Rekrutacja

czyli wszystko o periodykach, które nie są Fahrenheitem

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Przewodas
Pćma
Posty: 294
Rejestracja: śr, 28 maja 2008 15:56

Post autor: Przewodas »

Gata Gris pisze:naprawdę są jeszcze ludzie, kupujący książki
Tu jest błąd interpunkcyjny! Zobacz jak to jest, gdy ktoś zamiast mówić na temat zaczyna się czepiać drobiazgów...

Stosunek do radziecko/rosyjskich wydawców mam następujący: Gaspada, skoro chcecie mnie okradać, to przynajmniej nie mówcie mi o tym! (Nie mam nawet egzemplarza autorskiego rosyjskiego wydania Ksina nie wspominając o honorarium.)

Q, Nowe książki będzie się robiło w małych nakładach (100-200 egz.) i ekskluzywnych wydaniach dla bardzo bogatych czytelników. Aż wrócimy do stanu z XVI wieku, kiedy książka kosztowała tyle co krowa i była warta swej ceny... I wtedy reklama fragmentów w internecie będzie miała sens.

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Przewodas pisze:Mnie bardziej zastanawia czy w przyszłości pisanie nie stanie się całkowicie czynnością hobbistyczno-amatorską?
Pisanie profesjonalne wymaga bazy ekonomicznej, która systematycznie się kurczy. Jeżeli znajduję w sieci rozmaite "chomiki" a w nich spiratowane moje opowiadania, czy nawet powieści, to na dłuższą metę pisanie przestanie się opłacać. Np. nie mogę doprowadzić do dodruku "Czarnej psychozy" skoro jest zeskanowana w sieci. (Nikt mnie o to nie pytał, a bym się nie zgodził.) Jeżeli takie praktyki staną się normą, zawodowcy przestaną pisać i zostaną grafomani, którzy pisać muszą lub autorzy fanfików, których pisanie bawi dla samej zabawy.
Ale jeżeli czytelnikom przyszłości ten poziom wystarczy, to takie są prawa kulturalnej dżungli...
Wątpię żeby piractwo było jakimś niesamowitym problemem dla pisarzy, przynajmniej do czasu kiedy spopularyzują się wygodne, lekkie, tanie i bardzo czytelne czytniki. W tej chwili zwyczajnie wydruk książki na domowej drukarce kosztuje podobnie do gotowej książki w księgarni a zyskujemy niewygodny w obsłudze plik kartek. Czytanie z monitora czy z laptopa jest niewygodne, ekrany komórek są relatywnie małe.
Piractwo jest niewątpliwie powszechniejsze w krajach i środowiskach gdzie cena książki przekracza możliwości budżetu przeciętnego czytelnika. Ale tam i tak sprzedaż byłaby mała.

Kiedy już będą te wygodne czytniki będą naprawdę popularne, wydawcy będą musieli się przystosować. Zresztą, przystosowują się od dawna.
Można inwestować w marketing.
Można podkreślać aspekt etyczny kupowania oryginałów.
Można wydawać tak by książka prócz treści była ozdobą półki.
Można sprzymierzyć się z innymi mediami i żyć ze sprzedanych praw do filmu, plastikowych figurek i breloczków z Twoim bohaterem.

To wszystko się dzieje. To wszystko są metody konkurencji z piratem.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Przewodas
Pćma
Posty: 294
Rejestracja: śr, 28 maja 2008 15:56

Post autor: Przewodas »

A można też tak jak było z "Bo kombinerki były brutalne".
Siedzimy z PDW, pijemy piwo, a nagle Paweł do mnie: Chcę przeczytać powieść o Tomaszewskim!
Ja: Nie ma sprawy, tylko daj mi 4000 PLN.
On wyjmuje portfel: OK, masz! (był wtedy przy forsie za sprawą Masłowskiej).
Ja wziąłem kasę i po miesiącu dałem mu powieść. Dżentelmeńska umowa była taka, że jak mu się nie spodoba zwracam połowę, a on nie wydaje książki.

