Jeszcze nie przetłumaczone
Moderator: RedAktorzy
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20022
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Jeszcze nie przetłumaczone
Są tu na pewno tacy, którzy wiedzą o czymś, co gdzieś tam w szerokim świecie leży na księgarskich półkach, a u nas jeszcze nie. O czymś, do czego zapędziliby jakiegoś tłumacza... Więc może by jakieś postulaty wyartykułować?
Może ja zacznę. Las Broceliand wycięli jacyś zachłanni deweloperzy, więc Merlin, Vivien i Morgan są kloszardami na stacji metra. Morgan zmienia imię na "Morgen", bo ją Adolf H. urzekł. I tak sobie żyją, aż wpada im w ręce carte orange (bilet miesięczny) na nazwisko Linda Graal...
Tak z grubsza wygląda ponoć początek powieści Menopauza wróżek, autorstwa niejakiej Gudule (sądząc po pseudonimie, to niewiasta jakowaś - ale kto to zgadnie?).
Pomysł mi się podoba, ciekawy jestem, jak z realizacją.
Ale z tamtego kierunku już dawno nikt żadnej fantastyki nie importował...
Może ja zacznę. Las Broceliand wycięli jacyś zachłanni deweloperzy, więc Merlin, Vivien i Morgan są kloszardami na stacji metra. Morgan zmienia imię na "Morgen", bo ją Adolf H. urzekł. I tak sobie żyją, aż wpada im w ręce carte orange (bilet miesięczny) na nazwisko Linda Graal...
Tak z grubsza wygląda ponoć początek powieści Menopauza wróżek, autorstwa niejakiej Gudule (sądząc po pseudonimie, to niewiasta jakowaś - ale kto to zgadnie?).
Pomysł mi się podoba, ciekawy jestem, jak z realizacją.
Ale z tamtego kierunku już dawno nikt żadnej fantastyki nie importował...
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- taki jeden tetrix
- Niezamężny
- Posty: 2048
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16
A ja wstawię mojego faworyta: "Kieszonkowy przewodnik po chorobach ekscentrycznych i osławionych Thackery'ego T. Lambsheada".
A w nim opisy takich jednostek chorobowych, jak:
- żononiewidztwo (Uxoria Oculitis); kraj pochodzenia: Francja; symptomy wstępne: m. in. zapominanie o istotnych datach (urodziny, rocznice, Walentynki), uporczywa obojętność na próby nawiązania rozmowy, krótkowzroczność śniadaniowa; syptomy poważne: obojętność na nagość małżonki (w literaturze przedmiotu jest tylko 11 potwierdzonych przypadków pacjentów w stanie aż tak zaawansowanym)
- syndrom ciała owocnego (zowocowienie) - to wtedy, gdy człowiek przeobraża się w chodzący sad, a zamiast krwi ma sok wieloowocowy z drobinkami miąższu;
- kobieca epilepsja hiperorgazmiczna ("czarny orgazm") - uwaga! nieleczona prowadzi do śmierci!
- krup chorobotwórców - przypadłość dotykająca tych, którzy zmyślają choroby
- mania wielkości Wszechświata - złudzenie, że kosmos jest jeszcze większy, niż ma to miejsce w rzeczywistości :D
- mordorobaczyca mongolska (zarażenie Mongolskimi Robakami Śmierci). "Objawy obejmują szerokie spektrum, od łagodnych gorączek i bredzenia w języku linearnym B, po ciężkie przypadki ignatus flatulii, czyli płonących pierdnięć, gdy gazy ulegają zapaleniu przez wyładowania elektryczne larw robaków, stwarzając poważne zagrożenie dla samego pacjenta i osób, które się nim opiekują..." Tradycyjna terapia polega na piciu olbrzymich ilości kumysu z nadzieją, że larwy ulegną wypłukaniu z organizmu.
Itede.
A w nim opisy takich jednostek chorobowych, jak:
- żononiewidztwo (Uxoria Oculitis); kraj pochodzenia: Francja; symptomy wstępne: m. in. zapominanie o istotnych datach (urodziny, rocznice, Walentynki), uporczywa obojętność na próby nawiązania rozmowy, krótkowzroczność śniadaniowa; syptomy poważne: obojętność na nagość małżonki (w literaturze przedmiotu jest tylko 11 potwierdzonych przypadków pacjentów w stanie aż tak zaawansowanym)
- syndrom ciała owocnego (zowocowienie) - to wtedy, gdy człowiek przeobraża się w chodzący sad, a zamiast krwi ma sok wieloowocowy z drobinkami miąższu;
- kobieca epilepsja hiperorgazmiczna ("czarny orgazm") - uwaga! nieleczona prowadzi do śmierci!
- krup chorobotwórców - przypadłość dotykająca tych, którzy zmyślają choroby
- mania wielkości Wszechświata - złudzenie, że kosmos jest jeszcze większy, niż ma to miejsce w rzeczywistości :D
- mordorobaczyca mongolska (zarażenie Mongolskimi Robakami Śmierci). "Objawy obejmują szerokie spektrum, od łagodnych gorączek i bredzenia w języku linearnym B, po ciężkie przypadki ignatus flatulii, czyli płonących pierdnięć, gdy gazy ulegają zapaleniu przez wyładowania elektryczne larw robaków, stwarzając poważne zagrożenie dla samego pacjenta i osób, które się nim opiekują..." Tradycyjna terapia polega na piciu olbrzymich ilości kumysu z nadzieją, że larwy ulegną wypłukaniu z organizmu.
Itede.
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
"Hvĕzdy v trávĕ"
Zbior czeskich opowiadan sf z 1983 roku. Stara, dobra fantastyka jaka lubie: naiwno-optymistyczna. (Dzieki Martin)
"Kladivo na čarodějnice" (Mlot na czarownice) - Václav Kaplický
Powiesc historyczna zbudowana na fakcie autentycznym - procesu ponad 100 czarownic. Na jej podstawie powstal film.
Zbior czeskich opowiadan sf z 1983 roku. Stara, dobra fantastyka jaka lubie: naiwno-optymistyczna. (Dzieki Martin)
"Kladivo na čarodějnice" (Mlot na czarownice) - Václav Kaplický
Powiesc historyczna zbudowana na fakcie autentycznym - procesu ponad 100 czarownic. Na jej podstawie powstal film.
Wieczna Wojna - Joego Haldemana, część z was pewnie pamięta komiks.
Jedynym wydaniem po polsku kawałkiem tej sporej sagi było jedno opowiadanie w feniksie. Pytanie tylko czy jest sens wydawać anglojęzyczne książki po polsku. Poziom tłumaczeń jest przeważnie mierny, a zainteresowani i tak w większości mogą przeczytać w oryginale.
Jedynym wydaniem po polsku kawałkiem tej sporej sagi było jedno opowiadanie w feniksie. Pytanie tylko czy jest sens wydawać anglojęzyczne książki po polsku. Poziom tłumaczeń jest przeważnie mierny, a zainteresowani i tak w większości mogą przeczytać w oryginale.
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
No ja bym nie mógł, sorry. Poza tym wolę obcować z pięknym polskim językiem, nawet jeśli nadwyrężonym przez tłumaczenie, niż mową Anglosasów - równie kwadratową jak ich szczęki.Mateusz Szary Skoczylas pisze:a zainteresowani i tak w większości mogą przeczytać w oryginale.
Poza tym, na mojej półce również znajduje się Wieczna Wojna, i to w bardzo świeżutkim wydaniu.
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
Wieczna wojnaMateusz Szary Skoczylas pisze:Toś mnie zaskoczył...
Jakiś czas temu szukałem bardzo intensywnie i nie znalazłem. Podałbys jakieś namiary (wydawnictwo itp.)?
W każdym EMPiK-u to znajdziesz...
Toby wiele wyjaśniało, bo ja szukałem jej tak z 7 lat temu, potem po prostu założyłem, że jakby wydali tobym coś wiedział... naiwny :)
A co do obcowania z pięknym polskim językiem, to lubię książki poznawać w oryginale. Właściwie dotyczy to polskiego i angielskiego, z trudem czytałem kiedyś opowiadania po niemiecku.
Zgodzisz się chyba Dablju, że nawet jeśli nie czujesz sie na siłach czytać teraz po angielsku to w ogólnym zarysie jest to w granicach możliwości większości statystycznych powiedzmy, 16 latków. Może nie od razu Pratchet, ale jak sie wierzy w siebie to można. I Warto.
A co do obcowania z pięknym polskim językiem, to lubię książki poznawać w oryginale. Właściwie dotyczy to polskiego i angielskiego, z trudem czytałem kiedyś opowiadania po niemiecku.
Zgodzisz się chyba Dablju, że nawet jeśli nie czujesz sie na siłach czytać teraz po angielsku to w ogólnym zarysie jest to w granicach możliwości większości statystycznych powiedzmy, 16 latków. Może nie od razu Pratchet, ale jak sie wierzy w siebie to można. I Warto.
- Karola
- Mormor
- Posty: 2032
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07
Khem, radziłabym zweryfikować oba twierdzenia. Albo choć dodać przed tym ekskatedralnym sformułowaniem frazę "moim zdaniem" :)Mateusz Szary Skoczylas pisze:Pytanie tylko czy jest sens wydawać anglojęzyczne książki po polsku. Poziom tłumaczeń jest przeważnie mierny, a zainteresowani i tak w większości mogą przeczytać w oryginale.
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
Przeczytałem kiedyś uproszczoną wersję Psa Baskerville'ów po angielsku. Nigdy więcej. Ja po prostu myślę po polsku. Czytanie tamtej lektury nie przyniosło mi żadnych literackich uniesień.
Byłbym wielce niepocieszony, gdyby ktoś postanowił zaniechać jakichkolwiek przekładów na polski, bo Jaś Statystyczny, ten co ma lat 16, poradzi sobie z oryginałem...
Byłbym wielce niepocieszony, gdyby ktoś postanowił zaniechać jakichkolwiek przekładów na polski, bo Jaś Statystyczny, ten co ma lat 16, poradzi sobie z oryginałem...
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
Ja, chociaż z angielskim na wykładach radzę sobie dobrze, to nie posługuję się nim aż tak biegle by czytać oryginały. A poza tym nie lubię tego języka - i w tej kwestii podzielam zdanie Dabliu, że:
Dokładnie tak!Poza tym wolę obcować z pięknym polskim językiem, nawet jeśli nadwyrężonym przez tłumaczenie, niż mową Anglosasów - równie kwadratową jak ich szczęki.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Tak a propos tłumaczeń - w charakterze ciekawostki. W czasach, kiedy jeszcze nie przetłumaczono na polski Wydziedziczonych Ursuli LeGiun, wzięłam i przeczytałam w dostępnej wersji językowej.
Była to wersja niemiecka. Komizm nieintencjonalny rzondzi:D
Była to wersja niemiecka. Komizm nieintencjonalny rzondzi:D
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20022
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29