Sensu można szukać, znajdować albo i nie. Ja nie lubię mieć na tacy i tłumaczyć, a raczej wciskać coś, co nie musi być wciśnięte. Można traktować test ot tak - napisane dla samego napisania, można też doszukiwać się sensu, a nawet drugiego dna. A gdyby się chciało obronić tekst to i brzytwy można się chwycić. Ale po co? A raczej i co z tej opowieści by niby wynikło?
Że gwałt – że bohater ma jakieś tam perwersje (marzenia) - że niby lubi tak, a nie inaczej być traktowany – że żony nienawidzi, a równocześnie pożąda – że lubi trzy – że jest alkoholikiem. Ot zwykłe pisanie dla pisania – ten tekst nie miał być jakiś tam wielkim tworem. Napisał się, i jest. A psychoanaliza?
Marzenia senne to mieszkanka przeżyć, pragnień, pożądań. Bohater jest to i marzenia senne jego są. Ot pisanie, i tyle.
Trzy małpy
Moderator: RedAktorzy
- jackclock
- Sepulka
- Posty: 4
- Rejestracja: pt, 23 gru 2011 16:11
Re: Trzy małpy
Rzeczywiście przyczepiły się do Ciebie te "okoliczności przyrody" Małgorzato:)Małgorzata pisze:hieny tekstowe jedne. :P
Jest na to odpowiednia nazwa:) A jeśli opisujesz sen, to chciałoby się zobaczyć w nim chociaż jakiś impresjonistyczny strumień świadomości, czy coś. A w przypadku "snu" alkoholowego mogłoby to mieć ciekawy kształt. Jednak niczego nie ganie i nie krytykuję, bo nie rozumiem po prostu:)nanah pisze:Ot zwykłe pisanie dla pisania
"Dorośnij, mówią mi dorośnij. Wielcy kreatorzy szarej prozy codzienności"
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Trzy małpy
Ano, przypięły się, Jackclocku - obsesyjnie. :P
Pewnie dlatego, że jest ich sporo we frazeologii, to się rzuca w pamięć. :)))
No, ale zbaczam...
Nanahu, pewnie, można nie znaleźć sensu, można się go szukać lub nie szukać, niczego nie wyjaśniać i tak dalej. Ale moje nastawienie nie wynika z niechęci do interpretacji czy wgryzania się w tekst, lecz z niemożności.
Ale co z tego? Co mam z tym zrobić? Ma to we mnie wzbudzić jakieś uczucia, myśli, wnioski, refleksje? Bo rzecz w tym, że tekst pozostawił mnie kamiennie obojętną, a konfuzja wypłynęła jedynie z tego, że nawet nie wiem, jak się zabrać za interpretację. Zwyczajnie, nie dałeś mi szansy. :P
Pewnie dlatego, że jest ich sporo we frazeologii, to się rzuca w pamięć. :)))
No, ale zbaczam...
Nanahu, pewnie, można nie znaleźć sensu, można się go szukać lub nie szukać, niczego nie wyjaśniać i tak dalej. Ale moje nastawienie nie wynika z niechęci do interpretacji czy wgryzania się w tekst, lecz z niemożności.
Zgadza się. Tyle przeczytałam, to jeszcze nie wykroczyło poza moje niewielkie zdolności umysłowe.Marzenia senne to mieszkanka przeżyć, pragnień, pożądań. Bohater jest to i marzenia senne jego są.
Ale co z tego? Co mam z tym zrobić? Ma to we mnie wzbudzić jakieś uczucia, myśli, wnioski, refleksje? Bo rzecz w tym, że tekst pozostawił mnie kamiennie obojętną, a konfuzja wypłynęła jedynie z tego, że nawet nie wiem, jak się zabrać za interpretację. Zwyczajnie, nie dałeś mi szansy. :P
So many wankers - so little time...
- nanah
- Sepulka
- Posty: 23
- Rejestracja: wt, 14 paź 2008 13:17
Re: Trzy małpy
No, może i prawda ;PMałgorzata pisze:Zwyczajnie, nie dałeś mi szansy. :P
Ale jak już wcześniej było napisane:
I autor się uparł.nanah pisze:jakby się autor uparł i chciał bronić tekstu to powiedziałby: psychoanaliza ;P
W zasadzie to miała być zwykła scenka, którą można sobie różnie interpretować, ale skoro nic z niej nie wynika (dla czytelnika), nikt (żaden czytelnik) nic w niej nie widzi, to może po prostu jest gówno warta.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Trzy małpy
OK, Autor prawo się upierać. Rzecz w tym, że jeżeli Autor chce coś osiągnąć swoim utworem - a mam nadzieję, że jakiś cel ma - to nie może po prostu rzucić paru opisów i dialogu, a potem oczekiwać, że odbiorca się domyśli, zinterpretuje, przeżyje, wyciągnie sens lub przynajmniej dojdzie do jakiejś konkluzji.
