Najnowszy numer Nowej Fantastyki
Moderator: RedAktorzy
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Kakórg, powiem tak, a która redakcja przyłapana na czymś takim reaguje inaczej? Otóż, za samo skadrowanie zdjęcia co najmniej kilku znanych mi fotografistów zrobiło by piekło w redakcji. Kilku chciało by odszkodowania za naruszenie praw autorskich OSOBISTYCH. No cóż, gdyby to ja odpisywał, to nie pouczałbym co mianowicie autor powinien, bo wobec okoliczności mógłby wystąpić na drogę prawną. Fotę niezdarnie skadrowano, zepsuto bezsensownie by tylko wyciąć podpis. TAK też można zinterpretować "edycję zdjęcia. Natychmiast obiecałbym kasę wedle stawki razy dwa oraz przeprosiny w następnym numerze.
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Nie, no wybacz baronie, redakcja porządnego i przyzwoitego pisma, nie bierze zdjęć z sieci, ba nie traktuje sieci jako bezpłatnego katalogu - do wyboru do koloru.
A jak już się jakiemuś redaktorowi z bożej łaski zdarzy pójść na łatwiznę, to redakcja (wydaje mi się, że powinien być to naczelny) mówi grzecznie przepraszam. A nawet PRZEPRASZAM! To niedopatrzenie, przypadkiem, zaginęło w administracji, bon ie jest pan/pani naszym stałym pracownikiem/współpracownikiem.PRZEPRASZAMY się nie powtórzy, w ramach rekompensaty... Bla bla.
Nie jestem pewna, czy zagrywka w stylu:
Ty głupi frajerze, nie podoba Ci się, że takie fajowe pismo wzięło, nie podoba się? To więcej nie weźmie! Już ja tu dopilnuje. Żadnych Twoich wszawych materiałów, z wszawego netu. Patrzcie go, palanta, się mu zachciało nie dawać zdjęcia, jakieś zgody wydawać. Cham i prostak. Nic mu więcej nie ukradniemy.
taka zagrywka to chyba by nawet w piśmie na F nie przeszła. Chyba że to nowa wersja pisma na F...
Szczęka mi opadła na poziom kolan i się nie mogę przez to pogrążyć w pakowaniu.
A jak już się jakiemuś redaktorowi z bożej łaski zdarzy pójść na łatwiznę, to redakcja (wydaje mi się, że powinien być to naczelny) mówi grzecznie przepraszam. A nawet PRZEPRASZAM! To niedopatrzenie, przypadkiem, zaginęło w administracji, bon ie jest pan/pani naszym stałym pracownikiem/współpracownikiem.PRZEPRASZAMY się nie powtórzy, w ramach rekompensaty... Bla bla.
Nie jestem pewna, czy zagrywka w stylu:
Ty głupi frajerze, nie podoba Ci się, że takie fajowe pismo wzięło, nie podoba się? To więcej nie weźmie! Już ja tu dopilnuje. Żadnych Twoich wszawych materiałów, z wszawego netu. Patrzcie go, palanta, się mu zachciało nie dawać zdjęcia, jakieś zgody wydawać. Cham i prostak. Nic mu więcej nie ukradniemy.
taka zagrywka to chyba by nawet w piśmie na F nie przeszła. Chyba że to nowa wersja pisma na F...
Szczęka mi opadła na poziom kolan i się nie mogę przez to pogrążyć w pakowaniu.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
Wydaje mi sie, ze sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, ale mechanizm prostszy. Podejrzewam, ze swego czasu narazilem sie redakcji tak, ze potraktowany zostalem jak pieniacz tudziez troll, co obecnie zaowocowalo takim, a nie innym tonem wypowiedzi Jerzego.
Rzeczywiscie Nowa Fantastyka mogla nie miec swiadomosci o braku zgody na publikacje, ale tez nigdzie nie napisalem, ze to wina wylaczna redakcji. Niemniej to nie do mnie nalezy wyjasnienie sprawy czyja to ostatecznie wina, bo to mnie nie interesuje.
Sprawe z pewnoscia zalatwialbym inaczej, zgodnie z wola Jerzego, gdyby nie to, ze redakcja NF zamierza "chodowac kwiatki na gownie" (cytat niedokladny).
