Nie znam tekstu, nie jestem w stanie ocenić, ale to nie moja brocha, ja się odnosiłem to wtrętu na mój temat. Jak sam wspomniałeś, ktoś jednak redakcję ci zrobił, więc twój tekst szedł normalną droga, jak wszystkie inne w owym czasie.Robert Zaręba pisze:W zasadzie tak, chociaż uważam, że zawodowiec od języka powinien potrafić uzasadnić każdą zmianę.Piszemy zatem o dwóch rzeczach, redakcja to określone działanie na tekście, ty natomiast piszesz o zmianach w treści, czynionych przez osoby trzecie.
Cała dyskusja zaczęła się od tego, że ja puściłem tekst, który Rheged wcześniej odrzucił.
Uznał, że tekst wymaga gruntownych zmian, na które autor się nie zgodził. Zamiast tego wysłał tekst do mnie i u mnie poszedł bez większych problemów.
To jest sytuacja analogiczna do tej z "Jednym dniem".
Uważam, że zarówno wtedy (w stosunku do swojego tekstu) jak i teraz (w stosunku do tekstu opublikowanego w "MF") podjąłem słuszną decyzje.
moja szkoła redakcji polega na tym, że nie rusza sie merytoryki o ile nie jest to jakiś istotny babol - bo na tym polega zasadniczo redakcja, na wychwytywaniu błędów, których nie widzi autor, ale blędów, nie jakichs interpretacji, czy zmian w akcji. Powstrzymuję, jak mogę, takie zapędy u redaktorek, choć nie zawsze mi się uda wszystko wyłapać.
A co do słuszności, to zobaczysz po opiniach, pracujemy dla ludzi i to oni oceniają, czy robimy coś dobrze, czy też nie :-)