Rekrutacja

czyli wszystko o periodykach, które nie są Fahrenheitem

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
terebka
Dwelf
Posty: 562
Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56

Post autor: terebka »

Od ludzi, którzy skłonni byliby wpłacić 500 PLN za nową powieść swego idola, idol ów powinien się trzymać jak najdalej. To już nie fani ale wyznawcy boga pióra. No chyba, że ktoś się lubi podbudowywać cieniem w postaci wyznawców, nie fanów.

Przepraszam, że tak nie na temat, ale NMSP

Awatar użytkownika
Olaf
Wujcio Cleritus
Posty: 744
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:44

Post autor: Olaf »

terebka pisze:Od ludzi, którzy skłonni byliby wpłacić 500 PLN za nową powieść swego idola, idol ów powinien się trzymać jak najdalej. To już nie fani ale wyznawcy boga pióra. No chyba, że ktoś się lubi podbudowywać cieniem w postaci wyznawców, nie fanów.

Przepraszam, że tak nie na temat, ale NMSP
Też nie jestem w stanie wyobrazić sobie normalnego czytelnika, który wykłada 500 zł za wersję elektroniczną książki, którą sam ma sobie jeszcze oprawić. A jeszcze takich stu oszołomów... Rozumiem zestaw do samodzielnego montażu książki w takiej cenie, ale sam plik? O ile się nie mylę to King sprzedawał swoja książkę w wersji elektronicznej za jakąś symboliczną sumę i też z tego nic nie wyszło.
Twardy, kruchy i pozbawiony życia. (by Dabliu)

Dziękuję wszystkim za pomoc mojemu menelowi! I proszę o kolejne datki:p

Przewodas
Pćma
Posty: 294
Rejestracja: śr, 28 maja 2008 15:56

Post autor: Przewodas »

Po prostu obywatele dobrze prosperującego kraju, wykazujący trochę pozytywnego snobizmu i szpanujący książką zamiast porche...

Kawior też się nie sprzedawał dopóki nie wyśrubowano cen. Droga potrawa nagle zaczęła smakować wszystkim.

Awatar użytkownika
eses
Psztymulec
Posty: 984
Rejestracja: sob, 01 paź 2005 19:59

Post autor: eses »

Ustalmy może jeszcze jedną rzecz - jak widzicie sposób finansowania prac?

Przewodasie, przychodzisz do mnie, mówisz "mam powieść, dajcie mi 10 tysięcy, to ją u was wydam", czy "mam pomysł na powieść, dajcie mi 10 tysięcy, to ją napiszę i u was wydam"?

Wydawnictwo "abonamentowe" ma sens tylko w wypadku tej pierwszej wersji. To znaczy, autor przychodzi do wydawnictwa, mówi "mam powieść, oczekuję takiej i takiej kwoty", wydawca (ja) robię kalkulację finansową (kontaktuje się z grafikiem, składaczem, drukarzem, redaktorem, korektorem, księgowym) i mówi "do wydania tej książki za sumę 40zł od egzemplarza potrzebuję zgłoszenia się x osób. W momencie, gdy uzbieram tę ilość, oczekuję wpłat w ciągu dwóch tygodni, mając kasę potrzebuję około dwóch-trzech (?) miesięcy na redakcję, korektę, skład, druk, przesyłkę. Gdy mam gotową książkę, rozsyłam ją po abonentach.

Tak?

Teraz pytanie, czy jestem postacią na tyle godną zaufania, by pożądany x ludzi wpłacił mi owe pieniądze na konto mojej firmy?

I co zrobi autor, gdy okaże się, że nie uzbierałem wymaganej liczby kandydatów?
BB + PnL = 66,6%...
I więcej w formie książki nie będzie ;)

Przewodas
Pćma
Posty: 294
Rejestracja: śr, 28 maja 2008 15:56

Post autor: Przewodas »

Realnie wygląda to tak, że przychodzi do mnie wydawca i mówi, że upatrzył sobie segment rynku, w który chce wejść i potrzebna mu odpowiednia książka. Podaje swoje warunki brzegowe, dogadujemy założenia fabuły, potem zaliczka płatna w miesięcznych ratach w trakcie pracy nad powieścią. Gotowe rozdziały zsyłam na bieżąco by mieli przegląd co robię.