Rzeczywiscie Nowa Fantastyka mogla nie miec swiadomosci o braku zgody na publikacje, ale tez nigdzie nie napisalem, ze to wina wylaczna redakcji. Niemniej to nie do mnie nalezy wyjasnienie sprawy czyja to ostatecznie wina, bo to mnie nie interesuje.
Sprawe z pewnoscia zalatwialbym inaczej, zgodnie z wola Jerzego, gdyby nie to, ze redakcja NF zamierza "chodowac kwiatki na gownie" (cytat niedokladny).
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Masonie, zgodnie z ustawą, jak nie ma innej licencji, utwór jest chroniony prawem autorskim. Jak nie ma przy zdjęciu wyraźnie że jest na CC (albo coś innego) to trzeba założyć, że należy się kasa. A jak kto ucina podpis autora, to można domniemać, że robi to celowo. Aby na przykład wyszło że Redakcja ma tak przeogromniaste zasoby zgromadzone przez swoich fotografistów wymienionych w stopkach. Zrobili to z lenistwa. Ktoś, kto wycinał, wiedział. Zapewne nie zwierzył się Rednaczowi, ale ten jeden wiedział doskonale co kombinuje. Wiedział dtp-owiec przynajmniej tyle, że jakieś dziwne zdjęcie, bo w sieciowej rozdzielczości. Tak po mojemu, to Redakcja nie może nie mieć świadomości, ona musi mieć PEWNOŚĆ, że ma zezwol albo prawa do publikacji. A jak nie podpisuje, to jeszcze dodatkową na to permisję.
Ika, masz oczywiście rację. Takie rzeczy nie dzieją się w dobrej redakcji. Nie namawiam do dalszego rozgrzebywania sprawy, ale, oczywiście, zdecydowanie nie ładnie.
Ika, masz oczywiście rację. Takie rzeczy nie dzieją się w dobrej redakcji. Nie namawiam do dalszego rozgrzebywania sprawy, ale, oczywiście, zdecydowanie nie ładnie.
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
eee... nooo... ten, co ja tu...
nie musisz mnie Masonie przekonywać o swojej umiejętności zachodzenia za skórę :), mnie akurat nie.
Co nie zmienia faktu, że ta sytuacja wielce mnie zdumiała, na tyle, by porzucić pakowanie i wykrzesać z siebie kilka wielce obrazowych obrazów :), znaczy przykładów.
Nie chce jakiejś oliwy do ognia dolewać, czy cóś, bo i tak wyjeżdżam, nie będę patrzeć jak płonie, ale zaskoczenie moje ogromnym jest.
Tak tylko...przelatam, czy cóś.
nie musisz mnie Masonie przekonywać o swojej umiejętności zachodzenia za skórę :), mnie akurat nie.
Co nie zmienia faktu, że ta sytuacja wielce mnie zdumiała, na tyle, by porzucić pakowanie i wykrzesać z siebie kilka wielce obrazowych obrazów :), znaczy przykładów.
Nie chce jakiejś oliwy do ognia dolewać, czy cóś, bo i tak wyjeżdżam, nie będę patrzeć jak płonie, ale zaskoczenie moje ogromnym jest.
Tak tylko...przelatam, czy cóś.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
Epoka Google... znajdę coś w Google, to znaczy, że coś jest niczyje. :/ Nie pierwszy i nie ostatni to przypadek kradzieży zdjęcia przez polskie czasopisma. Przykre. :/
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
- in_ka
- Fargi
- Posty: 444
- Rejestracja: ndz, 25 mar 2007 22:26
To nie tylko po baronowemu, ale zgodnie z prawem autorskim - redakcja przyjmująca materiały do publikacji ma OBOWIĄZEK sprawdzenia, czy wszystkie użyte cytowania i materiały źródłowe w tym obrazy graficzne i fotografie są zamieszczone zgodnie z prawem autorskim (tj. zamieszczone są na podstawie umowy o płatne lub bezpłatne użycie).baron13 pisze:Tak po mojemu, to Redakcja nie może nie mieć świadomości, ona musi mieć PEWNOŚĆ, że ma zezwol albo prawa do publikacji. A jak nie podpisuje, to jeszcze dodatkową na to permisję.
