Jego oczami
Moderator: RedAktorzy
- hundzia
- Złomek forumowy
- Posty: 4054
- Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
- Płeć: Kobieta
Re: Jego oczami
Cordi, neu, wy znowuż zaczynacie...
Do kącików, każdy do swojego :P
Do kącików, każdy do swojego :P
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
- Cordeliane
- Wynalazca KNS
- Posty: 2630
- Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23
Re: Jego oczami
Ale dlaczego chcesz innego wyjaśnienia? Bohaterka ma na rysunku ogląd świata widzianego oczami dziecka, i wyobraża sobie, jak ten świat się zmieni - w jego oczach - kiedy będzie traktowane ogłupiaczami i uspokajaczami. I to w sposób kluczowy wpływa na jej decyzję.neularger pisze:Zapytałem o INNE wyjaśnienie tytułu
Wcale nie musi chodzić o to, że ta pierwsza perspektywa jest jakaś szczególna i odmienna - chodzi o kontrast między tym a tym, chodzi o to, żeby dziecku czegoś niepotrzebnie nie odebrać.
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jego oczami
Cordi pisze:Ale dlaczego chcesz innego wyjaśnienia?
Chciałem innego wyjaśnienia bo:Cordi pisze:Wcale nie musi chodzić o to, że ta pierwsza perspektywa jest jakaś szczególna i odmienna
Pisałem, że chodzi o perspektywę. Jak mi się wydawało nie zgodziłaś się z tym. Cóż źle mi się wydawało. :)Cordi pisze:Klękajcie, narody! Neu przeczytał tytuł i na tej podstawie zdecydował, co ma być w tekście! A jak autor się nie wywiąże, to biada mu, biada!... :Dneularger pisze:"Jego oczami" - Jak napisałem, tytuł jest jasny. Sugeruje opowieść o czyimś punkcie widzenia - bo "jego" tego kogoś oczami. Alternatywnie - z czyjegoś punktu widzenia.
Teraz jednak zgadzasz się, że chodzi o perspektywę, może nie zasadniczo inną ale zawsze.
I to uzasadnia tytuł? O tej zmianie jest ledwo trochę w całym tekście. Po drugie zmiana nie jest jakościowa, jedynie ilościowa. Matka chłopaka ma taki sam ogląd świata. I ojciec też. To nie jest kontrast - słońce nadal będzie żółte, a niebo niebieskie. Tylko chłopca może to nie będzie cieszyło tak jak zwykle. Tymczasem tytuł sugeruje czytelnikowi, że będzie miał do czynienia z czymś w rodzaju osobnej perspektywy patrzenia na świat, bo JEGO oczami, JEGO perspektywa jest ważna, a skoro jest ważna to chyba musi być inna, skoro jest warta takiegoBohaterka ma na rysunku ogląd świata widzianego oczami dziecka, i wyobraża sobie, jak ten świat się zmieni - w jego oczach - kiedy będzie traktowane ogłupiaczami i uspokajaczami. I to w sposób kluczowy wpływa na jej decyzję. (...) chodzi o kontrast między tym a tym, chodzi o to, żeby dziecku czegoś niepotrzebnie nie odebrać.
podkreślenia. Tymczasem nie ma tu niczego innego.
Jak dla mnie EOT.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- Cordeliane
- Wynalazca KNS
- Posty: 2630
- Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23
Re: Jego oczami
Bo my się lubimy kłócić ;Phundzia pisze:Cordi, neu, wy znowuż zaczynacie...
Do kącików, każdy do swojego :P
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.
- hundzia
- Złomek forumowy
- Posty: 4054
- Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
- Płeć: Kobieta
Re: Jego oczami
Do tego już się przyzwyczaiłam :P
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jego oczami
Dobra. To na napiszę co chciałem.
Zastrzegę się - wiem, ze z chceniem to jest tak, że chcenie trzeba w tekście ubrac i pokazać. Wyjdzie to dobrze, nie wyjdzie, to sobie możemy pogadać luźno o tym post factum.
Pierwotnie z obrazka robiła się brama do innego wymiaru i w tym tkwiła perpsektywa patrzenia, choć i tytuł był wtedy inny. Potem brame wywaliłem i konstrukcję tego krótkiego wątku przemodelowałem.
