marcin jerzy moneta pisze:jeśli masz czas i ochotę zajmować się tą "grafomanią" - proszę Cię bardzo. Ja też jeszcze nie piję, więc może coś przeczytam z tego co napiszesz ;)
Jak miło :) Buziaczki, naści ciasteczko, źle wyglądasz.
Ja wiem, nie powinno się dokarmiać trolli, ale ostatnio tak nudno tu było...
Co do opinii na innych forach - może są lakoniczne, ale są raczej pozytywne,
Znaczy zero to taka nowoczesna minimalizacja? Ale ad rem, zanim mod nas kolorkiem nie pogoni...
Jeden przykład, że chyba jednak nieuważnie przeczytałaś tekst: bohater wspomina o polityce zatrudnienia firmy Shmidtt i dalej - w kolejnych zdaniach wyjaśnia o co chodzi.
A chodzi o którą kwestię? O tę czemu bohater chciał się dostać do firmy, czy o zdrajcę? Który to przykład - jeśli mogę prosić?
Gdzie i dlaczego widzisz nielogiczności w zachowaniu bohatera to już jest inna kwestia
Bohater jest generalnie mówiąc dziwny. O ile wpisuje się w schematyczny wizerunek urzędasa biorącego udział w wyścigu szczurów, o tyle w ogóle nie jest opisany. Nic o nim nie wiemy, poza tym, że to
absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego, 5 lat na stanowisku kierowniczym w Banku Rolno – Spożywczym
pierdzi, gdy jest zestresowany oraz ocenia kobiety po wyglądzie i ma zdecydowanie antyniemieckie poglądy oraz aspiruje na stanowisko kierownika.
Na tle innych rekrutów, biurw niczym się nie wyróżnia. Niknie w tle.
Bohater bez wyrazu, nie może być bohaterem. Nie przykuwa uwagi, a tym samym jego dzieje i czyny są zbywane obojętnością. Teksty obojętne są zapominane.
A nielogiczność jego zachowań - tak mu zależy na pracy, na awansie socjalnym, że mając pełną godzinę na teście, oddaje go w niespelna 25 minut. Nie spędza pozostałego czasu na szukaniu dziury w całym, na sprawdzaniu odpowiedzi, po prostu wie, że jest genialny i jego wynik będzie bliski ideału. Jak się okazuje - jest. Facet ma tylko rozbuchane ego - ok, przyznaję, prawdopodobieństwo wynosi 99.
Ale już łażenie po korytarzach i garderobach w poszukiwaniu toalety by puścić bąka...?
I potem ta reakcja histeryczna po rozmowie kwalifikacyjnej - dziki wypad na korytarz z obłędem w oczach, wołając: zdrajca i oszust? Oczekuje, że wszyscy uwierzą?
To takie mało logiczne jest, nie uważasz?
(w ogóle dlaczego zakładać, że bohater ma się zachowywać i myśleć "logicznie").
Nie, nie zakładam niczego takiego, ale skoro od poczatku, od pierwszego zdania, opisujesz racjonalne i logiczne zachowania człowieka (przygotowania do wyjścia z domu, oczekiwanie na interview, wypełnianie testu) bez wcześniejszego uprzedzenia o niepoczytalności, nie można robić hokus - pokus na potrzeby fabuły.
co do jego stanu wiedzy - taki -ubogi jest jego stan wiedzy i co z tego?
A to, że wyciąga błędne wnioski, a narrator tylko go w tym utwierdza.
jestem przekonany, że gdyby zrobić sondę na ulicy i spytać przypadkowych ludzi kim był Ulrich von Jungingen 3/4 osób nie umiałoby odpowiedzieć na to pytanie.
A jesteś tego pewien bo...?
Opisy pierdnięć - rozumiem, że wg ciebie są "niegodne" tego by zamieszczać je w tekscie?
