Nie każdemu studnia straszna

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Vila
Sepulka
Posty: 4
Rejestracja: czw, 24 sty 2013 20:16
Płeć: Kobieta

Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Vila »

Wczoraj wieczorem napisałam pierwsze w swoim życiu tak króciutkie opowiadanie. Miałam poczekać z nim dłużej, jednakże czytając je po raz enty uznałam, że na dzień obecny, bez niczyjej krytyki nie jestem w stanie sama zrozumieć jakie dokładnie popełniam błędy. Nigdy nie uczyłam się pisać i w tym tkwi spory problem. Z góry dziękuję wszystkim za poświęcenie mi swego czasu.


- Babciuu, a ty cała jesteś? - zawołał co sił w płucach niespełna dziesięcioletni chłopiec, przechylając się niebezpiecznie przez krawędź studni. Z dołu dobiegło go tylko jakieś niewyraźne przekleństwo, po czym koło ucha świsnęło zaklęcie.
- Aha, to babcia cała się zdaje i w świetnej formie. Ja pójdę szukać pomocy, niech babcia się tam wygodnie umości, zaraz wrócę.
- Frycek, niech cię cholera! I nie jestem twoją babcią! - zaskrzeczała wiedźma z dna studni.
Kiedy chłopiec odchodził szybkim krokiem od miejsca wypadku, słyszał jeszcze za sobą echo niewyraźnych gróźb rzucanych przez starowinkę, lecz nic sobie z tego nie robił. Taka była właśnie babcia, ale miała się za co dzisiaj gniewać, bo Frycek specjalnie ją popchnął w tę studnię dla hecy, ale heca musiała jak zwykle przerodzić się w drakę. Ach, nasz Frycek nie miał lekkiego życia z babcią.