Zamysł jest dokładnie odwrotny niż odczytujesz, Neulargerze. Czytasz że oczami autysty i oczekujesz innego świata. No więc to nie tak do końca. Inny świat oczywiście jest: atakują go guziki, nie potrafi znieść rozstania z rodzicami ale i histeryzuje, gdy matka po niego do przedszkola przychodzi, histeryzuje często (vide kąpiel), w sytuacjach konwencjonalnych nie umie się komunikować (tarzanie po koleżance) itd. To są często zachowania bardzo dziwne i niewytłumaczalne, dla zwykłych ludzi wręcz nonsensowne.
Reodzice są z nim cały czas, zwłaszcza matka. Oni przyzwyczaili się już do patrzenia na świat oczami dziecka, bo gdy to histeryzuje w określonych momentach, to rodzice muszą na tą rzeczywistość jakoś wpływac by to ograniczyć. Oni już patrzą na świat jego oczami, od dawna. Czasem zapominają się (guziki na koszuli Tomka, krzyk w łazience), ale i tak ich postrzeganie świata jest inne niż kiedyś.
Mały jest bardzo trudny w obsłudze. Wręcz - do zachowań paraagresywnych (znów to tarzanie, na więcej trochę mi miejsca brakło) I rodzicom zalecono uspokajacza, prochy. Prochy kuszą, bo frustracja jest ogromna przecież, frustracja, zmęczenie, strach o przyszłość. Danie dziecku leków zdaje się nam być wygodną decyzją, ale to coś więcej, bo ograniczenie nadaktywności dziecka to nie tylko mniej problemów w domu, ale i na zewnątrz (np. w przedszkolu, co zasygnalizowałem).
Matka jest cholernie zmęczona psychicznie i tabletki nęcą. Ale widzi ten obrazek, zwyczajny dziecięcy obrazek, kolorowy i prosty. Myśli o nim i widzi. Uzysławia sobie, nie, raczej przypomina, że jej syn nie jest totalnie spaczony przez chorobę, że jest też dzieckiem, które cieszy się barwami, słońcem, życiem i zdolne jest tą radość okazywać. Podkreślam to wyznaniem, dziecko nie ma problemu z wyznaniem mamie miłości (brak emocji się podkreśla w bardzo zaawansowanym autyzmie). Ona przeżywa te kolory i to uczucie, to razem tworzy właśnie spojrzenie oczami dziecka (nie dziecka-autysty, tylko po prostu dziecka, któremu z powodu choroby ona może odebrać resztę tego co dobre) i wpływa na jej decyzję.
Punktem zaczepienia jest wypowiedź dziecka, żeby mama zobaczyła jego oczami. Dziecko wyraża się nieporadnie, co widac po gramatycznej składni, przedszkolnym wieku i jest podkreślone akapitem o zabawie idiomami. Wic tkwi w tym, że Antek wcale nie namawia matki, by spojrzała jego oczami, by się postawiła w jego położeniu (chodziła w jego butach)! On zwyczajnie chce powiedzieć: zobacz jakie ładne dla Ciebie narysowałem! A próbuje to powiedzieć w sposób bardziej skomplikowany, bo testuje nowe wyrażenia. I nie jest świadomy, że to co powiedział ma inne, prawidłowe znaczenie, dopiero dla matki, w połaczeniu z problemami, zmęczeniem i tabletkami, to nabiera takiego sensu.
Słusznie Hundzia rzekła, że to hermetyczne. W tej kwestii tytułu również, niestety. Nie ukrywałem nigdy (choć się i nie chwaliłem) że problemy te znam z pierwszej ręki, bo mój Franek ma zaburzenia rozwojowe ze spektrum autyzmu - choć nie jest autystą, takiej diagnozy nie ma i gdyby padła, byłaby nieuprawniona - zdaniem wszystkich, którzy go diagnozowali. Ale pisząc to musiałem zrobić z Antka autystę, bo to wywołuje pewne skojarzenia (choć jak widać sporo nieprawidłowych) zaś napisanie że ma zaburzenia niewiele by czytelnikowi mówiło.