Powyższa procedura chyba nie wymaga zbyt złożonych modyfikacji? Zakładamy forum, w którym czytelnicy dyskutują co by chcieli przeczytać. Autor przegląda wnioski i zgłasza ofertę. Odpowiada mu odpowiednia liczba chętnych lub nie.

Awatar użytkownika
eses
Psztymulec
Posty: 984
Rejestracja: sob, 01 paź 2005 19:59

Post autor: eses »

Odpowiedź wydawcy: jako wydawca debiutujący na rynku nie zapłacę Ci tej kwoty tak, jak sobie życzysz, bo jej nie mam i startuję od zera, robiąc wydawnictwo "on demand", czyli drukując książki na życzenie czytelników.

Aby móc zapłacić Ci za książkę, muszę zebrać odpowiednią ilość osób, którym muszę coś pokazać na początek, coś na tyle przekonującego, że zapłacą mi za całość (lub przynajmniej część) na kilka miesięcy przed otrzymaniem finalnego produktu.

Tobie mogę zapłacić w ratach, bo Ty tworzysz swoje dzieło po kawałku. Tym, którzy je obrobią, muszę zapłacić a) z góry (drukarnia), b) po skończeniu pracy nad swoją częścią projektu (redaktor, korektor, składacz, grafik), c) po wydaniu książki (wydawca, księgowy, poczta).

Czyli - nie zapłacę Ci zaliczki, zanim nie dostanę fragmentu powieści i planu na całość, bo nie mam kasy od czytelników. Ty mi napisz fragment powieści, ja ją pokażę czytelnikom i zapytam, ile osób za 40-50 zł od książki pięknie wydanej zechce ją kupić. Uzbieram taką liczbę, jaka satysfakcjonuje nas obu - proszę przyszłych czytelników o wpłatę zaliczki w wysokości np 10% od końcowej ceny książki (jeśli się zgodzą), a resztę dostaniesz po wysłaniu.

W gorszej, za to realistyczniejszej z punktu widzenia wydawcy "on demand" wersji, dostaniesz całą sumę, którą spodziewałeś się otrzymać za książkę, natychmiast po jej wydaniu, a cały nakład Twojej powieści rozejdzie się w tydzień. A jaki będzie nakład i jakie pieniądze za to dostaniesz, zależy od zainteresowania czytelników.

A Ty musisz najpierw siąść i powieść napisać, bo ja nie sprzedam czytelnikom kota w worku.

O, jeszcze muszę przecież swą działalność zareklamować ;)
BB + PnL = 66,6%...
I więcej w formie książki nie będzie ;)

Przewodas
Pćma
Posty: 294
Rejestracja: śr, 28 maja 2008 15:56

Post autor: Przewodas »

A zatem, proszę twórców internetowych czasopism, zacznijcie wydawać powieści w odcinkach razem z miniankietą: "Czy chcecie przeczytać następny odcinek?"
Przy liczbie "Tak" na stałym poziomie ciągniecie sprawę jak jest do końca.
Spadająca - wiadomo...
Rosnąca wykładniczo - jest kandydat na autora elitarnego, czyli bingo! Pytanie czy elitaryzujemy ciąg dalszy tej powieści, jej kontynuację, czy nową rzecz tego człowieka?

Dodam jeszcze, że droga elitarna książka to lokata kapitału, bo po paru latach pewnie da się sprzedać w antykwariacie za 1000 lub wielokrotnie więcej, jeżeli pójdzie fama o "elitarnym bestselerze". Może będą specjalne aukcje...