Dzień był dzisiaj wyjątkowo pogodny, właściwie pierwszy tak ciepły i słoneczny od początku kalendarzowego lata. Frycek zszedł wąską dróżką dziarskim krokiem i rozglądał się wokoło z niezmienną ciekawością, która towarzyszyła mu od pierwszego dnia swej przygody z babcią. Okolica zapierała dech w piersiach, choć niczym nadzwyczajnym się nie wyróżniała. Ot, zieleń z każdej strony, po prawej lasek, po lewej też lasek, a po środku ogromne połacie zieleni, na których pasły się zwierzęta. Nieco dalej z lewej strony widać było kawałek małego jeziorka prześwitującego przez drzewa i tam właśnie Frycek zauważył jakiegoś mężczyznę. Uradowany tym odkryciem zaczął biec co sił w jego stronę, pokrzykując od czasu do czasu i wymachując jak szalony rękami. Z początku na jego niecodzienne w tej okolicy starania reagowały jedynie mijane krowy, mucząc donośnie podczas przeżuwania soczystej trawy, lecz zbiegając już z ostatniej górki, Frycek wyraźnie widział, że nieznajomy na niego spokojnie czeka. Cały czerwony i mokry od potu pochylał się teraz obok zatrzymanego wieśniaka i próbował zaczerpnąć tchu. Mężczyzna stał nieporuszony i uważnie obserwował nieznanego chłopca, który zdawał się być na równi tak wycieńczony, jak i zadowolony. Po paru głębszych wdechach i wydechach Frycek się wyprostował i z całą swoją naiwnością wyparował:
- Wrzuciłem babcię do studni i jestem bardzo głodny.
Mężczyzna uniósł ze zdziwienia swoje krzaczaste brwi i po chwili zapytał:
- Wrzuciłeś ją tam specjalnie? – mimo usilnych starań, jego głos wyrażał niemałe poruszenie zaistniałą sytuacją.
- Tak, to znaczy nie. – Zaplątał się chłopak i dodał – i tak i nie. Ja ją popchnąłem proszę pana dla hecy, bo ona taka mała, skurczona jest i mi pod pachę ledwie sięga, wie pan, o tak. – Zobrazował Frycek najlepiej jak umiał, garbiąc się i krzywiąc gębę niepotrzebnie. – No i pić nam się chciało od tego słońca, pan rozumie i studnia się pojawiła na naszej drodze i wiadro na niej stało, a babcia chciała do niego zajrzeć, czy dziurawe, czy dobrze przymocowane i kamyka kazała mi szukać, by rzucić i sprawdzić czy woda jest. W studni oczywiście. No i ja tak szukałem tego kamienia, bo spory miał być i spojrzałem jak babcia się wdrapała na tę studnię i tak śmiesznie wyglądała, taka mała, jakby w wiadro mogła się zmieścić. No i ją popchnąłem na te wiadro, a ona – Frycek nie krył wyrzutu - pan nie uwierzy, nie dość, że do niego nie wpadła tak jak chciałem, to jeszcze zleciała z wielkim pluskiem na same dno studni i to tak, proszę pana, że ja już tego kamienia, to nawet nie szukałem dalej – mówił z przejęciem, zaczerpnął szybko tchu i dopowiedział – bo widzi pan, problem jest teraz taki, że wiadro nie było wcale przymocowane, tam nie było też żadnego sznura i ja babci wciągnąć nie potrafię, szczególnie, że głodny jestem – zakończył masując podświadomie swój brzuch.
Nieznajomy spojrzał na niego z niedowierzaniem i zapytał:
- Nie martwisz się o swoją babcię, synu? Myślisz tylko o jedzeniu? – w głosie powoli pobrzmiewała nuta zdenerwowania.
- No, tak, ciężko nie myśleć o jedzeniu, jak się wczoraj ostatnio jadło, pan chyba rozumie? – spojrzał Frycek swymi naiwnymi ślepiami na wieśniaka i widząc jego nachmurzoną minę, szybko dodał – A babcia, to nie moja babcia, ale jest taka stara, że ciężko o niej mówić inaczej. Poza tym pytałem się jej, czy jest cała i strzeliła we mnie jednym ze swych zaklęć, więc na pewno nic jej nie jest. Powinna być cała. – Zapewniał gorąco.
Teraz już mężczyzna stracił swą cierpliwość i prawie krzyknął pytając:
- Zaklęciem?! To wiedźma jest?
- A tak, strasznie wredna w dodatku, proszę mi wierzyć. – Kiwał głową Frycek.
- No, to całkowicie zmienia postać rzeczy, mój synu. A powiedz mi jeszcze, ona cię przyucza swych sztuczek? – zapytał podejrzliwie.
- Ani trochę, ja biorę udział w przygodzie – odparł dumnie chłopak.
- Porwała cię?
- O, żeby to raz, raz porwała mnie strzygom, innym razem bagiennym ludkom, o i kiedyś topielica mnie pod wodę wciągnęła, zawsze potem babcia mówi, że jestem jak wrzód na dupie i mi się wtedy naprawdę przykro robi. Toć ja specjalnie z nią wyruszyłem, by przeżywać przygody, bo babcia się nudziła w naszej wsi, no i zapewniam jej ciągle to nowe wyzwania, a ona na mnie psioczy. To nieładnie proszę pana. – Zwiesił głowę Frycek i zaczął dłubać butem w ziemi.
Chłop westchnął i powiedział:
- Chodź synu do mego domu, jest tutaj za rogiem, najesz się do syta, a ja pójdę pogadać z mieszkańcami, co zrobimy z tą wiedźmą.

