Nie każdemu studnia straszna

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: neularger »

Znaczy, jest to prywatna skala nieco nadinterpretacyjnie rozszerzona na skalę ogólną czy też powszechnie obowiązującą. Zresztą, Margot, czy nie jest tak, że TP jest przez ogół (bez definicji jak duży jest ogół) uważany, za autora piszącego dowcipnie. Komentarze mogą się wahać od letnich w stylu: "bywa zabawnie częściej niż nigdy" do wrzasku napalonych fanów - "Genialnie!!!!!!111oneo11!!one"
Czy jeżeli autorka zdobyłaby taki sam ogół uważający że pisze dowcipnie, nie oznaczałoby to, że faktycznie tak pisze? Skoro o TP tak sądzą... :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Małgorzata »

To ja chciałam zadawać pytania! :P
Na dodatek wcale nie miałam w planie pytań filozoficznych, jak to:
Czy jeżeli autorka zdobyłaby taki sam ogół uważający że pisze dowcipnie, nie oznaczałoby to, że faktycznie tak pisze?
Bo na takie to mam tylko równie filozoficzną odpowiedź o milionach much, które nie mogą się mylić.
:P
Nigdy nie lubiłam argumentu większości. :)))

Ale nie o tym chciałam...
Zaczął mnie dręczyć TP z dwóch powodów:
a. nieistotnego: przyjęcie za dużej dawki TP pozwala dostrzec powtarzalność rozwiązań komicznych zastosowanych przez autora, a zatem osłabia ich działanie na odbiorcę (prościej mówiąc, dowcip TP już mnie nie bawi - stąd to buntownicze nastawienie);
b. niemożności dopasowania utworów TP jako wzorca dla prezentowanego tekstu - a to, IMAO, sprawa istotna.

Moja konfuzja wynika z tego, że przecież komizm jest mocno związany z koncepcją kreatywną.
Marcin R. zarzucił, że w prezentowanym tekście nie ma rozwiązań (komizmu, tropów literackich, nawiązań filozoficznych, odniesień naukowych, etc.), jakie stosuje TP, przez co próba stworzenia tekstu dowcipnego wyszła żałośnie. Ale z tej perspektywy równie żałośnie mogą wyglądać utwory np. Mirosławy Sędzikowskiej czy Ewy Białołęckiej => a takie właśnie przywołałabym jako wzorzec dla tekstu prezentowanego.:X
Usiłuję powiedzieć, że przecież TP z prezentowanym tekstem nic nie łączy poza etykietką "humorystyczny" (nie dodam, że w obu wypadkach dopisek "in spe" wydaje mi się uzasadniony, nie), więc porównanie jest poza moim zasięgiem percepcji. Zadałam pytanie w nadziei na bardziej szczegółowe wyjaśnienie. :)))

Pominę kwestię, że gdyby Autorka była TP, to pisałaby jak TP, ale ponieważ nie jest, więc nie pisze... - nieistotne dla rozważań, IMAO. Chociaż, jakby się czepić, to przecież argument ad personam...
Nie czepiam się, bo to też by było ad personam, a przecież zależy mi na wytłumaczeniu. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: neularger »

Małgorzata pisze:Bo na takie to mam tylko równie filozoficzną odpowiedź o milionach much, które nie mogą się mylić.
:P
Nigdy nie lubiłam argumentu większości. :)))
Ooo, brzydko Margot. :D
To nie jest argument na to, że TP nie jest dowcipny, najwyżej na to, że jego dowcip jest niskich lotów.

Pytanie brzmiało: "Dlaczego TP ma być punktem odniesienia?", odpowiedź: "bo wiele osób tak uważa."
No dobrze, nie jest to odpowiedź przesadnie satysfakcjonująca, ale jak inna być może? Mamy wzorzec humoru w tym mieście po Paryżem? :P
Oczywista pisze w ogólności, w tej kwestii mniej istotnej, bez związku z tekstem. W zasadzie offtopuję. :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Małgorzata »

Ale argument większości niczego nie wyjaśnia. I nie chodzi o to, że nie ma wzorca dowcipu jak ta metrówka z Sevres. Mam po prostu wrażenie, że nie wystarczy, jak na jednym i drugim tekście przylepi się etykietę "Humor" (mniejsza z tym, na ile udany) i już można lecieć z porównaniem.

Weźmy taki łatwy przykład: "Odyseja" i "Czarnoksiężnik z Archipelagu". Podobieństwa widać jak na dłoni - morze, wyspy, podróż (żeglowanie), magia, nieznane. No, i ta sama struktura, oczywiście. Różnice też są wyraźne dzięki temu - cel podróży i okoliczności są inne, bohaterem też kierują nieco inne pobudki... Ogólnie rzecz biorąc jednak - luzik, można na kolanie machnąć dysertację*.