Awatar użytkownika
eses
Psztymulec
Posty: 984
Rejestracja: sob, 01 paź 2005 19:59

Post autor: eses »

Obawiam się, że polski internet w części skierowanej do czytelników fantastyki nie doszedł jeszcze do pobierania opłat za możliwość przeczytania tekstu :)

A wydawnictwa drukujące takie piękne, elitarne książki są. Kiedyś szukałem czegoś zupełnie innego i trafiłem na takie w sieci. Co prawda nie widziałem u nikogo znajomego żadnej takiej elitarnej książki za 300 zł na półce, ale to może kwestia pojemności portfela ;)

Więc - nie, takie wydawnictwo literatury fantastycznej raczej nie ma szansy na rozpoczęcie współpracy ze znanym autorem :)
BB + PnL = 66,6%...
I więcej w formie książki nie będzie ;)

Przewodas
Pćma
Posty: 294
Rejestracja: śr, 28 maja 2008 15:56

Post autor: Przewodas »

Jakie opłaty za możliwość przeczytania??? Zupełnie nie miałem tego na myśli! Dostęp za darmo, jak teraz.

Dla mnie to nie dil, ale skoro jest tylu młodych autorów pragnących zaistnieć za wszelką ceną, niech staną do zawodów z powieścią w odcinkach. Co najmniej będzie to badanie rynku przydatne w rozmowach z konwencjonalnym wydawcą, który chciałby im dać przysłowiowe 1000 PLN za powieść.

Awatar użytkownika
eses
Psztymulec
Posty: 984
Rejestracja: sob, 01 paź 2005 19:59

Post autor: eses »

Orbitowski już coś takiego zdaje się kiedyś zrobił na Gildii...
BB + PnL = 66,6%...
I więcej w formie książki nie będzie ;)

Awatar użytkownika
Harna
Łurzowy Kłulik
Posty: 5588
Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14

Post autor: Harna »

No dobrze, wszystko pięknie i elegancko — autor dostaje za swoją książkę 500 zł od każdego czytelnika, fikuśne wydanie, elita itd.

Ile osób by było na to stać? Kilkanaście? Kilkadziesiąt? Góra kilkaset – zamiast kilku, kilkudziesięciu tysięcy. Jasne, pod względem stawki autorskiej może wyjść na to samo, jednak istnieją rzesze czytelników, dla których cena książki przekraczająca magiczne 30 zł jest ceną niemalże zaporową, co w takim razie mówić o 500 zł? Niechby to nawet był autor z półki najwyższej z możliwych, mistrz, geniusz, nowy wieszcz — kogo stać na jego twórczość? Powiedzmy, 1–2 książki rocznie? A co z pozostałymi autorami? Jeśli np. kupię sobie ekskluzywne dzieło Przewodasa, nie będzie mnie już stać na kupienie takiego mniej ekskluzywnego dzieła Grzędowicza, Sapkowskiego czy Dębskiego (w moim przypadku — Rafała), nie mówiąc już o licznych autorach zagranicznych. Zaczynam więc kalkulować — 500 zł to kilkanaście książek w cenie ok. 30 zł, a należę do osób, które książki kupują namiętnie. Siłą rzeczy Przewodas czy inny ekskluzywny autor, choćby genialny, traci. Wolę kupić te kilkanaście książek. Albo zaszaleć i sprawić sobie np. dzieła zebrane Słowackiego.

I jeszcze jedno pytanie — jak już wspomniałam, autor mógłby na takim modelu wyjść na swoje tak samo albo nawet lepiej. Tylko czy aby mocno ograniczony krąg czytelników jest tego wart? Jasne, trzeba przecież za coś żyć, jak najbardziej popieram, autor powinien dostawać za swoje książki tyle, żeby mógł za to utrzymać siebie i swoją rodzinę na pewnym poziomie — ale co z ideą dotarcia do jak najszerszego grona odbiorców? Krótko mówiąc — Przewodasie, nie byłoby Ci żal tych spośród Twoich obecnych czytelników, których nie byłoby już stać na Twoją twórczość?
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!