Ale jeszcze ot taką uwagę Ikową zacytuję z innego wątku:
Często wystarczyłoby, by każdy wykonywał swoją pracę zgodnie z obowiązującymi go prawami i umowami w zakresie jego działań:Ika pisze:(...)Z doświadczenia lat młodzieńczych wiem, że nie da się całego siata uratować. Ale głęboko wierzę, że gdyby każdy dbał o ludzi obok siebie to różnica byłaby kolosalna...
Wydawcy płacili autorom za wykorzystane materiały do publikacji i płacili ustalone w umowach honoraria autorskie autorom wydawanych książek.
(Btw i nie całkiem bez związku: FS nadal kredytuje się u swoich autorów).
Ktoś na tym forum przekonywał, że publikacje to wielki zaszczyt i na tym autor powinien poprzestać. Faktycznie, z zewnątrz wygląda to na regułę w tym co miał być lepszym - fantastycznym ze światów.
W niefantastycznym strona łamiąca reguły i umowy płaci nie tylko utratą wiarygodności i renomy ale i całkiem wymiernymi pieniędzmi.
Mam nadzieję, że te niefantastycznę normy będą obowiązywać niezależnie od wydawcy, wbrew stwierdzeniu, że "...i święte krowy są jadalne".
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Kurde, melancholijnie, jedna literówka i akurat ten cytat okazał się istotny...in_ka pisze: Ale jeszcze ot taką uwagę Ikową zacytuję z innego wątku:Ika pisze:(...)Z doświadczenia lat młodzieńczych wiem, że nie da się całego siata uratować. Ale głęboko wierzę, że gdyby każdy dbał o ludzi obok siebie to różnica byłaby kolosalna...
To nie do końca ten wątek, ale sobie pozwolę zauważyć, że z FS nie jest tak źle już :), z tego co wiem, ale nie w tym rzecz - trudności przeżywało sporo wydawnictw (się gdzieś nawet we sieci publicznie w piersi i tak dalej), nie tylko Fabryka(aczkolwiek FS ma najgorszy PR :)), ale żadne przecież nie wzięło sobie jakiegoś tekstu bo tak. Bo leżał. Bo był w sieci. Przy czym nie będę się za innych wypowiadać, ale sama, po podpisaniu umowy, czy innych zabiegach, otrzymywałam polecenie od autora: ściągnij sobie z mojej strony.in_ka pisze: (Btw i nie całkiem bez związku: FS nadal kredytuje się u swoich autorów).
Ale zgadzam się z In_ką, fajnie byłoby żyć w świecie gdzie prawo to nie tylko zbiór bezsensownych punktów...
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Fantastyka była dla mnie swego rodzaju ikoną. Jak się pojawiła, to był wyłom w oficjalnym komunistycznym szaro-burym betonowym murze. Otóż trzymam do dnia dzisiejszego Młode Techniki z bardzo dawnych lat, żona Filipinki. Oczywiście wszystkie numery Fantastyki, jakie się po przeprowadzkach uchowały. Poziom edycyjny, oraz merytoryczny powoduje, że się tych papierzysków nie wypieprza. Czasami trudno powiedzieć, na czym ów poziom polega, ale tak generalnie za komuny szanowano robotę rozumu. Po prostu. Jeden przykład z mojego roboczego podwórka, skąd wiemy, że szanować trzeba. Koleżanka z roboty dodała do instrukcji kilka słów "wyjąć naczynko kalorymetryczne..." Te kilka słów kosztowały nas jedną rozwaloną wagę za 1,5 k zł, kilka awarii prawdopodobnie studentów spierniczone pomiary. Ilu miało kłopoty, nie wiem, przez kilkadziesiąt lat w instrukcji tego nie było. Po zmianie, problemy zniknęły. Czasami gdy słyszę, co ludzie wyrabiają, gdy na przykład protestują przeciwko Miłoszowi (nie ważne, że nie żyje itd) to mam wrażenie, że ktoś nie dopilnował, by dopisano te kilka słów (świat przedstawiony, co autor chciał powiedzieć itd). Obniżenie poziomu edycyjnego rzeczywistości. Tak bym to nazwał. Staraliśmy się, dopieszczaliśmy słowa numer powstawał miesiącami. Był czas przetrzepać wszystko, od zawartości po sprawdzenie, czy każdy dostał swoją wierszówkę. Okazało się że trzeba byle jak byle gdzie byle z kim. Precz z redakcją. Potrzebny jest