W kazdym razie dla mnie większość zdań niesie o wiele głębszą informację, wywołuje wręcz obrazy i wspomnienia rzeczywistych sytuacji. A to oczywiście jest możliwe do przedstawienia w fabule, ale nie przy takich ograniczeniach objętościowych. W efekcie wszystko co powyżej napisałem jest dla mnie oczywiste, ale już nie dla każdego. Mało tego, tam jest pozaszywanych więcej różnych myków i znaczeń, które niosą dodatkowe warstwy emocjonalne (np. dlaczego Tomek nie wyraża zdania o prochach tylko zbywa to na później? Co to znaczy?). Ale to już za dużo bajek w jednym tekście chyba.
Niemniej jakoś tak... Jak mówiłem, chciałem się z tematem zmierzyć i się zmierzyłem. I jestem usatysfakcjonowany, mimo oczywistych niedociągnięć. A dodatkowy bonus (tak było przy pokazaniu na SFFIH i tak jest tutaj) że się do mnie odzywają ludzie, którzy znają doskonale te problemy, bo mają takie same. I zawsze jest z kim pogadać, pożalić się, wymienić doświadczeniami.
Zastrzegę się - wiem, ze z chceniem to jest tak, że chcenie trzeba w tekście ubrac i pokazać. Wyjdzie to dobrze, nie wyjdzie, to sobie możemy pogadać luźno o tym post factum.
Pierwotnie z obrazka robiła się brama do innego wymiaru i w tym tkwiła perpsektywa patrzenia, choć i tytuł był wtedy inny. Potem brame wywaliłem i konstrukcję tego krótkiego wątku przemodelowałem.
Zamysł jest dokładnie odwrotny niż odczytujesz, Neulargerze. Czytasz że oczami autysty i oczekujesz innego świata. No więc to nie tak do końca. Inny świat oczywiście jest: atakują go guziki, nie potrafi znieść rozstania z rodzicami ale i histeryzuje, gdy matka po niego do przedszkola przychodzi, histeryzuje często (vide kąpiel), w sytuacjach konwencjonalnych nie umie się komunikować (tarzanie po koleżance) itd. To są często zachowania bardzo dziwne i niewytłumaczalne, dla zwykłych ludzi wręcz nonsensowne.
Reodzice są z nim cały czas, zwłaszcza matka. Oni przyzwyczaili się już do patrzenia na świat oczami dziecka, bo gdy to histeryzuje w określonych momentach, to rodzice muszą na tą rzeczywistość jakoś wpływac by to ograniczyć. Oni już patrzą na świat jego oczami, od dawna. Czasem zapominają się (guziki na koszuli Tomka, krzyk w łazience), ale i tak ich postrzeganie świata jest inne niż kiedyś.
Mały jest bardzo trudny w obsłudze. Wręcz - do zachowań paraagresywnych (znów to tarzanie, na więcej trochę mi miejsca brakło) I rodzicom zalecono uspokajacza, prochy. Prochy kuszą, bo frustracja jest ogromna przecież, frustracja, zmęczenie, strach o przyszłość. Danie dziecku leków zdaje się nam być wygodną decyzją, ale to coś więcej, bo ograniczenie nadaktywności dziecka to nie tylko mniej problemów w domu, ale i na zewnątrz (np. w przedszkolu, co zasygnalizowałem).
Matka jest cholernie zmęczona psychicznie i tabletki nęcą. Ale widzi ten obrazek, zwyczajny dziecięcy obrazek, kolorowy i prosty. Myśli o nim i widzi. Uzysławia sobie, nie, raczej przypomina, że jej syn nie jest totalnie spaczony przez chorobę, że jest też dzieckiem, które cieszy się barwami, słońcem, życiem i zdolne jest tą radość okazywać. Podkreślam to wyznaniem, dziecko nie ma problemu z wyznaniem mamie miłości (brak emocji się podkreśla w bardzo zaawansowanym autyzmie). Ona przeżywa te kolory i to uczucie, to razem tworzy właśnie spojrzenie oczami dziecka (nie dziecka-autysty, tylko po prostu dziecka, któremu z powodu choroby ona może odebrać resztę tego co dobre) i wpływa na jej decyzję.