A w przypadku TP i prezentowanego tekstu nie mam pojęcia, jak wyprowadzić podobne porównanie. Dręczy mnie więc, że coś tu się nie zgadza... :X

Pewnie to wszystko bełkot...?

____
*i nawet ktoś to zrobił, choć bynajmniej nie na kolanie... :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Marcin Robert »

Otrzymaliśmy historyjkę o niczym, której wartość Autorka chciała podnieść slapstickowym dowcipem. Jest to jednak humor niskich lotów, więc niezbyt się udało. To jak próba podniesienia wartości ołowianego krążka przez pomalowanie go srebrną farbą.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Małgorzata »

To wszystko racja i nie mam zastrzeżeń, wątpliwość wzbudziła we mnie nie ocena, lecz (ciągnąc analogię) wyjaśnienie przez porównanie krążka do opony. :P

Dobra, już nie mieszam. Wezmę się za fabułę, jak tylko skończę z bieżącymi zadaniami. :)))
So many wankers - so little time...

Agarwaen
Dwelf
Posty: 519
Rejestracja: wt, 04 lis 2008 18:57
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Agarwaen »

Ja wyjaśnię, ja !

Gdyby Marcin Robert był <tu krytyk literacki, niech będzie prof. Bocheński> to jego uwaga byłaby dla autorki wartościowa, ale że nim nie jest to <tutaj przykre niebudujące uwagi do Marcina i jego komentarza>.

Obawiam się, że tylko o to chodzi i nic więcej.

Taki piękny jak powyżej komentarz żeś nam sprezentował Mr. MR. :p

Co do tekstu. Autorko, była już łapanka Małgorzaty, ale i ja maluczki dodam coś od siebie. Pierwsze słowo zgrzyta. Nie widuje takich rzeczy jak "Babciuu". Nie przypominam sobie zasady która zakazywałaby takiego zapisu, ale jest mi obcy. Są inne sposoby, żeby oddać przeciągnięcie ostatniej samogłoski słowa, podobny zabieg pojawia się pod koniec tekstu. Czytając dalej zgrzytał mi Frycek. Pojawia się siedemnaście razy. Do tego w miejscowych zagęszczeniach, źle to wygląda.
popchnąłem na te wiadro
To* wiadro, bo jest rzeczownik nijaki w liczbie pojedynczej.
Poza tym zbędne dookreślenie, jakież inne wiadro jak nie to? W wielu miejscach jest podobnie z nadmiarem zaimków.
zleciała z wielkim pluskiem na same dno studni
Samo*. Znowu pomieszanie liczby mnogiej z pojedynczą, same byłyby dna. Odmiana zaimków do powtórzenia i zapamiętania : )

Tekst nie bawi, ani wiedźma w studni, ani niedorzeczna treść dialogów. Zastrzegam, że poczucie humoru to sprawa osobista. Jednak jeśli miałbym powiedzieć czy to jest kiepski kawał, czy niezły, powiedziałbym, że to wcale nie jest kawał.

Powodzenia przy następnym tekście. Temu drugiemu poświęć jednak więcej czasu, już po napisaniu. Na drugi dzień mało kto znajduje błędy we własnym tekście. Trzeba nabrać dystansu i zapomnieć konkretne językowe rozwiązania żeby porządnie móc samemu zrobić korektę. To wymaga czasu, trudno powiedzieć ile, ludzie są różni. Na początek chociaż tydzień byłby niezły, jeśli dasz radę tyle się powstrzymać.

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Kruger »

Dokładnie, za Agarwaenem radzę - odstawić świeży tekst. Tydzień to nawet za mało. Odstawić i zapomnieć. Potem czytać go kilka razy i wyłapywac błędy. Można czytać na głos, to ponoć pomaga.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Marcin Robert »

Ależ ja tu się wypowiadam jako skromny czytelnik, Agarwaenie. :P Krytykami są Małgorzata i neularger, których umiejętności są dużo wyższe od moich. :) Natomiast jako czytelnika nie satysfakcjonuje mnie to, co dostałem. Mógłbym wprawdzie zaakceptować historię z wiedźmą i studnią, pod warunkiem, że między początkiem a końcem upchane byłoby coś więcej niż slapstick. Autorce podałem przykład Pratchetta, który nawet z nędznej fabuły potrafiłby coś wycisnąć.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Małgorzata »

Problem w tym, że tu nie ma fabuły. Przynajmniej nie kompletnej, więc nawet TP niewiele zdołałby wycisnąć. Pomijając, że porównanie autorów od czapy. Ostrożnie z komparatystyką. :P

Ale nie o tym miałam. Obiecałam, że się za omówienie konstrukcji wezmę, to się niniejszym biorę.
Akcja w tekście biegnie tak:
1. Frycek wepchnął babcię do studni, po czym uciekł z miejsca zdarzenia.
2. Frycek idzie (opis krajobrazu sielskiego z krowami na planie pierwszym), macha, nieznajomy zauważa go i czeka.
3. Frycek wyjaśnia nieznajomemu, że wrzucił babcię do studni i jest głodny.
4. Nieznajomy nakarmił Frycka, a Frycek zdradził mu, że babcia to wiedźma.
5. Nieznajomy, który okazuje się chłopem, postanawia naradzić się z resztą wioski w sprawie wiedźmy.
6. Frycek ucieka z chaty, w której zostawił go chłop, zastaje babcię przy studni (wydostała się).
7. Pół wsi zmierza z widłami do babci-wiedźmy, babcia (choć jak cały czas zapewnia, nie Fryckowa) rozprawia się napuściwszy magicznie stado krów na napastników.
8. Babcia postanawia, że zabierze Frycka z powrotem do swojej wioski.

