampiry jak ludzie zachowywać się nie mogą... Ale nie, to ciągle nie umożliwia zmiany wampirów na ludzi.
oraz
sowa pisze:Anat pisze:Obawiam się również, że nie, że nie mogliby wszyscy bez szkody dla fabuły być ludźmi. Uwierz, gdyby byli ludźmi, narrator trafiłby Kasieńkę raz a porządnie szpadlem w głowę i miałby nieświęty spokój. Bądź zastosował jakąkolwiek inną metodę, umożliwiającą pozbycie się materialnego niechcianego ogona - ot, choćby zgłosił na policję, że jest przez dziewczynę prześladowany. Trudno, duma by ucierpiała, ale nic więcej.
Oj, to nie jest takie proste, ale cofam - wszyscy oprócz ducha. Wszystkie wampiry mogłyby być ludźmi, ich wampirowatość nie ma znaczenia dla fabuły.
To jest takie proste. Mam podejrzenie, że Komentujący nigdy nie wyjaśni co tu nieproste jest. Znacznie łatwiej jest się pozbyć przeciwnika materialnego i śmiertelnego niż niematerialnego i nieśmiertelnego. Argument
Anat wydaje mi się całkiem przekonujący.
Teraz do wampirów. Dlaczego nie można ich zmienić na ludzi? Poleciałaby z trzaskiem wiarygodność postaci Maciusia i jego rodzinki. A z nią cały komizm. Naprawdę ciężko byłoby uwierzyć w ludzi, którzy przechodzą do porządku dziennego nad tym, że ich powinowaty jest nawiedzony przez ducha. I oglądają z owym duchem zdjęcia z dzieciństwa. Już pierwsze zdania tekstu byłyby do zmiany: Maciuś nie krzyczy, nie ucieka, nie jest zdumiony polatującym koło niego duchem dziewczyny? Owszem, nadal można byłoby wydobyć z takiej sytuacji komizm, ale byłby to komizm na czym innym oparty i, oczywiście, wymagałoby to zmian o wiele dalej idących, niż rekomendowana "kosmetyka".
Poza tym, duch dręczący wampira - to mogłoby się ciągnąć przez miliony lat... :)
sowa pisze:Anat pisze:Duchy są niematerialne, mogą tylko lewitować, rozmawiać (z kim zechcą) i obserwować.
Takie ujęcie tworzy więcej problemów, niż rozwiązuje. Świat, w którym lekko licząc parę miliardów duchów rozmawia sobie z kim chce, byłby prawdopodobnie nie do wytrzymania.
sowa pisze:Anat pisze:Zauważ, proszę, że duch ani razu nie posługuje się u mnie żadnym przedmiotem, tylko wskazuje wampirowi szkatułkę ze sztyletem. Szkatułkę, którą przyniósł zwykły człowiek, ojciec dziewczyny.
Rzeczywiście. To czyni całą intrygę jeszcze bardziej podejrzaną, bo jak ten ojciec już przyszedł, to mógł zadźgać wampira, gdy ten spał.
A te dwie uwagi, to dowód na to, że Komentujący tekstu dokładnie nie przeczytał. Nijak z tekstu nie wynika, że miliardy duchów mają rozmawiać, autorka napisała, że mogą a nie że muszą (i to nie w tekście, ale w poza nim), poza tym Kasia przebywa na Ziemi, bo ma jakąś niezakończoną sprawę, jest wyjątkiem, duchem który nie przeszedł na tamtą stronę. To chyba jasne.
Z tekstu także nie wynika, że rodzina Kasi była wtajemniczona w jej plany. Ojciec mógł przynieść nóż wyłącznie dlatego, że go poprosiła. Owszem,mogę się zgodzić, że nie jest to najlepiej rozwiązane fabularnie, niemniej nie tworzy żadnych logicznych sprzeczności z resztą tekstu.
Następny razem proponuję
personal preferences zostawić w domu. Albo napisać własny tekst. Też można.