Punktem zaczepienia jest wypowiedź dziecka, żeby mama zobaczyła jego oczami. Dziecko wyraża się nieporadnie, co widac po gramatycznej składni, przedszkolnym wieku i jest podkreślone akapitem o zabawie idiomami. Wic tkwi w tym, że Antek wcale nie namawia matki, by spojrzała jego oczami, by się postawiła w jego położeniu (chodziła w jego butach)! On zwyczajnie chce powiedzieć: zobacz jakie ładne dla Ciebie narysowałem! A próbuje to powiedzieć w sposób bardziej skomplikowany, bo testuje nowe wyrażenia. I nie jest świadomy, że to co powiedział ma inne, prawidłowe znaczenie, dopiero dla matki, w połaczeniu z problemami, zmęczeniem i tabletkami, to nabiera takiego sensu.
Słusznie Hundzia rzekła, że to hermetyczne. W tej kwestii tytułu również, niestety. Nie ukrywałem nigdy (choć się i nie chwaliłem) że problemy te znam z pierwszej ręki, bo mój Franek ma zaburzenia rozwojowe ze spektrum autyzmu - choć nie jest autystą, takiej diagnozy nie ma i gdyby padła, byłaby nieuprawniona - zdaniem wszystkich, którzy go diagnozowali. Ale pisząc to musiałem zrobić z Antka autystę, bo to wywołuje pewne skojarzenia (choć jak widać sporo nieprawidłowych) zaś napisanie że ma zaburzenia niewiele by czytelnikowi mówiło.
W kazdym razie dla mnie większość zdań niesie o wiele głębszą informację, wywołuje wręcz obrazy i wspomnienia rzeczywistych sytuacji. A to oczywiście jest możliwe do przedstawienia w fabule, ale nie przy takich ograniczeniach objętościowych. W efekcie wszystko co powyżej napisałem jest dla mnie oczywiste, ale już nie dla każdego. Mało tego, tam jest pozaszywanych więcej różnych myków i znaczeń, które niosą dodatkowe warstwy emocjonalne (np. dlaczego Tomek nie wyraża zdania o prochach tylko zbywa to na później? Co to znaczy?). Ale to już za dużo bajek w jednym tekście chyba.
Niemniej jakoś tak... Jak mówiłem, chciałem się z tematem zmierzyć i się zmierzyłem. I jestem usatysfakcjonowany, mimo oczywistych niedociągnięć. A dodatkowy bonus (tak było przy pokazaniu na SFFIH i tak jest tutaj) że się do mnie odzywają ludzie, którzy znają doskonale te problemy, bo mają takie same. I zawsze jest z kim pogadać, pożalić się, wymienić doświadczeniami.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jego oczami
Krugerze zdajesz sobie sprawę, że do opowiadań czy książek nie dołącza się nakręcanej figurki Autora, która wytłumaczy co i jak? Ja się nie wtrącam Twojego świata, a Ty się nie wtrącasz do moich czytelniczych interpretacji. Si?
Ja zasadniczo nie oczekuję czegokolwiek od tekstu. Dostaję i składam, to co dostałem w jedną całość.
Nadal uważam, że to co napisałeś się nie broni. Nie będę po raz kolejny powtarzał wywodu dlaczego - to bezcelowe.
Odniosę się tylko do jednej rzeczy:
Problem jest w tym, że ty uważasz, że wyjaśniłeś i osadziłeś to co jest widziane "jego oczami" i ja zaś twierdzę, że nie.
Możemy podpisać protokół rozbieżności. :)
Ja zasadniczo nie oczekuję czegokolwiek od tekstu. Dostaję i składam, to co dostałem w jedną całość.
Nadal uważam, że to co napisałeś się nie broni. Nie będę po raz kolejny powtarzał wywodu dlaczego - to bezcelowe.
Odniosę się tylko do jednej rzeczy:
Ja wcale nie twierdziłem, że rysunek jest obrazkiem świata widzianego oczami dziecka specjalnie namalowanego w tym celu przez chłopca dla mamy. Wiem, że to zwyczajny obrazek jakich wiele. Niemniej jest to jedyne miejsce w tekście, które jest w jakikolwiek sposób powiązane z tytułem.Kruger pisze: Wic tkwi w tym, że Antek wcale nie namawia matki, by spojrzała jego oczami, by się postawiła w jego położeniu (chodziła w jego butach)! On zwyczajnie chce powiedzieć: zobacz jakie ładne dla Ciebie narysowałem!
