Najnowszy numer Nowej Fantastyki

czyli wszystko o periodykach, które nie są Fahrenheitem

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Tak niejako na marginesie chciałem zauważyć, że o ile autor jest poszkodowany, to realnie nie poprzez piracenie jego dzieł przez indywidualnego odbiorcę. Realną szkodę robi mu wydawca, dystrybutor, albo inny autor. NF ma już o ile mnie pamięć nie myli na swoim koncie CD którym sprytnie ominęła płacenie min EuGeniuszowi.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Możesz doprecyzować? Zrozumiem, jeśli nie.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Był CD z archiwaliami, ponoć. Sprawę znam tylko z lamentów, nie mam tego CD i mogłem coś pokręcić. Może zapłacili w końcu, nie wiem, zastrzegam, że usiłuję odtworzyć sprawę z przed wielu lat. Nie chodzi mi o winę czy nie winę F, ale o ilustrację problemu, że jak iskrzy to nie na linii autor-czytelnik. Poważne sprawy są z wydawcą redakcją dystrybutorem. Otóż, mogłem coś pokręcić, ale wiem, że był wysyp temu podobnych spraw, głowy nie daję po zastanowieniu czy nie pomawiam F czy NF. Numer ćwiczyło chyba wiele redakcji. Nie wiem na ile skuteczne myki polegały na tym, że pdf w postaci obrazka (krzywych?) to nie przedruk. Proszę nie bić, że nie pamiętam, ale to były lata 90-te kupa takich spraw, min notorycznie bankrutowali wydawcy Drzewa i Inglota. Wznowienie za pomocą CD było mniej paskudną formą nacięcia, więc nie było o to znowu takiego szumu.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Hm. Pamiętam tylko CD i DVD dla prenumeratorów, nie dostawał tego nikt nowy. Nie miałem pojęcia, że budziło to kontrowersje dot. praw autorskich. No i to były raczej lata zerowe.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Mara
Stalker
Posty: 1888
Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 12:31

Post autor: Mara »

Hmmm... Mnie się wydaje, że to było około 2008. Gdzieś chyba nawet mam tę płytkę.
42

Awatar użytkownika
savikol
Fargi
Posty: 407
Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04

Post autor: savikol »

Masonie! Z ciekawości przedstawiłem twój przypadek osobie zajmującej się prawem patentowym, własności intelektualnej itp. Sprawa wygląda tak, że w każdym cywilizowanym kraju fotograf, po przyłapaniu wydawnictwa na kradzieży zdjęcia, darowałby sobie korespondencję z redakcją tylko od razu poszedłby do sądu. Nie jest to niczym nadzwyczajnym, żadne to pieniactwo, czy prywatna zemsta, to zwykły interes. Gra albowiem warta jest świeczki!
Jeśli zdecydujesz się założyć sprawę w sądzie masz ją właściwie z góry wygraną. Zgodnie z obowiązującą ustawą o ochronie praw autorskich, wydawnictwo jest zobowiązane wypłacić ci trzykrotność dochodów uzyskanych z kradzieży twojej fotografii. Trochę trudno oszacować ile NF zarobiła na tej fotce, tym zajmuje się biegły, rzeczoznawca. Najkorzystniej wynająć takiego za własne pieniądze. Opłaca się, to inwestycja jak każda inna. Weźmie on pod uwagę nakład gazety, obliczy ile zarobiła na tym numerze, mnoży przez trzy i gotowe.
Ta sumka przysługuje ci zgodnie z ustawą, ją właściwie masz w kieszeni. Możesz jednak ugrać coś dodatkowo. To zależy od inwencji prawnika, który by cię reprezentował. Można domagać się dodatkowej kwoty kosztem strat moralnych, poniesionych szkód na reputacji jako fotografa (zdjęcie zostało nieudolnie skadrowane), wreszcie rekompensaty za trudności w zrobieniu zdjęcia (dojazd na imprezę, hermetyczne środowisko fantastów, specyficzne okoliczności).
Trudno powiedzieć ile możesz zarobić na tym potknięciu redakcji NF, ale myślę, że i kilkadziesiąt tysięcy.
Powtórzę jeszcze raz – to wcale nie ma być jakąś zemstą na NFie. Takie rzeczy to normalka w cywilizowanych krajach, gdzie twórca/wynalazca/odkrywca wie ile watra jest własność intelektualna i potrafi to wykorzystać. Uważam, że powinieneś skorzystać z okazji i pokazać lamerom, że nie jesteś byle frajerem. Każdy twórca powinien pilnować bronić swojej własności.
Jeśli jesteś zainteresowany, mogę wysłać ci stosowne fragmenty ustawy, istnieje też możliwość zdobycia kontaktów do odpowiedniego prawnika. Jeśli nie masz ochoty na procesy możesz choćby postraszyć NF tą ustawą.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

savikol pisze:Weźmie on pod uwagę nakład gazety, obliczy ile zarobiła na tym numerze, mnoży przez trzy i gotowe. (...)
Trudno powiedzieć ile możesz zarobić na tym potknięciu redakcji NF, ale myślę, że i kilkadziesiąt tysięcy.
No nie, aż takie proste i zyskowne to to nie jest (jak mi się wydaje, nie moja działka). NF zarobiła na całym numerze, a nie na zdjęciu li tylko. Zarobek ze zdjęcia może być częścią kwoty osiągniętej, ale nie sądzę, żeby można było "pomnożyć przychód czy dochód przez trzy i gotowe".
Ja bym stawiał na kilkadziesiąt, kilkaset złotych. Wydaje mi się, że niekoniecznie zrozumiałeś całość wypowiedzi prawnika. Ale mogę się mylić i w takim wypadku z góry Cię przepraszam.