Nie, opisy czynności prozaicznych i niesmacznych nie są mi obce. Czytuję i pisuję różne rzeczy, szamba, kloaki, odchody, padliny, wydzieliny, krew i flaki nie są mi obce. Ale opisane ze smakiem, z korzyścią dla fabuły mają uzasadnienie. Tu są, IMO, tylko niesmaczne. Jakby niemieckość została do tego sprowadzona. Ale być może, jestem przewrażliwiona.
Ponadto - nieprawdą jest, że niczemu nie służą - na gruncie waszej "logiki" mogę to nawet uzasadnić. Potrzeba oddania gazów zmusza bohatera do wyjścia z sali, co doprowadza go do "garderoby", gdzie znajduje krzyżackie płaszcze.
Możesz, ale czy była ona konieczna?
Garderoba - owszem, w bankach nie istnieją garderoby tak jak nie pracują w nich również Krzyżacy - tylko co z tego? To nie jest opowiadanie z nurtu "realizmu". NIE JEST.
Nie jest to też fantastyka...? Więc co to jest?
Co do interpretacji: nie będę mówił co poeta ma na myśli
Racja, wszak proza to jest.
teks może być uznany za kontrowersyjny i zdaję sobie z tego sprawę
Chialbyś, dla mnie on tylko nudny jest. I lekko rasistowski.
Żarty szowinistyczne są w naszej codzienności wcale nierzadkie
Co nie znaczy, że mam je lubić i uważać za śmieszne.
bohater nie jest odbiciem autora tekstu, ani nie wyraża w sposób bezpośredni jego poglądów.
I niczego podobnego nie twierdzę!
Określenie "aryjka" dotyczy wyglądu kobiety, a nie jej nazwiska. To chyba jest jasne, także na gruncie znaczenia słowa: aryjski, czy też określenia rasa aryjska - które dotyczy cech wyglądu, budowy - a nie nazwisk i genealogi - więc to wytknięcie wg mnie też jest bezzasadne.
A jednak z wszechobecną antyniemiecką atmosferą konotację mam odruchowe z ubermenschami.
tekst nie powstał na bazie teorii spiskowych i nie dotyczy zakonu najświętszej marii panny, który istnieje do dziś. Jak - być może - zdołałaś wyczytać, są tam odwołania do historycznego, średniowiecznego zakonu, a tekst jako taki raczej należy odczytywać w kategorii groteski, absurdu itp.
Przyznaję - tego nie dostrzegłam. Podobnie jak groteski, natomiast absurd atakował mnie co chwilę.
Uwierz mi, że zdaję sobie sprawę, że zakon krzyżacki i określenie "krzyżak" nie pochodzi od pająka krzyżaka. Pojawiający się w tekście motyw pająka z krzyżem ma wyrażać raczej głęboko zakorzenione lęki, wynikające także z nadania pająkowi nazwy "krzyżak" co może wywoływać takie, a nie inne skojarzenia.
Jednak są to niepoprawne skojarzenia. Wiodą do błędnych powiązań i tylko zaciemniają obraz.
Dlaczego bohater ma być lubiany - to już w ogóle pominę.
Dlaczego? Wyjaśniłam mój punkt widzenia - główny bohater, który nie wzbudza emocji, nie daje się lubić, albo nie wzbudza szacunku jest miernym bohaterem. Nie pociągnie historii. Nawet wybitnie negatywny, przykładowy: zły do szpiku kości Hannibal Lecter dał się lubić i szanować ze względu na pokręcony umysł i niepodważalną logikę rozumowania. Podobnie Dr Moriarty, też bardzo negatywny, a jednak genialny, przykuwający uwagę makiawelicznością. Bohater musi mieć wyraziste cechy, musi być zdolny do ekstraordynajnych czynów lecz musi to byc uzasadnione czymś więcej niz tylko chciejstwem autora.
Rozumiem, że bohaterowie tekstów które cenisz nigdy nie znaleźli gumy pod krzesłem ani nie grzebali pod krzesłem ręką.
Zdecydowanie nie. Zresztą, tu nie chodzi o epizod z krzesłem a o całokształt zachowań. Mogą być szaleni, mogą być durni, ale przynajmniej są konsekwentni od początku do końca.