Frycek bez słowa poszedł za nowym darczyńcą i nie skąpił sobie przy jego stole ani chleba, ni szynki, popijając wszystko słodkim mlekiem. W momencie, gdy tylko chłop wyszedł, chłopiec zgarnął resztę jedzenia i zwinął w swoją koszulę, po czym jak oparzony wybiegł tyłem domu, gnając co sił w stronę opuszczonej studni. Czekała tam już na niego mokra babcia leżąca plackiem na ziemi.
- Babciu, babciu, ty umarłaś? – z przerażenia ledwo wysapał te słowa. Wiedźma otworzyła jedno oko i parsknęła ze śmiechu.
- Głupiś ty Frycek, głupi, ale musimy już iść – mówiąc to, ledwo podniosła się na nogi.
- Ale dlaczego?
- No Frycek, pół wsi tu ściągnąłeś mi na głowę, zobacz jak tu zasuwają z widłami. – Wskazała swym wykręconym paluchem w stronę pastwisk.
- Oj babciu, to ja dobrze, że tak szybko przybiegłem – powiedział naiwnie.
- Przestań nazywać mnie babcią i odsuń się smarkaczu. – Niecierpliwym gestem kazała mu zejść z pola widzenia, po czym wymamrotała szybko pod nosem jakieś długie zaklęcie wskazując na pasące się bydło. Frycek miał już powiedzieć, że nie podziałało, gdy nagle krowy zbiegły się z przeraźliwym muczeniem i zaczęły napierać na grupę wieśniaków, którzy przerażeni zaczęli uciekać w popłochu przed tak zawsze spokojnym stadem. Wiedźma zarechotała z uciechy, gdy kilku wieśniaków wpadło bydłu pod kopyta i odwróciła się do Frycka mówiąc:
- Idziemy dalej, daj mi tylko kawałek tej pachnącej szynki i chleba, nim całkowicie prześmiardną twoją koszulą.
- Babcia niesprawiedliwa, toć ja dla niej tak się o to postarałem. – Żalił się chłopak.
- Przestań mnie nazywać babcią do diaska!
- No, ale babcia jest taka stara, że wręcz prastara, a ja nie mam serca babci nazywać prastaruchą, jak ludzie w wiosce. – Zasępił się chłopak.
Wiedźma zatrzymała się na chwilę zawzięcie żując chleb i syczała pod nosem idąc dalej:
- Prastara? Stara, że aż prastara, prastarucha, noo, już ja się im odwdzięczę. Dwieście trzynaście lat to jeszcze nie taki duży wynik dla wiedźmy. Hmmm… - Zamyśliła się i dodała głośno – Frycek, wracamy do naszej wioski.
- Razem babciu? Całą drogę z powrotem? – zapytał uradowany chłopiec.
- No, a jakże inaczej, taki wrzód na tyłku jak ty, łatwo nie odpadnie – zaśmiała się cicho i strzeliła we Frycka rażącym zaklęciem.
Tak o sobie, dla hecy.

Awatar użytkownika
Tomek
Sepulka
Posty: 44
Rejestracja: śr, 12 lip 2006 16:59
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Tomek »

Strasznie krótkie, jedna sytuacja niewiele mówiąca czytelnikowi. Domyślam się, że można tylko błędy wyłapać i pewnie ktoś to zrobi niedługo. Ja mam tylko pytanie:
umości
A co to znaczy?

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Marcin Robert »

Gdybyś, Autorko, była Terry Pratchettem, to tę krótką opowieść o chłopcu, który wrzucił czarownicę do studni, a ona się z niej wydostała udałoby Ci się opleść taką liczbą nawiązań do innych tekstów literackich, filozoficznych i naukowych, życiowymi obserwacjami, a także zwyczajnymi żartami, że uzyskałabyś dziełko zabawne i warte przeczytania. Niestety, nie jesteś Pratchettem i dlatego Twoje próby żartów są żałosne i nie ratują tego tekstu o niczym.

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2630
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Cordeliane »

Tomek pisze: Ja mam tylko pytanie:
umości
A co to znaczy?
A słownik waćpan posiada? To może do słownika najpierw?...
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: neularger »

Niestety, nie jesteś Pratchettem i dlatego Twoje próby żartów są żałosne i nie ratują tego tekstu o niczym.
Marcinie Robercie, to że jest tylko jeden TP nie oznacza, że nikt inny w życiu nie napisze dobrego dowcipu.
Z drugiej strony - czy wspominałeś kiedyś mi coś o rozbiórce tekstu... :D

e. usunąłem jedno słowo
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Małgorzata »