Przewodas
Pćma
Posty: 294
Rejestracja: śr, 28 maja 2008 15:56

Post autor: Przewodas »

Nie byłoby tych książek więcej niż 100 egz., powiedzmy 110 (haracz dla Biblioteki Narodowej i prezenty dla papieża i prezydenta).

Chyba nie doceniasz potęgi ciekawości i snobizmu.

Czytelników zaś żal niewątpliwie, ale co począć, jeżeli piraci uniemożliwiają dodruki i dalsze życie z książki? Gdzie piratów rąbią tam wióry lecą...

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20008
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Harna pisze:No dobrze, wszystko pięknie i elegancko — autor dostaje za swoją książkę 500 zł od każdego czytelnika, fikuśne wydanie, elita itd.

Ile osób by było na to stać? Kilkanaście? Kilkadziesiąt? Góra kilkaset – zamiast kilku, kilkudziesięciu tysięcy.
Mówiłem to już na początku. Dodam jeszcze, że zdecydowana większość czytelników to ludzie o dochodach oscylujących wokół średniej krajowej. W miarę oddalania się od tej magicznej granicy w jednym lub drugim kierunku maleje chęć czytania czegokolwiek z wyjątkiem: a)wyciągów z konta, b)listy zakupów przed pójściem do sklepu i paragonów sklepowych po powrocie.
Harna pisze: Krótko mówiąc — Przewodasie, nie byłoby Ci żal tych spośród Twoich obecnych czytelników, których nie byłoby już stać na Twoją twórczość?
A może wystarczyłby jeden, płacący 50 000 za egzemplarz?
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Harna
Łurzowy Kłulik
Posty: 5588
Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14

Post autor: Harna »

Przewodas pisze:Chyba nie doceniasz potęgi ciekawości i snobizmu.
Owszem, doceniam. Ale mam też na uwadze realia — niewiele osób będzie na taki interes stać. Inne będą kalkulować w sposób wyżej wymieniony. Autor zapewne zyska na takim modelu wydawniczym finansowo, ale pod każdym innym względem straci.

A ci, których nie będzie stać na książkę za 500 zł, a będą naprawdę zdesperowani, pójdą do biblioteki i sobie całość skserują. Pomyślmy: w Ossolineum (a tam trafia jeden z egzemplarzy obowiązkowych dla bibliotek w Polsce) ksero jest za 0,75 gr za stronę A4. Powiedzmy, książka ma 300 stron, dzielimy przez 2 (bo mieszczą się dwie strony książki na jednej stronie formatu A4), czyli wychodzi 150 x 0,75 gr = 112,50 zł, czyli 387,50 zł zysku. Może nawet tacy desperaci puszczą ją dalej w obieg, za darmo lub za drobną opłatą. Lub mozolnie, akapit po akapicie, przepiszą do kajecików — żeby mieć. Bo jak wspomniałeś, egzemplarze obowiązkowe dla paru bibliotek w Polsce muszą być. Prędzej czy później i tak powstanie drugi obieg — skoro obecnie, przy przeciętnej cenie książek np. Fabryki Słów na poziomie 30 zł, taki obieg powstał, powstanie tym bardziej, gdy te ceny zostaną wywindowane. Nie doceniasz piratów, Przewodasie :-)

EDIT: cytowanie.
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

On ich docenia, po prostu ten system zakłada że i tak dostanie pieniądze z góry. W ten sposób wtórny obieg nie zagłodzi Przewodasa.

Że akurat wysoka cena jest gwarancją że ludzie nie skopiują to jest dopiero utopia. Na 100 ekskluzywnych egzemplarzy nawet jeśli 90 trafi do snobów nadymających się że oni mają a INNI NIE, 10 wpadnie w ręce takich łebków z podejściem "zapłaciłem dużo więc mam teraz prawa wszelakie, np prawo zrobić kopie dla znajomych".
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

ODPOWIEDZ