Chodzi mi o to, że wróżka mówi do bohatera per pan, bohater do wróżki per ty. Tak przynajmniej się wydaje... Przycięłam wypowiedzi w dialogu, żeby nie wydłużać cytatu, wywaliłam narrację, żeby było lepiej widać, oznakowałam mówiących: K i W.
W - Dobry wieczór panu. (CIACH!) Przepraszam, że przeszkadzam, ale nie ma pan czasem dobrego kleju? (CIACH!) Widzi pan, utknęłam w tym świecie, bo mi się różdżka zepsuła. Proszę zobaczyć, gwiazdeczka odpadła i nic nie mogę wyczarować. (ciach!)
K - Kim ty właściwie jesteś?
W - Jestem Kalia. Wróżka z Południowego Ogrodu. (CIACH) okazało się, że moja różdżka jest popsuta. (CIACH) Dobrze, że jej nie zgubiłam. Ale może da się to naprawić? Spróbuje pan?
K - Mogę ją najpierw zobaczyć? (CIACH) Mam na imię Krzysztof. Nie znam się na czarach, ale czasem udaje mi się coś naprawić.
W - Proszę. To jest Szpileczka, a tu mam gwiazdkę. Dokąd idziemy?
K - Na strych. Do pracowni. Byłem kiedyś modelarzem.
W - Wiesz, zastanawiałam się, dlaczego trafiłam akurat do tego mieszkania. (CIACH) No i znalazłam się u pana. A pan przecież jest Majstrem!
- Formułę ratunkową powiadasz. A jak ona brzmi? Chcę znaleźć się u modelarza, czy coś w tym stylu?
- Nie, głuptasie! Oj, przepraszam, nie chciałam pana obrazić.
- Nie obraziłem się. I nie panuj mi bez przerwy. Krzychu jestem.
- Dziękuję. Ale ja będę mówić Krzysiu, dobrze?
Dlaczego bohater przedstawia się dwa razy? Dlaczego wróżce nagle się obsuwa formalizm wypowiedzi - przechodzi (ten formalizm) na bohatera? Z opisów sytuacji wynika, że facet jest po przejściach nocnych, a wróżka w potrzebie. Ona - pokornie i z dystansem, on - bezpośrednio i półprzytomnie. Po czym nagle jemu się włącza dystans i tryb oficjalny (Na imię mam Krzysztof), a ona robi się bardziej luzacka (Wiesz...).
Czy tylko ja w tym widzę sprzeczności?
Nieważne zresztą. Zauważyłam przy okazji lektury wzmiankowanego dialogu irytującą manierę. Mówiłam już, że neutralnymi komentarzami narratorskimi trzeba szafować z rozwagą? Chyba wiem, czemu to powiedziałam. Kiedy się spojrzy na dialog, po każdej kwestii występuje komentarz narratora.
Komentarz narratora składa się z:
- czasownika oznajmiającego, jaką czynność paszczową wykonał mówiący (powiedział, spytał, rzekł, etc.),
- imiesłowu czynnego.
Wychodzi: spytał podchodząc, odpowiedział podając...
Czyli: łopatologia, proszę Autora.
Typ wypowiedzi jest widoczny po znaku interpunkcyjnym. To, że w ogóle zdarzyła się wypowiedź - widać w zapisie (myślnik, nowy wiersz). Kto się odezwał - nietrudno zgadnąć po różnicy w rodzajach i kolejności ripost, ponieważ rozmawiają tylko dwie osoby. Usiłuję powiedzieć, że bez szkody dla jasności przekazu można większość tych oznajmień wyciąć. Przy okazji uniknie się składniowej i nie tylko składniowej powtarzalności.
Przykład:
- Kim ty właściwie jesteś? – zapytał schrypniętym po wczorajszych wokalnych popisach głosem.
- Jestem Kalia. Wróżka z Południowego Ogrodu. (CIACH!) okazało się, że moja różdżka jest popsuta. *(CIACH) Dobrze, że jej nie zgubiłam. Ale może da się to naprawić? Spróbuje pan?
- Mogę ją najpierw zobaczyć? – spytał, podchodząc do bajkowej panienki.
W ostatnim zdaniu zupełnie wystarczy:
- Mogę ją najpierw zobaczyć? – Podszedł do bajkowej panienki.
Osobny akapit powinnam poświęcić na mówienie (i pytanie) głosem, ale już się zmęczyłam.
Może później... :P
e... powtarzalność syntaktyczna...