Muzyka też. Jeśli rozumieć przez to np. ścisłe reguły prowadzenia vox organalis w pierwszych utworach polifonicznych, jasno określone zasady kontrapunktyczne, stosowanie tylko wybranych interwałów itd. To nie była teoria, tylko praktyka komponowania poparta teorią.kaj pisze:Nie muzyka, tylko teoria muzyki.Dawno, dawno temu muzyka rzeczywiście miała sporo wspólnego z naukami ścisłymi.
"W latach sześćdziesiątych Lutosławski wykorzystywał w swojej twórczości aleatoryzm kontrolowany, polegający na wprowadzaniu odcinków muzycznych, których nie obowiązuje wspólna miara metrorytmiczna, i zestawianiu ich z fragmentami całkowicie dookreślonymi. Najważniejsze utwory tego rodzaju to: orkiestrowe Jeux vénitiens (Gry weneckie, 1960-61)..."kaj pisze:Akurat Lutosławski aleatoryzmu nie stosował. Mu nie chodziło o przypadkowy egekt, tylko konkretny rezultat, uzyskany przy zosatweniu swodoby wykonawcom. To zupełnie co innego niż aleatoryczne utwory Cage'a czy Stokhauzena, gdzie nie wiadomo co wyjdzie.Gry weneckie Witolda Lutosławskiego, gdzie w pewnych fragmentach utworu wykonawcy grali swoje partie w dowolnie przez siebie wybranym tempie i z tylko przybliżoną dokładnością rytmiczną).
(Małgorzata Kowalska, ABC Historii Muzyki, Wyd. Musica Iagellonica, Kraków, 2001 r., str 649)
No dobra, nie dodałem, że "kontrolowany, ale nie wiedziałem, że ktoś złapie mnie za słówko.
Jest to rzeczywiście inna sprawa, niż np. u Cage'a, ale znów się nie zgodzę, że u niego - jak napisałeś - nie wiadomo co wyjdzie. Aleatoryzm polega - jak stwierdza Bogusław Schaeffer - na zastosowaniu dowolności w zakresie zwykle jednego elementu. Z kolei inne są bardzo jasno określone, więc jest to technika dość zdyscyplinowana. Całkowita dowolność byłaby chaosem. Chaos - według mnie - to już nie sztuka.
Posiadamy jednak - przynajmniej ludzie wykrztałceni - pewną świadomość kulturową, dzięki której możemy spojrzeć na utwór pod trochę innym kontem. Chopin był patrotą polskim i ta polskość wyraźnie brzmi w jego utworach. Jego muzyka odwołuje się do zakożenionych w nas emocji, które mogą być niezrozumiałe dla kogoś, kto nie zetknął się z naszą tradycją i historią. Oczywiście, pewne prawdy są uniwersalne. Pianiści mogą wyczuwać ton mazurków podświadomie, ale mówi się, że wielu wykonawcom brakuje tego polskiego akcentu, tego czegoś nieuchwytnego, co stanowi o narodowym charakterze utworów Chopina. Z odbiorem muzyki jest podobnie. Odnosi się do subiektywnych emocji. Powiem więcej. Potrafi odnieść siędo intersubiektywnych emocji całego narodu.kaj pisze: 150 lat temu pewnie tak. teraz jedni i drudzy są wychowani na tym samym.