Zasadniczo, nie wiem, o co chodzi. Co prawda w tekście pojawia się, że tak dla hecy to wszystko, ale nie rozumiem, co tu było hecą, a może nawet draką. Nie łączą mi się spójnie kolejne fragmenty. Czemu Frycek uciekł z chaty, gdzie tyle było żarcia - a przecież na żarciu zależało mu bardziej niż na babci, jak wynika z rozmowy z nieznajomym? Dlaczego nieznajomy nagle przestał być nieznajomy i zmienił się w chłopa? Dlaczego ów chłop/nieznajomy tak od razu uwierzył dzieciakowi, że stara kobieta:
a. wpadła do studni;
b. jest wiedźmą?
Skoro babcia jest taką świetną wiedźmą (vide: zaczarowanie krów), dlaczego szybciej nie wydostała się ze studni?
W tekście nie znalazłam odpowiedzi na powyższe pytania. Zwykle tak jest, gdy tok zdarzeń w opowieści napędzany jest autorskim chciejstwem. Dlatego mi się nie klei. Dlatego podczas lektury ani razu się nie uśmiechnęłam - nie dostrzegłam humoru. Ale mam atrofię, rzadko dostrzegam, więc może to tylko moja perspektywa...
Niemniej nie da się ukryć, Autorko, braku spójności. Scenka wyrwana z kontekstu, poszatkowana, niejasna. Nie wiem, dokąd zmierzała ta opowieść - brak jej zakończenia, brak jej też początku.

Ponieważ przeczytałam tekst parę razy, zwróciłam uwagę na szczegóły w opisach.
(Frycek)słyszał jeszcze za sobą echo niewyraźnych gróźb rzucanych przez starowinkę, lecz nic sobie z tego nie robił. Taka była właśnie babcia, ale miała się za co dzisiaj gniewać, bo Frycek specjalnie ją popchnął w tę studnię dla hecy, ale heca musiała jak zwykle przerodzić się w drakę. Ach, nasz Frycek nie miał lekkiego życia z babcią.
Podkreślone jest zapowiedzią => zwykle tak się działo podczas przygód Frycka i babci, że heca przerodzi się w drakę. Oczekiwałam zatem, że dowiem się:
a. jaka jest różnica między hecą i draką,
b. będzie heca i draka.
Nic z tego nie zauważyłam w dalszym ciągu, niestety.
Pogrubione zdanie wskazuje, że narrator wie o obecności jakiegoś odbiorcy. Nie mam pojęcia, dlaczego narrator nagle się (ze mną chyba) fraternizuje. W ciągu dalszym narrator jest "normalny", czyli zdystansowany, żadnych wtrętów do czytelnika nie robi. To po co tutaj, Autorko?
Pomijając, że nie wiem, dlaczego Frycek nie miał lekkiego życia z babcią - z tekstu mi nie wynika. Głównie dlatego, że nie wiem, na czym ów ciężar polegał. Co prawda dwa razy jest wzmianka, że oberwał zaklęciem, ale nie widzę tego skutków, więc nie bardzo rozumiem... Chciejstwo, jak mi się zdaje.
Okolica zapierała dech w piersiach, choć niczym nadzwyczajnym się nie wyróżniała. Ot, zieleń z każdej strony, po prawej lasek, po lewej też lasek, a po środku ogromne połacie zieleni, na których pasły się zwierzęta.
Nie bardzo rozumiem, jak mam potraktować podkreślony wstęp. Nic mi nie zaparło tchu w piersi po przeczytaniu opisu. Pozostało mi tylko poczucie sprzeczności. Może dlatego, że banalny landszafcik nijak mnie nie wzruszy, a opis nie skłania mnie do pracy wyobraźnią.
Zresztą, nie wiem, po co mi ten opis krajobrazu. Nic nie wnosi do rozwoju akcji. Więcej pewnie by wniósł opis studni i/lub babci.

Mam wrażenie, że gdy się bliżej przyjrzeć, Autorko, ten tekst jest zlepkiem bardzo przypadkowych elementów. Nie wątpię, że w Twojej wyobraźni miało to sens. Niestety, wzmiankowany sens nie przeniósł się do mojej wyobraźni pod wpływem lektury.

e... doprecyzowanie.
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