Terrorysta

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2630
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Re: Terrorysta

Post autor: Cordeliane »

Verus pisze:ja, jako strateg i Agnieszka
około dziesięciu osób, w tym dwie kasjerki wyciągnął broń
Sam początek, a już można zdiagnozować zaawansowaną przecinkozę. Wtrącenia oddzielamy przecinkami z obu stron, nawet jeśli przecinek wypadnie przed "i" - to nie szkodzi. Inaczej dochodzi do zlepków takich właśnie jak "ja, jako Agnieszka". Problemów z przecinkami jest więcej w tym tekście, ale dalsze już pominę.
Rozległy się krzyki, zapanował chaos, ale w tym sklepie wszyscy zamarli, tylko matka zaczęła płakać.
Wali się opis sceny. Gdzie dokładnie były te krzyki i chaos (na ulicy?), skoro w sklepie wszyscy zamarli? Dopiero z dalszej części tekstu wynika, że ten sklep był częścią jakiegoś większego centrum handlowego, ale do tej pory wyobrażałam sobie sklep w samodzielnym budynku, nie było innych przesłanek. Poza tym, żeby od razu rozległy się krzyki i zapanował chaos, tę scenę musiałoby widzieć więcej osób naraz - i z zewnątrz sklepu widzieli, co się dzieje? Większość przechodniów nie zagląda do mijanych sklepów, może znalazłby się jakiś gap (mógłby krzyknąć, choć jednoosobowy chaos to już przesada), ale wątpię.
Technicy właśnie próbują uzyskać łącze z systemem kamer, aby mieć wgląd na sytuację wewnątrz
Moim zdaniem usiłują uzyskać połączenie. Łącze to jakiś obiekt techniczny, ono istnieje albo nie (do or do not, there is no try). A wgląd można mieć w sytuację, na sytuację można mieć pogląd.
Nagle Agnieszka pisnęła. - Ja… ja chyba wiem, kto to jest – powiedziała drżącym głosem.
Przepraszam? Policyjna negocjatorka to jest, czy jakaś słodka idiotka? Opisana reakcja na widok sąsiada jest dla mnie zupełnie niewiarygodna.
Jedno z okien było odsłonięte, więc zakładnicy zobaczyli nas.
Ponownie jakiś problem z obrazowaniem. Nie widziałam w życiu galerii handlowej, w której sklepy miałyby okna, i to do wewnątrz.
Kiedy doliczyłam do ośmiu
Dobrze, że palców starczyło... Naprawdę nie chcę być złośliwa, ale osiem osób to taka liczba, którą się ogarnia wzrokiem raczej (zwłaszcza że "wysypali się" jednocześnie, a nie wychodzili pojedynczo), bez konieczności odliczania.
Mateusz kazał wejść również mi.
Na końcu zdania - mnie.
Pozwolono ci na opuszczenie naszego świata z jednym warunkiem. Nikt nie może się o nim dowiedzieć z twojej winy albo zostaniesz wtrącona do więzienia na resztę swoich dni. A jako hipnotyzerce, pozostało ci ich jeszcze dużo.
Jeśli Mateusz powie coś Kornelii, będzie to wina Mateusza, a nie Agnieszki. I dlaczego akurat hipnotyzerzy mają mieć długie życie?
Wszyscy tam mają moce, a moc Agnieszki jest bardzo rzadka. Potrafi hipnotyzować, co zapewne przydawało jej się w tej pracy.
O RLY? Może to mój problem, ale nie wydaje mi się, aby akurat umiejętność hipnozy (ze wszystkich wyobrażalnych mocy magicznych) miała być taka rzadka czy specjalnie poszukiwana.
Nic nie jestem w stanie zrobić, nie mogę go zahipnotyzować.
Dlatego, że?...
Spostrzegłam, że z jej dłoni wystaje kawałek papieru.
Kawałek papieru Agnieszka nosiła zawsze przy sobie, przymocowany na gumce do przegubu. Musiała go tylko zalaminować, bo pod prysznicem rozmakał.
Litery na nagrobku i widok jej bladej twarzy, na której nie było już nawet cienia uśmiechu utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie żyje.
Bo to była taka szklana trumna w szklanym grobowcu, dla śpiącej królewny. Żeby było widać litery na nagrobku i bladą twarz zmarłej jednocześnie.
W końcu była negocjatorką policyjną i to jedną z najlepszych.
A, jednak? To skąd te piski i drżenia?...
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.

ODPOWIEDZ