W tym tygodniu pewnie nie zdążę zrobić łapanki, ale tak na szybko (po szybkim przeczytaniu) pozwolę sobie zwrócić uwagę na występki wobec stylu.
Mężczyzna uniósł ze zdziwienia swoje krzaczaste brwi <RED: Mógłby unieść cudze, że wymaga to rozróżnienia zaimkiem?> i po chwili <RED: Tyle zapewne trwało wzmiankowane unoszenie własnych brwi - okolicznik czasu wskazuje, że jest to czynność krótka, aczkolwiek zauważalnie zajmująca czas> zapytał: <RED: Przeciętnie sprawny czytelnik wywnioskuje odruchowo rodzaj wypowiedzenia dzięki znakowi interpunkcyjnemu na końcu kwestii dialogowej poniżej, zastanawia mnie zatem, do kogo jest adresowany tekst, skoro konieczne okazało się uprzedzenie...>
- Wrzuciłeś ją tam specjalnie? (CIACH!)
Jeżeli chodzi o zaimek zakazany Autorom in spe (pogrubiony), zasada jest taka: nie wolno Ci używać, Autorko, dopóki się nie nauczysz, jak funkcjonuje wzmiankowany zaimek w języku polskim. Do tego czasu wystarczy, że po prostu zapomnisz o jego istnieniu => w 99% przypadków pozwoli Ci to uniknąć głupich błędów stylu.
Podkreślone oczywistości chyba nie wymagają dalszych wyjaśnień...
- Tak, to znaczy nie. – Zaplątał się chłopak i dodał – i tak i nie. Ja ją popchnąłem [,]proszę pana[,] dla hecy (ciach!)
Podkreślone należy wyciąć i zmienić na kropkę, po czym zdanie po myślniku rozpocząć jak należy, czyli wielką literą. Dlaczego? Ponieważ "dodał" wynika z formy zapisu dialogu i przeciętnie rozwinięty odbiorca nie potrzebuje tej oczywistej informacji.
A ponieważ jestem cholerną wojującą interpunkcjonistką, pozwolę sobie jeszcze przypomnieć o zasadzie, której nauczyłam się w podstawówce: wyraz w wołaczu oddzielamy od reszty wypowiedzenia znakami interpunkcyjnymi Z OBU STRON wzmiankowanego wyrazu.
- Głupiś ty [,]Frycek, głupi, ale musimy już iść – mówiąc to, ledwo podniosła się na nogi.
Kolorkiem przypomnienie o regułce dotyczącej wołacza. Podkreślona oczywistość, bez której mogę się obejść (nie, żebym była szczególnie rozwiniętym odbiorcą, bynajmniej). Pogrubiona frazeologia. Na potrzeby moich prywatnych badań mogę spytać, Autorko, czy urodziłaś się po roku 1990?

Znaczy, droga przez mękę może to nie jest, żeby była jasność, ale lektura przypomina mi brodzenie w bagnie niepotrzebnych informacji. Dlaczego muszę wiedzieć, że ktoś "powiedział"/"oznajmił"/"stwierdził", skoro to wynika z zapisu dialogu? Gdyby pojawiło się jakieś określenie wskazujące na stan emocjonalny osobnika mówiącego (stwierdził ze znudzeniem), sposób wypowiedzi (powiedział powoli), czy podobne, mogłabym zrozumieć, ale wtręty narracyjne bez uzasadnienia są błędem przekazu i psują styl.
To jeden z przejawów nadszczególarstwa. Zapewne będzie więcej, ale ten mnie irytował najbardziej, więc mi się ulało. :P

Za to przy komentarzach zaiskrzyły mi ostatnie komórki od myślenia (szt.2) i zaczęło mnie dręczyć pytanie: dlaczego TP ma być mistrzem dowcipu?
Kiedyś przeczytałam hurtem chyba sześć tomów o Świecie Dysku (może nawet więcej - ile miałam pod ręką) oraz "Dobry omen" na dokładkę... Nie powinnam była - właśnie dlatego teraz dręczy mnie pytanie o wzór/wzorzec do porównania. TP? Dlaczego? :X

e... obsuwa w stylu.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Marcin Robert »

neularger pisze:Marcinie Robercie, to że jest tylko jeden TP nie oznacza, że nikt inny w życiu nie napisze dobrego dowcipu.
Ale Autorce się jednak niezbyt udało. ;-) Tekst jest zbiorem niepowiązanych logicznie gagów, połączonych ramową historią o czarownicy, która została wrzucona do studni, a następnie się z niej uwolniła. Doświadczony autor, na poziomie Terry Pratchetta choćby, bardziej by się jednak wysilił. Ale przecież Autorka przyszła się tu uczyć, więc wszystko jeszcze przed nią. :D
Małgorzata pisze:Kiedyś przeczytałam hurtem chyba sześć tomów o Świecie Dysku (może nawet więcej - ile miałam pod ręką) oraz "Dobry omen" na dokładkę... Nie powinnam była
Bo to nie był dobry pomysł. Sam kiedyś pożyczałem sobie, w mojej ulubionej Bibliotece Wojewódzkiej w Krakowie, dzieła TP jedno po drugim. Pewnego razu poszedłem do niej i zacząłem rozglądać się za czymś ciekawym, aż mój wzrok padł na wózek, którym panie bibliotekarki rozwoziły książki między regałami. Znajdowały się na niej dwie książki z cyklu o Świecie Dysku. Poczułem się wtedy tak, jak wówczas, gdy przejadłem się słodyczami. I to było prawdziwe, fizyczne odczucie. Miałem wtedy Pratchetta po prostu serdecznie dosyć, pożyczyłem więc sobie coś innego autora, ale po pewnym czasie mi przeszło i znów mogłem go czytać. :)