edit: o, nawet znalazłem stosowny fragment przepisu:
1. Uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osoby, która naruszyła te prawa:
1) zaniechania naruszania;
2) usunięcia skutków naruszenia;
3) naprawienia wyrządzonej szkody:
a) na zasadach ogólnych albo
b) poprzez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione - trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu;
4) wydania uzyskanych korzyści.
2. Niezależnie od roszczeń, określonych w ust. 1, uprawniony może się domagać:
1) jednokrotnego albo wielokrotnego ogłoszenia w prasie oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie lub podania do publicznej wiadomości części albo całości orzeczenia sądu wydanego w rozpatrywanej sprawie, w sposób i w zakresie określonym przez sąd;
2) zapłaty przez osobę, która naruszyła autorskie prawa majątkowe, odpowiedniej sumy pieniężnej, nie niższej niż dwukrotna wysokość uprawdopodobnionych korzyści odniesionych przez sprawcę z dokonanego naruszenia, na rzecz Funduszu, o którym mowa w art. 111, gdy naruszenie jest zawinione i zostało dokonane w ramach działalności gospodarczej wykonywanej w cudzym albo we własnym imieniu, choćby na cudzy rachunek. (...)
edit2: Poza tym - jak słusznie w Drugim Obiegu zauważa Harkonnen - nie o to idzie, żeby NF dobić, tylko żeby wykształcić właściwą praktykę. Prawda?
Jeśli skutkiem "kazusu Masona" :P będzie to, że Redakcja trzy razy przyjrzy się każdemu artykułowi i załącznikom i upewni, czy wszystko w porządku, to IMO będzie bardzo dobrze.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
savikol
Fargi
Posty: 407
Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04

Post autor: savikol »

Możesz mieć rację, mogło mnie ponieść i czegoś nie zaskoczyłem. Niestety odszkodowanie będzie wtedy znacznie mniejsze.
Hm, szkoda, że Masonowi zdjęcia nie buchnęła Gazeta albo Fakt ;-) Kwoty różniłby się rzędem wielkości.

I oczywiście, nie chodzi o kopanie NFu i pieniactwo w sądach, ale o wyegzekwowanie swoich praw. Sądząc po reakcji redakcji NF oni nawet nie zdają sobie sprawy, że popełnili przestępstwo.