Co teraz szkodzi organizować tego typu aukcje na Allegro? Jeden lub grupa chętnych licytują się z autorem na książkę tylko dla nich... Dajmy na to grono czytelników-inwestorów zrzuca się na 100 tys. PLN za książkę Sapka lub Dukaja, bądź 50 tys. za dzieło Przewodasa, a 10 tys. za obiecującego debiutanta.

Potem z ręki do ręki kasa za książkę (wydaną w systemie niskonakładowego druku na życzenie z automatycznym klejeniem) i piraci obchodzą się smakiem. Postronni zaś ludzie słuchając legendy o tajemniczych, świetnych książkach dla wybranych, zaczynają ostro wkurzać się na piratów, którzy do tego doprowadzili...

Kariera pisarska może wyglądać i tak, że grupa ludzi gotowych wyłożyć po 1000 PLN na ekskluzywną książkę, będzie we własnym gronie ustalać rankingi pisarzy u których warto złożyć następne zamówienie.

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Keiko pisze:a było tam mordobicie albo sex?

komcie murowanie :P
W tym niegdysiejszym o klonowaniu to tak jakby prawie seks.
:P

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Przewodas pisze:
Gata Gris pisze:naprawdę są jeszcze ludzie, kupujący książki
Tu jest błąd interpunkcyjny! Zobacz jak to jest, gdy ktoś zamiast mówić na temat zaczyna się czepiać drobiazgów...
O ile panowie Bralczyk, MIodek & consortes nie ustalili, że przed imiesłowami obowiązuje przecinek. Prawdę mówiąc, coś takiego mi się obiło o uszy, ale nie jestem pewny, bo zwyczajnie nie nadążam. Zresztą słowo "imiesłów" wywołuje u mnie wysypkę od czasów, kiedy "nie" z imiesłowami przymiotnikowymi pisze się razem bez względu na okoliczności.
Przewodas pisze: Jeden lub grupa chętnych licytują się z autorem na książkę tylko dla nich... Dajmy na to grono czytelników-inwestorów zrzuca się na 100 tys. PLN za książkę Sapka lub Dukaja, bądź 50 tys. za dzieło Przewodasa, a 10 tys. za obiecującego debiutanta.

Potem z ręki do ręki kasa za książkę (wydaną w systemie niskonakładowego druku na życzenie z automatycznym klejeniem) i piraci obchodzą się smakiem.
Lepiej inaczej. Ale to by wymagało tańszych drukarek i upowszechnienia rozliczeń elektronicznych, bez fizycznej obecności w banku (oczywiście odpowiednio zabezpieczonych przed hakerami).
Powiedzmy: na jakiejś stronie wisi sobie zajawka powieści, fragmencik jakiś. Czytelnik czyta i decyduje: chcę mieć całość. Paroma ruchami palców po klawiaturze przelewa stosowną sumę na konto autora (i wydawcy, bo ktoś musiał dzieło zredagować, zrobić korektę itp.) i w zamian dostaje plik do wydrukowania. Najlepiej w formie pozwalającej złożyć wydruk w prawdziwą książkę. Do drukarki podpięte jest jakieś ustrojstwo pozwalające całość skleić lub zszyć, nałożyć okładkę... No i gotowe.
Na tej samej zasadzie mogłyby też funkcjonować periodyki.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Alfi pisze:
Przewodas pisze: Potem z ręki do ręki kasa za książkę (wydaną w systemie niskonakładowego druku na życzenie z automatycznym klejeniem) i piraci obchodzą się smakiem.
---CIACH---
Powiedzmy: na jakiejś stronie wisi sobie zajawka powieści, fragmencik jakiś. Czytelnik czyta i decyduje: chcę mieć całość. Paroma ruchami palców po klawiaturze przelewa stosowną sumę na konto autora (i wydawcy, bo ktoś musiał dzieło zredagować, zrobić korektę itp.) i w zamian dostaje plik do wydrukowania. Najlepiej w formie pozwalającej złożyć wydruk w prawdziwą książkę. Do drukarki podpięte jest jakieś ustrojstwo pozwalające całość skleić lub zszyć, nałożyć okładkę... No i gotowe.
Na tej samej zasadzie mogłyby też funkcjonować periodyki.
Wskazujesz model już zdefiniowany. Na razie nie zadziałał, moim zdaniem z powodu cały czas niewygodnego systemu mikro-oraz_innych-płatności. Upowszechnienie internetu też ma jakieś znaczenie. Za to opisany przez Przewodasa model jest interesujący, szczególnie wobec istniejącego fandomu, w ramach którego można by zrobić pierwsze takie eksperymenta - producentem byłby pisarz, on ewentualnie podnajmowałby fachowców do zrobienia redakcji, korekty, okładki, ewentualnie nawet do całego procesu wydawniczego, ale to on byłby królem - to jedna strona medalu. Drugą stroną medalu byłby Klub Książkofilów, który w imieniu swoich członków zamawiałby zgodnie ze swoim statutem, lubo innymi regułami, książki u wytypowanych autorów. Książki te byłyby, zgodnie znowuż z regułami, rozsyłane do członków klubu. Bardzo mi się ten pomysł podoba.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Przewodas
Pćma
Posty: 294
Rejestracja: śr, 28 maja 2008 15:56

Post autor: Przewodas »

Dodajmy do tego jeszcze to, że autor w pliku dla każdego odbiorcy wprowadza drobne, znane tylko jemu zmiany (przecinki, kolejność słów), za każdym razem inne (indywidualna errata), i w razie spiratowania od razu wiadomo kogo ścigać za kradzież lub niedopilnowanie.
Do wydruków niezależnie można robić niepowtarzalne oprawy. Odżyją introligatorzy.

Klub Książkofilów musiałby zrzeszać osoby gotowe zapłacić za jedną książkę min. 500 PLN, więc to raczej nie fandom. Im wyższa składka tym większa gwarancja, że właściciel nie "uwolni" książki za darmo.

Poza tym, takie książki trzymałoby się przykute łańcuchem do stołu albo w pancernych biblioteczkach jako lokatę kapitału, a do tego sława mołojecka...

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Z tym Klubem Książkofilów byłby jeden kłopot. Szybko zostałaby wykreowana jakaś administracyjna "czapa" podobna do dzisiejszych prezesów spółdzielni mieszkaniowych. A wtedy wszelkie pozytywne efekty pomysłu poszłyby się kochać.

Edit:
Przewodas pisze:
Klub Książkofilów musiałby zrzeszać osoby gotowe zapłacić za jedną książkę min. 500 PLN, więc to raczej nie fandom. Im wyższa składka tym większa gwarancja, że właściciel nie "uwolni" książki za darmo.
A potem... Anielski orszak niech Twą duszę przyyyjmieee... Bo mając tylko takich czytelników umrzesz z głodu.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Przewodas
Pćma
Posty: 294
Rejestracja: śr, 28 maja 2008 15:56

Post autor: Przewodas »

Żadnego problemu, bo jedyna niezbędna "czapa" to autor!

Przyślij mi swoją deklarację i namiary, jak zbierze się was 100 (po 500) zaczynam działalność!

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Aha, czyli potencjalnie tylu klubów, ilu autorów?
Niby tak lepiej. Jednak w przypadku debiutantów jest problem, bo dlaczego ktoś miałby się zapisywać w ciemno? Nawet w przypadku autorów bardziej renomowanych - a nuż autor tym razem gniota popełnił? Tak czy owak, najlepiej zacząć od powieszenia jakiegoś fragmentu w sieci.
A cena 500 zł to cena zaporowa. Znajdziesz garstkę zainteresowanych. Oczywiście możesz tłuc powieści w tempie jednaj na dwa miesiące, średnią krajową byś wyciągnął, ale nie masz gwarancji, że przy trzeciej z kolei odwrócą się i pojadą na Seszele.
W handlu lepiej się sprawdza zasada: duży obrót - mały zysk jednostkowy.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Ciężko w masie ogólno-tematycznej będzie znaleźć grupę chętnych do wyłożenia kasy.