Awatar użytkownika
Tomek
Sepulka
Posty: 44
Rejestracja: śr, 12 lip 2006 16:59
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Tomek »

Cordeliane pisze: A słownik waćpan posiada? To może do słownika najpierw?...
Posiadam i sprawdziłem nawet, ale nie wiem jakim cudem tego znaczenia nie zauważyłem.


Jeśli chodzi o Pratchetta... to kiedyś czytał książkę dziennie i nie miałem dosyć. Może nie każdemu odpowiada jego poczucie humoru?

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Marcin Robert »

PS
Marcin Robert pisze:Doświadczony autor, na poziomie Terry Pratchetta choćby, bardziej by się jednak wysilił.
To znaczy umieściłby w tych gagach jakąś wartość dodaną (na przykład ciekawe i zabawne nawiązanie), dzięki którym prostacka historia nabrałaby dodatkowego znaczenia.
Tomek pisze:Jeśli chodzi o Pratchetta... to kiedyś czytał książkę dziennie i nie miałem dosyć. Może nie każdemu odpowiada jego poczucie humoru?
Skoro czytałem, to znaczy, że mi odpowiada jak najbardziej. :> Po prostu, nawet ulubioną potrawą można się przejeść.

EDIT: uzupełnienie.

Vila
Sepulka
Posty: 4
Rejestracja: czw, 24 sty 2013 20:16
Płeć: Kobieta

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Vila »

Tomek pisze:Strasznie krótkie, jedna sytuacja niewiele mówiąca czytelnikowi. Domyślam się, że można tylko błędy wyłapać i pewnie ktoś to zrobi niedługo. Ja mam tylko pytanie:
umości
A co to znaczy?
Hej Tomek, rzeczywiście, tekst jest bardzo krótki, wynika to jednak z małego niezrozumienia zasad z mojej strony, czy też prościej mówiąc: wszystko mi się tu już pomieszało. Przed napisaniem, a tym bardziej wrzuceniem na forum czegokolwiek, przeczytałam regulamin oraz wszystkie dodatkowe zasady i dyskusje pod nimi. Zawsze bardzo mi zależy, aby nie popełniać błędów i z szacunku stosować się do ogólnoprzyjętych zasad w miejscu, do którego chcę przystąpić. Otóż wyryło się w mej pamięci, że tekst musi być krótki, mieszczący się w jednym poście, bo forumowicze przecież swoje życie mają i czas też ograniczony, dodatkowo zakodowało mi się te nieszczęsne 5 tysięcy znaków, że mniej więcej tyle w jednym poście się zmieści. :) Teraz spróbuj wyobrazić sobie moje przerażenie podczas pisania w wordzie i sprawdzania z duszą na ramieniu ilośći znaków, oczywiście przekroczyłam narzucony sobie limit i bardzo się martwiłam, czy się uda go tu umieścić. Jak wspomniałam we wstępie, jest to pierwszy w mym życiu tak krótki tekst i był on dla mnie wielkim wyzwaniem pod katem objętości.
Dziękuję za poświecenie uwagi mojemu tekstowi i pozostawienie komentarza. :)

