Wreszcie przeczytałem kolejny felieton Barona, tym razem o ersatzach. I myśl mi popłynęła.
Z jednej strony trafne spostrzeżenie (nowy wynalazek to ersatz poprzedniego rozwiązania), ale z drugiej strony, chyba nie dokładnie. Osobiście nie czuję nic do aparatów w smartfonach, bo od niedawna dopiero ich używam, a są one właśnie przykładem, tego, co powiem na końcu, więc jak się komu czytać nie chce, to niech sobie tam przeskoczy.
A tak w ogóle, to koło nie jest ersatzem jucznego zwierza. To dzięki transportowi na arbie (dwukółce uniwersalnego zastosowania, pochodnej rydwanu)
Obrazek: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... 01789n.jpg
zaczął się handel na wielkie odległości. Bo dwa stworzenia pociągowe, które jeszcze nie dorosły swoimi rozmiarami do statusu wierzchowych, mogły pociągnąć ciężar im dorównujący (albo i większy), a który rozłożony na juki wymagałby zapewne pracy ośmiu takichże zwierząt. Arba (nie ma polskiego wpisu w Wikipedii) mogła jechać po prawie każdej nawierzchni. W zasadzie przegrywała tylko z jucznymi muflonami, w wysokich górach i gęstych lasach, gdzie ścieżki były wąskie. Ale przeczytałem w książce Szymona Modzelewskiego "Wieki brązu i żelaza", że odkryto szczątki takich wozów na brzegach Morza Kaspijskiego i identyczne gdzieś w Belgii. Datowanie: okolice Rewolucji Rolniczej. Znakiem tego dzięki tym wozom dużo się działo na długo przed wynalazkiem pisma.
Ale pismo literowe i zgłoskowe jest ersatzem pisma obrazkowego - jak owo jest ersatzem przekazywania treści "po indiańsku", seriami rysuneczków. Z tym, że pismo obrazkowe, symboliczne, ewolucyjnie uzyskało zdolność przekazywania o wiele bogatszych treści, niż poprzednie obrazki. Pismo literowe, dźwiękonaśladowcze, ewolucyjnie wywiodło się z hieroglifów rzeczywiście jako ersatz - bo pisanie tysiącami symboli było za trudne dla prostego skryby. Czyli wymóg biznesowy - zrobić coś gorszego (utrata niezliczonych niuansów i warstw znaczeniowych, którymi do dziś bawią się Chińczycy), w zamian za skrócenie czasu niezbędnego do wyszkolenia fachowca. To gorsze było jednak wystarczające dla potrzeb. A po 2 tysiącach lat dopracowało się własnych niuansów i warstw znaczeniowych, które nie występują w pismach symbolicznych. Dziś naukowcy dostrzegają istotne różnice w pracy mózgu ludzi z kręgu pisma chińskiego i łacińskiego, mierzą zdolność do rozumienia różnego rodzaju pojęć, wyobraźnię przestrzenną itp.
Z drugiej strony ewolucja pisma zaczęła się także od pisma klinowego, które było tylko ersatzem zapamiętywania krów i owiec po imieniu, kiedy imion przestało wystarczać. Ze stawiania kresek na tabliczce glinianej narodził się pomysł, żeby zapisać nimi nie tylko ile krów i owiec, ale może też worków ziarna? To trzeba w takim razie oznaczyć, która liczba mówi o krowach, a która o ziarnie. I tak narodził się pierwszy obrazek - to nie był ersatz, to był prawdziwy wynalazek.
