Żeby wszystko było takie proste, no nie? A co jeśli "coś jest jakieś" w starożytnej grece było równoznaczne z "coś jest" ze względu na brak funkcji egzystencjalnej ("coś istnieje")? Bo jeśli tej funkcji brak - to co znaczy "coś jest"? Poważnie pytam.Przewodas pisze:Po prostu "coś jest jakieś" przetłumaczono na "coś jest". To nie są dwie różne sprawy, tylko odwieczny problem tłumacza - dosłownie, czy kongenialnie...
EDIT: Cytowanie.
EDIT 2, czyli tłumaczenie:
Hmm, prosisz mnie o coś, czego się z pełną odpowiedzialnością nie podejmę, bo moja znajomość tego fragmentu w oryginale jest dość ograniczona - niestety nie władam biegle starożytną greką. Mimo wszystko czuję się pewniej, cytując znane mi prace, niż próbując dowodzić ich słuszności (haha). Ale niech będzie - potraktujmy to jako ćwiczenie umysłowe.
Ponieważ prawdziwościowe użycie "być" w tym fragmencie jest obecnie antyintuicyjne (stąd chyba zresztą wiele nieścisłości i dyskusji na temat tego fragmentu), trzeba rozsądnie oddać historyczne znaczenie "esti" w poemacie Parmenidesa. Rzucam propozycją (feel free to poprawić mnie): "być" = "być zgodnym z rzeczywistością". Niestety bez tłumaczenia opisowego się tutaj nie obejdzie.
I co nam wychodzi:
"To, co jest zgodne z rzeczywistością, może być pomyślane / powiedziane, a to, co nie jest z nią zgodne, nie może". Zabawne, prawda? Zważ, że wedle wielu interpretatorów ten poemat Parmenidesa to próba "sformułowania" prawa niesprzeczności (sam pisałeś o paradoksach Zenona, więc na pewno widzisz konsekwencje takiego twierdzenia). Nie mówię tak ani nie - tym niemniej takie intuicje są mi bliskie.