Co do Twojego pytania, to Cordeliane już podała wyjaśnienie, za co też dziękuję. :)
Marcin Robert pisze:Gdybyś, Autorko, była Terry Pratchettem, to tę krótką opowieść o chłopcu, który wrzucił czarownicę do studni, a ona się z niej wydostała udałoby Ci się opleść taką liczbą nawiązań do innych tekstów literackich, filozoficznych i naukowych, życiowymi obserwacjami, a także zwyczajnymi żartami, że uzyskałabyś dziełko zabawne i warte przeczytania. Niestety, nie jesteś Pratchettem i dlatego Twoje próby żartów są żałosne i nie ratują tego tekstu o niczym
Witaj Marcinie Robercie, oczywiście, że nie jestem TP i ma świadomość, iż tacy autorzy na kamieniu się nie rodzą, jednak ja wcale nie aspirowałam do bycia kimś na jego poziomie, szczególnie w tym skromnym tekście. Niestety, nie posiadam wspomnianych umiejętności, aby nawiązywać do innych dzieł i nie sądzę, iż kiedykolwiek będzie mi to dane. Nie przejmuję się akurat tym za bardzo, choć wolałabym, aby było lepiej. Oczywiście rozumiem co chciałeś mi przekazać swym komentarzem i to doceniam, wcale też nie bronię swego tekstu, z zasady powinien bronić się sam. Szkoda, że żarty wyszły żałosne, dla mnie są przyjemne, bo mi spodobała się idea małego, naiwnego Frycka, ale co mi, nie znaczy wcale, że innym też. Tekst rzeczywiście można uznać za opowiadanie o niczym, bo faktycznie, traktuje tylko o czarownicy i małym chłopcu, którzy choć zupełnie rożni, mają mały, wspólny mianownik. Miało być sympatycznie, wyszło, jak wyszło. Bronić może mogłabym się tylko tym, iż jak odpisałam Tomkowi, uparcie trwałam w przekonaniu, iż tekst musi być tutaj taki króciutki. Całkiem możliwe, że gdybym napisała dłuższy, mógłby wypaść lepiej, choć równie dobrze mógłby wyjść jeszcze gorszy, a zabrałby Wam wszystkim tylko więcej czasu. :)
Witając się w łowisku napisałam:
Vila pisze: Teraz również piszę, w tym roku bardzo intensywnie, jednak wiem, że długa droga przede mną i chcę się nauczyć więcej. Nie jestem zapatrzona w siebie, nie twierdzę, iż jestem objawieniem, nie upieram się, że moje słowo pisane jest perfekcyjne i nie powinno się nic zmieniać, lecz potrzebuję na pewno by ktoś mi zwrócił na to uwagę i w ten sposób udzielił pomocy (poprzez konstruktywną krytykę).
Na pewno jest jasne, że nie uważałam się za TP. :) Dziękuję za poświecenie czasu i podzielenie się swoim zdaniem.
Małgorzata pisze:W tym tygodniu pewnie nie zdążę zrobić łapanki, ale tak na szybko (po szybkim przeczytaniu) pozwolę sobie zwrócić uwagę na występki wobec stylu.
Mężczyzna uniósł ze zdziwienia swoje krzaczaste brwi <RED: Mógłby unieść cudze, że wymaga to rozróżnienia zaimkiem?> i po chwili <RED: Tyle zapewne trwało wzmiankowane unoszenie własnych brwi - okolicznik czasu wskazuje, że jest to czynność krótka, aczkolwiek zauważalnie zajmująca czas> zapytał: <RED: Przeciętnie sprawny czytelnik wywnioskuje odruchowo rodzaj wypowiedzenia dzięki znakowi interpunkcyjnemu na końcu kwestii dialogowej poniżej, zastanawia mnie zatem, do kogo jest adresowany tekst, skoro konieczne okazało się uprzedzenie...>
- Wrzuciłeś ją tam specjalnie? (CIACH!)
Jeżeli chodzi o zaimek zakazany Autorom in spe (pogrubiony), zasada jest taka: nie wolno Ci używać, Autorko, dopóki się nie nauczysz, jak funkcjonuje wzmiankowany zaimek w języku polskim. Do tego czasu wystarczy, że po prostu zapomnisz o jego istnieniu => w 99% przypadków pozwoli Ci to uniknąć głupich błędów stylu.
Podkreślone oczywistości chyba nie wymagają dalszych wyjaśnień...
- Tak, to znaczy nie. – Zaplątał się chłopak i dodał – i tak i nie. Ja ją popchnąłem [,]proszę pana[,] dla hecy (ciach!)
Podkreślone należy wyciąć i zmienić na kropkę, po czym zdanie po myślniku rozpocząć jak należy, czyli wielką literą. Dlaczego? Ponieważ "dodał" wynika z formy zapisu dialogu i przeciętnie rozwinięty odbiorca nie potrzebuje tej oczywistej informacji.
A ponieważ jestem cholerną wojującą interpunkcjonistką, pozwolę sobie jeszcze przypomnieć o zasadzie, której nauczyłam się w podstawówce: wyraz w wołaczu oddzielamy od reszty wypowiedzenia znakami interpunkcyjnymi Z OBU STRON wzmiankowanego wyrazu.
- Głupiś ty [,]Frycek, głupi, ale musimy już iść – mówiąc to, ledwo podniosła się na nogi.
Kolorkiem przypomnienie o regułce dotyczącej wołacza. Podkreślona oczywistość, bez której mogę się obejść (nie, żebym była szczególnie rozwiniętym odbiorcą, bynajmniej). Pogrubiona frazeologia. Na potrzeby moich prywatnych badań mogę spytać, Autorko, czy urodziłaś się po roku 1990?