Dygresja: Z pisma literowego gdzieś w starożytności wyłoniła się trzecia ścieżka: pisma skrótowe, których szczytowym reprezentantem jest alfabet arabski, a których zapewne najbardziej uniwersalną formę opracowali (ewolucyjnie) Żydzi, a w zasadzie Fenicjanie, parę wieków wcześniej. Zauważono, nazwano abdżadami, ale nie jestem pewien, czy dostrzeżono ten trzeci sposób myślenia, czyli skróty. Znowu zupełnie inny sposób formułowania myśli wynika z konieczności pisania skrótami. W zapisie hebrajskim - sprawdziłem: Warszawa=Vrszh/Vrsza, Kraków=Krkob/Krkuv, Wrocław=Vroclb/Vruclv. Zmuszano umysł do stałego wykorzystywania mechanizmu zapamiętywania "obrazu słowa" (czyli tego, co stanowi podstawową metodę czytania/pisania w technice symbolicznej), ale to mogło działać tylko przy dobrze rozwiniętej w głowie sieci kontekstów (co w pismach symbolicznych już nie jest takie niezbędne). Czyli trzeba było duuużo czytać i rozumieć, żeby móc się posługiwać pismem - jakby kwadratura koła, ale mózg sobie z tym radzi. W alfabetach pochodzących od pisma sogdyjskiego (czyli tych skrótowych) zauważono, że nażajwineszje, aby priszea i oisatnta ltirea błyy na siwoch miejscach, a tekst da się odczytać - więc mają osobne znaki dla litery pierwszej i ostatniej, a to co w środku zapisują metodą błyskawiczną i na odwal.
I na chwilę skaczemy z abdżadów z powrotem do niuansów pisma obrazkowego (cytuję z Wikipedii): Judaizm uznaje graficzną formę alfabetu za świętą; mistycy żydowscy uważali litery hebrajskie za nośniki duchowych mocy, a ich znajomość za sposób przybliżania się do Boga. - czyli sztuczka, którą robili skrybowie egipscy z ciemnym ludem, da się powtórzyć też na łatwym ersatzu pisma.
Koniec dygresji.
Ale samo pismo to tylko ersatz przekazu ustnego. Ten jest ersatzem spotkania osobistego (80% informacji przekazujemy i tak niewerbalnie). To zaś jest tylko mizernym zastępnikiem telepatii - połączenia umysłów - czyli czegoś, co na razie naukowo nie udało się ani osiągnąć, ani nawet przypuścić, że mogłoby istnieć.
Ale każdy taki ersatz wytwarza swoje własne zastosowania, które były niemożliwe przy użyciu jego szlachetnego wzornika. Coś jak socjalizm, gdzie bohatersko rozwiązuje się problemy, które bez niego by nie wystąpiły. Np. bez pisma zapewne nie byłoby nowoczesnej poezji (tej nie rymowanej). No, ja bym jakoś wytrzymał, ale. Ale ten schemat powtarza się wszędzie, nie tylko w socjalizmie: nowe rozwiązanie załatwia zwykle tylko część rzeczywistego problemu i jednocześnie tworzy zupełnie nowe problemy (np. im bardziej precyzyjne zegary, tym więcej spóźnień do pracy).
Czyli ów postęp jest rodzajem - czego? Jak sama biologia: skoro nie ma to celu, znakiem tego postęp jest po prostu ewolucją. Realizującą się na polu technologii. Nie idzie to donikąd, rozwiązuje jakiś bieżący problem i wpada w następne. I tak w kółko.
Koło czyli rstz muła
Moderator: RedAktorzy
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Koło czyli rstz muła
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Koło czyli rstz muła
A jednak ktoś mnie czyta :-) Oczywiście, że część tez jest "poniekad dyskusyjnych". Oczywiście koło to nie tylko ersatz muła. Myśl jest jednak taka, aby spojrzeć na ten poniekąd przysłowiowy wynalazek i od tej strony. Jeśli jest potrzeba budowy mechanicznych mułów, to znaczy, że w jakiejś części w pewnych okolicznościach koło jest gorsze i jest tym ersatzem, choć w innych przypadkach muł nie ma szans.
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Koło czyli rstz muła
Twój tekst jednakowoż skierował moje myśli ku konkluzji, że wynalazki nie są w rzeczywistości tym, czym się mienią (lub ich twórcy je mienią): rozwiązaniem problemu. To po prostu rodzaj mutacji, z tą różnicą, że w momencie, gdy wystartowała technologia (XIXw), zmniejszyła się ilość mutacji przypadkowych, a zwiększyła - celowych.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.