Problem jest w tym, że ty uważasz, że wyjaśniłeś i osadziłeś to co jest widziane "jego oczami" i ja zaś twierdzę, że nie.
Możemy podpisać protokół rozbieżności. :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
-
- Sepulka
- Posty: 29
- Rejestracja: pt, 26 sie 2011 00:03
Re: Jego oczami
Czyli pokolorowany dobrze, choć źle. Domyślam się oczywiście, że tutaj chodzi raczej o to, że się chłopak bardzo starał i na więcej go nie stać. Niemniej "starannie" oznacza też "dokładnie" i to zdanie jest wewnętrznie sprzeczne.Pokolorowany starannie, choć niedokładnie.
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jego oczami
Neu, mam wrażenie, że olałeś niektóre fragmenty mojej wypowiedzi. Przeca napisałem, że wiem.
Sowo, słuszna uwaga.
Sowo, słuszna uwaga.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Jego oczami
Przeczytałam w końcu. I przyznam szczerze, że jestem zagubiona, Krugerze.
Podoba mi się początek - zwyczajna narracja, emocje rodziców. Nie podoba mi się od wejścia dziecka. Starterem malujesz mi obraz rodziny z dzieckiem autystycznym (może, jak dla mnie, zbyt łopatologicznie nawet), po czym wzmiankowane dziecko się pojawia i zachowuje... normalnie.
Nie wierzę Ci, Autorze. W tym momencie Ci nie wierzę.
Mam nieodparte wrażenie, że tych dwoje ludzi jest z zupełnie innej opowieści niż to dziecko. A to dziecko, zauważ, wcale nie jest autystyczne. Próbujesz mnie o tym przekonać, ale nie przekonujesz, ponieważ wszystko, co "autystyczne" (proszę wybaczyć uproszczenie), odbywa się poza kadrem, w tle. A przez to nie przekonuje mnie w żaden sposób konflikt matki. Bo zwyczajnie nie wiem, na czym ten konflikt polega.
Jestem zagubiona, bo wiem, że to powinno mnie poruszyć. Ale tak się nie dzieje - i jestem tylko zakłopotana...
Ponieważ napisałeś, że to opowiadanie osobiste, domyślam się, dlaczego autyzm zepchnąłeś w tło, sprawiłeś, że narrator trzyma dystans*. Ale takie ujęcie nie pasuje do startera, niestety. Tu trzeba było wybrać - albo sugerowaną wstępem opowieść wprost, próbę pokazania autyzmu w działaniu codziennym, albo zepchnięcie autyzmu w tło, ale wtedy nie we wstępie powinno się odbiorcę informować, z czym ma do czynienia, wręcz przeciwnie (w bonusie zyskuje się element zaskoczenia, jak myślę).
Nie mam wątpliwości, że to utwór. Przy czytaniu zauważyłam brak paru przecinków, ale nic szczególnie wkurzającego. Tylko to dręczące mnie zmieszanie... :X
_____________
*czemuś mam skojarzenie, że do podobnego mechanizmu obronnego przyznał się pewien poeta dawno temu: Chciałem pominąć, ptak niskiego lotu pomija sfery ulewy i grzmotu...
Podoba mi się początek - zwyczajna narracja, emocje rodziców. Nie podoba mi się od wejścia dziecka. Starterem malujesz mi obraz rodziny z dzieckiem autystycznym (może, jak dla mnie, zbyt łopatologicznie nawet), po czym wzmiankowane dziecko się pojawia i zachowuje... normalnie.
Nie wierzę Ci, Autorze. W tym momencie Ci nie wierzę.
