Odpiszę na to tak:Redaktorka, z dużym stażem, przejmująca się swoją pracą i traktująca każdego autora z maksimum zaangażowania, opowiadała taką swoją przygodę: robiła redakcję autorowi. Wyłapała kiksy, niedoróbki merytoryczne, językowe, siedziała z googlem przed oczami, każdą wątpliwość sprawdzała. Poczem wprowadziła zmiany, komentarze z wyjaśnieniami i wysłała autorowi. Na co autor odpisał: zmian dużo, widać znajomość wielu dziedzin i wielką wiedzę, ale nikt nie może znać się na wszystkim, więc wszystkie zmiany odrzucam...
Po przeczytaniu opowiadania "Jeden dzień" Maciej P. zaproponował zmiany, które wydały mi się tak niedorzeczne, że od razu pomyślałem, iż on chyba jednak tego opowiadania nie przeczytał, a co najwyżej rzucił okiem i skupił się na pierwszym fragmencie, który wpadł mu w oko.
Nie zgodziłem się na żadne poprawki i na tym skończyła się moja przygoda z "NF". Bez obopólnego żalu.
To samo opowiadanie trafiło następnie do "SF" i tam poszło z jedną czy dwiema zmianami korekcyjnymi. "Jeden dzień" wszedł także do zbioru opowiadań "Gwiezdne krucjaty" bez żadnych poprawek. Jeśli ktoś dysponuje tymi materiałami może sobie porównać obie wersje nie czekając na Robert S.