Przewodas pisze:Mnie bardziej zastanawia czy w przyszłości pisanie nie stanie się całkowicie czynnością hobbistyczno-amatorską?
Pisanie profesjonalne wymaga bazy ekonomicznej, która systematycznie się kurczy. Jeżeli znajduję w sieci rozmaite "chomiki" a w nich spiratowane moje opowiadania, czy nawet powieści, to na dłuższą metę pisanie przestanie się opłacać. Np. nie mogę doprowadzić do dodruku "Czarnej psychozy" skoro jest zeskanowana w sieci. (Nikt mnie o to nie pytał, a bym się nie zgodził.) Jeżeli takie praktyki staną się normą, zawodowcy przestaną pisać i zostaną grafomani, którzy pisać muszą lub autorzy fanfików, których pisanie bawi dla samej zabawy.
Ale jeżeli czytelnikom przyszłości ten poziom wystarczy, to takie są prawa kulturalnej dżungli...
Wątpię żeby piractwo było jakimś niesamowitym problemem dla pisarzy, przynajmniej do czasu kiedy spopularyzują się wygodne, lekkie, tanie i bardzo czytelne czytniki. W tej chwili zwyczajnie wydruk książki na domowej drukarce kosztuje podobnie do gotowej książki w księgarni a zyskujemy niewygodny w obsłudze plik kartek. Czytanie z monitora czy z laptopa jest niewygodne, ekrany komórek są relatywnie małe.
Piractwo jest niewątpliwie powszechniejsze w krajach i środowiskach gdzie cena książki przekracza możliwości budżetu przeciętnego czytelnika. Ale tam i tak sprzedaż byłaby mała.
Kiedy już będą te wygodne czytniki będą naprawdę popularne, wydawcy będą musieli się przystosować. Zresztą, przystosowują się od dawna.
Można inwestować w marketing.
Można podkreślać aspekt etyczny kupowania oryginałów.
Można wydawać tak by książka prócz treści była ozdobą półki.
Można sprzymierzyć się z innymi mediami i żyć ze sprzedanych praw do filmu, plastikowych figurek i breloczków z Twoim bohaterem.
To wszystko się dzieje. To wszystko są metody konkurencji z piratem.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.