Mam nieodparte wrażenie, że tych dwoje ludzi jest z zupełnie innej opowieści niż to dziecko. A to dziecko, zauważ, wcale nie jest autystyczne. Próbujesz mnie o tym przekonać, ale nie przekonujesz, ponieważ wszystko, co "autystyczne" (proszę wybaczyć uproszczenie), odbywa się poza kadrem, w tle. A przez to nie przekonuje mnie w żaden sposób konflikt matki. Bo zwyczajnie nie wiem, na czym ten konflikt polega.
Jestem zagubiona, bo wiem, że to powinno mnie poruszyć. Ale tak się nie dzieje - i jestem tylko zakłopotana...
Ponieważ napisałeś, że to opowiadanie osobiste, domyślam się, dlaczego autyzm zepchnąłeś w tło, sprawiłeś, że narrator trzyma dystans*. Ale takie ujęcie nie pasuje do startera, niestety. Tu trzeba było wybrać - albo sugerowaną wstępem opowieść wprost, próbę pokazania autyzmu w działaniu codziennym, albo zepchnięcie autyzmu w tło, ale wtedy nie we wstępie powinno się odbiorcę informować, z czym ma do czynienia, wręcz przeciwnie (w bonusie zyskuje się element zaskoczenia, jak myślę).
Nie mam wątpliwości, że to utwór. Przy czytaniu zauważyłam brak paru przecinków, ale nic szczególnie wkurzającego. Tylko to dręczące mnie zmieszanie... :X
_____________
*czemuś mam skojarzenie, że do podobnego mechanizmu obronnego przyznał się pewien poeta dawno temu: Chciałem pominąć, ptak niskiego lotu pomija sfery ulewy i grzmotu...
So many wankers - so little time...
-
- Laird of Theina Empire
- Posty: 3104
- Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jego oczami
Tego właśnie nie jestem pewien. Mnie już nie wolno, innym zaszczyconym mianem Autorów też nie, a Tobie tak? Podobno nie po to są warsztaty, żeby Autorzy się wystawiali, tylko dla tych, którzy chcą nimi zostać. Zostało to zresztą na ZWO ostatnio kilkukrotnie zaakcentowane. Wypadałoby się trzymać tej linii, nieee? :))Kruger pisze:A co tam, mi też wolno.
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jego oczami
To nie tak. Każdy może tu tekst wstawić, jeżeli uważa, że komentarze mu coś dadzą.Juhani pisze:Tego właśnie nie jestem pewien. Mnie już nie wolno, innym zaszczyconym mianem Autorów też nie, a Tobie tak? Podobno nie po to są warsztaty, żeby Autorzy się wystawiali, tylko dla tych, którzy chcą nimi zostać. Zostało to zresztą na ZWO ostatnio kilkukrotnie zaakcentowane. Wypadałoby się trzymać tej linii, nieee? :))Kruger pisze:A co tam, mi też wolno.
Jednak Autorów to już raczej nie dotyczy, nie dlatego, że zabraniają, lecz dlatego, że Autorzy wiedzę jaką "się wykłada" na Warsztatach już posiedli. I tyle tajemnicy.
A ty Ju ze swoimi opowiadaniami I-VI byłeś przypadkiem szczególnym. Jak sam napisałeś: Warsztaty nie są po to, by się Autorzy ze swoimi dziełami wystawiali. :P
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- hundzia
- Złomek forumowy
- Posty: 4054
- Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
- Płeć: Kobieta
Re: Jego oczami
I ja też chciałam kiedyś coś wystawic i mnie w sempiternę kopli.
My już Ju straceni dla ZWO :(
My już Ju straceni dla ZWO :(
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jego oczami
No, właśnie o to chodzi. Zwyczajem było zawsze oficjalne kopnięcie w dupę przez redaktora, co się przekładało na "won mi stąd".
Ja kopnięty nie zostałem. Owszem, dołączyłem do redakcji, ale redaktorem jestem raczej administracyjnym, nie merytorycznym.
Ja kopnięty nie zostałem. Owszem, dołączyłem do redakcji, ale redaktorem jestem raczej administracyjnym, nie merytorycznym.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
-
- Laird of Theina Empire
- Posty: 3104
- Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jego oczami
Redaktorzy kochani! Kopnijże go który w dupę! Przecie on tu się już nie nadaje!! Niech ma taki ślad na odwrocie, jakiego Hundzia i ja doprać ze spodni nie możemy.