Jeśli temat jest raczej ogólny, mamy problem.
Wyobraźmy sobie zamówienie na książkę o wampirach.
Miłośnicy książek o wampirach mają do wyboru całą biblioteczkę. Za 10 do 40 złotych mogą kupić coś co już napisano. Co roku dla tychże wampirolubów pojawia się jedna czy dwie nowe pozycje. Trudno będzie znaleźć wielu takich którzy zaryzykują 1000 złotych na książkę która może będzie dobra a może nie. Innymi słowy żre nas konkurencja produkująca masowo (tradycyjnie). Analogicznie na rynku programistycznym - im większa jest dostępność gotowych, masowych, dobrych sklepów internetowych za 200 złotych, tym mniej jest chętnych na zamawianie prostego sklepu za 3000.

Jeśli temat jest raczej ograniczony tematycznie i dotyczy np żydowskich wampirów na Węgrzech w 19 wieku, to ciężko jest znaleźć dużo osób zainteresowanych akurat specyficznie tym tematem na tyle żeby zainwestować kasę.

Grupy mocno entuzjastycznych entuzjastów mocno specjalistycznych tematów znajdą się w dwóch przypadkach; wśród fanów i tam gdzie rodzą się memy :)

Z fanami wiadomo: lubią Star Wars. Chętnie kupią coś o Hanie Solo, można zamówić napisanie czegoś takiego. Ale zamawia właściciel praw.

A gdzie powstają memy to nie wiem ;)
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Przewodas
Pćma
Posty: 294
Rejestracja: śr, 28 maja 2008 15:56

Post autor: Przewodas »

A gdyby Dukaj zadeklarował, że napisze ekskluzywną książkę o wampirach... Czy wtedy twój portfel nie zacząłby się wiercić niespokojnie?

Debiutanci lansowaliby się po staremu w sieci.

Awatar użytkownika
Rheged
Stalker
Posty: 1886
Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35

Post autor: Rheged »

Przewodas pisze:Co teraz szkodzi organizować tego typu aukcje na Allegro? Jeden lub grupa chętnych licytują się z autorem na książkę tylko dla nich... Dajmy na to grono czytelników-inwestorów zrzuca się na 100 tys. PLN za książkę Sapka lub Dukaja, bądź 50 tys. za dzieło Przewodasa, a 10 tys. za obiecującego debiutanta.
Pomysł jest genialny w swojej prostocie, tylko tu mi coś przeszkadza - ceny. Nie wiem, czy Sapek, Dukaj, czy Ty bierzecie za swoją pracę 100 tysięcy, albo 50 tysięcy. Wydaje mi się to raczej mało prawdopodobne. Z pewnego źródła natomiast wiem, że za swoją pracę pewien dobry autor fantastyki dostał całościowo ponad 7 tysięcy.

Także proponuję poprawkę, że za Sapka, Dukaja, bądź Przewodasa i kilku innych po 10 tysięcy, za resztę tysięcy 7-8, a za dobrego debiutanta 5-6 tysięcy. I od razu bardziej realistycznie.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

To wiercenie się portfela w kieszeni to nie tylko kwestia chęci, ale i możliwości.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Oj chyba nie, ale może dlatego że jestem biedny i skąpy, nie jestem fanem wampirów a i Dukaja (tj książki) lubię, ale nie jestem wyznawcą.

Gdyby Dukaj zadeklarował że napisze coś o wampirach to już wychodzi poza koncepcję oddolnego wyboru tematu.

edit: A stawka za książeczkę małą i skromną na kolanie pisaną 7 tysięcy jest zapewne ok, ale za rok pracy i tysiąc stron - to już śmierć głodowa.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

ODPOWIEDZ