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Stawki obawiam się zaczynają się od 0 zł, za sam honor wystawienia. Potem 5 zł, prawdopodobny zakres określiłbym na 50 - 200 zł. To na podstawie tego, co było kilka lata temu. Na kasę machnąłbym ręką, bo najbardziej wkurzające jest to, że taka praktyka olewania autora się rozpleniła. Wrogiem publicznym jest "pirat" który piraci niekomercyjnie na własne potrzeby, często edukacyjne w ważnym społecznie celu, a autor z wydawnictwem ma stosunki które A. Sapkowski określił "budzisz się a tu farfocle z ... " . Ja bym olał, skoro obiecali przepraszałki. Ale to ja.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Mój znajomy miał podobną sprawę - procesował się przez pół roku co związane było z rozmaitymi niedogodnościami - po czym otrzymał kwotę 600 złotych... Stąd bardziej realne wydają mi się obliczenia Nosiwody. Dlatego sądzić się nie warto. Wydaje mi się też, że nieco przesadzacie z glebieniem NF, prawda, że reakcja JeRzego nie była taka, jakiej oczekiwałby autor, ale z jego postów jasno wynikało, że nie zamierza kręcić, przyznał się do winy, przeprosił i obiecał zadośćuczynienie. Znaczy IMO nie dopilnował sprawy, ale nie miał zamiaru przywłaszczać sobie cudzej własności. Powinien dopilnować i myślę, że w przyszłości będzie bardziej uważał, ale trudno to przecież porównywać do przypadku kiedy ktoś z premedytacją kradnie coś, co do niego nie należy... A mówię to z własnego doświadczenia, kilka moich tekstów naukowych i popularno - naukowych zostało swego czasu ukradzionych. Ukradzionych par excellence - podpisano je cudzym nazwiskiem. Moja walka z jednym ze złodziei trwała rok i oparła się o policję i sąd. Nie, nie jestem pieniaczem i staram się unikać bezsensownych konfrontacji ( lubię myśleć, że już wyrosłem z piaskownicy :P), ale czasem nóż mi się otwiera. I nie chce zamknąć. To były zupełnie inne sprawy i zupełnie inna gadka.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Myślę, że to nie jest problem zbrodni i kary. To coś znacznie gorszego. Kiedyś redakcja polegała na tym , że w numerze redaktor chciał mieć TEN tekst TEGO autora. Tekst leżakował, wiadomo było co jest w zasobniku, dobierało się artykuły, aby grały tematycznie ze sobą. Na okładkę była grafika TEGO rysownika, zdjęcia były np Tadeusza Szweda i nikogo innego. W Młodym Techniku felietony pisał Bogusław Kitzman. redakcja chciała wyglądać jako TAKIE PISMO. W związku z tym nie mogli sobie pozwolić na to by zrobić kuku autorowi bo taki był jeden, może trzech podobnych. Teraz jest tak , że na okładkę pierdutnie się jakiś obrazek i jest cudownie jeśli grafik ma koncepcję, aby "było dużo żółci". W środek dajemy literki, ślaczek jakiś obrazek i tytuł boldem i czerdziestką. Opowiadano mi jak kompletowano zespół fotoreporterski pisam na podstawie megapikseli matryc jakimi dysponowali kandydaci.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Baronie, jako historyk chciałem Cię zapewnić niejako ex cathedra, że od jakichś pięciu tysięcy lat w źródłach pisanych notuje się narzekania na upadek obyczajów i wzdycha do starych, dobrych czasów :) Mnie szczególnie podoba się taki jeden kawałek o obowiązkach żony z "Menagier de Paris" ( ale niespecjalnie spodobał się mojej żonie :P):
A troszcząc się należycie o osobę męża, winnyście dbać o to, by zawsze miał czystą bieliznę, bo do was to należy , nie do mężczyzn, którzy pilnują spraw poza domem, a ich rozliczne zajęcia każą im jeździć tu i tam w deszcz, zawieruchę i śnieg, i grad, to wyschniętym a spoconym, to znów drżącym, źle odżywionym, niezadbanym, zziębniętym i niewyspanym. A wszystkie te niewygody pozwala mężowi znieść nadzieja, iż po powrocie żona zatroszczy się o niego, dostarczy mu wygód, radości i przyjemności lub zadba, by mu zostały zapewnione: by mógł ogrzać się przy płonącym ogniu, miał umyte nogi, czyste pończochy i pantofle, dobrą strawę i napoje: by usłużono mu we wszystkim a wszystko zapewniono, ułożono spać w białej pościeli i białym nocnym czepku, nakryto ciepłym futrem zaspokajając też inne potrzeby, dostarczając uciech, rozkoszy, miłości i innych sekretów o których zamilczę.

Niemniej jednak skoro ten świat nie upada pomimo postępującej od milleniów degrengolady, to może owa degrengolada nie jest, aż taka wielka? Albo są jakieś pozytywy jakich wcześniej nie było?
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

No, oczywiście. Pilot do telewizora.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Navajero, o ile wiem, o upadku obyczajów zwłaszcza wśród młodych jest jeden z najstarszych egipskich hieroglifów. Że mianowicie wszyscy chcą byż urządnikami, a nikt za robotę się wziąć nie chce. Otóż obawiam się, że z historycznego(?) punktu widzenia to wrócilismy do tak zwanej normalności po krótkim okresie zajadłej rywalizacji pomiędzy kapitalizmem a komuną. W tym krótkim okresie gdzieś pomiędzy 1957 a 1980 a może nawet 1975 wywalono ogromną kasę na badania naukowe i wyśrubowano niesłychanie wymagania względem intelektu. Albowiem był pomysł, że zwycięży ten kto jest lepszy cywilizacyjnie. Moze chodziło o technologię. Tak czy owak przyrównuję się do poziomu Młodego Technika z okresu gdy jeszcze trwał wyścig min w kosmos. Poza tym, intelektualista nie mógł mieć, mógł tylko być. No ale, jak powiadam, wracamy do normalności. tatuś mi opowiadał o koszmarnym pozimie edycyjnym zeszytowych wydawnictw w okresie międzywojnia. Znaczy, normalnie. Ok, przyznaję. Z tamtego czasu pochodzi wiele szmocesów o niepłaceniu przez wydawców i sposobach radzenia sobie z tym. Co racja, to racja...

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Baronie, to naprawdę nie miejsce na dywagacje co do różnic pomiedzy komuną, a miedzywojniem czy teraźniejszością, zresztą długo by dyskutować... Osobiście wolałbym miedzywojnie lub czasy dzisiejsze - z wielu względów. Mimo, że nie będę w stanie bezpiecznie przespacerować się w nocy po Kreszczatiku jak za komuny, wódka relatywnie podrożała, a i kobitki jakieś nieprzyjemnie wyemancypowane* :P


* Dla koneserów zostają już chyba tylko Ukrainki, bo i Rosjanki się zeuropeizowały :D
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

ODPOWIEDZ