Znaczy, droga przez mękę może to nie jest, żeby była jasność, ale lektura przypomina mi brodzenie w bagnie niepotrzebnych informacji. Dlaczego muszę wiedzieć, że ktoś "powiedział"/"oznajmił"/"stwierdził", skoro to wynika z zapisu dialogu? Gdyby pojawiło się jakieś określenie wskazujące na stan emocjonalny osobnika mówiącego (stwierdził ze znudzeniem), sposób wypowiedzi (powiedział powoli), czy podobne, mogłabym zrozumieć, ale wtręty narracyjne bez uzasadnienia są błędem przekazu i psują styl.
To jeden z przejawów nadszczególarstwa. Zapewne będzie więcej, ale ten mnie irytował najbardziej, więc mi się ulało. :P

Za to przy komentarzach zaiskrzyły mi ostatnie komórki od myślenia (szt.2) i zaczęło mnie dręczyć pytanie: dlaczego TP ma być mistrzem dowcipu?
Kiedyś przeczytałam hurtem chyba sześć tomów o Świecie Dysku (może nawet więcej - ile miałam pod ręką) oraz "Dobry omen" na dokładkę... Nie powinnam była - właśnie dlatego teraz dręczy mnie pytanie o wzór/wzorzec do porównania. TP? Dlaczego? :X

e... obsuwa w stylu.
Witaj Małgorzato, z niecierpliwością wyczekiwałam, aż coś do mnie napiszesz. Bardzo dziękuję za zwrócenie mi uwagi na popełnione błędy, przyłożę się na pewno do zasad interpunkcji, używania zaimków i będę walczyła z bezsensownym nadszczególarstwem - szczególnie, że w jasny sposób mi wszystko objaśniłaś. Dziękuję Ci szczerze, naprawdę chcę nauczyć się dobrze pisać, więc w wolnej sobie chwili zabiorę się pewnie do biblioteki i wypożyczę książki o wspomnianych już zaimkach i interpunkcji (niestety posiadam w domu tylko encyklopedię, słownik, zasady ortografii i słownik wyrazów obcych, frazeologiczny i synonimów).
Na potrzebę Twych badań prywatnych odpowiem, iż nie, nie urodziłam się po latach 90, tylko przed.
Marcin Robert pisze:Ale Autorce się jednak niezbyt udało. ;-) Tekst jest zbiorem niepowiązanych logicznie gagów, połączonych ramową historią o czarownicy, która została wrzucona do studni, a następnie się z niej uwolniła. Doświadczony autor, na poziomie Terry Pratchetta choćby, bardziej by się jednak wysilił. Ale przecież Autorka przyszła się tu uczyć, więc wszystko jeszcze przed nią. :D
Marcin Robert pisze:To znaczy umieściłby w tych gagach jakąś wartość dodaną (na przykład ciekawe i zabawne nawiązanie), dzięki którym prostacka historia nabrałaby dodatkowego znaczenia.
Na pewno będę się starała, aby następny tekst miał więcej sensu i posiadał jakąś wartość, jednak niczego nie jestem w stanie obiecać, gdyż doświadczonym autorem niestety jeszcze nie jestem. :)


Kończąc moją przydługawą odpowiedź, po raz enty chcę Wam podziękować za zainteresowanie oraz chęć pomocy, jeśli ktoś z Was będzie miał jakiekolwiek złote rady dla mnie przydatne podczas pisania i na co koniecznie jeszcze muszę zwrócić uwagę, będę zobowiązana. Pozdrawiam Was wszystkich ciepło. :)