Znaczy, mówiąc o celu, nie miałam na myśli niczego w stylu zmiany zjadaczy chleba w anioły (choć i tak można, czemu nie?), lecz raczej coś analogicznego do luźnej komunikacji. Zauważ, że kiedy rozmawiasz sobie w gronie znajomych (załóżmy, że mówimy o spotkaniu czysto towarzyskim), dzielisz się różnymi opowieściami - dowcipami, wrażeniami z filmu, historią, jaka Ci się przydarzyła niedawno i zrobiła na Tobie wrażenie (dowolne), etc.
Zwróciłeś uwagę, jak wtedy jest to opowiadane?
Standardowe otwarcia w stylu: A wiecie, wpadłem parę dni temu na tego wariata, X-a... Fajny film wczoraj widziałem... I tym podobne. Łączy je to, że wcześniej czy później, słowami lub sygnałami, przekazują stosunek nadawcy/opowiadającego do tego, co opowiada. Dzięki temu słuchacze mogą podzielić emocje/wartości/treści opowiadającego albo skonfrontować je tylko, sprzeciwić się... Podobnie jest w dyskusji - zaznaczamy swoje zdanie, swój stosunek do tego, co mówimy lub piszemy, np. na forum.
Podobnie jest z utworami. Gdy Autor jakoś zaznaczy cel, da wskazówkę, jak definiować stosunek do tego, co się czyta lub przeczytało (emocjonalny, poznawczy, cokolwiek), jest szansa, że jakoś to będzie się odbijało na odbiorcy. Nie oznacza to, że Autor musi koniecznie wyrażać swój stosunek, może tylko sterować odbiorcą. :P
U Ciebie, Autorze, nie znalazłam żadnego "zaczepienia", znaku, wskazówki, jak mam się do tekstu ustosunkować. Nie dałeś mi nawet szansy, żeby np. utożsamić się z bohaterem albo przynajmniej znielubić jego żonę, albo choćby ulitować się nad obojgiem, albo... cokolwiek. Zdziwić się, że bohater nie odróżnia snu od jawy. Cokolwiek.
Ten tekst jest dla mnie taki trochę non sequitur.
Próbuję się wytłumaczyć, co? No, dobra. Może to okaże się trochę pomocne... :)))
Znaczy, mówiąc o celu, nie miałam na myśli niczego w stylu zmiany zjadaczy chleba w anioły (choć i tak można, czemu nie?), lecz raczej coś analogicznego do luźnej komunikacji. Zauważ, że kiedy rozmawiasz sobie w gronie znajomych (załóżmy, że mówimy o spotkaniu czysto towarzyskim), dzielisz się różnymi opowieściami - dowcipami, wrażeniami z filmu, historią, jaka Ci się przydarzyła niedawno i zrobiła na Tobie wrażenie (dowolne), etc.
Zwróciłeś uwagę, jak wtedy jest to opowiadane?
Standardowe otwarcia w stylu: A wiecie, wpadłem parę dni temu na tego wariata, X-a... Fajny film wczoraj widziałem... I tym podobne. Łączy je to, że wcześniej czy później, słowami lub sygnałami, przekazują stosunek nadawcy/opowiadającego do tego, co opowiada. Dzięki temu słuchacze mogą podzielić emocje/wartości/treści opowiadającego albo skonfrontować je tylko, sprzeciwić się... Podobnie jest w dyskusji - zaznaczamy swoje zdanie, swój stosunek do tego, co mówimy lub piszemy, np. na forum.
Podobnie jest z utworami. Gdy Autor jakoś zaznaczy cel, da wskazówkę, jak definiować stosunek do tego, co się czyta lub przeczytało (emocjonalny, poznawczy, cokolwiek), jest szansa, że jakoś to będzie się odbijało na odbiorcy. Nie oznacza to, że Autor musi koniecznie wyrażać swój stosunek, może tylko sterować odbiorcą. :P
U Ciebie, Autorze, nie znalazłam żadnego "zaczepienia", znaku, wskazówki, jak mam się do tekstu ustosunkować. Nie dałeś mi nawet szansy, żeby np. utożsamić się z bohaterem albo przynajmniej znielubić jego żonę, albo choćby ulitować się nad obojgiem, albo... cokolwiek. Zdziwić się, że bohater nie odróżnia snu od jawy. Cokolwiek.
Ten tekst jest dla mnie taki trochę non sequitur.
Próbuję się wytłumaczyć, co? No, dobra. Może to okaże się trochę pomocne... :)))
So many wankers - so little time...
- nanah
- Sepulka
- Posty: 23
- Rejestracja: wt, 14 paź 2008 13:17
Re: Trzy małpy
Trudno.Małgorzata pisze: U Ciebie, Autorze, nie znalazłam żadnego "zaczepienia", znaku, wskazówki, jak mam się do tekstu ustosunkować.
No i dzieki za uwagi ;)