Jeśli chodzi o Clostera, cóż... Ja tam fenomen tego zespołu rozumiem. Jedni z pierwszych, którzy zabrali się za tworzenie u nas w nurcie gotyckim, toteż konkurencji zbytniej nie mieli. Jak ja ich poznałem (a było to ładnych parę lat temu), polski gotyk ograniczał się do Clostera właśnie, Moonlighta, Artosis i Delighta. Spośród tych czterech natomiast Anka się najlepiej potrafiła sprzedać medialnie, głównie dlatego, że nie za głęboko w samym nurcie gotyckim siedziała oraz ze względu na przeszłość związaną z Jarocinem i Woodstockiem. Inna sprawa, to że teksty Anki mają w sobie ten specyficzny kicz, który jak ulał pasuje (pasował?) do tego, jak subkultura gotycka była w Polsce postrzegana z zewnątrz. Później samo się to to już napędzało i większość ludzi ze środowiska postrzegało gotyk właśnie jako smętne, pseudopoetyckie wycie o nieszczęśliwej miłości.
Minęło trochę lat i scena ruszyła się do przodu. Przyznam, że nie dzięki Closterowi, który przez rzeczone lata się troszkę opierdzielał, a jego fanki musiały, chcąc nie chcąc, się rozwinąć jakoś, albo dać sobie spokój z tą całą subkulturą.
Tak ja to widzę, jeśli chodzi o fenomen Clostera i Anki. Czy lubię ich twórczość? Pomimo, że przed chwilą dość negatywnie się wypowiedziałem o tekstach piosenek, istnieje też Closter, którego lubię. Co prawda, ogranicza się on bodajże do
Fin de Siecle i
Graphite, ale zawsze. Mam cholerny sentyment do niektórych kawałków, bo kiedyś to smętne wycie o nieszczęśliwej miłości miało dla mnie sporo sensu. Chwała Bogu, już mi przeszło, więc wspominam to wszystko z miłym rozbawieniem.
Natomiast sama Anka, to już osobna bajka. Miałem okazję kilka razy gadać z nią w realu i zrobiła na mnie wrażenie strasznie niedojrzałej osoby. Po pierwsze, pełno w niej pychy, która raczej dorosłej artystce nie przystoi. Kobitka puchnie z dumy, gdy się ją nazywa "królową polskiego gotyku". Po drugie, ja rozumiem, że artysta też człowiek i chce mu się powydurniać, ale u Anki... cóż, bliżej jej chyba do przeciętnej punkówy, niż "królowej gotyku". Takie wrażenia z osobistych spotkań z Anką. A to nie koniec. Bo, niestety, mam jej do zarzucenia więcej. Choćby to, że była posłanką z ramienia znienawidzonego przeze mnie SLD. Czy też to, że w mediach pokazuje się niezadbana (ba! raz nawet pijana). Pamiętam również pewien wyjątkowy koncert, w którym Anka wyszła zalana na scenę, pośpiewała trochę, po czym runęła plackiem, potykając się o jakiś kabel. Publiczność z tyłu nawet nie zauważyła, że coś jest nie tak, bo wokal, jak gdyby nigdy nic, leciał sobie dalej z playbacku. A po koncercie "królowa" krążyła między fanami i żałośnie błagała o papierosy. Taaak, niezapomniane przeżycie, być na takim koncercie. Szczęśliwie dla Clostera, koncert był w małej mieścinie, a publiczność była niewielka, więc fanów stracili niewielu, a całe wydarzenie obrócili w plotkę.
A skoro o koncertach mowa, pamiętam również inną sytuację. Miasta nie pomnę, ale koncert był w plenerze i miał się zacząć o 19:30 i trwać do 22:00. Półtorej godziny dla Clostera i godzina dla trzech supportujących go młodych, gotyckich kapel. Rozpoczęcie nie było planowe, bo Closter się spóźnił pół godziny. Co Anka zarządziła? Otóż zarządziła, żeby jedna z supportujących kapel spadała do domu. Nie muszę chyba mówić, jaki to był cios dla tych ludzi. Ich idole zrobili ich w... wiadomo co. Spytana o swoje zachowanie w jakimś wywiadzie, Anka powiedziała, że to ona jest królową polskiego gotyku i ludzie zebrali się tam, żeby posłuchać właśnie jej. Zaś zespolik, który został tak chamsko potraktowany, naprawdę miał w sobie potencjał. Jak ktoś będzie miał trochę czasu, niech poszpera w necie. Na Strefie MP3 Wirtualnej Polski zalegają jeszcze kawałki pewnej kapeli o nazwie Wishing Well.
Jeszcze jeden mam zarzut do Anki, ale to już raczej zasługa mojej samczej natury. Gdzieś na YouTube zalega fragment jakiego motoryzacyjnego programu, gdzie Anka prezentuje swój samochód. A jest nim (uprzejmie przepraszam za słownictwo, ale inaczej się tego nie da nazwać) upierdolony w błocie, niegdyś srebrny Daewoo Matiz. Jego wnętrze (również w programie przedstawione) prezentuję się jeszcze gorzej, a Anka z dumą opowiada, że po fotelem pasażera ma śmietnik, a komórkę trzyma przywiązaną frotką do nadmuchu powietrza. Pytam więc - co tej kobiecie strzeliło do łba, by pchać się do takiego programu? Co ona chciała pokazać? Że rzeczywiście ci "czarni, w glanach, z długimi kłakami" to banda brudasów? No, kurde, nie wiem po prostu.
Tak więc, o ile jest kilka kawałków, które bardzo lubię, samej Anki wybitnie nie trawię. Jest to osoba, która, w ostatecznym rozrachunku, więcej złego dla subkultury zrobiła, niż dobrego. Dlatego królowej serdecznie życzę odejścia w końcu w stan spoczynku. Bo teraz więcej w jej rządzeniu więcej błazenady, niż królowania.
Dobra, starczy. Żem się rozpisał o tym Closterze...
A obowiązki zawodowe wzywają. Później się jeszcze tu odezwę.
A na razie powiem jeszcze tylko,
TeeSko, że...
Scena EBM/dark electro prawie się nie rozwinęła
... będę starał się to zmienić ;) (jak tylko wygrzebię się w długów i nawału obowiązków. Ech...).