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2630
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Cordeliane »

Vila, ja tego już nawet nie kontrowałam, ale nie bierz dosłownie zarzutu Tomka "strasznie krótkie". To nie był dobry komentarz. Nie chodzi wcale o to, by tekst był dłuższy, przy dobrym warsztacie można wiele wyrazić i w szorcie na sto słów. Nie chodzi również o to (zwłaszcza na warsztatach otwartych), by sztucznie sobie narzucać ograniczenia, a potem tłumaczyć, że byłoby lepiej, gdyby tych ograniczeń nie było. Tutaj, z założenia (tak, idealistka ze mnie...), Autorzy powinni wrzucać teksty, które pokazują, na co ich stać - wykończone i przemyślane, takie, z których sami są względnie zadowoleni. Spójne i zamknięte, bo taki jest regulamin ZWO. A to, co Ty wrzuciłaś, to właściwie scenka - nie szkodzi, że krótka, rzecz w nikłości fabuły.
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.

Vila
Sepulka
Posty: 4
Rejestracja: czw, 24 sty 2013 20:16
Płeć: Kobieta

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Vila »

Cordeliane pisze:Vila, ja tego już nawet nie kontrowałam, ale nie bierz dosłownie zarzutu Tomka "strasznie krótkie". To nie był dobry komentarz. Nie chodzi wcale o to, by tekst był dłuższy, przy dobrym warsztacie można wiele wyrazić i w szorcie na sto słów. Nie chodzi również o to (zwłaszcza na warsztatach otwartych), by sztucznie sobie narzucać ograniczenia, a potem tłumaczyć, że byłoby lepiej, gdyby tych ograniczeń nie było. Tutaj, z założenia (tak, idealistka ze mnie...), Autorzy powinni wrzucać teksty, które pokazują, na co ich stać - wykończone i przemyślane, takie, z których sami są względnie zadowoleni. Spójne i zamknięte, bo taki jest regulamin ZWO. A to, co Ty wrzuciłaś, to właściwie scenka - nie szkodzi, że krótka, rzecz w nikłości fabuły.
Ja to doskonale rozumiem, dlatego też napisałam, że może mogłabym się tak bronić, jednak to byłoby właśnie słabe tłumaczenie. :) To usiłowałam powiedzieć, że dłuższy tekst z mej strony wcale nie byłby gwarantem lepszego odbioru. Właściwie wcale się nie tłumaczę, naprawdę, rozumiem wszelkie zarzuty i tylko wyjaśniłam długość napisanego tekstu, że sama sobie go narzuciłam i było to dla mnie trudne. Jak widać słabo klaruję swoje myśli, co jest kolejnym mym błędem.

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Kruger »

Sprawdziłem sobie, tekst na 82 tysiące znaków zmieścił mi się do jednego posta :)

Warto pisać niezadługie teksty, żeby nie zmęczyć przeciwnika :) Oprócz uwag o stylku, które dostaniesz i po fragmencie powieści, możesz dostać uwagi o fabule i konstrukcji, a te możemy dac tylko po przeczytaniu zamkniętego opowiadania. Jeśli będzie miało 100 tys. znaków, możesz nie doczekac się uwag, albo doczekać się tylko od bardzo wytrwałych komentatorów. Bo niestety czasu jest mało a mózg zmęczony różnymi grafomańskimi tekstami z kolana.
Więc decyzja by pisac krótko jest dobra. Dobrą fabułę można ujarzmić w krótkich tekstach, nawet w stusłówkowych drabble'a o których wspomniała Cordi. Poszperaj po warsztatach tematycznych albo zerknij na Szortal - tam są różne teksty, dobre i niedobre, ale nierzadko 5 minut na przeczytanie szorta się baaardzo opłaca :)
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Małgorzata »

Ale nadal nikt mi nie wyjaśnił, dlaczego właśnie twórczość TP ma być punktem odniesienia dla prezentowanego i innych tekstów humorystycznych?
Proszę ulżyć moim zmęczonym komórkom (szt.2), bo zaraz się rozładują z wysiłku.
Dlaczego TP?! :X
So many wankers - so little time...

Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3104
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie każdemu studnia straszna

Post autor: Juhani »

Bo oni tak uważają. Czyż to nie proste i eleganckie wyjaśnienie?

NPNMSP

ODPOWIEDZ