zespół do składania, nie redagowania. Na szybko napisałem opowiadanie. Wydawało mi się, że genialne. No, niestety... Niestety, nie uważam też żeby całkiem do duszy, ale muszę wymyślić jak je zredagować. Bez redakcji tekst bywa nieczytelny. Redakcja potrafi dodać te kilka słów i wreszcie wiadomo, że z kalorymetru trzeba coś wyjąć w szczególności naczynko kalorymetryczne, wreszcie wiadomo CO ZROBIĆ. Otóż m mam wrażenie, na przykładzie Fantastyki potem NF można prześledzić stosunek do redagowania, w ogólności przechodzenie od robienia do udawania, że się robi. Od fazy gdy jest redakcja, do fazy gdy kilku ludzi od poskładania kolorowej zszywki z tytułem. Maltretowany przypadek jest dla mnie probierzem tych zmian. Bo jeszcze na mnie detepowcy ryczeli jak im dawałem obrazki w ekranowej rozdzielczości. Jak widać, zmieniło się. Kij w ucho, pewnie nikt się nie połapie, z tego się nie strzela oraz jeszcze kilka tego typu powiedzeń. Można wziąć zdjęcie w kiepskiej rozdzielczości, można wyrwać z sieci. Fotograf? Co tam fotograf, przyszedł i pstryknął, tak się myśli o fotografie. Na pewno pieprzył robotę, tak jak my pieprzymy, krzywdy mu przecież nie robimy. Tak się pieprzy jakość świata. W rezultacie, czy zważyć kalorymetr czy wyjąć naczynko z kalorymetru i zważyć, wszystko jedno. No i na wagę o nośności 500 g wali się cały kalorymetr. Panie magistrze (tak wówczas, per magister) coś się nam zepsuło...
Edit: "ż" . :D
Edit: "ż" . :D
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Nie, żebym chciał się specjalnie spierać, ale porównaj, Baronie, obecne przygotowanie twoich studentów z tym "szarym betonem komunistycznego muru".
Wtedy nie było też możliwości, żeby Ci "Fantastyka"nie zapłaciła za tekst, jak to na przykład teraz robią Fabrykanci, albo liczni inny wydawcy.
Wtedy nie było też możliwości, żeby Ci "Fantastyka"nie zapłaciła za tekst, jak to na przykład teraz robią Fabrykanci, albo liczni inny wydawcy.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Moment, moment. Tu chodzi o różnicę bynajmniej nie semantyczną, znam wielu wydawców, którzy zalegają, spóźniają się, kredytują się u autorów, jak ładnie napisała In_ka - taka specyfika chyba kraju, bo ten wydawca czeka ileś tam dni na realizację faktury od dystrybutora, który czeka na realizację faktury od księgarza, który... W każdej branży chyba już funkcjonuje kredyt kupiecki w nowej formie - płaci się dopiero przy wezwaniu z sądu. Rzecz, jednakowoż w tym, że tu jakby kwestia płatności została podniesiona dopiero jak się autor zorientował, że miał publikację w magazynie.
Stąd akurat moje zdumienie.
Może Ty, Generale, masz inne doświadczenia, choć raczej nie z Fabrykantami. Gdyby Fabrykanci skorzystali z jakiejś Twojej pracy i nie zapłacili, to śmiem twierdzić, znając Twoje podejście i siłę rażenia, w miejscu ich siedziby byłaby teraz wielka dziura w ziemi...
Stąd akurat moje zdumienie.
Może Ty, Generale, masz inne doświadczenia, choć raczej nie z Fabrykantami. Gdyby Fabrykanci skorzystali z jakiejś Twojej pracy i nie zapłacili, to śmiem twierdzić, znając Twoje podejście i siłę rażenia, w miejscu ich siedziby byłaby teraz wielka dziura w ziemi...
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Widzisz, Iko, zabawna sprawa, ale jeden z panów Górskich wisi mojemu synowi circa ebałt 4000 PLN za tłumaczenie książki, a Red Horse to przecież chyba to samo, co Fabryka, prawda? A na Fabrykantów akurat nie ja jeden narzekam...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Tutaj Mason dawał.A.Mason pisze:Tytul linka do wpisu na moim blogu chyba powie co trzeba:
Nowa Fantastyka i plagiat?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA