Przypisy
Moderator: RedAktorzy
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Przypisy
No to nowy temat. Dawać przypisy, czy nie? Kiedyś czytałem "Pana Tadeusza" (nie, żebym się tych chwalił, podejrzewam, że niektórzy wiedzą, o co chodzi), tak utkanego przypisami, że bywały strony z dwiema linijkami tekstu - resztę wypełniały przypisy. Tę tendencję kapitalnie wykpił Tuwim w "Cicer cum Caule" (wszyscy znają, więc też nie chcę się popisywać). Z drugiej strony, gdym w młodości czytywał np. Waltera&Scotta, wiele skorzystałem z rozmaitych przypisów, dowiadując się ciekawych rzeczy o historii szkocko-angielskiego pogranicza.
To jakie jest wasze zdanie o przypisach, Szanowna Zgrajo?
To jakie jest wasze zdanie o przypisach, Szanowna Zgrajo?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- Cień Lenia
- Zwis Redakcyjny
- Posty: 1344
- Rejestracja: sob, 28 paź 2006 20:03
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Albo prostsze - gry słowne nieprzetłumaczalne z oryginału na język przekładu. Pamiętam coś z HP (ostatnia część):
"If you are rather brawny than brainy" (zaznaczenie moje, cytat z pamięci, niekoniecznie dokładny). Po polsku nie przychodzi mi do głowy adekwatna gra współbrzmień, zatem chyba zamieścić by należało przypis. Oczywiście, zobaczymy, jak wybrnie tłumacz. Ja bym sobie nie poradziła - i dała przypis. :)))
"If you are rather brawny than brainy" (zaznaczenie moje, cytat z pamięci, niekoniecznie dokładny). Po polsku nie przychodzi mi do głowy adekwatna gra współbrzmień, zatem chyba zamieścić by należało przypis. Oczywiście, zobaczymy, jak wybrnie tłumacz. Ja bym sobie nie poradziła - i dała przypis. :)))
So many wankers - so little time...
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
Serio pytasz?? :Dnosiwoda pisze:A co to ma wspólnego z PRZEKŁADAMI?
Osobiście wolę, żeby były przypisy - jeśli nie jest to kilka przypisów na każdej stronie powieści, bo wtedy to bardziej przypomina prace magisterką niż książkę. Mam na myśli beletrystykę - pisarz tkwi w innej kulturze, oglądał w TV co innego niż my, zna inne reklamy i inne gazetki z dzieciństwa, więc czasami, żeby złapać kontekst przypis byłby mile widziany. I np. nawet jeśli nie będę się śmiała z dowcipu, bo nie załapię automatycznie o co chodzi, to już spotykając sytuację opartą na podobnym skojarzeniu w innej powieści z danego kręgu kulturowego - już będę wiedziała. Może zasadniczo chodzi o to, że jako czytelnik lubię dowiadywać się i "poszerzać horyzonty". A zbyt jestem leniwa, żeby konteksty kulturowe wyszukiwać samodzielnie, czasami tez nie zdajemy sobie nawet sprawy, że właśnie nam coś umknęło.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Bebe - z postu ElGenerala nie wynikało, żeby miały cokolwiek w jego ujęciu, skoro pisał o Panu Tadziu i historii szkockiego pogranicza, a nie o przypisach tłumaczy. Stąd moje pytanie.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Cny Nosiwodo!
Może napiszę wyraźnie i dużymi literami, żebyś nie miał kłopotów ze zrozumieniem. CZY TŁUMACZ POWINIEN DAWAĆ PRZYPISY, CZY NIE? Z JEDNEJ STRONY MOŻE TO WYGLĄDAĆ NA MĄDRZENIE SIĘ - PATRZCIE, WY NIE WIECIE, ŻE TO CYTAT Z SZEKSPIRA JEST, A JA WIEM! Z DRUGIEJ STRONY, NP. ANGOLE ZNAJĄ SZEKSPIRA NA WYRYWKI, WIĘC AUTOR NIE MUSI SIĘ POWOŁYWAĆ NA BARDA Z AVONU. U NAS BYWA Z TYM GORZEJ.
WIĘC JAK, DAWAĆ TE PRZYPISY, CZY NIE?
W jednej z powieści Pratchetta u Suzan zjawia się wkurzony wyraźnie kruk, który z irytacją namawia dziewczynę: "No. dalej, każ mi powiedzieć to słowo na N!". Cholewa uznał, że nie ma potrzeby wskazania na poemat E. A. Poego. Ale czy wszyscy czytelnicy to skojarzą? I co, znakomity żart autora trafi w próżnię?
Może napiszę wyraźnie i dużymi literami, żebyś nie miał kłopotów ze zrozumieniem. CZY TŁUMACZ POWINIEN DAWAĆ PRZYPISY, CZY NIE? Z JEDNEJ STRONY MOŻE TO WYGLĄDAĆ NA MĄDRZENIE SIĘ - PATRZCIE, WY NIE WIECIE, ŻE TO CYTAT Z SZEKSPIRA JEST, A JA WIEM! Z DRUGIEJ STRONY, NP. ANGOLE ZNAJĄ SZEKSPIRA NA WYRYWKI, WIĘC AUTOR NIE MUSI SIĘ POWOŁYWAĆ NA BARDA Z AVONU. U NAS BYWA Z TYM GORZEJ.
WIĘC JAK, DAWAĆ TE PRZYPISY, CZY NIE?
W jednej z powieści Pratchetta u Suzan zjawia się wkurzony wyraźnie kruk, który z irytacją namawia dziewczynę: "No. dalej, każ mi powiedzieć to słowo na N!". Cholewa uznał, że nie ma potrzeby wskazania na poemat E. A. Poego. Ale czy wszyscy czytelnicy to skojarzą? I co, znakomity żart autora trafi w próżnię?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
No właśnie. Dlatego jestem zwolenniczką przypisów, które umożliwią mi poznać kontekst, a na przyszłość (jeśli zapamiętam to, co przeczytałam) będę rozpoznawała więcej klimatów w zagranicznych książkach. :)ElGeneral pisze:Cholewa uznał, że nie ma potrzeby wskazania na poemat E. A. Poego. Ale czy wszyscy czytelnicy to skojarzą? I co, znakomity żart autora trafi w próżnię?
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wydaje mi się, że już to, czy wystąpi potrzeba dania przypisu, jest w dużej mierze kwestią metody pracy i przekonań tłumacza. Tłumacz hołdujący zasadzie adekwatności przełoży żart żywcem i wtedy faktycznie, wypada co nieco wyjaśnić, a drugi, preferujący ekwiwalencję, po prostu zamieni żart na zrozumiały w danym kręgu kulturowym.
Natomiast przypisy pomagające czytelnikowi zrozumieć kontekst, są czasem konieczne, choć i tu tłumacz przecież może się posiłkować, naprowadzając czytelnika wstawieniem dodatkowego wyrazu. Na przykład, zakładając, że polski czytelnik nie wie co to McDonald, a w książce bohater wspomina „Zwykle takie jedzenie mi szkodzi, ale dzisiaj zjadłem w McDonaldzie”, można napisać „zwykle jedzenie z fast foodów/barów szybkiej obsługi/itp mi szkodzi(…)”.
Moim zdaniem, dodawanie przypisów do cytatów ma, w niektórych przypadkach ,sens – zawsze to człowiek czegoś nowego się dzięki temu dowie.
Natomiast przypis „Nieprzetłumaczalna gra słów” w ogóle, według mnie, nie powinien się pojawiać. Jestem za stosowaniem wymienności. Jeżeli w danym miejscu autor zastosował grę słowną, żeby rozbawić czytelnika, tłumacz powinien znaleźć zamiennik o tym samym, lub zbliżonym sensie, aby polski czytelnik także miał zabawę. A mało kto uśmiechnie się, przerywając czytanie niezrozumiałej wypowiedzi, żeby spojrzeć na dół strony i zobaczyć: „nieprzetłumaczalna gra słów – to rain cats and dogs – leje kotami i psami – u nas „leje żabami””. W ten sposób niweczy się efekt, jaki chciał uzyskać autor, a z tego dla mnie wynika, że przekład nie jest dobry.
Oczywiście w ogóle chyba trudno mówić o czymś takim jak zasady przekładu. Tłumacz musi być elastyczny, bo przecież pracuje z bardzo różnymi książkami. Oczywiście każdy wypracowuje sobie jakieś tam generalne założenia i trzyma się ich, ale i te mogą się zmienić wraz z rozwojem tłumacza. Trudno więc jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie „dawać przypisy, czy nie”. To wszystko zależy, od wszystkiego:) (Oczywiście z wyjątkiem przypisu „NGS”, tu jestem zdecydowanie przeciw.)*
*Wszystkie zawarte w tym tekście opinie są moje własne, osobiste, subiektywne i indywidualne.
Natomiast przypisy pomagające czytelnikowi zrozumieć kontekst, są czasem konieczne, choć i tu tłumacz przecież może się posiłkować, naprowadzając czytelnika wstawieniem dodatkowego wyrazu. Na przykład, zakładając, że polski czytelnik nie wie co to McDonald, a w książce bohater wspomina „Zwykle takie jedzenie mi szkodzi, ale dzisiaj zjadłem w McDonaldzie”, można napisać „zwykle jedzenie z fast foodów/barów szybkiej obsługi/itp mi szkodzi(…)”.
Moim zdaniem, dodawanie przypisów do cytatów ma, w niektórych przypadkach ,sens – zawsze to człowiek czegoś nowego się dzięki temu dowie.
Natomiast przypis „Nieprzetłumaczalna gra słów” w ogóle, według mnie, nie powinien się pojawiać. Jestem za stosowaniem wymienności. Jeżeli w danym miejscu autor zastosował grę słowną, żeby rozbawić czytelnika, tłumacz powinien znaleźć zamiennik o tym samym, lub zbliżonym sensie, aby polski czytelnik także miał zabawę. A mało kto uśmiechnie się, przerywając czytanie niezrozumiałej wypowiedzi, żeby spojrzeć na dół strony i zobaczyć: „nieprzetłumaczalna gra słów – to rain cats and dogs – leje kotami i psami – u nas „leje żabami””. W ten sposób niweczy się efekt, jaki chciał uzyskać autor, a z tego dla mnie wynika, że przekład nie jest dobry.
Oczywiście w ogóle chyba trudno mówić o czymś takim jak zasady przekładu. Tłumacz musi być elastyczny, bo przecież pracuje z bardzo różnymi książkami. Oczywiście każdy wypracowuje sobie jakieś tam generalne założenia i trzyma się ich, ale i te mogą się zmienić wraz z rozwojem tłumacza. Trudno więc jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie „dawać przypisy, czy nie”. To wszystko zależy, od wszystkiego:) (Oczywiście z wyjątkiem przypisu „NGS”, tu jestem zdecydowanie przeciw.)*
*Wszystkie zawarte w tym tekście opinie są moje własne, osobiste, subiektywne i indywidualne.
- Teano
- Kadet Pirx
- Posty: 1309
- Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05
Najfajniej jest kiedy tłumacz przełoży to na polską grę słow a do tego w przypisie poda jak to było w oryginale. Bo czytelnik i ma zabawę i jeszcze się czegoś dowie. ja w każdym razie bardzo to lubię, pod warunkiem, że przypis jest na dole strony a nie na końcu książki.NocnaMaraNM pisze: A mało kto uśmiechnie się, przerywając czytanie niezrozumiałej wypowiedzi, żeby spojrzeć na dół strony i zobaczyć: „nieprzetłumaczalna gra słów – to rain cats and dogs – leje kotami i psami – u nas „leje żabami””. W ten sposób niweczy się efekt, jaki chciał uzyskać autor, a z tego dla mnie wynika, że przekład nie jest dobry.
Ale tak troche OT, to zaskoczyłaś mnie określeniem "leje żabami" w życiu się z tym nie spotkałam, chyba, że w literaturze amerykańskiej i to raczej dokumentalnej (okołotornadowej). Podejrzewam, że nawet jeśli występuje to w języku, to jednak jest to określenie obce, które przyszło do nas razem z geekami, fast foodami itp. (Na przykład "trzymanie kciuków" w niektórych środowiskach jest powoli zastępowane przez "trzymanie palców") Ja bym przetłumaczyła po prostu "pogoda pod psem", ewentualnie "leje jak z cebra" w zależności od kontekstu, tzn na co był położony akcent: czy na intensywność deszczu, czy na jego upierdliwość.
U kogo się mówi "leje żabami"?
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Nie ma aż tak dobrze. P. Anthony napisał cykl o Xanth w polskim przekładzie "Zaklęcia dla Kameleona" bohater stwierdza, że "oko krzyka jest smaczniejsze, niż oko smilka". Ki diabeł? Zaglądam do oryginału. "Ice cream" jest lepszy, niż "ice milk". Przeczytaj to głośno. Dobre, prawda? Ale na polski przełożyć się tego nijak nie da. P. A. świetnie się bawi razem z czytelnikami - ale tylko anglojęzycznymi...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
Też mnie zaskoczyłaś:) Od dziecka znam to określenie, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Żaby to te bańki, które tworzą się na powierzchni kałuż, kiedy leje jak z cebra. Ale faktycznie, w słowniku nie ma ani leje, ani pierze żabami (w goglach jest). Widocznie to jakieś lokalne określenie, aczkolwiek znałam je w czasach, kiedy "dwójka" nadawała od godz. 14, więc teoria makdonaldowa raczej odpada.Teano pisze: Ale tak troche OT, to zaskoczyłaś mnie określeniem "leje żabami" w życiu się z tym nie spotkałam, chyba, że w literaturze amerykańskiej i to raczej dokumentalnej (okołotornadowej). (...)
U kogo się mówi "leje żabami"?
A wracając do przypisów, to owszem, między innymi o Xanth myślałam pisząc posta. To rzeczywiście dość trudny przypadek, bo te książki to jedna wielka gra słowna. Ale jeśli opierając się fabule, zrobić przekład wolny (zawsze można autoryzować zmiany), to niewykluczone, że efekt byłby ciekawy. W naszym języku jest tyle samo możliwości wymyślenia dowcipu opartego na słowach, ile w angielskim.
Nie pamiętam kontekstu z tymi oczyma (czytałam to pod koniec zeszłego wieku), ale jakby pokombinować, może sięgnąć po "okolicę" i "okowitę", "lód Miły- lód Wika" albo w ogóle coś innego? Tyle że do Xanth, trzeba by napisać dodatkowy tom z wyjaśnieniami gier słownych, i to gruby tom:)
Zresztą właśnie z powodu tłumaczenia Xanth mi się przejadł - skończyłam na Gargulcu. Fabuła tam pełni rolę drugorzędną, a skoro clou, czyli gry słowne, nie są przekładane (bo w niektórych częściach były same przypisy), albo są pomijane, albo kalkowane, to całość traci urok. Oczywiście bardzo doceniam pracę tamtych tłumaczy, tylko efekt mi nie odpowiada.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11